A Touch Of Seventies

My Point My Style

A Touch Of Seventies

Szampon Pro Fiber Rectify | Ulubieniec

BlondHairCare

Szampon Pro Fiber Rectify | Ulubieniec

Gamę produktów Pro Fiber Rectify dobrano dla moich włosów podczas zabiegu L'Oreal Professionnel Pro Fiber i właśnie te produkty stosowałam w domu, aby przedłużyć efekty kuracji fryzjerskiej. Dziś postanowiłam o nich jeszcze raz wspomnieć, ponieważ po pierwsze często mnie o nie pytacie w komentarzach, a po drugie znalazłam wśród nich swojego kolejnego włosowego ulubieńca. :)Zestaw produktów do pielęgnacji włosów w domu składa się z szamponu, odżywki, maski, boostera i serum do pielęgnacji końcówek, przy czym dla uzyskania efektów wcale nie musimy używać wszystkich produktów jednocześnie (minimalny zestaw powinien składać się z szamponu i boostera).Ja przetestowałam wszystkie produkty i maska okazała się najsłabszym ogniwem całej serii, choć nie mogę też powiedzieć, że była kiepska. Booster i serum cały czas znakomicie sprawdzają się na moich włosach, ale to szampon oczarował mnie najbardziej.Działanie szamponu na moich włosachSkład szamponu jest idealny dla moich niskoporowatych odrostów: produkt zawiera dużo detergentów i niewiele substancji kondycjonujących, dzięki czemu włosy u nasady są dobrze umyte, nie są obciążone, ale jednocześnie są gładkie, sypkie i ujarzmione. Szampon jest bardzo wydajny i obficie się pieni,  dlatego mycie nim głowy jest szybkie, wygodne i przyjemne. Włosy po umyciu pięknie pachną, dobrze się rozczesują, są miękkie, błyszczące i uniesione u nasady.Bardzo chciałam znaleźć w nim jakąś wadę, ale niestety mi się nie udało. :) Szampony bardzo rzadko pasują moim włosom (swój pierwszy ideał znalazłam dopiero po ok. 4 latach włosomaniactwa), dlatego pozytywne działanie Pro Fiber Rectify totalnie mnie zaskoczyło.Dostępność: produkty dostępne są w wybranych salonach fryzjerskich. W Internecie można je kupić na przykład TUTAJ.Cena: ok. 60 zł / 250 mlKonsystencja: żelowaWydajność: bardzo wysoka (odrobina produktu zamienia się w obfitą i gęstą pianę, dlatego niewielka ilość wystarczy, aby umyć całą głowę i włosy)Zapach: przyjemny, słodkiOpakowanie: stylowa i solidna butelka wykonana z miękkiego plastiku.Obecnie wśród moich ulubieńców znajduje się kilkanaście masek, jeden olej, dwa silikonowe olejki i dwa szampony. O wszystkich włosowych hitach piszę na blogu na bieżąco i nie wiem jakim cudem mój pierwszy ulubiony szampon nie doczekał się jeszcze dedykowanego wpisu. Recenzja pojawi się niebawem. :)Miałyście okazję przetestować usługę i/lub produkty z linii Pro Fiber?Jeśli tak, koniecznie podzielcie się wrażeniami. :)

Jest pięknie

Konkurs: wygraj kosmetyki Lashem

Dziś do wygrania w Jest Pięknie są kosmetyki Lashem. Chcesz je wygrać? Weź udział w konkursie! Żeby wziąć udział w konkursie, wyślij na adres konkurs@jestpieknie.pl mail, w którym dokończysz zdanie: „Rzęsy są jak…” (zgłoszenia prozą, nie wierszem, do 140 znaków ze spacjami). Nagrodzimy 3 najlepsze zgłoszenia – każda zwyciężczyni otrzyma zestaw 2 kosmetyków Lashem Konkurs trwa od 12.08.2015 do 19.08.2015. Ogłoszenie wyników 20.08.2015. Wyniki będą dostępne na stronie Jest Pięknie oraz na profilu facebookowym Lashem Polska. Oczywiście nie wymagamy polubienia profili Lashem Polska ani Jest Pięknie, ale będzie nam miło, jeśli z nami zostaniesz. Pełen regulamin tutaj: Regulamin konkursu Lashem 1. Organizatorem konkursu jest Ansoft Pracownia Prasowa, Akacjowa 12, 05-120 Legionowo. 2. Konkurs trwa od 12.08.2015 do 19.08.2015 do 23.59. Odpowiedzi nadesłane po tym terminie nie będą brane pod uwagę. 3. Nagrody (3 zestawy kosmetyków Lashem) zostaną przyznane osobom, które przyślą najciekawszą pracę konkursową zgodną z założeniami 4. Zwycięzcy zostaną powiadomieni o wygranej we wpisie na jestpieknie.pl i na facebookowym profilu Lashem Polska. Po tym czasie będą mieć 7 dni na przesłanie danych do wysyłki nagrody. 5. Nagroda zostanie wysłana Pocztą Polską. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Konkurs: wygraj kosmetyki Lashem appeared first on Jest Pięknie.

Jaki masz kształt twarzy?

ŁUKASZ PODLIŃSKI

Jaki masz kształt twarzy?

Ochrona przeciwsłoneczna 101! Nowy cykl

Ziołowy zakątek

Ochrona przeciwsłoneczna 101! Nowy cykl

Zrób swojej skórze detoks!

