Jest pięknie

Kolekcja Wólczanka wiosna-lato 2016

Dobra koszula, uszyta z porządnego materiału, to podstawa wielu stylizacji, zwłaszcza biurowych. Zwykle można sobie pozwolić na wzory, ewentualnie dodać apaszkę, żeby ożywić strój. Kolekcja Wólczanka na wiosnę i lato 2016 jest stworzona z myślą o dziewczynach, które pracują w biurach, w kancelariach, w poważnych instytucjach. W kolekcji koszul można wyróżnić kilka linii stylistycznych. Pierwszą tworzą energetyczne, wielobarwne motywy graficzne, przywodzące na myśl twórczość XX-wiecznych awangardzistów: Malewicza, Caldera czy Mondriana. Druga linia, spokojniejsza kolorystycznie, jest równie malarska, ale i romantyczna. Dominujące tu desenie mają korzenie w naturze. Pojawiają się rozmyte motywy kwiatowe, maźnięte pędzlem lamparcie cętki czy kolorowe kolibry. Trzecia linia koszul oparta jest natomiast o paletę deseni w szykownym zestawieniu granatu i bieli.  Granatowe pasy w różnych rozmiarach nawiązują do klasycznej estetyki marynarskiej, będącej jednym z wiodących trendów sezonu. Kolekcję zamyka wariacja na temat klasycznych grochów, prążków i pasków. Monochromatyczne, różnokolorowe grochy sprawdzą się w mniej oficjalnych stylizacjach. Jak zwykle, w kolekcji Wólczanki można też znaleźć formalne koszule: gładkie, białe lub błękitne, bądź w dyskretne pasy i kratki w pastelowych odcieniach żółtego, błękitu i różu. Kolekcję uzupełniają swetry, w tym kardigany z luksusowej dzianiny – połączenia jedwabiu z kaszmirem oraz wybór kolorowych, jedwabnych chust. Damską oraz męską kolekcję Wólczanki na sezon wiosna lato 2016 promować będzie intrygująca kampania z udziałem modelek – Oli Rogowskiej, Marty Piepiory i Justyny Stolarczyk oraz modeli Błażeja Kutyły i Jensa Langenfurtha. Autorką zdjęć kampanii jest Iza Grzybowska. Za stylizację fryzur odpowiedzialni byli Łukasz Pycior i Adam Szaro. Makijaż wykonali Julita Jaskółka oraz Paweł Bik. Zdjęcia zakulisowe zrobił Łukasz Wajszczyk. Film promujący najnowszą kolekcję wykonał Aleksander Rutkowski. Ceny wahają się w granicach 200-300 zł, w zależności od wariantu koszuli, apaszki – od 150 do 250 zł. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Kolekcja Wólczanka wiosna-lato 2016 appeared first on Jest Pięknie.

Wielkanoc 2016: koszulka Floral Moral

Jest pięknie

Wielkanoc 2016: koszulka Floral Moral

Duszona jagnięcina, czyli najprostsze tagine

Jest pięknie

Duszona jagnięcina, czyli najprostsze tagine

Jest pięknie

Czy nosimy małe torebki?

Przeczytałam w Business of Fashion bardzo ciekawy artykuł – Super Shrink Me: The Rise of the Mini Handbag. Zaciekawiły mnie wnioski. Helena Pike, autorka tekstu, zaczyna od trzęsienia ziemi: w ciągu 5 lat ceny torebki Chanel Classic Flap wzrosły o 70%. Nie, to nie pomyłka. Ceny torebek Louis Vuitton, drugiej popularnej marki luksusowej, również poszły w górę. Cel? Sprawienie, że luksus będzie z powrotem luksusem, czyli dobrem dostępnym tylko dla wybranych. Ci mniej majętni musieli się w tej sytuacji zadowolić markami bardziej demokratycznymi cenowo, jak Michael Kors, Tory Burch i Coach. Jednak luksusowe domy mody postanowiły po raz kolejny coś zmienić. I tu na rynek wkraczają minitorebki. Nie mówię o torebkach wieczorowych, mieszczących szminkę i kartę kredytową, ale o mini-wersjach większych modeli. Malutka torebka Chanel, mikro-Gucci, Fendi jak dla dziecka kosztują o wiele mniej niż pełnowymiarowe wersje, ale też są symbolem statusu. Tylko w Selfridges sprzedaż mini-torebek wzrosła w roku 2015 o 100%. Analityk rynku dóbr luksusowych, Marco Ortelli, zauważa, że małe torebki są teraz dominującym trendem. A jak to wygląda w Polsce? Czy nosimy małe torebki? Zaczęłam od siebie. I to prawda, od roku moją ulubioną torebką jest granatowy, nieduży model, który noszę na pasku na ukos. Nagle okazało się, że WSZYSTKO się do niej mieści. No, poza laptopem, ale ostatnio rzadko go potrzebuję poza domem. Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania (@amgidynska) 9 Mar, 2015 o 4:44 PDT Uznałam jednak, że prawdziwe badanie ma sens tylko wtedy, jeśli ma się większą próbkę – dlatego poprosiłam Was o zdjęcia torebek: // Dziewczyny, wrzucicie mi na priv zdjęcia torebek, z jakimi ostatnio wychodzicie? Mam na myśli wyjścia w ciągu dnia. Chciałabym sprawdzić pewną teorię (nie mówię jaką, żeby nie zaburzyć wyników) Posted by Jest Pięknie on Saturday, February 13, 2016 Dostałam ich masę. Oto one. Celowo nie mówiłam Wam, jaka jest teza – prosiłam tylko o wysłanie zdjęcia aktualnie noszonej lub najczęściej noszonego egzemplarza. Wygląda na to, że inwazja małych torebek nam nie grozi – z kilkoma wyjątkami, większość z Was woli duże, pakowne modele (powtarza się Neverfull Vuittona). Czasem w praktycznej czerni, czasem w nietypowych kolorach. Niektóre mają doczepione breloczki, jest jedna torba Goshico pokryta futrem, jest wesoły model marki Słoń Torbalski (rozczula mnie ta nazwa). Najmniejsze modele to płaskie kopertówki, ale jest też plecak! Wygląda na to, że na co dzień nosimy torebki, które zmieszczą sporo. Na skali mikro-torebek, nawet moja jest średniej wielkości. Czy to znaczy, że cenimy praktyczną stronę torebek? Czy po prostu wymusza to na nas życie? A może to natura Włóczykija i chęć noszenia przy sobie wszystkiego, co potencjalnie może się przydać? Piszcie, jak to wygląda Waszym zdaniem. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Czy nosimy małe torebki? appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Perfumy Etat Libre d’Orange Cologne

