Lifemenagerka
Z pamiętnika aparatki – mała aktualizacja
Dawno nie było pamiętnika aparatki… Właściwie wydawało mi się, że po założeniu dolnego łuku już nic nie będzie się działo, że zgryz będzie korygowany tylko łukami i że wszystko będzie odbywać się „samo”, a ja będę musiała tylko tolerować aparat. Niestety, to nie tak ;)… Co się zmieniło od ostatniego wpisu… Od prawie 3 miesięcy noszę wyciągi. Dla niewtajemniczonych – to takie małe, dość ciasne gumeczki, które zakłada się na wystające z kilku zamków „antenki” i które mają za zadanie łączyć szczękę górną z dolną i przybliżać je do siebie. Wyciągi zakładam na całą noc + w ciągu dnia kiedy jestem w domu, między posiłkami. W efekcie noszę je przez kilkanaście godzin na dobę. Gumeczki te nieco utrudniają mówienie, ale można się do nich przyzwyczaić. Nie powodują też jakiegoś szczególnego bólu… Znika on po kilkunastu-kilkudziesięciu minutach od zdjęcia gumek. Niestety na razie nie widzę efektu ich działania. Półmetek? Dziś mija 9 miesięcy od kiedy noszę aparat. Gdyby to była ciąża, pewnie niedługo bym urodziła ;). Teoretycznie to powinien być półmetek, ale szczerze mówiąc wątpię w to… Wciąż jest wiele niewiadomych, w tym jedna największa – czy czeka mnie jakieś usuwanie zęba lub zębów? Mnie aparat po takim czasie już całkowicie zobojętniał. Minęły kryzysy, przyzwyczaiłam się do niego. Ale choć wiele aparatek mówi, że aparatu po pewnym czasie w ogóle się nie czuje, ja się z nimi nie zgodzę. Trudno mi uwierzyć, że można tego żelastwa nie czuć. Dla mnie przyzwyczajenie to nie to samo co nie wyczuwanie go. Przyzwyczaiłam się do tego, że unikam jedzenia na mieście, mycie zębów co najmniej 5 razy dziennie też weszło mi już w krew, nie seplenię już tak jak po dołożeniu dolnego łuku, choć szybkie mówienie nadal trochę sprawia mi problem. W sumie nie ma co się rozpisywać, po tym czasie jest już tylko akceptacja ;). Jedno co mnie najbardziej dziwi, to że ludzie często pytają – „to ty miałaś krzywe zęby?”. Serio tyle osób w ogóle nie zauważało mojej wady? To tylko potwierdza fakt, że ludzie widzą nas zupełnie inaczej niż my siebie. Ciekawe zjawisko Aktualizacja niezbędników W moim niezbędniku aparatki pojawiły się dwie nowe, bardzo przydatne rzeczy. Pierwsza to szczoteczka soniczna VioLife SlimSonic, którą otrzymałam do przetestowania. Szczoteczka działa na baterie, ma niewielką główkę, więc łatwo sięgnąć nią we wszystkie zakamarki… I co najważniejsze – jest piękna! Tutaj możecie zobaczyć wszystkie wzory. Ja jak widać na powyższym zdjęciu mam fioletową wersję metallic taka szczoteczka to gadżet nie tylko dla aparatek, ale dla każdego, kto dba o higienę jamy ustnej i nosi szczoteczkę ze sobą aby myć zęby po każdym posiłku. W zestawie znajduje się bateria i jedna dodatkowa końcówka na zmianę. Drugim produktem jest żel do higieny jamy ustnej Citrosept Dental. Jego głównym składnikiem aktywnym jest ekstrakt z grejpfruta – składnik pomocny w walce z bakteriami i grzybami. Każdy kto posiada aparat wie, że higiena jamy ustnej z rusztowaniem na zębach jest naprawdę trudna, bakterie mają gdzie się „chować” i namnażać i ryzyko wystąpienia próchnicy jest większe, nawet kiedy często czyścimy zęby. Ja stosując ten produkt zauważyłam wyraźne przedłużenie poczucia świeżości w jamie ustnej i za to bardzo ten żel polubiłam. To uczucie jest dla mnie dowodem na to, że produkt faktycznie spowalnia rozwój bakterii. Więcej informacji znajdziecie tutaj. Ja żel otrzymałam od mojego klienta, ale gdyby ktoś z Was był nim zainteresowany to pytajcie o niego w aptekach (można go też kupić bezpośrednio u producenta). Jest też trzeci niezbędnik, niematerialny… Jest nim dentysta i oczyszczanie zębów z kamienia i osadów. Podczas noszenia aparatu normalnie można wykonywać taki zabieg i jest on wręcz wskazany (a może nawet niezbędny?). To by było na tyle mojej aktualizacji, mam nadzieję, że dalej leczenie będzie już strrrasznie nudne, trzymajcie kciuki The post Z pamiętnika aparatki – mała aktualizacja appeared first on Life Manager-ka.