Czy książki są drogie? Co warto przeczytać i jak czytać tanio

ANIA MALUJE

Czy książki są drogie? Co warto przeczytać i jak czytać tanio

Nie będę czytać, bo książki są drogie. Usłyszałam to zdanie niedawno i poraziło mnie swoją głupotą. Bardzo nie lubię udawanych  powodów, bo ten - z całym szacunkiem - jest śmieszny. Już prościej powiedzieć, że nie lubi się czytać. Żadna zbrodnia :).Czy książki są drogie? To zależy od punktu widzenia. Jeśli naszym odniesieniem jest najniższa krajowa, to sytuacja gdy na książkę zarabia się pół dnia  nie należy do przyjemnych. W tym sensie - rzeczywiście - książka tania nie jest.Jeśli kupujemy książkę specjalistyczną, która pomoże nam poprawić jakąś umiejętność na której zarobimy (np. podszkolić się w fotografii), to książka jest inwestycją, która szybko się zwróci. Z tej perspektywy - książka jest tania, bo koszt inwestycji szybko się zwraca. Nabytej umiejętności nikt nam nie odbierze, a książkę jako fizyczny przedmiot można po prostu odsprzedać.Podzieliłabym czytelników na dwie grupy - jedni traktują książkę jak przedmiot, drudzy - jak treść. Ja nie kupuję książek - kupuję emocje. Jeśli za 30 zł mogę przeczołgać się przez wszystkie najpiękniejsze i najsmutniejsze emocje to zdecydowanie jest to tego warte.W tekście o tym, jak przeczytać moją książkę za darmo ujawniłam, jak bardzo mało z każdej książki ma jej autor. Na cenę książki składa się cała masa innych kosztów, jak np. redakcja,korekta, promocja, wynagrodzenie grafika, skład, łamanie, druk, koszty magazynowania, koszty dystrybucji, podatki. Każdy z nas chce być uczciwie wynagradzany za swoją pracę, ale jednocześnie wielu z nas żąda i oczekuje bardzo tanich produktów. Pisałam kiedyś o pewnym błędzie w tym rozumowaniu :W tekście : Zdrowe odżywianie jest tanie! Konkretne przykłady Wracając jednak do tematu.Jest masa sposobów na to, by książki czytać naprawdę za niewielkie pieniądze, lub nawet za darmo.Oto kilka moich propozycji:Biblioteki. Absolutny banał, ale biblioteki istnieją i część z nich jest naprawdę dobrze zaopatrzona. W dodatku obecnie wiele z nich ma na stronie internetowej zakładkę "zaproponuj książkę" - jeśli danej nowości w bibliotece nie ma, możemy zasugerować uzupełnienie o nią zbiorów placówki. Jeśli Twoja biblioteka nie ma takiej zakładki, to przy następnych odwiedzinach uśmiechnij się szeroko do siedzącej tam pani Irenki i zgłoś potrzebę. Biblioteki uzupełniają zbiory co jakiś czas i jeśli nie wiedzą jakie jest zapotrzebowanie - biorą byle co, aby wyczerpać budżet na to przeznaczony.Książkowe konkursy - wbrew pozorom - szansa na wygraną jest relatywnie duża. Po prostu polub  na facebooku strony swoich ulubionych wydawnictw i śledź rozwój wydarzeń. Koszt druku jest chyba najmniejszy z wszystkich i to jest często bardzo tania forma promocji. Wystarczy trzymać rękę na pulsie. Są tacy, co startują w konkursach nałogowo, a nietrafione książki sprzedają na allegro. Czy to etyczne - nie mnie i nie Wam oceniać."latająca biblioteczka" - mój sposób na czytanie. Mam z grupką znajomych plik w google docs z listą książek, które mamy i możemy sobie pożyczyć. Każdy wpisuje tam co chce i ewentualnie dostawia potem w nawiasie informację, u kogo aktualnie książka się znajduje. To sposób na to, aby mieć ciastko i zjeść ciastko.Sprzedawanie przeczytanych książek - kiedyś kupowałam ideę, że w każdym domu powinna być wielka, dobrze wyposażona biblioteczka. wierzyłam w to do pierwszego większego remontu. Nie chcę nawet myśleć o przeprowadzce. Z czasem przejrzałam na oczy i zrozumiałam, że książka to nie przedmiot, a głównie treść i przekaz. Zostawiam sobie książki bardzo wyjątkowe, takie, do których często wracam. Jeśli sprzedajesz książkę, póki jeszcze jest "gorąca" i modna, możesz odzyskać nawet 70% włożonej w nią kwoty.Nie mogę też pominąć promocji. Godnym uwagi dla cyfrowych czytaczy jest program "czytaj bez limitu", czyli książkowy abonament w legimi . Przez pierwsze 7 dni czytamy za darmo tyle e-booków, ile dusza zapragnie. Potem możemy wykupić sobie abonament i czytać. Najdroższy pakiet, oferujący czytanie ile dusza zapragnie na 4 urządzeniach, kosztuje 32.99 zł.  