Perfumy Etat Libre d’Orange to wyjście na przekór temu, co wiemy o perfumach, zerkając na półki perfumerii, zastawione flakonami we wszystkich kształtach i kolorach. Tutaj kształt jest w pełni określony – wszystkie flakony to prostopadłościany, zakończone walcowatą zakrętką. A co wewnątrz? Perfumy niszowe potocznie uważane są za bardziej wyrafinowane i bardziej wymagające. Uważam, że to zbytnie uproszczenie. Jasne, są kadzidlane, ciężkie aromaty, które trzeba wybierać z rozwagą, biorąc pod uwagę nie tylko to, gdzie się pracuje, ale też, jakie ma się pH skóry. Ale są też perfumy niszowe, a przy tym lekkie, nietrudne w odbiorze, a jednocześnie mniej ograne niż to, co znamy z top 5 sprzedaży każdej sieciowej perfumerii. Perfumy Etat Libre d’Orange Cologne to klasyczna woda kolońska – nienarzucająca się, świeża, dyskretna. Nuty to krwista pomarańcza, kwiaty pomarańczy, bergamotka, jaśmin, piżmo i skóra. Cena: 459 zł / 100 ml, do kupienia w perfumeriach Sephora Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Perfumy Etat Libre d’Orange Cologne appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Mała czarna – 20 propozycji

Jest ileś rzeczy, które warto mieć w szafie, bo stanowią sensowną bazę. Jedną z nich jest mała czarna, umownie pojmowana jako dowolna w miarę elegancka sukienka w kolorze czarnym, niebędąca suknią balową ani sukienką-t-shirtem. Przejrzałam sklep StyleBop pod kątem takich sukienek. Jest ich sporo więcej niż 20, które pokazuję poniżej, ale te, które tu pokazuję, mają tę zaletę, że są dobrych marek, co sprawia, że będą porządnie uszyte, z dobrych tkanin, a w dodatku są na przecenie. Nie ma to jak kupić coś z 70% zniżką, więc do dzieła. Starałam się wybrać sukienki z całego spektrum – jest i bodycon Herve Legera, i luźna, minimalistyczna sukienka DKNY, i trochę kiczowata, ale urocza Moschino. Którą wybierasz? Sukienka Anna Sui, 660 zł zamiast 1325 zł Sukienka 3.1 Phillip Lim, 755 zł zamiast 2526 zł Sukienka Paule Ka, 944 zł zamiast 2359 zł Sukienka Velvet, 536 zł zamiast 896 zł Sukienka Marc by Marc Jacobs, 703 zł zamiast 1758 zł Sukienka Hugo, 896 zł zamiast 1497 zł Sukienka Halston Heritage, 768 zł zamiast 2569 zł Sukienka Theory, 811 zł zamiast 1351 zł Sukienka Theory, 665 zł zamiast 1330 zł Sukienka Michael Kors Collection, 1184 zł zamiast 2959 zł Sukienka Herve Leger, 3444 zł zamiast 5743 zł Sukienka McQ Alexander McQueen, 798 zł zamiast 1994 zł Sukienka Red Valentino, 1068 zł zamiast 2140 zł Sukienka DKNY, 639 zł zamiast 1282 zł Sukienka Marc by Marc Jacobs, 986 zł zamiast 1973 zł Sukienka Red Valentino, 1390 zł zamiast 2783 zł Sukienka DKNY, 789 zł zamiast 1583 zł Sukienka Boutique Moschino, 1282 zł zamiast 2569 zł Sukienka Boutique Moschino, 1257 zł zamiast 2097 zł Sukienka DKNY, 639 zł zamiast 1282 zł Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Mała czarna – 20 propozycji appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

LOFT37 loves Reksio

Bycie dorosłą jest takie poważne. Dlatego czasem kupujemy zabawne torebki, nosimy koszulki z zabawnymi napisami, królicze uszy na opasce do włosów (no dobrze, to raczej nie do biura). Teraz można kupić sobie buty polskiej marki Loft37, na których nadrukowany jest Reksio, sympatyczny piesek z kreskówki, którą pamiętamy z dzieciństwa. Projektantki LOFT37 we współpracy z Fundacją imienia Heleny i Lechosława Marszałków Reksio stworzyły limitowaną kolekcję „LOFT37 LOVES REKSIO”. Buty i torebki z wizerunkiem kultowego REKSIA trafiły do sklepów 9 marca. Część dochodu ze sprzedaży kolekcji wesprze działania Fundacji REKSIO, dzięki którym przyszłe pokolenia również będą mogły poznać tego zabawnego psiaka. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post LOFT37 loves Reksio appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Arabskie przyjęcie – jak to zrobić?

Kuchnia arabska jest wyjątkowo wdzięczna, jak chodzi o wszelkie obiady, kolacje – nie trzeba niczego dzielić na porcje, wystarczy podać kilka półmisków jedzenia na stół i gotowe. Ja takie arabskie przyjęcie zrobiłam parę dni temu – a ponieważ wszystko dobrze zaplanowałam, to ani się nie przemęczyłam, ani nikt nie wyszedł z kolacji głodny. Poniżej – mój sposób. Moje menu przeznaczone jest dla 5-6 osób. Jeśli planujesz podejmować więcej, zrób więcej wszystkiego – na szczęście jedzenie można przechować w lodówce, nic się nie zmarnuje. Kup: 2 opakowania chleba pita – do kupienia w porządniejszej budce z kebabem (ja ostatnio zaopatruję się w kebabie Cedros, koło warszawskiej restauracji Le Cedre) toum (pasta czosnkowa) – też do kupienia w porządniejszej budce z kebabem; uwaga, to jest naprawdę skoncentrowany czosnek, więc wrzuć go na listę zakupów tylko jeśli bardzo go lubisz Zrób: hummus mutabal szaszłyki z kurczaka, shish taouk arabskie pulpety z sosem tahini kuskus z warzywami Kolejność działań: 1. zakupy – to, co masz kupić w budce z kebabem + to, czego Ci brakuje do zrobienia poszczególnych dań (lista składników po kliknięciu w nazwę dania powyżej). To zajmie Ci około godzinę. 2. zamarynuj kurczaka na szaszłyki. To zajmie Ci około 20 minut. 3. zrób hummus, mutabal, sos tahini. To zajmie Ci około 20 minut. 4. zrób kuskus. To zajmie Ci około 15 minut. 5. rozgrzej piekarnik. 6. upiecz szaszłyki z kurczaka i arabskie pulpety w piekarniku – pulpety nie muszą być w sosie tahini, możesz go podać oddzielnie. To zajmie Ci około 40 minut, ale nie musisz się temu przyglądać. 7. na 30 minut przed przyjściem gości wstaw mięso z powrotem do piekarnika, włącz piekarnik na 50C. Mięso nie zdąży wyschnąć, ale zdąży się zagrzać. Podaj wszystko na stół. Jeśli goście nie lubią jeść bez sztućców, podaj je, ale w zasadzie wszystko da się zgarnąć chlebem pita – po to jest. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Arabskie przyjęcie – jak to zrobić? appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Krem Clinique Pep-Start Eye Cream