URODA I WŁOSY

Zrób swojej skórze detoks!

Jest pięknie

WTF tygodnia: aquarium nails / paznokcie akwarium

Jeśli chodzi o zdobienie paznokci, wiele lat temu odpracowałam większość trendów. Teraz już mi się nie chce – wystarczają zwykłe paznokcie żelowe. Ale z zainteresowaniem śledzę nowinki. Dziś będzie o aquarium nails, czyli paznokciach akwarium. O ile wiem, po polsku mówi się na to po prostu paznokcie akwarium. Trafiłam nawet na tutorial, i to sprzed kilku lat – ale jak dotąd nie widziałam tego u nikogo. Może dlatego, że żadna z moich koleżanek nie robi sobie czegoś takiego na paznokciach. W każdym razie, rzecz polega na tym, między tipsem a żelem zostawić niewielką przestrzeń, w której będzie pływać brokat, czasem też rybki. O, tak jak tutaj: // Đẹp tuyệt vời luôn (y)★ LIKE 2! Idol, MORE VIDEOS ★ Posted by 2! Idol on Friday, July 31, 2015   O ile rozumiem, że tego rodzaju ozdoba może być po prostu dowodem na zręczność stylistki paznokci, to nie jestem w stanie zrozumieć, kto i po co miałby się na coś takiego decydować. Długie paznokcie nie są wygodne – swego czasu (jakieś 15 lat temu) nosiłam sporo dłuższe paznokcie żelowe. Owszem, umiałam w nich pisać na klawiaturze, ale wygoda była umiarkowana, no i jak tylko żel zaczynał odrastać, trzeba było uważać, żeby nie złamać paznokcia, co jest niezwykle bolesne. A Wy, co sądzicie o paznokciach akwarium? Może któraś z Was je miała lub ma teraz? Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post WTF tygodnia: aquarium nails / paznokcie akwarium appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Żel pod prysznic Original Source Wild Cherry & Nettle

Lubimy czereśnie, ale pokrzywy nie mają wielu fanów. Skąd zatem pomysł na żel pod prysznic Original Source Wild Cherry & Nettle? Jeśli jeszcze tego nie wiecie, Original Source co jakiś czas zaprasza fanów marki do głosowania. Tym razem, po trzech burzliwych tygodniach głosowania na Facebooku, zwycięzcą okazał się wariant Wild Cherry & Nettle, który pokonał warianty: Lemon & Coriander oraz Papaya & Passion Fruit. Czereśnia daje nutę słodyczy a pokrzywa tak pożądane latem odświeżenie. Żel pod prysznic Original Source Wild Cherry & Nettle kosztuje około 8,70 zł, kupisz go w drogeriach. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Żel pod prysznic Original Source Wild Cherry & Nettle appeared first on Jest Pięknie.

Aparat ortodontyczny – pytania i odpowiedzi

Lifemenagerka

Aparat ortodontyczny – pytania i odpowiedzi

Jest pięknie

Po co klimatyzacja w samochodzie?

Kiedy byłam dzieckiem, klimatyzacja w samochodzie w zasadzie nie istniała w Polsce. Może jeśli ktoś miał jakiś zachodni model, ale polskie Fiaty (i ich kierowcy) musiały radzić sobie bez. Na szczęście czasy się zmieniają. Jeszcze zanim kupiłam Mazdę MX-5, mieliśmy w domu 2 samochody. Jeden z klimatyzacją, drugi bez. Nie muszę chyba mówić, jak chętnie wsiadałam do tego bez klimatyzacji w gorące dni? Dlatego klimatyzacja w samochodzie była dla mnie warunkiem podstawowym zakupu, poza tym teraz większość samochodów może mieć klimatyzację – jeśli nie w standardzie, to oczko wyżej. Naprawdę warto za to dopłacić. Chciałabym przy okazji wyjaśnić parę krążących w świadomości mylnych przekonań o klimatyzacji w samochodzie: 1. klimatyzacja w samochodzie nie powoduje przeziębień. O ile umiesz jej używać. Innymi słowy, jeśli za oknem jest 30C, to nie schładzaj samochodu do 18C, bo od tego faktycznie można zacząć kichać. 22C będzie już naprawdę bardzo przyjemne. Jeśli parkujesz samochód w słońcu, możesz opuścić szyby na chwilę, żeby wymienić nagrzane powietrze – w samochodzie będzie cieplejsze niż na zewnątrz. 2. Klimatyzacja nie powoduje uczuleń. O ile ją serwisujesz. Przed sezonem na klimę w aucie jedź do serwisu, poproś o sprawdzenie szczelności, odgrzybienie, dodanie środka schładzającego. Ja jeżdżę do serwisu Mazdy, bo tak lubię, ale jeśli szukasz dobrego serwisu klimatyzacji w Warszawie, to podobno najlepszy jest punkt na ul. Szarych Szeregów. Tam naprawialiśmy klimatyzację w Peugeocie. 3. Klimatyzacja w samochodzie to dodatkowe zużycie paliwa, ale dzięki klimatyzacji jedziesz w większym komforcie, więc bezpieczniej. Otwarcie szyb na przestrzał to jakiś pomysł, ale wtedy samochód, szczególnie przy prędkościach autostradowych, jest niemiłosiernie głośny (znów bezpieczeństwo) i może zużywać jeszcze więcej paliwa. Z kolei w mieście wąchasz spaliny wszystkich naokoło oraz czarny dym spryciarzy, którzy wymontowali sobie filtr DPF z samochodu. 4. Nawet w kabriolecie przyda się klimatyzacja. Ja mam kabriolet, ale przy 35C nie wyobrażam sobie jechać z położonym dachem, ani po mieście, ani w trasie. 5. I na koniec, ze szczególną dedykacją dla serwisu o lifehackach – klimatyzacja nie emituje oparów benzenu. Brednie o uwalniającym się benzenie to łańcuszek mailowy sprzed 10 czy 20 lat, skrupulatnie tłumaczony i kopiowany przez ludzi bezkrytycznie przyjmujących wszystko, co widzą. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Po co klimatyzacja w samochodzie? appeared first on Jest Pięknie.