Możesz przeczytać jedną książkę, ale możesz przeczytać ich też 30. Jak korzystać z Legimi pisałam w tekście "Jak czytać książkowe nowości za darmo?". Prywatnie bardzo lubię i pomysł i usługę :). Znajdziemy tam nowości jak "Gwiazd naszych wina" czy książki Murkamiego.Jeśli zamiast e-bookowej wypożyczalni, wolimy e-booki kupować na własność, ciekawą opcją jest książkowy odpowiednik pudełek-niespodzianek.Np. styczniowy book box kosztuje 13,90 zł. Można wybrać jedną książkę z możliwych, czyli :w tym miesiącu jest bardzo różnorodnie. W book boxie wybierasz jedną z pozycji pokazanych wyżej. W przypadku mojej książki, 13,90 zł nie jest wielką różnicą, ale np, "Żyj zdrowo i aktywnie z Anną Lewandowską" za 13,90 zł legalnie, bez piractwa, to naprawdę fajna okazja. Z powyższych - wiele dobrego słyszałam o "Diecie bez pszenicy", aczkolwiek przy moim schorzeniu byłaby to zbrodnia, więc książki nie czytałam. Recenzowałam natomiast pozycję Facet idealny . Reszty zwyczajnie - nie znam.Jeśli już przy promocjach - zawsze warto sprawdzić ceny książek w kilku miejscach. Gdybym była mądra, kupiłabym siostrze "Zniszcz ten dziennik" za 18 zł, zamiast 29.99 :))ZAWSZE sprawdzaj na ceneo lub innej porównywarce. Zrób sobie test już teraz, w trakcie czytania :))Szukaj » var script = document.createElement("link"); script.setAttribute("type", "text/css"); script.setAttribute("href", "http://app.ceneostatic.pl/common/style_ap/searchbox/style.css"); script.setAttribute("charset", "utf-8"); script.setAttribute("rel", "stylesheet"); var head = document.getElementsByTagName("head")[0]; head.appendChild(script); Inne godne uwagi promocje :- Podobno trwa wielka wyprzedaż książek w...Tesco. Nawet do -70% :)- Wydawnictwo Illuminatio ma wyprzedaż 50%- Matras - 25% na wszystko (link do promocji) Plusem jest możliwość odbioru na miejscu- Różne promocje ma Zielona SowaA na Books On znalazłam nawet książkę za jeden grosz :)Mało?Różne e-booki można czytać za darmo na wolnelektury.plW tym miejscu chciałam serdecznie polecić mniej znaną baśn Andersena - Z jednego gniazda. Jest krótka i ma ciekawe przesłanie.Jeśli nie lubimy e-booków, warto odwiedzać antykwariaty i buszować po allegro. Jeśli umiemy czytać po angielsku, to ebay i świat książek za 1$ stoją przed nami otworem :)W tym miejscu pokuszę się o małą dygresję. Ja osobiście czytać lubię. Ale wcale nie uważam, że ludzie, którzy nie czytają, są głupi, albo Ci, którzy czytają są mądrzy. Dla przykładu znam faceta, który czyta bardzo dużo książek. Zna większość odpowiedzi na pytania zadawane w "jeden z dziesięciu" i wymieniłby bez wahania wszystkie rzeki dowolnego kraju. Problem w tym, że kompletnie nie umie wykorzystać zdobytej wiedzy i jest zgorzkniałym, smutnym człowiekiem, który ciągle narzeka. Może zna wiele faktów i danych, ale kompletnie nie potrafi ich wykorzystać ani przetworzyć, nie mówiąc o powiązaniu czy wyciągnięciu wniosków.Zapewne sami znacie osoby, który połykają książki i na połykaniu się kończy. Jakby cierpieli na syndrom złego wchłaniania ;-).  Nie widzę jednak nic złego w traktowaniu książek jak rozrywki. Mam dni, kiedy na tapetę biorę poważne, mądre książki, mam takie, kiedy czytam typowe odmóżdżacze. Polecam tekst "szukanie głębi na siłę"Jakie książki polecam? Kilka książkowych tekstów z moimi polecajkami:Kultura na piątkę z plusem Co przeczytać, jaki film obejrzećFartowny PechCiekawa książka pisana z perspektywy lekarza3 dziwne ksiażki, których pewnie nie znaszCo warto przeczytaćKsiążka, którą każdy powinien przeczytaćlekka ksiązka na trudne chwile Dziwne wyzwanie czytelnicze, kiedy szłam na ilość I jedna jedyna, której szczerze NIE POLECAM Na koniec - jest jeszcze jeden sposób. Raczej łatwy - jeśli dużo czytasz, załóż bloga z recenzjami przeczytanych książek. Uporządkujesz własne myśli a przy okazji będziesz dostawać książki od wydawnictw :). Próg "wejścia" we współprace jest dużo niższy niż na innych blogach, a dla mola książkowego rozliczenie barterowe będzie korzystne ;-) .Jeśli macie inne patenty na tanie czytanie - piszcie śmiało! :) Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Mała zmiana - wielki efekt : trik, który podniesie Twoją efektywność

