ANIA MALUJE
Brak szacunku do siebie, razowiec ze słoniną i seks co nie sprzedaje [tygodnik]
Ten tygodnik jest dla mnie samej trochę smutny, bo uświadomiłam sobie ważną rzecz - zapomniałam o szanowaniu samej siebie! Yep, nie wiem jak to możliwe, ale tak było. Oprócz tego będzie kilka słów o jedzeniu, jeżdżeniu i kucykach pony, co to są symbolem szatana :DTydzień był dość pracowity. Kończyłam prowadzić ważny moduł zajęć ze studentami, byłam na seminarium, miałam niezliczoną ilość spotkań i rozmów telefonicznych związanych z moją aktywnością zawodową, które niestety w pewnym momencie kolidowały z innymi, równie ważnymi. Niestety bilokacji jeszcze nie opanowałam ;-) Zaliczeniowy esej pisałam siedem godzin i nie mam pojęcia jak to się stało. Gdyby laptop nie zażądał ładowania, kompletnie bym tego nie zauważyła. Mam taką głupią przypadłość, że gdy coś czytam to drążę dalej i dalej i dalej, aż do samego początku. Muszę wiedzieć co z czego wynika, kto zainspirował daną osobę do takich przemyśleń, a potem sięgnąć do książki, która wywarła na nią taki wpływ... W dzieciństwie lubiłam patrzeć w gwiazdy (nadal lubię), więc dostałam od rodziców w prezencie książkę o nazwie Czytanie nieba. Spokojnie, to nie była żadna astrologia :D W książce opisano przeróżne gwiazdozbiory i gwiazdy, ich łacińskie nazwy a potem te polskie. Na każdej stronie była informacja kiedy najlepiej jest obserwować gwiazdozbiór, na którą część nieba patrzeć oraz co najważniejsze - była tam króciutka notka z zajawką mitu będącego źródłem nazwy. Każdy mit odsyłał do innego. Wędrując sobie po tych "zobacz też mit: .jhidjojdojaoa s.1111" przeczytałam książkę zanim się zorientowałam. Swoją drogą - polecam. Niestety to moje drążenie do samej kości zostało do dzisiaj. Ma szereg zalet, ale bardzo opóźnia wykonywanie podstawowych zadań. Wszystko mnie ciekawi! :)Zawsze kiedy myślę, że rozumiem już swoje ciało na tyle, że potrafię przewidzieć kiedy będzie dobrze a kiedy źle, to coś mnie zaskakuje. W piątek głowa bolała mnie tak, że jedyne co wydawało mi się realnym rozwiązaniem to pierdolnąć baranka w ścianę ;-) Czasami naprawdę potrzebuję i lubię korzystać z tego prostego, dosadnego i organicznego języka, bo tylko jego dynamika potrafi oddać sens trafiając w punkt. Nie oznacza to wcale, że jestem wulgarna i posługuję się takim słownictwem w życiu codziennym! Czasami soczysta kurwa pomaga spuścić napięcie.(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/sdk.js#xfbml=1&version=v2.3"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs);}(document, 'script', 'facebook-jssdk'));Lubicie przeglądać soup? Dzisiaj natrafilam na taką perełkę, link dopisalam w lewym gornym rogu zdjęcia mojego kota :DPosted by Aniamaluje on 20 grudnia 2015W każdym razie w sobotę poczułam się nieco lepiej, więc stwierdziłam, że jednak pojadę na blogowigilię bo potem będę żałować. Oczywiście moje "lepiej" oznacza zmęczone oczu, balda, chuda, spać nie może , co widać na załączonym obrazku :) Przy okazji doskonale widać, że moja choroba generuje odwodnienie, stąd zmarchy na czole ;-)(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/sdk.js#xfbml=1&version=v2.3"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs);}(document, 'script', 'facebook-jssdk'));Wniosek na dzisiaj - gdy intuicja, zdrowie, los i rozsądek mówią ci by gdzieś nie iść lub nie jechać, to dobrze mówią.Posted by Aniamaluje on 19 grudnia 2015Otóż to tak nie działa, robienie czegoś na siłę kastruje człowieka z całej radości. Doceniam organizację, bo to