Domek ogrodowy dla Dzieci.

Lady of the House

Domek ogrodowy dla Dzieci.

Najtrudniejszy i najpiękniejszy rok w życiu

Boginie przy maszynie

Najtrudniejszy i najpiękniejszy rok w życiu

Blog z modą dziecięcą?

Lady Gugu

Blog z modą dziecięcą?

Szafeczka blog

6 zasad rozmawiania z dzieckiem!

Myślisz czasami czy dobrze wychowujesz dziecko? Nie ma na to konkretnej recepty… ale jest kilka zasad, którymi chcemy się z Wami podzielić. O czym warto pamiętać rozmawiając z dzieckiem: Chwalenie Tak, to bardzo ważne! Na bazie naszych słów dziecko buduje swoją samoocenę i obraz samego siebie. Budujemy przez to poczucie wartości i wpływa to na pewność siebie dziecka. Jednak chwalenie wcale nie jest takie łatwe jak się może wydawać. Unikajmy etykiet i szufladkowania – też tego pozytywnego. Zamiast powiedzieć „jesteś piękna”, powiedz „ale pięknie wyglądasz”. Zamiast „ale jesteś mądry” powiedz „super, bardzo dobrze rozwiązałeś to zadanie”. Chwalmy za konkrety i wyłapujmy ku temu okazje! Chyba każdy z nas lubi być doceniany za to co robi :) Nie szufladkuj Nie mów o swoim dziecku, że jest nieśmiałe, czy że jest bałaganiarzem. Dziecko może poczuć, że jest skazane na tego typu zachowanie i w związku z tym nie podejmie żadnych prób zmiany tego faktu. Mogą też wstydzić się zmiany. Opisując zachowania, które Ci się nie podobają, pozbądź się ze swojego słownika zwrotów takich jak „ty zawsze…” czy „jak zwykle”. To na pewno nie pomaga :) Nie mówimy nie Nasz mózg działa w taki sposób, że nie radzi sobie z zaprzeczeniami. Jeśli mówimy „uważaj bo spadniesz” to ktoś pomyśli o tym że spada :) Gdy mówimy „nie jem już więcej słodyczy” myślimy o słodyczach. Zamiast tego powiedz „będę jeść zdrowo”! To samo tyczy się dzieci! Zamiast powiedzieć dziecku „nie rozlej soku” powiedz „chwyć mocniej kubek i idź powolutku”. Live your dream! Tak! Trzeba mieć marzenia i podążać za nimi! Żyć nimi :) Chcesz coś osiągnąć? Zrób to! Jeśli Twoje dziecko ma być szczęśliwe  to już od najmłodszych lat musi wiedzieć, że marzenia się spełniają. To bardzo ważne – nie pozwól na to, aby Twoje dziecko żyło tak jak tego chcą inni. Musi wierzyć w swoje możliwości i w swoje marzenia. Wspieraj jego zainteresowania i rozwijaj w nim pasje :) Optymizm Wspieraj optymistyczne podejście swojego dziecka. Świeć dobrym przykładem, a wyjdzie to na dobre całej rodzinie. Koniec z pesymizmem i marudzeniem! Nie daj odczuć, że porażka to coś złego Bojąc się porażki mamy problem z podjęciem decyzji. Czasem tak jest z perfekcjonistami - gdy boi się, że mu nie wyjdzie to tego nie robi. Nie spróbował- nie odniósł porażki – wygrał? Chyba nie o to chodzi ;) Nie chroń dziecka przed doznaniem uczucia porażki.  Nie rób też z siebie chodzącego ideału. Przyznaj się że czegoś nie umiesz, nie wiesz lub popełniłaś błąd. Daj dobry przykład i pokaż jak poradzić sobie z przegraną :) No dobra, to teraz przyznajcie się ile z tych 6 zasad stosujecie? /Adrian The post 6 zasad rozmawiania z dzieckiem! appeared first on szafeczka.com.