Widoczny na zdjęciu krem Clinique ma wyjątkowy, nietypowy aplikator. Co potrafi? Sferyczny aplikator masujący uwalnia skórę pod oczami od opuchlizny, sprawiając, że wygląda świeżo, gładko i jest świetnie przygotowana pod makijaż. A sam krem? Połączenie siedmiu różnych peptydów reguluje produkcję kolagenu, która może ulec spowolnieniu na skutek stresu, zmęczenia i niedoboru snu – nieodłącznych elementów aktywnego trybu życia. Podoba mi się bezpieczne zamknięcie – krem nie styka się z powietrzem, a jedno przekręcenie aplikatora daje odpowiednią na jeden raz ilość kremu. Dzięki temu ten krem Clinique dłużej utrzyma właściwości i na dłużej wystarczy. Krem Clinique Pep-Start Eye Cream kosztuje 99 zł / 15 ml, kupisz go w perfumeriach (np. w Sephorze) i w sklepie internetowym Clinique.   Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Krem Clinique Pep-Start Eye Cream appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Pepe y Flor charytatywnie

Ubrania Pepe y Flor to wygoda, ale też dobry projekt. Widoczne na zdjęciu spódnice z linii Iris to wspólny projekt Ani Olędzkiej, właścicielki marki, oraz Magdaleny Różczki. Do każdej spódnicy przypięty jest kartonik ze zdjęciem aktorki i jej odręcznie napisanym autografem. Dodatkową wartością jest cel, dla którego Ania i Magdalena podjęły się wspólnej pracy. Dochód ze sprzedaży spódnic IRIS PEPE Y FLOR BY MAGDALENA RÓŻCZKA wesprze leczenie 20-letniego Sebastiana, który od ponad roku jest w śpiączce. Chłopak przez ostatnie miesiące przebywał w klinice Budzik, gdzie mógł liczyć na pomoc lekarzy i rehabilitantów. Pobyt w klinice Ewy Błaszczyk dobiegł jednak końca i Sebastian wrócił do domu. Teraz potrzebne są środki na zapewnienie mu odpowiednich warunków oraz opłacenie jego rehabilitacji. Planujesz kupić spódnicę na wiosnę? Możesz wybrać model Iris marki Pepe y Flor. Każdy zakup jest dodatkowo nagradzany specjalnym voucherem ze zniżką 30% na kolejne, stacjonarne zakupy w Pepe y Flor. Cena spódnicy to 229 zł www.pepeyflor.com https://www.facebook.com/Budzimy-Sebastiana-457263347742049/?fref=ts https://www.facebook.com/pepeyflorpolska/?fref=ts Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Pepe y Flor charytatywnie appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Inspiracje: Wielkanoc

Nie mam aż takiego fioła na punkcie ozdób wielkanocnych, jakiego mam na punkcie bożonarodzeniowych. Może to dlatego, że wolę kolor czerwony od żółtego, który tradycyjnie kojarzy się z Wielkanocą. Nie znaczy to, że nie planuję żadnych ozdób na nadchodzące święta. Zwłaszcza, że nie musi być rustykalnie i w odcieniach żółci z zielenią. A jeśli nawet rustykalnie, to można iść na całość i wykorzystać łowickie wzory, wiklinę – nie muszą być tylko kurczaki i trawka. Innym motywem, który bardzo często pojawia się na wielkanocnych obrusach są zwierzątka nieodzownie kojarzące się z tymi świętami – króliczki, kurczaki i baranki. Wolisz bardziej uniwersalne wzornictwo? Sprawdzą się obrusy wielkanocne w kwiaty lub delikatne geometryczne wzory. Miłośnikom klasyki z pewnością przypadną do gustu tekstylia jednokolorowe. Równie istotne, jak obrus są stylowe serwetki. Najlepiej takie, których kolor lub wzór będzie dopasowany do obrusu. Jako wielkanocne ozdoby idealnie sprawdzą się różnorodne akcenty wiosenne i etniczne. Poduszki powinny nabrać kolorów. Warto powlec je poszewkami tłoczonymi w duże barwne kwiaty lub tęczowe łowickie pasy. Podobne desenie mogą zagościć na serwecie lub podłogowym dywaniku. Na drzwiach domu warto powiesić udekorowane romantycznymi zawieszkami wiklinowe wianki. Doskonałymi ozdobami wielkanocnymi będą także wiosenne rośliny. Zakładając, że nie spadnie śnieg, warto pomyśleć też o ozdobieniu balkonu czy tarasu. Jeśli kwietniki, to wykonane z pomalowanego na biało kutego metalu. Do tego wiklinowe kosze, które na czas okołoświąteczny można ozdobić, mocując do nich drewniane lub papierowe zawieszki z motywami pisanek, kurczaków i zajęcy. Piękną świąteczną dekoracją będą również ustawione w takich koszach bazie. Inspiracje dostarczył Westwing.pl Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Inspiracje: Wielkanoc appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Pasta z bakłażana – mutabal

