Jakby wyglądał świat, gdyby nie było zła?  Dlaczego noszę ogon?

ANIA MALUJE

Jakby wyglądał świat, gdyby nie było zła? Dlaczego noszę ogon?

Różowe buty do rajstop w kropki, przeładowana głowa i włosy jak pióra? Witajcie w moim świecie...Ten tydzień był po prostu zbyt obfity - jesienne kiepskie nastroje udawało się szybko naprawić, ale z pogodą nie ma tak łatwo. Jest niby jeszcze ciepło, ale to już nie moje temperatury. Nadejście jesieni zawsze jest w pewnym sensie... smutne. Mam nadzieję, że w tym roku będzie więcej kolorowych liści i słońca niż brudnych kałuż i niecierpliwych kierowców chlapiących na lewo i prawo :)Najpierw paląca kwestia - rozwiązanie konkursu z Zalando, gdzie można było wygrać bon na 400 zł pojawi się jutro (tj. w środę) w tekście konkursowym, czyli tutaj (klik). Dotarło bardzo wiele zgłoszeń i chciałam to na spokojnie przemyśleć, chociaż i tak zasmucę około czterysta osób - zwycięzca jest tylko jeden. Prosiłabym o cierpliwość, niebawem (we wtorek 29 września) kolejny konkurs ;-).Każdego dnia staram się wychodzić na porządny spacer :D Chodząc krokiem wieczne spóźnionej osoby, w dodatku na obcasach, zaliczam dodatkowy mini trening. Kiedyś olewałam takie podstawowe rzeczy jak spacery - myślałam, że to strata czasu. Bardzo się myliłam!Na sobie miałam :Biały top : ? czarne spodnie : romwe, niedostępne, torebka : klik, szpilki : klik, trencz: klikMoje biedne włosy zaczęły znowu przypominać pióra.  Wczoraj je podcięłam, ale to nie news na ten tydzień :D Czasami ubieram się jak ciotka-klotka, ale bywa, że bez kropek albo zabawnego koloru czuję się jakoś tak...szaro :).Mam wrażenie, że każdy z tych elementów pojawił sie na blogu już kilka razy :Koszula (klik), ulubiona spódnica (klik), rajstopy w kropki, różowe buty "kaczuszki" (klik) - 100 x wygodniejsze niż baleriny. Może i kaczuchy są brzydkie, ale nadają się na kocie łby i inne dziwne nawierzchnie :)Oprócz tego, że dziwnie się ubierałam, to kulinarnie też nie poszalałam. Z innych, albo nowych rzeczy to jadłam najlepsze gotowe ciasto jakie istnieje :D Jabłkową tartę z cynamonem (klik)Jesień to idealna pora na jabłka i cynamon, prawda? Jak moja jabłoń będzie już gotowa do bombardowania, na pewno wypróbuję waszych przepisów :)No i na filmy :DOstatnio oglądałam boską komedię, opisałam ją (wraz z dwoma dziwnymi koszmarami sennymi) tutaj:Spacer wstydu....Ok, ten tydzień był dziwny, bo znowu mam ten stan, gdy :- ilość obowiązków i spraw zaczyna przytłaczać - tutaj coś do napisania, gdzie indziej zajęcia z dziećmi, zaczynają się jakieś sprawy związane z uczelnią, obiecałam dla was kilka tekstów do napisania, ktoś olewa moje ponaglenia a ja nie mogę przez to wysłać książek-nagród pocieszenia (wrrrrr)a z drugiej strony- mam całą głowę pomysłów i niesłabnący apetyt na zmiany. Na głowie, w głowie, na ścianach i w każdej możliwej sferze. No ale jak mówił mój ulubiony antydepresant - "Trzeba mieć w sobie chaos, aby zrodzić tańczącą gwiazdę". Znając siebie, za moment wszystko się unormuję, ja złapię równowagę, złapię swój balans i będę mieć banana na twarzy ;-).Pomalowałam ściany!Nie warto ciągle kurczowo trzymać się swojej strefy komfortu - w ramach otwartości na nowe przemalowałam jedną ścianę. ze względu na łączenia paneli i trzy warstwy farby... to był niezły #trening,czy jak się teraz mówi #workout ☺ #selfie #mirrorselfie #polishgirl #instagirl #instagood #painting #interior #wallpanel #white #whitewalls #pink #romper #ootd #malowanie #remont #kombinezon Psst żeby nie budzić kontrowersji dodam,że ten kombinezon jest za luźny i traktuje go jako strój roboczy :) do mycia okien itp. :) po ostatnich porządkach nie mam już starych t-shirtów i ubrań "po domu" :)Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania (@aniamaluje) 15 Wrz, 2015 o 9:12 PDTZgodnie z waszymi sugestiami. Kawałek możecie podejrzeć niżej :)Dziś miałam humor na #groszki :) czasami tak mam, że #kropki albo ponura mina ;) tej zasadzie podlegają także #frędzle

Idealne życie z instagrama, czyli 7 powodów, dla których to ma sens!

ANIA MALUJE

Idealne życie z instagrama, czyli 7 powodów, dla których to ma sens!

KRÓLICZEK DOŚWIADCZALNY

"Omg, jestem sapioseksualna! Jak ja znajdę faceta?!"

Homo czy bi - nuuuda, metro i lumber - to takie wczorajsze. Teraz czas na SAPIO! Sapioseksualność - zapamiętajcie to nowe gorące słowo, bo nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie okazja, by przyszpanować nim podczas nudnych small talków w końcowych fazach imprezy. Albo wpleść je do opisu swojego profilu randkowego, zaraz po "jestem jaki jestem" (wersja męska), czy "Bóg mnie stworzył, a szatan opętał" (wersja żeńska). Znaczy ono tyle co 'uznawanie inteligencji i umysłu za najbardziej podniecające atrybuty u potencjalnego partnera'. Sapio- w tym zlepku pochodzi od sapiens, czyli przymiotu odróżniającego nas od małpoludów.Zgodnie z powyższą definicją, sapioseksualista pozostanie raczej niewzruszony na widok falujących piersi, rozmiar D jak Daj Dotknąć, czy koszulki pękającej na naprężonym bicepsie. Ale gdy zadeklarujesz mu, że przeczytałeś całe W poszukiwaniu straconego czasu, albo że piszesz właśnie doktorat z analizy kosmicznego promieniowania tła w celu wygenerowania nowego modelu inflacji wszechświata... możesz spodziewać się rozszerzonych źrenic i przyspieszonego oddechu. I to nie platynowa Diners Club, a karta Mensy okaże się wytrychem otwierającym jego/jej umysł. A następnie pewnie i rozporek.CZYTAJ DALEJ »

Spacer wstydu....

ANIA MALUJE

Spacer wstydu....

