Obrazek z papierowych serc na walentynki

twojediy

Obrazek z papierowych serc na walentynki

10 zimowych trików, które warto znać

twojediy

10 zimowych trików, które warto znać

Brotherhood! Czyli bracia mniejsi i Starszaki

Boginie przy maszynie

Brotherhood! Czyli bracia mniejsi i Starszaki

Lampka z doniczki IKEA Skurar

twojediy

Lampka z doniczki IKEA Skurar

Domowe drożdżówki z serem i malinami

twojediy

Domowe drożdżówki z serem i malinami

Instagram Mix #12

My Point My Style

Instagram Mix #12

Follow

Obrazek string art – prezent dla Babci

twojediy

Obrazek string art – prezent dla Babci

Tipy na szycie dla krawcowej i nie tylko

twojediy

Tipy na szycie dla krawcowej i nie tylko

Muffinki jajeczne z kaszą kuskus na śniadanie

twojediy

Muffinki jajeczne z kaszą kuskus na śniadanie

Outfit | Black On Black

My Point My Style

Outfit | Black On Black

Dwa Okruszki i My, czyli… da się! :D

Boginie przy maszynie

Dwa Okruszki i My, czyli… da się! :D

Najprostsze świece handmade

twojediy

Najprostsze świece handmade

15 zastosowań saszetek z pudełek do butów – silica gel

twojediy

15 zastosowań saszetek z pudełek do butów – silica gel

Co to jest silica gel? Kojarzycie te małe torebeczki, które znajdujemy w pudełkach od butów czy torebkach? Zastanawialiście się kiedyś co, to jest i do czego służy? Woreczki opisane są jako silica gel, a po polsku jest to żel krzemionkowy. Do czego służy? Jest to środek osuszający, używany do usuwania wilgoci. Dzięki temu, jak kupujemy buty, są one idealnie suche i zabezpieczone przed wilgocią. Normalnie wszyscy wyrzucamy te małe torebeczki, a warto je zbierać, bo mogą znaleźć inne zastosowanie i uratować nasze rzeczy przed wilgocią. Poznajcie 15 zastosowań małych saszetek z pudełek do butów. Silica gel pomoże Ci zabezpieczyć tak wiele rzeczy. #1 Twoje kosmetyki do makijażu powinny mieć sucho, aby pudry i cienie nadal dobrze się rozprowadzały. Mała saszetka silica gel w kosmetyczce przedłuży ich życie. #2 Ćwiczysz, chodzisz na siłownie? To dorzuć saszetki z żelem krzemionkowym do torby treningowej. Pozbędziesz się nieprzyjemnego zapachu, a Twoje buty szybciej się osuszą. #3 Ręczniki nie lubią wilgoci, bo zaczynają wydawać nieciekawy zapach. Trzymaj w szafce z ręcznikami kilka saszetek, a te będą dłużej świeże. #4 Przyprawy, zioła suche, ziarna, nasiona oraz suchą karmę dla psów i kotów też można zabezpieczyć przed wilgocią silica gel. Wystarczy w szafce trzymać małe saszetki, a one już zrobią resztę. #5 Zabezpiecz swój aparat i obiektywy, wkładając silica gel do futerału sprzętu fotograficznego. Dzięki temu Twój sprzęt nie ulegnie zawilgoceniu. #6 To samo dotyczy baterii, kart sd, akumulatorów. W miejscu gdzie je przechowujesz, powinno być sucho. Dołóż tam saszetkę z pudełka od butów i już masz 100% pewności, że tak