Trochę przemyśleń kobiety oczekującej

Boginie przy maszynie

Trochę przemyśleń kobiety oczekującej

Boyhood bedroom / Królestwo Braci Be vol. 1

Boginie przy maszynie

Boyhood bedroom / Królestwo Braci Be vol. 1

     Dziś zapraszam na post bardzo spontaniczny! Garść wnętrzarskich inspiracji i - tak, frustracji. Otóż tradycyjnie... nie mogę się zdecydować! A czasu mało i coraz mniej - bo uparłam się, by nowy pokój moich trzech budrysów gotowy był jeszcze przed Wielkanocą. Przynajmniej w większości, bo nie mam złudzeń, dopieszczać go będę jeszcze bardzo długo.(fot. Pinterest)     Ale od początku. Pokój moich dzieci jest źródłem mojego największego niezadowolenia.Jest rzeczą oczywistą, że trudno jest pomieścić trzech żywiołowych chłopców, ich łóżka, szafy, rzeczy osobiste i zabawki, oraz biurko, książki, klocki i całą niezbędną resztę - na 14mkw. A tyle właśnie ma ich pokój i co najmniej przez najbliższe trzy lata jeszcze będzie miał - a potem się zobaczy ;)W każdym razie, musimy jakoś rozplanować przestrzeń, a wraz z wiekiem zmieniają się dziecięce upodobania i potrzeby. Kiedy trzy lata temu ostatnio robiłam im niewielki "staging", jakoś nie pomyślałam o biurku. Gdy je wstawiłam, zaburzyłam całkowicie symetrię i po prostu nie było już jak się obrócić. Starałam się unikać tematu, nie chcąc inwestować wiele pieniędzy w pokój, który nie jest naszym docelowym, i łudziłam się, że "jakoś to będzie".Otóż, nie będzie. Gdy ostatnio już całkiem rozsypały się szafy i regały, które do tej pory mieliśmy stanęłam przed koniecznością kupienia nowej szafy. (Te, co się rozpadły to meble z serii TROFAST Ikea - już wiem, czemu ją całkiem wycofali, grrr.. wypadły wszystkie prowadnice szuflad, śruby zagwintowane w zbyt miękkim drewnie, ogólnie - katastrofa)Wymyśliłam, że uskładamy na szafę pod zabudowę, by maksymalnie wykorzystać miejsce, a do tego - zamówimy ją z lustrami, co optycznie mocno powiększy i rozjaśni dziecięcy pokój.A jak zaczęłam od A, czyli szafy, to zaraz uzmysłowiłam sobie, że dawno nie odmalowywane ściany straszą już niemożliwie, pokolorowane, poodpryskiwane i popaćkane brudnymi łapkami... Jak już odmalowałam pokój, uznałam, że musimy zmienić też konfigurację łóżek, bo jedno piętrowe  i jedno jeszcze osobne łóżko zupełnie egzaminu nie zdają... itp, itd :D Dobre, co? :DW sumie, obserwując reakcje dzieci, widziałam, jak niezwykle cieszą się z tych zmian. Pierwsze, oczywiście, o co je zapytałam, to jak chcieliby mieć urządzoną swoją przestrzeń. Jakie kolory powinny dominować? Trzy lata temu wymyślili, że chcą mieć w pokoju niebo i chmurki. Były i nawet początkowo byłam niezwykle dumna z tej wizji.... krótko - od jakiegoś czasu nie mogłam już na to patrzeć, a i od dzieci słyszałam, że są bardzo "dzidziusiowe". Dlatego jakoś nie byłam zdziwiona, gdy starszaki zdecydowały: ma być szaro-czarno-żółty :D Nie wyobrażam sobie co prawda szaro-czarnych ścian na 14mkw, ale postanowiłam sprostać zadaniu. Oto jak to wymyśliłam:w pokoju będą dominować białe meble. Ściany są jasnoszare, a tylko dodatki czarno-szaro-białe. I gdzieniegdzie - żółte akcenty :)Jestem w szale twórczym, tak podekscytowana, że staram się totalnie ignorować zalegające w całym mieszkaniu worki i kartony, gdzie schowałam wszystko, co do tej pory mieściło się w pokoju.Nie pokażę Wam jak w tej chwili wygląda, rozgrzebany, zobaczycie już efekt końcowy. Pokażę Wam jednak pewne elementy wystroju, na które albo się już zdecydowałam, albo nie mogę się zdecydować - może pomożecie mi swoją opinią? :DNajważniejszy i najbardziej funkcjonalny mebel (no - oprócz szafy), to łóżko. TRZYPIĘTROWE! Nie wiedziałam, że takie istnieją, zupełnie przypadkiem się natknęłam i odkąd je ujrzałam, wiedziałam, że jedno musi być moje - a raczej moich dzieci :DNie ma dokładnego zdjęcia, jak będzie wyglądać, ponieważ jest to łóżko na zamówienie - ale design jak z prawego zdjęcia, tylko układ jak na tym po lewej :Dfot. Paweł Zimny (stolarz Profi-Meble)Nie jest to szczyt designu, kurczę, chciałabym popuścić wodze fantazji i zrobić to, na co naprawdę miałabym ochotę, ale potrzebowałabym do tego po 1. worka pieniędzy, najlepiej bez dna, a 2. dużo większego metrażu do dyspozycji. Tutaj jest taka idealna opcja, że mogę zamówić sobie każdy wymiar - a zdecydowałam się na niestandardowe 180x80cm. Łóżko jest obliczone na max 3 lata, więc do tego czasu żadne z moich dzieci nie przekroczy 180cm ;) Materace w cenie łóżka i pod wymiar także, więc jeden problem z głowy ;)Szafa - nie będę pokazywała zdjęć, ale jest to dwudrzwiowa szafa z lustrami przesuwnymi. Ma dwie części - w jednej będą wyłącznie ubrania, bielizna itp, tam zamontowałam szuflady i półki. W drugiej części zamontowałam półki i głębokie kosze - na zabawki, klocki, przybory do rysowania i książki. Słowem - cały bajzel  dziecięcego pokoju, tysiąc kolorów i kształtów - idealnie schowane przed moim łaknącym symetrii i porządku okiem. Tak. My dream is coming true! A moje dzieci będą musiały nauczyć się chować wszystko do szafy :D Idealnie!Biurko - już mamy, białe, standardowe i niedrogie, a