tytaniczny wysiłek, ale było za dużo ludzi na zbyt małej przestrzeni i nie dało się porządnie z nikim porozmawiać. Siłą rzeczy rozbolała mnie głowa a kilka szybko podjętych decyzji stało się kulą u nogi. I nie, nie chodzi mi o to, że w tym roku nie było open baru tylko były po 3 kupony na drinki na łebka, bo i tak wypiłam jednego a resztę kuponów oddałam ;-).Raczej pierwsza zwrotka tej piosenki oddaje sens:Jeśli to Twoje pierwsze spotkanie z twórczością Pidżamy/Strachów,to proszę daj szansę innym i się nie zrażaj, bo tworzą też wspaniałą eeee poezję śpiewaną?Ludzie z pierwszych stron gazetObce twarze wirują przed tobąNikt się na nich nie patrzyI oni nie widzą nikogoMogłam uratować ten dzień, ale straciłam ochotę, bo poraziła mnie moja własna głupota i zmuszenie się do robienie czegoś, na co nie do końca miałam ochotę. Zresztą fakt, że planowałam wrócić pociągiem o 12:40 (i nie byłam pewna czy dam radę wstać!) a wracałam o ósmej, mówi sam za siebie :) Trochę też pokonały mnie moje własne zasady bezpieczeństwa, typu nie noszę karty płatniczej na imprezy :).Za każdym razem gdy robisz coś, na co nie masz ochoty, ale robisz to wbrew sobie dla innych, to nie szanujesz siebie....Warszawa nie jest moim ulubionym miastem, duże miasta wysysają ze mnie energię, mają inną dynamikę, inny klimat. Jest fajna przejściowo, na chwilę. Nie umiałabym żyć w takim mieście :).Kotów kat ma oczy zielone Ja pazurami trzymam się za życia brzeg Moje dni mam już policzone Czekam aż świat zazieleni się na śmierć Przepraszam za mnogość cytatów, ale odpaliłam składankę ;-)).Nie byłam zbyt aktywna na blogu, lecz nie biję się w pierś :) Zresztą zdjęcie tytułowe jednego z postów wywołało małe zamieszanie.Ale od początku - w tym tygodniu były dwa teksty:10 sposobów by uniknąć ciągłego chorowaniaorazJak poznawać innych ludzi i zamienić ich w przyjaciół?Pojawiły się nieliczne (ale zawsze) głowy, że w żenujący sposób walczę o "target" albo odsłony bloga.Pomijając już podwójne standardy akceptuj siebie, pokaż jaka jesteś naprawdę (o ile czasami nie trenujesz na siłowni i nie masz zgrabnego tyłka, bo wtedy nie wypada nosić opiętych spodni), to zachęcam do pomyślenia!Czy zrobiłam to specjalnie? Oczywiście. czy celem była walka o target? Nie! Jak można ludzi nazwać targetem? Jak można tak pomyśleć? Mierzi mnie nawet "kapitał ludzki", "zasoby ludzkie", a jak mogę traktować odsłony autotelicznie?! To się nie klei i nie ma sensu.Może zacznijmy od bardzo ważnych słów :Nie oceniaj mnie! Nie oceniaj innych! Krzyczymy tak w obronie dziewczyny z trądzikiem, albo sporą nadwagą (bo przecież ocenianie jest be), ale już gdy ktoś ma dekolt to nagle sam nie może decydować o swoim ciele. Zapewniam, że ani razu nie miałam dekoltu na uczelni czy pracując z dziećmi!A teraz spróbujmy użyć myślenia i rozumienia, zamiast oceniania. Znam swoich czytelników najlepiej - wiem co czytają, jak się zachowują na blogu. Jest was sporo, statystyki nie są żadnym celem bo powyżej jakiejś granicy nie czuje się różnicy. Nie mogłam sobie wyobrazić, że czyta mnie 100 tysięcy osób miesięcznie - 150 nie robiło mi specjalnej różnicy, bo to już poza moją wyobraźnią. W panelu bocznym wisi 170 - nie chce mi się tego nawet aktualizować, chociaż w listopadzie było was tutaj 250 tysięcy unikalnych użytkowników. Co mogę zyskać na chwilowym zwabieniu tutaj kilku kolejnych osób, skoro przekroczyłam już granicę powyżej której nie widzę różnicy? :)Nie wszystko chce się kierować do mas!Po pierwsze - seks wcale nie sprzedaje - często psuje wizerunek