Płukanka z mąki ziemniaczanej

BlondHairCare

Płukanka z mąki ziemniaczanej

Skrobia ziemniaczana to mój ulubiony domowy półprodukt do włosów. W 2013 roku napisałam posta o wygładzająco-nabłyszczających właściwościach mąki jako dodatku do masek i odżywek, natomiast od niedawna testuję płukankę z dodatkiem skrobi, którą również mogę Wam spokojnie polecić.Przepis na płukankę z mąki ziemniaczanejAby wykonać płukankę potrzebujemy tylko dwóch składników:płaską łyżeczkę mąki ziemniaczanej,litr chłodnej wody (najlepiej przegotowanej).Słoik napełniamy wodą, a następnie dodajemy mąkę i dokładnie mieszamy. Po chwili mąka osadza się na dnie, dlatego tuż przed użyciem płukanki warto ją dokładnie wstrząsnąć.Jak stosować płukankę z mąki?Myjemy włosy oraz nawilżamy je ulubioną maską lub odżywką, a następnie dokładnie płuczemy włosy z nadmiaru kosmetyku pod bieżącą wodą. Po spłukaniu maski płuczemy włosy mączną płukanką, odsączamy nadmiar wody i osuszamy włosy ręcznikiem.Skrobia ma właściwości lekko odtłuszczające (np. puder ze skrobi pochłania nadmiar sebum, dlatego polecany jest do cer tłustych), dlatego jeśli włosy mają tendencję do utraty wilgoci, przed użyciem płukanki trzeba koniecznie je nawilżyć i natłuścić. Jeśli skóra głowy się przetłuszcza, można wypłukać w mieszance nie tylko włosy, ale również całą owłosioną część głowy. :)Efekt na moich włosachWłosy po płukance są gładkie, ale jednocześnie bardzo sypkie i ujarzmione. Nie są ani bardzo śliskie, ani aksamitne oraz wcale mocno nie błyszczą (taki efekt daje mieszanka maski i mąki). Nie strączkują się, nie puszą, a po przeczesaniu ręką nabierają fajnej objętości. Co najlepsze, włosy po płukance mają bardzo ciekawy kolor - pasma w odcieniu jasny blond stają się bardziej białe niż żółte, a te w odcieniu ciemnego blondu bardziej przypominają jasny brąz. :) Poniższe zdjęcia niestety nie odzwierciedlają kolorystycznego efektu, ponieważ włosy odbijają złociste promienie zachodzącego słońca.Włosy po wysuszeniu pokryte są białymi drobinkami, które mienią się w słońcu i które mogą przeszkadzać posiadaczkom ciemnych włosów. Na szczęście można je z łatwością wyczesać podczas szczotkowania. :)Stosowałyście płukankę z dodatkiem skrobi ziemniaczanej?Dajcie znać, jak się u Was sprawdza. :)

Przegląd tygodnia #1/08

Lifemenagerka

Przegląd tygodnia #1/08

Ziołowy zakątek

[Vlog] Upalnie – ogórkowo

Dzień dobry! Jak dajecie radę w upały? Powiem Wam szczerze, że ciężko je znoszę i bardzo słabo idzie mi skupienie się na pracy intelektualnej. Wszystkie osoby pracujące w nieklimatyzowanych biurach, szpitalach, urzędach mają u mnie wielki szacunek! Skoro jednak praca intelektualna idzie tak sobie, można zakasać rękawy i popróbować z pracą manualną.. Dostałam skrzynkę ogórków od narzeczonego mojej kuzynki, odciągnęłam siostrę od komputera i zaczęłyśmy robić przetwory i przeróżne eksperymenty ogórkowe, które będę miała nadzieję Wam pokazać!:) Trzymajcie się zimno! Podobał Ci się ten post? podaj dalej!