najważniejsze, że zajmujące niewiele miejsca. Jest wąskie i idealnie na dwa stanowiska. Nie, nie myślę jeszcze o tym, że za 2 lata i Felek pójdzie do szoły - a jak pójdzie, to szczerze mówiąc, ani jedno moje dziecko w pierwszej klasie nie odrabiało lekcji w domu, zwykle- w świetlicy. A nawet jak w domu - to przy stole w kuchni ;)fot. IKEA     Skoro mamy już biurko... to pora na krzesła. Ponieważ, jak już wspominałam, w pokoju dominują biel i szarości, a dodatki będą czarno-białe, potrzebuję kilku mocnych, kolorowych akcentów. Postawiliśmy na żółty, dlatego uznałam, że idealnie będą pasowały nam żółte krzesła. Jak myślicie? Dobry pomysł? Czy podobają nam się teraz, a potem będzie słabo...?Tłumaczę sobie, że nie kupuję niezwykle drogich sprzętów, a OLX już nieraz uratowała mi tyłek, gdy nagle zmieniałam zdanie o 180' ;) Jestem już praktycznie zdecydowana, ale i ciekawa waszej rady...Uprzedzam - nienawidzę jeżdżących, typowych "biurkowych" krzeseł. Uważam je za niewygodne i paskudne do granic. Nie wiem, jak będą spędzać godziny przy biurku, może to zweryfikuję, ale czy to aby znowu takie prozdrowotne.. jakoś nie mam przekonania.. może wy macie jakieś fajne patenty na krzesła do biurka? Ja opieram się na razie na tym, żeby były stabilne, wygodne do siedzenia, z w miarę prostym oparciem i najlepiej, jakby można było oprzeć stopy... hmmm...No i klucz - względnie niedrogie, max 150zł/szt. Które?Fot. kolejno - A właśnie. Czy z tym żółtym to był dobry trop...? Bo biel - szarość - czerń i mięta też do mnie przemawiają.. i w sumie tak pięknie się komponują ze sobą, że niewykluczone, że w tym dziecięcym raiku wszystkie pięć kolorów zagości razem - jak na jednym z moich ulubionych wzorów bawełny z ART GALLERY Fabrics... fot. SzyjKolorowo / allegroA skoro już jesteśmy przy tkaninach, to - co na zasłonki? Jak już mówiłam, bardzo chcę postawić na nowoczesny, minimalistyczny styl, z lekką nutką retro...1,3,4,5,9 Craftoholicshop.com2,4,6,7,8 SzyjKolorowo / allegroJa chyba najbardziej jestem za tym wzorem na zasłonki, a raczej na panele wiszące, a Wy?fot. Craftoholicshop.comMyślę, że maksymalnie dwukolorowe zasłonki/ panele będzie potem można łatwiej dopasować do innej wizji kolorystycznej, jakby mi się nagle odmieniło ;) Chłopcom się podoba.. hmmm.. bo oczywiście przynajmniej część  pozostałych tkanin zużyję na poduszki i być może - nowe minky-kołdry w dużym rozmiarze, które służyłyby za narzuty :) A jak jesteśmy już przy poduszkach, to pokażę Wam perełkę.. jedyny dodatek, który pokażę dziś, bo już nie mogę wytrzymać. Od dawna jestem w ich rzeczach zakochana - odkąd zobaczyłam po raz pierwszy. Znacie How Deer You? A wiecie, że te zdjęcia, które nadrukowują na poduszkach i nie tylko, to ICH WŁASNE foty!? Ja nie wiedziałam.. a dzięki nim moje dzieci staną OKO W OKO - z prawdziwym niedźwiedziem! Tak!Wspaniała, prawda?.. Na pewno jeszcze znajdę inne przepiękne dodatki, ale szczerze mówiąc, nie chcę jeszcze teraz otwierać tej czakry, jak to mówi Marta. Do montażu łóżka mam jeszcze tydzień, a prawdopodobnie oszaleję, wybierając już teraz między tą a tą poduszką ;) A wy razem ze mną. Zaskoczę Was w kolejnym poście z serii remontowej, mam nadzieję, że nie przesadzę i będzie spójnie. Jedno jest pewne - niedźwiedź zostaje, a do niedźwiedzia - powiew świeżości, czyli girlanda z piórek.. również od HDY :Dfot. How Deer YouAaaaa i jeszcze jedno - LAMPA. Mam takie typy, nic konkretnego. Na co się natknę w tym klimacie i uznam, że pasuje - biorę. Mam zamiar szukać w popularnych marketach budowlanych - Castorama, Leroy Merlin, OBI. Nie mam zbyt wiele czasu, lubię szybkie decyzje, a i znowu kłania się budżet - na tę lampę wydam na pewno nie więcej niż 120-150zł. Jedno wiem na bank - musi dawać maksymalnie dużo światła. Ostatnio mieliśmy plastikowy abażur, który BARDZO ograniczał doświetlenie pokoju. Tym razem ma być pełna iluminacja!Co myślicie - która? Czarna fajnie by wypunktowała wszystko, ale ten kuuuuuuuuurzzzzz.... brrr...(1 leroymerlin.pl 2/3 obi.pl 4 ikea.pl 5/6 castorama.pl)     Na koniec powiem, że z ogromną radością tworzymy z dziećmi tę wizję. Szczególnie Filip i Maks mają dość "dziecięcego" pokoju i chcą mieć "młodzieżowy" styl, dlatego bardzo wkręcili się w dodatki. Próbują mi wmontować lampę w kształcie piłki, więc naprawdę, w następnym wpisie mogą być niespodzianki ;) Serio. Felek za to na pewno zadba, by z każdego kąta wystawało trochę dziecięcego świata i jego Pandusie zawładną najbliższym otoczeniem :DZresztą, myślę, że ich "piętro" na łóżku, jak w pociągu, będzie mogło być spersonalizowane - odpowiednimi poduszkami, może naklejkami ściennymi, obrazkiem?Na koniec powiem, że jestem sama niezwykle ciekawa tej wizji. Nie korzystałam nigdy z usług projektanta wnętrz, a mam bardzo bujną wyobraźnię :) Pozostaje mi mieć nadzieję, że zepnę wszystko w sensowną całość. Na pewno przyświeca mi jeden cel - ma być więcej miejsca, a drugi i równie ważny - ma być spójnie i kojąco. Oby mi się udało, bo kolejnych remontów w tym pokoju - przed wyprowadzką za x lat do Wymarzonego Domu - nie planuję!~P.