będzie. #7 Wielu utopiło telefon komórkowy. Po zetknięciu z wodą telefon jest do wyrzucenia. Jest jednak mały cień ratunku. Jeżeli telefon szybko wyłowisz, włożysz do torebki zip i dorzucisz kilka saszetek silica gel, to jest duża szansa, że za parę dni telefon znowu będzie sprawny. Zawsze warto spróbować! #8 Odparuj swój samochód. Zaparowane szyby w samochodzie to wielki problem. Okazuje się, że wystarczy kilkanaście saszetek silica gel i samochód osuszysz z wszędobylskiej wilgoci. #9 To jest prosty paten na szybkie suszenie kwiatów. Można wysypać ziarenka żelu na talerz i na nim ułożyć kwiatki albo zamknąć saszetki razem z kwiatami w pudełku. Dużo szybciej otrzymamy susz.  #10 Srebro matowieje od wilgoci, a doczyszczenie go wcale nie jest takie łatwe. Można tego uniknąć, wkładając do szkatułki z biżuterią małe torebki z pudełek od butów. Twoje srebro będzie teraz błyszczeć. #11 Zdjęcia, które kiedyś wywoływaliśmy u fotografa, trzeba szczególnie chronić, bo to często jedyna pamiątka po minionej epoce. Co może im zagrażać? Wszechobecna wilgoć. Tam gdzie trzymasz zdjęcia i album wrzuć kilka saszetek silica gel tak na wszelki wypadek. #12 Pomyśl o garderobie! Jeżeli mieszkasz w miejscu, gdzie jest dużo wilgoci, zabezpiecz swoje ubrania przed niszczeniem i pleśnią. Poukładaj kilka saszetek silica gel w szafach między ubraniami. Pozbędziesz się brzydkiego zapachu i nadmiaru wilgoci. #13 Przemoczone buty mogą już do siebie nie dojść po wysuszeniu i będą wydzielały brzydki zapach. Oprócz tradycyjnego suszenia przy grzejniku, do środka buta włóż torebkę silica gel. Jak buty doschną, zamknij je jeszcze na kilka dni w pudełku z saszetkami. Buty nie tylko pozornie wyschną, ale całkowicie pozbędą się wilgoci i przykrego zapachu.  #14 Lubimy wycinać dynie na halloween, ale one tak szybko zaczynają pleśnieć. Można ten proces trochę opóźnić za pomocą żelu krzemionkowego. Wytnij dynię, a do środka wrzuć saszetkę z pudełka od butów. Teraz dynia ma szansę na dłuższe życie. #15 To ważne dla majsterkowiczów. Do swojej skrzynki z narzędziami wrzuć kilka saszetek silica gel, aby narzędzia, gwoździe, nakrętki i inne ważne dla Ciebie akcesoria nie zardzewiały.  Żródło zdjęć: dailymail.co.uk Silica gel jest bezpieczny dla środowiska i dla nas. Może być wykorzystywany wielokrotnie. Jeżeli masz wrażenie, że woreczki już nie działają. Włóż je do piekarnika nagrzanego do 100 stopni na godzinę. Zawarty w saszetkach żel krzemionkowy znowu się zregeneruje. Myślę, że znajdziecie w swoim otoczeniu, więcej dobrych zastosowań dla tych niepozornych małych opakowań, które tak często do tej pory wyrzucaliśmy, a okazuje się, że to może być niezastąpiony pomocnik w domu i nie tylko.    Zobacz także: Post 15 zastosowań saszetek z pudełek do butów – silica gel pojawił się poraz pierwszy w Twoje DIY.

