Dlaczego nie chcę żyć w  trybie: tak, tak, dalej, dalej

ANIA MALUJE

Dlaczego nie chcę żyć w trybie: tak, tak, dalej, dalej

Steve Jobs podobno codziennie rano pytał się przed lustrem Czy jeśli dziś byłby ostatni dzień twojego życia, to byłbyś szczęśliwy robiąc to, co robisz teraz? Gdy kilka dni z rzędu odpowiedź brzmiała nie, wtedy wiedział, że musi coś zmienić. Więc zadałam sobie to pytanie i moja odpowiedź brzmiała... nie.Ostatnio nie mam na nic czasu. Pojęcie work-life balance, czyli po naszemu równowaga między życiem a pracą to jakaś totalna abstrakcja. Mam wrażenie, że w styczniu cały czas pracuję i to w dodatku jak jakiś urzędnik wypełniający druczki. Nie żebym była jakaś nadgorliwa - gdy coś nie jest konieczne to olewam sprawę no ale nie wszystko da się olać.Zdarza mi się  zimą (lub w listopadzie) coś, czego bardzo nie lubię. Studenci znają ten stan z sesji egzaminacyjnej, gdzie w krótkim czasie kumuluje się mnóstwo pracy. Nadmiar obowiązków to z kolei zmęczenie. Zmęczenie i brak czasu to chodzenie na skróty, np. zamiast pożywnego i pysznego rosołu robi się zupę z mrożonych warzyw, z groszkiem ptysiowym zamiast makaronu. Bo szybciej. Albo lepiej - pizzę. Na myśl o włączeniu blendera boli mnie głowa (bo hałas) a ja jestem niewyspana.Robię wszystko na automacie, bez zastanowienia na co po co i dlaczego. Byle dalej, byle do przodu, ale bez jakiejkolwiek refleksji co tam z przodu jest i czy w ogóle chcę tam iść, czy idę bo jest tam udeptana ścieżka albo popycha mnie tłum zmierzający w tą samą stronę.Gdy instaluję jakiś program na komputerze i ta instalacja jest potwornie długa, to gdzieś po trzecim komunikacie nie patrzę na co się zgadzam i klikam bez czytania tak, tak, dalej, dalej. I właśnie sobie uświadomiłam, że to samo zdarzyło mi się teraz z moim życiem, a ta instalacja i robienie wszystkiego bez refleksji skończy się wiosną. Bo w końcu patrząc przez okno powtarzam sobie pod nosem "byle do wiosny".Oh no, so much snow in #Helsinki !❄️ Hope you all have a great #Tuesday

Tydzień w papierach, szok u dentysty i dzieła sztuki bez glutenu [tygodnik]

ANIA MALUJE

Tydzień w papierach, szok u dentysty i dzieła sztuki bez glutenu [tygodnik]

Mam za sobą ciężki, wyczerpujący tydzień. Gdy decydowałam się na życie freelancera nie sądziłam, że będę pracować tak dużo!Zarzucę dzisiaj masą interesujących linków!Prawdę mówiąc - jestem typem osoby, która odkłada rzeczy na ostatnią chwilę. Ale nie jakoś specjalnie czy złośliwie (wyjątkiem są teksty, które lepiej pisze mi się pod presją czasu). Po prostu - nie wyrabiam. Ostatnio zdecydowałam, że pracę zaliczeniową (próba rekonstrukcji wybranej teorii...) napiszę wcześniej. Miałam na piątek, wcześniej wyszukałam sobie literaturę, zdecydowałam - siadam do tego w poniedziałek.Zawzięłam się, spędziłam cały dzień - napisałam. Zadowolona z siebie, że mam to za sobą... dowiedziałam się, że zajęcia są przełożone na kolejny tydzień. Zazwyczaj mam czas na odczytanie maili wtedy, gdy jest już za późno na odpowiedź, bo decyzja zapadła. Trochę ironiczne, bo środowiskiem mojej pracy jest w dużej mierze sieć ;-) Prawdę mówiąc - dosłownie tonęłam w papierach. Koniec roku, wszystkie firmy z którymi pracowałam przy różnych projektach, uzupełniają teraz papiery. To, co dało się wcześniej ogarnąć na zasadzie - wydrukuj i odeślij skan, dzisiaj wiąże się z koniecznością uzupełnia podpisów i wysyłania dokumentów "papierowych".Z każdym kolejnym papierkiem do wypełnienia myślę tylko tak:Już przestałam się denerwować, wypełniam, drukuję, ogarniam korespondencję. Jedyna rzecz której nie odkładam na później, to podatki. Nie jest to przyjemne, więc lepiej mieć szybko z głowy :)). Tak bardzo bym chciała, by były jakoś sensownie wydawane...Żeby było zabawniej - nie myśląc, tylko działając totalnie spontanicznie, zgodziłam się na bardzo krótki i pewnie intensywny wypad do Londynu, oraz bycie prelegentem na jednym wydarzeniu. Do tego kończę swój semestr na studiach, kończą się też zajęcia które prowadzę (wpisy, zaliczenia...), ogarniam dwa duże projekty, pracuję, a nawet znalazłam czas na dentystę.Czasem patrzę w swój kalendarz i zastanawiam się, jakim cudem zrobiłam tyle rzeczy i nie padłam na twarz. A potem myślę sobie, że to kwestia lubienia tego co się robi i trochę takie jechanie na flow. To jak z chodzeniem na obcasach. Śmigam w nich cały dzień i nawet się nad tym nie zastanawiam. Ktoś pyta "jak ty możesz tak cały dzień, nie bolą cię nogi?" a ja odpowiadam, że nie, bo w istocie - nie czuję dyskomfortu. A potem wracam do domu, zdejmuję buty i dopiero w tym momencie czuję zmęczenie. Po wszystkim.Buty: (klik)Wzięłam sobie jednak mocno do serca istnienia zjawiska o nazwie Karōshi - śmierć z przepracowania to dość ponura wizja i nie chcę jej wcielać w życie u siebie. Ze stresem problemów nie mam, ale już drugi raz wpadłam sama w swoje sidła i zapaliła mi się mała czerwona lampeczka by coś z tym zrobić :).Na blogu ukazały się teksty:7 ulubieńców kosmetycznych - styczeń 2016Przepis na domowy sernik z masą kajmakowąJak pozbyłam się kompleksu krzywych nógFryzury ślubne i studniówkowe na bogatoDwa z nich nie pojawiły się na "głównej" na górze, więc mogliście je przegapić :)Jest jeszcze jeden idiotyczny fakt z mojego życia - zapisuję w kalendarzu takie rzeczy, które potrafią błyskawicznie umknąć. Np. po zakupie nowej szczoteczki do zębów, wrzucam w kalendarz zapis "szczoteczka!" w niedalekiej przyszłości, by nie przegiąć z terminem wymiany. Gdy kupiłam sobie kiedyś fotel biurowy, wpisywałam w kalendarz terminy "konserwacji" czyli przetarcia go specjalnym płynem. Nad styczniem wisiała sobie kategoria "dentysta". Staram się chodzić na kontrole tam gdzie trzeba, bo łatwo w codzienności po prostu zapomnieć o wizytach u okulisty czy pobraniu krwi, szczególnie gdy nic nie boli a nikt nie ściga z żadnym papierkiem.I chociaż totalnie nic mnie nie bolało a przeglądy robię regularnie, w jednym z zębów miałam sporą dziurę. Zaskoczyła samą dentystkę, ale cóż - bywa. Problem rozwiązany błyskawicznie, ale namawiam wszystkich zwlekających ze sprawami które nie naglą, by wysłali czasem samych siebie na przegląd, tak jak robi się to z samochodami :).(Wszystkie zdjęcia z tego tekstu, tam też linki do ubrań (klik))W kwestii stylu - nie nauczyłam się nic nowego. Mam ciągle zblazowany wyraz twarzy, bo  zrobiła mi się paskudna afta. Znak, że z moją odpornością znowu coś nie halo i wypada zwolnić!Ach, i jeszcze jedna wkurzająca rzecz. Bliska mi osoba chciała mieć kontynuację ubezpieczenia w PZU - przestała pracować w jednym miejscu, ale chciała normalnie płacić dalej składki, tyle że indywidualnie. Wzięłam wszystkie papiery - mówię ok, załatwię, przecież to drobiazg. Jestem totalnie przyzwyczajona, że to firmy dbają o klientów i o nich zabiegają, tym bardziej gdy to klient chce płacić :D. Tymczasem oddział PZU w Bydgoszczy na Grodzkiej to jakiś totalny koszmar! Stanęłam pokornie w kolejce, która nie posuwała się zbyt szybko. W kolejce mnóstwo starszych ludzi, ale nie takich co to chodzą do lekarza dla rozrywki - ludzi zmęczonych tym staniem i chcących pozałatwiać swoje sprawy. Było mi ich autentycznie żal - pani przede mną (która szczęśliwie usiadła na jednym z nielicznych miejsc) czekała trzy godziny i było jej słabo. Irytujące jest to, że na 5 stanowisk które widziałam, w szczytowym momencie działały trzy. Mówi się, że w Polsce nie ma pracy. Bzdura - pracy jest bardzo dużo, tylko często jedna osoba wykonuje zadania za dwie... Oczywiście pani z PZU nie udzieliła mi żadnej konkretnej informacji, tylko jakieś pieprzenie,że trzeba osobiście. Spoko, gdybym chciała wyciągnąć od nich kasę, to ogarniam, ale ja chciałam po prostu zapłacić.Mega nieładnie, że PZU tak traktuje ludzi. Nie chciałabym, żeby moja babcia musiała stać 3 godziny w kolejce w dusznym pomieszczeniu. Mam nadzieję, że to tylko kwestia tego, że Bydgoszcz to stan umysłu i w innych miejscach tak nie jest...Przedzwoniłam rzecz jasna do innych ubiezpieczycieli i wszyscy załatwią wszystko od ręki, a jak się nie ma czasu to kurier podjedzie z dokumentami i zero problemu. Czasem człowiek myśli że kontynuacja to lepsza opcja niż ubezpieczanie się od nowa, ale widząc jakość obsługi klienta nie mam ochoty nigdy więcej tam wracać.  Swoją drogą - polecacie jakieś konkretne ubezpieczenia na życie? Chodzi o osobę, która po prostu lubi mieć to iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa, nie ma 70 lat, nie choruje i nie zajdzie w ciążę :D Kto lubi takie typowo domowe połączenia, typu marchewka z groszkiem, ziemniaki z koperkiem? :D Linki z sieci:Jak zaplanować urlop w 2016, by mieć długie wolne. Porady z cyklu kiedy 4 dni dadzą ci osiem (klik)Gluten-free musem (klik), czyli jak wyglądają dzieła sztuki po usunięciu z nich glutenu :D Nauczyciel filozofii Harrisona Forda (klik) - kiedyś uwielbiałam Forda, świetny aktor, przystojny mężczyzna. Chciałabym być takim nauczycielem jak ten, którego tak ładnie uhonorował :) Fajna ciekawostka!Mortycja zebrała 10 pomysłów na kaszę jaglaną (klik)Podoba mi sie przekaz:Jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś więcej o raku, to 12.01 (oj, to dzisiaj) w Bydgoszczy o 18stej jest spotkanie z innej perspektywy (klik). Poleciła Hania, ja Hani ufam. Czasem warto dać szanse innym ideom i czegoś wysłuchać - np. ja bardzo przekonałam się do wielu założeń pedagogiki Montessori, mimo że opiera się mocno katolickich fundamentach, które nie są mi bliskie:)Buty które są brzydkie a w taki inny sposób (klik) - tak sobie wyobrażam buty wrednego elfa z tanich filmów familijnych :DMacie tak, że czasami możecie podpisać się pod czyimiś myślami? Ja mam tak często z Agatą (klik)Marta dała mi kopniaka by zacząć teraz (klik)Sporo osób w tekście o kompleksach narzekało, na swój niski wzrost. Wiecie że dopiero zorientowałam się, że aktorka o której wspomniałam też jest niziutka? Przy okazji polecam fajny blog ExtraSmall (klik). Może kogoś zainspiruje?Kolejny blog, który polubiłam (klik)i na koniec Iza z tekstem o nauce w liceum zaocznym (klik) - ja również chciałam w liceum zrezygnować i pójść do zaocznego - robiłam wtedy już sporo swoich rzeczy i zwyczajnie frustrowało mnie marnowanie czasu. Gdy zmienili nauczycielkę od języka polskiego, jedyne co mnie zatrzymało to wymagająca nauczycielka od matmy, z której jednak chciałam zdać maturę. Zdecydowałam się więc na plan minimum - spóźniam się na lekcje, odpowiadam na dwa pytania na sprawdzianie (wedle zasady "byle dostać dwa") i wyciągam jakąś książkę do poczytania albo coś sobie piszę. Na palcach mogę policzyć ile razy odrobiłam zadanie domowe (poza matmą i chemią), bo zwyczajnie - czasami bardziej opłacało się dostać jedynkę niż siedzieć dwie godziny nad robieniem durnego, niepotrzebnego nikomu plakatu. Ale równocześnie rozwijałam się na dziennikarstwie, pisałam własnego bloga, zdobywałam doświadczenie w branży, która dawała mi satysfakcjęPrzyszła mi dzisiaj do głowy taka kolejna definicja dorosłości, że dorosłym jest się wtedy gdy samemu zapisuje się do dentysty na kontrolę, chociaż nic nie boli

