Jest pięknie

Guerlain Aqua Allegoria Teazzurra

Jak (prawie) co roku, marka Guerlain proponuje nowy zapach z linii Aqua Allegoria. Jaka jest Teazzurra? A, taka sobie herbatka. To jest moje skojarzenie – i jest to skojarzenie przyjemne. W lecie nie potrzebuję skomplikowanych piramid zapachowych. Chociaż muszę zaznaczyć, że Guerlain oczywiście podaje to tak: Nuty zapachowe: nuty głowy: bergamotka, cytryna, yuzu, grejpfrut nuty serca: zielona herbata, rumianek, jaśmin nuty bazy: piżmo, calone, wanilia Ale naprawdę, konia z rzędem temu, kto to wszystko wyłapie. Guerlain po raz kolejny proponuje perfumy jednocześnie proste i wyrafinowane. Nie sztuka kupić różową wersję letnią jakiegoś zapachu, trochę za słodką i trochę mdlącą. Guerlain Aqua Allegoria Teazzurra to coś, co można bez obciachu nosić i do biura, i na wakacjach. A propos tych mdlących zapachów – ostatnio sporo spaceruję, mijam dziewczyny i od co drugiej czuję zapach tak intensywny, że można dostać bólu głowy. Naprawdę, nie trzeba zlewać się perfumami od góry do dołu. Zwłaszcza w upały – jeździmy autobusami, metrem, jest duszno i gorąco, nie zawsze jesteśmy świeżutcy spod prysznica. Nie utrudniajmy sobie dodatkowo życia. Guerlain Aqua Allegoria Teazzurra kosztuje, w zależności od wariantu, 279 zł lub 389 zł. Do kupienia w perfumeriach, np. w Sephorze. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Guerlain Aqua Allegoria Teazzurra appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Konkurs: wygraj zestaw kosmetyków Biolaven

Dziś do wygrania w Jest Pięknie jest 7 zestawów kosmetyków Biolaven. Chcesz wygrać jeden z nich? Weź udział w konkursie! Żeby wziąć udział w konkursie, wyślij na adres konkurs@jestpieknie.pl mail, w którym dokończysz zdanie: „Naturalne kosmetyki są jak…” (zgłoszenia prozą, nie wierszem, do 350 znaków ze spacjami). Nagrodzimy 7 najlepszych zgłoszeń – każda zwyciężczyni otrzyma zestaw kosmetyków Biolaven (szampon, żel do twarzy, krem na dzień, krem na noc) Konkurs trwa od 07.07.2015 do 14.07.2015. Ogłoszenie wyników 15.07.2015. Więcej o marce przeczytasz w moim tekście o kosmetykach Biolaven. Pełen regulamin tutaj: Regulamin konkursu Biolaven 1. Organizatorem konkursu jest Ansoft Pracownia Prasowa, Akacjowa 12, 05-120 Legionowo. 2. Konkurs trwa od 07.07.2015 do 14.07.2015 do 23.59. Odpowiedzi nadesłane po tym terminie nie będą brane pod uwagę. 3. Nagrody (7 zestawów kosmetyków Biolaven) zostaną przyznane osobom, które przyślą najciekawszą pracę konkursową zgodną z założeniami 4. Zwycięzcy zostaną powiadomieni o wygranej we wpisie na jestpieknie.pl i na facebookowym profilu Jest Pięknie. Po tym czasie będą mieć 7 dni na przesłanie danych do wysyłki nagrody. 5. Nagroda zostanie wysłana Pocztą Polską. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Konkurs: wygraj zestaw kosmetyków Biolaven appeared first on Jest Pięknie.

Kolekcja Blessus x Michael Hekmat

Jest pięknie

Kolekcja Blessus x Michael Hekmat

Jest pięknie

Ubrania Secret life (of things)

Ubrania Secret Life (of things) są bezpretensjonalne, sensowne i ładne. Czego chcieć więcej? Marce przyświeca takie motto: „Nie próbujemy przeprowadzić żadnej rewolucji. Naszym marzeniem jest, by codzienność nabrała odrobiny lekkości i beztroski.” I to jest moim zdaniem bardzo dobre podejście. Tu nie ma gwiazdorzenia i historii o czymś zupełnie nowym. Sa koszule, spódnice, spodnie, dodatki. Wszystko uszyte z dobrej jakości tkanin, porządnie wykończone. Tylko tyle i aż tyle. Po co powstają ubrania Secret Life? Z myślą o wszystkich dziewczynach, które chcą po prostu koszulę, a nie koszulę z dżetami, dekoltem na plecach i w kolorze odblaskowej kamizelki. Albo spódnicę – normalnie uszytą, nie z asymetrycznym dołem, nie z nadrukiem buldożka, taką zwyczajną, na co dzień, do biura. Nie wszyscy pracujemy w agencjach reklamowych, nie wszystkie z nas mają 20 lat. To jest dla tych dziewczyn. Ubrania Secret Life kupisz osobiście w sklepie na Dąbrowskiego 15A w Warszawie albo online: www.secretlife.pl Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Ubrania Secret life (of things) appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Mydła i żele Luksja Care Pro

Czy wiecie, że Luksja to jedna z polskich marek z długoletnią tradycją? Już w latach 90-tych mydło Luksja promowane było w spotach telewizyjnych. Teraz mydło Luksja ma dwojaką formę – mydła w kostce, w mleczku lub w żelu. Wzbogacone o naturalne składniki, żele i mleczka Luksja pielęgnują skórę i nadają jej piękny zapach. Do wyboru są i słodsze aromaty, jak masło shea, ale są też energetyzujące, owocowe zapachy. Dla tradycjonalistek jest cała linia mydeł w kostce – ale i tutaj znajdziemy wiele pielęgnujących składników, jak proteiny jedwabiu, olej arganowy czy aloes. Cena: mleczka i żele – 9,99 zł / 500 ml, mydła – 2,59 zł / kostka Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Mydła i żele Luksja Care Pro appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Podróbki perfum 3×20 ml

Inwencja producentów podróbek NIGDY nie przestanie mnie zadziwiać. Właściwie od tego zaczął się blog (Podróbkowo Wielkie), bo nie mogłam wyjść ze zdumienia. Teraz też nie mogę – podróbki perfum to jedna rzecz, ale podróbki perfum niby z Sephory? Dostałam pytanie o jedną z ofert tego sprzedawcy. Jasne, ja widzę, że to podróbka, ale jeśli ktoś jest mniej obeznany, to może zaufać. Bo przecież perfumy ze strefy wolnocłowej, z naklejką z Sephory, przecenione z 49.90 funtów, to brzmi wiarygodnie, prawda? Tylko, że jest parę problemów. 1. Sephora nie ma sklepów w Wielkiej Brytanii – www.sephora.co.uk istnieje, ale kieruje do sklepu amerykańskiego. Więc nie będzie cen w funtach. 2. Albo Sephora, albo sklep wolnocłowy. 3. Poza Chanel (niektórymi wariantami!), inne marki nie mają wersji 3x 20 ml. Czyli podróbki perfum 3×20 ml nie są tak trudne do rozpoznania, trzeba się tylko chwile zastanowić. Uwierzcie mi na słowo, kilka czy kilkanaście takich aukcji z bardzo niskimi cenami to sygnał alarmowy. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Podróbki perfum 3×20 ml appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