Miałam ostatnio kilka dni z zadatkami na bardzo paskudne, ponure i nie wiem jeszcze jakie. Czy można być GENERALNIE szczęśliwym, a chwilowo mieć gorszy czas? Jak to u mnie wygląda i w jaki sposób poradziłam sobie tym razem? Będzie też kilka słów o filmie.Nie zrozumcie mnie proszę źle - lubię siebie, lubię swoje życie. Zaakceptowałam wszystko, czego nie mogę zmienić, zmieniam to, co zmienić mogę. Ale czasami dzieją się rzeczy, na które mamy znikomy wpływ.Dla przykładu - śni się człowiekowi bardzo potworny sen, po którym nie może spojrzeć sobie w lustro.Przykład numer jeden:Jest jakaś ogólnoświatowa dziwna wojna, w której bardzo wielu ludzi z jakiegoś kraju zostało rannych. Nie ma żadnego sposobu by ich uratować, bo konają w wyniku otrzymania kul z jakąś silną trucizną na którą nie ma ratunku. Jednocześnie na innym kontynencie szaleją jakieś zmutowane tygrysy (wtf?!) których nie da się zastrzelić ani pokonać inną bronią - tygrysy te napadają na wioski i zjadają ostatnich zdrowych ludzi. Przesuwają się wgłąb lądu, bo nie ma już żadnej żywności - jednocześnie same roznoszą malarię (wf?!). Aby uratować ostatnich żyjących ludzi Ania wpada na pomysł by.... zrzucić z samolotów konających (w wyniku ran z trucizną) ludzi z poprzedniego kontynentu tygrysom na pożarcie. Muszą być żywi, bo tygrysy nieufne gardzą padliną (jest jakieś skażenie biologiczne...). Tygrysy zjadają ludzi i padają martwe. Ludzie z prymitywnego kontynentu uratowani.Budzę się zlana potem i myślę o sobie :Wiem, że to był, głupi, nielogiczny sen.  Ale budzę się i czuję jakbym była najgorszym z najgorszych potworów.Tak wiem, że katastrofy, konflikty zbrojne i inne sny mogą znaczyć, że mamy za dużo obowiązków albo za dużą odpowiedzialność. Może coś w tym jest - nie ma znaczenia.To jeden z przykładów. Obiektywnie nie mogę mieć powodów do złego humoru, ale chodzę jakaś taka... struta. Nauczyłam się, że nie wolno karmić swoich demonów  i trzeba jak najszybciej rozpocząć proces naprawczy. Zły humor to okropna sprawa, ale staram się postępować z nim jak z plamą - im szybciej wypiorę poplamioną bluzkę, tym większa szansa że plama  puści po pierwszym praniu. Im dłużej plama sobie wsiąka, tym gorzej... a niektórzy jeszcze je zaprasowują i wywieszają afisze "mam największą i najgorszą plamę na świecie".Nie chcę brać udziału w tej licytacji na największego cierpiętnika świata.Szybki plan naprawczy z wczoraj?Sukienka w groszki.Już na instagramie (klik) widać, jak bardzo poprawiła mi humor.Poszłam więc na spacer.Tak, jestem dziewczyną bez fryzury. Najczęściej noszę niedbałe koczki lub kucyki. Słowo niedbałe jest tu kluczowe - z ułożonymi włosami nie czuję się sobą. Wyjątek stanowią loki, które działają na mnie jak frędzle, kropki, szpilki i muzyka Queen. No i rosół z domowym makaronem.Zieleń, ostatnie ciepłe dni, cisza i spokój...jest jakaś ulga. Można wyrzucić z głowy tygrysy, nucąc sobie "It's a kind of magic". ♫♪ Od razu widać, że senny koszmar przypłaciłam wielkimi worami pod oczami. Za to spacer mocno poprawił mi humor.Na sobie miałam:Ramoneska : Lumpeks (H&M) za 20 zł. Podobne tutaj (klik)Sukienka w groszki : (klik) - muszę zrobić wyprzedaż swoich rzeczy, aby kupić inne kolory ❤Pasek - lumpeks, 2 złCzarne czółenka - (klik) - dobrze widzicie, wreszcie znalazłam alternatywę dla balerinek, od których bolą mnie stopy - codzienne "cichobiegi" na niskim obcasie - na kocie łby i typowo "spacerową" nawierzchnię są dużo bardziej praktyczne niż szpilki :)Torebka - więcej o niej pisałam tutaj (klik)PS. Część tych linków to linki afiliacyjne. Zawarłam o tym informację w regulaminie bloga, ale czasami wolałabym przypomnieć o tym osobno. Jeśli chcecie, chętnie wam napiszę jak samemu z takich korzystać i kupować różne rzeczy sporo taniej ;-) Żeby pozbyć się wspomnienia o złym humorze (to coś jak oglądanie bluzki w miejscu spranej plamy i doszukiwanie się jej na siłę pod różnym światłem), otworzyłam swój zeszyt wdzięczności (klik). Nie musiałam doczytywać całej strony, by poczuć się jak najszczęśliwszy człowiek świata. Serio.Piosenka oddająca nastrój? "The Miracle" i trochę "A Winter's tale" ♫♪Ucinasz sobie drzemkę, bo jednak poprzedni koszmar nie bardzo pozwolił się wyspać.I znowu masz durny sen.Kolejna cholerna apokalipsa. Na szczęście tym razem jestem jedynie obserwatorem, którego nie ma na planie wydarzeń. Jakiś pajac użył broni biologicznej - w kierunku kraju zmierza chmura jakiegoś toksycznego, pomarańczowego pyłu. W bloku w którym mieszka główna bohaterka (posiadaczka takiego samego psa jak miałam w dzieciństwie) jest schron przeciwatomowy, o którym mało kto wie. Zbiega tam razem z psem, zapasem fasoli w puszce i zgrzewką wody - chmura pyłu ma być aktywna przez 3 dni i zabić każdą istotę żywą. Nie pytajcie mnie jak zbiegła krokiem rusałki niosąc zgrzewkę wody i reklamówkę pełną fasoli - to był głupi sen.Schron może pomieścić 30 osób - na tyle wystarczy tlenu. Szybko dobijają się do niego kolejne osoby i schron się zapełnia. Jest jeszcze 15 minut do chwili w której chmura znajdzie się nad blokiem. Do schronu zaczynają dobijać się inni ludzie, wśród nich także dzieci. Niewinne, małe dzieci.Każdy w schronie wzdycha z żalem "ale szkoda tych dzieci, są takie niewinne"... Blondynka z psem (moim psem!) syczy do jakiegoś staruszka:- To się z nimi zamień, możesz uratować jedną osobę zamieniając się z nią miejscem. Jest jeszcze 15 minutNikt nie chce się zamienić. Egoizm zwycięża, każdy myśli o sobie.Nagle ktoś mówi- Po co nam tu pies? Zabiera tlen, wyrzucić go.A blondynka rzeczowo odpowiada, że pies pójdzie wybadać teren za trzy dni - jak wróci, to znaczy że chmura przestała być aktywna i ziemia jest bezpieczna. Ludzie dobijają się coraz głośniej i gwałtowniej do włazu schronu. Po chwili milkną.Obudziłam się z takim pomieszaniem złości, smutku i innych brzydkich emocji, że mogłabym zabijać wzrokiem.Tak, mam taką cechę, że chciałabym każdemu pomóc. Pewnie dlatego pracuję z dziećmi i wkładam ogromną energię w to, żeby sobie zaczęły radzić. Szczególnie wtedy, gdy nikt w nie nie wierzy... Czuję się za nie w jakiś sposób odpowiedzialna. To jakby przygarnąć małego, słodkiego kotka - jak się go oswoi i zacznie karmić, to trzeba dbać o niego już do końca.Samoczynnie nuci mi się jedyna piosenka Queen, której nie powinnam nigdy słuchać - "I'm going slightly mad" ♫♪. Próbuję wyrzucić ją z głowy ustawiając playlistę Taylor Swift. Rysuję mandalę*, piję herbatę, zaglądam do zeszytu wdzięczności... dla pewności rzucam się na solidne kardio. Potem szczotka na sucho, prysznic i ... tak, wszystkie brzydkie emocje poszły precz. Ale pod światło widać plamę...*więcej o mandalach pisałam w tekście "3 proste triki na stres".Zakładam inne buty i ruszam znowu przewietrzyć głowę. Mam już wyśmienity humor, bo zdążyłam się wyciszyć, wypocić i znowu wyciszyć.Muzyka na ten moment?Don't stop me now i Killer Queen ♫♪, z Top of the Pops, gdy Freddie miał śmieszną fryzurę.Na sobie miałam to, co wcześniej, ale zmieniłam buty :Sukienka (klik)Torebka (klik)Szpilki (klik)Wracam do domu w dobrym humorze - rzucam na biurko klucze, parzę sobie pyszną karmelową herbatę z Rossmanna i zamierzam poczytać książkę.W tym momencie z okna spada roleta. Roleta, którą montowałam długie chwile. Haczyk pęka w tak idiotycznie głupim miejscu, że cała konstrukcja jest do wyrzucenia. Myślę sobie, że napisze reklamację i roletę odeślę - nie mam cholernego oryginalnego opakowania bo nie pomyślałam, że roleta może się wyłamać i z hukiem runąć na parapet.Wszystkie poprzednie demony się budzą.GRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRDawno nie wypociłam z siebie tylu emocji robiąc pajacyki. Serio.A potem stwierdziłam, że obejrzę jakąś komedię, najlepiej głupawą i zabawną.Padło na :Walk of shame (jak można to przetłumaczyć jako "Dzień z życia blondynki"?!!!!)Anyway - komedia załadowana, oglądam :Film rozbawił mnie od początku - idealna na taki humor lekka komedia - byłam już naładowana po treningu, więc większość emocji ze mnie zeszła. Już nawet olałam tę cholerną roletę (jak roleta mogła się złamać?!!!). I nagle nadchodzi ochota na ... pizzę. Albo czekoladę. Albo pizzę i czekoladę.nadmienię, że wcześniej byłam dumna z odparcia pokusy na ulubione chipsy w cenie "żal nie brać..." (klik) , a kupiony na promocji -25% zapas czekolad (klik) miał poczekać na naprawdę kryzysowy moment albo ochotę na pieczenie ciast.I nagle przypomniałam sobie, że mam bataty.Obrałam, pokroiłam w plastry i upiekłam jak chipsy (skropiłam oliwą).Dzień uratowany.Hej! Komentarze są troszkę niżej i obsługuje je Disquss :) Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Segritta