Lady Gugu

Sposoby na wzmocnienie odporności przedszkolaka

Długo zastanawiałam się czy warto poruszyć ten temat na blogu. Trochę obawiam się, że dzisiaj pochwalę się, że dzięki moim cudownym sposobom Lenka nie choruje, a jutro  będę musiała zamówić wizytę u pediatry.  Biorąc pod uwagę fakt , że nie mamy obecnie lekarza pediatry bo na panią doktor się obraziłam, taki scenariusz może mocno zamieszać w naszym życiu. Ryzykuję…piszę. Temat naturalnych sposobów wzmacniania odporności budzi sporo kontrowersji. Po jednej stronie stoją  babcie i mamy ze swoimi sprawdzonymi, domowymi sposobami, po drugiej firmy farmaceutyczne, które na każdym kroku przekonują nas, że to środki farmakologiczne są najlepsze i to po nie powinniśmy sięgać w pierwszej kolejności.   Do tego dochodzą  opinie wielu lekarzy twierdzących, że nie mają nic przeciwko naturalnym sposobom wzmacniania odporności  gdyż prawdopodobnie charakteryzuje je nikła szkodliwość przy równie nikłej skuteczności. No więc skoro nie szkodzą, a mogą pomóc, i mając na uwadze, że środki dostępne w aptekach to nic innego jak chemia, której już w innej postaci fundujemy naszym organizmom wystarczająco dużo, to wzmacnianie odporności warto zacząć od tych naturalnych sposobów Ale ostrzegam, jeśli spodziewacie się, że w tym poście sprzedam Wam wiedzę, której nikt do tej pory nie ujawnił, to niestety muszę Was zmartwić.  Opowiem Wam o sposobach, które wszystkim są doskonale znane, ale z różnych powodów stosuje się je w niewielu domach. Zaczynamy. Oto moje sposoby na wzmocnienie odporności mojego małego przedszkolaka: 1.       Szklanka wody z miodem i cytryną Do śniadania nie pijemy herbaty z cytryną i cukrem, bo herbaty w naszym domu po prostu nie ma. Zamiast tego, wypijamy rano po szklance wody z dużą ilością miodu i cytryny. Miód to skarbnica witamin, mikroelementów i cennych enzymów, które mobilizują układ odpornościowy do działania.  Mobilizujemy więc nasze układy odpornościowe od samego rana. 2.       Malina i aronia Owoce, które znajdziecie w składzie wielu syropów na odporność, tyle tylko, że poza nimi w ich składzie znajdziecie jeszcze substancje konserwujące. Chcąc uchronić moje dziecko przed tym ostatnim, maliny i aronie jemy tylko w naturalnej postaci. Już kilka miesięcy przed nadejściem zimy, moja spiżarnia i zamrażarka wypełniają się zapasami, którymi wzmacniamy się podczas mrozów. Aronia to jeden z najzdrowszych owoców, niestety w naszym kraju nie jest zbyt popularna , a co za tym idzie, jej właściwości nie są doceniane . A szkoda, bo dzięki niej zachowujemy lepszą formę fizyczną, mamy jędrną skórę, zapobiegamy chorobom serca, wypłukujemy z organizmu metale ciężkie. Jeśli nie macie pomysłu, w jaki sposób przygotować owoce aronii na zimę, skorzystajcie z ekspresowego przepisu, który wykorzystujemy w naszej rodzinie.  Tak przygotowane zapasy służą nam przez kilka miesięcy. Robię z nich kompoty/soki do obiadu lub dżemy do deserów. Przepis: Myjemy owoce aronii. Kiedy odciekną, wkładamy je do litrowych słoików ( wypełniamy około ¾ słoika). Zakręcamy i pasteryzujemy.  ( nie dodajemy wody i cukru) 3.       Zdrowa dieta Nie od dziś wiadomo, że prawidłowa dieta pozytywnie wpływa na naszą odporność. To, jak wyglądamy oraz stan naszego zdrowia zależą od tego, co trafia do naszego żołądka. Zdrowy, dobrze odżywiony organizm nie da się infekcjom.  Dzień zawsze zaczynamy od śniadania, które zjadamy nie później jak godzinę od wstania z łóżka. Owsianka z kasza jaglaną z dodatkiem świeżych i suszonych owoców, orzechów brazylijskich, migdałów i odrobiną miodu to nasz ulubiony sposób na zdrowe śniadanie. Lenka uwielbia każdy jego składnik. W naszej diecie nie brakuje też owoców i warzyw. Kasze właściwie zastąpiły nam ziemniaki, które pojawiają się na naszym stole bardzo rzadko. Ryby, orzechy, produkty zbożowe z pełnego ziarna są podstawą naszych posiłków. Podobno odżywianie jest sztuką, której można się nauczyć. Przepisy na smaczne potrawy z kaszami znajdziecie w moich postach kulinarnych. 4.       Odpowiednie ubranie Przegrzewanie dziecka, to jeden z najczęstszych błędów popełnianych przez mamy. Wiem, bo sama ten błąd popełniałam, a nawet teraz, kiedy Lenka potrafi już powiedzieć, że jest jej gorąco, zdarza mi się walczyć ze sobą, żeby nie ubrać jej dodatkowej bluzeczki lub cieplejszej czapki. Staram się jednak nie zapominać, że przegrzewając dziecko, możemy zaburzyć rozwój naturalnej  odporności małego organizmu i zanim sięgnę po cieplejsze ubranie lub kolejną jego warstwę, dwa razy zastanowię się, czy sama chciałabym to ubranie w takiej temperaturze nosić. 5.       Rączki Układ odpornościowy dziecka nie jest jeszcze w pełni ukształtowany, a więc jest bardziej narażony na atak wirusów i bakterii, które wywołują różnego rodzaju choroby. Dlatego na  miejsce  piąte mojej listy trafiły „rączki”-  czyste rączki. Mycie rąk to podstawa higieny. Wirusy i bakterie przenoszone są przez dotyk, dlatego nigdy nie zapominam o myciu rąk kiedy wracamy do domu, kiedy Lenka siada do stołu, kiedy wychodzi z toalety. Niestety, wiele mam nie myje swoich rąk, o rączkach maluchów już nie wspominając. Jeśli chcecie wzmocnić organizm przedszkolaka, zacznijcie od naturalnych sposobów, które macie przecież pod ręką i bez przeszkód możecie stosować je każdego dnia. Zamiast sięgać po sztuczne składniki, kiedy dziecko już choruje, wzmacnianie małego organizmu zacznijcie wtedy kiedy malec jest zdrowy. Post Sposoby na wzmocnienie odporności przedszkolaka pojawił się poraz pierwszy w .