Jest pięknie

Wakacje dzień 6 – Prora

Prora była najważniejszym elementem mojego planu wakacyjnego. Wokół niej zaplanowałam wszystko inne. Czy warto pojechać tam na wakacje? Sama Prora chwilowo średnio nadaje się na wakacyjny adres – trwa tam remont. Ale od początku. Prora powstała w latach 30. XX wieku jako ośrodek wypoczynkowy – nie została jednak ukończona, bo zaczęła się wojna. Po wojnie część budynku wykorzystano na koszary – w latach 70. XX wieku był tam służbowo mój tata. Wspominał, że budynki są ogromne, ale nie wszystkie są ukończone, nie wszystkie dostępne – i mniej więcej tego się spodziewałam. Okazało się jednak, że Prora się zmienia – na lepsze, moim zdaniem. Część budynków jest w trakcie remontu – powstają tam mieszkania, docelowo ma też być hotel. W niektórych nic się nie dzieje, a co najmniej jeden jest czymś w rodzaju squatu. Mnie się włączyła praworządność, ale Marek zrobił sobie spacer i mówi, że wewnątrz nie wygląda to źle. Całkowicie legalnie zwiedziliśmy za to apartament pokazowy – widać go na zdjęciach. Zamiast jednego pokoju i łazienki po przeciwnej stronie korytarza, jak to miało wyglądać w pierwotnych planach, mamy mieszkania dwu- lub trzypokojowe, a także dwupoziomowe apartamenty. Nowocześnie, neutralnie, ale z detalami wskazującymi na to, że to nie jest generyczny blok gdzieś tam – spójrzcie na zdjęcia sufitu. Architektura nadal zapiera dech w piersiach. Ogromne, monumentalne budynki nic nie tracą po tych 80 latach od powstania. Co najlepsze – nowa Prora będzie wyglądać podobnie, tylko zamiast beżu, elewacja będzie biała z ciemnymi oknami. Powstaną też planowane pierwotnie baseny, rozbuduje się infrastruktura typu restauracje. Na razie na tyłach są już piętrowe garaże dla mieszkańców, razem z z komórkami lokatorskimi oraz schowkami na rowery. Ale co mi się spodobało najbardziej, to fakt, że na terenie dopiero powstającego osiedla są co najmniej 4 punkty gastronomiczne. Jeden bardziej z lodami, drugi z ciastami, piwem oraz wszechobecnymi kanapkami z rybą, jeden jeszcze inny, no i oczywiście kebab & wurst. Dzięki temu zwiedzanie jest o wiele bardziej przyjemne. Po zwiedzaniu, wróciliśmy do pensjonatu. Planowaliśmy zjeść coś gdzie indziej, ale byliśmy zmęczeni po tak długiej wycieczce (12 km w tę i z powrotem, nie licząc samego zwiedzania okolic), więc po raz kolejny udaliśmy się do Oma’s Kueche. Tym razem było białe wino, niemieckie – bardzo dobre, dla mnie sałata z krewetkami, a dla Marka – śledzie i pieczone ziemniaki. Smaczne, niewyszukane jedzenie – takie, jak chciałam. Śledzie nawet lepsze niż sałata, chociaż krewetki wielkie i b. smaczne. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Wakacje dzień 6 – Prora appeared first on Jest Pięknie.

Gotowana kawa dla zdrowia i urody

BlondHairCare

Gotowana kawa dla zdrowia i urody

O kawie energetycznej Stefanii Korżawskiej słyszałam już kilka lat temu, ale jako miłośniczka ziołowych herbat nigdy nie czułam potrzeby, aby szerzej się nią zainteresować. Nawet niewielka ilość tradycyjnie zaparzonej kawy nadmiernie mnie pobudza, dlatego energię zawsze wolałam czerpać ze snu, właściwego nawodnienia i pożywienia.Właściwości gotowanej kawywzmacnia nerki, wątrobę, żołądek,wzmacnia jelito grube, a tym samym z czasem zwalcza zaparcia, niweluje problemy skórne,  alergie, redukuje cellulit i poprawia stan cery,rozgrzewa organizm od środka (polecana jest szczególnie osobom, którym ciągle zimno),osusza organizm z nadmiaru wilgoci,poprawia koncentrację i pracę mózgu, lecz ze względu na wygotowaną kofeinę nie powoduje pobudzenia nerwowego oraz nie zakłóca pracy serca,nie wypłukuje magnezu, wapnia i innych minerałów oraz nie zakwasza organizmu,przyspiesza przemianę materii.Właśnie ze względu na prozdrowotne właściwości gotowaną kawę polecił mi jakiś czas temu lekarz. W Internecie znalazłam wiele różnych przepisów, kilka z nich przetestowałam, ale moim ulubionym został przepis przypominający rozgrzewającą kawę p. Stefanii.Przepis na energetyczną kawę250 ml wodypłaska łyżeczka naturalnej kawyszczypta kminkuszczypta mielonego cynamonuszczypta mielonej kurkumy1 łyżeczka mioduDo garnka wlewamy wodę, dodajemy kawę, kminek, cynamon, kurkumę i miód, od czasu zagotowania mieszanki gotujemy jeszcze przez ok. 2-3 minuty. Następnie przecedzamy kawę przez gęste sito, aby oddzielić właściwy płyn od fusów i chorobotwórczego śluzu. Przelewamy do filiżanki i pijemy bez dodatku mleka, najlepiej na czczo.Składniki możemy modyfikować według własnych potrzeb, gdyż dla jednych kawa będzie zbyt słaba, dla innych zbyt mocna, dla zdrowych osób będzie zbyt rozgrzewająca itp.Można też skorzystać z gotowej mieszanki o nazwie Kawa energetyczna Stefanii Korżawskiej, która dostępna jest w większości zielarni i sklepów z ekologiczną żywnością.Śluz, który zostaje po zagotowaniu kawy.Uwielbiam naturalne suplementy diety i bardzo się cieszę, że odkryłam kolejny z nich. Co prawda jest lato i wszędzie króluje kawa mrożona, ale mam nadzieję, że przepis będzie dla Was przydatny.Dajcie znać czy pijecie gotowaną kawę oraz jakich używacie składników.Chętnie poznam też Wasze ulubione naturalne leki i suplementy. :)Jeśli zmagacie się z opryszczką, koniecznie zajrzyjcie do tego wpisu o miodzie propolisowym, który pomoże pozbyć się tego problemu. :)

MUST HAVE FASHION

Testuję: nowości kosmetyczne Sephora idealne na wakacje

W te wakacyjne dni miałam okazję przetestować najnowsze kosmetyki od Sephora z kolekcji Summer 2015. Muszę przyznać, że każdy z nich okazał się niezwykle przydatny! Mam jednego faworyta, który ratuje moją wakacyjną opaleniznę. Ciekawi? Kosmetyki Sephora z kolekcji Summer 2015 Jeszcze całkiem niedawno opisywałam Wam moje wrażenia z Sephora Open Day 2015, na którym miałam [...]