Dwa teksty, po których rozpoznasz głupka

Śliczna dziewczyna w telewizji śniadaniowej przytoczyła właśnie wypowiedź swojego ojca, który dawał jej dobrą radę przed ślubem. Córeczko – powiedział – jak będziesz stawała przed ołtarzem, żeby przy sięgać komuś miłość i będziesz na 100% pewna, że chcesz poślubić tego człowieka, to odwróć się i odejdź. Weź ślub tylko, jeśli będziesz pewna na 200%. „Nie jestem pewien na 100%, tylko na 200%!” Generalnie jeśli określasz swoją pewność, swoje przekonanie, wiedzę z jakiejś domeny lub uczucie na więcej niż 100%, to przestaję Ci wierzyć. Nie możesz obiecać czegoś, czego nie masz. 100% pewności to jest WSZYSTKO, co możesz mieć. Jeśli mówisz o 101%, to tak jakbyś był ulicznym handlarzem i próbował mi sprzedać telefon z funkcją teleportacji. Po takiej deklaracji wszystko, co mówisz dalej, nie ma już znaczenia. „Przysięgam, że będę Cię kochać zawsze! „ I kolejna deklaracja, która świadczy o rzucaniu słów na wiatr – lub o nieznajomości natury uczuć. Mówi się przecież, że miłość jest ślepa, że miłość jest silniejsza od wszystkiego, że serce nie sługa – a co rok setki tysięcy Polaków przysięga (i to przy świadkach i na świętości!), że będzie kogoś kochać do końca życia. Ludzie, błagam, to nie jest przysięga, którą możecie składać, bo to nie Wy decydujecie o własnej miłości. Decyduje o niej też ta druga osoba, całe Wasze otoczenie, czas, chemia, a nawet zwykły przypadek. Nie możecie przysięgać, że za rok o tej porze będzie padał deszcz, prawda? To nie przysięgajcie sobie miłości. Bo to naprawdę potem głupio wygląda: te wszystkie rozwody i złamane słowa. Tak, wiem, że to tylko figury stylistyczne i że tak naprawdę można je odczytywać jako podkreślenie swojej pewności albo podkreślenie siły swojej miłości. Ale i tak ich nie lubię. Słowo ma dla mnie wartość i dlatego próbuję walczyć z brakiem logiki w deklaracjach. :)

Najczęstsze motywy koszmarów i złych snów. Co one znaczą?

KRÓLICZEK DOŚWIADCZALNY

Najczęstsze motywy koszmarów i złych snów. Co one znaczą?

Nie klikaj, bo jeszcze wygrasz bon na 400 zł do Zalando ;-) [tygodnik]

ANIA MALUJE

Nie klikaj, bo jeszcze wygrasz bon na 400 zł do Zalando ;-) [tygodnik]

Prosty sposób na to, by dorobić sobie bez ryzyka - monety obiegowe 2 zł i 5 zł

ANIA MALUJE

Prosty sposób na to, by dorobić sobie bez ryzyka - monety obiegowe 2 zł i 5 zł

Mój pierwszy raz – skok ze spadochronem

ŁUKASZ PODLIŃSKI

Mój pierwszy raz – skok ze spadochronem

Magiczna różdżka, która spełnia marzenia

Fragrance of beauty

Magiczna różdżka, która spełnia marzenia

Dlaczego w Danii lepiej się odpoczywa

ŁUKASZ PODLIŃSKI

Dlaczego w Danii lepiej się odpoczywa

ANIA MALUJE

"Niewinne" zachowanie, które robi z ciebie potwora - sprawdź, czy też to robisz...

Mieć czy być. Co jest ważne w życiu?

ART You Ready

Mieć czy być. Co jest ważne w życiu?