Defekt enzymatyczny

Lady Gugu

Defekt enzymatyczny

Co robi kobieta, która dowiaduje się, że jest w ciąży? Biegnie do apteki po suplementy diety z kwasem foliowym. Niestety, to trochę późno, bo układ nerwowy dziecka, najbardziej narażony na niedobór kwasu foliowego, rozwija się na bardzo wczesnym etapie ciąży. Między 8 a 22 dniem od zapłodnienia zamyka się cewa nerwowa, rozwija się mózg i rdzeń kręgowy.  Większość kobiet na tym etapie nie wie jeszcze, że jest w ciąży. Dlatego właśnie tak ważne jest przyjmowanie odpowiedniej dawki kwasu foliowego już na etapie jej planowania, najlepiej przyjmować zalecaną dawkę 0,4 mg folianów na 6 tygodni przed planowanym zapłodnieniem. Nic prostszego prawda? A jednak nie. Wszystko to z powodu bardzo dużego odsetku ciąż nieplanowanych. Kobieta zwykle dowiaduje się, że będzie miała dziecko, między 4 a 6 tygodniem ciąży, kiedy mózg i rdzeń kręgowy są już  ukształtowane. Na szczęście o roli folianów w procesie kształtowania układu nerwowego dziecka mówi się więcej niż jeszcze kilka lat temu. Dzięki temu świadomość przyszłych matek jest coraz większa. Wiele kobiet stara się uzupełnić niedobór folianów w organizmie jeszcze w okresie planowania ciąży. Staramy się jeść lepiej, częściej, dbamy o to żeby nasza dieta była zdrowa i urozmaicona.  Wydaje nam się , że to wystarczy. I faktycznie w wielu przypadkach wystarcza, dziecko rodzi się zdrowe a ciąża nie ma negatywnego wpływu na organizm mamy. Niestety, jak wynika z badań, około 50 % kobiet może mieć defekt enzymatyczny w wyniku polimorfizmu, co prowadzi do zaburzenia w przyswajaniu kwasu foliowego. Pomimo częstego występowania, nie wykonuje się rutynowych badań w celu zdiagnozowania tego defektu, badania te są kosztowne i skomplikowane.  Przy takiej skali zaburzeń istnieje ryzyko, że zastosowanie samego kwasu foliowego nie da oczekiwanego efektu, a pieniądze wydane w aptece, pójdą na marne. Właśnie dlatego zaleca się przyjmowanie kwasu foliowego z Metafoliną. Takie rozwiązanie pozwala osiągnąć wymagany poziom folianów w organizmie, również u osób, które mają defekt enzymatyczny. Nic więc dziwnego, że Femibion posiada rekomendację Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego. Jeszcze do niedawna rynku dostępne były tylko preparaty  z kwasem foliowym. Obecnie, możemy kupić suplement diety z metafoliną, czyli już przetworzoną formą folianu.  Różnica między metafoliną a kwasem foliowym jest taka, że kwas foliowy wymaga kilku procesów metabolicznych zanim zostanie przetworzony do formy w jakiej może zostać przyswojony przez organizm.  Metafolina natomiast jest gotową substancją, którą każdy organizm może przyswoić. Więcej informacji znajdziecie na stronie www.przyszlamama.pl . Post powstał w ramach współpracy z marką Femibion Post Defekt enzymatyczny pojawił się poraz pierwszy w .

