Podróbki pudrów Pupa

Jest pięknie

Podróbki pudrów Pupa

Myślicie, że podrabiane są tylko marki wysokopółkowe? Nic bardziej mylnego. Podrabiane są ubrania i dodatki ze średniej półki (podróbki Nike Air Max to najczęściej czytany poradnik w Jest Pięknie), ale też kosmetyki. Dziś podróbki pudrów Pupa. Pupa to włoska marka, której niefortunna w polszczyźnie nazwa znaczy “lalka”. Kosmetyki Pupa można kupić w drogeriach, ale też np. w Douglasie. A na OLX można kupić coś takiego:   W środku wygląda to tak:   Podróbka? Ależ oczywiście. Piętrowe pudry to częsta podróbka, niemająca nic wspólnego z oryginałem, występująca z logo niejednej marki. Puder Pupa Luminys wygląda tak: Jest też puder brązujący Pupa Luminys:   Podsumowując: na szczęście podróbki pudrów Pupa łatwo rozpoznać. Jeśli nie po kształcie, to po cenie. Dziewczyny, za 23 zł to nie jest kwota, za jaką kupicie puder Pupa – trzeba na niego wydać 100 zł. Zanim uznacie, że jednak warto spróbować takiego podrabianego – a skąd wiadomo, z czego jest zrobiony? Może z farby do ścian? Przecież nikt nie napisze na opakowaniu prawdziwego składu. A może był mieszany w betoniarce, w zapleśniałym garażu? Jeśli 100 zł za puder to za dużo, w drogeriach można znaleźć masę kosmetyków w cenie 20-30 zł za opakowanie. Wiesz, jaka jest ich zaleta? Nie są podróbkami, powstały w kontrolowanych warunkach. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Podróbki pudrów Pupa appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Reebok ZPump Fusion – warto?

Na początek małe wyjaśnienie – nie biegam. Kroczę. No dobrze, szybko spaceruję. Bieganie to nie moja bajka. Dlaczego w takim razie polubiłam buty Reebok ZPump Fusion? Od stycznia mam nowe urządzenie do mierzenia aktywności – Fitbit Charge. Staram się codziennie spacerować – nie zawsze zrobię 10000 kroków (czyli ponad 8 kilometrów), ale 5-6 kilometrów jest w zasięgu. Jeśli robię kilka mniejszych spacerów, mogę iść choćby w klapkach, ale dłuższa trasa wymaga sensownego obuwia sportowego. Mam kilka par – zwykle wybieram modele sportowo-lifestylowe, jak to jest określane, czyli nie takie bardzo usportowione. Dobrze wyglądają do dżinsów, do szortów – a przy okazji są raczej wygodne. Zrobiłam po 20k kroków (czyli jakieś 15 km) w ciągu jednego dnia we Wrocławiu, potem w Berlinie i na Rugii – wszystko w wygodnych, porządnych New Balance. Ale pod koniec dnia zawsze znajdowałam jakiś pęcherz gdzieś na stopie – na małym palcu, czasem gdzieś z boku, w zależności od tego, jak ułożyła się skarpetka, jak ułożył się język buta. Kiedy dowiedziałam się, że Reebok przyśle mi model ZPump Fusion, byłam bardzo ciekawa, ale obawiałam się, że będę wyglądać przekomicznie. Ja, w takich butach? Na szczęście dobre duszki z agencji PR wybrały dla mnie bardzo ładny wariant w odcieniach szarości. Od razu zabrałam się za mierzenie. Na początku trochę się zdziwiłam, bo buty są bardzo wąskie i w zasadzie nie ma szansy założyć ich bez łyżki do butów. Wynika to jednak z ich budowy – Reebok ZPump Fusion są jednym kawałkiem. Nie ma tu osobnego języka, sznurowanie też jest tylko dodatkiem. Dzięki temu bardzo ściśle przylegają do stopy, obejmują ją, a pompka pozwala jeszcze bardziej je dopasować. Wszystko po to, żeby lepiej biegać – tutaj opieram się na opiniach innych, bo ja się nie wybieram. Ale marszobieg w tych butach jest prawdziwą przyjemnością. Nieważne, czy idę po chodniku, czy po ścieżce w lesie, jest po prostu idealnie. Nie chcę przez to powiedzieć, że inne buty nie nadają się do długich spacerów, ale te są po prostu do nich stworzone. Aha – jeśli Ty biegasz, to do końca września można poćwiczyć z marką Reebok w Warszawie, w Plażowej. Co czwartek o godzinie 19.00 start. Podejrzewam, że dla biegaczy takie buty są o wiele ważniejsze niż dla mnie. I chociaż nie zamierzam zacząć biegać (choćby z przekory dla panującej mody), regularnie wychodzę z domu na długie spacery. Moda pozwala na zestawienie takich butów z dżinsami i torebką, więc jeśli kiedyś zobaczycie mnie na ulicy, pomachajcie do mnie. Na pewno odpowiem! Cena Reebok ZPump Fusion: 449 zł Do kupienia w salonach Reebok, w pop-up store Reebok@Plażowa w Warszawie oraz w wybranych sklepach sieci GoSport. Uwaga: w Zalando znalazłam Reebok Zpump Fusion za 321,75 zł!   Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Reebok ZPump Fusion – warto? appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Charytatywna kolekcja Mokobelle

Mokobelle pomaga zwierzętom w potrzebie. Akcja, pierwotnie zaplanowana na kilka tygodni, została właśnie przedłużona. Lubię zwierzęta. Niby nie jestem w tym odosobniona, ale schroniska są pełne zwierzaków, których potrzeby nie zawsze ograniczają się do miski karmy. Te zwierzęta też trzeba leczyć, trzeba spędzać z nimi czas, kupować dla nich budy i tak dalej. To kosztuje. Dlatego podoba mi się charytatywna kolekcja Mokobelle – 60% kwoty ze sprzedaży każdej bransoletki zostaje przekazane na pomoc zwierzętom. Pieniądze trafiają na konta trzech fundacji. Nie nosisz biżuterii? Kup coś w prezencie koleżance, mamie, teściowej. Cena: od 110 zł, do kupienia w butiku Mokobelle Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Charytatywna kolekcja Mokobelle appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Tarzańskie Babie Lato w Hotel Aries & Spa

Wrzesień w Zakopanem zapowiada się piękny! Słynne Tatrzańskie Babie Lato w tym roku będzie jeszcze bardziej spektakularne, pełne kolorów, słońca i magii. Wędrówki w góry, spacery w dolinach i wyprawy na górskie hale – najlepiej zaplanować je z bazy wypadowej, jaką jest Zakopane. Hotel Aries & Spa ma ofertę specjalną dla amatorów jesieni pod Tatrami: minimum 3 noce w cenie 420 zł za osobę za noc. Pakiet zawiera nocleg w komfortowym pokoju o wybranym standardzie, śniadania w formie bufetu, kolacje z pakietem napojów (soki, woda, kawa, herbata), 30-minutowy masaż dla każdej osoby dorosłej podczas pobytu, miejsce parkingowe do każdego zarezerwowanego pokoju, bezpłatny dostęp do strefy wellness, basenu termalnego i strefy saun. www.hotelaries.pl Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Tarzańskie Babie Lato w Hotel Aries & Spa appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

David Lagercrantz „Co nas nie zabije”