Tygodnik z podtekstem - robienie laski, łaski i...oklaski

ANIA MALUJE

Tygodnik z podtekstem - robienie laski, łaski i...oklaski

Nie bój się marzyć czyli szóste urodziny bloga

Ziołowy zakątek

Nie bój się marzyć czyli szóste urodziny bloga

Czy warto przeczytać książkę

ANIA MALUJE

Czy warto przeczytać książkę "Magia sprzątania"? Czy posprzątałam? :D

Przyjęłabym rodzinę uchodźców pod swój dach

Segritta

Przyjęłabym rodzinę uchodźców pod swój dach

Zawsze tak sądziłam. Słuchając minionych historii o wojnach i zwykłych, niewinnych ludziach, którzy szukali schronienia w obcych krajach i u obcych ludzi, wiedziałam, że gdybym to ja miała zadecydować, czy przyjąć do domu uchodźcę, zrobiłabym to. A teraz w Syrii trwa wojna i jej mieszkańcy masowo uciekają od śmierci. Niedawno po Fejsbuku krążyły zdjęcia dzieci, które utonęły, chcąc przedostać się do Europy. Ich rodzice ubrali je w co bądź i stłoczeni na małych łódkach, bez dobytku, wydając przewoźnikowi ostatnie pieniądze, popłynęli w morze. Nie wszystkim udało się przybić na suchy ląd. I właśnie zdjęcia tych martwych dzieci tak bardzo wstrząsnęły nami, siedzącymi przed komputerami ludźmi, których problemem jest to, że za mało zarabiają, albo że upały takie straszne ostatnio. Bo jeszcze niedawno Syryjczycy mieli takie same problemy. To były takie same rodziny, jak nasze. Ojciec prowadził piekarnię, matka była pielęgniarką w szpitalu, dzieci chodziły do szkoły i marzyły o nowej Playstation. Przez tyle lat wychowywali je w miłości, wymagali dobrych ocen w szkole i liczyli na wnuki. Od nieprzespanych nocy w niemowlęctwie, przez pierwsze ząbki, przedszkole, awantury o obowiązki domowe i wypady do kina – tak wyglądało ich życie. Aż przyszła wojna i zniszczyła ich kraj, zabierając wszystko i zabijając ich bliskich. Wsiedli więc do łodzi – nie po to, by żyło im się lepiej, tylko po to, by móc zamknąć oczy w nocy bez obawy, że spadnie im na głowę bomba albo ktoś ich rozstrzela. Przeciwko przyjmowaniu uchodźców do Polski jest kilka rozsądnych argumentów. Bo nie każdy uchodźca jest chrześcijaninem lub ateistą. Są tam przecież muzułmanie, ludzie o innym światopoglądzie, innej wierze, innych wartościach. Nie wiadomo też, czy wśród zwykłych ludzi nie ukrywają się też fundamentaliści islamscy. Po wydarzeniach w USA i Francji boimy się islamu jak ognia i wcale się temu lękowi nie dziwię. No i kwestie ekonomiczne – że zabiorą nam pracę, że nie stać nas na ich utrzymanie w obozach tymczasowych. Ale wiecie co? W dupie mam te wszystkie powody. Nie zmieniają one nic. Nawet gdyby to wszystko była prawda, ja i tak przyjęłabym pod swój dach dziecko z Syrii. Nie samo dziecko. Z rodzicami. Zaopiekowałabym się całą rodziną przez czas, który byłby im potrzebny do stanięcia na nogi. W zamian może nauczyliby mnie swojej kuchni, pomogli przy odnowieniu stołu. A przede wszystkim daliby mi coś bezcennego, bo świadomość, że zachowałam się jak człowiek. I dumę, gdy już im się uda nauczyć języka, zdobyć pracę, wykształcenie i zamieszkać na swoim – w kraju, w którym nie muszą się bać o życie dzieci. Czasem myślę, że najgorszym, co zrobił nam terroryzm, jest właśnie ten lęk. Zamykanie się w swoich krajach i domach w obawie przed drugim człowiekiem. Tak, możemy nikogo nie wpuszczać, nikogo nie ratować, pozwalać ginąć niewinnym dzieciom w wodach morza Śródziemnego i cieszyć się pokojem. Ale po cholerę mi taki pokój, w którym ja i moi sąsiedzi znajdujemy w sobie „siłę” by pozwolić dzieciom tonąć. Nie chcę być takim człowiekiem. Nie chcę żyć wśród takich ludzi. Świat, w którym nie można nikomu ufać, nie jest światem szczęśliwym. Jeśli kiedyś przyjdzie wojna i będę musiała z Conanem i Sebą uciekać, to chciałabym, żeby znalazł się dom, w którym ktoś nas przyjmie z otwartymi ramionami. Dlatego teraz otwieram te ramiona przed innymi. Nie wiem, jak Polska rozwiąże problem uchodźców. Nie wiem, ilu ich przyjmiemy i czy w ogóle przyjmiemy. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy definitywnie nie chcą tu gościć Syryjczyków i mają do tego prawo. Jeśli większość ludzi lub osób decyzyjnych będzie na „nie”, trudno. To nasz wspólny dom, więc nie zmuszę nikogo, by myślał tak, jak ja. Ba, nawet w moim domu nie wiadomo, czy zamieszkałby jakiś uchodźca, bo nie rozmawialiśmy o tym wspólnie z Sebą. Nie ma teraz takiej potrzeby. Jak się pojawi, to pogadamy i wspólnie podejmiemy decyzję. To, co w dzisiejszym tekście opisałam to tylko i wyłącznie moje zdanie. Mam tylko nadzieję, że nie jestem w tym myśleniu osamotniona. Fajnie by było wiedzieć, że jest nas więcej.

Dzień blogera – kulisy mojego blogowania

Lifemenagerka

Dzień blogera – kulisy mojego blogowania

Metka, które mnie zaskoczyła, oświadczyny Burger Kinga i kilka świetnych linków :)

ANIA MALUJE

Metka, które mnie zaskoczyła, oświadczyny Burger Kinga i kilka świetnych linków :)