ANIA MALUJE

Mała zmiana - wielki efekt : trik, który podniesie Twoją efektywność

FAQ - Najczęściej zadawane pytania

ANIA MALUJE

FAQ - Najczęściej zadawane pytania

Małe piersi, wielki problem? Anatomia kompleksu w oczach facetów.

ANIA MALUJE

Małe piersi, wielki problem? Anatomia kompleksu w oczach facetów.

Rozwojownik - zmień swoje życie w 52 tygodnie  - zadanie drugie

ANIA MALUJE

Rozwojownik - zmień swoje życie w 52 tygodnie - zadanie drugie

Co ciekawego w internecie? Jakie filmy, jakie książki?

ANIA MALUJE

Co ciekawego w internecie? Jakie filmy, jakie książki?

Brakowało mi trochę przestrzeni, do dzielenia się ciekawostkami i drobnostkami. Internet przechowuje tyle informacji, że czasami warto zapytać kogoś o drogę. Bardzo lubię zestawienia innych blogerów, więc powracam do tego zwyczaju i siebie.W tym odcinku : zobaczysz piękną aranżację domku w ogrodzie, dwa bardzo dziwne gadżety, dowiesz się, co na śniadania jedzą na całym świecie i poznasz moje typy książkowe i filmowe.Moim kulinarnym hitem tygodnia są ogórki z chilli. Pokazywałam je na instagramie. Jak wiecie, dla moich oskrzeli korzystne jest jedzenie rzeczy ostrych i rozgrzewających. Prawdopodobnie uzależniłam się emocjonalnie od ostrości bo brak tego smaku zbyt długi czas jest jak seks bez orgazmu.Kosmetycznym ulubieńcem jest olejek do kąpieli z Rossmanna. Sama prawdopodobnie nigdy nie wybrałabym wanilii, bo zawsze celuję w energetyczne zapachy, ale ten jest relaksujący i bardzo przyjemny.Moja kocia mordka ma wybrakowany język. Nie wiem czy to normalne :DWyjątkowo urzekł mnie projekt domku w ogrodzie. Cudowne na cieplejsze miesiące, bo zimą...cóż, taki mamy klimat :D Żródło i więcej zdjęć : http://www.designboom.com/architecture/wsd-architecture-writers-shed-uk-city-garden-03-13-2014/A ja coraz częściej myślę poważnie o moim dzikim pomyśle, by mieszkać gdzieś, gdzie jest cieplej i milej. Niesamowicie ciągnie mnie do Azji, szukam miejsca, gdzie koszty życia są niskie (yep, nawet za naszą najniższą krajową można żyć jak król, np. na Filipinach) i warunki w miarę korzystne.Od kiedy moja koleżanka odbyła swoją azjatycką podróż życia, zahaczając przy okazji o Chiny, całkowicie wywróciły się moje przekonania odnośnie tego kraju. Polecam książkę Beaty Pawlikowskiej "Blondynka w Chinach" (PS. lubię wyłącznie Jej podróżnicze książki:)).A to rzeczy, które tylko azjatycki umysł może stworzyć :D Nie wiem jak ten kot na wycieraczce wpływa na widoczność, ani jaki jest sens grania w  golfa w toalecie... ale takie cuda na Aliexpress :)Dzisiaj przez pół dnia wyglądałam jak na skrajnych zdjęciach, a teraz wyglądam jak na środkowym :) Uwielbiam ten golf (klik). Kozaki mam od liceum, mają jakieś sześć lat i chyba niebawem skończą się ich dni. Botki są z lovelyshoes a legginsy z SH.Odświeżam sobie cegłę "Egipcjanin Sinuhe". Moja ulubiona kobieca postać z literatury to Nefernefernefer - miks kapłanki i "escort girl" , jak to się ładnie teraz mówi na ekskluzywne prostytutki. Wspominałam o tej książce w tekście "Dlaczego nie chciałam być księżniczką".Jeśli czytacie książki warte polecenia, tagujcie je na isnta hashtagiem #jakaksiazka (bez polskich znaków :)).Z kolei film, który znów sobie odświeżałam to A.I Sztuczna Inteligencja.  Mój ulubiony film o miłości, chociaż nie odtyczy miłości damsko-męskiej (homoseksualnej też nie ;). Więcej o filmie i innych wzruszających w tekście : 5 wzruszających filmów. I znów prośba o tagowanie filmów na insta tagiem #jakifilm :)Ponadto w oko wpadły mi teksty :Piękny makijaż polskiej blogerki Zdjęcia szalonych kociarzyŚniadania dzieci z całego świataOficjalne kolory Pantone na wiosnę  (przydatne dla designerów, grafików itp.)Jedzeniowe triki (magia!)Życie przed kotem i po przygarnięciu kota A w bonusie odświeżam swój tekst : Zawsze będą mieć "ale". Idź do przodu.Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie i uciekam do obowiązków ;-). PS. Ilość rozwojowych tekstów nie uległa zmianie. Tygodniki i inne bajery wchodzą pomiędzy, bo mam taką wewnętrzną potrzebę. Jeśli nie lubisz takich postów - najzwyczajniej w świecie je pomiń ;). Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Bible Journaling - pozytywne podejście do wiary

ANIA MALUJE

Bible Journaling - pozytywne podejście do wiary