Czwarta część cyklu Millennium, „Co nas nie zabije”, jest chyba najbardziej oczekiwanym kryminałem tego roku i nie zdziwię się, jeśli będzie najlepiej sprzedającym się tytułem – nie tylko w tej dziedzinie, ale w ogóle. Czy bez Larssona coś się zmieniło? Co prawda teoretycznie historia przewijająca się przez poprzednie części cyklu została zamknięta, bo arcywróg Lisbeth Salander nie żyje, ale uważni czytelnicy zapamiętali zapewne kogoś, kto może okazać się kolejnym arcywrogiem. Poza tym, we wszystkich częściach walka z przeciwnikiem rozgrywa się na kilku płaszczyznach – nie inaczej jest tutaj. Poza historią Salander, jest naukowiec mogący swoimi odkryciami zmienić świat, jest rządowa agencja, jest złowroga tajna organizacja. Akcja w „Co nas nie zabije” rozkręca się wielotorowo. Są znane postacie – jak Erika Berger czy Mikael Blomkvist, są nowe; oczywiście pojawia się też Lisbeth Salander. Książka nie rozczarowuje, bo kilkaset stron dobrze się czyta, nawet mimo kilku wpadek tłumaczy (podmienione nazwiska w dialogu). Jak zwykle jest trochę konkretnej wiedzy – o komputerach i bezpieczeństwie, o łamaniu zabezpieczeń, o możliwościach ludzkiego mózgu. Jest obligatoryjna ofiara, której bardzo żal, jest strzelanina, no i jest wielki temat, który sprawia po raz kolejny, że Millennium odnosi kolosalny sukces. Mimo obecności Blomkvista, bohaterką pierwszoplanową jest Salander. I to ona jest współczesną odpowiedzią na Bonda. Umie wszystko, ze wszystkim sobie radzi, w przerwie między jednym a drugim piekielnie niebezpiecznym wydarzeniem rozwiązuje skomplikowane problemy matematyczne oraz mimochodem wspiera finansowo ulubione przedsięwzięcia. No tak, bo przy okazji jest niemożliwie bogata dzięki wydarzeniom z poprzednich części. Z jednej strony, to straszliwe uproszczenie narracyjne, bo Salander w zasadzie samodzielnie załatwia trzy czwarte akcji, ale z drugiej strony, nie mogę powiedzieć, że to błąd Lagercrantza. Larsson pisał tak samo. Jak napisałam wyżej, jestem przekonana, że „Co nas nie zabije” Lagercrantza będzie hitem. Nie ma takiej siły, która mogłaby zmniejszyć popularność tego cyklu – tylko przez ten weekend widziałam zdjęcia tej książki u kilkorga znajomych na FB i Snapchacie, a to nie zdarza się w zasadzie z innymi premierami. Nie uważam jednak, żeby była to książka w jakikolwiek sposób przełomowa. To te same ciepłe kapcie, co do tej pory – kilkaset stron pełnych akcji, nazw sztokholmskich ulic i czyhającej w ciemnościach wielkiej, złej organizacji. I oczywiście cliffhanger zapowiadający kolejną część. Cena: 28 zł w wydawnictwie Czarna Owca, 23 zł za ebook w Publio Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post David Lagercrantz „Co nas nie zabije” appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Wkładki do butów Scholl

Wiesz, że jesteś stara, kiedy zaczynasz narzekać na zdrowie. Chociaż to tak naprawdę nie ma nic wspólnego z wiekiem – to raczej kwestia tego, jak żyjemy, co robimy, jakie buty nosimy. Wkładki do butów Scholl pomagają uporać się z bólem stóp. Nie trzeba codziennie biegać 10 km (pozdrowienia dla Agnieszki i Krzyśka, których wyniki codziennie oglądam na FB), żeby pod koniec dnia jęknąć, zdejmując buty. Jasne, pomaga masaż, kąpiel i odpoczynek, ale Scholl proponuje też inny sposób – wkładki do butów. Przyczyną wielu dolegliwości związanych ze stopami są mikrourazy spowodowane dużym obciążeniem, na jakie narażone są stopy. Co więcej, każdego dnia poruszamy się po twardej powierzchni, często w nieelastycznym, dodatkowo zwiększającym siłę nacisku obuwiu. Odpowiednio dobrane wkładki amortyzują wstrząsy w trakcie chodzenia oraz pomagają prawidłowo rozłożyć ciężar ciała na powierzchni stopy, chroniąc stawy i miejsca szczególnie narażone na ucisk. Co ważne, prawidłowe przenoszenie obciążeń masy ciała ma także duże znaczenie dla kręgosłupa, a w szczególności dla jego dolnego odcinka. Poprzez ochronę stawów i odpowiednie rozłożenie masy ciała podczas chodzenia i uprawiania aktywności fizycznej wkładki do butów Scholl pomagają chronić kręgosłup przed mikrouszkodzeniami i pozwalają zachować komfort podczas codziennych aktywności. Tyle teorii. Ja biorę się za praktykę – ponieważ ostatnio narzekałam na ból kręgosłupa, a po całych dniach spacerów, mimo bardzo wygodnych butów, stopy bolały mnie jak nie wiem co, to czas na test. Mam już wkładki do butów Scholl. Muszę tylko zastanowić się, do których butów je włożę – ale myślę, że do butów sportowych, bo te noszę najczęściej. Opiszę, jak wyszło. Wkładki do butów Scholl GelActiv kosztują 59,99 zł. I oczywiście nie są tylko dla kobiet. Znasz, używasz? Napisz mi w komentarzu, jak się sprawdziły. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Wkładki do butów Scholl appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Kosmetyki Essence Arriba

Tego lata essence udało się w podróż do krainy Majów, sombrero i pięknych plaż Cancun, a w sierpniu i wrześniu proponuje trend edycję Arriba!. Zainspirowane kolorowymi kwiatami i sukienkami w kwiaty, światem w czerwieni, różu, fiolecie i zieleni produkty w kolekcji Essence Arriba pozwolą wyczarować kolorowy makijaż – także włosów. W kolekcji znajdziemy bowiem kredę do włosów z poręcznym klipsem i rączką, wachlarz z cudownymi kwiatowymi motywami na gorące dni, a także cienie i róż w jaskrawych kolorach. cień do powiek essence Arriba!, cena 8,99 zł błyszczyk essence Arriba!, cena 7,99 zł wielobarwny róż essence Arriba!, cena 12,99 zł lakier do paznokci essence Arriba!, cena 7,99 zł lakier nawierzchniowy essence Arriba!, cena 8,99 zł kreda do włosów essence Arriba!, cena 17,49 zł wachlarz essence Arriba!, cena 12,99 zł Kosmetyki essence “arriba” są dostępne w drogeriach Hebe na terenie Polski sierpniu i wrześniu 2015.   Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Kosmetyki Essence Arriba appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Jak jeść zdrowo?