Tym razem tygodnik najeżę linkami bo sama... sprzątałam. I psułam rzeczy.Nie, nie zmieniłam zawodu na sprzątaczkę (swoją drogą, to trudna i niewdzięczna robota, chylę czoła!). Potrzebowałam jakieś silniej zmiany. Nadchodzący wrzesień zawsze był dla mnie okazją do przejrzenia notatek, przyszykowania plecaka, odświeżenia swojego wyposażenia i głowy. A teraz jakoś tak smutno, że trzeci stopień studiów dopiero od października. Czułam jakąś lukę, którą musiałam czymś zapełnić.w tekście ;Czytnik za złotówkę - czy to się opłaca? Plus książkowe rekomendacjePrzebąknęłam, że przeczytałam "Magię sprzątania". Spodziewałam się po tej książce... nie wiem sama czego, ale ostatecznie tego nie znalazłam. Mimo to, zabrałam się za to, za co zabrać nie mogłam się od prawie dziesięciu lat - za gruntowne porządki. Do finału zostało mi jeszcze uporządkowanie szpargałów i kabli, kupienie dwóch drążków rozporowych i nowej pościeli oraz -być może - jednego wieszaka na kółkach. Potem uporządkowanie komputera i zmiana systemu na windows 10. Zna ktoś może jakiś fajny program do katalogowania zdjęć np. po tagach? Ah, no i jeszcze wisienka na torcie - wyprzedaż. Książek, ubrań i elektroniki... w postaci jednej prostownicy. Książka wywołała we mnie wiele sprzecznych emocji, więc z przyjemnością spróbuję niebawem przedstawić o niej swoją opinię ;-). Oprócz tego, że robiłam przemeblowanie i moje porządki przypominają raczej przeprowadzkę niż sprzątanie (za punkt honoru postanowiłam sobie przejrzenie i uporządkowanie WSZYSTKIEGO), to jedynie pracowałam, pisałam bloga, łapałam kilka chwil na balkonie z książką i... psułam rzeczy. Albo raczej same się psuły. Dopiero co przeciekał dach i była porządna naprawa, a potem pasmo nieszczęść :)).  Mój system świruje, zepsuła się myszka oraz tablet. Gdy już pogodziłam się z zakupem kolejnego i wybrałam się na zakupy... miałam ochotę pieprznąć jakimś kamieniem w półkę  z tabletami. Dlaczego one wszystkie są tak koszmarnie grube i toporne?! Nie było absolutnie żadnego, który leżałby mi w dłoni tak fajnie i wygodnie jak mój ukochany Asus nexus 7. Jak na złość - chyba już nieprodukowany.Kolejną noc spędziłam na wyginaniu kabla by tablet zechciał łaskawie osiągnąć próg 2% na baterii i pozwolił usunąć kopię poufnych danych, przez które bałam się oddać go do naprawy. Rezultat? Jedna stracona noc, jeden bolący kciuk, jeden złamany kabel i jeden gigabajt danych jakościowych ocalony. Jutro idę wymienić gniazdo ładowania, jak mi powiedzą że się nie da, to chyba oszaleję :D To jedno z moich narzędzi pracy, które w dodatku bardzo lubię. Trzymajcie kciuki :).Zdarzyło mi się dzisiaj trafić na dożynki w moim mieście :)). Nie jestem fanką takich imprez, byłam raczej ciekawa co (poza darmową kiełbasą ;-)) ściągnęło tam ludzi. Nadal nie wiem :D Zdecydowanie wolę gdy takie imprezy są połączone z targami lokalnej żywności - rok temu byłam na Święcie śliwki w Grucznie, właśnie po to, by kupić pyszną konfiturę czy wyborny miód od lokalnych wytwórców. Tym razem troszkę się zawiodłam :).Za to jest ze mną długo poszukiwany Święty Graal :D Pewnie od początków bloga przebąkiwałam, że poszukuję dużej torebki, do której będę mogła wrzucić książki, drugie śniadanie, kalendarz i jeszcze kilogram jabłek albo chleb po szybkich zakupach. Rzadko chodzę po sklepach (szczerze nie lubię zakupów), ale ideał się znalazł - z Shein.Torba jest duża i pojemna, ma też w środku przyczepioną taką saszetkę zapinaną na zamek błyskawiczny. To idealny kompromis między torbą-workiem a torbą, która jednak ma jakieś zapięcie. Telefon, klucze czy portfel spokojnie przebywają sobie w zamkniętej części, a jabłka czy chleb - luzem :). Wspominałam już kiedyś, że kupowane przeze mnie ubrania to raczej nie japan style, tylko owoc tych samych wytwórni, które robią produkty dla sieciówek. Zazwyczaj są bez metek (lub z bardzo śmiesznymi typu "gumuxi":D:DD), tym razem jednak trafił mi się produkt finalny, już z metkami i piszczącym na bramkach chipem czy jak tam się zwie ten pasek magnetyczny.Nie nie jaram się Zarą - to nie jest mój ulubiony sklep :) Jaram się torebką, z której po raz pierwszy jestem w 100% zadowolona :). Przy okazji - sorki za obdrapany lakier, właśnie go zmyłam :).Więcej zdjęć torebki i link do niej w tekście :Prosty myk na pozbycie się stresu :)No właśnie, to jest dobry moment na podlinkowanie pozostałych tekstów tego tygodnia.Z moich ukazały się :Zdrowe podejście do pieniędzy...czyli jak nie żyć w nędzyJaki kalendarz jest najlepszy? Obecny kalendarz i przegląd tych od 2008 roku :)Najlepszy napój świata, silikonowy lunchbox i nowości kuchenne :)i dwa wcześniej wspomniane - o świetnej promocji na czytnik za złotówkę z książkami w abonamencie, która kończy się dzisiaj (31 sierpnia), oraz ten o stresie :).Z kolei Monika napisała :Kolorowy manicure - inspiracje i instrukcje5 rzeczy których można nauczyć się od Claudii Schiffer9 najlepszych sztuczek z włosami (mój typ to numer siedem)!Zauważcie proszę, że moich tekstów wcale nie jest mniej, po prostu doszły te autorstwa M :)). Wiem, ze nie wszystkim się podobają, ale proszę - traktujcie je jak bezpłatny dodatek do gazety - coś, co można wyrzucić i nie ingeruje w żaden sposób w resztę treści ;-).No właśnie, treści... Wspominałam, ale wspomnę raz jeszcze - nowy wygląd bloga, nowe możliwości. Muszę uprzedzić zanim w końcu to zrobię, więc uprzedzam 3 i ostatni raz - aby widzieć wszystkie teksty, należy subskrybować bloga np. przez feedly lub prościej - via bloglovin (wystarczy stuknąć w guziczek niżej, 2 sekundki) :To nie jest obowiązkowy punkt - to informacja dla tych, którzy chcą widzieć wszystkie teksty. Planuję niektóre publikować tylko dla zaangażowanych czytelników, coś jak dodatkowe treści premium, tylko za free :)Inspiracje z sieci :Pieniądze leżą na ulicy - inspirujące teksty na bardzo fajnym blogu. Polecam część pierwszą (klik) oraz drugą (klik)...a potem cały blog :)Cienkie postrączkowane włosy w szczerym tekście napisanym przez Martę (klik)Tydzień XXL, podczas którego opłaca się kupić pyszny sok pomarańczowy lub jabłkowy (klik)...chociaż ja preferuję jabłkowy firmy Klimkiewicz :)Bolesny ale prawdziwy tekst o postawie rzoszczeniowej (klik)i jeszcze boleśniejszy o piekle obrzezanych Egipcjanek (klik)inspirujące oświadczyny marki Burger King... które zostały odrzucone. Moim zdaniem Burger King zrobił coś naprawdę fantastycznego a Mc'Donalds popełnił błąd ;-)Jeśli lubicie grube zeszyty, to będzie można kupić takie A5 na spirali, które mają aż 160 kartek :) (klik)Fajny pomysł na recykling papierowych toreb (klik)Jeszcze fajniejszy darmowy plan lekcji do wydrukowania (klik) i fajne spodnie w Lidlu :) (klik)czy nie za często używam słowa "fajne"? ;))10 pomysłów na wegańskie kotlety (klik)To by było dzisiaj na tyle ;-). Uściski! Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Najlepszy napój świata, silikonowy lunchbox i nowości kuchenne :)

ANIA MALUJE

Najlepszy napój świata, silikonowy lunchbox i nowości kuchenne :)

