Podsumowanie września

twojediy

Podsumowanie września

Miniogródek – dobry prezent na parapetówkę

twojediy

Miniogródek – dobry prezent na parapetówkę

Breloczek do kluczy DIY w czterech wersjach

twojediy

Breloczek do kluczy DIY w czterech wersjach

Atopowe zapalenie skóry – jak dbać o skórę alergiczną?

twojediy

Atopowe zapalenie skóry – jak dbać o skórę alergiczną?

BEATO! NIE POZWÓL NA TO! / #czarnyprotest

Boginie przy maszynie

BEATO! NIE POZWÓL NA TO! / #czarnyprotest

     Mamy dwudziesty pierwszy wiek, mamy iPhona 7, mamy telewizory z projektorami, ba! mamy internet. Najszersze okno na świat, pozwalające przemierzyć morze kilometrów w ułamku sekundy, by przekonać się, jak wygląda rzeczywistość - gdzieś indziej. I mamy obraz tego, do czego prowadzi totalitaryzm, władza jednostki, ba, mamy wiedzę na ten temat cokolwiek już dogłębną i bardzo bolesną, bo wciąż świeżą. Wiemy, do czego prowadzi narzucanie innym SIŁĄ swoich własnych przekonań. Jako naród niedawno cierpieliśmy jeszcze z powodu ignorancji i pychy.I dlatego pojąć nie mogę, jak, no JAK może dzisiaj temat dzisiejszego projektu o zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej w ogóle być przedmiotem dyskusji publicznej? Ba, nie tyle dyskusji, co debaty politycznej? Na tyle zaawansowanej, że zmusza kobiety i wspierających ich partnerów do wyjścia na ulice w czarnym proteście!? Jakim sposobem ta ustawa w ogóle jest dzisiaj w sejmie i ktoś się nad nią poważnie pochyla?!grafika z www.andrzejrysuje.pl     Nie będę pić piany po raz kolejny nad bezzasadnością tej ustawy. Zrobiły to wielokrotnie moje koleżanki, blogerki, a także celebrytki, które mają większy rozgłos w mediach, zrobiły to doskonale i wystarczająco dobrze. Wiemy już, jak skrajnie - po prostu - głupia jest ta ustawa, co w rzeczywistości dla nas wszystkich - nie tylko kobiet - oznacza. Brak opieki prenatalnej nad kobietą i dzieckiem, paraliżujący działania strach lekarzy - trudno się dziwić, skoro mogliby trafić do więzienia za rozwiązanie, na przykład, ciąży pozamacicznej, brak możliwości leczenia wad wrodzonych u dziecka jeszcze w ciąży, bo występuje ryzyko poronienia nawet przy zwykłej amniopunkcji...     Mam za to kilka pytań do pani premier Beaty Szydło, oraz wszystkich polityków i polityczek, którzy tę ustawę popierają. Do wszystkich księży, wszystkich was, posiadających siostry, bratanice, siostrzenice... albo córki.      Czy wiecie, że lekarze potępiają ten absurdalny pomysł i może się okazać, że ginekolog - położnik twojej córki, siostry, bratanicy przestanie przyjmować, bo większość z nich planuje zmienić specjalizację? Gdzie pójdzie szukać wsparcia i pomocy...?     Czy wyobrażasz sobie - zamiast bólu po stracie dziecka - czuć strach przed więzieniem, gdy z wyczekanych dwóch kresek na teście zrobi się przesiąknięta krwią podpaska, bo twoja córka, siostra, bratanica poroniła? Takie dramaty zdarzają się wielu kobietom, mnie także! Czy wiecie, że nawet 50% zapłodnionych jaj ulega samoistnemu poronieniu w pierwszych 6 tygodniach ciąży, a kolejne 15% do 12 tygodnia ciąży? Wiesz, co to dla wszystkich kobiet oznacza? Każdy cykl menstruacyjny naszego życia może być powodem do strachu. Czy naprawdę chcecie, byśmy z tego dramatu spowiadały się w prokuraturze? Wyobrażacie to sobie?- "Panie władzo, nie wiedziałam, że jestem w ciąży, ale dostałam okres trzy dni później, więc prawdopodobnie było to jednak poronienie samoistne."- " Trzy lata w zawieszeniu!"Albo i nie!     Czy wyobrażasz sobie, że twoją nastoletnią córkę, siostrę, bratanicę, itd. zgwałcił wiecznie pijany sąsiad? Dostanie on za gwałt pięć lat w zawieszeniu na trzy, bo często opalała się w bikini w ogrodzie, czym podkręcała go niesamowicie przez te wszystkie lata, gdy dojrzewała tuż za jego płotem?Czy wyobrażasz sobie, że ta dziewczyna ma 16 lat i głowę pełną marzeń, a w jej łonie rozwija się część tego psychicznie kalekiego, odrażającego potwora? A ona MUSI urodzić, dać się zgwałcić jeszcze wielokrotnie - przez lekarzy, pielęgniarki, chociaż wcale tego nie chciała i nie zrobiła nic, by na to zasłużyć, bo została ZMUSZONA, nie tylko do stosunku, ale i do urodzenia dziecka?Musi żyć z traumą - nie tylko gwałtu, ale albo oddania dziecka do adopcji i zastanawiania się do końca życia, co się z nim dzieje, albo odnajdywania rysów potwora, wciąż mieszkającego obok, w twarzy dziecka, które zdecyduje się wychować, rezygnując z własnych marzeń i pragnień?Nie mówię, że aborcja w tym wypadku jest najlepszym rozwiązaniem, bo to także jest trauma - ale to kobieta, w tym wypadku odarta z godności na samym początku, powinna dokonać wyboru, mieć wybór. Jej ciało zostało sprofanowane, jej dusza została zraniona i do końca życia taka pozostanie. Zakaz wyboru w tym momencie jest dla niej kolejnym gwałtem - na wolności. Jak spacyfikowane, zranione zwierzę w klatce zostaje zmuszona do przeżywania dramatu nie tylko dziewięć miesięcy, ale do końca życia.     Tylko wspomnę, bo tak mnie to przeraża, o dwunastolatkach wykorzystanych przez kolegów, braci, kuzynów, wujków, ojców... rozważcie we we własnym sumieniu problem wykorzystanej przez ojca dwunastolatki, która rok później rodzi mu dziecko, swoją.. siostrę, brata... i dalej kocha tego odrażającego ojca.A teraz wyobraź sobie, że ten pedofil idzie do więzienia, a ona nie ma kochającej matki, bądź matki nie ma w ogóle. Co się stanie z tą jedenastolatką, oraz jej dzieckiem... dziećmi? Kto się nimi zajmie? Może trafią do rodziny zastępczej, która może będzie wspaniała, a może... nie. A może brutalnie rozdzielą je, a może zajmie się nimi jakiś kuzyn, lub wujek...? Co powiesz tej dziewczynce i jej dziecku?     Zadam jeszcze pytanie o te wszystkie maleństwa, które od losu dostały w prezencie szereg wrodzonych wad. Aborcja wg prawa będzie karalna... ale porzucenie nie jest.     Kto z Was zajmie się tymi porzuconymi, chorymi maleństwami, które od dnia swoich urodzin nie zaznają ani miłości, ani czułości, ani nawet pełnej podstawowej opieki, bo pielęgniarki i lekarze są i będą coraz bardziej przepracowani? Czy w momencie, gdy na oddziale będzie kilkanaścioro chorych maleństw, dadzą radę całodobowo okazywać im należytą troskę? A może po prostu zostawicie je, by ten los, który raz był już dla nich tak okrutny, dokończył dzieła... i tak jak dzisiaj kobietom, tak zakleimy i im usta taśmą, by nie było słychać ich żałosnego płaczu? Z bólu, samotności, z niewysłowionego cierpienia, na które skazał ch najpierw los, a potem zaniechanie... Twoje. Twoje, pani premier Beato. Twoje, profesorze Chazanie. Twoje, polityku. Twoje, księże prałacie, który o kobiecej macicy nie powinien i nie wie nic. Dosłownie nic. A ośmiela się być Tym, w którego wierzy i którego przykazanie chce siłą wprowadzać. Siłą, nie miłością...I najważniejsze pytania...     Czy wiesz, że problem niechcianej ciąży nie kończy się przy porodzie? Co dalej z tymi dziećmi, których nie pokocha i o których nikt nie zadba?     Czy Ty sama pójdziesz do tych dzieci, pani premier Beato? Czy spojrzysz w oczy swojej zgwałconej córki i powiesz: MUSISZ urodzić, kochanie, "jakoś" to będzie? Może będzie podobne do nas... albo i nie?..     Czy Ty sam pomożesz, polityku, tej dwunastoletniej dziewczynce, która zamiast dziecka wolałaby dostać tableta z apką Simsów, w której chętnie zostałaby mamą?     Czy Ty sam utulisz, księże, czy zaadoptujesz, przygarniesz i będziesz wytrwale podawał posiłek przez sondę, ocierał łzy i zmianiał przez całe życie pampersy wiecznie cierpiącej, płaczącej kalece?     Co im dacie, pani premier Beato, panie prezesie...? Dobre słowo z dalekiej mównicy, tak jak tę dobrą zmianę...? A może... Twoja opieka nad tym dzieckiem skończy się przy porodzie?     Pani premier... Dzisiaj #CzarnyProtest. Dzisiaj Polska jest kobietą bardziej niż kiedykolwiek. To właśnie ten dzień, w którym możesz stanąć razem z nami w proteście przeciw skrajnemu ograniczeniu naszych praw - praw kobiet. Ograniczeniu, które w istocie podporządkuje kobiety mężczyznom, bo to oni odtąd będą mogli je zatrzymać w domu, zapładniając co rok. Gwałcąc. Decydując o ich losie - najpierw w domu, potem w pracy, potem w szpitalu, w sądzie, potem w kościele. Nakazując rodzić, a potem zostawiać samej sobie - z chorym dzieckiem lub chorą psychiką, bo na te chore istoty wszystkim regularnie brakuje i cierpliwości, i pieniędzy. Tak samo w szpitalu, jak i niestety w kościele...Czy nie wydaje Ci się to absurdalne? Jesteś kobietą! Bądź z nami dzisiaj. BEATO! NIE POZWÓL NA TO!!!~ P.