Kalendarz na rok 2016 do wydruku

twojediy

Kalendarz na rok 2016 do wydruku

2015 in pictures

My Point My Style

2015 in pictures

Szampan w lodzie na Sylwestra

twojediy

Szampan w lodzie na Sylwestra

Maska diy idealna na Sylwestra

twojediy

Maska diy idealna na Sylwestra

12 sylwestrowych trików

twojediy

12 sylwestrowych trików

Outfit | Nailed It

My Point My Style

Outfit | Nailed It

Sernik straciatella

twojediy

Sernik straciatella

Pytanie na śniadanie, Dzień Dobry TVN i Blogowigilia

twojediy

Pytanie na śniadanie, Dzień Dobry TVN i Blogowigilia

Małe, ale ważne chwile

Boginie przy maszynie

Małe, ale ważne chwile

W ferworze świątecznych przygotowań musiałam odetchnąć ;-) Opowiem Wam szybciutko o uroczym miejscu, które ostatnio odkryliśmy. Spędziliśmy tam całą rodziną naprawdę sporo czasu, dosłownie przenieśliśmy się w czasie i przestrzeni. Ale żeby precyzyjnie nakreślić wyjątkowy klimat naszej ostatniej wycieczki, musimy się cofnąć do grudnia 2014.Dokładnie rok temu odbyliśmy świąteczną podróż do Londynu. Długo planowaną i przygotowywaną.  To miał być pierwszy zagraniczny wyjazd naszego młodszego synka, Maksia.Londyn to trochę takie nasze miejsce na ziemi. Bardzo często tam wracamy, zresztą ponad dekadę temu, jeszcze na studiach, pracowaliśmy wakacyjnie na wyspach, mamy więc stamtąd mnóstwo wspomnień. Nic więc dziwnego, że chcieliśmy tam też zabrać nasze dzieci. Trochę się bałam podróży z nimi. Mieliśmy wylecieć w środku nocy, poza tym było bardzo zimno. Wizja ciągłego ubierania i rozbierania z setek warstw trochę mnie zniechęcała. Ale jeszcze w pierwszej ciąży obiecywałam sobie i innym, że nasz tryb życia się nie zmieni (tak, tak, wiem ;-) i będziemy dalej często podróżować, tyle że z małymi pasażerami na gapę. Tak więc słowo się rzekło, bilety były kupione, sami rozumiecie, że tak na koniec nie mogłam się wycofać. I bardzo dobrze!Chłopcy pięknie przeszli przez cały wyjazd, mimo że byli jeszcze tacy maleńcy: Maksio 1.5 roku, Kuba niecałe 3 latka. Nie tylko nie marudzili, nie sprawiali problemów, ale też czerpali pełnymi garściami z naszej wyprawy. Muzeum Historii Naturalnej, Akwarium, Winter Wonderland, duży sklep Disneya: to wszystko zrobiło na nich ogromne wrażenie. Spędziliśmy wspaniały rodzinny czas.Wróciliśmy, każdy się zajął swoimi obowiązkami i w zasadzie prawie nigdy nie wspominaliśmy o naszej wycieczce. I wiecie co? Minął rok. Znowu zrobiło się zimno, zaczął prószyć śnieg, pojawiły się lampki i nasze dzieci pewnego ranka spytały, czy w tym roku też pojedziemy do Londynu! Czy pójdziemy jeszcze raz do muzeum i akwarium. Zdębiałam!Zapamiętali nie tylko ogólne przyjemne wrażenie, ale tyle szczegółów! Pamiętali doskonale, gdzie byli, że ludzie mówią tam w innym języku. Widziałam, że było to dla nich duże, pełne nowych doznań doświadczenie. Musiałam więc dać im chociaż namiastkę tamtych chwil.Słyszałam, że w Gdyni otworzyli knajpkę, gdzie można porozmawiać po angielsku. Nomen omen knajpka nazywa się That English Place. Poszłam więc na zwiady i bingo! Ogromna przestrzeń dla dzieci, fantastyczny kameralny klimat i dużo albumów, w tym między innymi o Londynie. Jako że od dłuższego czasu planowaliśmy dzień wolny na świąteczną rodzinną sesję, zdecydowałam, że będzie to idealne połączenie. Chłopcy byli zachwyceni! Wprawdzie z sesji wyszły w zasadzie nici, bo się rozbiegli, ale to nieważne.  Nasza niezastąpiona Beata z Indygo.tree stwierdziła, że skoro chłopcy poszli swoimi drogami, nakręci nam klip, będzie łatwiej, a pamiątka jak znalazł. Ważne, że sprawiliśmy im ogromną przyjemność. Poznaliśmy właścicielkę, Sandrę, która włożyła w to miejsce tyle serca i zaangażowania, że nie sposób tego nie docenić. Tak bardzo mi się tam spodobało, że na pewno wrócę nieraz. Mam zamiar lada chwila posłać tam dzieci na zajęcia angielskiego. Czy jest lepszy sposób na naukę niż zabawa?Tym małym świątecznym akcentem przesyłam Wam moc dobrych życzeń. Pielęgnujcie takie małe, ale ważne chwile. Bo za kilka lat to właśnie je będziecie wspominać.Wesołych Świąt kochani! Biegnę piec sernik ;-)~m.PS. NIE, to nie jest reklama ani wpis sponsorowany ;)