Mała Panda, wielka radość!

Boginie przy maszynie

Mała Panda, wielka radość!

Bakszysz, bakszysz...

Boginie przy maszynie

Bakszysz, bakszysz...

Rajskie wakacje w Marsa Alam

Boginie przy maszynie

Rajskie wakacje w Marsa Alam

Zdążyć do Nowego Jorku przed trzydziestką

Boginie przy maszynie

Zdążyć do Nowego Jorku przed trzydziestką

Łódzka przygoda BPM

Boginie przy maszynie

Łódzka przygoda BPM

POLKA.

Boginie przy maszynie

POLKA.

No i co z tym blogiem...?

Boginie przy maszynie

No i co z tym blogiem...?

       Ruszyły zapisy na konkur Blog Roku 2014 i przypomniał mi się ścisk tylnej części ciała, jaki przeżywałyśmy rok temu o tej porze ;)     Na pewno zauważyliście, że od kilku miesięcy nasza częstotliwość pisania na blogu regularnie spada. Zaczęło się w wakacje i o ile na początku było to całkiem zrozumiałe (dużo dzieci, błogostan, utrudniony dostęp do internetu), to potem było coraz gorzej. Wypadłyśmy z rytmu? Tak. Trochę. Trochę też zajęłyśmy się innymi sprawami (sklep, spółka, kolekcja jesienno zimowa, produkcja) i dramatycznie nie starczało nam czasu na nic. Dosłownie.    Ale tak naprawdę chyba nie tylko o to chodziło i źródło naszego blogowego marazmu była inna...     Jest to wypadkowa wielu czynników i opowiemy Wam o nich trochę, by rozłożyć to na czynniki pierwsze. Same bardzo potrzebujemy takiej analizy i potrzebujemy Waszej pomocy.     Po pierwsze i najważniejsze - duża dysproporcja w poczuciu interakcji z czytelnikami między blogiem i fanpage na Facebooku. To jest absolutnie podstawowe zagadnienie dla każdego autora - świadomość, że ktoś go czyta. Chyba nikt, a na pewno nie my, nie mamy misji pisania do szuflady - skryty pamiętnik, OK, ale nie blog. Blog to MY - a MY to Patrycja i Marta, ale także WY. Wiele wpisów było inspirowanych właśnie dyskusjami, rozmowami z Wami, inspirowaliście nas do nowego, do twórczego rozwoju... a tego stopniowo zaczynało nam brakować. Z naszej winy, ale jednak..O ile byłyśmy i jesteśmy nadal na fali wznoszącej w facebookowej społeczności i tam potrafimy zachęcić Was do dyskusji, to tutaj irytowało nas stopniowe zanikanie tego dialogu. I najgorsze, że zupełnie odwrotnie proporcjonalnie do ilości wykonanej pracy. Wpis na FB robi się spontanicznie, minutę, dwie. Na bieżąco. Kilka linijek - bach, jest. Natomiast każdy (dobry) wpis na blogu to NAJMARNIEJ 3h, niejednokrotnie wiele, wiele dłużej. Dobry tekst to tekst po pierwsze - merytoryczny, po drugie - bez błędów składniowych, interpunkcyjnych, literówek - czyt. kilkukrotnie przeczytany. Po trzecie - tekst intrygujący, dobrze napisany, czyli taki, który nie znudzi czytelnika i zachęci do pozostawienia komentarza. Po czwarte - wzbogacony o zdjęcia, którymi zawsze chciałyśmy się dzielić z Wami, bo one lepiej niż słowa ilustrują nasze życie. Ale - żeby je zrobić i obrobić potrzeba kolejnych godzin... A tu proszę, po publikacji posta - staty zamiast szał i pęd niczym roller coaster - kapią jak krew z nosa, albo wnerwiająca kropla z cieknącego kranu!..     Żeby nie było wątpliwości - nie Was tutaj obwiniamy o ten stopniowy zanik interakcji. Ponosimy wyłączną winę za to. Piszemy posty w biegu, coraz rzadziej; są mniej porywające, bardziej "firmowe" niż prywatne, nie takie nasze... chociaż były na pewno odzwierciedleniem naszego aktualnego życia, bo na jakiś czas nastawiłyśmy się wyłącznie na pracę, a my utrzymujemy się z firmy, szycia, a nie z pisania bloga (nie jesteśmy Makóweczką, niestety ;))) ).     Nie ma też sensu obwiniać Facebooka. Oczywiście, największy spadek wejść na bloga zauważyłyśmy, gdy po raz pierwszy w całej naszej boskiej 'karierze' dałyśmy się namówić na promowanie postu na FB... GRRR... nie przestaniemy żałować tej decyzji! Ale to jak wściekać się na komputer, że się zepsuł. Wpadłyśmy w zły algorytm, po prostu. Od tamtej pory FB regularnie zmusza nas do promowania kolejnych postów (czyt. raz dałyśmy się złowić i jesteśmy w sieci ;) ), a my się nie dajemy już wrobić i walczymy z wiatrakami ;)     Jednakże... superważny jest też fakt, że chyba mamy potrzebę określenia się. Mamy z tym problem ostatnio. O czym jest nasz blog? Jakim blogiem jesteśmy? Co powinnyśmy pisać? I głównie.. czy powinnyśmy oglądać się na to, co "powinnyśmy".. czy po prostu robić swoje?Przykład: mamy czasem chęć, a nawet potrzebę, napisać o tym, jakie fajne ciuchy kupiłyśmy ostatnio. Odstawić stylóweczkę - sobie albo i dzieciom. Albo zrobić kretyńskie foty i wymyślić konkurs na najśmieszniejszą minę. Czasem mamy ochotę podzielić się z Wami jakimś fantastycznym przepisem kulinarnym albo skomentować, zaopiniować rzeczywistość, coś, co nas wyjątkowo ucieszyło albo zbulwersowało, jak ostatnie wydarzenia we Francji.     