Za każdym razem, kiedy jestem na Bliskim Wschodzie, zachwyca mnie to, że w dowolnym sklepie mogę za drobne (naprawdę drobne, kilka złotych) kupić świeżą pitę, świeżo zrobiony hummus i mutabal. To plus warzywa i mam gotowe śniadanie. Niestety, w Polsce to tak nie działa. Jasne, można kupić hummus w sklepie, ale jest to hummus o kilkutygodniowym terminie przydatności, nie tak dobry jak ten świeży. Mutabal raczej nie występuje. Dlatego dziś przepis na mutabal, czyli pastę z bakłażana. Pasta z bakłażana – mutabal 1 średniej wielkości bakłażan 200 g jogurtu greckiego 1 czubata łyżka tahini 1 ząbek czosnku sok z 1/2 cytryny 2 łyżki oliwy listonic_type='fooddrink';listonic_theme='addToShoppingList1';listonic_content='1 średniej wielkości bakłażan200 g jogurtu greckiego1 czubata łyżka tahini1 ząbek czosnkusok z 1/2 cytryny2 łyżki oliwy'; document.write(" "); Rozgrzej piekarnik do 200C. Nakłuj bakłażana w kilku miejscach (nożem albo widelcem), ułóż w naczyniu żaroodpornym, piecz około 45 minut, przewracając w połowie. Bakłażan musi być kompletnie miękki. Wyjmij bakłażana z piekarnik, poczekaj aż ostygnie. Przekrój na pół, obierz ze skóry, wyrzuć skórę. Miąższ ułóż na sitku, odstaw do odcedzenia na kilka minut. Nie wyciskaj go ręką – tyle płynu, ile samo wyjdzie, jest OK, ale można przedobrzyć. Odcedzony miąższ bakłażana pokrój w drobną kostkę i posiekaj – nie miksuj go w blenderze na gładko, mutabal musi mieć jakąś strukturę. Posiekaj ząbek czosnku. Do posiekanego bakłażana dodaj pozostałe składniki, wymieszaj. Podawaj z surowymi warzywami, z chlebem pita. Na zdjęciu mutabal podałam z szaszłykami z kurczaka (shish taouk) i kaszą kuskus z warzywami. Aha, mutabal to nie to samo co baba ghanoush; poza bakłażanem nie ma tam wielu punktów stycznych. Przepis na baba ghanoush podam innym razem. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Pasta z bakłażana – mutabal appeared first on Jest Pięknie.

Jak rozpoznać podróbkę Benefit Lemon-Aid?

Jest pięknie

Jak rozpoznać podróbkę Benefit Lemon-Aid?

Jest pięknie

Maseczki do twarzy Bobbi Brown

Nie ma lepszego sposobu na ładną skórę niż dobrze dobrana pielęgnacja. Marka Bobbi Brown proponuje maseczki do twarzy. Do wyboru są trzy – rozświetlająca Radiance Boost, oczyszczająca Instant Detox oraz odżywcza Skin Nourish. Można używać ich razem lub osobno, według potrzeb skóry. Skin Nourish ma tę zaletę, że można ją wmasować w skórę – coś, co bardzo lubię w maseczkach do twarzy, bo odpada problem ze zmywaniem jej nadmiaru. Najlepsza rzecz? W sprzedaży są nie tylko pełnowymiarowe maseczki (każda ma pojemność 75 ml), ale też zestaw mini-maseczek do twarzy. Można zabrać je w podróż albo po prostu przetestować i sprawdzić, czy to coś dla Ciebie. Bo w końcu nie ma kosmetyków idealnych, są tylko idealnie dobrane. Ceny: Maseczki do twarzy: 210 zł Zestaw mini-maseczek: 89 zł Kolekcja dostępna od lutego 2016 w wybranych perfumeriach Douglas i salonie firmowym Bobbi Brown. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Maseczki do twarzy Bobbi Brown appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Zegarki Guess Pop Sugar

Lubisz ombre w makijażu, w koloryzacji włosów? Zegarki Guess z kolekcji Pop Sugar też są ombre. Wspólnym mianownikiem kolekcji są słodkie, wiosenne kolory, ale też tarcze wykonane w stylizacji ombre. Sorbetowy, cukierkowy róż, jagodowy błękit oraz kolory srebra i złota, a do tego rząd kryształów. Zegarki dostępne są w wersjach: na niebieskich skórzanych paskach oraz na złotej i srebrnej bransolecie. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Zegarki Guess Pop Sugar appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Sałata z kurczakiem i suszonymi pomidorami

Dowcip o tym, że mogłabym napisać książkę pt. “Filet z kurczaka na 100 sposobów”, ma w sobie sporo prawdy. Poza mielonym mięsem z indyka, jedyny drób, jaki kupuje regularnie, to filet z kurczaka. Można go wkroić do zupy tajskiej, można dodać do stir-fry, no i można grillowany filet z kurczaka użyć w sałacie. Dziś wersja super prosta, jak chodzi o składniki, ale wyjątkowo smaczna. Do dzieła! Sałata z kurczakiem i suszonymi pomidorami proporcje na 2 porcje 100 g rukoli, roszponki lub szpinaku (sałaty o zdecydowanym smaku i mocnych liściach – sałata masłowa zwiędnie za szybko) łebek czosnku 100 ml oliwy 1 podwójny filet z kurczaka 2 łyżki musztardy Dijon 2 łyżki octu z czerwonego wina garść czarnych oliwek 6 suszonych pomidorów sól pieprz listonic_type='fooddrink';listonic_theme='addToShoppingList1';listonic_content='100 g rukoli, roszponki lub szpinaku (sałaty o zdecydowanym smaku i mocnych liściach - sałata masłowa zwiędnie za szybko)łebek czosnku100 ml oliwy1 podwójny filet z kurczaka2 łyżki musztardy Dijon2 łyżki octu z czerwonego winagarść czarnych oliwek6 suszonych pomidorówsólpieprz'; document.write(" "); Oliwę wlej do niedużego rondla. Obierz czosnek, wrzuć na oliwę i duś około 20 minut, mieszając, aż będzie miękki i złoty. Uwaga – tutaj nie ma skrótów. Jeśli zostawisz czosnek na pastwę losu, wyjdzie czarny, a nie o to chodzi. W międzyczasie oczyść i rozdziel filet z kurczaka, oprósz solą i pieprzem, zgrilluj na patelni grillowej. Jeśli czosnek był naprawdę duży, to część confitowanych ząbków możesz zostawić na potem – zalej je tylko oliwą. Te, których chcesz użyć, zmiksuj z 2 łyżkami oliwy, w której się gotowały, musztardą i octem. Dopraw według potrzeby solą i pieprzem. Rozłóż na talerzach sałatę, pokrojone na pół oliwki, pokrojone w paski pomidory i kurczaka, polej sosem. Podawaj od razu. Przepis znaleziony w Saveur. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Sałata z kurczakiem i suszonymi pomidorami appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Manicure hybrydowy w domu? Nie, dziękuję!