Emil

Ema Mija

Emil

Czas wielkich zmian...

Boginie przy maszynie

Czas wielkich zmian...

Boginie przy maszynie

"Szara" rzeczywistość... ciąg kolorowych migawek

Zjeżdżalnia do ogrodu – jaką wybrać?

Lady Gugu

Zjeżdżalnia do ogrodu – jaką wybrać?

Z dzieckiem pod namiotem

Jest pięknie

Z dzieckiem pod namiotem

Wakacje pod namiotem to świetny pomysł na letnią, rodzinną wyprawę. Nie dość, że pozwala cieszyć się pięknem natury, zdobyć doświadczenia, o które trudno na co dzień, to dodatkowo stwarzają niepowtarzalną okazję, aby pobyć ze sobą tak naprawdę i sprawdzić się w niecodziennych warunkach i okolicznościach. Nie promowany czytaj dalej

Rodzinny piknik na łonie natury

Jest pięknie

Rodzinny piknik na łonie natury

Jak zamienić zwykły spacer z dzieckiem w niezwykłą przygodę? To proste! Wystarczy zorganizować rodzinny piknik, chociażby w przydomowym ogródku czy pobliskim parku. Wszak nie o miejsce tutaj chodzi, ale o niepowtarzalną piknikową atmosferę. Nie promowany czytaj dalej

Best friends!

Szafeczka blog

Best friends!

Mamarazzi w akcji – maj

Lady Gugu

Mamarazzi w akcji – maj

Lady of the House

Sumienie Doktora.