Kiedy zaczynałam pisać o jedzeniu, zaczynałam też dietę South Beach. Po ponad pięciu latach mam sporo przemyśleń i sporo wiedzy o tym, jak jeść zdrowo. Każda dieta wymaga jakichś wyrzeczeń. Mniej tłuszczu, mniej węglowodanów, mniej cukrów, czegoś tam zupełnie nigdy nie wolno jeść – i tak dalej. To bardzo ciekawe teorie, ale w życiu rzadko udaje się do nich stosować: pizza na spodzie z kalafiora to Ersatz, tak samo jak niskotłuszczowy ser brie (jedna z najgorszych rzeczy, jakich kiedykolwiek spróbowałam). Jedzenie jest dla większości z nas przyjemnością, więc nie należy się wiecznie umartwiać. Zamiast tego, warto jeść zdrowo i rozsądnie. Poniższe zasady to wypadkowa setek artykułów i opracowań naukowych, które czytałam w ciągu ostatnich lat. Nie mówię, że to prawdy objawione i nie jestem zdania, że każdemu te zasady przypadną do gustu. Można czegoś nie lubić, można nie jeść z przyczyn światopoglądowych czy zdrowotnych. Do tego się nie odnoszę – sam(a) wiesz, jakie masz tu ograniczenia. A zatem, jak jeść zdrowo? Po pierwsze, staraj się jeść jak najwięcej produktów nieprzetworzonych. Nie oznacza to tylko warzyw i owoców – jajka, ryby i mięso przed obróbką termiczną też są OK. Co ważne, kupując mięso, unikaj gotowców na grill. Marynata najczęściej jest słona i niestety może maskować fakt, że mięso jest drugiej świeżości. Zrobienie marynaty na grilla jest naprawdę proste. Unikaj też białego ryżu – lepszy jest brązowy czy dziki. Fakt, zwykle dłużej się go gotuje, ale jeśli nastawisz minutnik, to nie musisz przyglądać się garnkowi w kuchni. Po drugie, nie wszystko trzeba robić samemu. Nie wyobrażam sobie, że produkowałabym własny makaron – nie mówiąc już o jeżdżeniu do młyna po świeżo zmieloną mąkę. Nie musisz unikać gotowych produktów (jak makaron, mąka czy oleje). Dobrze jest jednak nie jeść makaronu codziennie. Po trzecie, chociaż nie ma przekonujących dowodów naukowych na to, że produkty wysokoprzetworzone są niebezpieczne dla zdrowia, jedz je rzadko. Gotowe ciasta i ciasteczka, mieszanki płatków śniadaniowych, pieczywo tostowe, tortilla – nic się nie stanie, jeśli czasem zjesz coś takiego, ale staraj się ograniczać to w diecie. Jeśli chleb – to z krótkim składem, bez polepszaczy. Po czwarte, staraj się przygotowywać w domu większość posiłków. Jedzenie w restauracjach to przyjemność, ale według badań, Polacy jedzą raczej w fast foodach, barkach przy biurowcach i zaopatrują się u „Pana Kanapki”. Teoretycznie wiadomo, z czego robi się pomidorową, a z czego kanapkę z tuńczykiem, ale trudno się dopytywać, czy rosół był domowy, czy z kostki rosołowej, albo czy majonezu jest łyżeczka na porcję, czy trzy. Wiem, gotowanie jest czasochłonne i wielu osobom może się wydawać, że nie da się codziennie gotować, chodząc do biura. Ćwiczyłam to przez kilka lat – z tego pół roku gotowałam dla trzech osób, a nie dla dwóch. Jasne, musiałam codziennie albo coś ugotować, albo odmrozić, dokończyć, przepakować – ale było warto. Kiedy patrzyłam na rozgotowane na śmierć kluski z burym sosem i żylaste mięso na stołówce, a potem na moje pojemniki z obiadem (polecam cykl „co brać do pracy”!), wiedziałam, że warto było. Po piąte, nie omijaj przypraw ani olejów czy masła. Jasne, da się gotować bez soli – moja mama nie ma zaufania do przypraw i woli potrawę niedoprawioną od jakiejkolwiek innej. Ale po co? Ostatnie wyniki badań wykazują, że ani sól, ani tłuszcze (oleje, oliwa, masło) nie są niebezpieczne, za to doskonale dosmaczają potrawę. Nie należy przesadzać – ale nie ma sensu gotować bez przypraw. Odradzam jednak wszystkie gotowe zestawy przypraw czy fiksy z torebki – zwykle mają w składzie przede wszystkim sól i mąkę. Lepiej samej pomyśleć o tym, jak doprawić gulasz. Po szóste, pij wodę. Żadne soki, z cukrem czy bez cukru, nie zastąpią normalnych, surowych owoców. Kompotu też można napić się raz czy drugi, ale nie codziennie. Co do kawy, herbaty i alkoholu – są badania dowodzące, że każdy z tych napojów szkodzi zdrowiu, ale też takie, z których wynika, że pomaga. Jak zwykle – umiar jest kluczowy. I nie, nie trzeba pić 8 szklanek wody dziennie. Pij wtedy, kiedy chce Ci się pić. Dopełniaj szklankę stojącą na biurku, kiedy ją opróżnisz – to też doskonały sposób na to, żeby regularnie wstawać na parę minut. Po siódme, jedz z innymi. Spotykaj się ze znajomymi na wspólne gotowanie, chodź na warsztaty kulinarne, zaproś mamę na obiad, który Ty ugotujesz. Wspólne gotowanie jest przyjemne, uczy nowych rzeczy, a wspólne jedzenie sprawia, że jesz wolniej. A to zdrowe. A Ty, jakie masz sposoby na to, żeby jeść zdrowo? Napisz mi o tym w komentarzu. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Jak jeść zdrowo? appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

10 rzeczy, które warto wiedzieć o Air Joga

Na jednej z prezentacji pokazywano air joga, dostałam też zaproszenie na zajęcia. Wyglądało efektownie, ale jak to działa? Do napisania tego artykułu zachęciłam moją szwagierkę (cioteczną, ale zawsze). Ania ćwiczy jogę od lat, więc ma o tym o wiele większą wiedzę. A zatem, co udało się jej ustalić? Air Joga, zwana też czasem w Polsce Jogą w Powietrzu, to technika wykonywania asan w hamaku. Hamakiem w air jodze jest duża chusta podwieszona pod sufitem, w której można siedzieć, stać, leżeć i latać. Asany, czyli pozycje w jodze są lekko zmodyfikowane, ale opierają się na tych samych zasadach, co w innych technikach jogi. Co warto wiedzieć o air joga? 1. To joga wykonywana przy użyciu podwieszonego hamaku. 2. Hamak może utrzymać ciężar do 700 kg. 3. Hamak pozwala na głębsze rozciąganie niż inne techniki jogi. 4. Hamak stanowi podporę dla pozycji odwróconych, dzięki czemu są one łatwiejsze do wykonania szczególnie dla osób początkujących. 5. Air joga wzmacnia ramiona i brzuch. 6. Air joga głęboko rozluźnia system nerwowy, relaksuje i regeneruje organizm. 7. Podczas ćwiczeń z hamakiem kręgosłup jest odciążony, więc air joga doskonale nadaje się dla osób, które mają z nim problemy. 8. Air joga łączy gimnastykę, zabawę i głęboki relaks. 9. Air joga uczy pokonywać własne ograniczenia – pokonujesz strach przed pozycjami odwróconymi na hamaku. 10. Air joga uczy zaufania do świata i puszczania kontroli – zaczyna się od zaufania do hamaka, a kończy na uczuciu lekkości i radości z „latania”. Dowiedz się, gdzie odbywają się zajęcia z Air Jogi w Warszawie lub umów się na indywidualną lekcję: http://airyogapilates.pl Air Joga jest bardzo bezpieczną techniką ćwiczeń, jednak ze względu na specyfikę pozycji odwróconych, sprawdź poniższą listą przeciwwskazań: Jaskra Ciąża Przebyta niedawno operacja Choroby serca Przebyty zawał Bardzo niskie lub bardzo wysokie ciśnienie Niedawno odniesiony uraz głowy Skłonność do mdlenia Zawroty głowy Osteoporoza Zespół cieśni nadgarstka Zapalenie zatok przynosowych Dyskopatia Przepuklina rozworu przełykowego Zapalenie stawów Botox w ostatnich 6-ciu godzinach Choroby układu nerwowego Źródło i zdjęcie ilustrujące: Air Yoga Pilates   Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post 10 rzeczy, które warto wiedzieć o Air Joga appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Lakiery Orly Adrenaline Rush

Do letniej opalenizny dobrze pasują intensywne kolory. Zobacz lakiery Orly z kolekcji Adrenaline Rush. Sześć intensywnych lakierów pozwoli zrealizować nawet najbardziej szalone i ryzykowne pomysły. Niebezpieczny granat, fiolet i róż, intrygujący melon z limonką, a może klasyczna czerwień? Lakiery Orly nie zawierają toksycznych substancji: DBP, toluenu ani formaldehydu. Cena: 39 zł / 18 ml, zestaw Mani mini – 60 zł / 4×5,3 ml Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Lakiery Orly Adrenaline Rush appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Biżuteria Guess G Round

Elegancja i zabawa kolorami – tak wygląda biżuteria Guess z najnowszej kolekcji G Round. Inspiracją przy tworzeniu kolekcji stała się perfekcyjna figura geometryczna – koło. Tak samo jak koło jest figurą “czystą”, pozbawioną załamań, kątów, tak też nowa linia biżuterii charakteryzuje się prostą, klasyczną formą. Są jednak zabawy kolorami – tak popularne połączenie różowego złota z niebieskimi kryształami, znane z kolekcji zegarków, pojawia się w linii G Round. Biżuteria Guess jest naprawdę nieduża, subtelna, raczej do noszenia jako akcent niż element większej całości. Jak Wam się podoba? Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Biżuteria Guess G Round appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Pudełko subskrypcyjne Sephora