Chlebek dyniowy

twojediy

Chlebek dyniowy

Marynarski zegar

twojediy

Marynarski zegar

(po)REMONTowy zawrót głowy!.. czyli o dwóch takich, co uwielbiają porządki ;)

Boginie przy maszynie

(po)REMONTowy zawrót głowy!.. czyli o dwóch takich, co uwielbiają porządki ;)

     Wakacje skończyły się dwa tygodnie temu, a na boskim blogu nadal wakacyjne rozprężenie. Jeśli jednak myślicie, że nie mogąc zwlec się do codziennego reżimu i pisania do Was, leżę na plaży i dosmażam boczki, jesteście w wielkim błędzie. Tuż po powrocie z wakacji spotkały mnie bowiem takie rewolucje, że żołądkowe przy nich są zgoła królewskim luksusem... Otóż, kończy się u nas remont, który pozbawił mnie najmarniej dwóch lat życia, a przysporzył tyle zgryzot, ile nadziei na przepiękny koniec.     Ale po kolei, żeby nie było, że miód, orzeszki i lukrecja na wierzchu...     Nie wiem, ile razy powiedziałam to odkąd zostałam mamą Gucia i Leosia, ale... jakim (k..!) cudem moje tyciaki mają już dziewięć miesięcy!? Ile razy biadoliłam, że czas uległ zakrzywieniu i że moja doba trwa jakieś dwie godziny? Jakby tak nakręcić mnie ukrytą kamerą, i przewijać do przodu na podglądzie, wyglądałabym na tym filmie jak jakaś odurzona podejrzanymi substancjami, zakręcona kobieta z rozwianym włosem, niedokończonym strojem (zwykle do połowy jakoś się zgadza.. potem już gorzej. Od dnia zależy, o którą połowę zadbam bardziej), uwijająca się jak w ukropie pomiędzy kilkoma bohaterami, z których najwięcej uwagi zajmują jej dwa uczepione do nogi berbecie.     Sytuację moją pogarsza do potęgi entej kończący się remont domu. Niby-kończący się, bo przeciągający się w nieskończoność. Ciągle czegoś brakuje, ciągle nawalają fachowcy, anonsując się z dnia na dzień - rozpieprzając cały powstały wcześniej plan, albo częściej - co gorsza - nie anonsując się wcale... Długimi tygodniami. I weź bądź tu mądry i planuj...Remont, rozpoczęty w połowie lipca miał się skończyć dokładnie 30 sierpnia, a my ten okres bezdomności mieliśmy spędzić w istnym błogostanie, na wakacjach. Najpierw Kaszuby, potem Kujawy, się gra, się ma... potem miał starczyć jeden dzień na ogarnięcie się (o ja naiwna) - i już 1 września - zaczynała się szkoła. Co więcej - nowa szkoła, bliżej domu, czytaj: totalna rewolucja w naszym domowym ognisku i w psychice moich starszaków, do której to miałam ich na spokojnie przygotować, łagodnie wprowadzić w nową społeczność i nowe obowiązki.     Tia...     Jak zwykle wyszło jak zwykle - remont przeciągnął się dwa tygodnie, a może i przeciągnie się dłużej, tylko ja już straciłam cierpliwość. Kilka dni temu wprowadziłam się z dziećmi na stan totalnie nieogarnięty. Z tysiącem (bez mała!) toreb powakacyjnych, mieszczących dwumiesięczne własności, oraz z drugim tysiącem kartonów, toreb i siat, przez wakacje zalegających w nieruszanych pomieszczeniach, do których to w czerwcu spakowaliśmy swój marny doczesny dobytek, wprowadziliśmy się do naszej bezpiecznej przystani, zdradzającej, co prawda, elementy kunsztownego wykończenia, ale któremu do ukończenia całości połowy najmarniej brakuje. Ale gdybym miała czekać na cudowny finis, mogłabym w istocie sczeznąć ze zgryzoty, na wygnaniu u kochanej cioci, co nas do siebie przygarnęła we wrześniu bez zbędnych pytań. Dogłębne wyrazy wdzięczności i kosze kwiatów dla cioci! (Buziak jeszcze raz :* <3)     I tak moja pożałowania godna, ale wciąż jednak wakacyjna egzystencja zmieniła się w koszmarną alternatywną rzeczywistość. W tej chwili czuję się jak bohaterka jakiegoś programu typu "Szkoła przetrwania". Serio, myślę, że jestem cyborgiem, lepszym niż Bear Grylls. Ogarniam praktycznie wszystko. I to hurtem, naraz. Aktualnie wiem, że poradziłabym sobie bez maczety w każdej dżungli, na bezludnej wyspie zbudowałabym wioskę z samych dobrych chęci, a na pustyni odnalazła oazę, wiedziona tylko i wyłącznie matczynym instynktem.Nie mam słów, by opisać uczucia, które aktualnie mi towarzyszą: obłędnego deja-vu (kolejna torba!? Przecież to już rozpakowałam!), totalnego wyczerpania, za którym idzie mdląca pewność, że to jeszcze nie koniec męczarni, oraz euforii, gdy uda mi się odgruzować kolejne metry przestrzeni, aż do wkurzenia sięgającego zenitu, gdy odkrywam kolejny babol na nowej ścianie...Do nerwicy doprowadzają mnie ciągle mnożące się worki brudnych ciuchów (z dwóch miesięcy!), zalegające w kotłowni, do której nie da się już wejść; biurka synów moich, mieszczące prawdopodobnie wszystko potrzebne, by przetrwać w szkole przez najbliższe dziesięć lat, dziesiątki toreb z nie wiadomo czym, ale czymś nie do wyrzucenia, co trzeba teraz rozmieścić sensownie w nowo-aranżowanym domu, pełnym nowych skrytek i szuflad, którym najpierw trzeba nadać przeznaczenia, uwzględniając całą ergonomię,  logikę i logistykę.Zgon miałam na starcie, zobaczywszy tylko, z czym muszę się zmierzyć. Nie podejrzewałam najgorszego...     Dla Gucia i Leona tenże stan, zwany poremontowym bajzlem, wydaje się być rajem. Moje Tyciaki - już nie takie znowu tyciaki, ważące ok 9,5kg każdy, pełzają, raczkują, maszerują z krzesłami, wzdłuż mebli, ciągnąc za sobą wszystko, co napatoczy im się na drodze. Pieczołowicie badają organoleptycznie mikroskopijne śmietki, stwierdzając, że praktycznie wszystko wokół nadaje się do jedzenia. Memłają powyciągane z nie wiem jakich książek kartki, podarte gazety, którymi owijaliśmy w czerwcu talerze i kubki, z rozkoszą układają po swojemu naczynia w zmywarce, co chwilę testując podłogę na wytrzymałość, zrzucając z impetem a to talerz, a to kubek. Nabijają guzy, plącząc nogi w odmęty pustych toreb, a matkę, która uwalnia ich z pęt tychże śmieci okresowo raczą to uśmiechem, to wrzaskiem godnym goryla z Kongo. Z namiętnością godną Greya przełażą przez wszystkie barykady, czym doprowadzają-prawie-do-tragedii mniej więcej co 10 minut. Najprawdopodobniej osiwiałam już, tylko jeszcze tego nie zauważyłam, pokryta poremontowym pyłem... a one, mimo wszystko, wydają się być niezwykle zadowolone. Otóż, moi państwo, nie ma nudy, więc wiedz, że coś się dzieje! Dlatego spać nie warto, a jak już, to jeden musi czuwać, coby niczego nie przegapić. Śpią zatem na zmianę, ząbkując do tego i śliniąc, i ślimacząc wszystko, co się nawinie...     I mogłabym tak dalej nawijać, płakać, marudzić i stękać nad swoim losem, ale jedno wam powiem: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. W nie wiem jak zabałaganionym, nie wiem jak niedokończonym, nie wiem jak pełnym strasznych kątów, z których wyzierają rzeczy do ogarnięcia przez carycę matkę, czyli mnie, to jednak zajebiście, ale to zajebiście kocham ten nasz dom!Mimo całego zmęczenia, utyskiwania, wypłakiwania się sobie w rękaw... mimo stanów skrajnie depresyjnych, gdzie już nic mi się nie podoba, syf wszędzie, coraz to nowy, i najlepiej to w ogóle umrzeć, niech inni się męczą... i gdy już nocą mąż bez powodzenia próbuje wydobyć ze mnie coś więcej, niż rozdarte, miotające się w oszołomieniu po domu zwierzę, po raz dziesiąty szukającej ładowarki do telefonu, bo jeszcze nie znalazłam na nią dobrego miejsca, przez co ciągle się gubi... Kobiety krzyczącej "A po co mi to wszystko było!", oraz "Nigdy więcej nie pójdę na zakupy. Mamy za dużo rzeczy!".Mimo to... powiem wam coś. Jestem skrajnie, ale to skrajnie szczęśliwa, a już niebawem nasz dom, NASZ DOM, będzie najpiękniejszym miejscem na ziemi. Na razie musicie mi uwierzyć na słowo, ale to, co ukazuje się moim oczom, po odgruzowaniu, nadaje się po prostu do wielbienia. To nasze miejsce. Czuję to.Miałam pokazać Wam na początku września nowe wnętrza i olśnić was tak samo, jak sama byłabym olśniona, a tymczasem jedyne, co mogę Wam pokazać, to rozmyte skrawki aktualnej wojny domowej... ale popatrzcie, z czym mierzę się od kilku dni ;) tak na dowód, że nie ściemniam ;)Foty z komórki, szału nie ma, ale ładowarki do aparatu jeszcze się nie dokopałam ;)Człowiek bez bramki dla pełzającego towarzystwa musi sobie jakoś radzić... stary i spisany na straty z racji wielu uszczerbków zyskał nową rolę - stoi na straży bezpieczeństwa moich pasikoników ;)O, to, to.. pierwsze koty za płoty, potem było coraz gorzej... Wierny towarzysz podróży ;)I poranna ja - jeszcze pełna nadziei ;)A kuku!Pasja czytelnicza u nas kwitnie, u wszystkich domowników. Młodzi nie mogą być zatem ignorantami ;)OK, wierzycie mi już? Wybaczycie tę długą ciszę? :DTylko powiedzcie mi: czy tylko mnie tak wykańczają remonty?! Czy tylko ja mam wrażenie, że on nigdy się nie skończy i tylko ja modlę się do stolarza, by wreszcie przyjechał domontować te cholerne walające się półeczki? Czy tylko ja waham się, czy samej nie przenieść jednak gniazdka z internetem z prawej strony ściany na lewą, bo się o elektryka nie idzie doprosić?! Poradźcie, jak sobie poradzić z tym całym kołowrotem i napełnijcie nadzieją, że to się w końcu uda... co? Bo chyba się uda? Co?...~ Pat

Konturowanie twarzy – co każda kobieta powinna o nim wiedzieć

twojediy

Konturowanie twarzy – co każda kobieta powinna o nim wiedzieć

Jesienny bukiet – sposób ułożenia kwiatów w misce

twojediy

Jesienny bukiet – sposób ułożenia kwiatów w misce

5 trików na bezpieczeństwo małego ucznia

twojediy

5 trików na bezpieczeństwo małego ucznia

Metamorfoza komody IKEA Rast

twojediy

Metamorfoza komody IKEA Rast

Wrzosowe serce

twojediy

Wrzosowe serce

Podsumowanie sierpnia

twojediy

Podsumowanie sierpnia

Stolik Ikea Lack w nowej odsłonie

twojediy

Stolik Ikea Lack w nowej odsłonie

Jeżeli dobrze policzyłam to mam stolik IKEA Lack od 14-nastu lat. Kupiliśmy go do naszego pierwszego mieszkania i musieliśmy po niego jechać z Torunia do Poznania, bo tam był najbliższy sklep szwedzkiej sieci. Stolik przeżył dwójkę dzieci, potem zamieszkał w domku letniskowym i nadal jest w świetnym stanie. Naprawdę służy nam od wielu lat. Na pewno nie wymaga ode mnie przeróbki ze względu na zniszczenia, ale już dawno chodziło za mną dopasowanie go do naszej chatki. Zabrałam się za niego i czary-mary mam nowy stoliczek.  Co potrzebujemy do przeróbki stolika IKEA Lack? stolik Lack 90×55 cm sklejkę wymiary 90×55 cm listewki kwadratowe 1×1 cm 6 desek 0,95x2x95 cm wkręty 4 kółka meblowe wyrzynarka lub piła ręczna szlifierka lub papier ścierny wkrętarka lu śrubokręt krzyżowy wiertarka z małym wiertłem farba akrylowa (polecam śnieżkę supermal) wałek i pędzel Przycinam kwadratową listewkę do wymiaru 55 cm i zaznaczam sobie, na jakiej wysokości będę ją mocować na nogach stolika. Nawiercam listewkę, aby mi nie pękała w czasie przykręcania. Z jednej strony możemy już przykręcić listewkę. Z drugą poczekajmy, aż włożymy półkę. W sklejce wycinam narożniki, ścinając wyrzynarką kwadraty po 5 cm.  Teraz sklejkę można włożyć pod blat, opierając ją na listewce i wtedy dopiero zamontować drugą listewkę.  Od spodu listewki przykręcam półkę. Dzięki temu nie mam widocznych wkrętów na półce. Na blacie stolika układam 6 desek i wyrównuję, aby ładnie leżały z każdej strony.  Nawiercam każdą deskę w 6 miejscach … i przykręcam do blatu.  Uwaga trik stolarza amatora! Kiedy rozwiercimy zbyt duży otwór i wkręt w niego wpada, to wystarczy wepchnąć do otworu zapałkę, który po wkręceniu wkrętu ładnie uszczelni nam niepotrzebny luz.  Do nóg stołu przykręcam kółka, będzie łatwiej go przestawiać. Blat po przykręceniu jeszcze szlifuję, aby złagodzić i wyrównać krawędzie między deskami.  Stoliczek gotowy i już na tym etapie wygląda świetnie. Moja wersja stolika ma być biała, więc zabieram się za malowanie. Spróbowałam kolejnego produktu Śnieżki, farby akrylowej Supermal i już wiem, że mam kolejną ulubioną farbę tej marki.  Maluję całość dokładnie. Kiedy malujemy surowe drewno, to trzeba pamiętać, że deski będą wciągać farbę. Potrzebujemy 3-4 warstw, aby mebel był idealnie pokryty. Między warstwami zachowujemy odstęp, jaki podaje producent farby. Mój stolik IKEA Lack prezentuje się tak. Before and after IKEA Lack. Dodatkowa półka przyda się nam prasę, książki i gry. Dzięki temu, że są kółka nawet dziecko może odsunąć stół i go przestawić. Po dodaniu desek stolik jest dość ciężki. Teraz też zdecydowanie bardziej nam pasuje do letniego domku. Cały czas tam nam moszczę letnie gniazdko i właśnie odhaczyłam kolejny punkt z listy „do zrobienia”. Jak Wam się podoba moja robota?   To na pewno Cię zainteresuje:         Post Stolik Ikea Lack w nowej odsłonie pojawił się poraz pierwszy w Twoje DIY.

Tablica korkowa nie tylko dla ucznia

twojediy

Tablica korkowa nie tylko dla ucznia

Projekt łóżko piętrowe do pokoju dziecięcego

Boginie przy maszynie

Projekt łóżko piętrowe do pokoju dziecięcego

Wraz z narodzinami Poli uświadomiłam sobie, że mimo że nasze mieszkanie nie należy do małych, to mieści zaledwie trzy pokoje i już długo się tu nie pomieścimy. Mieszkanie nabywaliśmy wcześnie, zanim w naszej głowie zakiełkowała jakakolwiek myśl związana z powiększeniem rodziny. Właściwie to nawet zaklinałam rzeczywistość i byłam zdania, że będziemy mieli w porywie szaleństwa dwójkę, o ile w ogóle i że przez jakiś czas spokojnie zmieszczą się na wspólnej przestrzeni. Jak widać, życie zweryfikowało te plany w błyskawicznym tempie. Mamy więc trójkę dzieci w wieku jeden, trzy i cztery lata i jeden pokój do zagospodarowania dla nich. Ktoś mógłby powiedzieć, że moglibyśmy oddać maluchom swoją sypialnię, ale sypialnia znajduje się na piętrze i nie byłoby to mądre rozwiązanie, biorąc pod uwagę stromość naszych schodów. Postanowiliśmy więc zmieścić tę naszą nadaktywną trójkę chwilowo na wspólnej przestrzeni. Zmiana adresu zajmie nam jeszcze około dwa lata, więc na ten czas musieliśmy zorganizować mądre i ergonomiczne rozwiązanie.Najważniejszą kwestią było rozmieszczenie miejsc do spania. Jako że przez najbliższe dwa lata nasze dzieci ciągle będą się głównie bawiły i spały w swoim pokoiku, odszedł problem umiejscowienia biurka i przyległości z nim związanych. Podjęliśmy decyzję, że chłopcy są już na tyle duzi, żeby spać na łóżku piętrowym, natomiast Pola zajmie miejsce na przeciwko, w łóżeczku niemowlęcym. Była to decyzja o tyle rewolucyjna, że Maksio musiał przenieść się z łóżeczka do łóżka dla dzieci starszych, a Kuba powędrował na tak zwane pięterko. Z tym miałam największe obawy, bo jak wiadomo, dziecko czteroletnie miewa jeszcze problemy z instynktem samozachowawczym. Okazało się szczęśliwie, że zupełnie niesłusznie. Czterolatek dumny z tak dorosłego wyróżnienia, zaczął traktować sprawę swojego własnego pięterka zupełnie poważnie, jak na dorosłego przystało ;-)Od początku wiedziałam, że łóżko z produkcji taśmowej odpada, głównie ze względu na wymiary. Odległość od parapetu do ściany wynosi 79 centymetry i łóżko musiało się zmieścić w tej wnęce. Na rynku nie znalazłam ani jednego okazu, który spełniałby ten warunek. Ponadto zależało mi, żeby było jak najbardziej zgrabne i wąskie, przy zachowaniu pewności, że dziecko swobodnie przewróci się na drugą stronę podczas snu. Nie chciałam przysłaniać połowy pokoju, musiało być bardzo ergonomicznie.1. MAKSYMALIZACJA FUNKCJIŁóżko moich dzieci musiało oprócz funkcji spania spełniać także funkcję przechowywania. Mamy regał, wielką szafę i tym podobne udogodnienia, ale przy ilości zabawek, które zalewają nasze mieszkanie, to ciągle za mało. Łóżko ma więc dwie wielkie szuflady dolne, które szczęśliwie mieszczą największe zabawki chłopców, czyli wszystkie głośne lokomotywy, śmieciarki, koparki i traktory. Chłopcy mają do nich łatwy dostęp, a ja przyjemność z harmonijnego wyglądu pokoju, gdy skończą zabawę. Wszystkie zabawki idą grzecznie spać do swoich szuflad ;-D Ponadto z prawej strony znajduje się regał na pudła, które także mieszczą zabawki. To bardzo praktyczne rozwiązanie, szczególnie przy małej Poli. Codziennie ściągam inne pudło, które kryje nowe, dawno niewidziane zabawki.Nasza piętrówka stała się więc taką trochę meblościanką w nowym wydaniu ;-)2. DESIGNMuszę przyznać, że wpadłam jak śliwka w kompot w swoim zamiłowaniu do designu w klimacie scandi. Próbowałam wielokrotnie już się wyplątać z tej pułapki, wybierać inne rozwiązania, ale zawsze wracałam do punktu wyjścia. Łóżko wybraliśmy możliwie najprostsze, białe, więc teoretycznie neutralne i możliwe do zagospodarowania w wielu stylach. Ale suma sumarum wyszło skandynawsko. Może kiedyś mi się znudzi, może nacieszy oko i zmienię zdanie i zamarzę o czym innym. Na razie jestem podekscytowana i zakochana w efekcie końcowymi i fakcie, że mam w pokoiku pozory ładu i porządku. Bo tego, co dzieje się w środku nikt nie zobaczy ;-)))3.BEZPIECZEŃSTWOJak już wspominałam, miałam ogromne obawy co do łóżka piętrowego. Wydawało mi się, że moje dzieci są jeszcze bardzo małe i że może to za szybko. Bardzo długo dyskutowałam ze stolarzem temat bezpieczeństwa. Szczególnie jego górnej części. W tym przypadku upierdliwość była wskazana, bo przynajmniej przesypiam noce spokojnie, bez obaw. Kuba, gdy wejdzie do góry i ukryje się za ścianką ochronną, po prostu znika. Czasem, gdy chcę obudzić chłopców do przedszkola i zaglądam do Kuby z dołu, mam trudności, żeby go zobaczyć. Tym samym mam nie tylko świadomość, że moje dziecko śpi bezpiecznie, ale też ma swoje intymne miejsce, gdzie może się schować. Dolna część łóżka też została odpowiednio "zabezpieczona". Drabinka jest nieco szersza niż w standardowych łóżkach, pełni więc funkcję takiej poszerzonej barierki.4.NIEZWYKŁOŚĆNie wiem jak Wy, ale ja jak już coś zamawiam na tzw. wymiar, nie może być to po prostu mebel w rozumieniu kilku płyt czy desek w odpowiednim rozmiarze zbitych w jedną formę. Ta forma musi mieć jeszcze duszę. Sznyt, który nada jej wyjątkowości. Chciałam, żeby łóżko moich dzieci było dla nich magiczne. Uwielbiam takie niezwykłe rzeczy, uwielbiam opowiadać im dzieciom historie, które sprawią, że świat dookoła będzie bardziej niezwykły. Zaplanowaliśmy więc, że łóżko naszych dzieci musi mieć tajemne skrytki na ich skarby, których nikt nie odnajdzie. Każdy z chłopców ma na przykład swoją własną skrzynię. Okazało się, że skrzynie, mimo że wyglądają zupełnie niepozornie pomieszczą nie tylko te najcenniejsze zabawki, ale także ich samych!!! Byłam absolutnie zaskoczona, gdy pewnego dnia, będąc przekonana, że bawią się razem w pokoju, nie mogłam ich tam znaleźć. Dopiero po jakimś czasie się zdemaskowali, a ja nie wierzyłam własnym oczom! Tego z pewnością nie zaplanowaliśmy ;-)Dodatkowo dolne piętro kryje półki, taki mini regalik, na książeczki, zabawki, bidon z piciem. Miejsce, gdzie można wygodnie odłożyć niezbędnik małego chłopca, który pozwala przetrwać noc.5.UŻYTECZNOŚĆMuszę się do czegoś przyznać. Lubię ład, porządek, równo ułożone rzeczy, proste linie, symetrycznie zorganizowane półki. Jak wiadomo, w pokoju dziecięcym uzyskanie tego stanu rzeczy jest niemal niemożliwe. Ale jako że ostatnio nieustannie chodzi za mną hasło "Niemożliwe nie istnieje", tak samo potraktowałam cały remont pokoju. Nie oszukujmy się. Trójka dzieci w różnym wieku i ich wszystkie zabawki równa się cyrk na kółkach. Musiałam wymyślić rozwiązanie, które choćby pozornie pozwoli nie zwariować z powodu oczopląsu. Czasami naprawdę, widząc te wszystkie kolory, wzory, napisy można było wprowadzić się w stan transu ;-) Potrzebowałam więc rozwiązania, które choćby z wierzchu dałoby mi pozory ładu i porządku. Najlepiej do tego celu nadawały się schowki, szuflady i pudła. Łóżko ma z prawej strony regał na pojemniki, do których wrzucam wszystkie zabawki. Początkowo siliłam się na tematyczną organizację tychże. W jednym pudle resoraki, w drugim większe auta, w trzecim klocki, w innym lalki, a jeszcze w kolejnym figurki. Ale doprowadziłam się tylko do stanu frustracji. Suma sumarum doszłam do wniosku, że takie wymieszane pudła to może nawet wygodniejsze rozwiązanie. Bo ściągam na przykład Poli jedno dziennie i ma cały przekrój zabawek, do tego dawno nie widzianych, więc chwilowo ultra ciekawych.Dwie duże szuflady na dole mieszczą największe i najgłośniejsze zabawki. Dzieci mają do nich łatwy dostęp, mogą po sobie szybko i sprawnie posprzątać po zabawie. A moje oko przynajmniej rankami i wieczorami jest spokojne i wolne od tej krzykliwej feerii barw ;-)6. OTOCZENIELubię białe meble. Lubię też białe ściany. No nic nie poradzę. Lubię i już. Ale do dziecięcego pokoju to trochę niewystarczające rozwiązanie. Smutne i nijakie po prostu. Chciałam wymyślić coś kompromisowego. Rozwiązanie, które spodoba się dzieciom i mi samej. Po godzinach przeglądania Pinteresta (jestem od tego uzależniona) zdecydowałam, że skorzystam z dobrodziejstwa obecnych trendów i zagospodaruję przestrzeń naklejkami ściennymi. Z pomocą nadszedł Dekornik (KLIK), uwielbiam ich produkty. Najpierw korzystałyśmy z nich w boskiej pracowni, teraz przeniosłam to zamiłowanie na grunt domowy. Moje serce skradł deszczyk i góry, po których można malować kredą. Jestem bardzo zadowolona z końcowego efektu. Za każdym razem, gdy wchodzę do pokoju dzieci, zaczynam się uśmiechać. To chyba dobry znak ;-)PS. Chyba zostaniemy w najbliższym czasie blogiem wnętrzarskim, bo u nas teraz głównie remonty ;-)~m.

4 pomysły na urządzenie domku letniskowego

twojediy

4 pomysły na urządzenie domku letniskowego

Pewnie wiecie, że mam drewniany domek letniskowy i nie raz Was do niego zapraszałam w różnych postach, a najwięcej zdjęć w okresie letnim pojawia się na Instagramie, a teraz na snapgramie, bo tam nadaję do Was na żywo. Jak zaczynałam urządzać domek to wiedziałam jedno – musi być spójnie i letnio. Jednak wcale nie tak łatwo urządzić domek letniskowy, bo u nas nie ma żadnych tradycji, jeżeli chodzi o takie wnętrza. Najczęściej domki są urządzone spadkowymi meblami, bez żadnego zastanowienia i motywu przewodniego. Nowe kampanie na Westwing.pl mnie natchnęły do przygotowania dla Was podpowiedzi jak urządzić domek letniskowy na 4 sposoby. Każdy pomysł zobrazowałam moodboards z wybranymi dodatkami z Westwing.pl. Gotowi? Zanim zaczniemy, pamiętajcie, aby zalogować się na Westwing i odnaleźć produkty, które dzisiaj pokazuję. Kampanie na Westwing są krótkie, ale można wyłapać dzięki temu same perełki w bardzo niskich cenach.  4 pomysły na urządzenie domku letniskowego Greckie klimaty Kto by nie chciał każdych wakacji spędzać w Grecji? Żaden problem zaprosić greckie klimaty do siebie i tak urządzić letni domek. Kilka zasad: białe ściany meble to naturalne drewno i wiklina niebieski i białe tekstylia niebieskie najlepiej postarzane dodatki naturalne kosze   Skandynawski chłód Bardzo popularny skandynawski styl łatwo przenieść do wakacyjnego domku. Szczególnie doskonale nadaje się do drewnianych wersji summer house. Małe podpowiedzi: Bielone drewno na ścianach białe, drewniane meble  metalowe dodatki gwiazdki jako motyw na detalach   Kolorowe Boho To jest świetny styl, aby to, co już posiadamy, ładnie ze sobą spasować. Styl eklektyczny w kolorowym hipisowskim wydaniu, od razu kojarzy się z latem. Szybkie triki: kolorowe kwieciste poduchy drewniane antyki patchworki metalowe tabliczki kolorowe meble   Nadmorski glamour Styl Hamptons to amerykański glamour, który nada klasy letniej rezydencji, nie zależnie od jej wielkości. Jeżeli lubimy się otaczać luksusem, to nie warto z tego rezygnować na wakacjach. Kilka podpowiedzi: kanapy, fotele, krzesła w białej lub beżowej tapicerce złote lub srebrne dodatki na wysoki połysk marokańskie koniczynki białe drewniane meble Źródło zdjęć: Westwing.pl Westwing.pl inspiruje do działania i zmian, bo ich styliści wybierają dodatki i układają je w grupy, aby nam było łatwiej robić tam zakupy. Można się poczuć jak prawdziwy łowca okazji. Nie zwlekajcie i zalogujcie się na Westwing <klik>. Mam nadzieję, że moje małe i bardzo subiektywne podpowiedzi pomogą Wam w urządzaniu swoich domków letniskowych, czy ogrodowych altan. Najważniejsze to wybrać styl, który najbardziej Wam odpowiada i starać się zmieniać to wnętrze zgodnie z jego zasadami.  Jestem bardzo ciekawa, która wersja z wyżej wymienionych pomysłów najbardziej Wam przypadła do gustu. Czekam na Wasze komentarz.    Partnerem wpisu jest Westwing. Post 4 pomysły na urządzenie domku letniskowego pojawił się poraz pierwszy w Twoje DIY.

Biżuteria DIY w stylu Boho

twojediy

Biżuteria DIY w stylu Boho

Wianek z kwiatów (nie tylko) na ślub

twojediy

Wianek z kwiatów (nie tylko) na ślub

Kwiatowe pudełko na obrączki ślubne

twojediy

Kwiatowe pudełko na obrączki ślubne

Sam się schowaj!

Boginie przy maszynie

Sam się schowaj!

         Naprawdę się zastanawiam, czy ten temat musi tak ciągle powracać? Mam wrażenie ze słyszę o tym na okrągło.. Co sezon afera w mediach, na blogach, na fejsie.. A przecież, do ciężkiej cholery!.. Wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy jesteśmy ssakami i wszyscy zostaliśmy stworzeni w ten sam sposób: aby rosnąć i żyć, musimy jeść!Fot. Ivette Ivens Mamy szczęście: przewidująca, genialna Matka Natura wyposażyła nas w idealny, zawsze dostępny, doskonale skomponowany pokarm: mleko z piersi matki. Mam wrażenie, że doszło na przestrzeni wieków do totalnego wypaczenia postrzegania ludzkiego ciała. To nie tylko seksualny obiekt! To przede wszystkim cudowna, samowystarczalna maszyna pozwalająca nie tylko robić karierę i zaspokajać kolejne - nie tylko seksualne! - zachcianki, ale przede wszystkim umożliwiająca powoływać do życia i wykarmić swoje potomstwo. Czy to tak trudno zrozumieć??? WSZYSCY JEMY! A nikt, absolutnie nikt, nie jada i nigdy nie powinien jadać w śmierdzącym kiblu, w ukryciu, jakby to było coś wstydliwego, upokarzającego, obrzydliwego. Odwrotnie! Karmiąca matka powinna być na piedestale - bo żeby karmić, musi rezygnować z własnych wygód, rezygnować z niektórych pokarmów, używek, wygodnych wyjść lub wyjazdów bez dzieci... Poza tym! Czy ktoś myśli, ze nam jest przyjemnie karmić wśród często ciekawskich, albo oceniających spojrzeń? Czy nie wolałybyśmy karmić w samotności, rozkoszując się pięknem natury i słuchając kojącego śpiewu ptaków!? Ale sorry, rzeczywistość to nie utopia i bajka, matka ma obowiązki, musi zrobić zakupy, zaprowadzić starsze dziecko do szkoły, zaplacić na poczcie rachunki... i czasem - o rany! - nawet zjeść coś w restauracji. A jej maleńkie dziecko, zintegrowane z nią w naturalnej, boskiej symbiozie, ma rownież swoje prawa i potrzeby. I bywa głodne, czasem właśnie w nieidealnych warunkach. I to jest po prostu piękne, że gdy tylko chcemy, to możemy zaspokoić najpierwszą dziecięcą potrzebę! Największy wyraz miłości i poświęcenia. Więź tak nierozerwalna, jak niewinna i bezbronna. Jak można to zohydzać, utożsamiając karmiącą pierś z symbolem seksu!? Jak można żądać usunięcia z otoczenia tak pięknego obrazu karmiącej matki - wprost do kibla!? Zdala od ludzkich spojrzeń, poza społeczny nawias! Jakby było to tak samo karygodne, jak obrzydliwe... W czasach, gdy z każdego kolorowego magazynu bombardują nasze oczy gołe - lub prawie gołe - kobiece biusty, pełniące wątpliwie estetyczną funkcję! Tym ohydniejszą, bo komercyjną, obliczoną na większą sprzedaż magazynu... Gdy z każdego pasma w telewizji płyną obrazy coraz bardziej rozebranych aktorek, prezenterek, modelek, gdy w programach oglądamy totalną degrengoladę wartości, śmiejemy się z ludzkiego upadku, dla rozkoszy odbiorców pokazując pijatyki, awantury, zdrady, obnażające do kości ludzkie słabości... W czasach, gdy o świętości wrzeszczy się głośno na ulicach i w radio, a po cichu grzeszy, kryjąc się przed karą w domowym zaciszu...To jest po prostu chore!.. Zatem, w myśl Terencjusza, gdy nic, co ludzkie, nie jest mi obce, widząc matkę karmiącą, odwróć wzrok, jeśli masz z tym problem. Sam się schowaj, najlepiej razem ze swoją hipokryzją i tupeciarstwem. A potem, zamiast zacząć tupać i krzyczeć, i wywrzaskiwać dyrdymały z mównicy, najlepiej idź się leczyć!Cudowne zdjecia pochodzą z sesji Breastfeeding Godesses - kwintesencja tego tekstu. A na koniec moja skromna osoba w obiektywie Rafała Mrozińskiego z TrocheFajnyFotograf.pl :)Matki karmiące wszystkich krajów: łączmy się!!!Wasza karmiąca - nadal!!! - wojowniczka ;) P.

3 kwiatowe dekoracje na stół – zrób to sam

twojediy

3 kwiatowe dekoracje na stół – zrób to sam

Uchwyt na ręcznik papierowy – zrób to sam

twojediy

Uchwyt na ręcznik papierowy – zrób to sam

Podsumowanie lipca

twojediy

Podsumowanie lipca

Diament DIY – geometryczna figura z papierowych słomek

twojediy

Diament DIY – geometryczna figura z papierowych słomek

Skórka banana i jej 10 cudownych zastosowań

twojediy

Skórka banana i jej 10 cudownych zastosowań

Kto lubi banany, na pewno się ucieszy, że niejadalną skórkę, można jeszcze wykorzystać na kilka fajnych sposobów. Skórka banana zawiera bardzo dużo potasu, magnezu, więc zarówno dla nas, jak i naszego otoczenia jest bardzo zdrowa. Pewnie często też mamy ją pod ręką, więc może zastąpić specjalnie kupowane środki i poratować w wielu sytuacjach. Poznajcie 10 cudownych zastosowań skórki od banana. Źródło zdjęcia: www.abc.es 10 zastosowań skórki od banana 1. Buty na błysk Od teraz już nie potrzebujesz pasty do butów, skórka banana doskonale je zapastuje. Wystarczy buty natrzeć skórką, a później wypolerować, a buty będą błyszczeć jak nowe. 2. Czyszczenie srebra Srebrne sztućce lubią się świecić, a skórka banana, idealnie się do tego nadaje. Z miąższu na skórce robimy papkę i możemy czyścić nią noże, widelce i łyżki. 3. Oczyszczanie wody Skórka banana potrafi oczyścić wodę z miedzi i ołowiu. Wystarczy wrzucić ją do pojemnika z wodą, aby na przykład potem podlać nią ogród.  4. Bananowy nawóz do roślin Wsadzając roślinę do ziemi w ogrodzie, wrzuć najpierw skórkę banana. Zawiera ona tak dużo potasu i magnezu, że roślina będzie szybko i pięknie rosła. 5. Leczenie podrażnień Teraz jest ratunek dla podrażnionej skóry. Poparzone, pogryzione, czy podrażnione miejsca smarujemy skórką banana, a jeszcze lepiej zostawiamy na skórze na kilka minut. Bananowe oleje i enzymy łagodzą problemy. 6. Nabłyszczanie liści Domowe rośliny mogą zachwycać, jak ich liście nabłyszczy się skórką od banana. Liście będą piękne i zdrowe. 7. Naturalne wybielanie zębów Kto by pomyślał, że skórka banana da radę wybielić zęby, a jednak zawarte w niej minerały potrafią nam pomóc. Wystarczy codziennie po myciu zębów natrzeć je świeżą skórką banana. Podobno efekty są po kilkunastu dniach. 8. Ratunek na mszyce Mszyce nie lubią gazów wydzielanych przez rozkładające się skórki bananów. Podrzuć pocięte skórki pod roślinę i przykryj delikatnie ziemią. Mszyce pójdą sobie. 9. Zbawienie dla siniaków Przyłożenie skórki banana łagodzi ból, ale też magicznie szybciej leczy poobijane miejsca. 10. Lepszy kompost Jeżeli mamy kompostownik w ogródko to warto podrzucać do niego skórki bananów, bo one świetnie wzbogacą przyszły nawóz. Kolejny raz sama się przekonuję, że to, co potencjalnie wydaje się nam bezużytecznym śmieciem, ma wiele świetnych zastosowań. Myślę, że teraz wszyscy bardziej docenimy banany, a tym bardziej ich skórkę.   Inne Rady nie od parady: Post Skórka banana i jej 10 cudownych zastosowań pojawił się poraz pierwszy w Twoje DIY.

Prawie ceramiczne podstawki do zdjęć

twojediy

Prawie ceramiczne podstawki do zdjęć

Monogram na podobraziu

twojediy

Monogram na podobraziu

Zombie Dash w wielkim mieście / KONKURS

Boginie przy maszynie

Zombie Dash w wielkim mieście / KONKURS

     Od wielu lat wraz z końcem roku szkolnego pakujemy walizki i wyruszamy z dziećmi na Kaszuby, ale... nie w tym roku. Z wielu względów musieliśmy odłożyć nasz wyjazd do drugiej połowy lipca. Za to po raz pierwszy mieliśmy okazję odkryć nieznane nam uroki... lata w mieście! I wiecie co? Miejsce naprawdę nie ma znaczenia. Jak zawsze sprawdziła się zasada: liczy się tylko dobre towarzystwo i jeszcze lepsza zabawa! Najlepiej... zombiastyczna! <3    Lato w mieście. Na pewno duża część z was spotkała się z tym wyzwaniem. Mieszkamy w Gdyni, powiecie. Nad morzem, powiecie. Mamy plażę! Tak, ale mamy też trzy razy więcej dzieci, niż przypada na średnią krajową ;) a wyjście na plażę z takim obłożeniem, w dodatku pod koniec czerwca, gdzie na plaży wylegują się turyści - nie da się upchnąć jednego ręcznika. Za to dzieci z upodobaniem rozbiegają się we wszystkie strony... hell, no! Z naszym najkochańszym nadbagażem odkrywamy zatem wyludnione latem miejsca, najlepiej te o dużej, pustej przestrzeni, gdzie dzieci mogą się swobodnie bawić, grać w piłkę, jeździć na rowerkach, hulajnogach, deskorolkach, wspinać się, skakać, biegać... i nikomu nie przeszkadzać. W ruch mogą iść wszystkie gadżety, nazbierane przez nasze dzieci, bo wreszcie - miasto wrzuca na luz. Część wyjeżdża na wakacje, albo już myśli o wyjeździe i ma mniej powodów do stresu... i nikomu nie przeszkadzają piłki odbijane pod blokiem. Turyści wybierają popularne miejscówki. Plaża, bulwar, parki? Weźcie - mamy je cały rok. Za to... miasto jest nasze. I zostaje opanowane... przez nasze kochane potworki!     Obejrzyjcie na sesję, którą zrealizowałyśmy wspólnie z marką Zombie Dash. Znacie te ubranka? Są niemożliwie.. wprost zombiastycznie urocze! Co więcej, ich żarłoczne spodenki i bluzy produkowane są w rozmiarach dla całej rodziny - od małego oseska do całkiem sporego tatusia ;) Razem z ZD postanowiliśmy udowodnić Wam, że lato w mieście może być świetną przygodą. Szczególnie... w odpowiednich ciuchach ;)     Bez zbędnego gadania... lećcie oglądać kadry, które uchwycił Trochę Fajny Fotograf. Ach, przepraszam za niedorzeczną ilość zdjęć -  po prostu... nie mogę ich zmarnować ;) Ale obiecuję, jak dotrwacie do końca, czeka STRRRASZNA niespodzianka - warto przeskrollować te kilkadziesiąt boskich fot ;)))       Powiedzcie, czy nie są genialne!? I ciuchy, i zdjęcia..? A najlepsze w tym wszystkim są nasze dzieci -  po raz kolejny przekonałyśmy się, że nie ma nic lepszego dla maluszka - ponad starsze rodzeństwo. Miłość się mnoży, gdy się nią dzieli... <3A ja dodatkowo, patrząc na te zdjęcia widzę, jakie mam już duże dzieci... prawie... nastolatki..! Czasie, zwolnij...!Zdjęcia: Trochę Fajny FotografCiuchy: ZOMBIE DASHA teraz... obiecana niespodzianka. KONKURS! WASZE WAKACJE ZA JEDEN UŚMIECHOpowiedz nam, jakie są twoje patenty na wakacje bez wyjeżdżania z domu?może kojarzy Ci się z tym hasłem jakaś opowieść,  może Twoje dzieci mają swoje pomysły, przyprawiające o zawał serca.. albo całkiem śmieszne? A może masz dla nas cenne wskazówki, jak zapewnić dzieciom niezapomniane wrażenia, bez wyjeżdżania na drogie wakacje?W komentarzu koniecznie napisz, jaką nagrodę w jakim rozmiarze wybierasz - do wyboru każda rzecz z oferty SKLEPU ZOMBIE DASH (klik)Krótki regulamin:1. Zabawa trwa od 11.07.2016 do 25.07.20162. Zwyciężą trzy osoby, wg najciekawszych odpowiedzi3. Jedna osoba może zostawić max trzy komentarze4. Każda osoba może wybrać jedną nagrodę z oferty sklepu www.zombiedash.pl5. Nagrodę stanowią wybrane produkty ze strony sklepu5. Nagroda nie może zostać wymieniona na ekwiwalent pieniężny6. Pod uwagę będą brane wszystkie komentarze, zawierające odpowiedź na pytanie konkursowe, oraz link do wybranej w sklepie nagrodyZwycięzców ogłosimy max 10 dni od zakończenia konkursu.Miłej zabawy!!! ~ P.