Moja dieta, czyli co jem często, co rzadko a czego w ogóle

URODA I WŁOSY

Moja dieta, czyli co jem często, co rzadko a czego w ogóle

Cheat meal – wszystko, co chciałabyś wiedzieć o oszukanym posiłku

Fashionelka

Cheat meal – wszystko, co chciałabyś wiedzieć o oszukanym posiłku

Lifemenagerka

ZdrowoMania odc. 25 – zdrowie mężczyzn, tai chi i sonda, której nie było

Miałam plan. Wiedziałam, że jest on dość ambitny, ale nie myślałam, że aż tak. Myślałam, że to mnie to wszystko przerośnie, że nie będę w stanie się przełamać, że jednak odpuszczę… Ale kurczę, zależy mi aby program nie powstawał cały czas według tego samego schematu i żeby czasem tchnąć w niego jakiś powiew świeżości. Wymarzyłam więc sobie sondę uliczną. Ale zaraz, zaraz zacznijmy od tematu odcinka… Ten (męski stosunek do zdrowego stylu życia) wymyśliłam na samym początku choroby, więc mogłam nie być do końca trzeźwa na umyśle. Ale pomysł się zrodził i od razu przystąpiłam do realizacji. Nie chciałam aby była to sztywna rozmowa z lekarzem, stwierdziłam że lepiej podejść do tematu od takiej bardziej lajfstajlowej strony. Stąd zaproszenie Tomka, autora bloga lifestylowego dla mężczyzn, który traktuje m.in. o zdrowym stylu życia. No ale żeby było o czym gadać, trzeba zobrazować problem… No i tu zrodził się mój naiwny pomysł na sondę.  Wczoraj o godzinie 11tej punktualnie stawiłam się na warszawskim Placu Zamkowym i wbrew towarzyszącemu mi poczuciu zażenowania (no nie oszukujmy się, nie mam w zwyczaju zaczepiać ludzi na ulicy, nie jest to dla mnie chleb powszedni i zupełnie bezstresowa sytuacja) przystąpiłam do poszukiwania ankietowanych. Dodam, że płci męskiej. Nie było to łatwe bo 90% ludzi na Starówce stanowili obcokrajowcy. Dlaczego wybrałam Stare Miasto? Bo jest tam dużo ludzi i większość z nich się nie spieszy. Robią fotki, podziwiają, delektują się klimatem… No i miałam tam przekrój mieszkańców całej Polski a nie tylko Warszawy. Miało być fajnie :). Przygotowałam tylko 3 proste i szybkie pytania. Nie uważam też aby były one zbyt intymne, nie pytałam przecież o stan zdrowia, tylko zupełnie naturalne czynności życiowe.  Co najczęściej je pan na śniadanie – to miało dać pogląd na sposób odżywiania. Czy jest jakiś sport/aktywność fizyczna, którą uprawia pan regularnie.  Kiedy ostatnio robił pan rutynowe badania kontrolne, np. morfologię krwi.  Szybko uświadomiłam sobie, że nikt nie będzie chciał mi odpowiedzieć przed kamerą. Bo tak jakby… Nie było czym się chwalić? „To zrozumiałe, nic straconego – pomyślałam – przeprowadzę ankietę na papierze i po prostu o niej opowiem. Nie będzie fajnego urozmaicenia odcinka, ale przynajmniej będzie coś, na czym oprę wywiad z Tomkiem”. Cóż, w wywiadzie musiałam jednak iść na żywioł. Początkowo kiedy do kogoś podchodziłam nawet nie było tak źle, nikt nie rzucił hasłem „nie mam czasu” nie zaszczycając mnie nawet swoim spojrzeniem. Problem zaczynał się kiedy tłumaczyłam, że realizuję odcinek o męskim podejściu do zdrowego stylu życia i chciałabym zadać 3 króciutkie pytania które poruszają kwestię dbania o zdrowie. Wtedy z ust panów padało krótkie „o nieeee” albo „nie, ja się spieszę” i zaczynali się wycofywać. Czy muszę mówić, że przez cały czas mojego krążenia po placu niektóre z tych osób stały w miejscu i rozglądały się dookoła siebie w poszukiwaniu ładnych detali na kamienicach? Tylko jeden dał się przekonać, ale powoływać się na 1 wypowiedź to przecież żenujące… Odpowiedź ta nie była też zbyt optymistyczna, pan nie pamięta kiedy ostatnio robił jakieś badania, na śniadanie jada najczęściej kanapki z wędliną, a sport… „Chodzenie”.  