Kto by pomyślał - przykład postawy chrześcijańskiej znalazłam na instagramie. Nie, to nie jest żart. Rzecz o bardzo pozytywnej idei "pamiętnikowania" Biblii. Jak macie lepszy pomysł na nazwę - dajcie znać!Kojarzycie komercyjny sukces "Zniszcz ten dziennik"? Tyle się narzeka na młode pokolenie, a przecież potrzeba ekspresji twórczej jest potrzebą "wyższą".Ja z wszelkim rysowaniem mam wielki problem.  Postawiłam sobie przed sobą kilka zadań na rok 2015.Jedno z nich dotyczy poprawy stylu. Rozwój jest sprawą bardzo uniwersalną i może dotyczyć różnych sfer życia. Ja obecnie biorę na tapetę swoją warstwę wizualną, stąd pojawiają się tutaj czasami moje "stroje dnia". Systematyczne robienie i publikowanie zdjęć motywuje mnie do tego, by nie wskakiwać codziennie w to samo :).Inne zadanie, które realizuję w tym roku to poprawa umiejętności rysowania prostych rzeczy. Chcę nabrać w tej sferze więcej odwagi. Często podczas pracy indywidualnej z uczniem mam potrzebę zilustrowania jakiegoś zadania tekstowego. Po etapie enaktywnym (dziecko wykonuje obliczenia na konkretach, np. koralikach) należy przejść na etap ikoniczny. W wielkim skrócie; polega on na zastępowaniu konkretów obrazami. Jest to "brakujące ogniwo" między konkretem a symbolem. Rzecz dla dziecka szalenie ważna.A ja jestem noga z rysowania. Zamiast narzekać na to, że rysować nie potrafię, postawiłam przed sobą duży cel i rozbiłam go na mniejsze. W styczniu moim małym kroczkiem jest wykonanie 30 bazgrołów. Aby uzmysłowić sobie skalę problemu, rzućcie okiem na moją krówkę:Nietknięte cele nie dają spać po nocach - moją piętą achillesowa w pracy z dziećmi jest rysowanie. Nie umiem za cholerę. Mam taki cel na 2015, żeby poprawić skill w rysowaniu prostych rzeczy (#doodle) ... Pierwsze koty za płoty :D teraz mogę iść spać :-) #doodles #cow #drawing #dwieleweręce #nieumiemrysować #smuteczek #cow #krowa #skill #goal #sketchZdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kęska (@aniamaluje) Sty 1, 2015 at 6:13 PSTXXI wiek dostarcza nam nowych narzędzi i pozwala na błyskawiczną wymianę doświadczeń z całym światem. Tym sposobem od hashtagu #doodle , trafiłam przypadkiem na hashtag "biblejournaling".I zakochałam się w tej idei.Polega ona na świadomym czytaniu Biblii. Czytasz fragment i swoje refleksje lub wybrany werset przedstawiasz w formie graficznej.Myślę, że jest to świetne uzupełnienie tego, o czym pisałam i mówiłam w tekście oraz filmiku "Jak skutecznie czytać i notować "  (polecam zapoznać się z materiałem, dowiesz się np. jaki kolor zakreślacza zwiększa Twoje szanse podczas sesji czy matury :).Tak się składa, że stosowane przeze mnie techniki prezentuję na Biblii.Ale dość gadania, zobaczcie jak pięknie wygląda to w praktyce :Źródło i więcej przykładów : http://valeriewienersart.com/blog/2014/8/29/journaling-bible-faqLub bardziej podstawowo :Źródło i inne przykłady ; http://homegrownhospitality.typepad.com/homegrown_hospitality/2014/08/bible-journaling.htmlJak widzicie - są specjalne wydania Biblii, które mają szerokie marginesy. Ale eksplorując instagram po tagach widziałam ludzi, którzy świetnie radzą sobie ze zwykłymi wydaniami albo prowadzą wizualne notatki w osobnych zeszytach.Bardzo podoba mi się ta idea. Jest pozytywna, kolorowa i radosna. Myślę, że można stosować ją z powodzeniem do wszystkich szczególnych książek. Włączenie do zapamiętywania drugiej półkuli, a także uczuć znacznie poprawia zapamiętywanie. Trochę szkoda, że nie natknęłam się na coś takiego w Polsce - kraju podobno w większości katolickim, gdzie większość katolików nie zna Biblii. A to Ci paradoks :)!Serdecznie zachęcam do odpalenia sobie mojego tekstu :JAK WYKORZYSTAĆ INSTAGRAM DO ROZWOJU OSOBISTEGO?I eksploracji tagu #biblejournaling.Może zainspiruje Cię do czegoś fajnego, pchnie Twoją wiarę na wyższy poziom, pomoże Ci stać się lepszym Chrześcijaninem? A może wierzysz w coś innego i wykorzystasz technikę na innym polu?Moim zdaniem jest niesamowita!A teraz w ramach mojego rozwoju, migawka z tego jak dzisiaj (tfu, wczoraj) wyglądałam :SZTUCZNE FUTERKO : LIPSY LONDON, BOTKI : CENTRO, JEASNY/LEGGINSY : SECOND-HAND, SWETEREK Z KORONKĄ  : KLIK, KOMIN : TARGOWISKO TOREBKA: JANE SHILTON/TK MAXXPS.(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/all.js#xfbml=1"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs); }(document, 'script', 'facebook-jssdk'));Post użytkownika Aniamaluje. Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Jak Ty to robisz, że masz czas na wszystko? [FILM]