22 podróbki Louis Vuitton

Widoczne na zdjęciach poniżej podróbki Louis Vuitton to najlepszy dowód na to, że handel nimi ma się wspaniale. To nie są moje archiwalne zdjęcia – wszystkie znalazłam w ciągu ostatnich 24 godzin. To najgorszy rodzaj fejków – taki, który w zasadzie nie naśladuje kształtu oryginału, jedynie w jakimś przybliżeniu kolorystykę. I nie, podróbki Louis Vuitton nie są dla osób, których nie stać na oryginał – można iść do normalnego sklepu i w podobnej cenie (między 100 a 300 zł, bo tak wycenione są szkaradki ze zdjęć poniżej) kupić torebkę, która może będzie inspirowana jakimś modelem z wysokiej półki, ale nie będzie przynajmniej nosić logo tej marki. Piszę o podróbkach od 10 lat. Przez ten czas MASA rzeczy się zmieniła – wiele marek luksusowych weszło do Polski, wiele zagranicznych sklepów zaczęło bez problemu wysyłać do Polski. Można zrobić zakupy nawet w USA – jasne, trzeba zapłacić za przesyłkę, ale prawie wszędzie trzeba, no i jak się ma środki na torebkę za kilka tysięcy, to powinno się mieć też środki na przesyłkę. Mimo to, handel podróbkami kwitnie. Jak zwykle, jest kilka poziomów podróbek – takie koszmarne, jak tu na zdjęciach, niebędące kopią 1:1, ale zaledwie nieudolnym naśladownictwem. Potem są podróbki, które z grubsza mogą uchodzić za oryginał – o ile się człowiek nie przyjrzy. Krzywe przeszycia, różowiutka “skóra” na uchwytach – i od razu wiem, że dziewczyna postanowiła wydać na swojego Neverfulla kilkaset złotych. Po co? Podobnie rzecz ma się z podróbkami oferowanymi za tysiąc, czasem dwa-trzy tysiące. Tutaj już jakość jest lepsza, może nawet torebka jest ze skóry, ale np. jest w kolorze, którego nie ma w oryginale. Albo literki są krzywo. I tego nie ogarniam już kompletnie, bo żeby wydać parę tysięcy na torebkę, trzeba mieć je albo odłożone, albo po prostu dobrze zarabiać. Sprzedawczynie w sklepach naprawdę nie gryzą, w Polsce ani poza nią. Nawet, jeśli nie umiesz powiedzieć NIC po angielsku czy po niemiecku, możesz pokazać palcem, co byś chciała. Po co kupujesz coś, co tylko udaje, że jest tym, czego pragniesz? Podsumowując: podróbki (Louis Vuitton to tylko przykład, szalenie popularny) to syf. Nie wiem, czy Cię obchodzi, kogo w ten sposób wspierasz swoimi pieniędzmi, czy Cię obchodzi, w jakich warunkach te torebki powstają – ale pewnie nie, bo gdybyś się tym przejmowała, kupowałabyś ubrania i dodatki z małych firm, które szyją lokalnie, dbają o całość procesu i nie wyzyskują ludzi. Może jednak obchodzi Cię to, że z podróbką nigdy nie wyglądasz tak, jak chcesz wyglądać. Może dwie koleżanki skomplementują Twoją zaradność, ale większość ludzi, kiedy widzi tę torebkę ze skaju, te balerinki z koronki z logo Nike i te koślawe okulary z logo Ray-Ban, ocenia Cię stosownie do tego. Bo tak, ludzie oceniają innych po wyglądzie. Dziewczynę z podróbką oceni potencjalny pracodawca, potencjalny narzeczony i potencjalna teściowa. I tak to zrobi, ale po co tracić punkty na własne życzenie? Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post 22 podróbki Louis Vuitton appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Domowy depilator IPL BaByliss

Od czasu, kiedy dostałam od mamy depilator mechaniczny, wiele się zmieniło. Teraz można mieć domowy depilator IPL. W dodatku łączący się ze smartfonem. Przyznam, że testowałam depilator IPL Babyliss (inny model, nie ten ze zdjęcia) i największym problemem było dla mnie określenie, gdzie i ile razy mam „strzelić”. A potem – pilnowanie, kiedy znów zrobić zabieg. Dlatego efekty nie były takie, jakich bym oczekiwała – chociaż mam wrażenie, że tam, gdzie testowałam urządzenie, włosów jest jakby mniej. Gdybym miała wersję współpracującą ze smartfonem, byłoby mi łatwiej – bo depilator IPL Homelight 130 Smart łączy się za pomocą Bluetooth ze smartfonem, a następnie z mobilną aplikacją, która krok po kroku przeprowadza nas przez cały proces depilacji. Aplikacja definiuje fototyp skóry, dobiera właściwe dla niego natężenie światła, rozplanowuje cały cykl depilacji, a nawet przypomina o kolejnych zabiegach. Zamontowana w tym modelu lampa wystarcza na 25 cykli pełnej depilacji całego ciała – bez konieczności wymieniania jej. 25 cykli to sporo – przy odpowiednim zacięciu dałoby się wydepilować i siebie, i drugą osobę. Sam zabieg jest w zasadzie obojętny – ja mam wysoki próg bólu (przysypiam czasem podczas depilacji nóg woskiem), więc właściwie nic nie czułam, ale po konsultacji ze znajomymi mogę powiedzieć, że jest to uczucie porównywalne do ukąszenia przez komara. Odrobina dyskomfortu i nic dalej. Oczywiście, jeśli chce się depilować np. uda z tyłu czy bikini, trzeba się dobrze powyginać, ale można też poprosić koleżankę czy męża. Depilator IPL Homelight 130 Smart kosztuje 1 199 zł www.babyliss.pl Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Domowy depilator IPL BaByliss appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Biżuteria Pandora lato 2015

Jakoś tak wyszło, że biżuteria Pandora to coś, co najczęściej wybieram. Co mi się spodobało w kolekcji na lato 2015? Najpierw może o tym, co mi się nie spodobało. Wszystko jest bardzo świecące – są stare wersje charmsów, jak żółw czy wąż, ale tym razem ozdobiono je kryształkami. Podobnie kolorowe charmsy-kulki – nie ma już kolorowych koralików Murano, za to są te ozdobione kryształkami, i to w kilku kolorach. Rozumiem jednak, że nie wszyscy mają taki gust jak ja – wygląda na to, że jestem w mniejszości z moim upodobaniem do oszczędnej estetyki. Na szczęście są też nowe odcienie rzemykowych bransoletek, koraliki ze szlifowanego szkła i subtelna linia inspirowana liśćmi palmy. Biżuteria Pandora na lato 2015 nie jest może idealna z mojego punktu widzenia, ale jak się dobrze zastanowić, to ta zawieszka z kotwicą jest nawet w porządku. I to mimo kryształków. Do kupienia w salonach Pandora. Ceny – przy zdjęciach. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Biżuteria Pandora lato 2015 appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Stylowe wycinanki – Shamekh Bluwi

Coś pięknego. Shamekh Bluwi tworzy modę z tego, co widzi wokół siebie. Tak naprawdę, żeby stworzyć coś wyjątkowego, nie są potrzebne środki, ale pomysł. Shamekh Bluwi, doskonały rysownik zajmujący się modą, znany jest ze swoich pięknych szkiców kobiet i detali ich stroju, czasem na swoim profilu na Instagramie pokazuje też ozdobione rysunkami trampki Converse. Ostatnio pokazuje też stylowe wycinanki, gdzie krajobraz w tle tworzy wzór na sukience, spódnicy czy okularach naszkicowanej modelki. Dla mnie – bardzo efektowne. A Wam się podoba? https://instagram.com/shamekhbluwi Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Stylowe wycinanki – Shamekh Bluwi appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Sklep internetowy Estee Lauder już działa!