Jestem wielką fanką próbowania nowych rzeczy, więc chętnie podzielę się moimi ostatnimi odkryciami :) To kilka fajnych kuchennych gadżetów i najpyszniejszy napój na świecie!Zacznę od napoju :). Po raz pierwszy spróbowałam go w Grecji pod nazwą Soumada. Oczywiście wciąż nie odzyskałam większości zdjęć z przegrzanej karty (właśnie leży u kolejnego eksperta ;-)), więc oryginalnego napoju nie pokażę. Ale mam zdjęcia tego, który wypiłam wczoraj :)), Horchata (Orszada) to słodki napój migdałowy, który niesamowicie orzeźwia. Dla mnie smakuje też lekko bananem :P Jest sycący i przepyszny, co mnie w sumie troszkę dziwi, bo mleko migdałowe nie podbiło mojego podniebienia. Bardzo żałuję, że odkryłam go tak późno! Jest idealny solo albo w pysznych smoothie! To moja trzecia butelka w tym tygodniu :)Napój można zrobić samemu, ale jeszcze nie próbowałam. Najbardziej przemawia do mnie ten przepis (klik), ale to jednak troszkę roboty. Na pewno kiedyś spróbuję, bo zauroczyły mnie szczególnie lody :D Nawet nie wyobrażacie sobie jak zaśmiała mi się mordka na widok napoju na tygodniu hiszpańskim! Skład to nic specjalnego, ale efekt finalny to niebo w gębie! :D Litr napoju kosztuje 4.99, a wszystkie szczegóły znajdziecie tutaj (klik). Jeśli macie wolnego piątaka, koniecznie spróbujcie, dla mnie mistrzostwo świata! Napój jest wyśmienity i zaskakująco sycący :)Uprzedzając pytania : pucharek kupiłam w lokalnym sklepie a słomki są z Tigera (6 zł opakowanie).Drugie moje odkrycie to... nic nowego. Wodę z cytryną znam przecież od dawna, ale jakoś ostatnio piłam wyłącznie wodę solo (lub rano z imbirem). Teraz znowu mam na nią fazę i piję hektolitrami :). Jeśli chcecie, mogę przygotować osobny tekst o wodzie z cytryną - ma świetne właściwości :)). I najnowsze odkrycie - silikonowy, składany lunchbox. Miałam już taki, ale zepsułam go rok temu (pękł mi plastik, ale pudełko było bardzo brzydko upchnięte w walizce). Wcześniej służyło mi długo i szczęśliwie bez żadnych przeszkód i problemów. No, z małym wyjątkiem - było za duże!Ale pojawiła się alternatywa - składane pudełka na lunch w biedronce :)Jestem osobiście ich wielką fanką, więc przygotowałam małe porównanie z tym "starym". Nabyłam go na westwing za.. 69 zł. Albo 79 zł, ale chcę to wymazać z pamięci :P Błogłosław Panie bony rabatowe! W tamtych czasach allegro jeszcze nie słyszało o tych pudełkach a ebay wyceniał je na 22$. No ale gwoli sprawiedliwości - moje pudełko było sporo większe od tego z biedrony.O co tyle krzyku?O całkiem porządny, silikonowy lunchbox ze składanym sztućcami i pojemnikiem na sos (lub w skromniejszej wersji). Silikon nie wchodzi w reakcję z pożywieniem i jest bardziej odporny na wstrząsy i inne niespodzianki. Pudełko w odróżnieniu od tego kubka na sałatkę (też z biedronki!) nie przecieka i jest bardzo, bardzo wytrzymałe. Jedyne czego nie zniosło, to wielokrotne rzucanie walizką w luku bagażowym :D Ale wcześniej kilka podróży w identycznych warunkach przetrwało.Porównanie:Jak widzicie, pudełka są nawet tej samej firmy :D Dlaczego nie wyrzuciłam czerwonego? Bo nawet z nieszczelnym wieczkiem, świetnie służy mi w domu. Nie wrzucę go już do torebki, ale chętnie wsypię do niego orzeszki, bakalie i jakieś owoce do konsumpcji na miejscu :). Po prawej dużo ładniejszy młodszy brat mojego lunchboxa. W ulubionym kolorze :)). Sztućce które zobaczycie później, są właśnie z tego pudełka. Czerwone też ma widelco/nożo/łyżkę, ale nie składaną :).Kupiłam 2 opakowania. Jedno z turkusowym dzielonym pudełkiem i jedno z dwoma mniejszymi (które i tak są bardzo pojemne!)Bardzo polecam! Tym bardziej, że cena sporo niższa. Pudełko (lub dwa mniejsze!) kosztuje mniej niż 20 zł. Jest kilka wzorów do wyboru, wrzucam screen :Próbowałam go powiększyć, ale wygląda to słabo - wszystkie informacje znajdziecie w gazetce (klik) lub po kliknięciu w grafikę wyżej :)Lunchbox jest też super, bo można normalnie odgrzewać w nim posiłki w mikrofali! Zdecydowanie zabranie ze sobą pełnowartościowego posiłku do pracy, na uczelnię czy do szkoły ma sens. Oszczędzamy pieniądze (lunchbox kosztuje tyle, co jeden tani posiłek na mieście), po opróżnieniu zajmuje bardzo mało miejsca i pomaga unikać pokus w postaci budki z kebabem czy innego KFC.Ach, pojawił się ostatnio zarzut, że dyskryminuję Netto (napisałam, że nie polecam ich masła do ciasta :). To nie jest tak, po prostu nie lubię cały dzień chodzić po sklepach, a zazwyczaj biedronka w duecie z lidlem (uzupełnione targowiskiem lub warzywniakiem) całkowicie spełniają wszystkie moje potrzeby. Muszę jednak przyznać, że obecna oferta netto jest super! Za słokiem do napojów chodziłam już długo. Nawet Tiger nie stanął na wysokości zadania - dorwałam go w niedzielę w makro za chyba 10 zł. A i tak ma kształt kufla :(.Swoją drogą... moda czy wygoda?Dla mnie ogromna wygoda, bo do środka nie wpada żadna osa, a mój słoik można zakręcić zwykłą zakrętką i wrzucić do torby/bagażnika jeśli jedziemy na piknik ;). Co ja to miałam...ach, wiem, netto!szczegóły (klik)Nie wiem czy słoik ma nakrętkę, ale mają wiele fajnych silikonowych gadżetów kuchennych (ponoć więcej stacjonarnie). Mnie urzekł silikonowy wkład do gotowania na parze, bo jest dzielony - czyli mogę osobno ugotować kilka różyczek kalafiora i marchewkę, gdy pod spodem normalnie gotuje mi się ryż :D Będę polować :)). PS. jeśli dobrze to skonfigurowałam, to pod spodem macie inne pojemniki na Ceneo : if (typeof CeneoAPOptions == "undefined" || CeneoAPOptions == null) { var CeneoAPOptions = new Array(); stamp = parseInt(new Date().getTime()/86400, 10); var script = document.createElement("script"); script.setAttribute("type", "text/javascript"); script.setAttribute("src", "//partnerzyapi.ceneo.pl/External/ap.js?"+stamp); script.setAttribute("charset", "utf-8"); var head = document.getElementsByTagName("head")[0]; head.appendChild(script); } CeneoAPOptions[CeneoAPOptions.length] = { ad_creation: 32403, ad_channel: 9041, ad_partner: 7333, ad_type: 2, ad_content: 'pojemnik silikonowy', ad_format: 6, ad_newpage: false, ad_basket: false, ad_container: 'ceneoaffcontainer32403', ad_formatTypeId: 1, ad_contextual: false, ad_recommended: false }; Dajcie znać, czy macie jakieś inne kuchenne odkrycia ostatnio :D PS. jeśli macie wolną gotówkę, polecam lidlowskie kalmary (klik) i rozkosznie słodkie lody karmelowe...z sosem karmelowym (klik). Bajka! Ale umówmy się - tego fragmentu nie widzą osoby na diecie :). Lody są bombą kaloryczną i z całą pewnością - nie są zdrowe ;-)Uściski! Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

3 największe przeszkody na drodze do sukcesu – jak je pokonać?

KAMERALNA

3 największe przeszkody na drodze do sukcesu – jak je pokonać?