Osobiście dostrzegam, że faceci największy problem mają z chodzeniem do lekarza. Mój niby dba o zdrowie, ale o wizycie u dermatologa i kontroli znamion nie chce słyszeć. Wczoraj w rozmowie „off the record” Tomek też żartobliwie powiedział, że faceci idą do lekarza wtedy kiedy umierają albo kiedy trzeba ich wnosić na noszach. Coś w tym jest ;).  Napisaliście mi wczoraj na Fb, że trzeba było zrobić ankietę w sieci. Otóż nie. Sieć i ulica to dwa różne światy, po raz kolejny się o tym przekonuję. W internecie wydaje mi się, że 90% społeczeństwa wie co to zdrowy styl życia i mniej lub bardziej dynamicznie wdraża go w swoje życie. A potem wychodzę z domu i widzę u rodziców ten cholerny syrop 0,001% jakiegoś owocu, albo idę do supermarketu i widzę koszyki pełne Danio i parówek. O, albo wpadam na pomysł zrobienia ankiety ulicznej i ponoszę klęskę :D. No, tak więc… Sporo jest jeszcze do zrobienia w tym temacie, ale do pewnej grupy społeczeństwa może dotrzeć chyba tylko telewizja. Tej jednak trudno w tej kwestii zaufać, skoro puszcza reklamy, które przedstawiają pewne wątpliwej jakości produkty jako idealną przekąskę czy składnik zdrowego śniadania. Nie mam TV, ale ilekroć jestem u mamy lub nieformalnej teściowej, widzę że nic w tej kwestii się nie zmienia.  Z jednej strony co mnie obchodzą obcy ludzie, świata nie zbawię… Z drugiej strony buntuję się przeciwko temu czym karmią nas koncerny spożywcze i chcę aby ludzie dokonywali mądrych wyborów… Nie akceptuję robienia biznesu kosztem zdrowia ludzi.  No dobra, bo trochę odbiegłam od tematu odcinka :D. Drogie panie! Obejrzyjcie ten odcinek mimo że teoretycznie nie jest on skierowany do Was. Rozejrzyjcie się w swoim otoczeniu – jak żyją Wasi faceci, bracia, ojcowie? Może potrzebują inspiracji lub motywacji aby coś zmienić? Czasami wystarczy jedno nasze zdanie aby w ich głowach coś przeskoczyło na właściwe tory. Podam przykład mojego taty, który prowadzi totalnie anty-zdrowy styl życia i aż się bałam, że jak coś zmusi go do robienia badań, to otworzy się puszka Pandory i zaczną się poważne problemy… Serce mi prawie stanęło kiedy spotkałam go w przychodni z plikiem skierowań na badania od lekarza internisty. Okazało się jednak, że niektóre wyniki ma lepsze ode mnie taaak, ponad 100kg facet na tłustej diecie ma cholesterol niższy od dbającej o zdrowie kobiety <50kg. Pochwaliłam go za jedzenie pewnego magicznego produktu dzięki któremu prawdopodobnie ma takie wyniki (o tym produkcie musi powstać osobny post) i nagle stał się cud. Tata zaczął zwracać uwagę na to co je. Ostatnio zauważyłam, że celowo przy mnie wszedł na wagę i niby mimochodem zauważył, że spadło mu kilka kg (obserwując przy tym moją reakcję). Chwalę więc i wierzę, że on tego potrzebuje. Nie karcenia go za kolejną jajecznicę na boczku, tylko pochwały za zrobienie sobie do pracy sałatki. Na każdego można znaleźć sposób a jeśli faceci sami nie potrafią o siebie odpowiednio zadbać to musimy im w tym pomóc.  O Tai Chi nie będę się rozgadywać, bo to nie jest moja bajka. Na takie aktywności oczywiście też musi się znaleźć miejsce w ZdrowoManii, bo nigdy nie wiadomo co kogo zainspiruje. Ja ogólnie nie przepadam za sportami walki i tym podobnymi, a Tai Chi trochę na tym się opiera. Jestem ciekawa czy kiedyś próbowaliście i czy przypadło Wam to do gustu :). Gdyby ktoś był zainteresowany to szkołę prowadzoną przez mojego gościa odcinka znajdzie tutaj.  Wybaczcie długość tego posta, ale nie dodawałam tu nic przez prawie tydzień, to musiałam sobie ulżyć ;).  The post ZdrowoMania odc. 25 – zdrowie mężczyzn, tai chi i sonda, której nie było appeared first on Life Manager-ka.

Vlog: mój sposób na grube loki

Fashionelka

Vlog: mój sposób na grube loki

Warsztaty kosmetyczne w moim domu + plany na sierpień!

Ziołowy zakątek

Warsztaty kosmetyczne w moim domu + plany na sierpień!