Czy mówiłam już, że lubię kupować przez internet? Jeśli ty też, to chciałam powiedzieć, że sklep internetowy Estée Lauder już działa. Mam też niespodziankę – czytaj dalej! Jaka była Wasza pierwsza styczność z kosmetykami „zachodnimi”? W moim przypadku była to buteleczka podkładu Estée Lauder. Mama dostała ją albo od swojej siostry, która mieszkała jakoś czas w Nowym Jorku, albo od wuja z Kanady. Tak czy owak, schowała ją do szafy, gdzie ja znalazłam ją dobrą chwilę potem. Nikt tego nie używał (ja – jeszcze, a mama – w ogóle), więc podkład powędrował do kosza, ale zachwyt nad opakowaniem pozostał. Prosta butelka, złoty korek, złote napisy, które NIE SCHODZIŁY po potarciu wilgotną dłonią, jak na polskich kosmetykach (wtedy, o ile pamiętam, mama używała mleczka i toniku marki New Wave – czy ktoś ma zdjęcie? Bo ja nie). To trochę zabawne upodobanie do amerykańskich kosmetyków zostało. Oczywiście, nie skreślam żadnej marki (a jeśli, to z uwagi na złe doświadczenia z nią, nic więcej), ale kiedy idę na zakupy, to właśnie marki amerykańskie (czyli zwykle koncernu Estée Lauder) wybieram. Dlaczego kupować tu, a nie w perfumerii multibrandowej? Jest parę złotych taniej, ale to jest pomijalne. Dla mnie największa zaleta to mini-opakowania. Jednorazowe próbki przypadkowych marek nie zawsze chcę zabierać na wakacje, bo jak mnie coś uczuli, to będzie źle. Tutaj próbki są spore, więc zwykle wystarczają na cały wyjazd, a większość kosmetyków Estee Lauder dobrze znam i wiem, że mi służą. A co z tą niespodzianką? Ależ proszę: mam dla wszystkich czytelniczek Jest Pięknie wyjątkowy rabat na zakupy w sklepie internetowym Estée Lauder. Kod rabatowy: jestpieknie. Oferta jest ważna od dziś do 30.06. do końca dnia. Warunki oferty Aby skorzystać z kodu z rabatem 15% należy po dodaniu do koszyka wybranych produktów wpisać kod oferty np.: zakupy, w pole w prawym dolnym rogu i kliknąć w przycisk ZATWIERDŹ. Od każdego produktu w koszyku zostanie odjęte 15% jego ceny. Oferta nie łączy się z innymi ofertami dostępnymi na stronie www.esteelauder.pl z wykluczeniem bezpłatnej dostawy oraz dwóch miniproduktów przy zakupie. Procentowy kod rabatowy nie obejmuje również zestawów dostępnych na stronie. W razie jakichkolwiek pytań prosimy o kontakt z Działem Obsługi Klienta pod numerem telefonu 0800702850 lub na adres obslugaklienta@cs.esteelauder.pl Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Sklep internetowy Estee Lauder już działa! appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Chanel Chance Eau Vive

Chanel Chance ma już 12 lat, aż trudno uwierzyć. Eau Vive to już czwarta wersja tego popularnego zapachu. Podobno co kilka sekund ktoś gdzieś na świecie kupuje perfumy Chanel no. 5, ale są też zapachy dla zwolenniczek czegoś prostszego, bardziej odpowiedniego na co dzień. Takie są Chanel Chance. Ja jestem fanką wersji Eau Fraiche – zużyłam całkiem sporo flakonów od premiery w 2007 roku. Według opisu, Eau Vive też mi się spodoba (nie zdążyłam go jeszcze sprawdzić w perfumerii).  Nutami głowy są czerwona pomarańcza, grejpfrut i cytrusy; nuty serca to jaśmin i białe piżmo, a bazy – wetiwer, cedr i irys. Pisanie o perfumach jest moim zdaniem bardzo trudne, bo wymaga po pierwsze dobrego nosa, żeby faktycznie wyczuć nuty, zauważyć podobieństwo do tego czy innego zapachu. Po drugie, potrzebna jest umiejętność składania słów i krytyczne podejście do tego, co się napisze. Granica między kreatywnością a grafomanią jest cienka. Dlatego ja nie będę ani tłumaczyć tego, co przeczytałam w informacji prasowej, ani pisać własnych poematów. Według opisu, Chanel Chance Eau Vive to świeże, niezobowiązujące perfumy. Jeśli je kupię, na pewno napiszę o nich więcej. Cena: 482 zł / 100 ml, do kupienia w perfumeriach Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Chanel Chance Eau Vive appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Torebka Longchamp Le Pliage x Jeremy Scott

Torebka Longchamp Le Pliage zawsze była gdzieś na mojej liście zakupów, ale raczej daleko. Tę muszę mieć! Le Pliage to chyba najbardziej znany model torebek Longchamp, także dlatego, że jest stosunkowo niedroga i przez to dostępna. Polski sklep Longchamp działa od lat w warszawskiej Galerii Mokotów, można tam wybrać sobie odpowiedni kolor i rozmiar Le Pliage. Ale ta widoczna na zdjęciu to projekt powstały we współpracy z Jeremym Scottem, pokryty rysunkami zwierzątek. To nawiązanie do bajki o Humpty Dumpty (w Polsce chyba kompletnie nieznanej, chyba że ktoś czytał „Alicje w Krainie Czarów”, bo tam się ta postać pojawia). Kolorowe zwierzątka są pocieszne, ale moim zdaniem nie infantylne, więc torebkę nosiłabym z przyjemnością. Cena: 1070 zł, do kupienia w butiku Longchamp w Galerii Mokotów Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Torebka Longchamp Le Pliage x Jeremy Scott appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Kosmetyki Scholl Velvet Smooth

Kosmetyki Scholl to nie tylko kremy i peelingi, ale też całkiem ciekawa kolekcja Scholl Velvet Smooth. Linia Scholl Velvet Smooth to seria produktów – od elektrycznego pilnika do stóp, poprzez płyn do kąpieli, serum wygładzające i krem do codziennego użytku. Co w składzie? Zielony kawior, który pomaga odżywić i nawilżyć, morskie minerały odżywiające i uzupełniające zapotrzebowanie skóry stóp oraz witaminy A i E, które pielęgnują i wygładzają skórę stóp. Kwas hialuronowy oraz Omega 6 pomaga utrzymać prawidłowe nawilżenie skóry. Jestem skrajnym leniem – nie robię sama pedicure, regularnie chodzę do ulubionego salonu. W międzyczasie mocno odżywiam skórę stóp i to zwykle wystarcza – ale ten pilnik i pasująca do niego linia pielęgnacyjna brzmią ciekawie. Używałyście? Macie jakieś spostrzeżenia? Ceny: od 25,99 zł za krem do 169,99 zł za pilnik Do kupienia w drogeriach i supermarketach Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Kosmetyki Scholl Velvet Smooth appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Wody micelarne Uriage

Wody micelarne Uriage teraz dostępne są w trzech wariantach, dopasowanych do potrzeb skóry. Stworzone na bazie wody termalnej Uriage kosmetyki dostępne są w wariancie do skóry normalnej/suchej i wrażliwej (z ekstraktem z żurawiny o właściwościach antyoksydacyjnych), do skóry wrażliwej i naczynkowej (z ekstraktem z brzoskwini o działaniu kojącym, regenerującym i ochronnym) i do skóry tłustej i mieszanej (z ekstraktem z zielonego jabłka o właściwościach regulujących wydzielanie sebum i z kompleksem pore-refiner, który zmniejsza widoczność porów i wygładza skórę). Przeznaczone są do demakijażu twarzy i oczu, ze szczególnym uwzględnieniem skóry wrażliwej. Czy naprawdę woda micelarna ma być dopasowana do typu skóry? Podejrzewam, że to nie robi zasadniczej różnicy w pielęgnacji, bo na skórze zostaje krem i to on przede wszystkim powinien być dopasowany do skóry, podobnie jak żel, którym zmywamy twarz. Z drugiej jednak strony, jeśli chce się mieć pewność, że wszystkie kosmetyki pielęgnacyjne są idealnie dobrane, to czemu nie? Cena: 59 zł / 500 ml, do kupienia w aptekach   Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Wody micelarne Uriage appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Biżuteria Falling Jasmine Carolina Herrera