Czytnik za złotówkę - czy to się opłaca? Plus książkowe rekomendacje

ANIA MALUJE

Czytnik za złotówkę - czy to się opłaca? Plus książkowe rekomendacje

O usługę czytania w abonamencie dostaję wiele pytań. Upomniana kolejny raz na instagramie, zabieram się za recenzję zanim promocja się skończy :) Napiszę jak sprawdza się czytnik, czy promocja moim zdaniem jest opłacalna i czy wybór książek jest duży. Plus kilka słów o tych, które niedawno przeczytałam i polecam...a może nie polecam?Potrzebę posiadania czytnika odczułam dopiero niedawno. Po pierwsze - przytłaczała mnie ilość książek w moim domu. Po drugie - staram się wypełniać "luki" w planie dnia czytaniem. Taką luką jest jazda autobusem czy kolejka po numerek w ZUS-ie czy u lekarza. Moja torebka zaczęła mnie przygniatać do podłogi. Czasami miałam ochotę na małą torebkę, ale bez książki szybko lądowałam w kiosku i kupowałam bzdurną gazetę. A już czarę goryczy przelał wyjazd na wakacje - jedną z trzech zabranych książek przeczytałam jeszcze przed lądowaniem samolotu. Czytnik stał się artykułem pierwszej potrzeby.Ale może po kolei. Z abonamentu korzystałam już wcześniej - raz na pół roku i kilka razy na miesiąc, tak z doskoku.  Czytanie na tablecie jest średnio wygodne, ale i tak lubiłam ofertę - a abonemencie płacę za dostęp do e-booków na określony czas. Pamiętam, ze przed licencjatem mogłam skorzystać z kilku książek, których nie było w bibliotece ani w internecie, a na "jedno przeczytanie" lub częściej - zerknięcie do rozdziału, kompletnie nie opłacało się ich kupować. Oferta wygląda bardzo prosto - możesz kupić dostęp do wszystkich książek "bez limitu, lub taki, który uprawni Cię do przeczytania kilkuset stron. Nawet ta opcja wydaje się czasami opłacalna - bywają krótkie książki o wysokich cenach, które można w legimi przeczytać za 6.99 zł :)  Krótko mówiąc - to takie spotify dla książek :)Cennik  w większej rozdzielczości znajdziecie tutaj (klik)Najdroższy abonament w chwili obecnej kosztuje 32.99 zł... lub dopłacasz niewiele i za 44.99 masz i abonament i czytnik :) Jak część z Wa się zorientowała - właśnie z takiej oferty postanowiłam skorzystać.Zapłaciłam złotówkę i czekałam na przesyłkę - czytnik przyszedł po tygodniu kurierem (na stronie deklarują wysyłkę w 3 dni...), ale cała reszta się zgadzała - dostałam czytnik wraz z instrukcją, pudełkiem i ładowarką, oraz dopasowane do niego etui.SpecyfikacjaEkran:6 cali E Ink® Carta (EPD; 16-odcieni szarości)ekran dotykowy (pojemnościowy) wielopoziomowe doświetlenie ekranurozdzielczość: 1024×758 pikseli (212 dpi)Bateria: 2000 mAh Li-ION PolymerWymiary: 159×117×7 mmWaga: 200gProcesor: Dual-Core Cortex A9 1.0 GHzPamięć RAM: 512 MBPamięć wewnętrzna flash: 8 GB (rzeczywista wolna przestrzeń będzie mniejsza)Obsługa sieci bezprzewodowych Wi-Fi (802.11b/g/n)Porty:microUSB 2.0port karty pamięci microSD (do 32 GB)System operacyjny: Android 4.2.2Zainstalowane aplikacje: Legimi, Midiapolis Drive (Dysk), Instrukcja obsługi, Przeglądarka internetowa (Internet), Biblioteka (Książki), Księgarnia, Menadżer plików, Midiapolis News (News), Notatnik, Obrazy, Pobrane, Poczta, Słownik, UstawieniaWsparcie dla: Windows, Linux, MacOSWspierane formaty:Dokumenty i książki: EPUB i PDF (reflow) z Adobe DRM (ADEPT), MOBI (bez DRM), TXT, FB2, HTML, RTF, CHMżródło; legimi.comJeśli chodzi o moje wrażenia - wielkość, komfort, czas pracy baterii - na szóstkę z plusem :). Jestem bardzo zadowolona! Na starcie wita mnie logo legimi, loguję się w aplikacji i mam już dostęp do katalogu i dziesięciu tysięcy książek :D Gdy wcześniej byłam klientką legimi, w ofercie było ok. 3 tysiące pozycji, zatem z radością muszę stwierdzić, ze przy niewielkim wzroście cen katalog publikacji znacznie się poszerzył. Cieszę się, że obecnie z czytnikiem jestem w stanie wykorzystać w pełni potencjał usługi. W tej ofercie można też łączyć czytanie na kilku urządzaniach, np. ty czytasz na czytniku a mąż, babcia, brat na tablecie, komputerze czy smartfonie :).Jeśli chodzi o najczęściej zadawane przez was pytania:-Czy męczy się wzrok?- Nie! Komfort czytania jest bardzo wysoki ;)- Czy do czytania wymagany jest internet?- Do czytania nie, ale do pobrania książki na półkę tak. Aplikacja co siedem dni wymaga podłączenia na sekundkę do internetu, celem sprawdzenia czy usługa wciąż jest aktywna.- Czy można dodawać inne książki?- Jasne! Sama zrzuciłam sobie na czytnik także inne książki :) To normalny czytnik z androidem - mogę skorzystać z internetu, sprawdzić pocztę czy dodać do niego inne pliki. Warto pamiętać, że to nie jest jednak tablet i te inne usługi ładują się dużo dłużej ;-).Ok, ale czy to się opłaca?Za dostęp płacę 44,99 zł (do 31 sierpnia jest promocja, mam też gwarancję niezmienności ceny przez całe 24 miesiące). Dla jednych to dużo, dla drugich mało. Jednak nie wszystkie książki są dostępne w bibliotekach lub  w internecie za darmo, a książki drukowane także kosztują. Ja nie jestem zwolenniczką kradzieży plików z chomika - okradam nie tylko autora, ale też osoby, które uczciwie wykonywały swoją pracę - pracowników wydawnictwa, tłumaczy, korektorów. To nie jest fair. Polacy lubią narzekać na brak pracy czy godziwego wynagrodzenia, a ściągając z chomików sami przyczyniają się do zwiększania cen - w końcu z czegoś trzeba wszystkim po drodze dać wypłatę.  Poza tym - e-book w polskim prawie jest usługą, więc nie możemy go pożyczyć. No chyba, że z czytnikiem.Osobnym problemem są ceny - zdecydowanie mamy za co podziękować naszym politykom, którzy ustanowili bardzo wysoki VAT, wynoszący prawie ĆWIERĆ ceny e-booka. Brawo!Aby pokazać czy to się opłaca czy nie, zaprezentuję przykładowe książki, które w tej usłudze czytałam, wraz z ich normalnymi cenami.Rymowanki wrażliwe na tematy kłopotliwe - 20 zł, potrzebna mi do pracy z dziećmi.Nowa psychologia sukcesu - 24 zł, przydała mi się wiele razy!Idiota - 20 zł jestem wielką fanką literatury rosyjskiej :), ale muszę przyznać, że prawa autorskie do tej książki wygasły i można za darmo przeczytać legalnego e-bookaPotęga podświadomości - ok. 20 zł - To pierwsza z książek, które zmieniły moje życie :) Jak stać się szczęśliwym człowiekiem - Obecnie niedostępna, bo się wyprzedała. Mam problemy z poprzednim wydawnictwem (wiszą mi pieniądze ;-)) a zanim dystrybucję e-booka ogarnę drugi raz gdzie indziej (papierki, czas), to legimi jest chyba jedyną opcją na przeczytanie książki :) Jeśli chodzi o kradzione pliki to każda książka jest zabezpieczona i wiadomo od kogo plik "wyciekł". Myślę, że wydawca z problemami finansowymi ostro takich rzeczy pilnuje, bo jeszcze nie spotkałam pirackiej kopii.Facet idealny 32 zł -  tę książkę zrecenzowałam na blogu (klik) i polecam wszystkim, którzy nie wiedzą dlaczego są sami... oraz  jak to zmienić :) Inne:Magia sprzątania - 22 zł - dzięki niej w końcu zaczęłam pozbywać się kalendarzy z liceum i innych rzeczy!Jak przestać się martwić i zacząć żyć - ok 20 zł - nie doczytałam do końca, ale jeśli się zamartwiacie - to coś dla was :)Tylko nie mów mamie - ok. 25 zł - po tej książce napisałam o seksualnym wykorzystywaniu dzieci (klik)Antyrak ok. 25 zł - Napisana przez lekarza książka o raku...z perspektywy człowieka nauki oraz chorego na raka jednocześnie. Skarbnica wiedzy, odnośników do badań, mega interesująca! Aptekarzowa -  Lubię literaturę rosyjską, chyba wspominałam :) - chyba nie da się kupić, jest e-book za darmo ;)Kup kochance męża kwiaty - ok 20 zł -  polecam, tak jak inne książki Katarzyny Miller.Jeśli chcecie abym zrecenzowała którąś z nich - dajcie znać! Ok co ja to miałam... no tak, napisać, czy to się opłaca.Ja czytam dużo książek i myślę, że dwie zwykłe książki i mam cenę miesięcznego abonamentu. A tylko w kilka ostatnich dni przeczytałam ich pięć. Nie wszystkie książki są w bibliotekach (szczególnie  brak nowości). Promocje takie jak biedronkowa "2 miliony książek za 5 zł" (klik) zdarzają się rzadko. Minusem  oferty jest fakt, że wielu interesujących mnie książek w abonamencie nie ma. Mam nadzieję, że sytuacja się zmieni, ale ostatecznie i tak jestem zadowolona. Rozumiem jednak argumenty tych, dla których taka kwota jest wysoka.Tylko ilu Polaków ma całkiem zbędny drogi abonament na telewizję cyfrową z pierdyliardem kanałów? Albo telefon w abonamencie? Ilu wydaje bez szemrania na papierosy? Sorry, ja od trzech paczek fajek (ok, za tę cenę nie ma nawet 3!) wolę kupić dostęp do książek. 45 zł jest dla mnie świetną inwestycję w wiedzę i rozrywkę, a wiedzy nikt mi nie zabierze :). Dodatkowo skoro płacę...to czuję się zmotywowana, by czytać więcej. Z czytnikiem jest to nawet znacznie prostsze, bo niespodziewanie długa kolejka do lekarza szybko się czymś zapełnia, a moja torebka nie jest wypełniona po brzegi :). Mam też okazję do przeczytania tych wszystkich książek, które uznałam za intrygujące... ale nie na tyle, by je kupić i się przekonać. Taką książką jest "Magia sprzątania" - byłam ciekawa o co tyle krzyku, ale ciekawość wyceniłabym na maksymalnie pięć złotych ;-). W abonamencie nie mam z tym problemu :)).Podsumowując -  dla mnie 3 x TAK! Jednak sporo zależy od naszych preferencji.Przydatne linki : Oferta bez czytnika, w tym 7 dni za darmo : KLIK Oferta z czytnikiem: KLIKPromocja ze stawką 44.99 zł + gwarancja niezmienności ceny trwa do 31 sierpnia. Potem cena wzrośnie. W tej cenie oprócz abonamentu i czytnika, mogę czytać jeszcze na 3 innych urządzeniach (smartfon, tablet, komputer). Ja osobiście polecam, chociaż mają wielkiego minusa za 7 dni czekania :).Dajcie znać, czy chcecie recenzji którejś z pozycji :)Uściski! Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Najpiękniej…nad morzem, czyli humbak i spółka na plaży!