Domowa maska do włosów za grosze - mleczko kokosowe na włosy

URODA I WŁOSY

Domowa maska do włosów za grosze - mleczko kokosowe na włosy

Navy, Grey And White

My Point My Style

Navy, Grey And White

Effaclar Duo+ czy Effaclar K? Który wybrać i który do jakich problemów skórnych

URODA I WŁOSY

Effaclar Duo+ czy Effaclar K? Który wybrać i który do jakich problemów skórnych

Lipiec na zdjęciach

BlondHairCare

Lipiec na zdjęciach

Lipiec jest dla mnie co roku wyjątkowym miesiącem. Kojarzy mi się z latem, letnim deszczem, wakacjami, zapachem lipy i moimi urodzinami. :)) Co prawda w tym roku pogoda nas nie rozpieściła, ale chociaż początek był ciepły i przyjemny.Początek lipca spędziłam między innymi nad jeziorem, ale mimo upływu wielu godzin i tak się nie opaliłam. ;) Pod ostatnim postem wypowiedziało się wiele dziewczyn, które mają jasną karnację i z tego powodu są prześladowane przez otoczenie, z czego często rodzą się ogromne kompleksy.Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy bezpodstawnie czepiają się czyjegoś wyglądu i bezmyślnie wpędzają innych w poczucie niższości. Ja osobiście unikam osób, którzy zatruwają mi życie ciągłymi docinkami, bo o ile za konstruktywną krytykę jestem wdzięczna, nic nie wnoszące gderanie mocno mnie męczy. Kiedyś dokuczano mi z powodu bladej skóry, teraz dużo częściej muszę znosić komentarze na temat swojej wagi. Anorektyczka i te sprawy. ;)WyprzedażeJednym z moich tegorocznych ulubionych łupów jest długa sukienka z dzianiny, którą mam na sobie na tych zdjęciach:Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia, a jak przymierzyłam to już w ogóle. :) Miałam na sobie akurat amarantowe klapki, a połączenie granatu i amarantu po prostu uwielbiam. Kupiłam ją w Zarze za 59 zł, ale niestety nie mogę jej znaleźć w sklepie online, żeby podlinkować. Podobne znalazłam za to na ASOS (tutaj i tutaj), czyli w moim ulubionym sukienkowym sklepie. Już za 20 euro można tam kupić świetną sukienkę z wyprzedaży, aż żałuję, że nie idę w tym roku na żadne wesele. :))W sklepie internetowym Home&You była z kolei promocja promocji i darmowa dostawa, więc nie mogłam się oprzeć. Kupiłam kilka wiosennych (kwiatowych, ażurowych) i zimowych (ze złotą nitką) dodatków do kuchni i na taras. ;)Bardzo chciałabym jeszcze kupić Emu Stinger (Lo albo Hi), bo teraz jest najlepszy czas na zakupy (ceny spadają nawet o 50%, np. na Answear.com). Dzięki tym butom pokochałam zimę, nie choruję i nie marznę podczas mrozów, dlatego nie zamienię ich na żadne inne. :) Zakup kolejnej pary muszę zostawić niestety na następne wyprzedaże.Warsztaty kulinarne z RedmondCiekawym wydarzeniem był tez udział w warsztatach kulinarnych, które organizował producent multicookerów, marka Redmond. Multicooker umieściłam jakiś czas temu na swojej liście marzeń, więc z ogromną chęcią wzięłam w nich udział. :)Podczas warsztatów gotowałam dietetyczną zupę, ale inni uczestnicy przygotowali pyszne wypieki, m.in. ciasto marchewkowe i prawdziwy chleb. Moje serce podbił też łosoś z orzechami. <3Ja zdecydowałam się na multicooker z trzech powodów: niedługo czeka mnie kilka tygodni bez kuchni, więc w tym czasie urządzenie zastąpi mi garnki, piekarnik i płytę indukcyjną. Druga sprawa to fakt, że multicooker łączy w sobie wiele funkcji i oszczędza miejsce w ciasnej kuchni. Najbardziej do gustu przypadła mi funkcja gotowania na parze i to z niej najczęściej korzystam, choć niestety podczas jednej sesji można przygotować danie dla maksymalnie 2 osób. Ostatnią rzeczą jest mobilność urządzenia. Można je zabrać ze sobą na weekend nad jezioro albo nad morze, co jest niewątpliwym plusem dla osób, które chcą się zdrowo odżywiać również na wyjazdach. :)Ja wybrałam model RMC-M90E, na tym filmie możecie zobaczyć dokładnie, jak wygląda i co można w nim wyczarować. Ceny w sklepach online są bardzo zróżnicowane, obecnie jedną z najtańszych opcji jest TA.Warsztaty połączone były z krótkim kursem refleksologii i od tamtej pory tego rodzaju terapia trafiła na moją listę marzeń. Może miałyście okazję z niej korzystać?Kotki, piesek, jagody i prezentyPamiętacie kotka Rudolfika, który nie został zaadoptowany, ponieważ jako kilkutygodniowy kociak okazał się zbyt brzydki? Wyrósł na takiego przystojniaka, że nie mogłam nie zrobić mu specjalnej sesji zdjęciowej. Zdjęcie z odbiciem lustrzanym to moje ulubione kocie zdjęcie mojego autorstwa. :)) Niżej zaadoptowany piesek i czekoladowy brytyjczyk. :*Po lewej moje opiłowane, różowe paznokcie (lakier Rimmel nr 322, niestety niezbyt trwały), a obok paczka z angielskimi kosmetykami od Connie, tej samej, która stworzyła niedawno poradnik zakupowy dla brytyjskich włosomaniaczek. :)) Testowanie trwa w najlepsze. :-)Taką kartkę dostałam na urodziny. :) Smerfy, Gumisie i Muminki to moje ulubione bajki z dzieciństwa. Poza tym jednym z prezentów była moja wymarzona toaletka, którą na pewno niebawem Wam pokażę. :)O ile bez bobu i porzeczek mogę żyć, rok czekania na jagody i czereśnie totalnie mnie przeraża. :-)Sprawy blogoweSpotkanie z CzytelniczkamiNa instagramie padła propozycja, aby we wrześniu/październiku zrobić spotkanie dla czytelników bloga. Czy są jacyś chętni? :)Akcja charytatywna włosomaniaczekDruga sprawa to charytatywna akcja włosomaniaczek. Ostatnio znów rozdałam nienoszone ubrania i nieużywane kosmetyki, po czym odezwało się do mnie wiele dziewczyn, które także chciałyby wesprzeć jakąś potrzebującą placówkę. Padł pomysł na wspólną akcję charytatywną, którą na pewno zorganizuję, ale potrzebuję więcej czasu, bo ostatnio mam dużo spraw na głowie. Mam nadzieję, że dołączycie. :)Krótka ankietaNie ma dnia, abym nie rozważała blogowania nie tylko o włosach. W związku z powyższym mam do Was prośbę o opinię - przyda mi się w podjęciu ostatecznej decyzji. :)Loading...To tyle na dziś. Miłego dnia! :)PS Od kilku dni w Biedronce dostępny jest olej kokosowy w dobrej cenie - jeśli Was interesuje, zajrzyjcie TUTAJ.