Marka CH Carolina Herrera wprowadza kolekcję biżuterii. Jak wygląda Falling Jasmine? Stworzona we współpracy z argentyńskim artystą Grillo Demo kolekcja jaśminowej biżuterii to nawiązanie do Caroliny Herrery (matki Caroliny Herrery de Baez i założycielki marki). Nuta jaśminu często pojawia się w sygnowanych przez markę perfumach – de Baez kojarzy ten aromat ze swoja matką. Jaśmin to też wyjątkowo piękny, delikatny kwiat, symbol kobiecości, miłości i zmysłowości w wielu kulturach. W skłąd kolekcji wchodzi dziesięć elementów – pięć rodzajów kolczyków, bransoletka, tiara, pierścionek, krótki naszyjnik-obroża i długi naszyjnik-łańcuch. Każdy z elementów można nosić osobno, można je też ze sobą zestawiać. Marka Carolina Herrera to też piękne suknie ślubne – jestem pewna, że biżuteria Falling Jasmine będzie ich doskonałym dopełnieniem. Tiara z kwiatami jaśminu zamiast welonu? Jestem na tak. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Biżuteria Falling Jasmine Carolina Herrera appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Wnętrzarskie inspiracje z Westwing.pl

Jest tyle rzeczy, na które można wydawać pieniądze. Kiedy ma się już buty, torebki i perfumy, można przyjrzeć się przestrzeni wokół siebie. W tym tygodniu wyjątkowe wnętrzarskie inspiracje oferuje Westwing.pl Podejrzewam, że na tle większości mam dziwny gust, jak chodzi o wnętrza. Kiedy projektowaliśmy nasz dom, od razu zaznaczyliśmy, że ma być jak najprościej. Odpadają wykusze, retro umywalki, półokrągłe kabiny prysznicowe, ale też firanki, drzwi z szybką-witrażem, ozdobne klamki i wanna na lwich łapach. To nie znaczy, że nie lubię żadnych ozdób – przepadam za retro designem. Ale nie zrobiłam z domu muzeum, bo to przesada. Mam stary sprzęt grający, który jest ozdobą salonu. Mam stary durszlak i pamiątkową miseczkę z logo URM. Reszta jest albo neutralna, albo nowoczesna. Nie lubię też nadmiaru ozdóbek, poustawianych na półkach. To, co stoi u mnie, ma jakieś znaczenie i jakiś plan – pamiątka po zmarłej babci, zegarek zrobiony z zegarów sportowego auta, wazonik ze sztucznym kwiatkiem. Na ścianach wiszą obrazy, ale też przeróbki plakatów seriali, zrobione przez naszych przyjaciół. Designerski wyciskacz do cytrusów Alessi oddałam już dawno – dom dla mnie ma być funkcjonalny, a ten wyciskacz, mimo że bardzo ładnie wygląda, słabo działa. Wolę mój zwykły, elektryczny, dzięki któremu co sobotę piję szklankę świeżego soku pomarańczowego. My mieliśmy pomysł na dom od początku – potem tylko uzupełnialiśmy detale. Ale bardzo dobrym pomysłem na zainspirowanie się jest przyjrzenie się wnętrzom w ulubionym miejscu. Barcelona, Berlin, a może Nowy Jork? Co Cię kręci? Przytulne mieszkanie w kamienicy czy minimalistyczny loft? Westwing.pl prezentuje w tym tygodniu (od 21 do 28 czerwca) serię inspiracji – codziennie z innego kraju. Ja wybrałabym Berlin – mieszankę nowoczesnej stylistyki i starych dodatków jak z Flohmarktu. Kampanię promuje seria grafik, nawiązujących do słynnych rysunków „Paris vs. New York” Vahrama Muratyana. Tutaj to, co warszawskie, zestawione jest z tym, co berlińskie. Żałuję, że akurat tych grafik nie da się kupić – bardzo mi się podobają! Podobają mi się też berlińskie adresy, które można tu znaleźć: https://www.westwing.pl/magazyn/styl-zycia/berlin/ Bikini Berlin na pewno odwiedzę. A Wam, jaka stylistyka wnętrz podoba się najbardziej? Jak mieszkacie? Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Wnętrzarskie inspiracje z Westwing.pl appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Szminka Marc Jacobs Kiss Pop Color Stick

Każdy wie, jak wygląda szminka. Chyba, że wymyśli ją Marc Jacobs. Człowiek, który na nowo stworzył siebie, tworzył i tworzy kolekcje dla kilku marek, od niedawna firmuje swoim nazwiskiem także kosmetyki kolorowe. Szminka Marc Jacobs Kiss Pop Color Stick jest wyjątkowa – komiksowa, srebrzysta kredka kryje w sobie pomadkę. Do wyboru jest raptem sześć odcieni, ale tyle wystarczy. Mocno napigmentowany sztyft nadaje ustom kolor o satynowym wykończeniu. Cena Marc Jacobs Kiss Pop Color Stick: 119 zł, do kupienia w perfumeriach Sephora Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Szminka Marc Jacobs Kiss Pop Color Stick appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Co noszą gwiazdy: Marta Żmuda-Trzebiatowska

Lubisz sukienki boho? Są doskonałym wyborem na wyjście w ciągu dnia. Luźne, drukowane w kwiatowe wzory sukienki boho to coś, co pozwala ukryć niejeden mankament wyglądu, nawet tak przejściowy, jak niemiłosiernie blade nogi (albo nogi tuż przed depilacją woskiem). Poza tym, są efektowne, wygodne i typowo letnie. W sam raz na popołudniowe spotkanie. Marta Żmuda-Trzebiatowska wybrała sukienkę projektu Natalii Jaroszewskiej. Natalia Jaroszewska otwiera właśnie butik na Cyprze, jej sukienki są dostępne w atelier w Warszawie. Trwają też prace nad butikiem online. Cena sukienki: 2 500 zł Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Co noszą gwiazdy: Marta Żmuda-Trzebiatowska appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Konkurs: wygraj zestaw kosmetyków Sylveco

Dziś do wygrania w Jest Pięknie jest 7 zestawów kosmetyków Sylveco. Chcesz wygrać jeden z nich? Weź udział w konkursie! Żeby wziąć udział w konkursie, wyślij na adres konkurs@jestpieknie.pl mail, w którym dokończysz zdanie: “Moje ulubione kosmetyki do pielęgnacji to…” (zgłoszenia prozą, nie wierszem, do 350 znaków ze spacjami). Nagrodzimy 7 najlepszych zgłoszeń – każda zwyciężczyni otrzyma zestaw kosmetyków Sylveco (szampon, odżywka, peeling, żel do ciała + pomadka) Konkurs trwa od 22.06.2015 do 28.06.2015. Ogłoszenie wyników 29.06.2015. Pełen regulamin tutaj: Regulamin konkursu Sylveco 1. Organizatorem konkursu jest Ansoft Pracownia Prasowa, Akacjowa 12, 05-120 Legionowo. 2. Konkurs trwa od 22.06.2015 do 28.06.2015. do 23.59. Odpowiedzi nadesłane po tym terminie nie będą brane pod uwagę. 3. Nagrody (7 zestawów kosmetyków Sylveco) zostaną przyznane osobom, które przyślą najciekawszą pracę konkursową zgodną z założeniami 4. Zwycięzcy zostaną powiadomieni o wygranej we wpisie na jestpieknie.pl i na facebookowym profilu Jest Pięknie. Po tym czasie będą mieć 7 dni na przesłanie danych do wysyłki nagrody. 5. Nagroda zostanie wysłana Pocztą Polską. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Konkurs: wygraj zestaw kosmetyków Sylveco appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Nie lubię produktów dietetycznych