Ostatnio lakiery hybrydowe są w modzie. Wiele dziewczyn decyduje się na nie, bo z jakiegoś powodu są przekonane, że to lepszy pomysł niż żel na paznokciach. Mało tego, masa dziewczyn kupuje lakiery, pilniki, lampę LED i inne produkty potrzebne do zrobienia ich w domu. Po co? Tego nie wiem – chociaż na pewno są dziewczyny bardziej uzdolnione manualnie ode mnie. Na pewno są dziewczyny bardziej oszczędne ode mnie. Ale myślę, że tak samo, jak nigdy nie zdecydowałabym się na farbowanie włosów w domu (ostatni raz, kiedy robiłam coś takiego, miałam jakieś 15 lat i koleżanka farbowała mi włosy jakąś koszmarną ziołową farbą), nie zdecydowałabym się na zrobienie sobie manicure hybrydowego w domu. Nauczenie się przez podpatrywanie stylistki paznokci, a potem zrobienie “tego samego ale taniej” w domu, jest moim zdaniem oszczędzaniem w najgorszym wydaniu. Manicure hybrydowy nie jest koniecznością; jest przyjemnością, luksusem. To godzina czasu raz na 2 tygodnie, kiedy nic nie trzeba, kiedy można pogadać z robiącą paznokcie osobą. Polecam regularne chodzenie do tego samego salonu, do tej samej stylistki – dzięki temu zostaje się stałą klientką, można liczyć na specjalne traktowanie czy po prostu na wspólne tematy. Pytanie też, czy naprawdę nauczysz się wszystkiego, przyglądając się stylistce paznokci przy pracy. Może nie na wszystko będziesz umiała zareagować, może za mocno wypiłujesz paznokcie i uszkodzisz płytkę. A może po prostu nie będziesz wiedziała, że moczenie paznokci w acetonie co 2 tygodnie nie jest jedyną metodą na manicure hybrydowy, bo są lakiery, które tego nie wymagają. No, ale one nie kosztują kilkanaście złotych. Właśnie sprawdziłam – zestaw startowy striplac Alessandro (który nie wymaga namaczania paznokci w acetonie) kosztuje w Sephorze 419 zł. A to tylko jeden kolor lakieru! Inna sprawa to faktyczna oszczędność. Jasne, pewnie można kupić lakiery po kilkanaście złotych, do tego niedrogie pilniki, polerki, inne produkty, lampę LED – ale jeśli lubisz zawsze mieć inny kolor paznokci, to tych lakierów naprawdę musisz mieć sporo. Ja akurat bym się nadawała, bo zawsze mam paznokcie w neutralnym kolorze, innych nie noszę. Ale lubię mieć paznokcie zrobione idealnie, bez różnic w kształcie, bez pomyłek. Zapewne sama byłabym w stanie się tego nauczyć, ale po co? Wolę iść do ulubionego salonu, pogawędzić z Wiolą, podczas kiedy ona robi mi paznokcie. Zamiast manicure hybrydowego wybieram żel + lakier hybrydowy, bo dużo gotuję, często myję dłonie i nie mam czasu jeździć na zabieg co tydzień. 3 tygodnie z ładnie wyglądającymi paznokciami warte są tych 110 zł (tyle kosztuje uzupełnienie żelu + malowanie lakierem hybrydowym) i dwóch godzin czasu (godzina zabiegu, godzina na dojazd). Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Manicure hybrydowy w domu? Nie, dziękuję! appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Kolekcja CH Carolina Herrera wiosna/lato 2016

Kwiaty, hafty, marynarskie paski. Kolekcja CH Carolina Herrera na wiosnę i lato tego roku jak zwykle przeznaczona jest dla osób o różnych gustach. Podczas prezentacji, właścicielka polskich salonów występowała w intensywnie zielonym kombinezonie z tej kolekcji, zestawionym z minimalistycznymi sandałami na obcasie. Bardzo doceniam stylizację, ale sama raczej bym się w niej nie odnalazła. Za to marynistyczne zestawy, biało-czarne tuniki czy bluzka z haftami stylizowanymi na wschodnie? Jestem na tak. Poniżej cała kolekcja damska. O dodatkach napiszę osobno. Każdy z modeli do kupienia w butiku CH Carolina Herrera w Warszawie przy ul. Mysiej 5 i w Zakopanem przy ul. Krupówki 29. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Kolekcja CH Carolina Herrera wiosna/lato 2016 appeared first on Jest Pięknie.

Zakupy do coolomatu

Jest pięknie

Zakupy do coolomatu

Jest pięknie

Kolekcja Ingrid Spring Garden

Czas już na wiosnę? Kolekcja Ingrid to kwiaty w pełnym rozkwicie. Styliści marki proponują połączenie pudrowego różu na powiekach wzmocnionego czystym fioletem irysów. Ta kolorystyka rozświetla oczy jednocześnie wyostrzając tęczówkę. Na twarzy puder rozświetlający HD Beauty Innovation, na ustach beż złamany nutą ciepłego różu. Ceny: INGRID Egoist Eye shadow 7,99zł INGRID Liquid Lipstick 9,99zł INGRID Eye Pencil 6,99zł INGRID Puder rozświetlający HD Beauty Innovation 16,99zł Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Kolekcja Ingrid Spring Garden appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Dwustronna torebka Longchamp

Torebka w kolorze neutralnym czy zwracającym uwagę? Skóra ziarnista czy satynowa? Longchamp proponuje torebkę dwustronną. Klasyczna torebka Longchamp z linii Roseau zyskuje w tym sezonie nowy wygląd. Od teraz jest to torebka dwustronna, do noszenia na zmianę. W zasadzie dwie torebki w cenie jednej! Jedna strona to tradycyjna, ziarnista faktura skóry cielęcej w neutralnych kolorach, z kolei druga to bardziej satynowa tekstura w żywych, jaskrawych tonacjach, która jednocześnie nadaje kontrast całej torebce. Każdy z tych modeli to inny duet: czarny z różowym, granatowy z różowym, piaskowy z ecru oraz koniakowy z wiśnią. Cena torebki Longchamp Roseau to 1600 zł Do kupienia w butikach Longchamp.   Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Dwustronna torebka Longchamp appeared first on Jest Pięknie.

7 pomysłów na obiad na nadchodzący tydzień

Jest pięknie

7 pomysłów na obiad na nadchodzący tydzień

Jest pięknie

Zestaw beglossy – from glossy with love

W tym miesiącu beGLOSSY stawia na pielęgnację. Gwiazdą edycji „from beGLOSSY with LOVE” jest balsam do ciała z masłem shea marki Organique. Poza nim, w pudełku znajdziemy olejek pod prysznic Bioderma, maskę do włosów Syoss, krem do twarzy Clarena, balsam do rąk Lambre oraz gąbkę do podkładu Nicka K. Cena zestawu to 39-49 zł, w zależności od wybranego pakietu Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Zestaw beglossy – from glossy with love appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Wołowina z woka