Czyli kolejny powód, dla którego warto rozważyć emigrację do USA. Już prawie nie pamiętam, jak się robiło zakupy kosmetyczne, zanim pojawiła się Sephora. Biało-czarne salony z setkami flakonów perfum, setkami szminek, kremów, akcesoriów – odkąd pamiętam, lubiłam tam kupować. Jestem wierną klientką Brow Baru w Sephorze, w Sephorze kupuje perfumy i te nieliczne kosmetyki kolorowe, których używam. Na ogół nie zaglądam na amerykańską stronę Sephory, ale news o tym, że Sephora USA uruchamia pudełko subskrypcyjne, zelektryzował mnie. Amerykanki będą mogły zamawiać pudełko subskrypcyjne Sephora już od września. W pierwszym znajdzie się pianka SuperCleanse GlamGlow, atrament do ust Rouge Infusion Sephora, żelowa kredka do oczu Marc Jacobs Beauty, olejek do włosów Bumble & Bumble oraz krem do twarzy Ole Henriksen. Wszystko to za 10 dolarów – ale to nie wszystko! W pudełku znajdzie się też książeczka z instrukcją stosowania kosmetyków i poradami, kupony na indywidualne konsultacje w salonach Sephora, playlista Spotify (to raczej przyjdzie mailem w formie linku, zgaduję), a także dodatkowe próbki. Na razie pudełko subskrypcyjne Sephora będzie dostępne w kilku miastach, ale z czasem sieć planuje dalszą ekspansję. Skoro o ekspansji mowa – skontaktowałam się z polskim oddziałem Sephora. Niestety, nie ma planów wprowadzenia pudełka subskrypcyjnego w Europie. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Pudełko subskrypcyjne Sephora appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Max Factor kolekcja Star Wars

Nadchodzi kolejna część Star Wars. I jest szał. Nic więc dziwnego, że każdy chce się włączyć – stąd kolekcja Max Factor w tych klimatach. Pat McGrath, globalna dyrektor kreatywna P&G, jest fanką Star Wars i osobiście zaprojektowała serię makijaży inspirowanych filmem. Pat inspirowała się ikonicznymi postaciami oraz kontrastem pomiędzy ciemną i jasną stroną. Rezultat to nowoczesne, awangardowe makijaże, wspaniałe źródło inspiracji na nadchodzący sezon. Pat McGrath komentuje: „Chciałabym żeby kobiety zainspirowały się tymi makijażami, użyły wyobraźni i pobawiły się z własnym wizerunkiem. Nie chodzi o dokładne odtwarzanie, ale o adaptację jednego elementu i stworzenia wokół niego własnej historii.” Nie mogę doczekać się kolejnych czterech makijaży, a Wy? Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Max Factor kolekcja Star Wars appeared first on Jest Pięknie.

Podróbki pędzli Real Techniques

Jest pięknie

Podróbki pędzli Real Techniques

Jest pięknie

Konkurs: wygraj kosmetyki Lashem

Dziś do wygrania w Jest Pięknie są kosmetyki Lashem. Chcesz je wygrać? Weź udział w konkursie! Żeby wziąć udział w konkursie, wyślij na adres konkurs@jestpieknie.pl mail, w którym dokończysz zdanie: „Rzęsy są jak…” (zgłoszenia prozą, nie wierszem, do 140 znaków ze spacjami). Nagrodzimy 3 najlepsze zgłoszenia – każda zwyciężczyni otrzyma zestaw 2 kosmetyków Lashem Konkurs trwa od 12.08.2015 do 19.08.2015. Ogłoszenie wyników 20.08.2015. Wyniki będą dostępne na stronie Jest Pięknie oraz na profilu facebookowym Lashem Polska. Oczywiście nie wymagamy polubienia profili Lashem Polska ani Jest Pięknie, ale będzie nam miło, jeśli z nami zostaniesz. Pełen regulamin tutaj: Regulamin konkursu Lashem 1. Organizatorem konkursu jest Ansoft Pracownia Prasowa, Akacjowa 12, 05-120 Legionowo. 2. Konkurs trwa od 12.08.2015 do 19.08.2015 do 23.59. Odpowiedzi nadesłane po tym terminie nie będą brane pod uwagę. 3. Nagrody (3 zestawy kosmetyków Lashem) zostaną przyznane osobom, które przyślą najciekawszą pracę konkursową zgodną z założeniami 4. Zwycięzcy zostaną powiadomieni o wygranej we wpisie na jestpieknie.pl i na facebookowym profilu Lashem Polska. Po tym czasie będą mieć 7 dni na przesłanie danych do wysyłki nagrody. 5. Nagroda zostanie wysłana Pocztą Polską. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Konkurs: wygraj kosmetyki Lashem appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

WTF tygodnia: aquarium nails / paznokcie akwarium

Jeśli chodzi o zdobienie paznokci, wiele lat temu odpracowałam większość trendów. Teraz już mi się nie chce – wystarczają zwykłe paznokcie żelowe. Ale z zainteresowaniem śledzę nowinki. Dziś będzie o aquarium nails, czyli paznokciach akwarium. O ile wiem, po polsku mówi się na to po prostu paznokcie akwarium. Trafiłam nawet na tutorial, i to sprzed kilku lat – ale jak dotąd nie widziałam tego u nikogo. Może dlatego, że żadna z moich koleżanek nie robi sobie czegoś takiego na paznokciach. W każdym razie, rzecz polega na tym, między tipsem a żelem zostawić niewielką przestrzeń, w której będzie pływać brokat, czasem też rybki. O, tak jak tutaj: // Đẹp tuyệt vời luôn (y)★ LIKE 2! Idol, MORE VIDEOS ★ Posted by 2! Idol on Friday, July 31, 2015   O ile rozumiem, że tego rodzaju ozdoba może być po prostu dowodem na zręczność stylistki paznokci, to nie jestem w stanie zrozumieć, kto i po co miałby się na coś takiego decydować. Długie paznokcie nie są wygodne – swego czasu (jakieś 15 lat temu) nosiłam sporo dłuższe paznokcie żelowe. Owszem, umiałam w nich pisać na klawiaturze, ale wygoda była umiarkowana, no i jak tylko żel zaczynał odrastać, trzeba było uważać, żeby nie złamać paznokcia, co jest niezwykle bolesne. A Wy, co sądzicie o paznokciach akwarium? Może któraś z Was je miała lub ma teraz? Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post WTF tygodnia: aquarium nails / paznokcie akwarium appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Żel pod prysznic Original Source Wild Cherry & Nettle

Lubimy czereśnie, ale pokrzywy nie mają wielu fanów. Skąd zatem pomysł na żel pod prysznic Original Source Wild Cherry & Nettle? Jeśli jeszcze tego nie wiecie, Original Source co jakiś czas zaprasza fanów marki do głosowania. Tym razem, po trzech burzliwych tygodniach głosowania na Facebooku, zwycięzcą okazał się wariant Wild Cherry & Nettle, który pokonał warianty: Lemon & Coriander oraz Papaya & Passion Fruit. Czereśnia daje nutę słodyczy a pokrzywa tak pożądane latem odświeżenie. Żel pod prysznic Original Source Wild Cherry & Nettle kosztuje około 8,70 zł, kupisz go w drogeriach. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Żel pod prysznic Original Source Wild Cherry & Nettle appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Po co klimatyzacja w samochodzie?

Kiedy byłam dzieckiem, klimatyzacja w samochodzie w zasadzie nie istniała w Polsce. Może jeśli ktoś miał jakiś zachodni model, ale polskie Fiaty (i ich kierowcy) musiały radzić sobie bez. Na szczęście czasy się zmieniają. Jeszcze zanim kupiłam Mazdę MX-5, mieliśmy w domu 2 samochody. Jeden z klimatyzacją, drugi bez. Nie muszę chyba mówić, jak chętnie wsiadałam do tego bez klimatyzacji w gorące dni? Dlatego klimatyzacja w samochodzie była dla mnie warunkiem podstawowym zakupu, poza tym teraz większość samochodów może mieć klimatyzację – jeśli nie w standardzie, to oczko wyżej. Naprawdę warto za to dopłacić. Chciałabym przy okazji wyjaśnić parę krążących w świadomości mylnych przekonań o klimatyzacji w samochodzie: 1. klimatyzacja w samochodzie nie powoduje przeziębień. O ile umiesz jej używać. Innymi słowy, jeśli za oknem jest 30C, to nie schładzaj samochodu do 18C, bo od tego faktycznie można zacząć kichać. 22C będzie już naprawdę bardzo przyjemne. Jeśli parkujesz samochód w słońcu, możesz opuścić szyby na chwilę, żeby wymienić nagrzane powietrze – w samochodzie będzie cieplejsze niż na zewnątrz. 2. Klimatyzacja nie powoduje uczuleń. O ile ją serwisujesz. Przed sezonem na klimę w aucie jedź do serwisu, poproś o sprawdzenie szczelności, odgrzybienie, dodanie środka schładzającego. Ja jeżdżę do serwisu Mazdy, bo tak lubię, ale jeśli szukasz dobrego serwisu klimatyzacji w Warszawie, to podobno najlepszy jest punkt na ul. Szarych Szeregów. Tam naprawialiśmy klimatyzację w Peugeocie. 3. Klimatyzacja w samochodzie to dodatkowe zużycie paliwa, ale dzięki klimatyzacji jedziesz w większym komforcie, więc bezpieczniej. Otwarcie szyb na przestrzał to jakiś pomysł, ale wtedy samochód, szczególnie przy prędkościach autostradowych, jest niemiłosiernie głośny (znów bezpieczeństwo) i może zużywać jeszcze więcej paliwa. Z kolei w mieście wąchasz spaliny wszystkich naokoło oraz czarny dym spryciarzy, którzy wymontowali sobie filtr DPF z samochodu. 4. Nawet w kabriolecie przyda się klimatyzacja. Ja mam kabriolet, ale przy 35C nie wyobrażam sobie jechać z położonym dachem, ani po mieście, ani w trasie. 5. I na koniec, ze szczególną dedykacją dla serwisu o lifehackach – klimatyzacja nie emituje oparów benzenu. Brednie o uwalniającym się benzenie to łańcuszek mailowy sprzed 10 czy 20 lat, skrupulatnie tłumaczony i kopiowany przez ludzi bezkrytycznie przyjmujących wszystko, co widzą. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Po co klimatyzacja w samochodzie? appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Wakacje dzień 6 – Prora