Przepraszam. Dzisiaj nie będzie wesoło.  Życie nie zawsze bywa tak kolorowe jakbyśmy sobie tego wszyscy życzyli. Nie daje mi spokoju ostatnie zamieszanie wokół aborcji. Nie aborcji wg. Marii Czubaszek, która traktuje przerwanie ciąży podobnie jak zabieg wyrwania zęba…sic!…ale aborcji nieodłącznie przeplatanej z sumieniem lekarza i bólem Rodzica jednocześnie.   Nigdy w życiu nie dbałam tak o siebie jak w trakcie ciąży. Będąc po raz pierwszy w stanie błogosławionym, chodziłam naprzemiennie do trzech lekarzy – ginekologów. Do pierwszego starszego pana – bo znałam go od lat, a On znał mnie więc z przyzwyczajenia. Lubił postraszyć, a ja się bałam za każdym razem co wymyśli przy kolejnej wizycie.. Do drugiego – bo posiadał profesjonalnie wyposażony gabinet  (hasło –  ”usg 4d” nie wywoływało u niego zażenowania), a przede wszystkim uspokajał mnie przed pierwszym. I do trzeciego a raczej trzeciej – bo chociaż szorstka i raczej małomówna jak na lekarkę, to jako jedyna skierowała mnie na badanie prenatalne, powiedziała, że mimo młodego wieku, mam do nich prawo … …umówiłam się na termin i wtedy z ekranu telewizora wyłoniła się Ania Przybylska, która opowiedziała o tym że rozważała wykonanie zabiegu aborcji, bo gdy dostała wynik badania prenatalnego z wskaznikiem trzykrotnie wyższym niż prawidłowy to świat jej się zawalił. Zdębiałam. Przesuwałam termin z dnia na dzień, podobnie jak najpopularniejszy dzisiaj profesor Bogdan Chazan, aż upłynął w końcu magiczny 14 tydzień a wymienione badanie nie miało już sensu. Wówczas odetchnęłam. Kochałam to Dziecko, które kiełkowało we mnie. Nie dopuszczałam nawet myśli, że coś mogłoby być nie tak….to był nasz świadomy wybór. WYBÓR.   Była wczesna jesień. Środek nocy. Zadzwonił telefon. Ktoś zapytał czy można na mnie liczyć, bo zdarzył się wypadek. Trzeba pojechać po Księdza i potrzebna jest matka chrzestna. Patrzyłam na dziesiątki kabli unoszących się i opadających coraz rzadziej i coraz słabiej na ciałku, które miało zaledwie 24 tygodnie… Myślałam o nieświadomej niczego Matce, myślałam o przerażonym Ojcu, najbardziej myślałam o Aniołku, który odchodził na naszych oczach i nikt nic nie mógł zrobić….   Jest to taka scena z życia, którą za wszelką cenę chcesz wymazać z pamięci, nie mówisz o niej i nie wspominasz a jednak wraca jak bumerang w momentach takich jak ten, kiedy czytasz Newsweek i łzy same cisną się na policzki. Kiedy przeczytałam wywiad z Rodzicami, którzy starali się o Dziecko 13 lat, a których upragniony Syn – nie ma czaszki, mózgu praktycznie także….którzy zamiast o narodzinach, myślą o pogrzebie, który przyjdzie Im zorganizować,  którzy zostali pozostawieni sami sobie…. to rozumiem na miarę swoich ludzkich możliwości co mogą teraz przeżywać… Z drugiej strony bywają cuda na tym świecie, o czym najprawdziwiej opowiada Dominika Figurska – TUTAJ oraz sumienie lekarza, które rozumiem mimo wszystko….   Tak łatwo nam się rzuca dzisiaj kamieniami. Czytam komentarze: „Ojciec – morderca”, „Niech zginie tak jak cierpiała jego Córka”, „Zostawił Córkę w samochodzie – pewnie był pijany” Nie odpowiadaj za którą stroną stoisz murem. To nie ma sensu. Gdybyś był w takiej sytuacji nie myślałbyś tak jak dzisiaj. To jedyne pewne. a sumienie pozostaw w spokoju jeśli nie jest Twoją własnością ….pilnuj swego.    

Puzzle dla dwulatka

Lady Gugu

Puzzle dla dwulatka

U niej

Lady Gugu

U niej

dreSSSSS code

Boginie przy maszynie

dreSSSSS code

O fotografii – Jak robić zdjęcia dzieciom?

Szafeczka blog

O fotografii – Jak robić zdjęcia dzieciom?

Co kupić na Dzień Dziecka?

Lady Gugu

Co kupić na Dzień Dziecka?