5 dekoracji stołu na święta last minute

twojediy

5 dekoracji stołu na święta last minute

Outfit | Minimal Details

My Point My Style

Outfit | Minimal Details

Atrapa kominka – zrób to sam

twojediy

Atrapa kominka – zrób to sam

Co jest w życiu tak naprawdę ważne

Boginie przy maszynie

Co jest w życiu tak naprawdę ważne

Zbliża się koniec roku, a koniec roku dla większości z nas to czas podsumowań. Bilansu, przeanalizowania plusów i minusów, jakie przyniosły ze sobą te dwanaście miesięcy. To też wspaniały czas postanowień. Bo w nowym roku oczywiście wszystko będzie inaczej, lepiej, od początku. Bo nowy rok to karta, którą dopiero będziemy zapisywać. I w zasadzie szkoda, że od razu na czysto, że nie można jak za naszych czasów szkolnych. Najpierw w brudnopisie, a dopiero potem w wersji ostatecznej. Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze wiele rzeczy bym poprawiła. Zresztą nasi stali czytelnicy wiedzą, co mi w duszy gra. Nigdy nie jest tak dobrze, że nie mogłoby być lepiej. Zawsze znajdzie się powód, coś, na co będzie można narzekać. Niby typowo słowiańska przypadłość, ale jednak moja to taka w wydaniu wyjątkowo ekstremalnym. Wymagam dużo, czasem za dużo od siebie i od innych. Uczę się jednak, żeby cieszyć się zawsze z tego, co mam, a to, że czasem nie jest idealne. Cóż, tak właśnie w życiu bywa i o tym jest ten post.Cofnijmy się do stycznia 2015, a może nawet grudnia 2014. Jest Wigilia Bożego Narodzenia. Siedzimy całą rodziną przy stole, naprawdę całą, bo zebrało się koło 20 osób. I jeszcze kilka mieszkających za granicą w transmisji na Skypie ;-) Ogłaszamy z mężem, że oto mamy największy prezent, bo spodziewamy się trzeciego dziecka. Wiecie, to był ten moment, który sobie najpierw często wyobrażamy. Że będzie jak w amerykańskim filmie, gdzie wszyscy się kochają, są dla siebie mili, gdzie gdy facet oświadcza się kobiecie wszyscy klaszczą albo zaczynają tańczyć wokół tryskającej szczęściem fontanny, a na niebie rozbłyskują fajerwerki. Gdy kobieta ogłasza ciążę, zebrani wokół ludzie zalewają się łzami. U nas było następująco: jemy kolację, rozpakowujemy prezenty i zaczynamy przemówienie. Odpowiedni wstęp, zbudowanie napięcia, 3,2,1 klaps: NIESPODZIANKA!!! i….cisza. Zaległa totalna, potworna, złowieszcza cisza. Ja wpadłam w rozpacz. Gdzie te oklaski, gdzie te fajerwerki. I jeszcze fontanna i łzy!! Nie ma, no nie ma! Oczywiście potem wszyscy się zreflektowali, gratulowali, uśmiechali. Ale mleko się rozlało. Mój moment minął i to zupełnie inaczej niż sobie zaplanowałam. Całe święta się z tym gryzłam.  Nie dawała mi spokoju kwestia: JAK MY SOBIE PORADZIMY. Przecież miałam już dwójkę maleńkich dzieci, które ciągle angażowały większość doby.  W firmie tyle pootwieranych spraw. BPM było wówczas naprawdę na fali wznoszącej. Ogrom zamówień, mnóstwo projektów, warsztatów, propozycji, eventów. Ciągle działo się coś nowego, firma rozwijała się w tempie naprawdę ekspresowym. Oczywiście zacisnęłam zęby i postanowiłam, że ogarnę, cokolwiek by się nie działo. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Planowałyśmy wtedy kolekcję wiosenno-letnią, co wiązało się z wieloma decyzjami już czysto biznesowymi. Zmieniałyśmy formę działalności, podstawę prawną firmy. Musiałyśmy postanowić, ile środków i czasu jesteśmy w stanie zainwestować. Jakie ryzyko podjąć. To wszystko bardzo mnie zaangażowało. A jako że mam zasadę, że dzieci nie mogą ucierpieć przez pracę, zarywałam noce. Muszę mieć dla nich tyle czasu, ile potrzebują i kropka. Może mnie zlinczujecie, ale nie do końca wierzę w tzw. quality time. Muszę trzymać rękę na pulsie i uczestniczyć aktywnie w życiu moich dzieci. Tu jak nigdzie nie mogę nawalić i nie mogę sobie pozwolić na wymówki. Mimo ogromu pracy i zajęć naprawdę udawało mi się. Ale mniej więcej w lutym nastąpiło tąpnięcie. Czułam, że przeszarżowałam. Wystawiłam swój organizm na za duży wysiłek, wzięłam na siebie za dużo. Przestraszyłam się. Jednego dnia wróciłam po południu do domu z dziećmi bardzo osłabiona. Wieczorem miałam już temperaturę przekraczającą 38 stopni. W nocy dostałam dreszczy. Nad ranem byłam już na izbie przyjęć. Lekarz nakazał zrobienie CRP, które było kosmicznie wysokie. Ponadto diagnoza: niewydolność szyjki macicy. Prawdopodobnie leżenie do końca ciąży, w wersji optymistycznej szew. Do tego okropna infekcja ogólna organizmu. Jakby tego było mało kilka dni później okropnie rozbolało mnie ucho. Nie potrafiłam wytrzymać z bólu do tego stopnia, że pojechaliśmy z mężem na oddział laryngologiczny z błaganiem o  diagnozę i lekarstwo. Okazało się, że ucho czyste. Skierowali mnie do stomatologa. Jechałam w środku nocy do jedynej kliniki w Trójmieście otwartej o tej porze. Ból był naprawdę nie do zniesienia. Okazało się, że ósemka jest do wyrwania, przepłukanie nic nie pomogło. Lekarz dyżurujący nie zdecydował się na zabieg u ciężarnej. Była sobota, musiałam czekać w potwornym bólu do poniedziałku i obdzwonić lekarzy, którzy podejmą się zabiegu. Pojechałam do kliniki, gdzie pół roku wcześniej robiłam RTG. Diagnoza: usunięcie ósemki nieodwołalne. Mimo ciąży. Zabiegu przeprowadził doświadczony chirurg szczękowy. Powiedział jednak, że był to niewątpliwie najtrudniejszy zabieg w jego długoletniej karierze. Ponad dwie godziny na fotelu dentystycznym. Ogromny stres, znieczulenie dla ciężarnej bez adrenaliny, w ograniczonej dawce. Było naprawdę źle. Po tak ciężkiej ekstrakcji nie mogłam wziąć nawet ketonalu. Kupiłam wkłady żelowe, które co chwilę wymieniałam. Tak, żeby mieć nieustannie zamrożony policzek i nie poczuć bólu. Przez ponad dobę! Nie mogłam nic jeść, schudłam. Było naprawdę słabo. Ale był to dla mnie punkt graniczny. Punkt, za którym odpuściłam. I tak dalej odpuszczałam kolejne punkty aż do końca roku. Przewartościowałam wiele rzeczy. Przesunęłam priorytety. Ostudziłam ambicję. W międzyczasie Patrycja zaszła w ciążę. Okazało się, że bliźniaczą. Mojej ciąży nie planowałyśmy. Ale dwóch, w dodatku jednej mnogiej: o czymś takim w ogóle byśmy nie pomyślały! Każda z nas miała z tyłu głowy pytanie: co z firmą, co z włożonym w nią ogromem pracy, starań i nadziei. Życie szybko zweryfikowało niepewność. Niczego nie planowałyśmy. Podeszłyśmy do sprawy z uśmiechem, akceptowałyśmy