Prora była najważniejszym elementem mojego planu wakacyjnego. Wokół niej zaplanowałam wszystko inne. Czy warto pojechać tam na wakacje? Sama Prora chwilowo średnio nadaje się na wakacyjny adres – trwa tam remont. Ale od początku. Prora powstała w latach 30. XX wieku jako ośrodek wypoczynkowy – nie została jednak ukończona, bo zaczęła się wojna. Po wojnie część budynku wykorzystano na koszary – w latach 70. XX wieku był tam służbowo mój tata. Wspominał, że budynki są ogromne, ale nie wszystkie są ukończone, nie wszystkie dostępne – i mniej więcej tego się spodziewałam. Okazało się jednak, że Prora się zmienia – na lepsze, moim zdaniem. Część budynków jest w trakcie remontu – powstają tam mieszkania, docelowo ma też być hotel. W niektórych nic się nie dzieje, a co najmniej jeden jest czymś w rodzaju squatu. Mnie się włączyła praworządność, ale Marek zrobił sobie spacer i mówi, że wewnątrz nie wygląda to źle. Całkowicie legalnie zwiedziliśmy za to apartament pokazowy – widać go na zdjęciach. Zamiast jednego pokoju i łazienki po przeciwnej stronie korytarza, jak to miało wyglądać w pierwotnych planach, mamy mieszkania dwu- lub trzypokojowe, a także dwupoziomowe apartamenty. Nowocześnie, neutralnie, ale z detalami wskazującymi na to, że to nie jest generyczny blok gdzieś tam – spójrzcie na zdjęcia sufitu. Architektura nadal zapiera dech w piersiach. Ogromne, monumentalne budynki nic nie tracą po tych 80 latach od powstania. Co najlepsze – nowa Prora będzie wyglądać podobnie, tylko zamiast beżu, elewacja będzie biała z ciemnymi oknami. Powstaną też planowane pierwotnie baseny, rozbuduje się infrastruktura typu restauracje. Na razie na tyłach są już piętrowe garaże dla mieszkańców, razem z z komórkami lokatorskimi oraz schowkami na rowery. Ale co mi się spodobało najbardziej, to fakt, że na terenie dopiero powstającego osiedla są co najmniej 4 punkty gastronomiczne. Jeden bardziej z lodami, drugi z ciastami, piwem oraz wszechobecnymi kanapkami z rybą, jeden jeszcze inny, no i oczywiście kebab & wurst. Dzięki temu zwiedzanie jest o wiele bardziej przyjemne. Po zwiedzaniu, wróciliśmy do pensjonatu. Planowaliśmy zjeść coś gdzie indziej, ale byliśmy zmęczeni po tak długiej wycieczce (12 km w tę i z powrotem, nie licząc samego zwiedzania okolic), więc po raz kolejny udaliśmy się do Oma’s Kueche. Tym razem było białe wino, niemieckie – bardzo dobre, dla mnie sałata z krewetkami, a dla Marka – śledzie i pieczone ziemniaki. Smaczne, niewyszukane jedzenie – takie, jak chciałam. Śledzie nawet lepsze niż sałata, chociaż krewetki wielkie i b. smaczne. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Wakacje dzień 6 – Prora appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Wakacje dzień 5 – przyjazd na Rugię

Rugia to niemieckie wybrzeże. Dlaczego chciałam tu spędzić wakacje? Wakacje traktuję umownie; nie bawi mnie tydzień czy dwa leżenia w piasku gdziekolwiek. Lubię poznawać okolicę – najchętniej na piechotę, bo samochodem jeżdżę na co dzień, a rowerów nie lubię. Rugia to pomysł na wakacje, jeśli kilkaset km z Polski nie jest problemem (albo mieszka się bliżej granicy niż ja). Na pomysł odwiedzenia tego miejsca wpadłam, dowiedziawszy się o tym, czym była Prora. Bardzo chciałam to skupisko budynków zobaczyć, więc poszukałam najbliższego miasta. Najpierw jednak musieliśmy tu dojechać z Berlina. Ponieważ lubimy jeździć samochodem, to wybraliśmy drogę nie przez autostradę, ale przez tzw. boczne drogi. Bocznych dróg w rozumieniu jazdy przez wioski i miasteczka była może połowa. Plus jest taki, że te ich wioski naprawdę wyglądają ładnie i mimo że w każdej ktoś oferuje grzyby, owoce czy warzywa, to jakoś zwykle stragany są w podwórzu a nie przy drodze (gdzie jest niebezpiecznie, nie mówiąc o tym, że owoce z całodniowym kurzem i osadem z rur wydechowych nie są wiele warte), a wszystkie szyldy są schludne i niewielkie. Minus jest taki, że nikt be potrzeby przez te wsie nie jeździ, bo korki. Po to są autostrady, żeby z nich korzystać. Kiedy już wjechaliśmy na Rugię, zaczęliśmy zapamiętywać, gdzie są stacje benzynowe – w polskich kurortach różnie z tym bywa. Po czym okazało się, że w Binz jest ich ze trzy, jedna koło drugiej, więc nie będzie problemu z tankowaniem. Gdybym chciała zrobić zakupy, też mogę – jest i Lid, i Tommy Hilfiger. I pewnie ze 100 innych sklepów, sklepików i straganów. Ale nie wygląda to i nie brzmi tak, jak nasze Władysławowo czy Łeba, dwa najokropniejsze miasta nadmorskie. Nie ma krzykliwych bannerów, neonów, nie ma dudniącej muzyki. Na promenadzie prowadzącej na plażę zauważyłam może trzy tablice informacyjne z logo Nivea – ale tylko z ich logo, poza tym można tam znaleźć faktycznie przydatne informacje. Co krok toalety, kubły na śmieci, pojemniki na psie kupy i podajniki torebek na nie. I nic dziwnego, bo psów jest mnóstwo – wszystkie grzeczne, idące na smyczy przy nodze. W barze na plaży mogę się napić piwa i zjeść bułkę z rybą, ale gdybym miała ochotę do mojej kajzerki ze śledziem wypić kieliszek wina albo szampana, nie ma przeszkód, mogę wybrać coś z szerokiej oferty. Na samej plaży ludzi mnóstwo, ale NIKT nie dudni muzyką z komórki ani radia, nikt nie jest pijany, nikt nie drze się opętańczo, dzieci bawią się, ale raczej w sposób nie wadzący innym. Kiedy młody chłopak niechcący dotknął piłką panią leżącą obok, przeprosił, ukłonił się, pani się uśmiechnęła. Czyli jednak da się być miłym i nikomu od tego niczego nie ubywa. To bardzo budujące. Na kolację poszliśmy „do siebie” – śpimy w Oma’s Kueche & Quartier. Może nie z widokiem na morze, ale za to w bardzo przestronnym, wygodnym apartamencie. Stylistyka nadmorska, więc ja jestem zachwycona. Wypiliśmy piwo, Marek wybrał mięso, ja rybę. Porcje ogromne – w zasadzie najedlibyśmy się połową, ale w ten sposób, brak czekadełek nie dziwi. Nikt tu nie przeje i dania głównego, i dodatków. Jeszcze o pensjonacie – jest to coś tak dalekiego od moich preferencji, jak chodzi o wystrój, jak tylko się da. Nie lubię żadnych durnostojów, wiszących obrazków, pierdółek, a tutaj jest tego tyle, że obdzieliłoby się ze trzy domy. Ale wszystko jest przemyślane, czyste, to nie jest sposób na zamaskowanie złego stanu technicznego. No i uwaga, jesteśmy tu w środku sezonu, ale nikt nie ma problemu z tym, że wynajęliśmy pokój tylko na 2 noce. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Wakacje dzień 5 – przyjazd na Rugię appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Wakacje dzień 3. – Drezno i przyjazd do Berlina