Fryzury ślubne i studniówkowe na bogato

ANIA MALUJE

Fryzury ślubne i studniówkowe na bogato

Przegląd fryzur ślubnych i studniówkowych "na bogato".Myślałam, że nie uzyskam zgody na użycie zdjęć przed początkiem sezonu studniówkowego, ale się udało. Przed wami kilka wybranych fryzur teamu elstile. Niektóre panny młode preferują styl wschodni - rzęsy z norek, fryzury z pełną objętością i ozdoby. Specjalnie dla nich prezentujemy fryzury w tym klimacie.Jeśli myślicie, że to takich fryzur potrzeba gęstych włosów, doczepek i tony lakieru, to jesteście w błędzie. Często to bardzo umiejętne zastosowanie wypełniaczy do koków i dobra technika.Instrukcje wykonywania fryzur można podejrzeć na instagramie stylistek i edukatorek: https://www.instagram.com/elstile/ , istnieje także możliwość skorzystania z kursów online.MonikaBądź na bieżąco!  ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Jak pozbyłam się kompleksu krzywych nóg

ANIA MALUJE

Jak pozbyłam się kompleksu krzywych nóg

Przepis na domowy sernik z masą kajmakową

ANIA MALUJE

Przepis na domowy sernik z masą kajmakową

7 ulubieńców kosmetycznych - styczeń 2015

ANIA MALUJE

7 ulubieńców kosmetycznych - styczeń 2015

Bardzo dawno nie przygotowywałam takiego zestawienia, a znalazłam kilka perełek :) Pomyślałam, że raz na jakiś czas warto wrzucić tutaj coś luźniejszego. Oto moje ulubione kosmetyki tej zimy:Odżywczy eliksir do ciała Mokosh dla beGlossy - olejek o zapachu żurawiny. 100 ml obłędnie i słodko pachnącego olejku, który z miejsca pokochałam. Wcieram go w dłonie albo w ciało po kąpieli. Jest gęsty, ciężki i bardzo wydajny - błyskawicznie odżywia skórę. Skład również bardzo fajny. Jedynym minusem jest dostępność, bo olejek został zrobiony na potrzeby grudniowego pudełeczka beGlossy. Już teraz zdradzę, że dwa produkty do włosów okazały się moimi hitami. Jeśli ktoś planuje zakup większej ilości pudełek, to na moim instagramie jest rabat (klik).Peeling do twarzy marki  phenome - bardzo dobry kosmetyk o naturalnym składzie. Skóra jest po nim bardzo gładka i mięciutka - zawsze na czole miałam sporo suchych skórek, z którymi walczyłam szczoteczką do twarzy, ale ten peeling położył mi kres. Jest przy tym niesamowicie wydajny i starczy mi chyba na wieki ;) Uwierzycie, że robi go polska marka? Skład można znaleźć tutaj (klik).Zimowy żel pod prysznic o zapachu wanilii i karmelu  - dowód, że czasami perełkę można zgarnąć za grosze. Teoretycznie to kolejny podstawowy żel pod prysznic marki własnej rossmanna - ot, kolejny z tych po trzy złote. Ale zapach jest  przepiękny i pozwala zatrzymać świątecznę atmosferę na dłużej :)Paletka cieni Lovely nude make up kit. Wykonana z bardzo słabego plastiku, rysuje się, jak widać - ma za sobą upadek, ale cienie mają podstawowe, klasyczne kolory i nawet ja nie potrafię się nimi skrzywdzić. Pigmentacja nie powala, ale w moim przypadku - to zdecydowanie plus :).Wstyd przyznać, ale ten róż do policzków kupiłam... z nudów? Nie wiem jak to określić, nie robię zakupów w ten sposób ale wrzuciłam go do koszyka ot, bez powodu. Na jakimś czeskim blogu znalazłam swatche (klik) - delikatny, ciepły róż o dobrej pigmentacji, czego chcieć więcej?Słynny cień w kremie - maybelline color tattoo w odcieniu permanent taupe. Czasami stosuję do brwi i jest to najlepsze co kiedykolwiek stosowałam dla ich podkreślenia. Kupiony dzięki recenzjom na blogach i vlogach :)Ta mgiełka leżała i leżała, aż w końcu w ramach denkowania produktów, zaczęłam jej używać. Nie lubię mgiełek, ale moja cera bardzo polubiła ten mały rytuał :) Niczego jej nie brak, jest bardzo ok :).To by było na tyle, poza cieniem color tattoo - który jest najlepszą rzeczą jaką miałam do brwi ever - kolejność od najbardziej do najmniej lubianego produktu.Bądź na bieżąco!  ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Nowa toaletka,głupie fakty i uczone małpy [tygodnik]

ANIA MALUJE

Nowa toaletka,głupie fakty i uczone małpy [tygodnik]

Pierwszy tygodnik w nowym roku... miło was tu widzieć ;) Będzie trochę o nowej toaletce, własnych ograniczeniach i moich dziwactwach. To jak, zaczynamy? Ten tydzień był leniwy. Postanowiłam że wolne będę traktować jak wolne, choćby nie wiem co. Podczas czasu wolnego od uczelni ustaliłam sobie w które dni pracuję i... zajęłam się masą papierkowej roboty. Zadania związane z pracą naukową są daleko w polu ale w sumie mam to gdzieś. Priorytet mają zadania, które mogą wnieść coś pozytywnego do mojego życia, lub życia innych :) Mój długi, bo ciągnący się od listopada kryzys zdrowotny zdaje się przycichł - mam ogromny apetyt i ciągle bym coś wsuwała. Np. te czekoladki:Typowe czekoladki "owoce morza", wersja z Rossmanna. Uwielbiam je, rozpływają się w ustach i smakują jak kawałek nieba. Macie jakieś totalnie dziwne wspomnienia z dzieciństwa, gdzie pamiętacie totalną głupotę, np. kolor swetra przypadkowej osoby, a nie pamiętacie kluczowych zdarzeń i rzeczy? Ja np. pamiętam, że opychałam się takimi czekoladkami czytając trzecią część serii Harry Potter :D Nie wiem czemu utkwiło mi to w pamięci, być może jedzenie stosunkowo miękkich czekoladek było trudno pogodzić z przewracaniem kartek ;-).Jeśli już zahaczyłam o książki, to mam interesujący tekst do podlinkowania - Kasia napisała kiedyś post : Dlaczego warto czytać chłam?  (klik) i zachęcam do lektury :) Ja też kiedyś napisałam coś w temacie - mój tekstu Szukanie głębi na siłę (klik), wywołał swego czasu gorącą dyskusję. Przyznam szczerze, że z dziką przyjemnością przeczytałabym coś tak totalnie beztrosko odmóżdżającego jak Saga o Ludziach Lodu. Prawdopodobnie mój przymusowy relaks w styczniu będzie wiązał się z wizytami w bibliotece po dwie inne sagi autorki... ;-).Dojechała  w końcu moja nowa toaletka. Co ja gadam - moja pierwsza w życiu toaletka :). Bardzo spoko, praktyczna, zajmuje mało miejsca i łatwo utrzymać ją w czystości. Koniecznie chciałam model bez szuflad, bo szuflady sprzyjają gromadzeniu, a ja chcę zużyć nadmiar i mieć w sam raz. Toaletkę kupiłam tutaj (klik) i jest moim prezentem ode mnie dla mnie. Polecam buszować, już wiele razy widziałam boskie i unikatowe mebelki ;-).Na zdjęciu wydało się, że jestem nieuleczalną butoholiczką. Uwielbiam buty, chociaż błyskawicznie je niszczę. Aż ciężko mi uwierzyć, że kiedyś nosiłam glany!Tym razem uzupełniłam swoje zbiory o rude kozaki za kolano :)Idealne cichobiegi na niewysokim obcasie. Kupione tutaj (klik). Niestety od kiedy nie ma Polsce Centro, moja miłość do butów coraz częściej jest platoniczna - przy niewymiarowej, wąskiej stopie zakup butów jest koszmarem. Z tego sklepu wszystko mi pasuje i będę płakać jak mi go zamkną :DCo na blogu? W sumie niewiele:Nowy rok, nowa ja? Najlepsze teksty na blogu -2015i przegląd Moniki:Modne fryzury 2016 - 10 największych trendów rokuJa natomiast mam ochotę na zakup jakiejś sukienki w tym stylu, tylko dłuższej. Czy gdzieś stacjonarnie obecnie można takie dostać? Tak by mi się marzyła na "już". Podrzucam garść inspirujących linków z sieci :)Kilka rad dla 16-letniej mnie (klik) - bardzo dobry tekst ŻelikowskiejTrik z korektorem pod oczy (klik)Na jednej z moich ulubionych stron świetne filmiki mówiące o tym, czym jest dobre życie według filozofów (klik). Tak mogłabym się uczyć do egzaminów!O związku między "fochami" a chorobami autoimmuno (klik). Można się nie zgadzać, ale jako osoba z chorobą oddechową sama umiem odgadnąć że ktoś ma astmę zanim mi powie - zawsze widziałam pewne cechy wspólne, np. maskowany złośliwością brak pewności siebie, stłamszenie, jakby zduszenie w sobie - a potem okazało się, że badania naukowe to potwierdzają ;-) (Oczywiście nie każdy z astmą tak ma!)Bardzo inspirujący artykuł o przyciągnięciu wygranej w Project Runway (klik)Nie byłoby nauki bez teologii (klik) - jak to idealnie ujął Tuwim : czciciele radia i fizyki,Uczone małpy, ścisłowiedy, Co oglądacie świat przez lupę I wszystko wiecie: co, jak, kiedy, - nie bagatelizujcie ogromnej roli literatury, sztuki, filozofii (!). Nauki ścisłe i humanistyczne razem tworzą coś fajnego, ciągłe gloryfikowanie jednych kosztem wyśmiania innych jest totalnie do dupy. Coexist!Pomaganie organizacjom "przy okazji" w FaniMani (klik)Na dziś tyle, pa! ;)Pozdrawiam w króliczej bluzie  i płaczę na myśl o tym, że jutro poniedziałek i pora brać się za pracę ;-) No i za to co muszę zrobić na uczelnię.Bądź na bieżąco!  ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Najlepsze teksty na blogu -2015

ANIA MALUJE

Najlepsze teksty na blogu -2015

Modne fryzury 2016 - 10 największych trendów roku

ANIA MALUJE

Modne fryzury 2016 - 10 największych trendów roku

Nowy rok, nowa ja? - nietypowe życzenia noworoczne

ANIA MALUJE

Nowy rok, nowa ja? - nietypowe życzenia noworoczne

Krótko o tym, jak ustalić naprawdę skuteczne postanowienia noworoczne przy których wytrwamy.W 2016 roku rzucę palenie, schudnę 20 kg, przebiegnę maraton, będę jeść zdrowo i przeczytam 52 książki. Czasami mam wrażenie, że spora grupa osób próbuje w nowym roku napisać siebie całkiem od nowa. Nie będę zaprzeczać - znam osoby które rzuciły palenie albo zaczęły biegać z dnia na dzień. Jednakże mam silne wrażenie, że pozorna rewolucja była tak naprawdę długą ewolucją i stopniowym przeobrażaniem się.Czysta kartka i nowa książka - to brzmi naprawdę pięknie. Tyle, że nie da się wymazać wcześniejszych lat i doświadczeń. Możemy napisać nowy rozdział, ale na jego kształt wpływ będą miały poprzednie - czy tego chcemy, czy nie. Jeśli bohater przez połowę książki beztrosko szastał pieniędzmi i wpadł w spiralę zadłużenia, nie osiągnie stabilizacji i spokoju jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki tak ad hoc. Nie będę sprzedawać recept ani moralizować - nie znam uniwersalnej drogi i szczerze wierzę w to, że może ich być bardzo wiele.Ja co roku mam jedno, najważniejsze postanowienia - robić dobre rzeczy. Wokół niego buduję rożne działania :) W tym roku wiele rzeczy nie udało mi się zrealizować - niespodziewanie wyskoczyły na horyzoncie inne możliwości i dla przykładu - zamiast nauczyć się rysować, wylądowałam na studiach doktoranckich. Nie żałuję jednak...niczego.Jeśli chcesz napisać dobry kolejny rozdział - porządnie zakończ poprzedni. Jednym z kluczy do podniesienia jakości mojego życia było uświadomienia sobie, że muszę zaakceptować to, czego nie da się już zmienić i działać na tych polach, które jak najbardziej da się kształtować, zmieniać, przeobrażać.Dlatego przypominam ćwiczenie z ubiegłego roku:Jak sprawić, by w końcu w tym roku dokonać zmian? Polega ono na pozytywnym zamknięciu kończącego się roku. Wymaga porządnej pracy - szczególnie jeśli miałeś beznadziejny rok. Ale zamknij go z poczuciem, że przyniósł ci też dobre rzeczy. To kluczowe!Kolejna bardzo ważna rzecz to zauważanie tych dobrych momentów i chwil w codzienności. To jest jak mięsień i da się to wyćwiczyć.Stworzyłam w tym celu dwa potężne narzędzia:Pierwszym są karty wdzięczności /dziennik wdzięczności, zeszyt - cokolwiek. Po prostu zapisz każdego dnia minimum 3 rzeczy, za które jesteś wdzięczny. To Ty nadajesz im znaczenia - jednego dnia możesz być wdzięczny za poznanie cudownej osoby, drugiego za podwyżkę a trzeciego możesz obejrzeć w telewizji smutną relację z jakiejś katastrofy i docenić coś, co zawsze było dla ciebie tak oczywiste, że niezauważalne - np. to, że masz co jeść.Bardzo mocno polecam, szczególnie że wdzięczność jest przebadana przez psychologów na lewo i prawo - pomaga wychodzić z depresji, a także jej zapobiegać, podnosi jakość związków, poczucia sensu w życiu a nawet...snu :)  Całe ćwiczenie znajdziesz tutaj:Rozwojownik - wdzięczność, karty do drukuDrugim potężnym narzędziem jest słoik sukcesów (słoik szczęścia)Jeśli nie lubisz rzeczy, na których zbiera się kurz - nie ma sprawy, pisz w zeszycie. Ja czasami muszę zobaczyć swoje sukcesy w jakiejś namacalnej formie, dotknąć ich. To, co traktujesz za sukces, to twoja osobista sprawa - znowu to ty nadajesz znaczenia :)). Dla jednego sukcesem będzie zdanie matury - dla innej osoby będzie to jedynie środek do realizacji celu. Ja w pewnym momencie nie chciałam mieszać pewnych rzeczy z sukcesami. Nie zrozumcie mnie źle - cieszyłam się, gdy na blogu stuknęło mi 10 milionów odsłon, cieszyłam się gdy przekroczyłam 100 tysięcy unikalnych czytelników w miesiącu (a potem 150, 200, 250...). To jest fajne, ale nie jest...sukcesem?Uznałam takie rzeczy za kamienie milowe i wraz z datą, zapisuję je sobie w zeszycie. Do słoika wrzucam inne karteczki, np.związane ze stanem mojego zdrowia, z pokonywaniem własnych ograniczeń. Największa karteczka w tym roku? Chyba ta związana z mailem od czytelniczki, która chciała popełnić samobójstwo, ale trafiła na mojego bloga i poczuła na mnie ogromną wściekłość. Tak wielką, że w tej złości czytała całą noc a potem... zmieniła zdanie. Zaczęła praktykować wdzięczność, leczyć się z depresji pod okiem specjalisty i wciąż czyta mojego bloga. Napisała mi to wszystko w wiadomości, zaczynającej się od gdyby nie ty, już by mnie nie było która wywołała u mnie totalnie ogromny potok łez wzruszenia i była największym kopniakiem motywacyjnym ever.O słoiku sukcesów poczytasz tutaj:Słoik szczęścia. Jak zatrzymać szczęśliwe chwile?Na fali popularności noworocznych postanowień, możesz sobie obrać cele, które wcale nie są twoje. Bardzo bym tego nie chciała. Oklepana prawda mówi, że wszystko ma swój czas i swoje miejsce. W tym roku znowu nie zrobiłam szpagatu, bo nie czuła tego celu. Wciąż chciałabym go kiedyś zrobić, tak samo jak nauczyć się szyć. ALE... nie czuję w związku z tym takiej ekscytacji, jaka powinna towarzyszyć dobrym celom. Wiem,że jeszcze ją kiedyś poczuję.Jeśli tak naprawdę wcale nie chcesz biegać albo schudnąć - nie zapisuj sobie na siłę celów, które nie są Twoje. Tylko się zniechęcisz i zdołujesz! Znajdź coś, co będziesz chciał realizować z wielką ochotą. Nie mówię że bez bólu i chwil zwątpienia, ale z sercem i samozaparciem.A potem rób coś z tym celem ;-)).Gdzieś na początku 2013 roku, gdy świeżo podjęłam kilka kluczowych dla siebie decyzji o swoim zdrowiu, napisałam krótki i banalny tekst, który był dla mnie jak objawienie:A Ty co ostatnio zrobiłeś, żeby zmienić swoje życie?Uświadomiłam sobie oczywistą oczywistość - że wiele rzeczy chcę, ale nie robię nic w tym kierunku. Jeśli mówisz sobie, że chcesz być milionerem a nie robisz nic by się nim stać (poza okazjonalnym wypełnieniem kuponu lotka), to sam skazujesz siebie na porażkę. Zacznij człowieku działać!w 2014 napisałam tekst o nawykach, które warto praktykować, niezależnie od obranych celów:11 nawyków, które uczynią ten rok wyjątkowym...Już wiem, że zlamiłam w tym roku z siódmym i mam w związku z tym mocne postanowienie poprawy :).Motyw przewodni - może zamiast celu wystarczy Ci jakiś motyw, cytat, idea? Np. hasło : lepsze ciało zamiast będę chodzić na siłownię 3 x w tygodniu. To pierwsze daje ci mnóstwo opcji, szans, sposobów - możesz chodzić na długie spacery, jeść trochę lepiej niż zazwyczaj, np. robiąc często pyszne smoothie, stosować masaże, może peeling z kawy na cellulit. To drugie może świetnie zadziałać, ale też nie musi - siłownia może nie współgrać z twoim charakterem, pracą, stylem życia, widok osób z ładnymi ciałami może cię demotywować i zniechęcać, możesz w końcu podzielić los tych wszystkich nieszczęśników, którzy w styczniu kupują karnet na pół roku i pojawiają się na siłowni może z pięć razy przez ten cały czas.Motywem przewodnim może być odwaga, przyjaźń, pomaganie, podróże - ile osób, tyle pomysłów :))Bardzo nie chcę, byś wzbudzał u innych i u siebie taką reakcję: Nie jesteś osobą, która działa w ten sposób, że rzuca słowa na wiatr, prawda? :)Dlatego łap kilka luźnych sugestii związanych z popularnymi celami:Jak zmotywować się do pisania magisterki, licencjatu i innej pracy dyplomowej?100 dni bez spodni - przyłącz się do wyzwania!I na koniec bonusik:Projekt Ja - planer do pobrania :)Wierzę, że znasz siebie najlepiej i zaplanujesz oraz przeżyjesz ten rok tak, by go dobrze wykorzystać. Ta garść wskazówek i sugestii powinna być dobrą bazą dla zbłąkanych ;-)) I chociaż nie jestem zwolenniczką uniwersalnych wskazówek dla wszystkich, to jest jedna taka, która działa zawsze - kto czyta bloga regularnie, ten pewnie pamięta ją z czerwcowego wpisu :)Jak zacząć...zmieniać swoje życie?I jeszcze jedno - jeśli nie wiesz jakie masz prawdziwe cele w życiu i czego od niego chcesz, jakie masz oczekiwania - spróbuj mocno sobą samym wstrząsnąć. Mnie właśnie taki wstrząs wyleczył z życiowej bierności i pokornego czekania na to, co mi przyniesie los.Napisałam wtedy niesamowicie osobisty wpis, który zawiera bardzo kluczowe pytania, będące swoistym mocnym plaskaczem w twarz. Jeśli jesteś wrażliwy - nie czytaj tego tekstu:A gdyby został Ci rok życia? Nie czytaj, bo jeszcze nie daj Boże coś w życiu zmienisz, bo cię ten plaskacz ocuci.I na koniec życzenia Noworoczne -Nie życzę Ci, aby spełniły się Twoje marzenia - życzę Ci, abyś sam je spełnił, dając sobie tym samym niesamowitą satysfakcję. Życzę Ci z całego serca, abyś w przyszłym roku o tej samej porze powiedział sobie - to był naprawdę doby rok! Wspaniale było go przeżyć! Uczyń ten rok szczęśliwym :))*Sukienkę ze zdjęcia tytułowego pokazywałam i linkowałam kiedyś w tekście o triku zwiększającym efektywność działań (klik) - przyszła mi do głowy bo chyba założę ją na Sylwestra ;-)Bądź na bieżąco!  ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Cierpiętnica na własne życzenie, śmiech po koreańsku i alkożelki [TYGODNIK]

ANIA MALUJE

Cierpiętnica na własne życzenie, śmiech po koreańsku i alkożelki [TYGODNIK]

Nie mogę uwierzyć, że to ostatni tygodnik w tym roku! Ten tydzień był spokojny i mocno offline. Jedna wizyta na uczelni i rozkoszne zwolnienie tempa... no dobra, powinnam pisać artykuł naukowy i pracę zaliczeniową ale... first things first :) Nie jestem specjalną fanką pasterek, kolęd ani mycia okien dla Jezusa :). Lubię za to wolne, kolorowe światełka, dawanie prezentów i narodziny dłuższego dnia. W tym roku było uroczo ciepło a ja z przyjemnością podsumowywałam mijający rok. Był naprawdę w porządku! Mała zmiana trasy (nie spodziewałam się, że wyląduje na studiach doktoranckich) trochę mi namieszała w życiowych celach, ale ogólnie płynę we właściwym kierunku.Na blogu było mnie mało :) Po tekście:Czy lalka Barbie promuje anoreksję?dostałam leciutki  złośliwy hejcik, że zawsze powołuję się na jakieś badania, a przecież nie wszystko da się zbadać. Bardzo mnie on ucieszył, bo padło tam takie fajne wyrażenie o patrzeniu na ludzi jak na liczby i kolejne dane... to jest dokładnie to, czego nie robię i w 100% zgadzam się, że nie wszystko da się zbadać. Co więcej - robię w życiu mnóstwo rzeczy, które nie są zgodne z wynikami badań (lepiej działa na mnie czystek niż zielona herbata, jem ostre przyprawy zamiast faszerować się sterydami itp.) i wychodzę na tym lepiej niż słuchając uogólnionych wniosków dotyczących nieistniejącego, statystycznego człowieka.Ale czasami badania są dobrym narzędziem do sprawdzenia jakiegoś wycinka rzeczywistości i to jest super! Jednak krótka wiadomość dała mi pomysły na 4 różne teksty, za które zabiorę się niebawem ;-).No a drugim tekstem był poprzedni tygodnik , więc nie dałam wam zbyt wiele do poczytania. Zawsze jednak zdarza się coś fajnego - gdy długo nie ma nowych tekstów, buszujecie po archiwum bloga i wykopujecie jakieś starocie :)). To bardzo miłe i budujące dla kogoś, kto cokolwiek zamieszcza w internecie!W tym tygodniu:Próbowałam okiełznać swoje cieniowane włosy...  Niestety są koszmarnie irytujące, ale to zawsze motywacja do regularnego wcierania jantaru ;-)) Spinkę, o którą padło już kilka pytań, kupiłam dawno temu na aliexpress ;) Lepiej widać ją na instagramie (klik) i bardzo dobrze trzyma włosy. Przyznam, że przypomniałam sobie o niej dopiero podczas ostatnich porządków. Dawno temu pisałam o tym, jak robić zakupy z Chin (klik) i wciąż dziwi mnie jak wiele osób boi się takich transakcji. Zakupy na Ali są dużo bezpieczniejsze niż te na allegro, chociażby dlatego, że sprzedawca dostaje pieniądze od serwisu dopiero wtedy, gdy produkt do ciebie dotrze :). Gdyby kogoś interesowała spinka, to wystarczy wklepać peacock barette w ich wyszukiwarkę i poczynić zakup za mniej niż 60 centów ;).Piszę o Ali, bo sprzątałam w swoich kosmetykach i zaczęłam rozglądać się za jakimiś organizerami, po czym mina mi zrzedła na widok cen :D Cen, których znaczna część to wyłącznie marża :).Urzekł mnie najbardziej taki organizer na obrotowej platformie:widać go w akcji np. na tym filmiku (klik). Na razie wstrzymuję się z zakupem, bo widzę też prostszą opcję - pozbyć się połowy rzeczy, wtedy z łatwością je pomieszczę ;-). Jestem w szoku, że róż do policzków to w moich zbiorach aż 9 opakowań plus paletka o.O. Jak na osobę, która się nie maluje (i ma bloga ze słowem maluje w tytule :DDD) to całkiem sporo :DUwielbiam przeglądać zdjęcia z dzieciństwa! :) Moi rodzice wpadli na genialny pomysł umieszczenia małej choinki tak, by zmieściły się pod nią wszystkie prezenty :D Różności z sieci:Jak nanieść zdjęcie na świeczkę (klik) - w przyszłym roku wyprodukuję babci świeczki z Jezusem i świętymi, może pierwszy raz w życiu ucieszy się z prezentu :DHit moich świąt w tym roku, czyli pierożki aromatyczne z ciasta drożdżowego (klik)Znacie jakieś osoby, które ciągle udostępniają statusy o tym, że matka to praczka, sprzątaczka, dekoratorka, niania, trener i tak dalej? Nigdy nie ogarnę co kieruje kobietami, które z własnej woli sprowadzają swoją rolę do robota kuchennego i serwisu sprzątającego - ciekawy artykuł w tym temacie (klik). Było ostatnio narzekanie, że zabrakło paskudnych butów w poprzednim tygodniku - zatem są, urocze... czółenka i bambosze w jednym :D (klik)Ciasta francuskie i inne dobre rzeczy w dobrych cenach (klik)Które przydadzą się do przygotowania najlepszych przekąsek na Sylwestra ever :)) Szybkie przekąski i drinki na imprezę (sylwestra, urodziny). Przyjazne dla kobiet :)Mam wielką ochotę na zawijaski z serem camambert i kindziukiem ale... potwornie nie chce mi się jechać do sąsiedniego miasta po jedyny kindziuk jaki mi smakuje. Wciąż jednak kalkuluję, czy nie da się tego wykonać i przy okazji obejrzeć w kinie Przebudzenie mocy. Gwiezdne Wojny to pierwszy film na jakim byłam kiedykolwiek w kinie (znałam wtedy poprzednie części). Miałam wtedy niecałe 8 lat, w wstęp był od 11 roku życia. Cały seans bałam się, że złamałam prawo i sprzątnie mnie policja :D (Byłam z rodzicami, ale i tak czułam się złoczyńca :D). Teraz boję się, że film mnie rozczaruje, ale chyba pora zebrać się na odwagę ;-).Może to zdjęcie nie jest najlepszą "reklamą", ale ostatnio ciągle noszę cieniutki czarny golf (klik). To nie jest mój kolor, ale mam wrażenie że da się golf zestawić z wszystkim. Do tego ma idealną grubość i nie uciska mnie w szyję, czego w golfach nie znoszę. Muszę lepiej przemyśleć poszukiwania swojego stylu pod kątem szukania takich rzeczy, które będą pasować do wszystkiego innego, bo to w nich czuję się najlepiej :)Na koniec jeszcze mam małą drobnostkę:O tym jak ludzie śmieją się w różnych językach (klik) - uwielbiam takie ciekawostki, chociaż nie są mi do niczego potrzebne.Przyszła mi też do głowy jedna ważna rzecz - bardzo łatwo przychodzi nam wydawanie sądów i ocenianie innych na podstawie małego wycinka rzeczywistości który widzimy. Mam koleżankę która trenuje i zamieszcza swoje zdjęcia na instagramie. Dokumentowanie postępów zwyczajnie ją motywuje. Siłownia i treningi są dla niej ważne, ale to tylko jedna z wielu jej aktywności życiowych. Ostatnio inna moja znajoma stwierdziła, że koleżanka jest pusta, bo wszystko kręci się wokół ciała...Ile razy pomyślałeś tak o kimś, kto wrzuca zdjęcia z siłowni? O wizażystce, której zdjęcia są reklamą jej usług i portfolio? Zupełnie jakby dbanie o swoje ciało od razu oznaczało, że ktoś nie może być inteligentny, lubić literatury albo być dobrą matką, życzliwym przyjacielem, wierną partnerką...Można chodzić do teatru, czytać wiele książek, mieć tytuły wysokie zarobki, ale wciąż być zwyczajnym, głupim bucem ;-).Udanego tygodnia i sporo wytrwałości, szczególnie tym, którzy jutro idą do pracy! Mnie czekają papierki i długie godziny pracy przed komputerem :PBądź na bieżąco!  ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Czy lalka Barbie promuje anoreksję?

ANIA MALUJE

Czy lalka Barbie promuje anoreksję?

Brak szacunku do siebie, razowiec ze słoniną i seks co nie sprzedaje [tygodnik]

ANIA MALUJE

Brak szacunku do siebie, razowiec ze słoniną i seks co nie sprzedaje [tygodnik]

Ten tygodnik jest dla mnie samej trochę smutny, bo uświadomiłam sobie ważną rzecz - zapomniałam o szanowaniu samej siebie! Yep, nie wiem jak to możliwe, ale tak było. Oprócz tego będzie kilka słów o jedzeniu, jeżdżeniu i kucykach pony, co to są symbolem szatana :DTydzień był dość pracowity. Kończyłam prowadzić ważny moduł zajęć ze studentami, byłam na seminarium, miałam niezliczoną ilość spotkań i rozmów telefonicznych związanych z moją aktywnością zawodową, które niestety w pewnym momencie kolidowały z innymi, równie ważnymi. Niestety bilokacji jeszcze nie opanowałam ;-) Zaliczeniowy esej pisałam siedem godzin i nie mam pojęcia jak to się stało. Gdyby laptop nie zażądał ładowania, kompletnie bym tego nie zauważyła. Mam taką głupią przypadłość, że gdy coś czytam to drążę dalej i dalej i dalej, aż do samego początku. Muszę wiedzieć co z czego wynika, kto zainspirował daną osobę do takich przemyśleń, a potem sięgnąć do książki, która wywarła na nią taki wpływ... W dzieciństwie lubiłam patrzeć w gwiazdy (nadal lubię), więc dostałam od rodziców w prezencie książkę o nazwie Czytanie nieba. Spokojnie, to nie była żadna astrologia :D W książce opisano przeróżne gwiazdozbiory i gwiazdy, ich łacińskie nazwy a potem te polskie. Na każdej stronie była informacja kiedy najlepiej jest obserwować gwiazdozbiór, na którą część nieba patrzeć oraz co najważniejsze - była tam króciutka notka z zajawką mitu będącego źródłem nazwy. Każdy mit odsyłał do innego. Wędrując sobie po tych "zobacz też mit: .jhidjojdojaoa s.1111" przeczytałam książkę zanim się zorientowałam. Swoją drogą - polecam. Niestety to moje drążenie do samej kości zostało do dzisiaj. Ma szereg zalet, ale bardzo opóźnia wykonywanie podstawowych zadań. Wszystko mnie ciekawi! :)Zawsze kiedy myślę, że rozumiem już swoje ciało na tyle, że potrafię przewidzieć kiedy będzie dobrze a kiedy źle, to coś mnie zaskakuje. W piątek głowa bolała mnie tak, że jedyne co wydawało mi się realnym rozwiązaniem to pierdolnąć baranka w ścianę ;-) Czasami naprawdę potrzebuję i lubię korzystać z tego prostego, dosadnego i organicznego języka, bo tylko jego dynamika potrafi oddać sens trafiając w punkt. Nie oznacza to wcale, że jestem wulgarna i posługuję się takim słownictwem w życiu codziennym! Czasami soczysta kurwa pomaga spuścić napięcie.(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/sdk.js#xfbml=1&version=v2.3"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs);}(document, 'script', 'facebook-jssdk'));Lubicie przeglądać soup? Dzisiaj natrafilam na taką perełkę, link dopisalam w lewym gornym rogu zdjęcia mojego kota :DPosted by Aniamaluje on 20 grudnia 2015W każdym razie w sobotę poczułam się nieco lepiej, więc stwierdziłam, że jednak pojadę na blogowigilię bo potem będę żałować. Oczywiście moje "lepiej" oznacza zmęczone oczu, balda, chuda, spać nie może , co widać na załączonym obrazku :) Przy okazji doskonale widać, że moja choroba generuje odwodnienie, stąd zmarchy na czole ;-)(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/sdk.js#xfbml=1&version=v2.3"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs);}(document, 'script', 'facebook-jssdk'));Wniosek na dzisiaj - gdy intuicja, zdrowie, los i rozsądek mówią ci by gdzieś nie iść lub nie jechać, to dobrze mówią.Posted by Aniamaluje on 19 grudnia 2015Otóż to tak nie działa, robienie czegoś na siłę kastruje człowieka z całej radości. Doceniam organizację, bo to tytaniczny wysiłek, ale było za dużo ludzi na zbyt małej przestrzeni i nie dało się porządnie z nikim porozmawiać. Siłą rzeczy rozbolała mnie głowa a kilka szybko podjętych decyzji stało się kulą u nogi. I nie, nie chodzi mi o to, że w tym roku nie było open baru tylko były po 3 kupony na drinki na łebka, bo i tak wypiłam jednego a resztę kuponów oddałam ;-).Raczej pierwsza zwrotka tej piosenki oddaje sens:Jeśli to Twoje pierwsze spotkanie z twórczością Pidżamy/Strachów,to proszę daj szansę innym i się nie zrażaj, bo tworzą też wspaniałą eeee poezję śpiewaną?Ludzie z pierwszych stron gazetObce twarze wirują przed tobąNikt się na nich nie patrzyI oni nie widzą nikogoMogłam uratować ten dzień, ale straciłam ochotę, bo poraziła mnie moja własna głupota i zmuszenie się do robienie czegoś, na co nie do końca miałam ochotę. Zresztą fakt, że planowałam wrócić pociągiem o 12:40 (i nie byłam pewna czy dam radę wstać!) a wracałam o ósmej, mówi sam za siebie :) Trochę też pokonały mnie moje własne zasady bezpieczeństwa, typu nie noszę karty płatniczej na imprezy :).Za każdym razem gdy robisz coś, na co nie masz ochoty, ale robisz to wbrew sobie dla innych, to nie szanujesz siebie....Warszawa nie jest moim ulubionym miastem, duże miasta wysysają ze mnie energię, mają inną dynamikę, inny klimat. Jest fajna przejściowo, na chwilę. Nie umiałabym żyć w takim mieście :).Kotów kat ma oczy zielone Ja pazurami trzymam się za życia brzeg Moje dni mam już policzone Czekam aż świat zazieleni się na śmierć Przepraszam za mnogość cytatów, ale odpaliłam składankę ;-)).Nie byłam zbyt aktywna na blogu, lecz nie biję się w pierś :) Zresztą zdjęcie tytułowe jednego z postów wywołało małe zamieszanie.Ale od początku - w tym tygodniu były dwa teksty:10 sposobów by uniknąć ciągłego chorowaniaorazJak poznawać innych ludzi i zamienić ich w przyjaciół?Pojawiły się nieliczne (ale zawsze) głowy, że w żenujący sposób walczę o "target" albo odsłony bloga.Pomijając już podwójne standardy akceptuj siebie, pokaż jaka jesteś naprawdę (o ile czasami nie trenujesz na siłowni i nie masz zgrabnego tyłka, bo wtedy nie wypada nosić opiętych spodni), to zachęcam do pomyślenia!Czy zrobiłam to specjalnie? Oczywiście. czy celem była walka o target? Nie! Jak można ludzi nazwać targetem? Jak można tak pomyśleć? Mierzi mnie nawet "kapitał ludzki", "zasoby ludzkie", a jak mogę traktować odsłony autotelicznie?! To się nie klei i nie ma sensu.Może zacznijmy od bardzo ważnych słów :Nie oceniaj mnie! Nie oceniaj innych! Krzyczymy tak w obronie dziewczyny z trądzikiem, albo sporą nadwagą (bo przecież ocenianie jest be), ale już gdy ktoś ma dekolt to nagle sam nie może decydować o swoim ciele. Zapewniam, że ani razu nie miałam dekoltu na uczelni czy pracując z dziećmi!A teraz spróbujmy użyć myślenia i rozumienia, zamiast oceniania. Znam swoich czytelników najlepiej - wiem co czytają, jak się zachowują na blogu. Jest was sporo, statystyki nie są żadnym celem bo powyżej jakiejś granicy nie czuje się różnicy. Nie mogłam sobie wyobrazić, że czyta mnie 100 tysięcy osób miesięcznie - 150 nie robiło mi specjalnej różnicy, bo to już poza moją wyobraźnią. W panelu bocznym wisi 170 - nie chce mi się tego nawet aktualizować, chociaż w listopadzie było was tutaj 250 tysięcy unikalnych użytkowników. Co mogę zyskać na chwilowym zwabieniu tutaj kilku kolejnych osób, skoro przekroczyłam już granicę powyżej której nie widzę różnicy? :)Nie wszystko chce się kierować do mas!Po pierwsze - seks wcale nie sprzedaje - często psuje wizerunek marce, budzi niesmak. Ostatnio opublikowano bardzo ciekawy artykuł naukowy na ten temat :Do Sex and Violence Sell? A Meta-Analytic Review of the Effects of Sexual and Violent Media and Ad Content on Memory, Attitudes, and Buying Intentions (klik). To badania Bushmana, psychologa z którego pracami staram się być maksymalnie na bieżąco, bo zawsze są ciekawe i demaskują popularne mity - kto śledzi bloga ten wie, że powoływałam się już na inne badania tego pana w tym tekście :) : Jeden poważny błąd, który czyni cię agresywnym (klikPo drugie - jeśli ok. 90% czytelników to kobiety, to jaki byłby w tym sens? Musiałabym wyjść z tą treścią poza bloga, a nawet nie przypięłam posta na fejsie.Ale tak, zrobiłam to specjalnie - dlaczego? Bo chciałam trafić do bardzo konkretnej grupy osób, która  jest zainteresowana problemem. Analizuję wnikliwie statystyki i wiem jak do nich dotrzeć. Nie pomyliłam się - tekst przeczytały osoby, które nigdy nie komentują, albo te, które pisały do mnie maila dotyczącego tego problemu (dziękuję za podziękowania!). Plus kilka osądzających bez użycia myślenia :)).I wreszcie - tekst o takim tytule nie może być nastawiony na odsłony - ludzie nie będą go udostępniać, bo dadzą w ten sposób znać, że mają z nawiązywaniem znajomości problem, a to przecież jest dla nich krępujące i nie chcą się z tym afiszować. Tym bardziej, gdy całość okraszona jest tak wykadrowanym zdjęciem!Na dowód pokazuję jak totalnie bezsensowne jest pisanie tego typu tekstów, gdy jest się nastawionym na odsłony :Wcześniejszy tekst przeczytało 17 tysięcy osób, a ten tylko 3.4 K. Ale za to zebrał serduszka na bloglovin (klik), gdzie można przeczytać post w całości w aplikacji, nie "nabijając mi wyświetleń" , nie widząc żadnych reklam, nie dając mi absolutnie żadnej korzyści.Każdy sądzi własną miarą :)Udało mi się też oddać sporą część nowych kosmetyków biedniejszym dziewczynom :) Skorzystałam z waszych wskazówek i bardzo się cieszę, że mogłam być mikołajem i komuś pomóc. Paczki z żywnością do biednych trafiają w tym okresie zawsze, ale przecież dorastające osoby mają też inne potrzeby  a rodzina której nie stać na coś do chleba raczej nie myśli o tym, by kupić córce tonik do twarzy czy tusz do rzęs.Mikołaj zapukał też do mnie :)Męskie pudełko beGlossy na prezent (klik) - idealnie skomponowane :)Dotarło też urocze czerwone pudło od Rossmanna :)Uroczy termofor w sweterku na pewno się przyda! Rossmann jest jedną z nielicznych firm od których godzę się na otrzymywanie prezentów (zazwyczaj odmawiam) - zawsze personalizują przesyłki i pięknie je pakują. Niby to drobiazgi, ale wbrew pozorom mało firm umie w PR :).Jeśli chodzi o konkurs z testem genetycznym, to wybrałam zwycięzcę i czekam na potwierdzenie od organizatora, by poprosić o adres :).  Niestety zawsze żałuję, że nie można nagrodzić wszystkich, bo wybór był piekielnie trudny.Radio Niepokalanów udostępniło ostatnio niesamowicie kuriozalny status z takim obrazkiem:Pod spodem był link do artykuły dowodzącego, że te zabawki (Pony, Montser High, Hello Kitty) to dzieło szatana.  Otóż w skrócie dziewczynka je uwielbiała (a przecież gdy bawi się 2 godziny zabawką, to jest to nienormalne, lol) więc matka powiedziała jej, że to złe i szatańskie, po czym te ukochane zabawki spaliła. Nie uwierzycie.... dziewczynka wpadła w szał i histerię (co dowodzi, że to szatan), i nawet zmówienie różańca nie pomogło. Więc to szatan, strzeżcie się.Jedyny komentarz jaki mi się nasuwa:Wyobraź sobie, że matka pali ci twoją ulubioną rzecz, albo kolekcję książek o Potterze (bo okultyzm :DDD)  - kto by się nie zdenerwował?!Pisze o tym, bo wracając pociągiem siedziałam obok młodych ludzi wracających z konwentu poświęconego kucykom Pony (to chyba nazywało się PonyMeet).  To mega interesujące (sama uwielbiam Muminki!) i z ciekawością się im przysłuchiwałam - zakładam, że koniec liceum/początek studiów to wiek w którym przyznanie się do bycia fanem kucyków Pony wymaga nie lada odwagi, szczególnie, gdy jest się chłopakiem. Zaintrygowana idiotycznym statusem owego radia, podpytałam o ich punkt widzenia i próbowałam dowiedzieć się, co takiego jest w tych kucykach, że denerwuje kościół. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że jeden z tych chłopaków chodzi do szkoły katolickiej i salę w której spotykają się fani kucyków wynajmuje im ksiądz. Za darmo. Nie widzi w tym problemu, a kucyki demonizują księża szukający rozgłosu i fejmu :).Swoją drogą, może mniej nienawiści i więcej tolerancji?Upiekłam tez pyszny sernik (nie żebym się chwaliła :D), ale opadł i wyglądał licho. Spróbuję podjąć drugą próbę :)Większość z was widziała już pewnie popularny filmik o depresji. Dobrze że powstał, warto o takich rzeczach mówić. Ale... osoby które w dobrej wierze piszą, że "prawdziwa depresja to jest wtedy gdy leżysz i nie wstajesz z łóżka" właśnie pokazują swój zaścianek myślowy i pogłębiają stereotypy dotyczące tej choroby. Depresja ma różne oblicza i różne twarze. Pisanie o niej jako o leżeniu jest głupie i promuje idiotyczne myślenie - może ktoś cierpiący na depresję przeczyta coś takiego stwierdzi, że wcale nie ma depresji, bo jednak wstaje do pracy? Nie pójdzie przez to do psychiatry, nie zawalczy o siebie?Pisanie takich komunałów odbiera prawo do depresji np. Justynie Kowalczyk. Przypomnę, że depresja jest chorobą i stwierdza ją lekarz psychiatra. Nie psycholog, nie student psychologii, nie anonimowy internauta który swoje wie  bo depresja to jak leżysz i widzisz ciemność.Jedyne wartościowe i prawdziwe teksty o depresji jakie znam w sieci (poza tymi naukowymi :)) pisze Sieczkarnia (klik).Rozumienie, nie osądzanie!Linki tygodnia :Bardzo interesujący wywiad z Ewą z Red Lispstick Montser (klik)Jesteś idiotą, bo słuchasz Biebera (klik) - zgadzam się z przesłaniem tekstu bardzo mocnoDlaczego mój dziadek jadł razowiec ze słoniną (klik) - bardzo ciekawy tekst na nowym, obiecującym blogu, któremu kibicuję :)Do czego może doprowadzić lincz na nastolatce (klik) - niezwykle ważne słowa!Bardzo pomysłowe ramki orirami (klik)Ombre, sombre, flame baleyage... jeśli tak jak ja nie wiesz czym to się różni - (klik)Tekst czy chcesz być perfekcyjna? (klik)Święta na kredyt? (klik) - ja ogólnie jestem na nie dla kredytów służących realizacji hedonistycznych celów i zachcianek, ale to niepopularne podejście ;)).Na deser muszę pochwalić pkp za porządne pociągi (wreszcie!), bo nie cierpię przedziałów :)I do przemyślenia - status Keanu (wspominałam już kiedyś o długich płaszcza, prawda? :))(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/sdk.js#xfbml=1&version=v2.3"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs);}(document, 'script', 'facebook-jssdk'));"My friend's mom has eaten healthy all her life. Never ever consumed alcohol or any "bad" food, exercised every day,...Posted by Unofficial: Keanu Reeves Online on 17 grudnia 2015Mam nadzieję, że przekaz dzisiejszego odcinka z Jungiem w tle jest dość jasny :D Osądzanie zabija rozumienie. Dobrej nocy!Bądź na bieżąco!  ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej")  jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Jak poznawać innych ludzi i zamienić ich w przyjaciół?

ANIA MALUJE

Jak poznawać innych ludzi i zamienić ich w przyjaciół?

Jedno z najczęściej zadawanych mi pytań dotyczy tego, jak zdobyć przyjaciół. Piszą do mnie i gimnazjalistki i osoby mocno dorosłe. Zatem jak nawiązywać relacje z ludźmi, a potem przekształcać je w bardziej trwałe?Wiele osób przejmuje się tym, że więzi nawiązane w szkole na studiach rozpadają się krótko po zakończeniu danego etapu edukacyjnego. Podobnie ze znajomymi z pracy. Czasami życie pisze też dziwne scenariusze - mój kolega dostał od żony zakaz widywania się ze znajomym, po jego rozwodzie bo "stoimy po stronie Asi". Bywa różnie.Moim zdaniem kluczem do nawiązywania i utrzymywania relacji jest szczerość, otwartość i zaangażowanie.Ale zacznijmy od początku - jakoś trzeba te więzi nawiązać :)Naturalną drogą poznawania ludzi są wszelkiego rodzaju...skupiska ludzi. Kółko garncarskie, siłownia, zajęcia z angielskiego. To naturalne, że początkowo można czuć się nieswojo, ale znam dwa bardzo skuteczne sposoby nawiązywania kontaktu :)Pierwszym jest jakiś drobiazg, który będzie świetnym conversation starter - to może być oryginalny wisiorek, mogą być kolczyki, t-shirt z interesującym napisem. Warto zarówno taki "starter" samemu mieć, jak i zlokalizować go u innej osoby ;-) Ja np. doskonale pamiętam jaki oryginalny wisiorek z zamków błyskawicznych miała na sobie Patrycja z bloga http://szpilkinabetonie.pl/ którą poznałam w zeszłym roku :).Tutaj moja mała uwaga - okazuj prawdziwe zainteresowanie, nie udawane. Otwieracz rozmowy jest bardzo ważny na samym początku :) Powyżej widzicie dobry i zły przykład jednocześnie - wisiorek (klik) jest dobrym starterem, natomiast dekolt w większości sytuacji już nie bardzo :).Drugim niezawodnym sposobem jest poproszenie o pomoc, czyli szuczka Benjamina Franklina :) Więcej o niej pisałam tutaj:Jak sprawić, by inni nas lubili? Prosty trickKrótko mówiąc - na zajęciach z rzeźby możesz poprosić jedną osobę o wytłumaczenie czy pokazanie czegoś, w mieście to może być prośba o wskazanie drogi - trening czyni mistrza, im częściej nawiązujesz pogawędkę, tym mniej będziesz się tym denerwować ;)Gadka-szmatkaJeśli już z kimś rozmawiasz, okaż mu prawdziwe zainteresowanie. Więcej słuchaj niż mów o sobie. Zadawaj ciekawe, głębokie pytania, np. o najskrytsze marzenie, ukochanego zwierzaka z dzieciństwa a nie o brzydką pogodę czy zwycięzcę kolejnego show w TV :) Ja przykładowo nie jestem wielką fanką masowych spotkań, bo trudniej jest na nich dowiedzieć się czegoś o drugiej osobie i ją poznać - zdecydowanie preferuję spotkania w mniejszym gronie. Zazwyczaj gdy jestem w jakimś mieście służbowo albo przed jakimś eventem, to ogłaszam to w najmniej popularnym kanale social media (np. w komentarzu na instagramie ;-)) by informację zobaczyły tylko zaangażowane w śledzenie bloga osoby. W ten sposób poznałam wiele przesympatycznych osób, o których coś konkretnego wiem.Np. w Katowicach poznałam Anię o pięknych długich włosach i burzliwej historii walki o cerę, ale też Dagmarę, która napisała fantastyczną książkę będącą zapisem interesującej historii miłosnej rodziców jej chłopaka. A w Katowicach byłam raz w życiu, po odbiór nagrody ;-). W Gdańsku w ten sposób spotkałam 2 wspaniałe czytelniczki i dokładnie teraz wiem, że Panna Migotka, która robi przepiękne i estetyczne zdjęcia na instagramie, lubi urocze kawiarnie i zainteresowaniem opowiada o zaskakująco ciekawej pracy w branży motoryzacyjnej, a Zuza - posiadaczka najdłuższych i najpiękniejszych rzęs jakie widziałam jest bardzo odważna w swoich życiowych decyzjach i pracuje już w Liceum, chociaż ma trudny profil, poznałam też w końcu Olę, która pisze wiersze, utrzymuje się z pisania tekstów dla portalu i jest niezwykle ciekawą świata osobą, która tak jak ja uwielbia muminki :)___________Ostatnio jedna  z czytelniczek podesłała mi link do genialnych obrazków Yao Xiao, które poruszają bardzo ważną kwestię. Artystka za pomocą prostych komiksów namawia do tego, by pozbyć się postawy przepraszam że żyję i zamiast tego dziękować innym za wyrozumiałość, wysłuchanie, życzliwość. Przyznam, że muszę nad tym sama popracować bo ciągle w mailach piszę  "przepraszam że tak późno odpisuję ale...." :)Więcej obrazków znajdziecie tutaj (klik)Nie krytykuj innych ludzi Tutaj też mam swoje za uszami, bardzo staram się nad tym pracować i krytykowanie innych ludzi zdarza mi się niezmiernie rzadko...ale się zdarza. Jestem tego świadoma i ciągle próbuję się poprawić w tej materii. Jednak krytykowanie innych ludzi nie napyta ci przyjaciół, a wrogów. Warto pozbyć się tego zwyczaju. Zdarza mi się, że gdy w jakimś gronie powiem sorki, nie bawię się w plotki to widzę spojrzenie niezrozumienia. Wiem też, że będę pierwszą kolejną obgadaną osobą ;-)) ale mam to w nosie. Nie warto poświęcać czasu na takie bzdety ;-).Utrzymanie relacjiGdy już uda Ci się kogoś poznać z kim masz ochotę poznać się bardziej, to postaraj się zawalczyć o tę znajomość. Wciąż okazuj zainteresowanie, więcej słuchaj niż mów, bądź uczciwy i terminowy ;)W okolicach lata ktoś na blogu w komentarzu polecił książkę "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi". Kilka lat temu byłabym uprzedzona do takiej pozycji i skrytykowała ją na starcie, bez czytania. Jednak dałam jej szansę i... polecam. W większości nie dowiedziałam się nic nowego, ale chciałabym trafić na taką książkę gdy miałam kilkanaście lat. Mimo, że została napisana dość dawno, to zawiera bardzo uniwersalny przekaz. W tym momencie negatywnie nastawiony czytelnik może prychnąć, że to manipulacja albo "kto potrzebuje książek, kiedyś to ludzie po prostu ze sobą rozmawiali i nikt nie widział problemu".Więc mam pytanie - ilu masz znajomych, którzy odzywają się do ciebie tylko wtedy, gdy nie mają z kim iść do kina (samemu głupio), albo gdy potrzebują pożyczyć jakieś notatki,stówkę?Żyjemy w dość interesujących czasach, ponieważ bardzo mocno rozwinęły się technologie, jest ogromny postęp w nauce, medycynie a odnoszę wrażenie, że mamy wielki problem z kontaktem międzyludzkim. Face to face, ale nie na fejsie. Wszystko załatwiają aplikacje, a ludzie często są coraz bardziej osamotnieni....Książka może nie kusi okładką i szatą graficzną, ale powinna być bez trudu dostępna w bibliotekach - ja przeczytałam ją w abonamencie legimi z czytnikiem za złotówce - pisałam kiedyś o tej ofercie tutaj (klik) i uważam ją za jedną z lepszych inwestycji w moim życiu :)Kilka słów końcowych - moim obecnym problem jest nadmiar relacji. Moim zdaniem nie da się utrzymać wielu głębokich relacji jednocześnie - siłą rzecz niektóre muszą być nieco płytsze. Ze mną jest ciężko się spotkać, szczególnie w Bydgoszczy - po zajęciach wsiadam w pierwsze co jedzie w kierunku domu, bo nie czuję klimatu tego miasta, wysysa ze mnie energię. Również mam spory problem z odpisywaniem na wiadomości, bo jest ich zwyczajnie zbyt dużo.Nie jestem też fanką dużych spotkań - rządzi na nich typowa gadka-szmatka ;-)) Mimo to - staram się na nich bywać, szczególnie jeśli związane są z blogosferą - przyjemnie jest poznawać innych ludzi związanych z daną branżą. Dzisiaj taką okazją będzie Blogowigilia - jeśli wybierasz się po raz pierwszy, mam małą wskazówkę - jeśli przychodzisz z kimś kogo znasz, nie trzymaj się ciągle jednej i tej samej osoby, bo będziesz się alienować :) Do mnie np. można spokojnie podejść, bo nie gryzę, jednak z doświadczeń z lat ubiegłych wiem, że ciężko jest porozmawiać z każdym. Myślę, że w każdej branży są takie spotkania, jakieś konferencje.Jest mi też przykro że z niezależnych ode mnie przyczyn ominęłam dwa ważne spotkania u mnie na uniwersytecie. Prawdę mówiąc - piszę ten tekst w pociągu, trochę pokasłując i liczę, że za kilka godzin wydobrzeję na tyle, by móc swobodne rozmawiać bez zbolałej miny ;-).Moje przesłanie na dziś - trening czyni mistrza, także w nawiązywaniu relacji :). Social media można stosować jako uzupełnienie, nie zamiast kontaktów na żywo. Nie wszyscy muszą cię lubić i nie walcz o to. Inni też się krępują, wyluzj!A głębokie i konkretne rady są w pokazanej wyżej książce ;)Z kim się dzisiaj widzę na Blogowigilii? ;-)Uściski!Bądź na bieżąco!  ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

10 sposobów by uniknąć ciągłego chorowania

ANIA MALUJE

10 sposobów by uniknąć ciągłego chorowania

Dwa tygodnie po grypie znów masz grypę? Ledwo na nowo wdrożyłeś się do pracy po anginie ropnej, a ona znowu cię dopadła? Może...coś robisz źle?Nie sądziłam, że taki tekst będzie potrzebny, ale piszę na waszą prośbę. Zdziwienie moimi słowami o częstej wymianie szczoteczki do zębów stało się fajnym punktem zapalnym do napisania o tym kilku słów.Gdy byłam dzieckiem czteroletnim, ciągle miałam anginę ropną. Tuż po wyleczeniu były dwa tygodnie spokoju, a potem kolejna angina. Zmęczony tym wszystkim lekarz (nikt nie miał pojęcia, że zmagam się z większym problemem) zalecił wycięcie migdałków. Efekt był taki, że nadal chorowałam :).Moi rodzice próbowali wielu środków na odporność, więc oprócz tranu, przeróżnych kropli, spacerów, adekwatnego ubioru, jedzenia czosnku i innych niezbyt smacznych rzeczy, wciąż chodziłam do przedszkola w kratkę ;-). Płakałam przyjmując okropne leki w postaci obrzydliwej zawiesiony a potem gdy przychodziła do nas pielęgniarka robić mi regularne zastrzyki w tyłek. A chorowałam nadal.Dzisiaj wiem, że stało za tym coś więcej i jako-tako to ogarniam, ale mam kilka ważnych wniosków i lekcji, które dotyczą pozornie nieistotnych rzeczy.1. Po chorobie zmień szczoteczkęGrypa, angina ropna i inne świństwa - po przebytej chorobie wymień szczoteczkę do zębów, bo będziesz się zarażać sam od siebie. To dlatego tak długo broniłam się przed szczoteczką elektryczną, wyrzucanie główki co chwilę, szybko by mnie zrujnowało. Warto też raz na jakiś czas szczoteczkę wyparzyć, chociaż to nie zabije wszystkiego. Jeśli wyparzałam, to dolewałam kilka kropli z pestek grejpfruta. Wiem, że niektórzy dezynfekują szczoteczki w wodzie z octem jabłkowym albo w wodzie utlenionej, ale ja po prostu wolę wyrzucić.2. Nie ignoruj sygnałów!Jednym z powodów dla którego nie zdecydowałam się na lek usuwający opryszczkę jest fakt, że służy mi ona za genialny radar. Gdy czuję delikatne swędzenie na górnej wardze to wiem, że moja odporność ma jakiś kryzys. W tej fazie opryszczkę załatwia olejek z drzewa herbacianego (nie ma szans się wykluć!) a ja wiem, że muszę mocniej popracować nad swoją odpornością i przeciwdziałam.3. Wyparzanie ubrańJako osoba z permanentnym zapaleniem płuc i oskrzeli jestem narażona na zapraszanie niechcianych gości do swoich płuc,w  których mają wymarzone warunki. Nie mam ochoty wysyłać zaproszenia gronkowcowi, więc regularnie - a po przebytej chorobie to już konkretnie - piorę ubrania w bardzo wysokich temperaturach. Z dzieciństwa, pamiętam dobrze charakterystyczny zapach "gotowanych szmat", bo nie istniały wtedy takie fajne pralki. Dzisiaj można spokojnie prać w 90-95 stopniach. Oczywiście wpływa to na to, że preferuję ubrania ze sztucznych i bardziej odpornych materiałów.4. Pościel wywietrzona?Pranie i wymiana pościeli to raczej norma, ale warto wymrozić kołdrę na balkonie :)). Jeśli często chorujemy, najlepsza będzie jakaś antybakteryjna, w której nic za bardzo nie ma szans się rozwinąć, są materiały z włóknami srebra... to samo dotyczy poduszki :)5. SzalikKomu przyszedłby do głowy szalik? Chuchamy w niego, dmuchamy a on cały czas znajduje się w okolicy ust. Szalik obowiązkowo pierzemy w bardzo wysokiej temperaturze :).6. Kapusta kiszonaPo kuracji antybiotykiem koniecznie odnawiamy sobie florę bakteryjną w jelitach. Jogurty naturalne, kapusta kiszona, sok z kiszonej kapusty. W przeciwnym razie dramatycznie zwiększamy swoje szanse na kolejne choróbsko :)  Kwaszona kapusta odpada, bo dla dobra jelit chodzi o fermentację mlekową ;-)7. Naciskaj na wymaz z gardła/nosaProblemy finansowe NFZ mam w nosie i zawsze naciskam na to, by zrobić mi wymaz z gardła lub nosa w celu dobrania antybiotyku do konkretnej bakterii, a nie na oślep. Im więcej osób będzie na to naciskać lekarzy, tym lepiej. A że lekarze nie lubię poinformowanych pacjentów, to ich problem.8. Szorujesz język?To też mnie zadziwia, że większość osób używa samej szczoteczki do zębów. Jak ktoś używa jeszcze nitki dentystycznej to jest bohaterem :)). Wiem, że płyny do płukania ust są popularne i spoko, ale warto mieć taki specjalny skrobak do języka. Bez tego czuję się brudna. Można też pobawić się w ssanie oleju (klik).9. Lepiej zapobiegać niż leczyćGdy nauczymy się dobrze odczytywać sygnały płynące z naszego ciała, lepiej zrozumiemy jego potrzeby. Przykładowo gdy czujesz się niewyraźnie i boli cię głowa, to zazwyczaj nie jest to sygnał "weź tabletkę na ból głowy", tylko czegoś innego. Mam wrażenie że większość z nas bierze różne tabsy na objawy, ignorując istnienie przyczyny. Coś jak osoba jadąca samochodem i zakrywająca oczy w chwili zagrożenia. To że go nie widzisz, nie oznacza, że go nie ma :). 10. Wzmacnianie odpornościJestem pewna, że znacie mnóstwo wspaniałych sposobów na odporność - od zbilansowanej diety przez ruch aż po hartowanie. Jeśli ktoś ma ochotę takimi sposobami się podzielić, to byłoby mega fajnie! ;-) Ja odziedziczyłam niefajny układ oddechowy w genach i będę się z tym zmagać ciągle. Z tego powodu bardzo dbam o to, by nie pogarszać swojego stanu niepotrzebnymi chorobami wirusowymi czy bakteryjnymi. Bo po co? :)Zanim padną pytania o ubrania ;-))Koszula (klik), spodnie Bershka, botki Centro, szminka - Avon, numerek się starł :) :))Bądź na bieżąco!  ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

O teście DNA, sięgnięciu dna i śmiesznym płaszczu :D [tygodnik]

ANIA MALUJE

O teście DNA, sięgnięciu dna i śmiesznym płaszczu :D [tygodnik]

Co kupić na świąteczny prezent?

ANIA MALUJE

Co kupić na świąteczny prezent?

Lubię prezenty, ale chyba bardziej dawać niż dostawać. Szczerze mówiąc - jestem zwolenniczką dopasowania ich do konkretnej osoby, więc miałam niezłą zagadkę przy czytaniu kolejnych komentarzy z prośbą o napisanie "poradnika prezentowego". Jak to zrobić, by zadowolić wszystkich?Jeśli kogoś znamy, to zazwyczaj wiemy czego chce i co sprawia mu frajdę. Jak znamy mniej, to zazwyczaj wystarczy przejrzeć dobrze fejsa - co lubi, co udostępnia ;-)).Mimo to, wybrałam kilka rzeczy ;-)Odzież, dodatkiNiby banał, ale cieszy. Kupując takie rzeczy warto albo skorzystać z oferty sklepów, w których zwrot nie stanowi żadnego problemu, albo z takich, w której zarówno dostawa jak i zwrot są za darmo. Myślę, że klasyczna sukienka (ta ze zdjęcia jest z Zalando klik) czy rękawiczki, ciepły szal lub portfel, to takie typowe i bezpieczne opcje. Ja np. zachwycam się biustonoszami z różnymi ozdobnymi paskami czy ramiączkami (jak ten z Answear - klik). Wtedy trzeba jednak dobrze znać rozmiar obdarowywanej osoby. Alternatywą może być kupienie brabiju, czyli ozdobnych ramiączek albo podarowanie bonu do salonu z bielizną. Z tymi bonami to też dużo zależy od obdarowywanej osoby - jedna się ucieszy, inna oburzy, że to pójście na łatwiznę ;-) Komuś kto trenuje, spokojnie można kupić sportową odzież. Odradzam natomiast kupowanie rzeczy, które muszą być idealnie dopasowane na rozmiar, gdy nie jesteśmy go pewni - o ile spódniczka z gumką się jakoś dopasuje, o tyle taka jak mam na zdjęciu (klik) już nie bardzo.Wiele osób lubi dzisiaj pstrykać zdjęcia, więc sprzęt foto może być naprawdę fajnym rozwiązaniem, Zarówno obiektyw, jak i aparat czy statyw, a może nawet małe obiektywy do smartfona :) (klik, klik). Dla osoby zmęczonej lub przeciążonej, dobrą opcją może być masażer, np. taki jak ze zdjęcia, do karku i stóp (klik), a może kogoś ucieszą urocze kapcie króliczki, za 2 dyszki :) (klik).Kalendarze, notesy, kolorowe pisaki - wiele osób lubi artykuły papiernicze, więc obok książek to druga bezpieczna opcja. Wiem, że jest teraz szał na "Twój dziennik', więc wyszukałam najkorzystniejszą ofertę z wysyłką za zero (klik). Ja lubię swój kalendarz z bierdonki, ale kolorowymi długopisami bym nie pogardziła ;) Te zdjęcia są tylko przypadkowe z bornprettystore (z kodem NPH10 jest 10% taniej).Z innej beczki - a może by tak trochę "superfoods"? Coraz więcej osób lubi dbać o czystą michę, więc spirulina, czystek, chia, młody jęczmień i inne tego typu przygody mogą być fajną opcją. Nawet przeróżne mąki orkiszowe i inne można nasypać do eleganckiego słoika i ozdobić kokardką ;-)). Można pokusić się też o coś w stylu szczoteki do twarzy (ta jest z lidla, klik, ale są też w rossmanie) czy o zrobienie... DIY soli do kąpieli czy mydełek. Ja uwielbiam sól z olejkiem z drzewa herbacianego, bo kocham ten zapach ;-).Jak widać - nic specjalnie kreatywnego, ale pytaliście to odpowiadam :)).Udanych zakupów! ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

10 Najgłupszych teksty które usłyszysz gdy schudniesz

ANIA MALUJE

10 Najgłupszych teksty które usłyszysz gdy schudniesz

Żółta sukienka i fryzura na brokuła [tygodnik]

ANIA MALUJE

Żółta sukienka i fryzura na brokuła [tygodnik]

Aktualizacja włosów - grudzień 2015

ANIA MALUJE

Aktualizacja włosów - grudzień 2015

Chcę podejmować ZŁE decyzje

ANIA MALUJE

Chcę podejmować ZŁE decyzje

Najwięcej w życiu nauczyłam się na bazie własnych błędów. To wystarczający powód, by chcieć je popełniać.Wyzwanie, które wyznaczyłam sobie na listopad, skupiało się właśnie wokół błędów. Jakby w odpowiedzi, wszechświat postanowił mi dowalić z każdej możliwej strony ;-)Z krótkiej perspektywy czasu myślę, że bardzo dobrze.Ostatnio przeglądałam różne stare zdjęcia i zbombardowało mnie milion refleksji na temat tego, jaka byłam kiedyś, a jaka jestem teraz. Zrobiłam w życiu wiele rzeczy, z których nie jestem dzisiaj dumna. I pewnie przynajmniej drugie tyle jeszcze zrobię. Czy gdybym nie popełniła tych wszystkich błędów kiedyś, dzisiaj byłabym tym samym człowiekiem? Nie sądzę.Ustalmy w tym momencie, że słowo "błąd" traktujemy tutaj umownie. Jedną z moich życiowych dewiz jest to, że nie popełniam błędów - czasami biorę po prostu bardzo drogie lekcje :D Gdyby nie wyciągnęła z błędu nauczki, pewnie wtedy byłby błędem ;-)). Mimo wszystko, będę używała tutaj słowa błąd w powszechnym rozumieniu, bo szybciej przechodzi przez klawiaturę :)O co chodziło w moim wyzwaniu?Miałam:-  gruntownie zastanowić się nad  każdym popełnionym w listopadzie  błędem i tym, czego mnie nauczył-  zastanowić się nad rzeczami, które kiedyś z góry skreśliłam i dać sobie szansę na weryfikację tych decyzjiNiby nic trudnego, ale...Pisałam kiedyś (w tekście 3 dziwne książki ) o tym, że spory wpływ wywarła na mnie lektura Mechanicznej pomarańczy. Mocno przemyślałam sobie wtedy kilka rzeczy i doszło do mnie, że dobro musi być wyborem. Tak samo jest z każdą decyzją jaką podejmuję w życiu.Na tapetę wzięłam więc najpierw kilka "skreślonych" na starcie pomysłów i postanowiłam sprawdzić, czy postąpiłam słusznie. Nie wiem czy coś nie było dobre (albo czy było złe) dopóki się sama o tym nie przekonam. Już od dawna nie wydaję opinii na temat tego, czego nie doświadczyłam (nieśmiertelne Iphone to gówno i przepłacony złom wypowiadane przez tych, którzy go nigdy mieli [resentyment?]).Tym samym okazało się, że:- oglądanie seriali nie jest głupieMożna marnować przy nich czas robiąc to w głupi sposób, ale można oglądać je mądrze. Zawsze myślałam o serialach w kontekście "marnowania czasu". Zmusiłam się więc do zastanowienia, co mogę zrobić, by ten czas nie był zmarnowany. Postanowiłam dać się zaskoczyć i podejść do tego z misją obalenia swojego poglądu ;-) Wygospodarowanie godziny dziennie wydawało mi się abstrakcją, ale postanowiłam zaryzykować.Codzienne stawienie się o 17stej przed telewizorem (padło na serial "Zaklinaczka duchów" z sympatii dla aktorki) okazało się spory wyzwaniem. Kilka razy się to nie udało, ale szybko...polubiłam tę rutynę. Stała godzina przymusowego relaksu i odmóżdżenia wprowadzała bezpieczny harmonogram dnia.Dodatkowo mogłam na reklamie nałożyć maskę na na włosy, coś na twarz. Wypić w tym czasie jakieś zioła, pokręcić hula-hoop (klik), piłować paznokcie, zjeść w spokoju posiłek (godzina to sporo czasu). Skorzystałam też ze swojej własnej wskazówki z tekstu:Mała zmiana - wielki efekt : trik, który podniesie Twoją efektywnośći miałam ze sobą zawsze notes. Część odcinków obejrzałam po angielsku.- Snapchat rzeczywiście nie jest dla mnieWcześniej bardzo szybko wydałam taką opinię, zanim w ogóle rozgryzłam wszystkie jego opcje. Podjęłam drobną próbę powrotu, a potem pokonał mnie mój własny, zbuntowany sprzęt ;-)  Dlaczego snap nie jest dla mnie?Nie chcę za bardzo pokazywać swojej prywatności (może to brzmieć dziwnie w kontekście prowadzenia bloga, ale mam bardzo jasno sprecyzowane granice i ich nie przekraczam). Po drugie - wymaga ciągłego bycia on-line. Nie mam pakietu danych i nie chcę z niego korzystać. Po trzecie - FOMO. Gdy zaczynasz przeglądać co robią inni i wiesz, że to znika po 24h, za bardzo się w to angażujesz. Zdarzało się, że dwa dni nie byłam na snapie i czułam się, jakbym przegapiła coś istotnego. Dziwne, nie chcę do tego wracać ;-). Na szczęście pokonał mnie mój własny sprzęt, bo nie można być zalogowanym i na smartfonie i na tablecie. Trzeba się zdecydować a ja ciągle zapominałam hasła ;-). Mimo to...Widzę plusy snapa. Pokazuje "surówkę", nieobrobiony kawałek rzeczywistości tu i teraz. Jeśli wybiorę się kiedyś na jakąś ciekawą konferencję czy inne wydarzenie, zapewne snapa na jakiś czas uruchomię i będę  z niego korzystać okazjonalnie :).Lepiej odnajduję się na instagramie, a i tak nie umiałabym być tam cały czas :#ootd z #wczoraj - wygodne spodnie #botki i #top z haftem. Kiedyś (liceum) lubiłam wzory w łączki i wszelkiego rodzaju hafty. Moja ulubiona spódnica to była taka gruba czerwona z wyraźnym ludowym haftem, tak grubym, że była od niego dwa razy cięższa. A potem mi minęło i na krótko przerzuciłam się na bluzy i spodnie :D #haft #tunic #treggings #booties #instagirl #instagood #instamood #polishgirl #polskadziewczyna #simple #strójdnia #ootdpl #casual #style #look #fashion #whatiwore #whatiworetodayZdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania (@aniamaluje) 2 Gru, 2015 o 1:37 PSTO tunikę ze zdjęcia padło kilka pytań, więc wrzucam bezpośredni link: (klik) Z okazji CyberMonday jest darmowa dostawa i można zgarnąć -55% rabatu  :)- Dieta wegetariańska nie ma u mnie najmniejszych szansTrzecia lub czwarta poważna próba w życiu i znowu to samo - w krótkim czasie zaostrzyły się moje objawy, ja stałam się przemęczona, rozdrażniona i zaatakowały mnie moje oskrzela. Nie wiem co takiego jest w mojej chorobie, że muszę jeść mięso, ale nie mogę tego zrzucić na inny czynnik czy przypadek. Mimo to, uwielbiam wiele wegetariańskich dań ;-).Jeśli chodzi o błędy popełnione w listopadzie i to, czego mnie nauczyły... nauczyły sporo. Większość to głęboko prywatne przemyślenia, na pewno porządnie zrewidowałam swoje postrzeganie pomagania innym. Znowu wychodzi na to, że wszystko muszę robić sama ;-)Niechże symbolem listopadowych błędów będą te spodnie.Przyszły wczoraj, ale zamówiłam je w listopadzie :D Mam z nich taką bekę, że nie mogę przestać się śmiać :Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu, zamiast XS kliknęłam M. Tak to jest, jak się robi kilka rzeczy na raz :D A generalnie spodnie są bardzo ładne, co widać na modelce (klik). Na spodnie tego typu choruję od dawna, a tak porządnie to od tekstu na blogu bambusowy raj (klik), który nie jest już chyba prowadzony :(. Niestety obie posiadane przeze mnie pary tego typu legginsów już się zużyły. Ucieszyłam się, że zastąpię je spodniami z kieszeniami i nie będę musiała nosić tylko do długich koszul. To mam teraz z siebie bekę, bo nie umiem racjonalnie wytłumaczyć, czemu kliknęłam M :D W tym kontekście informacja o darmowej wysyłce i 40% rabatu (który obecnie jest w tym sklepie) raczej nie będzie zachęcająca :DDDJak postępowałam z popełnionymi błędami?Kartka i wypisanie 10 rzeczy, których mnie ten błąd nauczył :).Proste i niesamowicie skuteczne. Tym bardziej, że wymyślenie dziesiątki wymaga czasami niezłego nagimnastykowania się._______Gdybym nie pofarbowała kiedyś włosów na czarno, a potem gdybym nie rozjaśniła ich do blondu (kulminacja głupoty:)), pewnie nigdy nie przekonałabym się dotkliwie, jak drastycznie można coś zniszczyć i ile wysiłku będzie kosztowało wrócenie do poprzedniego stanu. Musiałam popełnić ten błąd i odczuć jego skutki na własnej skórze, by nie zastanawiać się nad zmianą koloru włosów przy półce z farbami.  Żadne teoretyczne ostrzeżenia nie dałyby mi takiej świadomości :)).Naszła mnie też ważna myśl, że są złe decyzje, które chcę popełniać. Np. wiem że popularna odżywka do paznokci ma niebezpieczny składnik, ale... bez niej moje paznokcie rozdwajają się na potęgę . Więc raz na jakiś czas z niej korzystam. Na tej samej zasadzie stosujemy przecież wygodne szampony do włosów i inną chemię, zamiast używać mydlnicy lekarskiej. Zapewne ekologiczne rozwiązanie jest obiektywnie bardziej dobre, ale bywa, że korzyści wygrywają ze stratami w moim bilansie. Podziwiam osoby, które są w stanie wygospodarować na to czas i chęci - ja... nie chcę.Tak samo jak decyduję się wybierać buty na obcasie, chociaż kiedyś to się na mnie zemści. Trudno, chcę to robić, wiem że to złe.Czasami chcę zjeść paczkę chipsów. Raz na jakiś czas naprawdę nachodzi mnie niewyobrażalna ochota. Więc jem. Potem boli mnie brzuch i pamiętam na miesiąc, że to był zły pomysł ;-).Gdy napisałam otwarcie na blogu, że nie mam stylu, chciałam zacząć się go intensywnie uczyć właśnie przez... intensywne popełnianie wszystkich możliwych błędów. W ten sposób dowiedziałam się, że są błędy, które chcę popełniać. Jednym z nich są spódnice midi, do połowy łydki. Nie podkreślają mojej figury - wprost przeciwnie. Są problematyczne przy doborze płaszcza lub kurtki. Wymagają bardzo wysokich obcasów albo robią ze mnie starą babę ale... czasami mam na nie ochotę. I tyle. Lubię pytanie dlaczego. Jest dla mnie fundamentalne. Zmusza by poszukać sobie solidnego uzasadnienia dlaczego coś jest dla mnie dobre, lub dlaczego dobre nie jest.Chcę podejmować ZŁE decyzje. W ten sposób najlepiej się uczę. zdjęcie : 2008 lub 2009 rok Bądź na bieżąco!  ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Modne fryzury dla dojrzałych kobiet

ANIA MALUJE

Modne fryzury dla dojrzałych kobiet

W kolekcjach fryzur styliści skupiają się głównie na młodych kobietach, zaniedbując te starsze, które też przecież chcą czuć się atrakcyjnie i kobieco. Dokonałam przeglądu najnowszych trendów i wyłuskałam kilka najlepszych fryzur dla dojrzałych pań. Dedykowane są silnym, pewnym siebie kobietom, które wcale nie czują się staro. Warto pamiętać, że siwy włos układa się nieco inaczej :) Ta fryzura podoba mi się najmniej z całej kolekcjiUniesiony czubek, charakterne oprawki, czerwona szminka i krwiste paznokcie. Kobieco, elegancko, z klasąDruga wariacja na temat tej samej fryzuryKrócej, ale wciąż z pazuremKolekcje adresowane są pewnym siebie, eleganckim kobietom. Sztuczki, które warto znać - mnie jędrną szyję można zamaskować apaszką. Gdy rysy twarzy stają się bardziej rozmyte, można podkreślić je grubymi oprawkami okularów i czerwoną szminką (tylko nie perłową).Co sądzicie?fot: materiały prasowe Schwarzkopf i  J.7 artistic teamMonikaBądź na bieżąco!  ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Płynny czas, idealne buty i typowy weltschmerz [TYGODNIK]

ANIA MALUJE

Płynny czas, idealne buty i typowy weltschmerz [TYGODNIK]

Jak zrobić prosty kalendarz adwentowy DIY?

ANIA MALUJE

Jak zrobić prosty kalendarz adwentowy DIY?

Wrzucam ten tekst, bo prosiliście na direct na instagramie ;-) Pomyślałam, że skoro jest zapotrzebowanie, to napiszę kilka słów.Po co :Pracowałam z dzieckiem w wieku 5 lat, które nie docenia pracy mamy i ma problem z obowiązkami. Celem oprócz frajdy było zmotywowanie go do działania, przez zabawową formę.Jak: Potrzebne są 24 opakowania po zapałkach. Albo zbieramy je z wyprzedzeniem, albo kupujemy (2,40 zł) i wsypujemy zapałki do jakiegoś słoika. Do tego klej w sztyfcie, zszywacz, jakieś pisaki, kredki. Kilka małych karteczek i jedna słomka lub małe gumeczki.Ozdabiamy fronty pudełek. Skorzystałam z okazji i przećwiczyliśmy liczenie, naklejki to jakiś zestaw z biedronki z zeszłego roku. Małe etykietki na zeszyty świetnie pasowały na fronty "szufadek".Naklejkanie zostawiłam wizji malucha, ale można zrobić to ładniej, używając jednakowych świątecznych naklejek albo samoprzylepnego papieru prezentowego. Po ozdobieniu przygotowujemy zadania. 24 bo zaczynamy zabawę 1 grudnia. Tutaj maluch nie uczestniczył. Przygotowałam 3 karteczki po angielsku, bo przy okazji wystartowałam w konkursie na instagramie ;-)).Zadania to np.upiecz z mamą pierniczki, przygotuj łańcuch na choinkę, uprzątnij swój pokój. Można pokusić się o dydaktyczne, np. dowiedz się dzisiaj czegoś o Świętach, znajdź 3 zwierzęta na literę "K" i dowiedz się czegoś o jednym z nich. Następnie zwijamy karteczki w ruloniki, a jeśli potniemy słomkę na małe obrączki, to ruloniki nie będą się rozwijać. Każdy rulonik chowamy do odpowiedniego pudełeczka.Za wykonane zadanie mama wydziela drobną słodką nagrodę ;-).Kolejny krok to zbudowanie "komody" z pudełeczek. Tu znowu można potrenować matmę, by dziecko spróbowało wykombinować jak je podzielić (ile rzędów).Sklejamy pudełka ze sobą, a boki i tył dodatkowo ozdabiamy papierem ozdobnym. Można też zamontować klejem na gorąco koraliki jako gałki do szufladek, ale zrezygnowaliśmy z tego.Gotowe ;-))Bądź na bieżąco!  ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Nie zbawisz wszystkich...

ANIA MALUJE

Nie zbawisz wszystkich...

Jak walczyć z gniewem?

ANIA MALUJE

Jak walczyć z gniewem?

Mówiłam już, że nienawidzę listopada? Z pewnością wiele razy. Czuję się wystawiona na wiele bardzo ciężkich prób, bo tegoroczny listopad to kompilacja głupich zdarzeń.Miałam kiedyś taką idiotyczną sytuację, że w systemie prowizyjnym zarobiłam pewną kwotę pieniędzy. To działa na tej samej zasadzie co prowizja dla telemarketera czy agenta sprzedającego ubezpieczenia. Zatem nie wchodząc w szczegóły (nie ma to związku z blogiem), miałam niesamowite wyniki. Włożyłam sporo energii by opanować język korzyści i formułować skuteczne komunikaty. Prawdopodobnie ktoś nie mógł znieść, że zarobiłam tak wiele, bo nagle dowiedziałam się, że rzekomo prowizja była podana w euro i moje zgromadzone do wypłaty środki znacznie stopniały.Myślałam, że tamta sytuacja była granicą absurdu, a dzisiaj jedna firma zrobiła dokładnie to samo, z tym że wymyśliła głupszą wymówkę niż euro.Gdyby chodziło tylko o mnie - pół biedy, gorzej że traktowałam alternatywne źródła przychodu jako te, z których pomagam innym albo finansuję materiały edukacyjne dla dzieci.Jak mawiają - i Herkules dupa, kiedy ludzi kupa. Nie wiem czy jestem bardziej zła czy rozczarowana.Coraz częściej jest tak, że mam coś super świetnie ogarnięte, z mojej strony wszystko działa bez zarzutu ale pojawia się ktoś kto psuje. Jak pięciolatek który przegrywa w chińczyka czy warcaby i w gniewie przewraca wszystkie pionki, by krzyknąć "wygrałem, wygrałem!".Z tego powodu mam ochotę spędzić zimę jak niedźwiedź zapadający w sen zimowy.Świetny śpiwór, prawda? :)Mam wrażenie, że cokolwiek bym nie robiła, zawsze gdzieś na mojej drodze pojawia się jakiś oszust albo idiota. W dodatku moje oskrzela grymaszą, mnie wszystko przez to boli a jeden dzień przypomina drugi, bo robię np. kwerendę czasopism po 1989 roku w bibliotece. W praktyce - przeglądasz każdy numer jakiegoś miesięcznika strona po stronie, bo spis treści nic ci nie mówi. Geniusze tytułowania tworzyli niesamowicie wymowne tytuły np. "w oczekiwaniu na nowe". Cudowne uczucie, gdy musisz przebić się wzorkiem przez dwa akapity zanim zrozumiesz o czym był artykuł :)Mam więc sporo sytuacji, które generują we mnie chęć rzucenia laptopem przez okno, albo wyrwanie sobie oskrzeli z klatki piersiowej :). W listopadzie jedyne co mnie ratuje to tworzenie.Czegokolwiek.Drobne DIY, zrobienie klimatycznych zdjęć, upieczenie muffinek, rysowanie.Ostatnio odpręża mnie zentangle aka doodlezen czy jakaś inna marketingowa nazwa na stare wzory :pinterestFajny tutorial można znaleźć tutaj:I nie zabiera to dużo czasu.Tworzenie zawsze działa. Mam tutaj na myśli bardzo luźną definicję bliską dziecięcej twórzości, gdzie wcale nie musimy wymyślać nic nowego ;). Po prostu oddać się chwili relaksu. Krótko mówiąc - kolorowanki zaczęły mnie męczyć, bo adaptowanie się do zasad i realizowanie zadań w obrębie istniejącej formy robiło się dla mnie przytłaczające. Lepsze były mandale, ale to wciąż nie to.A gdyby nie Queen, to generalnie byłaby lipa :DJak wspomniałam wcześniej - w mojej głowie wykiełkowała pewna historia, która domaga się zapisania i wyrzucenia jej z głowy.  Niestety nie można tego zrobić przed czasem, muszę poczekać aż całość się rozwinie. Czuję się więc jak wielki, czerwony wrzód, który bardzo boli, ale pęknie dopiero za jakiś czas i nic nie da się z nim zrobić.Na szczęście przypomina mi się historia z książki Grzesiuka, gdzie autor wspomina swoje życie w obozie koncentracyjnym. Miał wielkiego wrzoda na udzie a strażnik akurat karał więźniów tłukąc ich pałką. I trafił wprost w bolesną, wielką krostę, której dzięki temu udało się pęknąć.Mam nadzieję, że wszystkie cholerne ciosy, które mnie teraz spotykają, okażą się w rezultacie potrzebne i pomocne ;-)Jeśli też masz czasem taki gorszy dzień, spróbuj się oderwać i przez chwilę porobić coś kreatywnego, po czym zostanie jakiś namacalny, pozytywny efekt. Ozdobić wazonik, zrobić przegródki do szuflad, pomalować paznokcie czy upiec ciasto. To serio pomaga ;-)).Przy okazji polecam starszy tekst:Jak robić wszystko na czas? Zasada "Dwa Ce"i wracam do swoich zajęć ;-)) Obyście mieli lepszy dzień niż ja ;-)Bądź na bieżąco!  ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Modne krótkie fryzury 2015/2016

ANIA MALUJE

Modne krótkie fryzury 2015/2016

Jeśli zastanawiasz się nad dominującymi tendencjami w kolekcjach krótkich fryzur na lata 2015/2016, jesteś w dobrym miejscu.  Najnowsze kolekcje i modne fryzury w galerii poniżej.O krótkich fryzurach nie ma sensu się rozpisywać - po prostu są, większość i tak przewinie obrazki. Dominują asymetryczne, cieniowane kombinacje, jednak w odróżnieniu od wybiegów - nie ma dominującego, głównego kierunku - każdy dobiera fryzurę do swojej twarzy i charakteru :)MonikaZdjęcia: materiały prasowe między innymi Interemede, Dessange, Paul Mitchell, SasoonBądź na bieżąco!  ❤ INSTAGRAM ❤ FACEBOOK ❤❤ FACEBOOK MONIKI ❤ Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Paksudne buty, nastroje i pani, która nazwała mnie kurwą ;-)

ANIA MALUJE

Paksudne buty, nastroje i pani, która nazwała mnie kurwą ;-)

Czy można zmuszać dzieci do chodzenia do Kościoła?

ANIA MALUJE

Czy można zmuszać dzieci do chodzenia do Kościoła?

Egzorcyzmy, potwory i wory - [tygodnik]

ANIA MALUJE

Egzorcyzmy, potwory i wory - [tygodnik]

Tym razem w tygodniku trochę o egzorcyzmach, rzeczach, które silni psychiczni robią inaczej i walce z potworami. Zapraszam!To nie był mój ulubiony tydzień.  Mimo wolnego w środku tygodnia (wciąż nie rozumiem, czemu nie mamy drugiej święta narodowego na cześć upadku komunizmu), czuję się wyczerpana i wypompowana. Mam pomysły na wiele tekstów i chociaż nie mam czasu na to by przysiąść nad blogiem - nie czas jest głównym problemem, a moje zmęczenie walką.Bywa bowiem i tak. I chociaż momentami mnie to wkurza, denerwuje i boli, to cieszę się, że nie poszłam już nigdy więcej do szpitala, bo to byłaby moja codzienność. "Ciężkie" powietrze, nie taka wilgotność, szalejące w powietrzu zarazki, uodparniane przez zasrane antybiotyki jedzone jak cukierki, bez dopasowania do bakterii i oto efekt na mojej twarzy. Ale wszystko da się odwrócić i zamiast wiadra sterydów przeciwzapalnych, które psują nerki, nadnercza, wątrobę, układ hormonalny i powodują stany lękowe i depresję... wolę zjeść wiadro imbiru* w ostrym sosie z papryczkami, zupę z kaszą jaglaną, wypić dużo wody i wykonać kilka skomplikowanych ćwiczeń oddechowych, przy których charczę jak na egzorcyzmach. I działa. Słuchając lekarzy wyglądałam tak codziennie i psułam sobie systematycznie prawie wszystkie możliwe narządy. Nie mam czasu czekać, aż ktoś przebada moje praktyki i zrobi z nich artykuł naukowy, bo w tym czasie zdechnę.O właściwościach imbiru pisałam w tekście imbir  a zdrowie (klik)Jeśli już zahaczyłam  o egzorcyzmy, które są koronnym argumentem katoli na istnienie szatana (nie mylić z katolikami i chrześcijanami),  - oglądałam świetny film dokumentalny. Poświęciłam mu status na fejsie:(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/sdk.js#xfbml=1&version=v2.3"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs);}(document, 'script', 'facebook-jssdk'));HBO HD - teraz - bardzo dobry argument o egzorcyzmach, jaką krzywdę wyrządzają ludziom chorym psychicznie i pogłębiają...Posted by Aniamaluje on 8 listopada 2015Tytuł dokumentu : Walka z szatanem, rok 2015Polecam zapisać gdzieś ten tytuł bo pokazuje jak osoby z chorobami psychicznymi są mylone z "opętanymi". Jest mi bardzo przykro, że to spotyka często chore psychicznie dzieci. Polecam też artykuł na ten temat (klik). Dokument jest interesujący, gdyż wypowiada się także wykształcony ksiądz. Jak dla mnie jeśli istnieje szatan, to jest on ciemną stroną osobowości wszystkich nienawistnych ludzi. A ostatnie wydarzenia pokazały ich sporo...Nietzsche napisał kiedyś takie mądre słowa:"Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas." Można to interpretować w dowolną stronę, ale nienawiść i dehumanizacja (ofiar, sprawców) nie zaprowadzi nas w żadne dobre miejsce. Dlaczego tak nawzajem się nienawidzimy? Dlaczego gdy ktoś ustawia sobie flagę Francji na profilowe, bo czuje taką potrzebę (nikogo nie krzywdzi!!!), zaraz inny poszuka w tym pretekstu do okazania swojej wyższości, gniewu i nienawiści? Dlaczego Polacy nawzajem wyzywają się od lewackich kurew i prawicowych śmieci? Dzielmy się dalej, nienawidźmy się mocniej. Fundamentalizm i religia zawsze idą w parze, w moim życiu nie ma miejsce na żadne z nich, jedynie na przykazanie miłości. Gdy kogoś nienawidzisz, nienawidzisz tak naprawdę siebie.Na stronie magazyny Charaktery ukazał się świetny artykuł : 5 rzeczy, które ludzi silni psychicznie robią inaczej (klik). Przyznam, że od pewnego czasu zaglądam na charaktery z wielką przyjemnością, bo poziom artykułów jest wysoki.No właśnie, pierwszy punkt tego artykułu tylko mi dowiódł, że wiele znanych mi osób jest potwornie słaba psychicznie. Mam na myśli sprawę krytykowania i atakowania niejakiego pana Zięby, który został zaproszony na Uniwersytet. Mnie Zięba ni ziębi, ni grzeje - nie znam jego książek. Wydaje mi się, że "czciciele radia i fizyki"* mają problem, że ktoś słucha osób z innego kręgu - zamiast zastanowić się, dlaczego nikt z tych ludzi nie słucha przedstawicieli nauki. To jak z moją babcią, która fatalnie gotuje - przez kilkadziesiąt lat nie wpadła na pomysł, że to z jej kuchnią jest coś nie tak - wciąż obwinia innych, że "sie nie znajo, hahaha głupie to, nie wie co dobre, takie ci pyszne kotlety zrobiłam". A wystarczy zastanowić się, jak zachęcić tamtych ludzi do wiarygodnych, sprawdzonych informacji. Krytykowanie działa odwrotnie - utwierdza ich w przekonaniu, że nie ma co słuchać cieknących jadem osób. Zresztą - jak dla mnie mamy wolną wolę i każdy sam decyduje kogo słucha. Po Uniwersytetach chodzą dziwniejsi ludzie ;-)). Zdecydowanie wolę gdy ktoś buduje, a nie rujnuje.* To nawiązanie do jednego z moich ulubionych poetów i jego wymownego wiersza (klik).Ok, tyle ze sprawy przykrych, smutnych, powodujących mój smutek.Zerknijcie też proszę na ten GIF :)Fajnie pokazuje ewolucję naszych biurek, a mnie zastanawia, czy minimalizm rzeczywiście jest minimalizmem ;-)).Jeśli chcecie zrobić coś dobrego, zerknijcie o co chodzi z tym intrygującym obrazkiem na stronie http://karpaty.wwf.pl/Dla mnie to kolejny powód, by wybierać częściej e-booki niż druk.Jeśli przy książkach elektronicznych, to ostatnio na blogu pisałam mało, ale coś tam się pojawiło.Po pierwsze - Czy warto kupić tablet?  (klik). Dla mnie to sprzęt wręcz niezbędny :)Pisałam też o 10 powodach, dla których warto jutro założyć sukienkę (klik)oraz naskrobałam poprzedni tygodnik :Złe suplementy i kołczingi oraz dwieście tysięcy [tygodnik]Jak widać - na blogu było mnie mało, ciut więcej na instagramie. Pokazałam tam najsłodsze kotki świata ;) Często piszecie, że mam gęste włosy. No raczej nie :D Zrobiłam też sobie kolejny raz własną wersję czekolady ;-).Bardzo chciałam zrobić wyprzedaż ubrań i ogarnąć zaległe maile - niestety, nie przewidziałam wyczerpania kaszlem, więc mogę jedynie przeprosić. Mimo to - mam się dobrze i czuję się zylion razy lepiej niż za czasu częstych kontaktów z lekarzami :). Dostałam też przecudowną historię od czytelniczki, którą mam ochotę mocno wyściskać!(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/sdk.js#xfbml=1&version=v2.3"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs);}(document, 'script', 'facebook-jssdk'));Ale fajna historia nadesłana przez Karolinę, czytelniczkę bloga! " Hej :) Piszę, żeby Ci podziękować. Półtora roku temu...Posted by Aniamaluje on 11 listopada 2015Moim zdaniem jako ludzkość mamy następujący wybór - albo wciąż będziemy szukać podziałów i różnic będących powodem do nienawiści i wyrżniemy się niemal w pień, albo zaczniemy budować społeczeństwo oparte na innych zasadach i wartościach. Tak czy inaczej wynikiem będzie takie społeczeństwo, ale albo zrobimy to pokojowo, albo zostanie garstka wyczerpanych bólem i cierpieniem ludzi, którzy powiedzą "dość!"... Taki sam wybór mamy w codziennym życiu, gdzie sami decydujemy czy chcemy budować, czy rujnować. Czy akceptujemy stan zastany, czy zmieniamy siebie. Polecam rozpocząć od ćwiczenia wdzięczności i za każdym razem gdy ktoś nas wkurzy...zastanowić się co we mnie jest takiego, że mnie to zdenerwowało.  W tym tygodniu plebiscyt na najbrzydsze buty świata wygrywa ten oto model (klik). Tym samym zawiesiłam sobie poprzeczkę tak wysoko, że nie wiem czy jestem w stanie znaleźć coś lepszego na przyszły tydzień ;-).Skręciłam też : stojak/wieszak, regał i szafę. Samodzielnie. Dość relaksujące i odprężające zajęcie. Mając nieco więcej szczęścia niż rozumu, zaliczyłam też pierwszy (ustny!) egzamin na studiach doktoranckich :). Próba odczarowania humoru - za moment biegnę na autobus, mam pierwszy egzamin, w dodatku ustny i... taki humor, że najchętniej zakopałabym się do wiosny pod kołdrą