to, co się po prostu działo. Bez napinania się. BPM przetrwało, ma się dobrze przy minimalnym nakładzie rzetelnej pracy. Bez poczucia, że coś zawalamy. Wypracowałyśmy nowy model, który pozwolił nam przetrwać. Zrezygnowałyśmy z zajęć, które nie były konieczne. Wiemy, że stworzyłyśmy ogromny kapitał, który zaraz wystrzeli na nowo. Tylko troszkę odchowamy nasze tyciaki. Że na rynki zagraniczne wejdziemy może trochę później, ale w końcu wejdziemy. A teraz liczy się to co najważniejsze: rodzina. Wspólne chwile. Które przecież tak szybko mijają. Dzieci w tak ekspresowym tempie dorastają. Nie można tego utracić. Wmawiać sobie, że już zaraz skupimy się na domu, na ich sprawach. Bo zawsze będzie jakieś ale. Jakaś jedna jedyna rzecz do zrobienia. Jakiś projekt do skończenia. Jeśli sami w głowie nie ustalimy priorytetów, one same się  za nas nie ustalą. Gdy urodziłam Polę odcięłam się od wszystkiego. Zajęłam się tylko i wyłącznie malutką. Wyjechaliśmy wtedy na wakacje w głuszę. Bez internetu, telewizora. Za to z czasem wyłącznie dla siebie.Czuję, że w minionym roku wykonałam ogromną pracę. Że dowiedziałam się wielu rzeczy o sobie i o życiu. Miałam odwagę odłożyć na później sprawy, które wydawały się bardzo ważne i okazało się, że nic się nie stało. Mam w głowie porządek. Rok 2015 miał być rokiem BPM, a nieoczekiwanie został rokiem powiększającej się rodziny. I to aż o trzech nowych członków! A co mogę powiedzieć u progu nowego roku? Że radzimy sobie. Lubimy się dalej. Mamy dla siebie dużo cierpliwości i wyrozumiałości. Nie oceniamy się. Co najważniejsze: pomagamy sobie. Gdy jedna nie może, druga ogarnie. Oczywiście to wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie nasze rodziny, nasze mamy. One wykonują tytaniczną pracę po to, żebyśmy mogły zapewnić tym naszym wielkim rodzinom sprawne funkcjonowanie. Patrycji mama wiem, że obecnie bardzo pomaga przy bliźniakach. Moja od czterech lat pomaga mi chyba przy wszystkim ;-) Przy dzieciach, obiadach, pracy. Zawsze chętnie nas przygarnie, zawsze ma dla nas ciepły posiłek i rękę chętną do pomocy. Mimo że w ubiegłym roku wiele spraw poszło nie tak, jak sobie zaplanowałam. Mimo że nie dochowałam ani jednego postanowienia, czuję, że to był dobry rok. Mocno osadził mnie w rzeczywistości, sprawił, że dojrzałam. Spojrzałam na świat z innej perspektywy. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że stałam się mniej wymagająca dla siebie i dla innych. Rok 2015 był dla mnie przede wszystkim lekcją pokory. Strasznie jestem ciekawa, co przyniesie ze sobą ten nadchodzący. Póki mam wspaniałą dużą rodzinę, wiem, że poradzimy sobie ze wszystkim. Oby tylko wszyscy byli zdrowi. Reszta się jakoś ułoży.fot. Indygo.tree

Zawieszki na choinkę ze zdjęciem

twojediy

Zawieszki na choinkę ze zdjęciem

8 pomysłów na pakowanie prezentów pod choinkę

twojediy

8 pomysłów na pakowanie prezentów pod choinkę

Papierowa gwiazda a’la IKEA i świąteczny wystrój okna

twojediy

Papierowa gwiazda a’la IKEA i świąteczny wystrój okna

Podkładki brzozowe w pudełku na prezent

twojediy

Podkładki brzozowe w pudełku na prezent