I ty też powinnaś przemyśleć, czy warto je kupować. Produkty dietetyczne pojawiły się w Polsce już jakiś czas temu. Niskotłuszczowe mleko, sery, czekolada “20% kalorii mniej” – to tylko początek. Potem do sprzedaży trafiły niskokaloryczne i niskowęglowodanowe makarony, sosy, dżemy i sama nie wiem, co jeszcze. Dziś na obiad zrobiłam makaron z pesto, kurczakiem i cukinią. Sos, mimo że użyłam gotowego pesto, był naprawdę bdb, ale niskowęglowodanowy makaron, który kiedyś skądś dostałam, smakował jak lekko namoczona tektura. NIGDY więcej tego wynalazku nie kupię. Było to już któreś z kolei podejście do tego typu produktów – próbowałam i kilku typów makaronu (jedyny znośny to orzo), i sosów, i majonezów… To w niczym nie przypomina normalnego jedzenia. Nie wygląda, nie pachnie, nie smakuje jak coś, co umiem przygotować w kuchni. Nawet jeśli nie zawiera kalorii, to nie chcę mieć z tym nic do czynienia. Nie jestem specjalnie towarzyska, ale jakiś czas temu usiłowałam na Wizażu uczestniczyć w wątku o diecie South Beach. Niestety, słabo mi to szło, bo nigdy na serio nie wkręciłam się w Wizaż, wzdrygam się na widok posta w 3/4 składającego się z emotikonek i generalnie jestem stara i mam za złe, jak mówi moja koleżanka Zuzanka. Ad rem: w wątku większość osób pisało o tym, co zjadło i ile czasu ćwiczyło, ale jedzenie było byle jakie, bez smaku, bez pomysłu, byle się zapchać. Za to desery… niekwestionowanym królem było ciasto fasolowe. Polega to z grubsza na tym, że miksuje się puszkę fasoli, trochę kakao, jakiegoś słodzika, zapieka to wszystko i tak powstaje ciasto udające brownie. Dziewczyny opowiadały sobie wzajemnie o tym, jak to zjadły pół blachy BEZKARNIE, bo przecież to fasola, haha. No i tu moim zdaniem leży problem. Bo zdrowe odżywianie nie jest po to, żeby móc się nażreć do wypęku bez konsekwencji. Zdrowe odżywianie to umiejętne wybieranie tego, co się chce zjeść, dopasowywanie jadłospisu do potrzeb organizmu i do gustu każdej osoby. To też branie odpowiedzialności za swoje decyzje – chciałam zjeść porcję lodów, to ją kupiłam i zjadłam, nie piszę z tego powodu wpisu w blogu czy na forum, nie obiecuję publicznie, że zrobię 10 km na rowerku, 3 godziny ćwiczeń z YT i przez tydzień nie tknę węglowodanu. Zdrowe odżywianie to nie jest sprint do mety. To jest trucht bez końca. Raz się porusza szybciej, raz wolniej, czasem się przystaje, żeby podziwiać widoki. Wracając do tematu – produkty dietetyczne nie są złe same w sobie. Oczywiście poza tymi, które kosztem obniżenia zawartości tłuszczu zawierają więcej węglowodanów – bo to tak naprawdę niczego nie naprawia, raczej psuje całokształt. Ale produkty dietetyczne tak naprawdę sprawiają tylko, że jemy ich więcej – tak wskazują badania. Nie mówię tu tylko o bilansie kalorycznym, bo kaloria kalorii nierówna, ale o nawyku. O ile normalnego sera brie zjesz kawałek, bo jest pyszny, ale ile można, to niskotłuszczowego zjesz dwa razy tyle, no bo niskotłuszczowy. Poza tym, niskotłuszczowy brie smakuje jak plastelina. W ten sposób rozpycha się żołądek i uczy się, że można więcej. Czy nie lepiej zjeść mniej, ale lepszego, smaczniejszego sera? Tak samo jest z pączkami, czekoladą i wszystkimi innymi słodyczami. Co roku koło Tłustego Czwartku w necie pojawiają się przepisy na tradycyjne pączki i faworki oraz ich pożal się boziu odpowiedniki – pieczone a nie smażone, z pełnoziarnistej mąki, z otrębami, bez cukru itd. Nie jestem święta, sama próbowałam piec dietetyczne ciastka, ale zawsze był to Ersatz. Poza tym, nie cierpię wyrabiać ciasta. Zamiast paskudzić w kuchni, bawić się w syrop z agawy, ksylitol, przeliczanie, jak to się ma do cukru, wolę iść do cukierni i kupić ciasto. Normalne, z cukrem, białą mąką i śmietaną. I tak nie lubię słodyczy, więc jadam je kilka razy do roku. Ale gdybym je bardzo lubiła – tak, jak lubię dobre sery – umiałabym je sobie dawkować. Czyżby więc prawdą było, że najlepsza dieta to mniej żreć? W największym uproszczeniu – tak. Ale warto też zastanowić się, co się stawia na stół. Nie są dobre ani koszmarne sosy z fiksów, ani mrożona ryba w panierce, ani używanie ketchupu jako marynaty do mięsa z grilla. O tym jednak napiszę innym razem – dziś chciałam tylko powiedzieć, że produkty dietetyczne lepiej sobie darować, a zamiast tego skupić się na tym, jak, co i ile się je. Jedzenie nie ma być bezmyślną czynnością, zapychaniem się. Nie ma być też karą, zjadaniem czegoś niesmacznego, “bo zdrowe”. Jeśli chcesz zjeść kawałek ciasta, to je upiecz i zjedz. Ale jedną porcję, a nie pół blachy. I już.   Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Nie lubię produktów dietetycznych appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Samoopalacze do twarzy – przegląd

Lato przyszło, ale nie dla wszystkich oznacza to wakacje. Samoopalacze do twarzy pozwalają uzyskać upragnioną opaleniznę szybko i zdrowo, bez opalania. Co można kupić w sklepach? Znam dziewczyny, które cały rok wyglądają, jakby wróciły z wakacji pod palmą. Niestety, ja do nich nie należę – bliższe mojej urodzie określenie to „personalna z młyna”. Nie opalam się szybko, a czasem chciałoby się już wyglądać jak dziewczyny z letnich kampanii, przynajmniej pod względem odcienia skóry. Samoopalacze do twarzy są w zasadzie stałym elementem każdej letniej linii pielęgnacyjnej. Dostępne w formie mleczka, musu, kremu – w zasadzie każdy preparat wymaga pewnej wprawy, ale umiejętnie używany, daje naprawdę niezłe efekty. Są też hybrydy, jak Sampar Mine d’Or, czyli krem tonujący, mający też stopniowo nadawać skórze złocisty odcień. Właśnie go zaczęłam używać, więc na pewno coś o nim napiszę osobno, ale dziś mam dla Was przegląd samoopalaczy do twarzy. Podzieliłam je na kilka grup cenowych. Który jest Waszym ulubionym? A może nie używacie samoopalaczy? Piszcie w komentarzach. Do 50 zł Olejek Bielenda Argan Bronzer – 22 zł / 15 ml, do kupienia w drogeriach Samoopalacz w musie AVON do twarzy i ciała – 30 zł / 150 ml, do kupienia u konsultantek Avon oraz na stronie internetowej Avon St Tropez Instant Tan – 24 godzinna opalenizna w balsamie, do wyboru dwa odcienie – 50 zł / 100 ml, do kupienia w perfumeriach Douglas 51 – 100 zł Sephora progresywnie brązująca woda do twarzy, 59 zł / 125 ml, do kupienia w perfumeriach Sephora Klapp Immun Skin Self Tan Lotion, 70 zł / 200 ml. Do kupienia w wybranych ośrodkach SPA i gabinetach kosmetycznych, a także na www.klapp-cosmetics.pl Artemis żel samoopalający, 85 zł / 50 ml, do kupienia w perfumeriach Douglas Lancaster koloryzujący krem do twarzy, 99 zł / 50 ml, do kupienia w perfumeriach Douglas 101 – 200 zł Clinique Face Bronzing Gel Tint, 103 zł / 50 ml, do kupienia w perfumeriach Sephora i w sklepie internetowym Clinique Clarins emulsja samoopalająca do twarzy i dekoltu, 115 zł / 125 ml, do kupienia w perfumeriach Sephora Lancome Flash Bronzer, 125 zł / 50 ml, do kupienia w perfumeriach Sephora Sampar Mine d’Or krem nawilżający z efektem opalenizny, 129 zł / 30 ml, do kupienia w perfumeriach Sephora Shiseido Brilliant bronze self-tanning cream, 135 zł / 50 ml, do kupienia w perfumeriach Sephora Dior emulsja samoopalająca do twarzy, 159 zł / 50 ml, do kupienia w perfumeriach Sephora powyżej 200 zł Guerlain Terracotta Sunless, 225 zł / 150 ml, do kupienia w perfumeriach Douglas Sensai Self Tanning For Face, 295 zł / 50 ml, do kupienia w perfumeriach Douglas La Mer The Face and Body Gradual Tan, 300 zł / 200 ml, do kupienia w perfumeriach Douglas Sisley emulsja samoopalająca, 425 zł / 60 ml, do kupienia w perfumeriach Douglas Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Samoopalacze do twarzy – przegląd appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Dlaczego warto kupić niepraktyczny samochód

Kilka lat temu, podjęłam z M. decyzję – sprzedajemy nasze dwa samochody i kupujemy jeden. Sensownie, prawda? Tyle tylko, że wybraliśmy samochód na wskroś niepraktyczny. Poprzednio jeździłam kombi, M. miał hatchback. Dwa sensowne, pakowne samochody, można nimi było przewieźć i choinkę, i psa do lekarza, i pojechać na ogromne zakupy. Ale rzecz polegała na tym, że oba były już leciwe. Poza tym, praca M. polega na testowaniu samochodów, więc zdarzało się, że nasze własne auta stały bezczynnie po parę tygodni, nawet dłużej niż miesiąc. Niestety, to im nie robiło dobrze. Ciągłe naprawy, ładowanie akumulatora, kupowanie nowego akumulatora i niepewność, czy danego dnia samochód zapali, utrudniały życie. Postanowiliśmy więc kupić nowy samochód. Nowy, z salonu, tylko nasz – przede wszystkim dlatego, że chcieliśmy kupić auto z gwarancją, gdzie nie trzeba się zastanawiać, jaka usterka wyjdzie następnego dnia po zakupie. Na liście samochodów, które nas interesują, znalazło się 5 modeli: Fiat 500C, Kia Soul, Citroen DS3, Mazda MX5 oraz Volkswagen up!. Jak widać na zdjęciu, wybraliśmy najmniej praktyczny z tych pięciu, bo dwumiejscowy samochód ze składanym dachem – Mazdę MX5. Po trzech latach jesteśmy dalej tak samo zadowoleni, jak pierwszego dnia – odbieraliśmy auto z salonu przed weekendem majowym i praktycznie cały weekend dokądś jeździliśmy, dla przyjemności podróżowania. Mazda MX5 nie jest samochodem praktycznym na pierwszy rzut oka: ma mały bagażnik (150 litrów), tylko dwa miejsca, jest niska, w dodatku przy 160-konnym 2-litrowym silniku benzynowym, pali w mieście ponad 9 litrów na setkę. No i ten dach, przecież “w Polsce jest sezon na jazdę bez dachu tylko w wakacje” – ten argument słyszeliśmy masę razy. Nic bardziej mylnego – wbrew pozorom, przy otwartym dachu, postawionych szybach i włączonym ogrzewaniu wewnątrz jest bardzo przyjemnie przy ujemnych temperaturach. Ale rozumiem, skąd się ten pogląd bierze – ostatnio jechaliśmy dokądś BMW 1, kabrioletem. I było nam zimno – dlatego, że z uwagi na drugi rząd siedzeń, cyrkulacja powietrza jest inna niż w roadsterze, jakim jest Mazda MX5. Czyli po raz kolejny okazało się, że dobrze wybraliśmy. No tak, ale drugi rząd siedzeń się przydaje – przecież nie zawsze jedzie się samotnie lub we dwoje! Ano nie. Nas jest dwoje. Nie mamy zwierząt, nie mamy dzieci – i to nie ulegnie zmianie. Dwumiejscowy samochód w zupełności wystarcza. A co z zakupami? Nic. Mieszczą się. Tak się składa, że od trzech lat robię zakupy dla moich rodziców. Na początku miałam jeszcze do dyspozycji samochód taty, ale potem został sprzedany, więc teraz wszystkie te zgrzewki wody, mleka, płatków owsianych i inne rzeczy wożę Mazdą. I co? I mieści się. Jasne, czasem zakupy jadą obok mnie na siedzeniu, ale to w niczym nie przeszkadza. Jasne, zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają taką sytuację, jak ja. Są dzieci, są psy – ale często w rodzinie jest więcej niż jedno auto. Nie wszystkie muszą być praktycznymi kombi w dieslu. Nie wszystkie muszą być szare. Jeśli samochód jest dla Ciebie czymś więcej niż sposobem na przemieszczanie się, to nie żałuj sobie – kup niepraktyczny samochód teraz, nie czekaj na emeryturę. Potem zawsze będzie coś: kłopoty z wsiadaniem, dziecko do wożenia (chociaż mam wrażenie, że da się jakoś przyczepić fotelik w MX5), inne wydatki. A Mazda MX5 jest po prostu fantastyczna. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Dlaczego warto kupić niepraktyczny samochód appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Podróbki Tom Ford

Od dawna piszę o podróbkach, także o podróbkach kosmetyków i perfum. Niedawno pisałam o tanich testerach perfum. A dziś tematem są podróbki Tom Ford. Na sprawę zwróciła moją uwagę przyjaciółka, fanka niszowych perfum. Do tej pory przyjmowało się, że nikt niszowców nie podrabia, bo i po co, skoro większość ludzi woli Dior Addict czy Fahrenheita. Niestety, rynek jest tak naprawdę na wszystko – i dlatego perfumy niszowe też są podrabiane. M. wysłała mi link do oferty sprzedaży testera Tom Ford Black Orchid – 100 ml kosztuje w Douglasie 525 zł, więc oferta zakupu testera o tej pojemności za 170 zł wygląda jak deal życia. Tyle tylko, że to nie jest oryginał. Co prawda sprzedawca wrzucił masę zdjęć, ale i tak uważam, że to podróbka. Dlaczego? Z prostej przyczyny – na aukcjach ma kilkadziesiąt testerów, wszystkie w bardzo dobrych cenach, a jeden z nich wygląda tak, jak podrabiany tester Armani, o którym pisałam niedawno. Logika każe sądzić, że jeśli ktoś ma co najmniej jedną podróbkę, to reszta towaru pochodzi z tego samego miejsca. Ale to nie wszystko – na innej aukcji M. znalazła Tom Ford Chocolate EDP. Opakowanie zgodne z tym, jak wyglądają perfumy Tom Ford Private Blend, wszystko super, ale NIGDY nie było takich perfum. To kolejny argument przeciwko kupowaniu z ofert w internecie. Przyznaję, sama kilka lat temu kupowałam perfumy na Allegro, ale od tego czasu wiele się zmieniło – i w moim podejściu do zakupów, i w ofercie. O ile kiedyś podróbek było mniej i były na tyle marnie wykonane, że dało się je odróżnić na pierwszy rzut oka, to teraz mogę tylko zgadywać, jak wysoki jest odsetek nieuczciwych sprzedawców w sieci. Nie spotkałam się dotąd z żadnymi wiarygodnymi informacjami o tym, żeby któraś perfumeria internetowa sprzedawała podróbki, ale jeśli ktoś mnie pyta, jakie adresy polecam, to od razu mówię: Douglas i Sephora. Z prostej przyczyny – nie mam ochoty prowadzić dochodzenia za każdym razem, kiedy chcę coś kupić. Nie mówię, że każdy ma robić tak, jak ja, ale podróbki Tom Ford są moim zdaniem znakiem czasów – wszystko da się podrobić i wszystko warto podrobić. Jeśli marzysz o luksusie, polecam zakupy w sprawdzonym miejscu. Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Podróbki Tom Ford appeared first on Jest Pięknie.

Spray z solą morską – przegląd

Jest pięknie

Spray z solą morską – przegląd

Idzie lato, marzymy o złotej opaleniźnie i lekko pofalowanych, muśniętych słońcem włosach. Czy spray z solą morską to dobry pomysł? Pierwszy raz kupiłam sobie taki spray jakieś 2 lata temu. Wtedy zapuszczałam włosy i chciałam uniknąć przyklepanej fryzury, a jeszcze nie bardzo było co wiązać. Wtedy spray z solą morską totalnie mnie zachwycił – nagle włosów robiło się jakby więcej, a przy tym wyglądały w ten niedbały sposób, o który mi chodziło. Ostatnio kupowałam nowe opakowanie w styczniu – przed wycieczką do Dubaju. W ogóle nie lubię suszyć włosów, nie wożę ze sobą suszarki, no i uznałam, że przy 20C nie będzie to potrzebne. Stopni było nawet więcej, bo temperatura dochodziła do 28C, więc rano wystarczyło wziąć prysznic, umyć głowę, spryskać włosy sprayem z solą morską i trochę je związać. Głównie dlatego, że teraz włosy sięgają mi do łopatek i zwyczajnie nie wyobrażam sobie nosić ich rozpuszczonych. Raz – potargają się. Dwa – będę wyglądać jak kuzyn cosiek: I na związanych włosach efekt też był OK. Koczek był nieco bardziej niedbały, ale wyglądałam tak, jak chciałam – plażowo i wakacyjnie. Czy spray z solą morską niszczy włosy? Nie wydaje mi się, żeby było to coś gorszego niż codzienne suszenie, prostowanie czy inne tego typu zabiegi. Sprayu nie trzeba przecież używać każdego dnia – można go używać przemiennie z olejkiem do włosów, który co najmniej zneutralizuje wysuszające działanie soli. A skoro o wysuszaniu mowa, jest jeszcze jedna sytuacja, kiedy spray z solą morską sprawdza się na medal: tłuste włosy. Nie wdając się w dyskusje o tym, jak często czy jak rzadko najlepiej jest myć głowę, zdarza się czasem sytuacja, kiedy fryzura jest już lekko nieświeża, a nie ma czasu na mycie i układanie. Jeśli zostanie w domu albo noszenie cały dzień czapki nie wchodzi w rachubę, wystarczy spryskać włosy sprayem z solą morską a potem spiąć je lekko (nie rozczesywać, nie przylizywać!) i wrzucić na Instagram selfie z hashtagiem #wokeuplikethis. Poniżej przegląd dostępnych w Polsce sprayów z solą morską (REF ma inną formułę, ale chodzi o ten sam efekt): Aussie Miracle Beach Waves, 19,99 zł / 150 ml, do kupienia w drogeriach Rossmann Bumble and bumble Surf Spray, 65 zł / 50 ml, do kupienia w perfumeriach Sephora Bumble and bumble Surf Infusion, 129 zł / 100 ml, do kupienia w perfumeriach Sephora David Mallett Australian Salt Spray, 149 zł / 150 ml, do kupienia w sklepie Pell Davines Sea Salt Spray, 86 zł / 250 ml, do kupienia w sklepie Fryzjerpolski REF Texture Cream/ 215, 75,90 zł / 75 ml, do kupienia w sklepie REF Polska Schwarzkopf Got2b spray do włosów Beach Girl, 19,99 zł / 200 ml, do kupienia w drogeriach Rossmann Schwarzkopf Osis+ Session Label spray do włosów z solą morską, 37,99 zł / 200 ml, do kupienia w sklepie Hairpro Tigi Catwalk Session Series spray z solą morską, 66,99 zł / 270 ml, do kupienia w sklepie empik Toni & Guy Casual spray na bazie soli morskiej, 12,99 zł / 75 ml, do kupienia w drogeriach Rossmann   Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Spray z solą morską – przegląd appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Dom w stylu skandynawskim

Nie ma rzeczy idealnych, są tylko idealnie dopasowane. Taki jest ten dom w stylu skandynawskim, widoczny na zdjęciach. Co w nim szczególnego? Ano to, że jest to projekt powstały w oparciu o najczęściej poszukiwane w domu elementy. Szwedzki serwis o nieruchomościach Hemnet zebrał wszystkie dane z wyszukiwarki, uśrednił je, po czym zamówił projekt w biurze architektonicznym Tham & Videgard. Próba była duża – 200 milionów kliknięć na 86 000 ofert w serwisie. W efekcie powstał idealny dom w stylu skandynawskim – z jednej strony, kolorem nawiązujący do typowych domków, ale na wskoś nowoczesny pod względem kształtu. 120 m2 powierzchni to dużo i mało – ale wystarczy dla rodziny. Balkon, taras, otwarta kuchnia, wysokie stropy, dużo przestrzeni i światła – tego pragną Szwedzi. Ja jestem zachwycona, martwi mnie tylko jedno – śnieg zalegający na dachu. W Szwecji to chyba nawet większy problem u nas – a wiem co mówię, bo mój dom ma prawie płaski dach i przy większych opadach jest to uciążliwość. A jak Tobie podoba się taki dom? I jak myślisz, jak wyglądałby wymarzony dom Polaków? Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Dom w stylu skandynawskim appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Żele do ciała Original Source extreme

Żele do ciała Original Source są dla mnie najlepsze – i nie mówię tak, bo ktoś za to płaci. To po prostu produkt, który najchętniej wybieram. Żel do ciała, jak dla mnie, ma mieć jedną zaletę: ładnie pachnieć. A ponieważ nie przepadam za typowymi, słodkimi aromatami czekolady, kokosa czy truskawek, to tak naprawdę wybór jest średni. Męskie żele do ciała pachną niby świeżo, ale zbyt sztampowo jak dla mnie. Żele do ciała Original Source EXTREME to najlepszy wybór szczególnie na wiosnę i lato, kiedy rano chcemy się i ożywić, i ochłodzić. W tej linii znaleźć można cztery warianty – XXX Mint, Lemon & Chilli, Blue Ginger oraz Eucalyptus & Black Pepper. Dodatkowo, wszystkie poza wersją z imbirem są przeznaczone i do ciała, i do włosów. Cena: około 9 zł, do kupienia w drogeriach Rossmann www.originalsource.pl www.facebook.com/originalsourcepl www.instagram.com/originalsourcepl Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Żele do ciała Original Source EXTREME appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Havaianas by Pepe Jeans London

Już chyba pisałam, że bardzo lubię japonki Havaianas. Teraz mam dodatkowy powód – Havaianas by Pepe Jeans London. Wygląda na to, że ktoś w Pepe Jeans London też lubi, tak jak ja, zwiedzać miasto w klapkach. Wiem, to nieestetyczne, można sobie coś zrobić, można się potknąć, ale przy trzydziestu stopniach, wolę klapki niż cokolwiek innego. W kolekcji Havaianas by Pepe Jeans London znajdziemy zarówno klasyczne modele unisex, jak i typowo damski wariant Havaianas Slim. Jest kilka wariantów do wyboru – klasyczna flaga Union Jack, stacja metra Strand, a w wersji damskiej – subtelny rysunek róż. Nie mam pojęcia, jak z trwałością takiego nadruku na butach, ale z drugiej strony, Havaianas to nie coś, co kupujemy z myślą o przekazaniu w spadku przyszłym pokoleniom. Cena: Wariant unisex Havaianas by Pepe Jeans London: 109 zł Wariant damski Havaianas by Pepe Jeans London: 129 zł Do kupienia w sklepie internetowym Pepe Jeans London (niedawno wystartował!) Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Havaianas by Pepe Jeans London appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Projekt denko – maj 2015