marce, budzi niesmak. Ostatnio opublikowano bardzo ciekawy artykuł naukowy na ten temat :Do Sex and Violence Sell? A Meta-Analytic Review of the Effects of Sexual and Violent Media and Ad Content on Memory, Attitudes, and Buying Intentions (klik). To badania Bushmana, psychologa z którego pracami staram się być maksymalnie na bieżąco, bo zawsze są ciekawe i demaskują popularne mity - kto śledzi bloga ten wie, że powoływałam się już na inne badania tego pana w tym tekście :) : Jeden poważny błąd, który czyni cię agresywnym (klikPo drugie - jeśli ok. 90% czytelników to kobiety, to jaki byłby w tym sens? Musiałabym wyjść z tą treścią poza bloga, a nawet nie przypięłam posta na fejsie.Ale tak, zrobiłam to specjalnie - dlaczego? Bo chciałam trafić do bardzo konkretnej grupy osób, która jest zainteresowana problemem. Analizuję wnikliwie statystyki i wiem jak do nich dotrzeć. Nie pomyliłam się - tekst przeczytały osoby, które nigdy nie komentują, albo te, które pisały do mnie maila dotyczącego tego problemu (dziękuję za podziękowania!). Plus kilka osądzających bez użycia myślenia :)).I wreszcie - tekst o takim tytule nie może być nastawiony na odsłony - ludzie nie będą go udostępniać, bo dadzą w ten sposób znać, że mają z nawiązywaniem znajomości problem, a to przecież jest dla nich krępujące i nie chcą się z tym afiszować. Tym bardziej, gdy całość okraszona jest tak wykadrowanym zdjęciem!Na dowód pokazuję jak totalnie bezsensowne jest pisanie tego typu tekstów, gdy jest się nastawionym na odsłony :Wcześniejszy tekst przeczytało 17 tysięcy osób, a ten tylko 3.4 K. Ale za to zebrał serduszka na bloglovin (klik), gdzie można przeczytać post w całości w aplikacji, nie "nabijając mi wyświetleń" , nie widząc żadnych reklam, nie dając mi absolutnie żadnej korzyści.Każdy sądzi własną miarą :)Udało mi się też oddać sporą część nowych kosmetyków biedniejszym dziewczynom :) Skorzystałam z waszych wskazówek i bardzo się cieszę, że mogłam być mikołajem i komuś pomóc. Paczki z żywnością do biednych trafiają w tym okresie zawsze, ale przecież dorastające osoby mają też inne potrzeby a rodzina której nie stać na coś do chleba raczej nie myśli o tym, by kupić córce tonik do twarzy czy tusz do rzęs.Mikołaj zapukał też do mnie :)Męskie pudełko beGlossy na prezent (klik) - idealnie skomponowane :)Dotarło też urocze czerwone pudło od Rossmanna :)Uroczy termofor w sweterku na pewno się przyda! Rossmann jest jedną z nielicznych firm od których godzę się na otrzymywanie prezentów (zazwyczaj odmawiam) - zawsze personalizują przesyłki i pięknie je pakują. Niby to drobiazgi, ale wbrew pozorom mało firm umie w PR :).Jeśli chodzi o konkurs z testem genetycznym, to wybrałam zwycięzcę i czekam na potwierdzenie od organizatora, by poprosić o adres :). Niestety zawsze żałuję, że nie można nagrodzić wszystkich, bo wybór był piekielnie trudny.Radio Niepokalanów udostępniło ostatnio niesamowicie kuriozalny status z takim obrazkiem:Pod spodem był link do artykuły dowodzącego, że te zabawki (Pony, Montser High, Hello Kitty) to dzieło szatana. Otóż w skrócie dziewczynka je uwielbiała (a przecież gdy bawi się 2 godziny zabawką, to jest to nienormalne, lol) więc matka powiedziała jej, że to złe i szatańskie, po czym te ukochane zabawki spaliła. Nie uwierzycie.... dziewczynka wpadła w szał i histerię (co dowodzi, że to szatan), i nawet zmówienie różańca nie pomogło. Więc to szatan, strzeżcie się.Jedyny komentarz jaki mi się nasuwa:Wyobraź sobie, że matka pali ci twoją ulubioną rzecz, albo kolekcję