Moje ulubione stir-fry to kurczak w sosie orzechowym, ale raz na jakiś czas mam ochotę spróbować czegoś innego. Wołowina z woka nie wymaga wielu nietypowych składników, a smakuje świetnie. Wołowina z woka proporcje na 2 porcje ok. 150-200 g makaronu ryżowego 300 g wołowiny 1 duża cebula 2 łyżki sosu sojowego 5 łyżek kimchi* łyżka szczypioru 1 łyżka oleju do smażenia listonic_type='fooddrink';listonic_theme='addToShoppingList1';listonic_content='ok. 150-200 g makaronu ryżowego300 g wołowiny1 duża cebula2 łyżki sosu sojowego5 łyżek kimchi*łyżka szczypioru1 łyżka oleju do smażenia'; document.write(" "); * Polecam zrobić własne kimchi, to naprawdę niewielki wysiłek, a smak bardzo dobry. Gotowe nie będzie tak dobre. Wołowinę pokrój w cienkie paski, cebulę w półplasterki. Zmieszaj, zalej sosem sojowym i odstaw przynajmniej na 3 godziny, najchętniej do następnego dnia. Rozgrzej olej w woku, wrzuć wołowinę z cebulą i smaż 3-4 minuty. W międzyczasie ugotuj makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Do woka dorzuć kimchi, wymieszaj. Jeśli mieszanka jest sucha, dolej trochę płynu z kimchi ze słoika. Rozdziel makaron do miseczek, na to nałóż mieszankę z woka, posyp szczypiorem. Przepis znalazłam w blogu Kuchenne wędrówki Shinju. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Wołowina z woka appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Balsamy eos w Polsce

Balsam eos o charakterystycznym, jajowatym kształcie nareszcie można kupić w Polsce. Mówiąc „w Polsce” mam tu na myśli możliwość przetestowania w perfumerii przed zakupem – zdaję sobie sprawę z istnienia prywatnych importerów. Balsamy eos są w 95% są zrobione z organicznych, wolnych od parabenów olejków jojoba, witamin oraz masła shea, które odżywia i nawilża usta. Balsamy eos można kupić w Perfumeriach Douglas. Cena: 25 zł Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Balsamy eos w Polsce appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

„Kobiety o kobietach” – 5. edycja kalendarza artystycznego Gedeon Richter

Dobra współpraca między mecenasem a artystami może przynosić imponujące efekty. Firma Gedeon Richter od kilku lat zaprasza do współpracy wybitnych polskich malarzy, grafików, ilustratorów. W tym roku zaproszono do współpracy kobiety. Gedeon Richter to firma farmaceutyczna, która ma w swoim portfolio wiele leków dla kobiet i aktywnie uczestniczy w działaniach i badaniach nad poprawą jakości życia kobiet na całym świecie. Zadaniem artystek było zilustrowanie cytatów przypisanych do poszczególnych miesięcy w roku. Sentencje zostały wybrane nieprzypadkowo, bowiem pochodzą również od znanych kobiet. W projekcie wykorzystano sentencje m.in. Margaret Thatcher, Gabrieli Zapolskiej, Coco Chanel, Evy Peron. W kalendarzu możemy podziwiać prace: Hanny Bakuły, Joanny Sarapaty, Kaji Renkas, Katarzyny Gintowt, Magdy Wolny, Justyny Kisielewicz, Laury La Wasilewskiej, Magdaleny Danaj, Marty Frej, Agaty Bogackiej, Uli Pągowskiej i Anny Halarewicz. Dzięki zachowaniu najwyższych standardów poligraficznych, każdą z prac można oprawić jak grafikę i nadać jej drugie życie w kolejnym roku. Wystawa prac dla publiczności dostępna będzie w dniach 26-27 lutego w warszawskich Arkadach Kubickiego. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post „Kobiety o kobietach” – 5. edycja kalendarza artystycznego Gedeon Richter appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Restauracja Pod Papugami, Wrocław

Jak już pisałam, przepadam za Wrocławiem. Może i urodziłam się w Warszawie, ale Wrocław podoba mi się bardziej. Pewnie też dlatego, że o ile warszawska Starówka to dla mnie skansen, gdzie bywam tylko jeśli przyjedzie rodzina, którą trzeba oprowadzić po Warszawie, o tyle wrocławski Rynek tętni życiem i moi wrocławscy znajomi traktują go jak normalne miejsce do bywania. Poza tym, restauracje. Podejrzewam, że gdybym postanowiła codziennie wchodzić do innego lokalu w Rynku i okolicach, nie starczyłoby mi miesiąca, żeby zwiedzić je wszystkie, nawet jeśli pominęłabym kebaby itp. Jedną z tych, które wspominam najczęściej, jest restauracja Pod Papugami. Pierwszy raz byłam tam chyba z 10 lat temu – karta wyglądała inaczej, potrawy inaczej się nazywały, a Facebook (szczególnie na urządzeniach mobilnych) nie istniał. Prehistoria. Ale zapamiętałam doskonałą sałatę z wątróbkami marynowanymi w likierze, który nadawał im szczególny smak, miłą obsługę i dobrze zmiksowane drinki (Long Island bardzo dawał radę). Niedawna okołowalentynkowa wycieczka była doskonałą okazją, żeby wrócić i sprawdzić, czy restauracja Pod Papugami to nadal to. Lubię mieć wszystko zaplanowane, więc sprawdziłam zawczasu kartę. Co prawda sałata nie nazywa się już „sałata Hannibala”, ale nadal jest w karcie. Poszliśmy zatem z Markiem na kolację. Wybraliśmy, jak zwykle, stolik na górze. Miła kelnerka przyniosła nam karty. Wybraliśmy 2 sałaty i 2 dania główne, ale kelnerka powiedziała, że sałata wystarczy na nas dwoje, jeśli zamierzamy jeść coś więcej. To pewna odmiana, bo zeszłym razem chyba takiego ostrzeżenia nie było – ale dobrze, że je usłyszeliśmy, bo jak widać na zdjęciu poniżej, porcja sałaty naprawdę była spora. I tak, wątróbka marynowana w Grand Marnier nadal smakuje doskonale – a sałata lodowa, której normalnie nie jadam, idealnie tutaj pasuje. Daniem głównym, które wybrałam, był stek, podany z masłem ziołowym, grillowanymi warzywami i pieczonymi ziemniakami. Mogłam, rzecz jasna, wybrać stopień wysmażenia, dodatki – i to było kolejne dobre trafienie. Mięso jest marynowane, więc ma swój własny smak, którego warto spróbować bez dodatków w postaci masła. Warzywa były zgrillowane na pół-miękko, tak żeby nadal można było wyczuć strukturę i smak. Marek wybrał makaron z owocami morza – i tutaj też nie było pomyłki. Jasne, zdaję sobie sprawę, że owoce morza to mieszanka z mrożonki, ale kucharz umie tak je przyrządzić, żeby kalmary ani krewetki nie miały konsystencji gumy, a dodatek oliwek, kaparów i suszonych pomidorów bardzo pasuje. Obie porcje były naprawdę duże – zamieniliśmy się nimi w połowie, żeby mieć porównanie, ale prawdę mówiąc, jedną porcją dania głównego też najedlibyśmy się bez problemu. Do tego karafka domowego czerwonego wina, całkiem przyzwoitego. Tak, do owoców morza pasuje raczej białe, ale trudniej utrzymać litrową karafkę w dobrej temperaturze. Nie jestem wielką fanką słodyczy, więc zamiast deseru był spacer po Rynku. Wspominaliśmy, gdzie byliśmy poprzednimi razy i doszliśmy do wniosku, że Pod Papugami nic się nie zestarzało. To naprawdę duże osiągnięcie, bo nie mam sentymentów i jeśli jakieś miejsce nie dorównuje wspomnieniom, to więcej tam nie wracam. Tutaj przerwa była naprawdę długa – ale nic się nie zmieniło. Restauracja Pod Papugami nadal wygrywa dobrą kuchnią, sensowną, średniej długości kartą i doskonałą, uprzejmą obsługą. Restauracja Pod Papugami Sukiennice 9a, Wrocław https://www.facebook.com/podpapugami/   Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Restauracja Pod Papugami, Wrocław appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Czy warto kupić odkurzacz iRobot Roomba?