Projekt denko to jedna z sensowniejszych akcji blogowych. Zużywanie kosmetyków do końca to rozsądek i oszczędność. O ile coś nie jest naprawdę fatalne, nie uczula, to szkoda wyrzucać. Co zużyłam w maju 2015? Podejrzewam, że w porównaniu z innymi blogerkami, mój projekt denko wygląda skromnie. Ale tak wygląda rzeczywistość – nie mam prawie żadnych kosmetyków kolorowych, wolę dobrą pielęgnację, ale nie mam 15 kremów na każdy kawałek ciała osobno. Tak samo z perfumami – kilka butelek, które stopniowo zużywam, a potem kupuję coś nowego. Projekt denko maj 2015: Estee Lauder Revitalizing Supreme CC Cream (269 zł / 30 ml) to moim zdaniem najlepszy krem koloryzujący, jaki miałam. A nie wygląda – bo jest szary, dopiero po rozprowadzeniu stapia się ze skórą. Fakt, ma relatywnie niskie filtry (SPF10), ale nic nie szkodzi, żeby dodać na to jeszcze warstwę ulubionego kremu z filtrem. Obagi Serum Professional-C 20% (299 zł / 30 ml) używałam w zasadzie wcześniej, ale podsumowuję tutaj. Dobra skuteczność, wysokie stężenie witaminy C, ładna skóra po stosowaniu. Mało tego, mój Gorbaczow na czole (tak nazywam moje przebarwienie) prawie znikł. Co prawda teraz, kiedy to piszę (czerwiec 2015) jest trochę bardziej widoczne mimo używania filtrów, ale tak to z nim jest. Przy okazji, dygresja, czyli “jak nie prowadzić niezobowiązującej pogawędki z klientką”: poszłam do innego niż zwykle salonu na wosk. Pani poświęcała połowę siły na namówienie mnie na dodatkowe zabiegi. A ja jak ten głaz. W pewnym momencie pani przeszła do ofensywy i mówi tak: “A co Pani robi z tym koszmarnym przebarwieniem na czole?” Najpierw zaniemówiłam. Potem odpowiedziałam: “Eksponuję.” Nie poszłabym do tej baby już nigdy na nic, poza tym – nie tylko nie umiała rozmawiać, depilacja woskiem też nie była jej mocną stroną (depilacja bikini woskiem z rolki, super pomysł). Wracając do serum – najważniejsze było dla mnie to, że mimo wysokiego stężenia wit. C nie miałam żadnych podrażnień. Ministerstwo Dobrego Mydła olej śliwkowy (13 zł / 30 ml) to jeden z pierwszych kosmetyków naturalnych, które kupiłam. Nie mam tutaj szczególnie ekologicznych przekonań, używam tego, co w jakiś sposób mi się spodoba. Tak było z tym olejem. Używałam go na twarz, szyję i dekolt, bo z uwagi na to, że bliżej mi już do 40tki, staram się pilnować odżywienia skóry, może nie zwiotczeje za prędko. Olej nie wchłaniał się szczególnie szybko, ale na szczęście ja i tak zwykle czytam w łóżku co najmniej 30 minut, więc dawałam mu czas. Na dzień w moim przypadku kompletnie nie do użycia, świeciłam jak latarnia morska. No, ale na dzień miałam inny preparat: Sylveco lekki krem brzozowy (29,95 zł / 50 ml) dla mnie nie ma wad, ale domyślam się, że dla niejednej z Was neutralny, lekko apteczny aromat (krem nie jest perfumowany, więc pachnie tym, co ma w składzie) może być nie do przyjęcia. Dla mnie to jest plus. Sam krem ma naprawdę lekką konsystencję, jest bardzo dobry pod makijaż, współpracuje z filtrami, no i ma bezpieczne, wygodne opakowanie z pompką. Guerlain Aqua Allegoria Limon Verde (289 zł / 75 ml) spodobały mi się od razu, kiedy weszły na rynek 2 czy 3 lata temu. Na zdjęciu widoczna jest wersja 100 ml, dostępna wtedy na lotniskach. Zużywałam ją długo – no, ale jesienią czy zimą niespecjalnie mam ochotę na tak świeże zapachy. Może lepsze nosy ode mnie wyczuwają tu głębię, ja czuję tylko limonkę – ale to bardzo ładna, naturalna limonka, nie plastikowy aromat jak z odświeżacza do powietrza. Soap & Glory The Righteous Butter (10.50 GBP / 300 ml) kupiłam w Bootsie, gdzie weszłam po plastry (zaprawdę powiadam Wam, skórzane baleriny na gołe stopy i długi spacer nie pasują do siebie). Spodobał mi się skład – masło shea na drugim miejscu – i zapach: w odróżnieniu od większości balsamów czy masełek do ciała, to pachnie świeżo a nie słodko. I dobrze się na mnie rozwija (grejpfrutowe masło z The Body Shop pachnie na mnie tak samo jak grejpfrutowe perfumy Guerlain Aqua Allegoria, czyli kocim sikiem – bardzo rozczarowujące). Nawilżało wyśmienicie i szybko się wchłaniało. Boots niby wysyła do Polski, ale nie wszystko – i niestety Soap & Glory nie ma na liście. Ale właśnie widzę, że jest w Douglasie w Niemczech – więc problem się rozwiązał. W zasadzie każdy z tych kosmetyków kupiłabym ponownie (Soap & Glory, jak widać wyżej, nawet szukałam) – ale ponieważ są inne, to pewnie będę używać innych i pisać o nich tutaj. Projekt denko jest w końcu cykliczny Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Projekt denko – maj 2015 appeared first on Jest Pięknie.

Jest pięknie

Tydzień włoski w Lidlu – co warto kupić?

Tydzień włoski w Lidlu właśnie się zaczął. Ja już wczoraj kupiłam to i owo – wpadłam tylko po wino, ale wyszłam z kilkoma siatkami. Co warto kupić? Moim zdaniem, bardzo dobrze cenowo wychodzi passata pomidorowa i pomidory krojone w puszce. Zwykle robię zapasy w Selgrosie, gdzie płacę 2.15 zł brutto za puszkę, a tu jest 2.44 zł za puszkę, ale nie wszyscy mają karty do Selgrosa, więc to bardzo dobra cena. Obydwa te produkty doskonale posłużą do przygotowania sosów pomidorowych – sos bolognese, zupa-krem z pomidorów czy chili con carne wymagają pomidorów w puszce, można też użyć passaty. (Zwolenników klasycznych wersji przepisów uprzejmie informuję, że ja gotuję szybko, nie mam ambicji odwzorowania wszystkiego co do litery) Kolejny dobry pomysł to makaron – jest kilka wariantów do wyboru, wszystkie z semoliny, czyli pszenicy durum, którą trawimy dłużej niż normalną – a to oznacza, że na dłużej się nasycamy takim posiłkiem. Ja kupiłam kokardki i kolanka, bo są różnokolorowe, a to dobrze wygląda w letnich sałatkach – makaron z pomidorami i fetą, makaron z bobem i miętą czy sałatka makaronowa bardzo zyskają, kiedy użyć wielokolorowego makaronu. Można się przyjrzeć serom – nie kupiłam półkilogramowego kawałka pecorino toscano, bo to za dużo, teraz po prostu tyle nie zużyję, ale lekko wędzony provolone w plastrach to miła odmiana. Są też wędliny – ja kupiłam salami z papryką i salami strolghino, słonawe, klasyczne. Taka wędlina może chwilę poczekać na swoją kolej w lodówce czy chłodnym pomieszczeniu, a świetnie się sprawdzi, kiedy planujesz podjąć gości – pokrój ją w kawałki, wyjmij oliwki, suszone pomidory, kapary (owoce). Do tego domowa focaccia i kolacja gotowa. Podejrzewam, że jeszcze dziś pojadę po oliwę z oliwek – ta po 13 zł za 500 ml dobrze wychodzi cenowo, a ponieważ w sierpniu będę jak co roku robić suszone pomidory, to kupię od razu skrzynkę. Nie zmarnuje się. A Ty, planujesz coś kupić podczas tygodnia włoskiego w Lidlu? Share and Enjoy Share on Facebook Retweet this The post Tydzień włoski w Lidlu – co warto kupić? appeared first on Jest Pięknie.