Lady Gugu

Pierwszy dzień w przedszkolu – jak to było u nas

Plan tego posta był prosty. Piszę o tym jak przetrwaliśmy pierwsze, ciężkie dni w przedszkolu, jakie błędy popełniliśmy, daję Wam rady co zrobić a jakich zachowań unikać jak ognia. Problem w tym, że nie mam o czym pisać. Lenka do przedszkola chodzi już trzy tygodnie. Nie rozpacza, nie tupie nóżkami, nie wymiotuje z tęsknoty za cycusiem mamusi.  Wszystko wskazuje na to, że albo miałam sporo szczęścia i moje dziecko należy do tej małej grupy przedszkolaków, które  w nowej sytuacji odnajdują się z marszu, a może to kwestia naszego dobrego przygotowania i wałkowania tematu jeszcze zanim Lenka pierwszy raz do przedszkola została zaprowadzona.  Płacz oczywiście był, trzy razy. Dwa razy w przedszkolu, trwał łącznie nie dłużej niż 2-3 minuty, raz Lenka zapłakała w domu. Chociaż, zapłakała to delikatne określenie na awanturę jaką urządziła, kiedy czekała przy drzwiach na tatę, który tym razem nie był gotowy na czas.  Skupię się więc na tym co w moim pierwszym poście wzbudziło największe zamieszanie („Pierwszy dzień w przedszkolu„) Pojawiło się pytanie, czy wcześniejsze wysyłanie dziecka do przedszkola  ( w naszym przypadku były to 4 miesiące), na dodatek do grupy dzieci starszych, to dobry pomysł czy może próba pozbycia się się malucha z domu i zabierania mu dzieciństwa. I tu niestety musi się pojawić stwierdzenie, którego nie lubię. Każde dziecko jest inne, więc każde zareaguje inaczej. Lenka to dziecko nieśmiałe, tak mi się przynajmniej wydawało. Zawsze grzeczna, cicha ale też bardzo ciekawa świata.  Miałam obawy czy poradzi sobie w nowej sytuacji, bez mamy,  w przedszkolu pełnym rozwrzeszczanych maluchów, które na dodatek są od niej starsze. Nastawiałam się na najgorsze, tymczasem moje dziecko kolejny raz zaskoczyło mnie swoją a samodzielnością, otwartością i ogromną odwagą. Już pierwszego dnia, zaciekawiona, bez najmniejszych oporów poczłapała oglądać przedszkole w towarzystwie nowej cioci. Po trzech godzinach przywitała nas uśmiechem od ucha do ucha  i głośnym „śeść” wykrzyczanym kiedy tylko zobaczyła nas, przekraczających próg przedszkola.  W pierwszym tygodniu oswajała się z przedszkolem po trzy godziny dziennie. Każdego dnia rano, dawaliśmy jej jasno i wyraźnie informację, że po zupie zjawimy się po nią i pojedziemy razem do domu ( nie powstrzymywana, informację tę powtarzałam jej  trzy lub cztery razy przed każdym rozstaniem  #matkawariatka) Decyzja o wysłaniu Lenki do przedszkola nie była podjęta pod  wpływem chęci zapewnienia sobie kilku godzin spokoju w ciągu dnia, a dziecku kilku godzin atrakcji w towarzystwie innych maluchów. Chociaż ten argument też pojawił się w naszych rozmowach kiedy rozważaliśmy wszystkie „za” i „przeciw” nowej sytuacji.  Mieliśmy wrażenie, że Lenka w domu nie rozwija się tak dobrze jak może się rozwijać w przedszkolu, widzieliśmy, że się nudzi, zabawki  i towarzystwo rodziców przestały być dla niej atrakcją. Polsko-angielskie przedszkole artystyczne, które wybraliśmy, zapewnia Lence nie tylko odpowiednią opiekę  przez sześć godzin dziennie, ale też daje jej możliwości kontaktu z językiem obcym. Zależało nam, żeby w naturalny sposób wprowadzić Lenkę w świat języka angielskiego, tak aby od najmłodszych lat stał się on częścią jej codziennego życia. Wykorzystujemy to, że dzieci w swoich najmłodszych latach są najbardziej ciekawe świata, i dzięki temu podczas zabawy i różnego rodzaju ciekawych zajęć, bez najmniejszych obciążeń przyswajają język obcy. Nie nastawiamy się na spektakularne efekty, ale skaczemy ze szczęścia kiedy po trzech tygodniach słyszymy od Lenki, że „krowa” to „cow” a „pies” to „dog” . Widzimy różnicę. Po trzech tygodniach w towarzystwie nowych, starszych koleżanek i kolegów, zasób słów używanych przez Lenkę podwoił się a może nawet potroił.  Pękam z dumy, kiedy słyszę jak bardzo samodzielne jest moje dziecko. Złości się kiedy ktoś chce jej pomóc przy jedzeniu, ubieraniu lub korzystaniu z toalety. „Siama” robi wszystko najlepiej. Na kryzys oczywiście czekaliśmy. Pierwszy miał przyjść po weekendzie. Podobno czasem pojawia się po dłuższej przerwie więc kiedy Lenka w piątek została w domu, w poniedziałek spodziewałam się łez i protestów, ale kolejny raz rozstanie przebiegło bez najmniejszych problemów.  Podobno prędzej czy później kryzys przyjść musi.  Po chorobie, po wakacjach, po świętach. Więc czekamy na niego, ciesząc się faktem, że nasze dziecko do przedszkola po prostu chodzić lubi. Post Pierwszy dzień w przedszkolu – jak to było u nas pojawił się poraz pierwszy w .

Kolekcja letnia BLUE MARINE Basic / STEMPLE + szalona sesja nad morzem

Boginie przy maszynie

Kolekcja letnia BLUE MARINE Basic / STEMPLE + szalona sesja nad morzem

Baby mop. Samoodkurzający robot za drogi? Buczy i dziesięć razy...

7 rano

Baby mop. Samoodkurzający robot za drogi? Buczy i dziesięć razy...

MUST HAVE: Gry i zabawy w podróży

Szafeczka blog

MUST HAVE: Gry i zabawy w podróży

Prezent na Dzień Dziecka – lalka bliźniaczka

Lady Gugu

Prezent na Dzień Dziecka – lalka bliźniaczka

Domowe, zdrowe lody owocowe

Lifemenagerka

Domowe, zdrowe lody owocowe

Czy mówiłam już, że latem jestem totalnie uzależniona od jedzenia lodów? Niestety nie jest to najzdrowszy przysmak, dlatego decydując się na świadome odżywianie musiałam zmniejszyć w swojej diecie ilość tych sklepowych. Kiedy odkryłam przepis na pyszne domowe lody, stało się to o wiele łatwiejsze. Dodając do nich ksylitol zamiast cukru zmniejszam ich szkodliwość, ale to wciąż lody na tłustej śmietanie… W tym roku postanowiłam więc postawić na lekkie lody owocowe. Jako że jutro ma przyjść prawdziwe lato, wreszcie przyszedł dobry czas na ten post :) Potraktujcie ten wpis jako inspirację, bo podawanie przepisów nie ma tu najmniejszego sensu takie lody można zrobić ze wszystkiego. Jedyne czego potrzebujemy to pojemniki do robienia lodów (moje są z Ikei). Lody zrobione ze smoothie nie nadają się do mrożenia w zwykłych pojemnikach i jedzenia łyżką, bo są zbyt twarde. Dlatego taki gadżet do robienia lodów na patyku to prawdziwy must have sezonu letniego Ja do przygotowania tych lodów wykorzystałam truskawki, kiwi, ananasa, arbuza, banana i melona, a także odrobinę gorzkiej czekolady. Owoce najzwyczajniej w świecie blenduję jak na smoothie. Tak jak w przypadku smoothie można dodać do tego odrobinę oleju kokosowego, miodu, spiruliny, można też dodać jogurt naturalny i zrobić lody jogurtowe. Ja przygotowałam następujące połączenia: melon + arbuz truskawka + banan (1 x zmiksowane i 1 x zmiksowany banan + truskawka w kawałkach) banan + pokruszona czekolada kiwi + truskawka + ananas w trzech warstwach truskawka + banan + ananas + melon Najfajniejsze są lody bananowe bo banany mają w sobie najmniej wody. Lód warstwowy jest najbardziej upierdliwy w przygotowaniu, bo trzeba pilnować aby wlana do pojemniczka warstwa lekko zamarzła ale nie była jeszcze na tyle twarda aby nie można było wbić w nią patyczka. Ale pomimo tej upierdliwości to wciąż jest coś banalnego w wykonaniu. Zachęcam Was do eksperymentów ja już nie mogę się doczekać malin i borówek, to będą pyszne połączenia! Przy okazji polecam też wspomniane na początku pyyyszne, domowe lody na bazie śmietany. Nie wymagają wyjmowania z zamrażalnika i mieszania, ani użycia maszynki do lodów. Ostatnio zrobiłam je też w wersji kakaowej i truskawkowej i o ile kakaowa zachowała swoją kremową, puszystą konsystencję, tak truskawkowa jest czymś w rodzaju połączenia lodów kremowych i sorbetu.  Życzę smacznych eksperymentów! The post Domowe, zdrowe lody owocowe appeared first on Life Manager-ka.

Zjeżdżalnia dla dzieci instalowana na schodach

7 rano

Zjeżdżalnia dla dzieci instalowana na schodach

Zjeżdżalnia dla dzieci instalowana na schodach

Wyprawka dla przedszkolaka

Lady Gugu

Wyprawka dla przedszkolaka

TOP 10: Gry słowne

Szafeczka blog

TOP 10: Gry słowne

Kiedyś już pokazałam Wam gry i zabawy do 10 złotych, bo uważam, że o takich rzeczach warto przypominać. W czasach gdy z każdej strony atakują nas super-kolorowe, interaktywne i głośne zabawki, można zapomnieć o tych prostych i niedrogich. Dziś pokażę Wam coś jeszcze tańszego, bo za free! ;) Tylko trzeba przy tych zabawach troszkę ruszyć głową. Plusy poza ceną? Możemy grać wszędzie, bo nawet prowadząc samochód czy stojąc w kolejce. No i uczą, a zdarzy się tak, że nawet rodzice się przy tych grach czegoś się dowiedzą ;) Oto nasze ulubione zabawy: 1) Skojarzenia To była nasza pierwsza zabawa słowna Gdy Nikola była mniejsza wytłumaczyliśmy jej, że skojarzenie to coś co przychodzi Ci do głowy, gdy myślisz np. o… kocyku ;) I tak się zaczęło! Do teraz gramy :) 2) Pomidor! Czemu nie wpadłam na to wcześniej? Przypomniałam sobie o tej zabawie dopiero tydzień temu. Chyba nie trzeba tłumaczyć zasad? Przecież każdy zna tę grę :) Może i nie uczy niczego nowego, ale ile przy niej śmiechu? A śmiech to zdrowie ;) 3) Papier, nożyce, kamień W tę gre gramy, gdy musimy coś wylosować! Nie zdarza się to często, ale czasem się przydaje ;) 4) Słowo na daną literkę A jak ananas… i tak dalej. Już najmłodsze dzieci mogą się uczyć literek podczas takiej zabawy. 5) Coś w pobliżu na literkę… Wszędzie znajdzie się coś ciekawego! Dodatkowo możemy wybierać różne kategorie, na przykład „coś do zabawy w pobliżu” ;) 6) Zagadki Im starsze dziecko tym trudniejsza zagadka :) Fajnie, gdy dziecko jest na tyle duże, że samo może układać pytania. 7) Co to jest… Co to jest… komin, szprycha, dachówka? To takie zgadywanki, tylko dla leniwych ;) Nie musimy wymyślać pytań, a jedynie podajemy same słowa. Poprośmy dzieci, aby własnymi słowami podały definicję! Fajne i czasem dość trudne są do zdefiniowania uczucia! Spróbujcie ;) 8) Rymowanki Możemy mówić pierwszą część, a dziecko będzie kończyć rymowankę. Co z tego wyjdzie zależy tylko od Was, ale na pewno będzie śmiesznie :) 9) Dokończ słowo Mówimy pierwszą sylabę, a dziecko kończy :) Uczymy się słówek, a gdy dodamy krótki czas na odpowiedź to robi się jeszcze ciekawiej! 10) Dokończ historię... Dawno, dawno temu… Przeważnie to my opowiadamy dzieciom bajki, ale dlaczego nie zamienić się rolami? Zaczynamy opowieść, tworzymy jakiś świat i bohaterów, a dziecko już dalej sobie poradzi ;) W które z tych zabaw bawicie się? A może znacie jeszcze jakieś inne? :) Kocyk – Maylily The post TOP 10: Gry słowne appeared first on szafeczka.com.

Projekt: Boska Pracownia vol. 2 + Królewny BamBam!

Boginie przy maszynie

Projekt: Boska Pracownia vol. 2 + Królewny BamBam!