Roomba, czyli samobieżny odkurzacz marki iRobot, to urządzenie relatywnie drogie, ale mające ułatwić życie. Czy warto wydać na nie pieniądze? Jak zwykle, odpowiedź brzmi „to zależy”. Jeśli mieszkasz w gęsto zastawionym meblami i bibelotami mieszkaniu, odkurzacz iRobot kompletnie się nie sprawdzi. Zresztą, pewnie podczas sprzątania tradycyjnym odkurzaczem musisz przestawiać meble. Roomba co prawda wjedzie pod niski stolik, ominie przeszkodę, ale musi mieć miejsce do manewru. Na szczęście mój dom jest raczej pusty – nie mamy nadmiaru mebli, jest sporo wolnej przestrzeni, a jedyne wyzwanie dla Roomby to kable w gabinecie. Jest też to, że nie lubię sprzątać. Tradycyjne sobotnie porządki w domu to dla mnie dopust boży. Jeśli część pracy może za mnie zrobić samobieżny odkurzacz, to naprawdę nie będę narzekać. Oczywiście, Roomba nie jest moim jedynym odkurzaczem – w sumie mam cztery, nie licząc urządzenia do mycia podłóg. Ale na co dzień, do przejścia po podłodze w łazience, w kuchni, w salonie, Roomba naprawdę jest niezastąpiona. Żałuję, że nie mam kota albo niedużego psa – filmiki ze zwierzakami jeżdżącymi na Roombie to nieustający hit internetu. Roomba radzi sobie też z długimi włosami – to wiem, bo ja mam długie. Zanim kupiliśmy Roombę, biała podłoga w łazience wymagała codziennego czyszczenia. Teraz wystarczy włączyć odkurzacz. Mój model odkurzacza, czyli Roomba 880, ma dwa długie wałki, które obracają się w przeciwne strony, dzięki czemu cały kurz, włosy i tym podobne śmieci wchodzą do środka. Czasem włosy nawijają się na prowadnice wałków, ale ponieważ nietrudno je wyjąć, to nie ma problemu z czyszczeniem. W domu mam klepkę, kafelki i kamienne płyty. Roomba jeździ po wszystkich tych powierzchniach z równą łatwością, równie skutecznie je czyści. Gdybym miała dywany, też nie byłoby żadnego problemu – Roomba czyści dywany. Warto jednak pamiętać o systematyczności, bo brudny, dawno nie czyszczony dywan czy gęsta wykładzina z masą zanieczyszczeń wymaga po prostu więcej mocy. Drobne przeszkody po drodze nie są problemem. Mam w salonie grzejnik w podłodze, przykryty drewnianymi szczeblami. Czasem Roomba umie stamtąd wyjechać, ale ponieważ w zestawie są dwie latarnie, można jedną ustawić tak, żeby blokowała odkurzaczowi wjazd w to miejsce – to też dobre rozwiązanie, jeśli masz w domu schody. Jasne, Roomba ma wykrywacz krawędzi i raczej nie spadnie, ale po co ryzykować? Jeśli chodzi o drobiazgi typu buty w przedpokoju, nie ma problemu – Roomba je sobie przesunie. Krzesła, fotele, stoliki, suszarka do ubrań Roombie nie przeszkadzają, bo jej systemy ułatwiają jej poruszanie się z względnym wdziękiem, czyli bez wjeżdżania z łupnięciem w mebel. Roombę można zaprogramować tak, żeby sprzątała dom codziennie – to idealne rozwiązanie, jeśli rano wychodzisz z domu, bo odkurzacz iRobot wydaje zauważalny odgłos. Jest cichszy od normalnego odkurzacza, ale słyszalny i nieco uciążliwy, jeśli jesteś w tym samym pomieszczeniu. Po zakończonej pracy, Roomba wraca do stacji dokującej i ładuje akumulatory. Jedyne, o czym trzeba pamiętać, to opróżnienie pojemnika na brud. Co do akumulatorów – padło o nie pytanie w moim wpisie na Facebooku. Jak zwykle, wszystko zależy od tego, jak Roomba jest użytkowana. Jeśli sprząta dom regularnie, a w międzyczasie siedzi na stacji dokującej, to baterie powinny wytrzymać kilka lat. Skoro mowa o bateriach, to wypada też powiedzieć o zużyciu energii. Nie jest to tak łatwo obliczyć, jak początkowo myślałam, ale na szczęście są ludzie bardziej dociekliwi ode mnie. Na stronie agdlab.pl znalazłam test jednego z modeli – Roomba 660. Co prawda ja mam model 880, ale różnica w poborze energii nie będzie znacząca, może do 20% z uwagi na większą moc mojego modelu. Idąc za podsumowaniem ze strony – jedno sprzątanie kosztuje jakieś 3,5 zł. Niech będzie 4 zł. Spójrzmy na to z tej perspektywy: sprzątaczka do domu kosztuje jakieś 100 zł za wizytę i odkurzanie zajmuje jej co najmniej 1/3 czasu, jaki spędza. Czyli 30 zł. Oczywiście, sprzątaczka może też umyć okna, wyprasować koszule czy wypucować łazienkę, ale to będzie robić przez resztę tego czasu. No i albo trzeba jej ufać, albo trzeba jej pilnować. Nie masz sprzątaczki? To przelicz to na swój czas. Odkurzacz iRobot nie odkurza tak, jak Ty. Nie idzie wzdłuż pokoju, potem do następnego. Jeździ tu i tam, uwzględniając też ewentualne wskazania latarni rozstawionych w domu. Model 880 można też sterować z pilota… albo po prostu przenieść tam, gdzie akurat rozsypało się coś, co trzeba sprzątnąć. Mój dom ma nieco ponad 100 m2. Roomba poradzi sobie z taką powierzchnią, o ile będzie ona na jednym piętrze. Czy warto kupić odkurzacz iRobot? Moim zdaniem – tak. Codzienne odkurzanie sprawia, że dom jest czystszy, co jest też ważne dla alergików (model 880 ma filtry HEPA). Na pewno docenią to też posiadacze zwierząt – plączące się wszędzie włosy kota czy psa to umiarkowana ozdoba domu. Owszem, nadal trzeba samodzielnie sprzątnąć dom raz na jakiś czas, ale możliwość puszczenia odkurzacza w ruch po imprezie jest naprawdę dużym plusem. Cena jest, jak napisałam na początku, relatywnie wysoka – mój model kosztuje 3000 zł. Ale są też inne, znacznie tańsze. Polecam konfigurator na stronie irobot.pl – można się z niego dowiedzieć, jaki model będzie odpowiedni dla Twoich potrzeb. Z naszego punktu widzenia – przebywamy większość czasu w domu i wychodzimy o nieregularnych porach – programator i pilot są niepotrzebne. Natomiast lepsze szczotki są w wyższych modelach. No i latarnie – dwie w zestawie to optymalne rozwiązanie, ale warto dokupić chociaż jedną. Na zdjęciach poniżej – proces oczyszczania wałków i wnętrza. Robimy to raz na jakiś czas.   Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Czy warto kupić odkurzacz iRobot Roomba? appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Peeling i balsam do ust Clinique Sweet Pots