Włosy wysokoporowate – jak je rozpoznać i jak pielęgnować

Fashionelka

Włosy wysokoporowate – jak je rozpoznać i jak pielęgnować

Jest pięknie

Wakacje dzień 1 – Wrocław

W zasadzie we Wrocławiu spędziliśmy 2 dni – przyjechaliśmy we wtorek po południu, a po zameldowaniu w Hotelu Tumskim wybraliśmy się do znajomych. Nie widzieliśmy się kilka lat, więc zasiedzieliśmy się – do hotelu wróciliśmy po północy i padliśmy jak kawki. W środę rano zaczęliśmy od śniadania. Tuż koło hotelu jest Barka Tumska, na której można zjeść kilka wariantów śniadania. Niestety, obsługa nie jest rewelacyjna – np. sok do śniadania dostaliśmy dopiero na deser, były też problemy z płatnością kartą. Pogoda dopisywała, więc ruszyliśmy na spacer. We Wrocławiu byliśmy już wiele razy, no i w ogóle nie mamy zwyczaju zwiedzać z przewodnikiem w ręce. Raczej idziemy po prostu przed siebie, na spacer, przyglądając się miastu. Być może przez to coś nas omija, ale nie musimy robić zdjęć wszystkich zabytków. Spacerując, obeszliśmy wyspy i Rynek, zajrzeliśmy do Renomy, poszliśmy na lody do punktu o nazwie Lizing – lody bardzo dobre, ale poszłabym dla samego check-inu w miejscu o takiej nazwie. Jak zwykle zachwycała nas architektura – zarówno starych kamienic, jak i powstałych po wojnie niedużych bloków. Wrocław to dla mnie najładniejsze miasto w Polsce, zdecydowanie. Ominęliśmy obiad, wróciliśmy za to do hotelu trochę odpocząć. Niestety, trafiliśmy akurat na porę sprzątania pokoi, więc nasz nie został w ogóle tego dnia sprzątnięty, nie dostaliśmy świeżej wody itd. Z drugiej jednak strony, Hotel Tumski ma 3 gwiazdki i jest to raczej wybór niskobudżetowy, mimo doskonałej lokalizacji. Wybrałam go, bo chciałam zanocować gdzieś indziej niż w Art Hotelu, gdzie zwykle się zatrzymywaliśmy – no i chciałam na coś zużyć moje mile z karty Miles & More. Na obiadokolację umówiliśmy się ze znajomą. Padło na restaurację Bernard. O ile piwo jest naprawdę OK, o tyle jedzenie nie zasługuje na większe pochwały. Owszem, przekąski typowo barowe, czyli krążki cebulowe, pikantne kawałki kurczaka czy frytki są OK, o tyle sałatka cesarska Marka była przeciętna, a moja sałatka z wątróbką – nietrafiona. Niestety, zestawienie duszonej w śliwowicy wątróbki i kawałków duszonego jabłka z sałatą, ogórkami, selerem naciowym i sosem ziołowym było słabe. W głowie podzieliłam to sobie na dwa osobne dania, zjadłam część warzyw i wątróbkę, ale więcej do Bernarda raczej nie będę zaglądać. Być może wybranie sałatki w czeskiej restauracji nie jest mądrym pomysłem, ale z drugiej strony – jeśli jest w karcie, to dlaczego nie? Na Rynku odbywał się akurat zlot Mustangów. Było co oglądać, więc przeszliśmy się raz i drugi, a potem poszliśmy z kolegą na piwo do baru o nazwie Szklana Ćma. Bardzo ciekawe miejsce, bo w drugim rzędzie, za sporym patio. Wewnątrz stare, miękkie fotele, podniszczone stoliki i parę rodzajów piwa. Do hotelu wróciliśmy na piechotę, mimo że padało. I tak niepostrzeżenie zrobiłam tego dnia ponad 20k kroków, czyli 14 kilometrów. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Wakacje dzień 1 – Wrocław appeared first on Jest Pięknie.

Aktualizacja włosów lipiec - problem z wypadaniem oraz czy żałuję mocnego podcięcia

URODA I WŁOSY

Aktualizacja włosów lipiec - problem z wypadaniem oraz czy żałuję mocnego podcięcia

Moje włosy | Lipiec 2015

BlondHairCare

Moje włosy | Lipiec 2015

Urocze jelita, czyli czym zaskoczyła mnie książka o...

ANIA MALUJE

Urocze jelita, czyli czym zaskoczyła mnie książka o...