ANIA MALUJE

Jak Ty to robisz, że masz czas na wszystko? [FILM]

Co noszę w kosmetyczce? :) Jak Ania maluje ? ;))

ANIA MALUJE

Co noszę w kosmetyczce? :) Jak Ania maluje ? ;))

   Ponieważ tylko gadacie, że chcecie czytać głębsze teksty, a wcale ich nie odsłaniacie (w porównaniu z luźniejszymi :)), przestałam się tym przejmować i publikuję zawartość mojej kosmetyczki na imprezy. Co pewnie dla większości oznacza makijaż dzienny :)Tak! Nadal maluję się rzadko. Lubię siebie i nie czuję się wybrakowana bez wytuszowanych rzęs, ale czasami mam ochotę wyglądać lepiej. Bo lubię, bo mogę, bo mam taki kaprys.‪#‎NIGHTOUT‬ jak myślisz, którą wersję makijażu wybrałam? Wrzucam, żebyście nie myśleli, że nie stosuję się do rad o które proszę Są dwa typy ludzi : 1) Gdy proszą o radę, nie interesuje ich rada, bo pytają o nią aby odpowiedzieć, że NA PEWNO nie ma ona zastosowania w ich życiu, bo oni mają gorzej, są pokrzywdzeni przez los i masz im współczuć. Udają, że mają wolę rozwiązania problemu i po to proszą o radę, a tak naprawdę mają wolę tkwienia w tym problemie. Tzw. attention whore. 2) Gdy proszą o radę, to chcą tej rady. Nie zawsze się do nie zastosują, ale przynajmniej ją rozważą i uczciwie przemyślą. Którym typem jesteś? #makeup #polishigirl #selfie #party #happyZdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kęska (@aniamaluje) Lis 11, 2014 at 1:14 PSTW związku z tym zdjęciem padło wiele pytań.Co na ustach, co na rzęsach itp.Jak wiecie - orłem makijażu nigdy nie byłam i pewnie nie będę :) W torebce dźwigam i tak dużo rzeczy, nie chcę też nosić dodatkowych kilogramów na twarzy...Zobacz też : CO MAM W TOREBCE? :)Od kiedy opanowałam kształt swoich brwi , nie rozstaję się Brow Artist Plumper (1) od Loreal.To przezroczysty żel do brwi, który bardzo dobrze usztywnia włoski :)(2) rozświetlający cień Nect, firmy Emite Make up -  noszę w charakterze kieszonkowego rozświetlacza ;-) Tak, nakładam palcem....shame on me :) Dostałam go kiedyś w glossyboxie i więcej o nim tutaj. W kosmetyczce jest zawsze, ale używam bardzo rzadko.Chociaż bardzo lubię paletkę korektorów firmy Wibo, to nie chce mi się jej nigdy ze sobą zabierać. Często zdarza mi się znikać gdzieś na 2 dni, więc każdy centymetr sześcienny miejsca w torebce jest na wagę złota. Noszę wtedy ze sobą korektor NYX HD Photogenic Concealer. (3) Mam go już ponad rok, ubytku nie widać a spisuje się bez zarzutu.Odcień CW01 Porcelain jest dla mnie idealny. Zawsze miałam problem ze znalezieniem bardzo jasnego korektora i dopiero z tym marki NYX się polubiłam :)Od kiedy skończyła się moja ulubiona, szmaragdowa kredka , noszę słoiczek z eyelinerem z essence (4). Kupiłam go jakieś 3 lata temu i możecie krzywić nosem, że wciąż używam (termin przydatności to 6 miesięcy od otwarcia) ale wciąż jest sprawny i nic się nie dzieje. Minusem jest to, że zajmuje trochę miejsca w kosmetyczce i muszę nosić pędzelek, ale czasami wolę ciemną zieleń niż czerń :) Mam odcień I Love NYC, przykładowy swatch tutaj(5)Usta... zazwyczaj wybieram Wibo eliksir numer 5 , czyli taki nude. Na większe wyjścia lubię mocny akcent i stawiam na Manhattan Lip laquer w odcieniu  A Eternal Flame. To ten sam product co Rimmel Apocalips, ale do kupienia tylko przez Internet...za ok 5 zł :)) Wymaga precyzji więc nie ma go na zdjęciu, ale widać go na tym instagramowym już na ustach. W torebce noszę go rzadko.(6) to kredka cielista kredka na linię wodną Max Factor w odcieniu 090 natural glaze. Przydaje się raczej po imprezie czy zarwanej nocy, bo dzięki niej oko wygląda na wypoczęte :)(7) Nie lubię nosić ze sobą pędzli, więc noszę róż, który mogę nałożyć palcem. To Dream Touch Blush od Maybelline  w odcieniu 02 Peach. Nadaje moje lekko zszarzałej przez chorobę cerze taki bardziej "żywy" wyraz :) (8) Podkładu nadal nie lubię i nie używam. Stąd na zdjęciu także brak pudru. Odpowiednio zbilansowana dieta, ruch, zimne prysznice, szorowanie na sucho i masa innych "tajemnych" praktyk sprawiają, że nie mam żadnych problemów z pryszczami, świecącą się cerą itp. Wszystkie wcześniej wymienione kosmetyki nakładam na twarz posmarowaną wyłącznie kremem dla dzieci :) Jedynym moim problemem jest widoczne na twarzy zmęczenie, czyli taka lekka szarość i cienie pod oczami, bo wątroba pracuje gorzej. Ale jeśli już naprawdę muszę, albo jest jakaś wyjątkowa okazja typu wesele, gdzie będzie dużo zdjęć, stawiam na Rimmel Long Lasting Finish 25h. Mam odcień 200 Soft Beige który jest nieco za ciemny, ale ja używam dosłownie kropelki na wierzch dłoni i ostemplowuję pędzlem typu flat top. Wymieniam go tutaj, bo moja mama jest jego wielką fanką :) (9) Mascara to Rimmel Wonder'Full z olejkiem arganowym. Wszyscy narzekają, że skleja, a moim zdaniem z metalowym grzebykiem z Inglota jest bardzo ok. Prawdopodobnie zbyt rzadko korzystam z tuszu do rzęs, by mieć wobec niego właściwe oczekiwania. Nie wykluczam, że zadowalam się byle czym..:)‪#‎NIGHTOUT‬ jak myślisz, którą wersję makijażu wybrałam? Wrzucam, żebyście nie myśleli, że nie stosuję się do rad o które proszę Są dwa typy ludzi : 1) Gdy proszą o radę, nie interesuje ich rada, bo pytają o nią aby odpowiedzieć, że NA PEWNO nie ma ona zastosowania w ich życiu, bo oni mają gorzej, są pokrzywdzeni przez los i masz im współczuć. Udają, że mają wolę rozwiązania problemu i po to proszą o radę, a tak naprawdę mają wolę tkwienia w tym problemie. Tzw. attention whore. 2) Gdy proszą o radę, to chcą tej rady. Nie zawsze się do nie zastosują, ale przynajmniej ją rozważą i uczciwie przemyślą. Którym typem jesteś? #makeup #polishigirl #selfie #party #happyZdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kęska (@aniamaluje) Lis 11, 2014 at 1:14 PSTNa zdjęciu po lewej mam na sobie numerki : 1, 3, 4, 5, 7, 9  po prawej jedyna podmianka to usta, również opisane pod piątką, ale jako Lip Laquer z Manhattanu :)  Mam nadzieję, że zaspokoiłam ciekawość!  Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :)

Na którym levelu jesteś?

ANIA MALUJE

Na którym levelu jesteś?