Kiedyś naprawdę miałam fazę na błyszczyki. Dziesięć różnych Juicy Tubes? Ależ proszę. Teraz używam przede wszystkim balsamu do ust – bo wychodzę z założenia, że dobrze nawilżona, miękka skóra ust wygląda lepiej niż najlepszy błyszczyk. Dlatego zestaw peeling i balsam do ust Clinique Sweet Pots bardzo mi się podoba. Opakowanie mieści dwie warstwy produktu: po jednej stronie znajduje się cukrowy peeling, a po drugiej – balsam nawilżający. Do wyboru jest sześć odcieni. Cena: 99 zł Peeling i balsam do ust Clinique Sweet Pots dostępny jest tylko w salonach firmowych i w sklepie internetowym Clinique, natomiast od marca pojawi się dodatkowo na wyłączność w perfumeriach Douglas. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Peeling i balsam do ust Clinique Sweet Pots appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

The Granary La Suite Hotel, Wrocław

Uwielbiam Wrocław. To moje ulubione miasto w Polsce. To wyznanie budzi czasem zdumienie, bo ani nie pochodzę z Wrocławia, ani nigdy tam nie mieszkałam. Może to właśnie z uwagi na wakacyjne skojarzenia tak lubię to miasto. Podczas niedawnej wycieczki okołowalentynkowej, zdecydowaliśmy się zanocować we Wrocławiu. Zeszłym razem, kiedy tam byliśmy, zauważyliśmy The Granary La Suite Hotel, ciekawy budynek umieszczony w starym spichlerzu. Zrobił na nas dobre wrażenie, więc tutaj zrobiliśmy rezerwację. Hotel ma już kilka lat – zdaje się, że działa od 2010 roku. Zwykle po takim czasie hotele tracą już nieco ze świeżości. Tutaj foyer wygląda bardzo dobrze, chociaż unoszący się w powietrzu zapach smażonych krewetek był niecodzienny. Jasne, lubię krewetki, ale tego rodzaju zapach źle świadczy o wentylacji w hotelu. Pokój w The Granary Hotel wybraliśmy w ciemno, bez dowiadywania się, czym się różnią. Umieszczony na poziomie zero pokój jest bardzo duży, ale – co wychodzi na jaw dopiero rano – ciemny. Część sypialna, ponieważ nie ma okna, jest cały czas pogrążona w półmroku. W pokoju jest klimatyzacja, ale jej ustawienie jest trudne – przez całą noc instalacja włączała się i wyłączała, co w połączeniu z wyjątkowo miękkim materacem i wiotkimi poduszkami sprawiło, że spało się nam średnio. Rozmawiałam kiedyś z właścicielką pewnego hotelu o przyczynach, dla których w hotelowych łazienkach montuje się raczej wanny niż prysznice. Wielu gości przybywa z dziećmi, a dziecko łatwiej wykąpać w wannie. Niestety, jako osoba dorosła i bezdzietna jestem tu poszkodowana. W The Granary Hotel w łazience jest spora, asymetryczna wanna. Z uwagi na mój wzrost, wchodzenie i wychodzenie było sporym wyzwaniem, bo jedyny uchwyt na ścianie znajdował się kompletnie poza moim zasięgiem. Rano śniadanie. Dla mnie to najważniejszy posiłek dnia, więc słabe śniadanie w hotelu jest nie do pomyślenia. Tutaj jest nieźle – spory wybór świeżych warzyw, owoców, sery, wędliny, na zamówienie też jajka, omlet itp. Niestety, soki tylko z kartonu, a w dodatku cała sala restauracyjna jest za mała, żeby pomieścić gości. Na szczęście można usiąść w pobliskiej sali konferencyjnej. Ważna rzecz dla podróżujących samochodem – w hotelu są dwa parkingi. Wewnętrzny na dziedzińcu jest raczej wąski i manewrowanie sporym samochodem może być pewnym wyzwaniem. Jest też drugi parking, na zewnątrz, odgrodzony szlabanem – tam jest więcej miejsca. The Granary La Suite Hotel robi ogromne wrażenie z uwagi na historię budynku. Z Menniczej blisko jest do Rynku, ale jeśli nie ma się ochoty donikąd wychodzić, to restauracja hotelowa ma raczej wysokie oceny. Ja poszłam sprawdzić, czy Pod Papugami nadal karmi tak samo dobrze, więc restaurację Mennicza Fusion sprawdzę może innym razem. Czy wrócę do hotelu? Może. Ale najpierw upewnię się, czy w sypialni są okna i czy mogę zmienić rodzaj materaca oraz poduszek. Może uda się też znaleźć pokój z prysznicem. The Granary La Suite Hotel, Wrocław Mennicza 24, Wrocław https://www.facebook.com/The-Granary-La-Suite-Hotel-414163215410/?fref=ts Zdjęcie zewnętrzne hotelu pochodzi ze strony FB przybytku. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post The Granary La Suite Hotel, Wrocław appeared first on Jest Pięknie.