Z Zamku Czocha wyjechaliśmy z samego rana, zjadłszy tylko śniadanie. Postanowiliśmy przespacerować się po Dreźnie po drodze do Berlina. Drezno robi wrażenie. Zabytki i nowoczesne budynki współgrają ze sobą idealnie, bo nikt nie usiłował niczego zmieniać. Stare kamienice są kolorowe, pełne detali, a nowoczesne budynki, chociaż dorównują starym wysokością i nawiązują kształtem, to jednak nie imitują niczego. No i ogromne podziemne parkingi – da się to tak zorganizować, żeby wjechać do centrum miasta, ale nie zakorkować go na amen i nie zapchać każdego wolnego skrawka powierzchni samochodami. Przeszliśmy się też po centrum handlowym – w końcu to też spacer. Niestety, nie ma niczego, czego by u nas nie było, nawet jeśli nazwy się trochę różnią, to oferta jest taka sama. Czyli niczego nie kupiliśmy. Trasa do Berlina przebiegła bez większych rozrywek – po to są autostrady. Niemcy są o wiele bardziej uprzejmi na trasie – może po prostu bardziej obyci z trasami szybkiego ruchu niż Polacy. O ile 150 km do Łodzi z Warszawy to zwykle masa stresu, to tutaj naprawdę można włączyć tempomat i jechać. Jeśli trzeba zmienić pas, nie ma sprawy, nawet przy większym ruchu. Dojechaliśmy do hotelu, który mieliśmy zarezerwowany. Kolejna rezerwacja z Miles & More i kolejne rozczarowanie. Tym razem na tyle duże, że od razu sprawdziliśmy, czy są pokoje w hotelu, w którym mieszkaliśmy przy poprzednim pobycie w Berlinie i wynieśliśmy się z Mark Apart Hotel po jakichś 40 minutach. Na szczęście ibis styles Berlin Mitte miało dla nas pokój, o wiele bardziej nam odpowiadający. Dla wyjaśnienia – pokój w pierwszym hotelu był na pewno większy, ale zaniedbany, z brudną wykładziną, popękanymi ścianami. W dodatku Wi-Fi uprawniało do podłączenia tylko jednego urządzenia, za każde kolejne musiałabym dopłacać. Na zdjęciach w sieci widać ten sam hotel, ale zdjęcia częściowo pochodzą chyba z dnia otwarcia hotelu i na pewno są dobrze wyretuszowane. Piątek znaczy pizza – znaleźliśmy niezłą pizzerię na Linienstrasse, zamówiliśmy pizzę i wino. I tak skończył się ten dzień. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Wakacje dzień 3 – Drezno i przyjazd do Berlina appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Wakacje dzień 1 – Wrocław

W zasadzie we Wrocławiu spędziliśmy 2 dni – przyjechaliśmy we wtorek po południu, a po zameldowaniu w Hotelu Tumskim wybraliśmy się do znajomych. Nie widzieliśmy się kilka lat, więc zasiedzieliśmy się – do hotelu wróciliśmy po północy i padliśmy jak kawki. W środę rano zaczęliśmy od śniadania. Tuż koło hotelu jest Barka Tumska, na której można zjeść kilka wariantów śniadania. Niestety, obsługa nie jest rewelacyjna – np. sok do śniadania dostaliśmy dopiero na deser, były też problemy z płatnością kartą. Pogoda dopisywała, więc ruszyliśmy na spacer. We Wrocławiu byliśmy już wiele razy, no i w ogóle nie mamy zwyczaju zwiedzać z przewodnikiem w ręce. Raczej idziemy po prostu przed siebie, na spacer, przyglądając się miastu. Być może przez to coś nas omija, ale nie musimy robić zdjęć wszystkich zabytków. Spacerując, obeszliśmy wyspy i Rynek, zajrzeliśmy do Renomy, poszliśmy na lody do punktu o nazwie Lizing – lody bardzo dobre, ale poszłabym dla samego check-inu w miejscu o takiej nazwie. Jak zwykle zachwycała nas architektura – zarówno starych kamienic, jak i powstałych po wojnie niedużych bloków. Wrocław to dla mnie najładniejsze miasto w Polsce, zdecydowanie. Ominęliśmy obiad, wróciliśmy za to do hotelu trochę odpocząć. Niestety, trafiliśmy akurat na porę sprzątania pokoi, więc nasz nie został w ogóle tego dnia sprzątnięty, nie dostaliśmy świeżej wody itd. Z drugiej jednak strony, Hotel Tumski ma 3 gwiazdki i jest to raczej wybór niskobudżetowy, mimo doskonałej lokalizacji. Wybrałam go, bo chciałam zanocować gdzieś indziej niż w Art Hotelu, gdzie zwykle się zatrzymywaliśmy – no i chciałam na coś zużyć moje mile z karty Miles & More. Na obiadokolację umówiliśmy się ze znajomą. Padło na restaurację Bernard. O ile piwo jest naprawdę OK, o tyle jedzenie nie zasługuje na większe pochwały. Owszem, przekąski typowo barowe, czyli krążki cebulowe, pikantne kawałki kurczaka czy frytki są OK, o tyle sałatka cesarska Marka była przeciętna, a moja sałatka z wątróbką – nietrafiona. Niestety, zestawienie duszonej w śliwowicy wątróbki i kawałków duszonego jabłka z sałatą, ogórkami, selerem naciowym i sosem ziołowym było słabe. W głowie podzieliłam to sobie na dwa osobne dania, zjadłam część warzyw i wątróbkę, ale więcej do Bernarda raczej nie będę zaglądać. Być może wybranie sałatki w czeskiej restauracji nie jest mądrym pomysłem, ale z drugiej strony – jeśli jest w karcie, to dlaczego nie? Na Rynku odbywał się akurat zlot Mustangów. Było co oglądać, więc przeszliśmy się raz i drugi, a potem poszliśmy z kolegą na piwo do baru o nazwie Szklana Ćma. Bardzo ciekawe miejsce, bo w drugim rzędzie, za sporym patio. Wewnątrz stare, miękkie fotele, podniszczone stoliki i parę rodzajów piwa. Do hotelu wróciliśmy na piechotę, mimo że padało. I tak niepostrzeżenie zrobiłam tego dnia ponad 20k kroków, czyli 14 kilometrów. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Wakacje dzień 1 – Wrocław appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

David Gandy dla Marks & Spencer

David Gandy to jeden z najpopularniejszych modeli o klasycznej męskiej urodzie. Dla Marks & Spencer zaprojektował linię kąpielówek. Ładne męskie kąpielówki to wcale nie taka łatwa do znalezienia rzecz. Albo są w koszmarnym kolorze, albo sięgają kolan, albo – co gorsza – jest to wersja unieśmiertelniona przez Davida Duchovnego, czyli red Speedos (w sieci jest masa zdjęć, można podziwiać). Widoczne na zdjęciu modele są dobrze uszyte, wykonane z szybko schnącego materiału, luźne na tyle, żeby nie podziwiać szczegółów anatomii, ale nie do tego stopnia, żeby mężczyzna wyglądał w nich jak w spódnicy sięgającej kolan. Do kupienia w sklepach sieci Marks & Spencer. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post David Gandy dla Marks & Spencer appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

47 rzeczy z wyprzedaży, które przydadzą się jesienią

Wyprzedaże ruszyły. Jeśli jeszcze nie byłaś na wakacjach, możesz kupić sporo ciekawych ubrań i dodatków, ale ja chciałam zwrócić uwagę na rzeczy, które przydadzą się jesienią. Trwa lato, koncentrujemy się na znalezieniu odpowiedniego kostiumu, sandałów, lekkiej tuniki. Nawet do biura zwykle ubieramy się lżej – także z uwagi na pogodę. Ale to nie znaczy, że teraz nie ma co myśleć o nadchodzących miesiącach. Jesień będzie łatwiejsza do zniesienia, jeśli już teraz kupisz kilka ubrań i dodatków, które pomogą Ci odświeżyć szafę. Jak zawsze – to, co tu pokazuję, to odzwierciedlenie mojego gustu. Nie pokazuję niczego, czego sama bym nie kupiła. Torby – tu wybrałam kilkanaście modeli, od najbardziej klasycznych po trochę bardziej zabawne. Torba Superdry to wersja tej, którą mam w szafie – jest doskonała na deszczowe dni, bo wykonana z plastiku, zapinana na suwak. Torba Lacoste, 291 zł zamiast 389 zł Kopertówka Michael Kors, 379 zł zamiast 759 zł Torebka Michael Kors, 1026 zł zamiast 1379 zł Torba shopper Superdry, 127 zł zamiast 159 zł Torebka Cosmoparis, 447 zł zamiast 689 zł Torebka Anna Field, 63,60 zł zamiast 159 zł Torebka Marc O’Polo, 687 zamiast 859 zł Torebka Benetton, 134,50 zł zamiast 269 zł   Baleriny wybrałam dlatego, że uważam, że to najwygodniejsze i najbardziej wszechstronne obuwie. Pasują na każdą okazję, można je nosić w zasadzie cały rok (zimą może jako buty na zmianę). Wszystkie buty w zestawieniu są ze skóry – dla mnie buty ze „skóry ekologicznej”, pominąwszy to, czy faktycznie są ekologiczne, to coś, na co szkoda wydawać pieniądze. Spocone, opuchnięte stopy? Nie, dziękuję. Baleriny Lamica, 167 zł zamiast 239 zł Baleriny DKNY, 234 zł zamiast 469 zł Baleriny Buffalo, 167 zł zamiast 209 zł Baleriny SPM Jellyfish, 167 zł zamiast 239 zł Baleriny s. Oliver, 118 zł zamiast 169 zł Baleriny Kiomi, 167 zł zamiast 239 zł Baleriny Liebeskind, 272 zł zamiast 389 zł Baleriny Kiomi, 139 zł zamiast 199 zł Baleriny Karl Lagerfeld, 386 zł zamiast 859 zł   Klasyczne dżinsy to coś, czego nigdy nie za wiele w szafie. Poza tym, dżinsy się zużywają. Dobrze jest je zastępować, kiedy robią się zbyt sprane i grożą pęknięciem. Dżinsy EDC by Esprit, 127 zł zamiast 159 zł Dżinsy Levi’s, 258 zł zamiast 369 zł Dżinsy GAP, 174 zł zamiast 249 zł Dżinsy Tom Tailor, 119 zł zamiast 299 zł Dżinsy Wrangler, 185 zł zamiast 309 zł   Chinosy to pomysł na całą jesień – są poprawne, pasuje do nich i t-shirt, i koszula, i elegancka bluzka. Dobrze uszyte posłużą lata (moje ulubione chinosy kupiłam 3 lata temu i nadal mi służą!). Chinosy G-Star Raw, 321 zł zamiast 459 zł Chinosy Tommy Hilfiger, 199 zł zamiast 399 zł Chinosy Sisley, 97 zł zamiast 139 zł Chinosy Polo Ralph Lauren, 374 zł zamiast 499 zł Chinosy Patrizia Pepe, 509 zł zamiast 679 zł Chinosy 7 for all mankind, 558 zł zamiast 859 zł   Kardigany to moja słabość. Lubię rozpinane sweterki w różnych kolorach, bo nie są tak formalne jak żakiety, a przy tym nadają strojowi wyrazu. Wybrałam takie, które nie są z wiskozy czy innych słabej jakości włókien – z doświadczenia wiem, że takie po 3-4 praniach nie nadają się już do niczego. Kardigan Polo Ralph Lauren, 377 zł zamiast 539 zł Kardigan BOSS Orange, 324 zł zamiast 649 zł Kardigan Esprit, 139 zł zamiast 199 zł Kardigan Sisley, 125 zł zamiast 179 zł Kardigan Zalando Essentials, 55 zł zamiast 79 zł   Okulary przeciwsłoneczne noszę cały rok i każdemu to polecam. Słońce nie przestaje świecić ostatniego dnia lata. Nie kupuję tanich okularów z sieciówek, bo nie wiem, jakie mają szkła. Zawsze można kupić coś lepszej marki, pewniejszego – przy okazji, droższych okularów będzie się bardziej pilnować. Okulary Marc by Marc Jacobs, 370 zł zamiast 529 zł Okulary BOSS Orange, 370 zł zamiast 529 zł Okulary Persol, 511 zł zamiast 639 zł Okulary Calvin Klein, 426 zł zamiast 569 zł Okulary Polaroid, 131 zł zamiast 219 zł   Chusty i szaliki są nie tylko ładne, ale też funkcjonalne. Nadają strojowi kolorytu, ale też chronią przed chłodem. Zawsze warto mieć chustę w torebce – może się przydać. Chusta BOSS Orange, 151 zł zamiast 189 zł Chusta Tommy Hilfiger, 134 zł zamiast 189 zł Szalik Tommy Hilfiger, 159 zamiast 399 zł Chusta Paul Smith, 506 zł zamiast 779 zł Chusta Lauren Ralph Lauren, 155 zł zamiast 389 zł Chusta Karl Lagerfeld, 227 zł zamiast 569 zł Szal Desigual, 194 zł zamiast 249 zł Szal Lauren Ralph Lauren, 109 zł zamiast 219 zł Chusta Roxy, 89 zł zamiast 119 zł   Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post 47 rzeczy z wyprzedaży, które przydadzą się jesienią appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Walizki Carlton

Miękkie czy skorupy? Duże czy małe? Jaskrawe czy klasyczne? Jaki bagaż wybierasz? Wszystko zależy od tego, czym i dokąd wybierasz się na wakacje. Jeśli lecisz samolotem, w zasadzie nie ma lepszego wyboru niż walizka typu skorupa, z twardą obudową. Miękka walizka czy torba może się porwać, uszkodzić, ale najgorsze jest to, że w zasadzie niewiele chroni zawartość. Pewnie większość to ubrania i buty, ale ponieważ nie niesiesz walizki w ręce, możesz wybrać coś bezpiecznego. Ważna uwaga – przed podróżą sprawdź, jak działa zamek w walizce. Na wielu lotniskach są urządzenia do ofoliowania bagażu, ale to już ostatni dzwonek, po takiej podróży walizkę można wyrzucić na śmietnik. Postaraj się też w jakiś sposób oznaczyć swój bagaż – ostatnio, kiedy wracaliśmy z wakacji, okazało się, że cała ekipa obsługująca nas lot miała takie same walizki, jak my. Dobrze, że nasza miała charakterystyczną naklejkę. Jeśli na wakacje jedziesz samochodem czy pociągiem, miękkie walizki to o wiele lepszy wybór. Ważą mniej od skorup, łatwiej je unieść i przenieść. Przewaga nad sportowymi torbami? Ulga dla kręgosłupa. Walizkę ciągniesz za sobą, torbę dźwigasz na ramieniu. Nie polecam. Widoczne na zdjęciach walizki Carlton to produkty brytyjskiej marki, powstałej w 1976 roku. Jej produkty są odzwierciedleniem brytyjskiego poczucia estetyki. Cechuje je wysoka jakość, ciekawa kolorystyka i oryginalne wzornictwo. W nowej kolekcji znalazły się walizki utrzymane w minimalistycznym tonie jak Alba II i Cayenne, produkty dla tych, którzy chcą wyróżnić się z tłumu na przykład Riviera, czy uniwersalne i funkcjonalne linie Polaris, Ultralite, Clifton oraz Vayu. http://carltonpolska.pl/ Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Walizki Carlton appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Konkurs: wygraj zestaw kosmetyków Luksja