Boginie przy maszynie

Najpiękniej…nad morzem, czyli humbak i spółka na plaży!

     Kto czyta naszego bloga na pewno zorientował się, że z nas wielkie lokalne patriotki. Wszędzie ładnie, owszem, ale najładniej w "naszych" okolicach! Kaszuby to najpiękniejsza - naszym zdaniem - kraina w Polsce i wiem, że to zrozumiecie, jeśli kiedykolwiek byliście u nas… jeziora, lasy, pola, nieregularny krajobraz i wreszcie - morze… Jedno z "moich" ulubionych miejsc to Jastrzębia Góra. Piękna we wszystkie pory roku, jak wszystkie nadmorskie, turystyczne kurorty, jest oblegana w sezonie. Co za tym idzie - jarmark, jarmark, jarmark… uginające się od tandety stragany, sztuczne bursztyny, chińskie maskotki o potwornym nieraz wyrazie twarzy. Ma to jednak swój wakacyjny urok i nie wyobrażam sobie nie spędzić przynajmniej dwóch dni w trakcie wakacji - właśnie tam.. W końcu dla dzieci największą atrakcją są zawsze morskie kąpiele i pełne złotego piasku plaże. Afrykańskie upały nieźle dały nam się we znaki w Borucinie, dlatego prosto stamtąd czmychnęliśmy nad morze - gdzie wielką ulgę gwarantowała nadmorska bryza. I było genialnie. Genialnie! Trzy dni totalnego relaksu, piękna pogoda, szczęśliwe dzieci i my… czego chcieć więcej…  Maksio - czarny jak nigdy dotąd :D Takie lato, to ja rozumiem!Przyłapana na pozowaniu ;)Buciki typu Native - kupiłam nieoryginalne już rok temu i jakoś wysłużyły drugi sezon ;) Genialny wynalazek, nie nosili praktycznie żadnych innych butów, bo nawet na mokrą pogodę są lepsze niż kalosze… Ale strasznie zjechała się farba, w przyszłym roku już na pewno zainwestuję w oryginalne. Mam nadzieję, że problem zjechanej farby nie wystąpi :PGorrrrrąca kukurydza, orzrzrzeszszki w karmeluuu!… Ta przyśpiewka do dzisiaj nam chodzi po głowie ;)Parawaning - zjawisko, które podbiło media w tym roku ;) My zawsze leżakujemy na ustronnej plaży, nie w samym centrum Jastrzębiej, więc nie zauważyliśmy skali zjawiska. Ale w trend wpasować się trzeba, więc Felek razem z tatą rozstawili i boski parawan, a co!Nie ma też nic lepszego niż orzełki na piasku… lepsze od tych na śniegu!Moi "ziomale" :DI Pharell Williams ;)A tu już największy humbaczek na plaży ;) Ja z moim nadbagażem również zażywaliśmy kąpieli - i słonecznej, i morskiej. A co mam sobie odmawiać!Dumny tata :DBelly button ;)Czy to nie wygląda jak polskie Karaiby? ;)Ech, nie ma nic piękniejszego niż ucieczka przed całym światem… nawet w towarzystwie połowy tego świata. Żaden hałas, tłum i zgiełk nie są w stanie zabrać tej przyjemności z obcowania z tak pięknym żywiołem, jak morze. A umówmy się, radości z wielkich fal, miękkiego piasku, gorącej kukurydzy na leżaku i pysznych gofrów nie zepsuje nawet podrabiany Rynkowski, ryczący w okno naszego pokoju w pensjonacie. Nawet o północy. Kurort czy nie kurort - urok jest, radość jest, beztroska - jest. Czyli… wakacje idealne!~P.

Zdrowe podejście do pieniędzy...czyli jak nie żyć w nędzy

ANIA MALUJE

Zdrowe podejście do pieniędzy...czyli jak nie żyć w nędzy

Przegląd tygodnia #3/08

Lifemenagerka

Przegląd tygodnia #3/08

Spacer na szpilkach, wypieki i zachody słońca - tygodnik!

ANIA MALUJE

Spacer na szpilkach, wypieki i zachody słońca - tygodnik!

Bułgaria – megaaa jedzenie, pychaa wino, mniamm słodycze!

WIECZNIE MŁODA

Bułgaria – megaaa jedzenie, pychaa wino, mniamm słodycze!

Tylko nie mów mamie! - Czy jesteśmy współwinni seksualnemu wykorzystywaniu dzieci?

ANIA MALUJE

Tylko nie mów mamie! - Czy jesteśmy współwinni seksualnemu wykorzystywaniu dzieci?

10 rzeczy, które poprawiają mi humor gdy dopada mnie chandra

KAMERALNA

10 rzeczy, które poprawiają mi humor gdy dopada mnie chandra

Jeśli przeżyłeś właśnie szok, kliknij a zrozumiesz

ANIA MALUJE

Jeśli przeżyłeś właśnie szok, kliknij a zrozumiesz