A czasem, jak wyjątkowo jesteśmy dumne z jakiegoś uszytka, to oczywiście, że go opisujemy. Ale czasem tylko, bo same - niestety - szyjemy coraz mniej. I coraz rzadziej coś "nowego" i odkrywczego - zwykle realizujemy zamówienia na poduszki, kocyki itp i jak już, to chwalimy się nimi na Instagramie albo FB. Niestety nie mamy czasu, by nasze prywatne "boskie" projekty szyć choćby w wolnych chwilach.. bo wolnych chwil nie mamy :D Ciągle jest coś pilnego do załatwienia! Ale wierzcie - one są i czekają w szufladzie na oDtAjNieNiE.. szykują się na nową kolekcję, która już so, so soon :D A część pewnie w tej szufladzie na zawsze zostanie, chociaż w naszej prywatnej opinii - jest genialna!.. Takie prawa rynku, którego się jeszcze ciągle uczymy ;)     Wracając do bloga... teoretycznie wiemy, że taki zlepek różnych treści, różnych form może istnieć i być chętnie przez Was czytany, a z drugiej strony... coś nam w tym układzie przeszkadza. Mamy poczucie, żeśmy same się wpuściły w jakieś sztywne ramy, które teraz ograniczają nam ruchy! I że przeszłyśmy jakąś transformację, której blog nie przeszedł jeszcze - i teraz kulejemy. Z jednej strony - jesteśmy BOGINIE PRZY MASZYNIE, mamy firmę, która produkuje ubranka dziecięce i akcesoria, powinnyśmy więc być blogiem firmowym, skupić się na tym, z czego jesteśmy tak dumne... A z drugiej strony... jesteśmy KOBIETAMI. Mamami, które mają pierdyliard codziennych przemyśleń, radości i trosk - związanych głównie z naszymi bąblami. I chciałybyśmy sobie beztrosko pisać o przysłowiowej d...pie maryni - choćby o tym, jakie Filip przynosi uwagi ze szkoły. Tak po prostu. Ale coś nam ściska pióro - i motywacja nam spada do pisania spontanicznych postów...Ale może niepotrzebnie? Jak myślę o tym, że miałybyśmy pisać o kursie franka szwajcarskiego w kontekście małego przedsiębiorcy :D... albo o lichwiarskim podatku VAT do zapłacenia, który przychodzi zawsze w momencie, gdy wydaje Ci się, że po raz pierwszy od kilku miesięcy COŚ zarobiłaś... to robi nam się słabo ;) WOLIMY pisać o tym, co nas na codzień dotyczy, cieszy i boli. Wolimy, zdecydowanie. Ale czy powinnyśmy?     Ruszył kolejny konkurs na BLOG ROKU. Rok temu dałyśmy z siebie więcej niż wszystko i chociaż nie dostałyśmy się do czołowej trójki, to miałyśmy poczucie, że odpadłyśmy z godnością.W tym roku pokornie chylimy głowy przed innymi, lepszymi, lepiej zorganizowanymi blogerami i... odpuszczamy.My w 2014 postawiłyśmy na siebie i na firmę, a blog poszedł w odstawkę. Na progu 2015 roku jesteśmy blogiem małym i zaniedbanym. Ale mamy jeszcze tajną broń. WAS mamy, kochani. Was, którzy jeszcze wracają, mimo tego, jak bardzo dajemy ciała ostatnio i notorycznie prosicie - piszcie więcej!     Dlatego wierzymy, że możemy jeszcze wrócić do formy i nawet same siebie przeskoczyć - o głowę, a nawet dwie. I będziemy się starać, chociaż nie wierzymy w postanowienia noworoczne, to to jest coś, na czym nam wciąż bardzo zależy. Ale mamy prośbę: pomóżcie nam!Skrytykujcie (konstruktywnie) to, co robimy źle. Wskażcie, co mogłybyśmy robić lepiej. Podpowiedzcie, o czym chcielibyście czytać, które posty czytacie najchętniej? Za kogo nas macie, blogerki, boginie handmade czy po prostu - przedsiębiorcze mamy? Powiedzcie, czy mamy się trzymać jakiegoś konkretnego wzorca - i jak kiedyś, starać się pisać głównie o szyciu, nawet, jeśli znaczyłoby to 2-3 wpisy na miesiąc? Czy po prostu - pisać, na co mamy chęć i olać to, co pomyślą inni? My blog, my rules...?Naprawdę nie wiemy i męczymy się potwornie... Macie jakieś przemyślenia w temacie? A może Was też, koleżanki blogerki, napadła kiedyś taka blogowa depresja?.. Jak z niej wyszłyście? ;)~P&M