Dziś do wygrania w Jest Pięknie jest 5 zestawów kosmetyków Luksja. Chcesz wygrać jeden z nich? Weź udział w konkursie! Żeby wziąć udział w konkursie, wyślij na adres konkurs@jestpieknie.pl mail, w którym dokończysz zdanie: „Moje sprawdzone sposoby na piękną skórę to…” (zgłoszenia prozą, nie wierszem, do 350 znaków ze spacjami). Nagrodzimy 5 najlepszych zgłoszeń – każda zwyciężczyni otrzyma zestaw kosmetyków Luksja (mleczko, żel, 2 mydła w kostce) Konkurs trwa od 15.07.2015 do 22.07.2015. Ogłoszenie wyników 23.07.2015. Więcej o marce przeczytasz w moim tekście o kosmetykach Luksja. Pełen regulamin tutaj: Regulamin konkursu Luksja 1. Organizatorem konkursu jest Ansoft Pracownia Prasowa, Akacjowa 12, 05-120 Legionowo. 2. Konkurs trwa od 15.07.2015 do 22.07.2015 do 23.59. Odpowiedzi nadesłane po tym terminie nie będą brane pod uwagę. 3. Nagrody (5 zestawów kosmetyków Luksja) zostaną przyznane osobom, które przyślą najciekawszą pracę konkursową zgodną z założeniami 4. Zwycięzcy zostaną powiadomieni o wygranej we wpisie na jestpieknie.pl i na facebookowym profilu Jest Pięknie. Po tym czasie będą mieć 7 dni na przesłanie danych do wysyłki nagrody. 5. Nagroda zostanie wysłana Pocztą Polską. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Konkurs: wygraj zestaw kosmetyków Luksja appeared first on Jest Pięknie.

Skąd się biorą tanie Ray-Bany?

Jest pięknie

Skąd się biorą tanie Ray-Bany?

Nie ma dnia, żebym nie dostawała 10 maili z pytaniem “czy to oryginał?”. A w linku – tanie Ray-Bany. Takie po 200 zł, ostatnio nawet po 149 zł, wysyłka gratis. Oczywiście, NIE MA opcji, żeby to był oryginał. Uwierzę w jedną parę, którą ktoś wygrał w konkursie i chce sprzedać, ale nie w kilkanaście aukcji z różnymi modelami. To nie są oryginały i koniec. Oryginalne Ray-Bany kosztują od 400 zł w górę (bywają przeceny, jasne, ale nie aż takie). A dla wszystkich łatwowiernych mam takie coś – przyszło na mój mail. Najwyraźniej ktoś nie do końca rozumie, co i dlaczego piszę o podróbkach.   Myślę, że to podsumowuje raz i na zawsze wszystkie te pożal się Boże okazje. Do maila były też załączone zdjęcia – jak poniżej. Jeśli chcesz kupić Ray-Bany, to idź do salonu optycznego, przymierz, wybierz, kup. Jeśli nie masz ochoty wydać 400 zł lub więcej, kup inne okulary przeciwsłoneczne w salonie optycznym – będą równie skuteczne w chronieniu wzroku. Nie kupuj okularów na straganie, na Facebooku, w sklepie “wszystko po 5 zł”. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Skąd się biorą tanie Ray-Bany? appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Kosmetyki hipoalergiczne Bell

Pierwsza pełna gama kosmetyków do makijażu hipoalergicznego – polska firma Bell wprowadza coś nowego. Nie mam cery alergicznej – w zasadzie mało co mnie uczula, najwyżej mi się nie podoba. Ale domyślam się, jak to jest mieć wrażliwą, skłonną do podrażnień skórę. Nowa linia kosmetyków Bell HYPOAllergenic powstała we współpracy z dermatologiem oraz lekarzem okulistą, z powodzeniem może być stosowana przez alergików oraz osoby noszące szkła kontaktowe lub okulary. Kosmetyki zostały pozbawione składników, które najczęściej powodują podrażnienia, dzięki czemu ich stosowanie minimalizuje wystąpienie reakcji uczuleniowej. Skład preparatów został wzbogacony o substancje odżywcze, które pielęgnują i dbają o skórę. HYPOAllergenic to pierwsza seria kosmetyków, którą można wykonać pełny makijaż hipoalergiczny. Seria HYPOAllergenic to ponad 60 produktów do makijażu. Znajdują się w niej: fluidy, bazy pod podkład, pudry, korektory, maskary, cienie do powiek, kredki do oczu, pomadki i błyszczyki do ust, a także lakiery i odżywki do paznokci oraz odżywka do rzęs. W serii znajdują się też produkty do demakijażu. www.bell.com.pl www.facebook.com/Bell.HYPOAllergenic Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Kosmetyki hipoalergiczne Bell appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Zakupy przez internet: Auchan

Zakupy przez Internet powszednieją. Coraz więcej supermarketów oferuje dostawę do domu i możliwość złożenia zamówienia przez internet. Postanowiłam sprawdzić, jak to wygląda w poszczególnych sieciach. Dziś Auchan. Zakupy przez internet w Auchan są na razie dostępne tylko w Warszawie i okolicach – ale domyślam się, że z czasem ta strefa się powiększy. Zapewne z uwagi na mniejszą grupę odbiorców, dostawa jest płatna niezależnie od wartości zamówienia – zawsze trzeba doliczyć 19,90 zł. Dużo? Nie wiem. Policz, ile kosztuje dojazd do sklepu, ile kosztuje benzyna. Oferta jest niezła, chociaż są rzeczy, których brakuje – nie ma w ofercie sera haloumi, więc musiałam zmienić jadłospis. Wybór wędlin i mięsa jest skromny – prawie wszystkie wędliny w ofercie to pakowane plasterki, więc nic tu nie wybrałam. Nie ma też żadnego mięsa poza wieprzowiną, wołowiną i drobiem. Warzywa i owoce – tu jest dużo lepiej. Można zamówić skrzynkę warzyw – pomidory, papryka, ogórki, włoszczyzna, zioła. Niestety, jak się okazuje, mimo że jest szczyt sezonu, pomidory były najtańszym rodzajem, pozbawionym smaku – tylko na sos. Dobrze, że domówiłam jeszcze pomidory malinowe, bo nie miałabym co jeść. Kolejny plus to dostawa alkoholu. Co prawda wybór białych win był jak dla mnie zerowy (nie pijam wina słodkiego ani półsłodkiego), ale wybrałam dwie butelki wina czerwonego. Zdziwił mnie długi czas dostawy – jeśli zamówię do 12.00, zamówienie przyjedzie do mnie od 8.00 następnego dnia, a jeśli po 12.00 – najwcześniej po 15.00 następnego dnia. Oczywiście, w miarę dostępności terminów. Przy dostawie dostałam torbę kostek lodu – idealny gratis przy upałach. Podsumowując: zakupy przez internet w Auchan to niezły pomysł, jeśli bardzo nie zależy Ci na czasie. Nie wszystko kupisz, ale jeśli zależy Ci na podstawowych produktach i nie masz ścisłych preferencji dotyczących marki, na pewno się nie zawiedziesz. Czy ja tam będę kupować ponownie? Może – ale nie wszystko. Bo nie wszystko jest. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Zakupy przez internet: Auchan appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Co noszą gwiazdy: Weronika Rosati

Jakiej firmy jest ta ramoneska? Weronika Rosati nie raz i nie dwa razy padała ofiarą serwisów plotkarskich. Słuchaliśmy i czytaliśmy o tym, że maluje się przed pójściem spać (zresztą Tede nawet o niej zarymował w jednym z kawałków), obserwowaliśmy jej związki, kibicowaliśmy (albo i nie) jej aktorskim osiągnięciom w USA. Rosati niewiele sobie z plotek robiła, nie zmieniała stylu – nadal lubi stylistykę trochę romantyczną, trochę retro, z burzą loków. Lubi Chanel – to chyba jedna z pierwszych polskich gwiazd, która zaczęła nosić klasyczną 2.55. Na niedawnej gali charytatywnej pojawiła się w sukience Chanel. Do tego sandały na obcasie, żadne szpilki, oraz ramoneska Chaos by Marta Boliglova. Bardzo przyjemne dla oka zestawienie. Ramoneska Chaos by Marta Boliglova kosztuje 2200 zł. http://chaos-fashion.com Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Co noszą gwiazdy: Weronika Rosati appeared first on Jest Pięknie.