Last days

ANIA MALUJE

Last days

Hej... Czasami mam potrzebę napisania czegoś dużo luźniejszego i tak też będzie dzisiaj. Trochę bzdetów, trochę o tym, co u mnie :)Ostatnio nie było tutaj cyklu "się działo" ani innych podsumowań tygodnia - pochłaniała mnie masa większych i mniejszych spraw.Tak się pięknie złożyło, że udało mi się odwrócić proces "umierania" płuc i nawet to, co się podziurawiło, zaczęło odrastać. Powinnam skakać z radości, ale nie mam za bardzo sił ;-) To co się we mnie dzieje jest mega wyczerpujące, a trafiło na podwójnie zły okres czasu - pisanie magisterki i nadchodzącą zimę, którą jako istota ciepłolubna znoszę zawsze słabo. Znaczy się płuca cierpią. Mówiłam kiedyś, że prawie w ogóle nie umiem oddychać nosem? Od razu kręci mi się w głowie :DJestem w śmiesznej sytuacji, kiedy ciało chce spać, a dusza tańczyć. Nie jestem jak Duracell - jestem jak zwykła bateria :)Z tego powodu, większość planów na planach się kończy. Wymyśliłam sobie bardzo ciekawy temat pracy magisterskiej, bo będę pisała o postawach twórczych uczniów Czyli nie o samej twórczości, a o pewnym nastawieniu. Wszystko wskazuje na to, że (jeśli główne badania wyjdą jak kilka prób i pilotażowe), że uczeń w I klasie jest bardziej twórczy niż ten, który jest w III. Szkoła niszczy postawy twórcze i wtłacza w ramy.Szkoda strasznie, bo dzieci mają tak wielki potencjał! Chciałabym prowadzić więcej różnego rodzaju zajęć, ale poza terapią nie mam za bardzo czasu na wolontariat. Szkoda, bo bardzo go lubię...zobaczcie na to :(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/all.js#xfbml=1"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs); }(document, 'script', 'facebook-jssdk'));Post użytkownika Aniamaluje.Robimy różne scenki :Ciężko wybrać zdjęcia, gdzie nie widać twarzy, ale bardzo lubię zajęcia z dziećmi :-) #projektor #wolontariat #kids #teachingZdjęcie zamieszczone przez użytkownika @aniamaluje Gru 12, 2014 at 7:48 PSTCzasami się bawimy :Z tym ogórkiem, to zabawa jest mega prosta - przyklejamy komuś na czoło nazwę jakiegoś warzywa. Uczestnik może zadawać grupie tylko pytania na tak i nie Np. "Czy jestem okragły?' . Są różne wariacje, można zgadywać postaci z bajek, celebrytów, zwierzęta. Świetna zabawa :-)Ten pomysł bardzo mi się podoba - Skrzynka Zaufania w jednej ze szkół. A po prawej jedyne zdjęcie jakie zrobiłam na spotkaniu z Rzecznikiem Praw Dziecka, jestem fotografem na medal, co nie? :D Mój mikołajkowy prezent dla siostry - sama wybrała BLUZA: KLIK Jako ciekawostkę dodam, że ja w gimnazjum nosiłam czarny t-shirt z napisem "Barbie is a slut". Shame on me! :D #młodzigniewni Za to ja spełniłam swoje marzenie o tym, aby nie wychodzić spod koca.Ponczo : KLIK  Cieplutkie mięciutkie i duuuuuuuuuuużo materiału. Oprócz mnie zmieściłaby się jeszcze cała Buka. Trochę jak Buka wyglądam, ale czuję się w domu opatulona i odpowiednio dogrzana. Plus oczywiście termiczne spodnie do biegania i dwie pary rajstop.Nie wiem czy wiecie, ale rodzaj zimna który odczuwam jest trochę "inny". Mam niższą temperaturę ciała, dzisiaj 34,5 stopnia. Serce bije wolniej, niższe jest ciśnienie krwi...w domu może być ciepło, ja mogę być ubrana ciepło, ale czuję się, jakby w moich żyłach płynęła zimna krew...albo jakbym miała zimne kości :) Stąd ponczo Buki jest idealne dla psychicznego wrażenia opatulenia :)Ah, dwa ogłoszenia :Zgłaszacie,że chcecie kupić moją książkę na święta... kto z Bydgoszczy  - może próbować dorwać mnie w poniedziałek przed 12:30 lub po 14:15 przez jakieś 15 min maks. niestety :( Tylko proszę o informację na priv przez fanpage aniamaluje.Kto z Warszawy - 20.12 będę na Blogowigilii, mam nadzieję, ze spotkam wielu z Was. A kto nie będzie na blogowigilii, to będę w Warszawie już od ok 12stej, więc może też się uda.I last but not least...ulubionym oprawiaczem humoru są przecudowne rajstopy, które sprawiają, że mordka mi się śmieje od ucha do ucha :#kot #car #kitty #cutie #cute #nice #stockings #tights #legs #polishgirl #goodmood #style #happy - poprawiacz humoru na dziś ,

Dobre bo Polskie....czyli dlaczego lubię kupować z Chin

ANIA MALUJE

Dobre bo Polskie....czyli dlaczego lubię kupować z Chin

Co mam w torebce? :)

ANIA MALUJE

Co mam w torebce? :)

Oraz dlaczego daje mi to poczucie bezpieczeństwa :)Kobiety kochają podobno albo buty, albo torebki. Ja jestem zdecydowanie typem butoholiczki :) Mimo to, nie ruszam się nigdzie bez torebki i gdybym mogła, miałabym w niej pewnie cały magazyn. Zupełnie jak śpiewają L.U.C i Rah, nikogo by nie zdziwiło, gdybym miała w niej :"nóż, tusz, biuro, piuropusz, łóżkobukiet róż, muszkiet, puszkę, szkółkę perukębułkę pieluszke w sklepie pietruszkęAbara dabra brawa, para graf krawat i muszkęszkło szklankę, ciuszki, suszki szkalunki podarunkigumki, skansen, seanse, tańce, malunki kina, mięswina gatunki,"Natomiast jeśli chodzi o taki niezbędnik to w mojej torebce jest to, co daje mi poczucie bezpieczeństwa. Czyli późną jesienią wygląda to tak : Gumka do włosówZazwyczaj noszę koczek, ale jest już sezon na czapkę, pod którą top-knot się nie mieści. Zdejmuję czapkę, związuję włosy. Gumka to konieczność :) PortfelWięcej w nim biletów, paragonów i wszelkiego rodzaju kart do każdego możliwego sklepu i banku w którym mam konto. Karty na punkty, karty biblioteczne, karty wstępu, legitka, dowód, karta wstępu do parku dinozaurów....dużo tego. Mały notes i ołówekNie wiedziałam na czym polega magia notesów moleskine, dopóki jeden nie trafił w moje ręce. Zapisywanie w nim ołówkiem haseł i pomysłów sprawia mi wielką przyjemność. Bez notesu czuję się, jakbym nie miała ręki.Coś słodkiegoJak się pewnie domyślasz - wpis postał przy współpracy z marką Duplo.  Właśnie ruszył niesamowicie fajny konkurs :). Wystarczy kliknąć na Bag Selfie na youtube i za pomocą formularza konkursowego przesłać zdjęcie przedstawiające zawartość Twojej torebki, tzw. Bag Selfie :) Otaguj jest hashtagiem rozpoczynającym się od #Duplo, np. #Duploaniamaluje #Duplotorebka #DuploxxxCo tydzień można wygrać torebkę marki Guess i profesjonalną sesję zdjęciową oraz kosze słodyczy Duplo :) Jest o co walczyć :).Jako inspirację podsyłam Wam rzeczy, które w najróżniejszych konfiguracjach czasami noszę w torebce.Wracając do torebki i małych przyjemności...Często jest to batonik Duplo, który bardzo lubię. Czasami mam ochotę na coś słodkiego w ramach nagrody. Najlepiej, kiedy jest to coś z czekoladą. Jestem niezdecydowaną kobietą, więc kiedy zastanawiam się czy wybrać czekoladę, batonik czy wafelek, Duplo łączy pięknie wszystkie te cechy :) Chusteczki higieniczne Zawsze kończą się wtedy, kiedy są najbardziej potrzebne. Jeśli mam dużą torebkę, istnieje dużo prawdopodobieństwo, że mam w niej ze cztery paczki z jedną chusteczka w każdej. Kobieca logika :)Żółte karteczkiCzy jakiekolwiek inne. Niezastąpione, gdy chcę zapisać dla kogoś numer telefonu, nazwę jakiegoś bloga, tytuł książkiRękawiczki Bo zimno jest!Elektronika : minimum stanowi tablet i smartfon. (Nexus 7 i LG L5). Z tego drugiego nie jestem zadowolona, ale od kiedy mam tablet, telefon znów stał się tylko telefonem. Równie dobrze mogłabym mieć nokię 3310 :) Noszę też ze sobą darmowy internet aero2 w postaci rutera...który w sytuacji awaryjnej naładuje mi baterię. Tablet jest przydatny do wypełniania wszystkich bezproduktywnych minut - mogę mieć na nim milion książek, raportów i badań edukacyjnych, zdjęcia. Mam dostęp do maila, facebooka i... gier które czasem umilają mi czas. Bardzo lubię gry logiczne :) CienkopisyLubię kolory. Dzięki nim wiem, że zapamiętam różne rzeczy lepiej. Nie wiem po co noszę żółty i pomarańczowy, ale noszę bo... ok, nie znam uzasadnienia. Były w komplecie :) Czasami dobrze restartuje się nimi tablet :D Kalendarz Mały, kieszonkowy, wygodny. Dzięki niemu wiem kiedy dzieją się ważne rzeczy. W tym tygodniu są to dwa projekty edukacyjne i spotkanie z Rzecznikiem Praw dziecka + kilka mniejszych rzeczy, o których bez kalendarza nie wiedziałabym wcale. Do zdjęcia szukałam pustych stron i mam takie tylko w okresie świątecznym. UPS!Pendrive W tej roli urocza świnka. Zazwyczaj w torebce mam kilka tego typu rzeczy, ale ten jest ulubiony :)) PomadkaBezbarwna, najlepiej jakaś tłusta, bo pierzchną mi usta. Kiedy nie jest mi potrzebna, mam jedną w kieszeni, i z 5 w jednej torebce. Kiedy potrzebuję - nie mam żadnej.Spinacze, agrafkiI inne pierdoły, które zawsze mam gdzieś luzem. Przydatne.Rzeczy, które noszę w torebce dają mi poczucie bezpieczeństwa. Bez notesu, kalendarza, telefonu itp. czuję, że czegoś ważnego mi brakuje. Lubię sprawdzić w appce kiedy mam autobus, mieć dostęp do miliona książek i możliwości zapisania ulubionego cytatu czy jakieś refleksji. Posmarować czymś usta,spiąć ważne dokumenty. Gdyby wymyślono, nosiłabym pewnie także kieszonkową drukarkę :) Gdy noszę większą torebkę to wygląda to niestety tak : Na zdjęciu jest zeszyt, czapka i przypadkowe śmieci.Czasem jest gra planszowa, jakieś laminowane karty, mandale do kolorowania. Pracuję z dziećmi więc w torebce mam wszystko. Rozumiem matki targające ze sobą pieluszki, krem na odparzenia, zabawki, zapasowe buciki, deserek, łyżeczkę, czapeczkę.... :)) Jestem ciekawa, jaka była najdziwniejsza rzecz z Twojej torebki. Ale nie odpowiadaj w komentarzu, tylko poświęć kilka sekund więcej i zrób zdjęcie :) Trzymam za Ciebie kciuki, powodzenia w konkursie!- chromebook, czyli mały laptop + myszka- parasol, który zawsze jest, gdy nie pada, a kiedy pada, to go nie ma,- milion papierków- dwa miliony paragonów- lusterko- igła z nitką- tabletki na gardło- kandyzowany imbir- słuchawki, kabel miniUSB/USB,- kredki świecowe bambino- baletki gimnastyczne- zapasowe rajstopy- bilety- teczki z dokumentami- zeszyt- książka papierowa- torba na zakupy- klucze- ulotki- wsuwki- łyżeczkę do jogurtu- łyżkę do butów- szal/chustę- karty do gry- plastry- kasztany- zapasowe ramiączka do stanika- żeton do wózka- żel do mycia rąk- aparat- keczup z KFC- pilniczek- klej- mały pieprz i małą sól, saszetkę curku- lunchbox- szczotkę do włosów (mały tangle teezer)- kiełbaski dla kota takie małe z rossmana- chusteczki nawilżające- małą wodę mineralną- otwieracz- wizytówki- miniaturkę kremu do rąk- moją książkę- krople do oczu- okulary przeciwsłoneczne- sachol- rozkład jazdy- małą latarkęPowodzenia!Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :)