Bosko na święta!

Boginie przy maszynie

Bosko na święta!

Gorączka przedświąteczna, czyli jak oszalałam w grudniu

Boginie przy maszynie

Gorączka przedświąteczna, czyli jak oszalałam w grudniu

     Kocham Święta. Kocham atmosferę, prezenty, wystrój, a nawet życzenia przy opłatku i te mokre całuski z rodziną. Wszystko mi się klei w jedną, piękną i wzruszającą całość. A już widok moich dzieci - co nieco wkurzających na codzień - w wersji "aniołek przy choince" jest niczym miód dla serca. I słodzę się nim się w chwilach zwątpienia przez - co najmniej - kilka następnych miesięcy. Ale także co roku, mniej więcej na dwa tygodnie przed Świętami, dostaję po prostu... świątecznej gorączki, przez mojego tatę, przez lata, zwanej KOCIOKWIKIEM. Ma ona objawy podobne do gorączki krwotocznej, z utratą przytomności (przynajmniej chwilowo), drgawkami (z nerwów), a nawet symptomami opętania (przy wybieraniu prezentów) - włącznie. Co więcej, jestem pewna, że i wy doskonale znacie ten stan ;)     Co roku mam też PLAN. Boskie święta, cudny (i czysty! Musi być BŁYSK!) dom, przemyślane, trafione prezenty, ale niekupowane na ostatnią chwilę. Co roku sobie obiecuję, że to ostatni raz, kiedy dałam się tak zmanipulować, że nie mam czasu naprawdę wzruszyć się tą świąteczną atmosferą i w spokoju przeżywać przygotowania. W końcu to one są już połową tego, co lubię najbardziej...Co roku chcę celebrować ubieranie choinki, śpiewać z dziećmi świąteczne piosenki (polecam Christmas Station, moje ulubione teraz radio - na tune.in!), piec i dekorować pierniczki...Co roku BARDZO się staram... i nic mi z tego nie wychodzi!!!     W tym roku jest jeszcze gorzej, niż kiedykolwiek. Odkąd mamy nowe dziecię, czyli BPM, nasza czasoprzestrzeń została totalnie wykrzywiona. Właściwie nie ma w niej już czasu. Chyba. Wiecznie w niedoczasie, pędzimy z Martą z wywieszonym jęzorem przez kolejne dni. Jak wolne elektrony, obijamy się o różne sprawy, przy okazji je ogarniając, bez ładu i bez większego planu. I nagle już jest piątek...Nie wiem, co jest grane? Myślami jestem we wrześniu, nie wiem, co działo się w październiku i listopadzie. Czarne dziury. Z przerażeniem patrzę w kalendarz - 11 grudzień! Toż to abso-kurde-lutnie niemożliwe! What the hell!? Miałyśmy milion rzeczy ogarnąć do tego czasu!.. Oto lista przykładowych zadań, jakie sobie wyznaczyłyśmy:- wyrobić się z całą kolekcją jesień - zima - wykroje, sesje, lookbook, ulotki, wizytówki i inne nowe bajery, tak jak przystoi perfekcyjnie opracowanej, acz nowej i nieznanej marce modowej, coby świecić boskim przykładem i wypalać nim dziury zazdrości we wszystkich ciasnych umysłach ;) Oraz naprodukować tyle boskiego dobra zawczasu, żeby nie szaleć, jak nagle zacznie się szał przedświąteczny...- odrobić wieloletnie zaległości i stać się rekinami biznesu - śmiertelnie poważnie ;) w tym: nauczyć się e-commerce w stopniu przynajmniej doskonałym (rzekłoby się: boskim!). W końcu targetujemy się na sukces :D- posiąść nowe umiejętności z zakresu:  grafiki  marketingu  księgowości  managementu  produkcjiA wszystko po to, by obstawić kilka wolnych etatów, wrzeszczących o to, by je zapełnić. Gdyby tylko było za co :D Serio, prowadzenie firmy / sklepu / bloga / Facebooka naprawdę wymaga co najmniej kilku stanowisk. DWA, czyli stanowisko 1: Pat i stanowisko 2: Marta to naprawdę jest za mało... A w tym wszystkim jeszcze nasze dzieci, wiecznie domagające się uwagi, oraz domy i mężowie (jakoś w tej kolejności ;))) ci ostatni przynajmniej umieją się sami sobą zająć, no, prawie ;) ). Nie szuka ktoś pracy? Tak wiecie, w barterze? :D Satysfakcja za satysfakcję? :D :D :D     Jak możecie się domyślić, nasz doskonały plan zakładał, że wszystko będzie szło jak z płatka, a gdy w grudniu zaleje nas fala świątecznych zamówień, to z łatwością i bez stresu jej podołamy. Przecież przygotowałyśmy się do niej zawczasu odpowiednio, prawda? I gdy paczki będą się same pakować, towar - sam odbierać, to my będziemy stroić nasze domiszcza i malować paznokcie. A w wolnych chwilach - korzystając z posiadanych nowych umiejętności z zakresu e-commerce, wykorzystując świadomość mechanizmów marketingowych, czytaj: przewidując kolejne etapy akcji promocyjnych - ruchem posuwistym jednego palca kupować kolejne prezenty dla najbliższych w najatrakcyjniejszych cenach na rynku.A-HA.W tym miejscu najlepiej pozostawić dłuuuuuugą spację ;) Czyt. przerwa na reklamy... taka bardziej w Polsat niż w TVN... Chyba że taka w trakcie Hobbita, na przykład.Wystarczy powiedzieć, że niedawno była promocja -20% na wszystko w sklepie i kolejka zamówień urosła tak długa i szeroka, że wszystkie nasze szyjące dziewczyny nie odbierają od nas telefonów :D (żart ;) ) A za dokładnie 9 dni zaczynają się największe targi, z którymi miałyśmy dotąd do czynienia, czyli Mustache Yard Sale w Pałacu Kultury w Warszawie! I wszystkie nasze siły powinny się niniejszym złączyć i produkować w trybie oszalałym już tylko na to wydarzenie!     O ile nie mogę pochwalić się wielkimi osiągnięciami na polu "rekino-biznesowym", mogę wbić Wam szpilę w inne czułe miejsce. Otóż. Perfekcyjna bogini, żona i matka, płodna w kreatywne pomysły i nieograniczona czasem i przestrzenią, JA. I wyzwania mikołajkowe - czyli opowieści z krypty Ch...wej Pani Domu...Want some? Albo może - need some, bo psycha wam siada właśnie w tym momencie? Here you go!Runda pierwsza. Wyzwanie: Wciel się w mamę idealnąUbierz fartuszek i stwórz z dziećmi pierniczki na powitanie Świętego Mikołaja, by mogły nadal w niego wierzyć (o jego istnieniu najdobitniej wszak świadczą okruchy pozostawione na talerzu, zaiste, każda mama o tym wiedzieć powinna). Nie, dekorowanie gotowych pierniczków nie pozwoli ci osiągnąć tego levelu! Jak w ogóle mogłaś o tym pomyśleć!Jeśli chcesz zdobyć dodatkowe punkty, zawczasu SPRAWDŹ, czy masz foremki do wycinania ciastek. Te z Play Doh naprawdę nie zrobią na nikim wrażenia. Serio? Pierniczki w kształcie Dory dla Mikołaja? Karny jeżyk!Kilka punktów zyskasz jednak, jeśli ciastka będą na tyle zjadliwe, że dzieci zjedzą większość przed zrobieniem zdjęcia na bloga. Dbasz o autentyczność. Przecież. To tak jak z Mikołajem - okruchy na talerzu będą znaczyć, że pierniczki BYŁY i to były PYSZNE. :DRunda druga. Wyzwanie: Pakowanie prezentów Na blogerskim forum znajdziesz ogromne pola "własnych" inspiracji. Możesz też skrócić sobie drogę do oświecenia - naprawdę, one (niemal) wszystkie były wcześniej na Pinterest.Masz już pomysł, jak idealnie zapakowany prezent może wyglądać? Nie? W tym roku nadal króluje królewski (czyt. blogerski) zestaw: szary papier, surowy sznurek (ostatecznie ten ze zużytego kociego drapaka.. nie, no serio, postaraj się trochę!). Jeśli jesteś kreatywna, zastępujesz sznurek tym, co masz w "przydasiowej" szufladzie, np wiążesz ze sobą sznurki, które twoje dzieci namiętnie wyciągają ze swoich spodni. Nie powinny się zorientować, w końcu w szale odpakowywania prezentów, kto pozna sznurek od własnych GACI. Chyba, że połączysz ze sobą różne kolory, to ten, tego... Mission failed.Upewnij się też zawczasu że masz taśmę klejącą. Jej brak masakrycznie utrudnia pakowanie wymyślnych kształtów prezentów wyproszonych przez Twoje dziecko. Nerfa, ciastolinę i strój sportowy ciężko ci będzie zapakować w papier BEZ taśmy klejącej. Wiem, co mówię. I klej w sztyfcie ci nie pomoże, zapomnij.To samo, jeśli myślałaś, że uda ci się ozdobić szary papier stempelkiem z ziemniaka (Mommy draws - jak ty to zrobiłaś! :D) - forget it! Szary papier jest śliski i w ogóle nie chłonie farby! Chyba, że przytomnie nie zaopatrzysz się w pergamin, jak ja, a w cienką tekturę, to może. Zwykły będzie schnąć godzinami, wszystko się rozmaże i w ogóle.. dammmmnnn...Runda trzecia. Wyzwanie: Podtrzymaj wiarę dzieci w Mikołaja w chwilach największej próbyI nie pakuj tych prezentów za wcześnie, najlepiej wyczuj moment, nastaw budzik na ok 4.30 i wtedy to ogarnij. Tak... Przejęty do szczętu ośmiolatek może mieć problem z ogarnięciem wskazówek zegara w środku nocy. Jak zobaczy Ciebie w ciuchach, a prezenty rządkiem ułożone przy butach nawet o 2, to zorientuje się NA BANK, że właśnie spotkałaś się z Mikołajem i miałaś okazję z nim pogadać. Przygotuj sobie wygodną historyjkę, ok? I to taką, że od tej drugiej nad ranem pośpi toto jeszcze co najmniej do tej 5:30, no, do 6, dłużej przecież nie da rady, chyba na to nie liczysz?Runda czwarta (i najważniejsza). Wyzwanie: Naładuj baterię od aparatu, którym masz zamiar nakręcić dziecięcą radość towarzyszącą odpakowywaniu prezentówDzięki, o losie, że ja pamiętałam. Mam najlepszy filmik wszechczasów! Ale Tobie ze dwa razy przypomnę, bo mimo wszystkich mikołajkowo - choinkowych porażek, tego nie chcesz przegapić...Who cares, jakie - wizualnie - zrobiłaś pierniczki? Dosłownie NIKT. Chyba że reklamodawca, jakaś firma od pierniczków z kubka, czy coś. Jak ich nie masz, to naprawdę możesz odetchnąć. I prawda jest taka, że Twoje dzieci najbardziej ucieszą się z tej cholernej Dory na talerzu. I Butka do kompletu.I nie zorientują się, czy użyłaś taśmy klejącej do pakowania, czy nie. Może Mikołaj nie ma zdolności manualnych. W końcu to elfy robią prezenty. I nie przejmą się sznurkiem ze spodni, nawet, jak odkryją, że to faktycznie jest TEN sznurek... Przejdą nad tym do porządku jak gdyby nigdy nic. bo w końcu spełniło się ich świąteczne marzenie i potwierdziło przekonanie, że Mikołaj istnieje!(oczywiście rodzice nie mają tego dnia zdjęć z dziećmi, bo po co ;) Tu Dziadkowie moich glutków i ich kuzyn, Bru :D)A Ty w tym czasie możesz pękać z dumy. Cokolwiek masz, cokolwiek udało ci się przygotować - to i tak najlepszy efekt masz przed sobą. Tańczący ze szczęścia. Ten uśmiech, ta szczera, jak tylko dziecko potrafi, radość i silna wiara w Świętego, jest bezcenna.A.. i jeszcze świadomość, że oto może masz tyły w pracy... że może tylko z twojej własnej winy nie osiągnęłaś jeszcze szczytu szczytów Krainy Satysfakcji... że może jesteś jedną z najlepszych przykładów Ch..wej Pani Domu...  ale za to jesteś najlepszą mamą i masz najlepsze dzieci pod słońcem. Znak, że wygrałaś! Byłaś boska w tym roku!Wesołych Świąt, kochane!!! Tak już teraz Wam pożyczę, chociaż cudne blogerskie posty wystrojowo-świąteczne ciągle przed nami i pewnie będzie kilka okazji jeszcze ;)~ P

Boginie przy maszynie

"Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat..." - Zostań Świętym Mikołajem!

Boskie warsztaty w nowej pracowni!

Boginie przy maszynie

Boskie warsztaty w nowej pracowni!

PROJEKT SKLEP: Jak rozwinąć skrzydła z SHOPLO, czyli 5 powodów, dla których było warto!

Boginie przy maszynie

PROJEKT SKLEP: Jak rozwinąć skrzydła z SHOPLO, czyli 5 powodów, dla których było warto!

Dwustronne i kolorowe czapki i kominy, czyli trochę boskich inspiracji na prezenty świąteczne

Boginie przy maszynie

Dwustronne i kolorowe czapki i kominy, czyli trochę boskich inspiracji na prezenty świąteczne

     Od dłuższego czasu czarowałyśmy z Martą dla Was niemałą niespodziankę, ale.. z powodu nieprzewidzianych okoliczności trochę się to w czasie odwlecze. Ale, jak to mówią, co się odwlecze, to nie uciecze ;) Miejmy nadzieję! A tymczasem, cobyście nie myśleli, że BPM to już na laurach siadło i tylko we własnym boskim blasku się przegląda, to dementujemy plotki niczym TVN o wypadku Baryzy. Otóż zarobione jesteśmy jak mrówki, wszystko po to, by przygotować jak najwięcej prezentów dla Mikołaja!     Święta za pasem, został niby miesiąc, ale sami wiecie, jak to jest... Istne szaleństwo, co się z tym czasem wyrabia ostatnio, prawda? Ja na przykład jestem nadal mniej więcej pod koniec września ;-) Nie mogę uwierzyć, jak patrzę na kalendarz! Pewnie mam takie złudne wrażenie trochę przez pogodę, która (odpukać!) nas rozpieszcza - zimy nadal nie widać, za to ciągle mamy piękną jesień. I oby tak zostało jak najdłużej. Nie znoszę zimy, więc śnieg poproszę w tym roku tylko raz - na kilka dni, zaliczylibyśmy sanki, ulepili bałwana i styka. Najlepiej jeszcze tak na Wigilię niech spadnie i stopnieje po Nowym Roku ;)Niemniej o nadchodzących Świętach powoli przypomina mi już wszystko. Począwszy od świątecznych półek w sklepach w Manchesterze, promocji na ozdoby i zabawki, przez wszędobylskie, cudne światełka choinkowe. I wiecie co, zupełnie nie mam dość ;) Uwielbiam to! Co roku, zdejmując (mniej więcej w lutym ;) ) świąteczne ozdoby marudzę, że dom jest bez nich taki goły, zimny i nieprzytulny. I że może zostawmy sobie na cały rok...?Przyznaję też, że porwała mnie już świąteczna gorączka. Zaczęłam, tradycyjnie, od listy prezentów i mniej więcej mam już wybrane, co komu powinno sprawić najwięcej radości. Sobie też już wybrałam  - nowy portfel, bo mój jest już stary i podarty :) Chociaż szkoda, że nie dostanę go przed świętami, najlepiej wypchanego zielonymi stówkami - coś czuję, że w tym roku, jak co roku zresztą, mocno popłynę ;)A wy jak? Szykujecie się do Świąt? Macie pomysły? :D Jeśli szukacie czegoś dla swoich lub okolicznych dzieci - tradycyjnie polecamy się! www.boginieprzymaszynie.pl - tam znajdziecie wszystkie dobra nasze z aktualnym stanem. Dzisiaj nas wzięło już totalnie świątecznie i zrobiłyśmy odpowiednie fotki kilku kompletom. Prawda, że wyglądają jak wprost z Fabryki Mikołaja?     