książek o Potterze (bo okultyzm :DDD) - kto by się nie zdenerwował?!Pisze o tym, bo wracając pociągiem siedziałam obok młodych ludzi wracających z konwentu poświęconego kucykom Pony (to chyba nazywało się PonyMeet). To mega interesujące (sama uwielbiam Muminki!) i z ciekawością się im przysłuchiwałam - zakładam, że koniec liceum/początek studiów to wiek w którym przyznanie się do bycia fanem kucyków Pony wymaga nie lada odwagi, szczególnie, gdy jest się chłopakiem. Zaintrygowana idiotycznym statusem owego radia, podpytałam o ich punkt widzenia i próbowałam dowiedzieć się, co takiego jest w tych kucykach, że denerwuje kościół. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że jeden z tych chłopaków chodzi do szkoły katolickiej i salę w której spotykają się fani kucyków wynajmuje im ksiądz. Za darmo. Nie widzi w tym problemu, a kucyki demonizują księża szukający rozgłosu i fejmu :).Swoją drogą, może mniej nienawiści i więcej tolerancji?Upiekłam tez pyszny sernik (nie żebym się chwaliła :D), ale opadł i wyglądał licho. Spróbuję podjąć drugą próbę :)Większość z was widziała już pewnie popularny filmik o depresji. Dobrze że powstał, warto o takich rzeczach mówić. Ale... osoby które w dobrej wierze piszą, że "prawdziwa depresja to jest wtedy gdy leżysz i nie wstajesz z łóżka" właśnie pokazują swój zaścianek myślowy i pogłębiają stereotypy dotyczące tej choroby. Depresja ma różne oblicza i różne twarze. Pisanie o niej jako o leżeniu jest głupie i promuje idiotyczne myślenie - może ktoś cierpiący na depresję przeczyta coś takiego stwierdzi, że wcale nie ma depresji, bo jednak wstaje do pracy? Nie pójdzie przez to do psychiatry, nie zawalczy o siebie?Pisanie takich komunałów odbiera prawo do depresji np. Justynie Kowalczyk. Przypomnę, że depresja jest chorobą i stwierdza ją lekarz psychiatra. Nie psycholog, nie student psychologii, nie anonimowy internauta który swoje wie bo depresja to jak leżysz i widzisz ciemność.Jedyne wartościowe i prawdziwe teksty o depresji jakie znam w sieci (poza tymi naukowymi :)) pisze Sieczkarnia (klik).Rozumienie, nie osądzanie!Linki tygodnia :Bardzo interesujący wywiad z Ewą z Red Lispstick Montser (klik)Jesteś idiotą, bo słuchasz Biebera (klik) - zgadzam się z przesłaniem tekstu bardzo mocnoDlaczego mój dziadek jadł razowiec ze słoniną (klik) - bardzo ciekawy tekst na nowym, obiecującym blogu, któremu kibicuję :)Do czego może doprowadzić lincz na nastolatce (klik) - niezwykle ważne słowa!Bardzo pomysłowe ramki orirami (klik)Ombre, sombre, flame baleyage... jeśli tak jak ja nie wiesz czym to się różni - (klik)Tekst czy chcesz być perfekcyjna? (klik)Święta na kredyt? (klik) - ja ogólnie jestem na nie dla kredytów służących realizacji hedonistycznych celów i zachcianek, ale to niepopularne podejście ;)).Na deser muszę pochwalić pkp za porządne pociągi (wreszcie!), bo nie cierpię przedziałów :)I do przemyślenia - status Keanu (wspominałam już kiedyś o długich płaszcza, prawda? :))(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/sdk.js#xfbml=1&version=v2.3"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs);}(document, 'script', 'facebook-jssdk'));"My friend's mom has eaten healthy all her life. Never ever consumed alcohol or any "bad" food, exercised every day,...Posted by Unofficial: Keanu Reeves Online on 17 grudnia 2015Mam nadzieję, że przekaz dzisiejszego odcinka z Jungiem w tle jest dość jasny :D Osądzanie zabija rozumienie. Dobrej nocy!Bądź na bieżąco! ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin