Z dzieckiem w góry. Jak się przygotować? (kilka kadrów: Hala Gąsienicowa)

Szafeczka blog

Z dzieckiem w góry. Jak się przygotować? (kilka kadrów: Hala Gąsienicowa)

Ekspresowe, pyszne i zdrowe zupy krem! (moje 4 propozycje)

Szafeczka blog

Ekspresowe, pyszne i zdrowe zupy krem! (moje 4 propozycje)

Gry planszowe dla całej rodziny

Szafeczka blog

Gry planszowe dla całej rodziny

Szafeczka blog

Jak Ty dziecku, tak dziecko Tobie

Na pewno nieraz cieszyłaś się i chwaliłaś tym, jak Twoje dziecko się do Ciebie upodabnia. Nie mam na myśli wyglądu, ale jego zachowanie. To przecież urocze, gdy możemy obserwować jak ten mały człowiek naśladuje nas i chce być na każdym kroku małą wersją swojej mamy lub swojego taty. I tutaj poza uroczą stroną tej sytuacji, musimy sobie zdać sprawę z odpowiedzialności jaka spoczywa na naszych barkach. Dziecko to taka mała gąbka. Do tego widzi wszystko, słyszy wszystko, a każdą z tych informacji zapisuje na twardym dysku. Część oczywiście nieświadomie, ale właśnie to co nieświadomie zapisane, ma ogromny wpływ na jego rozwój. Dziecko to co widzi w domu przyjmuje za normę – przecież nie wie jak funkcjonują inne rodziny. O konieczności dawania dobrego przykładu pisałam już nieraz. Jednak jak to w życiu bywa, kij ma dwa końce. Każde nasze dobre zachowanie czy nawyk, wróci zapewne do nas i wpłynie pozytywnie na rozwój charakteru naszego dziecka. Tak samo każdy dawany przez nas zły przykład, może obrócić się przeciwko nam. Jak? Otóż nie powinna być przesadnie zdziwiona mama, która ciągle krzyczy na swoje dziecko, tym że w końcu i ono zacznie krzyczeć w odpowiedzi. To samo tyczy się szczerości. Prędzej czy później kończy się etap w życiu naszych dzieci, gdy „łykają wszystko jak młode pelikany” i zaczynają dostrzegać kłamstewka i nieszczerość – również płynącą z ust rodzica. Co wtedy? Nie trzeba długo czekać na to, aż dojdą do wniosku, że w sumie to wygodniej skłamać i mieć święty spokój. No i przecież mamie też się zdarza kłamać, to o co chodzi. (Jasne, nawet gdy rodzic jest zawsze w 100% szczery, to zdarza się że dzieci kłamią – bywa. Jednak dużo łatwiej będzie nam je tego oduczyć mając czyste sumienie) Wolę tutaj nie rozpisywać się o jeszcze gorszych zachowaniach, jak obrażanie kogoś czy podnoszenie ręki… to oczywiste, że takie rzeczy wracają. Raz że wracają do rodziców, dwa że dzieci mogą je przenosić dalej na przykład na rówieśników. Sprawa jest prosta – jak Ty dziecku, tak dziecko Tobie. I właśnie dlatego, tak samo jak musimy pamiętać o wpajaniu tych dobrych zachowań, również musimy kontrolować nasze złe nawyki. Grzeczne i mądre dzieci nie spadają z nieba, nie przynosi ich bocian i nie można ich znaleźć na polu kapusty. To ogrom naszej codziennej pracy sprawia, że nasze dzieci wyrastają na dobrych ludzi. Zdarzyło Ci się usłyszeć coś niemiłego od swojego dziecka? Zanim zareagujesz złością lub dasz karę, zastanów się czy to nie Twoja „zasługa”… The post Jak Ty dziecku, tak dziecko Tobie appeared first on szafeczka.com.

Szafeczka blog

Moje serce jest rozdarte

Wieś czy miasto? Taki oto mam dylemat ostatnio w głowie. Zapewne większość z Was odpowie natychmiast, a mnie to pytanie spędza sen z powiek. Najgorsze jest to, że zapewne będę musiała niebawem taką decyzję podjąć. Na co dzień jestem dość zdecydowaną osobą (jak na kobietę), ale TAKA decyzja wpływa przecież na życie TAK znacząco, że to wszystko przyprawia mnie o ból głowy. Oczywiście córka w pierwszej klasie szkoły podstawowej, wcale takiego wyboru nie ułatwia. Każdy drobiazg analizuję pod jej kątem. Jedno to co teraz… a co będzie za rok, dwa lata, pięć? Czy będzie się tam dobrze czuła? Czy będzie miała wygodny dojazd? Mapy okolicznych wsi znam już chyba lepiej niż niejeden geodeta! Wiecie jaki jest mój sposób na sprawdzenie jak ciepło się ubrać? Zerkam przez okno. Patrzę na kilka osób i wyciągam średnią. Nikt nie powie lepiej jak ciepło się ubrać, niż ludzie na zewnątrz. Sprawdza się od ładnych paru lat. Sama nie wiem czego się spodziewać za oknem na wsi? Kur? Traktora? Wiem wiem, stereotypy, ale tłumów nie będzie. Zdaję sobie sprawę z tego, że kupno mieszkania/domu to nie uwiązanie się do końca życia. Zawsze można się znów przeprowadzić. Ta myśl przekonuje mnie do tych kilku metrów swojej zieleni, z drzewkiem rozmarynu i krzaczkiem mięty do parzenia herbaty. Jednak kolejna przeprowadzka, to kolejne setki pytań… Co więc lepsze? Gdzie lepiej się żyje? Miasto znam od zawsze. Tutaj się urodziłam i tutaj żyję całe 27 lat. Jeszcze do niedawna nawet nie brałam pod uwagę takiej opcji, żeby z miasta się wyprowadzić. Tu miałam wszystko czego potrzebowałam. Nawet ten nasz SMOG kojarzy mi się z zapachem zimy, a nie czymś trującym, przed czym trzeba uciekać. Uwielbiam ten miejski zgiełk i to że zawsze coś się dzieje. Lubię mieć świadomość tego, że wychodząc za drzwi już jestem „wśród ludzi”. Cieszy mnie bliskość wszystkich sklepów, szkół czy restauracji. Cenię sobie to, że spacerem mogę dojść do centrum, a tramwajem czy autobusem często dojadę do celu szybciej niż samochodem. Tutaj też córka będzie miała na pewno bezpieczniejszą drogę ze szkoły do domu. A przynajmniej zawsze oświetloną i z chodnikiem! Jednak coraz częściej ciągnie mnie właśnie poza miasto… Wieś kojarzy mi się z lasem, ściółką, zapachem drewna i poranną rosą. Z ogniskiem, grillem i beztroskim bieganiem po łące. Wiem że mieszkanie na wsi (takiej podmiejskiej) to nie do końca tak wygląda, ale to są właśnie moje pierwsze skojarzenia. To one rodzą w mojej głowie myśli o przeprowadzce. Tylko za tą ściółką i drewnem stoi TYLE znaków zapytania! Tyle rzeczy trzeba wziąć pod uwagę, wszystko sprawdzić, analizować… Czy do sklepu blisko? Jaka szkoła w okolicy? Co z gimnazjum? Jaka droga do domu? Czy chodnik jest i czy oświetlona droga? Jak blisko do przystanku i w ogóle jak z dojazdem do miasta?! Jak widzicie, setki pytań! Spora część jeszcze bez odpowiedzi. Dziś mogę jeszcze powiedzieć, że moje serce jest „w mieście”,  jednak rozum podpowiada ewakuację. Pewnie wiele z Was ma za sobą przeprowadzkę w nowe miejsca. Jestem bardzo ciekawa Waszych przeżyć i doświadczeń z tym związanych. Czy jest coś na czym się zawiedliście? Czy może nie zamienilibyście swego miejsca do życia na żadne inne? The post Moje serce jest rozdarte appeared first on szafeczka.com.

Szybkie i proste ciasteczka orkiszowe!

Szafeczka blog

Szybkie i proste ciasteczka orkiszowe!

4 „obowiązkowe” filmy dla całej rodziny

Szafeczka blog

4 „obowiązkowe” filmy dla całej rodziny

Telefon pod kontrolą, czyli Dzieci w Sieci

Szafeczka blog

Telefon pod kontrolą, czyli Dzieci w Sieci

Szafeczka blog

16 małych rzeczy, które powinien robić każdy rodzic

Na to jak wyglądają nasze relacje z dziećmi często duży wpływ mają małe rzeczy. To często z pozoru drobiazgi. Jednak gdy zadbamy o to, aby relacje właśnie przy tych błahych sprawach były fajne, to wszyscy na tym skorzystamy. Nie będę się rozpisywać, ten wpis ma być krótki. Oto 16 małych rzeczy, które powinniśmy robić, aby zadbać o miłą atmosferę na linii rodzic – dziecko. Zapraszam! 1. Policz do 10 zanim zareagujesz złością. 2. Nie zmuszaj dziecka do przytulania i całowania jakiejś cioci czy wujka. 3. Przytulaj swoje dziecko codziennie. 4. Pozwól dziecku pomagać przy domowych obowiązkach. Wspólne gotowanie jest nie tylko dobrą zabawą, ale też ciekawą formą nauki. 5. Odkładaj telefon, gdy rozmawiacie, oglądacie film czy bawicie się. Okaż dziecku szacunek i pokaż, że to czas dla niego. 6. Dawaj prezenty i kupuj zabawki, które rozwijają jego zainteresowania oraz pasje. Mamy dużo więcej możliwości niż lalki i pistolety. 7. Nie porównuj wciąż do innych dzieci/rodzeństwa. 8. Zabieraj dziecko w nowe miejsca. Niech rozwija swoje zainteresowania i odnajdzie swoje hobby. Odwiedzajcie biblioteki, muzea, teatry… i tak dalej! 9. Wygłupiaj się i żartuj. Skacz, śpiewaj i biegaj razem z dzieckiem. Jak nie teraz to kiedy? 10. Nie etykietuj. Nie mów „ciamajda”, „bałaganiarz” czy „nieuk”. 11. Nie bój się przyznać do popełnionego błędu. Przeproś jeśli tego wymaga sytuacja. 12. Czytajcie wspólnie książki. Czasem jedną wspólnie na głos, czasem każdy swoją siedząc blisko siebie. 13. Pozwól czasem zdecydować co zjecie na obiad lub kolację. 14. Nie staraj się wszystkiego naprawić i zrobić za dziecko. Pomagaj, ale nie wyręczaj na każdym kroku. 15. Zadawaj pytania. Tylko postaraj się o coś więcej niż „jak było w szkole”. 16. Nie odpowiadaj i nie decyduj za dziecko – np. „ona tego nie zje”, „on i tak tego nie zrobi”. Dopiszesz coś od siebie? The post 16 małych rzeczy, które powinien robić każdy rodzic appeared first on szafeczka.com.

Niezwykłe filmy na walentynki!

Szafeczka blog

Niezwykłe filmy na walentynki!

Szafeczka blog

Te produkty wcale nie są zdrowe! Dajesz je swojemu dziecku? Oto moje zdrowe zamienniki.

Dziś w kilku słowach o produktach, które goszczą na naszych stołach, są serwowane dzieciom, a wcale zdrowe nie są! Kupujemy je z przyzwyczajenia, bez zastanowienia, bo kto czytałby etykiety masła? Otóż warto, a o tym poniżej w liście produktów, które zdrowe wcale nie są. Dla każdego proponuję zdrowszy zamiennik. Zapraszam :) Panga → Dorsz Od kiedy wybuchła wielka afera na temat pangi, wydawało mi się, że już jej więcej u nas nie zobaczę. Jedak dość często się z nią spotykam… Niestety! Zapewne jest to spowodowane jej niską ceną, zwłaszcza w porównaniu do innych ryb. Jednak jedzenie jej może dać nam więcej złego niż dobrego. Ta ryba w naturze występuje w rzece Mekong, która jest najbardziej zanieczyszczoną rzeką w Azji. Niestety w kwestii cennych i odżywczych substancji również wypada blado na tle konkurencji. Zamiast pangi kup lepiej inną rybę i pamiętaj o jednej zasadzie: im mniejsza ryba tym lepiej. Większe ryby przez całe swoje życie kumulują szkodliwe substancje takie jak: rtęć, ołów, kadm. Lepiej więcej nie jeść zbyt często tuńczyka, który jest ogromną rybą i żyje aż 40 lat! Cóż, nic tylko przerzucić się na szprotki czy sardynki, a najlepiej zjadać je razem z ościami ;) Łosoś norweski → Łosoś atlantycki Łosoś atlantycki lub pacyficzny (dziki) będzie znacznie zdrowszy niż ten pochodzący z norweskich hodowli. Dlaczego? Ponieważ nie jest tuczony paszą, która niekoniecznie musi być dobrej jakości. Do tego znajdować w niej mogą się różne leki, antybiotyki oraz barwniki. Próbowałam ostatnio łososia atlantyckiego i jego smak jest rzeczywiście inny niż ten, który znałam wcześniej. Teraz jak tylko mam wybór, stawiam na łososia atlantyckiego. Wędzone ryby → Pieczone ryby Pozostajemy dalej w temacie ryb. Teraz weźmiemy pod lupę samo wędzenie. Wędzone ryby lepiej jeść od czasu do czasu (dzieci nie częściej niż raz na dwa tygodnie). Dlaczego? Są bardzo tłuste, ciężkostrawne i zawierają dużo sodu. Szczególnie należy unikać tych z supermarketu, na pewno nie są one wędzone tradycyjną metodą na dobrym drewnie – mogą zawierać sporo chemii. Lepiej robić takie zakupy u sprawdzonego hodowcy. Najlepszym rozwiązaniem jest pieczenie w foli lub gotowanie na parze z dodatkiem ziół :) Gotowe zupy „domowe” →  Ekspresowa zupa krem Kiedyś jedna mama powiedziała mi, że jak nie ma czasu na gotowanie obiadu to kupuje takie właśnie domowe gotowe zupy dla swojego dziecka. Zapewniała że są pyszne i sama się nimi zajada. Następnego dnia podczas zakupów zerknęłam na etykietę. Nawet chciałam dać im szansę, ale skład szybko mnie z tego pomysłu wyleczył. Głównie za sprawą glutaminian sodu. Szybko wróciłam do domu sięgnęłam po czerwoną soczewicę i ugotowałam ekspresową zdrową zupę – przepis znajdziecie TUTAJ. Margaryna → Masło min. 82% Odwieczny spór – masło czy margaryna? Zarówno jeden jak i drugi produkt ma swoich zwolenników i przeciwników. Masło ma bardzo dużo cholesterolu – tu wygrywa z nim margaryna. Jednak zaleca się, aby dzieciom do trzeciego roku życia dawać masło. Przy wyborze masła również czytamy etykiety i zwracamy uwagę na ilość tłuszczów! Dobre masło powinno zawierać minimum 82% tłuszczów mlecznych i żadnych roślinnych. Kostki rosołowe → Nic Mam nadzieję, że nie dorzucacie tej trucizny do zup serwowanych dzieciom. Jeśli jednak jest tu ktoś kto ich używa, niech szybko wyrzuci je do kosza! To całkowicie zbędny produkt. Jak bez kostki uzyskać doskonały smak zupy? Przez długie gotowanie na bardzo małym ogniu. Gwarantuję, że smak jest dużo lepszy, a zupa jest o wiele zdrowsza! Ser topiony → Ser żółty → Parmezan Niby to rzeczywiście jest przetopiony żółty ser. Przetwarzany jednak w bardzo wysokich temperaturach (około 100 stopni) z dodatkiem topników takich jak: kwas cytrynowy, kwas winowy, kwas mlekowy i ich sole. Pomimo tego, że sam w sobie ma długi okres przydatności i tak zawiera mnóstwo konserwantów. Zawiera również fosforany, nizynę (w niektórych krajach uznana za substancję rakotwórczą) oraz tłuszcze utwardzone. Zamiast tego lepiej dać dziecku dobrej jakości ser żółty. Niestety ostatnio trudno znaleźć ser żółty z krótkim składem, dlatego my się prawie całkowicie przerzuciłyśmy na parmezan. Kupuję jeden duży kawał, który wystarcza na bardzo długo i w zależności od potrzeby, trę na tarce lub odkrawam małe plasterki. Krakersy → Popcorn To, że krakersy nie są zbyt zdrowe, wiedzą chyba wszyscy. Ale to, że popcorn jest zdrowy, chyba już nieliczni, prawda? Pod warunkiem, że nie używamy tłuszczu i dużej ilości soli. Czy wiesz, że popcorn (podobno) zawiera więcej antyoksydantów niż owoce i warzywa? Aż wierzyć się nie chce! ;) Warto też wspomnieć o tym, że w jednej szklane popcornu jest zaledwie 30 kcal! Płatki śniadaniowe → Naturalne płatki zbożowe Zawsze przed wrzuceniem do koszyka czytajmy ich skład! Zamiast zdrowego pełnowartościowego śniadania możemy dostarczyć naszemu dziecku ogromną porcję cukru i niewiele poza tym. Na półkach sklepowych mamy mnóstwo różnych rodzajów płatków. Najlepiej wybrać te naturalne, owsiane lub chociaż pełnoziarniste. Pieczarki → Warzywa Czy wiesz, że dzieci w ogóle nie powinny jeść grzybów? Grzyby mają niewiele wartości odżywczych i są ciężkostrawne. Dziwie się więc, że w stołówkach szkolnych jest tak często serwowana zupa pieczarkowa. Unikajmy też pieczarek na pizzy. Zdecydowanie lepiej zastąpić je np. papryką! Owocowe granulowane herbatki → Ziołowe herbatki Czy jest tu ktoś kto myśli, że to jest zdrowe? Jeśli masz taką w domu wyrzuć ją do kosza! To sam cukier! A jeśli dajesz ją swojemu dziecku z butelki, to masz gwarantowaną próchnicę butelkową! Warto od samego początku uczyć dzieci pić ziołowe herbatki. Moja córka od zawsze piła tylko miętę i rumianek. I tak jej zostało ;) Słodzone? Jak już, to tylko miodem. A Ty z jakich zdrowych zamienników korzystasz? ;) The post Te produkty wcale nie są zdrowe! Dajesz je swojemu dziecku? Oto moje zdrowe zamienniki. appeared first on szafeczka.com.

Co robić, aby mieć więcej energii? Moje 9 sposobów!

Szafeczka blog

Co robić, aby mieć więcej energii? Moje 9 sposobów!

Smoothie czyli witaminowa bomba! (moje 4 propozycje)

Szafeczka blog

Smoothie czyli witaminowa bomba! (moje 4 propozycje)

Espressowe babeczki

Szafeczka blog

Espressowe babeczki

Gry planszowe – moje propozycje

Szafeczka blog

Gry planszowe – moje propozycje

Jak sprawdzić czy dziecko się przegrzewa? Telefon Ci o tym powie!

Szafeczka blog

Jak sprawdzić czy dziecko się przegrzewa? Telefon Ci o tym powie!

Szafeczka blog

Tylko pamiętaj…

Jedną z najciekawszych rzeczy w rodzicielstwie jest to, że w tej całej naszej roli „nauczycieli życia”, sami uczymy się bardzo wiele. I to właśnie od naszych dzieci! Przekazujemy całe nasze doświadczenie i wiedzę, a w zamian otrzymujemy to o czym dawno zapomnieliśmy – dziecięcy i beztroski – punkt widzenia. Podzielę się z Wami krótkim dialogiem, który rozłożył mnie na łopatki. Jedna wymiana zdań, a nie mogła wyjść mi z głowy przez kilka dni. A było to tak… Kończyłam pakować córkę na obóz narciarski. Omawiamy jak trzeba ubierać narty, kask i całą resztę. Wspominam o tym, że śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia, a szczególnie jak mamy w planach wysiłek fizyczny. Uczymy się też jak radzić sobie z włosami, by włosy nie przeszkadzały pod kaskiem. Na koniec siadam na walizce próbuję ją zapiąć. Z głową pełną trosk i obaw chcę wszystko w skrócie przypomnieć. Mówię więc: – Tylko pamiętaj… Pauza, chwila na głębszy wdech… Właśnie chcę zacząć swój dwuminutowy monolog ,kiedy córka mi przerywa: – Aby się dobrze bawić? Popatrzyłam na nią, ugryzłam się w język i mówię: -Tak kochanie, by się dobrze bawić. Czy to nie jest piękne? Żeby się po prostu dobrze bawić. Od tego momentu obiecałam sobie, że nie będę przy pożegnaniach przypominać po raz setny o tym samym. Ani o myciu rąk, ani o słuchaniu opiekunów, ani nawet o jedzeniu. Ona to już wie i napewno nie chce tego słuchać wsiadając do autokaru. Teraz będę jej przypominać o tym, aby się dobrze bawić. Przecież po to tam jedzie, prawda? The post Tylko pamiętaj… appeared first on szafeczka.com.

Zrób test zmęczenia i wybierz aktywny odpoczynek

Szafeczka blog

Zrób test zmęczenia i wybierz aktywny odpoczynek

Moje trzy sposoby na oczyszczanie twarzy

Szafeczka blog

Moje trzy sposoby na oczyszczanie twarzy

Ostatnimi czasy moja cera bardzo się zmieniła. Z cery tłustej przeszła w mieszaną, aż w końcu stała się sucha. Bardzo nam tym ubolewam, gdyż ciężko jest mi się przyzwyczaić do tych zmian. Poza tym (podobno) od tłustej cery ma się mniej zmarszczek ;) Muszę na nowo dobrać wszystkie podkłady i pudry, aby nie wysuszały mojej skóry jeszcze bardziej. Efektem złego dbania o moją cerę był nadmiernie złuszczający się naskórek, z którym szybko musiałam coś zrobić! Po miesiącu moja cera wygląda o niego lepiej! Co mi pomogło? Mikrodermabrazja Diamentowa Co to takiego? To nic innego jak peeling diamentową końcówką. Oczyszczanie jest bardzo przyjemne, głowica dodatkowo zasysa skórę wciągając zrogowaciały naskórek – dla mnie był to bardzo fajny masaż twarzy! Kiedy najlepiej go robić? Zdecydowanie na jesień i podczas zimy – wtedy nasza cera potrzebuje szczególnej pielęgnacji oraz peelingu. Jakie efekty daje nam mikrodermabrazja? Od razu po zabiegu możemy zauważyć, że nasza skóra jest o wiele gładsza i bardziej elastyczna. Poza tym stymuluje mikrokrążenie i przepływ limfy, przyspiesza usuwanie toksyn z głębszych warstw skóry. Moja twarz po tym zabiegu była dość mocno zaczerwieniona. Na szczęście tylko do końca dnia. Jednak z tego powodu najlepiej wykonać zabieg wieczorem. Po kilku seriach (kosmetyczka zaleca 3 pierwsze w odstępach dwu tygodniowych, później co 3 miesiące) możemy zauważyć również zmniejszenie przebarwień skóry, spłycenie blizn i zmarszczek. Można ten zabieg przeprowadzać również na innych częściach ciała, przykładowo na udach – podobno pomagają w redukcji rozstępów czy pozbyciu się celulitu. Po mikrodermabrazji twarzy poddałam się następnemu zabiegowi… Oczyszczanie kwasami Zabieg ten można przeprowadzić następującymi kwasami: kwas migdałowy, kwas kojowy, kwas mlekowy, kwas glikolowy, kwas salicylowy, kwas TCA, kwas fitowy, Roztwór Jessnera. To jakim kwasem przeprowadzony zostanie zabieg powinna określić kosmetolog, mając na uwadze indywidualne potrzeby pacjentki. Do mojej cery został zastosowany kwas migdałowy. Co to takiego? To nic innego jak peeling chemiczny. Polega na kontrolowanym „oparzeniu” skóry przez co pozbywamy się zrogowaciałej skóry. Efekty oczyszczania kwasami? Skóra staje się napięta i rozświetlona. Zwężają się również pory. Warto wspomnieć o tym, że przez kilka dni od zabiegu skóra staje się bardziej napięta, po czym naskórek pęka i złuszcza się, odsłaniając nową świeżą warstwę. W moim przypadku zaczęło się to dwa dni po zabiegu i trwało cała dobę. Gdy skóra złuszcza się, należy nałożyć grubą warstwę kremu – w żadnym wypadku nie można jej zdrapywać czy przeprowadzać w domu peelingu. Dużym plusem jest to, że można sie malować ;) Ja mimo wszystko wybrałam taki dzień na zabieg, po którym nie miałam żadnych ważnych spotkań itd. Mogłam spokojnie przesiedzieć weekend w domu bez makijażu. Po tych zabiegach należy przez dwa tygodnie mocno nawilżać skórę. Skóra w tym czasie jest bardzo podatna na wchłanianie wartości odżywczych. Należy również unikać opalania, sauny, basenu itp. Nie zaleca się również domowego peelingu. Szczoteczka do czyszczenia twarzy Dlaczego wybrałam tę szczotkę? Ponieważ znalazłam ją w Rossmannie na przecenie –  z 199 zł na 49 zł. Szybko sprawdziłam cenę innej szczoteczki, która chodziła mi po głowie i szczena mi opadła – nie wiedziałam że to jest takie drogie! Cóż jak już pozbierałam szczękę z podłogi to nie zastanawiając się długo, wzięłam tę za 49zł. Czy jestem zadowolona z efektu? Ciężko mi powiedzieć, bo porównywać mogę ją tylko do swoich palców. Na pewno czyszczenie twarzy jest o wiele prostsze. Można jej używać pod prysznicem i podczas kąpieli, co jest dla mnie ogromnym plusem. Ciężko mi również powiedzieć czy moja twarz jest gładsza od zabiegów czy od szczoteczki. Jedno jest pewne, ta szczotka naprawdę ma moc i czuć ją na twarzy. Muszę przyznać, że przyzwyczaiłam się już do cowieczornego masażu twarzy ;) Jestem bardzo ciekawa czy używacie tego typu szczotek do twarzy i czy jesteście z nich zadowolone? — Cóż myślę, że z czasem takich wpisów pojawi się tu więcej. Jednak to prawda, że dopiero z czasem zaczynamy dbać o siebie. Ja na przykład swój pierwszy krem do twarzy użyłam jakieś 2-3 lata temu. Teraz nie wyobrażam sobie bez nich życia. Czy tak samo będzie z zabiegami? Zobaczymy ;) A jak jest u Was? Stawiacie bardziej na te domowe zabiegi czy poddajecie się w ręce profesjonalistów? :) The post Moje trzy sposoby na oczyszczanie twarzy appeared first on szafeczka.com.

Herbatki rozgrzewające – wybierz swój ulubiony smak!

Szafeczka blog

Herbatki rozgrzewające – wybierz swój ulubiony smak!

Najbardziej lubię zimę za…

Szafeczka blog

Najbardziej lubię zimę za…

O tym jak zostaliśmy fanami Gwiezdnych Wojen

Szafeczka blog

O tym jak zostaliśmy fanami Gwiezdnych Wojen

Pomysły na pakowanie prezentów

Szafeczka blog

Pomysły na pakowanie prezentów

Czego nauczyło mnie macierzyństwo

Szafeczka blog

Czego nauczyło mnie macierzyństwo

Tego nie możesz zabraniać dziecku!

Szafeczka blog

Tego nie możesz zabraniać dziecku!

Kilka kadrów: Zamek Lipowiec

Szafeczka blog

Kilka kadrów: Zamek Lipowiec

Najbardziej uniwersalna zabawka na świecie

Szafeczka blog

Najbardziej uniwersalna zabawka na świecie

Moje sposoby na zdrowsze włosy

Szafeczka blog

Moje sposoby na zdrowsze włosy

Prawdziwe oblicza popularnych baśni

Szafeczka blog

Prawdziwe oblicza popularnych baśni

Szafeczka blog

Czy dawać dziecku wygrywać?

Wszyscy lubimy spędzać miło czas z naszymi dziećmi. To oczywiste. Jak jednak wygląda sytuacja, gdy w grę wchodzi też element rywalizacji? Czy bywa tak, że miłe rodzinnie spędzane popołudnie, kończy się jedną wielką kłótnią i płaczem? To że nikt nie lubi przegrywać jest jasne. Jak natomiast radzić sobie z przegraną naszego dziecka? Dać wygrać dla świętego spokoju czy konsekwentnie pokazywać kto tu jest najlepszy? W przypadku sportu czy innych gier, w których już na starcie stoimy na wygranej pozycji, sytuacja jest o wiele łatwiejsza. Wiadomo że w koszykówce czy biegu na 100m wygramy bez problemu. Jednak traktujemy to w katergoriach zabawy i nikt tutaj nie powinien mieć pretensji. Bawimy się sportem i cieszymy aktywnie spędzanym czasem. Gorzej gdy rozkładamy planszówkę lub wyciągamy karty do gry. Zaczyna się niewinnie. Wszyscy są uśmiechnięci i gotowi do zabawy. Robimy ciepłą herbatkę, zajmujemy swoje miejsca, wybieramy ulubione pionki… i po chwili atmosfera się zaczyna psuć. „Znowu pewnie przegram”. To pierwszy znak ostrzegawczy. Kojarzysz? Już wtedy zapala się pierwsza lampka w głowie. „Może dać mu wygrać?”. Nikt z nas nie lubi, gdy dziecko się smuci i płacze. To miała być zabawa i rodzinna rozrywka… Co w takiej sytuacji możemy zrobić?  1. Kontynuować grę i nie stosować żadnych ułatwień 2. Kontynuować grę i tak aby dziecko nie zauważyło, ułatwić mu zwycięstwo (np. specjalnie dając gorszą kartę czy marnując swoją kolejkę) 3. Kontynuować grę i jawnie naginać zasady, tak aby dziecko mogło wygrać (np. dodatkowy ruch) 4. Też się obrazić :) I co teraz wybrać? Cóż, opcje 3 i 4 odpadają. O ile obrażanie się na dziecko sensu nie ma, to w naginaniu zasad często rodzice widzą dobre rozwiązanie. Jednak ten sposób uczymy, że zasady niby są, ale w sumie to nie do końca. Problem polega na tym, że przy najbliższej okazji, dziecko takiego naginania zasad znów może oczekiwać. A co później? Co podczas gry z rówieśnikami? Oni tacy wyrozumiali na pewno nie będą. Dlatego skupiamy się na opcjach 1 i 2, z naciskiem na tę pierwszą. Grać powinniśmy normalnie – uczciwie i z szacunkiem dla innych graczy. Co gdy wygramy? Na pewno nie możemy czuć się winni i tłumaczyć się ze zwycięstwa. W zależności od gry, tłumaczymy co mogło zdecydować o naszej wygranej. Warto też pochwalić dziecko mimo przegranej. Za zaangażowanie, zachowanie spokoju i próbowanie do samego końca. Gdy wygrywamy drugi i trzeci raz, możemy zastanowić się nad wprowadzeniem punktu numer 2. Warto wtedy ułatwić zwycięstwo dziecku, tak żeby go nie zniechęcić do gier i rywalizacji. Taka gra, z pozoru prosta czynność, okazuje się bardzo istotna! To w dużej mierze od nas zależy jak dziecko będzie reagowało na porażki. Gdy po przegranej dziecko zareaguje złością i gniewem musimy o tym na spokojnie porozmawiać i wykazać się zrozumieniem. Możemy opowiedzieć o swoich porażkach i o tym że nikt nie lubi przegrywać. Na tym po prostu polega rywalizacja. Niemałym sukcesem będzie na pewno nauczenie szacunku dla cudzej wygranej. Gdy nasze dziecko powie po skończonej grze „gratuluję”, to możemy otwierać szampana ;) Jest jeszcze jedna kwestia, która wpływa na to jak dzieci reagują na porażkę. Nasze codzienne zachowania. To jak sami reagujemy na niepowodzenia w życiu codziennym. Czy każdą naszą „przegraną” opłakujemy lub zrzucamy odpowiedzialność na innych? Czy każdy sukces tłumaczymy magicznym „szczęściem”? Musimy pamiętać o tym, że dzieci są bacznymi obserwatorami i uczą się od nas dużo więcej niż się nam wydaje i to my w dużej mierze kształtujemy ich charaktery. A jak Twoje dziecko radzi sobie z przegraną? The post Czy dawać dziecku wygrywać? appeared first on szafeczka.com.