Mam nadzieję, że udzieliło Wam się trochę atmosfery, która w tym roku nas opanowała całkowicie już w listopadzie... Tymczasem mamy dla Was jeszcze nowość, idealnie na jesienno - zimową szarugę i ziąby wszelkie. Otulą główkę, ogrzeją szyjkę, maluchom i nam samym radosne kolorki radość sprawią wielką. Promis. Na żywo lepiej jeszcze się prezentują. <3 Przedstawiamy dwustronne czapki i kominy - z kolorowej dzianiny i minky <3Nie muszę mówić, że są uszyte z elastycznego, organicznego, bawełnianego jersey'u oraz minky najwyższej jakości? ;) Wiecie, prawda? ;)Można zamawiać dowolny rozmiar, albo przez zamówienie indywidualne, albo przez sklep.KOMPLET - 89złKWIATUSZKI + HOT PINK MAŁPKI + ELECTRIC BLUEMOTYLKI + HOT PINK WĄSY + MINKY W DOWOLNIE WYBRANYM KOLORZE (TU CZARNY)     Mam nadzieję, że podobają się Wam powyższe wzory, a jeśli nie, mamy kilka innych w zanadrzu. Kto ciekawy, niech pisze na boginieprzymaszynie@gmail.com :) A jeszcze się Wam przyznamy do czegoś. Odbiło nam z Martą całkowicie :D Otóż w największy hardcore pracowy w całym roku, zaplanowałyśmy sobie... kurs sitodruku ;) Dzisiaj idziemy na pierwsze zajęcia ;) Utytłane w tuszu będziemy na pewno, a co nas jeszcze czeka, to nie wiem... a wiecie, o której kończą się zajęcia!? NAJSZYBCIEJ o 22! Bo przecież nudzimy się w domu. No odbiło nam całkiem! <3PS Kochamy ten stan :D Gorąco pozdrawiamy wszystkich równie nienormalnych! ~P. 

bOska pracownia znów tętni życiem!

Boginie przy maszynie

bOska pracownia znów tętni życiem!

Kolorowe czuprynki i wyjście do fryzjera staje się prawdziwą frajdą

Boginie przy maszynie

Kolorowe czuprynki i wyjście do fryzjera staje się prawdziwą frajdą

DIY: Jesienne inspiracje. O liściach - niebanalnie!

Boginie przy maszynie

DIY: Jesienne inspiracje. O liściach - niebanalnie!

HaLLowEenOwe AbSurDy! Czyli szybki KONKURS dla niepokornych!

Boginie przy maszynie

HaLLowEenOwe AbSurDy! Czyli szybki KONKURS dla niepokornych!

Strachy na Lachy, czyli Mama wkracza do akcji

Boginie przy maszynie

Strachy na Lachy, czyli Mama wkracza do akcji

Sukienkowy zawrót głowy! Tuniki dla mamy i córki

Boginie przy maszynie

Sukienkowy zawrót głowy! Tuniki dla mamy i córki

KOŁA OLIMPIJSKIE

Boginie przy maszynie

KOŁA OLIMPIJSKIE

Projekt SKLEP! - czyli jak stworzyć darmowy sklep internetowy z shoplo.com

Boginie przy maszynie

Projekt SKLEP! - czyli jak stworzyć darmowy sklep internetowy z shoplo.com

Kociaki w natarciu

Boginie przy maszynie

Kociaki w natarciu

DreSy dLa StArSzaKów - dwukolorowe spodnie i obszerne kaptury!

Boginie przy maszynie

DreSy dLa StArSzaKów - dwukolorowe spodnie i obszerne kaptury!

Boskie warsztaty vol. 2! Bo we wrześniu praca wre...

Boginie przy maszynie

Boskie warsztaty vol. 2! Bo we wrześniu praca wre...

3...2..1...BOSKI SKLEP jest już na świecie!

Boginie przy maszynie

3...2..1...BOSKI SKLEP jest już na świecie!

Funny bunny, czyli jak królik szturmem wdarł się w nasze życie

Boginie przy maszynie

Funny bunny, czyli jak królik szturmem wdarł się w nasze życie

BOSKI PROJEKT - nadchodzi nowa era BPM!

Boginie przy maszynie

BOSKI PROJEKT - nadchodzi nowa era BPM!

Bo czasem naprawdę warto się wysilić ;)

Boginie przy maszynie

Bo czasem naprawdę warto się wysilić ;)