# Rzeczy, których możesz nauczyć się od... Kim Kardashian

ANIA MALUJE

# Rzeczy, których możesz nauczyć się od... Kim Kardashian

Tak, to nie pomyłka! Chodzi o Kim Kardashian i cenne lekcje, które można wyciągnąć z jej życia :)Ostatnio mam małe wyzwanie i sprawdzam sens i cel gier prostego typu - klucz doboru jest banalny - wybieram pierwszą gierkę, jaką ktoś mi poleci. Tym razem padło na Kim Kardashian Hollywood.To pozornie głupie i miałkie zajęcie skłoniło mnie do przyjrzenia się samej postaci Kim.Co wiedziałam do tej pory? Duża pupa, film porno i bycie celebrytką.1. Wykorzystaj swoją szansęTeraz zabrzmi to jak hipokryzja, bo:- Kim ma nieprzeciętną urodę- Miała ojca wpływowego prawnika i kasę- Mieszkała tam, gdzie start jest łatwiejszy   Ale spójrzmy prawdzie w oczy - w takim LA jest masa ładnych, zgrabnych dziewczyn z wpływowymi bogatymi rodzicami i zapewne wiele z nich marzy o tego typu karierze. A jednak im się nie udaje. Kim ani nie jest utalentowana wokalnie, ani aktorsko (chyba), po prostu jest celebrytką. I jest w tym dobra. Wykorzystała swoją szansę, a nie każdy potrafi.2. Każdy ma jakiś talentZ pustego Salomon nie naleje? Ale nalała Kim. Jak wspomniałam - nie jest ani wybitnym sportowcem, ani naukowcem, ani aktorką czy wokalistką. Ale ma talent do marketingu. Większy niż mają wykładowcy prestiżowych uczelni, będący tylko teoretykami :) To taki trochę współczesny Midas - czego by nie dotknęła - zamieni to w złoto.3. Przekuwaj swoje wpadki w sukcesyFilm porno. Nie chcę wnikać w to, czy było to posunięcie zaplanowane czy nie. Kim zbiera za to baty chyba każdego dnia, chociaż nie do końca łapię oburzenie, bo chyba kochała się ze swoim chłopakiem? Tak czy siak - film trafił do sieci. A z sieci nic nie ginie. Skoro ludzie o tak to oglądają, to lepiej chyba na tym zarobić niż nie. Ponownie - w sieci jest MASA filmów porno, grają w nich gwiazdy branży, są różne gadżety ale to kim dostała za film tyle pieniędzy. Jakoś porno jej koleżanki Paris Hilton przeszło bez większego echa.... mimo większych możliwości finansowych tejże :)No i druga gwiazda główna tej produkcji chyba też nie odniosła większego sukcesu kasowo-medialnego4. Rodzina jest bardzo ważnaKim ma bardzo interesujący wizerunek - z jednej strony kojarzy się z seksem, z drugiej - po sesji zdjęciowej wraca grzecznie na rodzinny obiad przy wielkim stole. Z mamą, ojczymem, siostrami. Kreuje się na bardzo rodzinną osobę, wspiera swoje siostry, nie pozwala na zamknięcie się w jednej szufladce. 5. Nie krytykuj publicznieCzy to słowa płynące z serca, czy wyuczone medialnie, ale najbardziej kojarzą mi się z Kim takie zdania :Oh, I really appreciate your helpThank you So muchYou are so niceNice to meet youOh, it's so nice, thank youI tak dalej. Patrzy swoim rozmówcom w oczy, podtrzymuje zainteresowanie, publicznie dziękuje.6. Szanuj ludzi.Kim na spotkaniu z żołnierzami okazuje większe zainteresowanie niż księżna - patrzy, kiwa z uznaniem, dopytuje. Gdy pod jej domem czekają paparazzi - przystaje na minutę, pozwala zrobić sobie zdjęcia, uśmiecha się. Nie rzuca im w twarz butelkami.7. Miej swoje wadyGdy ktoś wytknął jej cellulit, powiedziała z uśmiechem, że ciastka i lody były tego warte :)8. Praca celebrytki to CIĘŻKA praca.Obrazoburcze słowa, prawda? Świat szołbizu jest raczej okrutny. Krótkie doświadczenie z grą Kim Kardashian Hollywood nauczyło mnie, że :- zawsze musisz dobrze wyglądać- musisz nawiązywać relacje z właściwymi ludźmi- trzeba bardzo rozsądnie prowadzić swoje social media- należy reklamować odpowiednie rzeczy, które są tego warte- podróże kształcą- pieniądze mogą Ci pomóc, ale same w sobie nie zbudują kariery- potrzeba na to wiele energiiZdecydowanie nie jest to życie, jakiego ja pragnę, ale bycie ciągle w formie, znanie się na modzie, pamiętanie tych wszystkich kontaktów, pojawianie się w odpowiednich miejscach o odpowiednim czasie. To nie jest łatwe. Gdyby było, to takich Kim byłoby bardzo dużo. A jest tylko jedna :)9. Podtrzymywanie ognia jest trudniejsze, niż rozpalenie ogniskaJak to możliwe, że ten ogień wciąż płonie? W tym czasie przewinęła się masa gwiazd. Wszystkie świeciły jasno, niektóre oślepiająco. A mimo to gasły i znikały po cichu. A sława Kim, mimo kryzysów, mimo wpadek - wciąż nie gaśnie. Ona sama zarabia coraz więcej i więcej, ma najpopularniejsze zdjęcie na instagramie i jest genialną reżyserką swojego życia. Na jej spektakl przychodzi więcej osób  niż na jakikolwiek inny. To ona rozdaje karty._______________W ten prosty sposób, chociaż nie marzę o życiu jakie wiedzie Kim, zyskałam do niej wielki szacunek. Jest niesamowitą business-woman. Od podstaw zbudowała silną markę jaką jest jej nazwisko. Wypuszcza kolekcje ubrań i butów, ma własne gry, filmy, show w TV. Wspiera swoją rodzinę, spełnia się jako matka i zarabia mnóstwo pieniędzy na tym, co chyba lubi. Czy to jest NIC? Z pewnością nie. Ciężko pracuje na swój sukces. Jedyne, co rzuca mi się w oczy to fakt, że na starych zdjęciach uśmiecha się całą twarzą a od pewnego czasu tego uśmiechu brak. Nie oceniam jednak osoby, bo dobrze wiem, że my widzimy tylko to, co chce nam pokazać sama Kim. Zabawne jest to, że z wyglądu Kim śmieją się głównie osoby, które same nie lubią, gdy ktoś ocenia ich wygląd. Gdy ktoś zwróci im uwagę, że to zalatuje gimbazą, zawsze odpowiedzą "a co, własnego zdania nie można wyrazić?" Równocześnie gdy ktoś wyrazi podobne zdanie o nich, odbierają to jako hejt :). Myślę, że Kim doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest banknotem studolarowym, aby podobać się każdemu. Ja chylę czoła.10. Jestem ciekawa, czego Ty możesz nauczyć się od KimWychodzę z założenia, że mądry człowiek uczy się zawsze i wszędzie, a głupiemu nie pomogą nawet mądre książki ;-). Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :)

Jak szybko i skutecznie poprawić sobie humor? :) Moje metody

ANIA MALUJE

Jak szybko i skutecznie poprawić sobie humor? :) Moje metody

Jak wyglądają szpotawe kolana? Dlaczego nie przejmuję się krzywymi nogami?

ANIA MALUJE

Jak wyglądają szpotawe kolana? Dlaczego nie przejmuję się krzywymi nogami?

O trudnych wyborach i  stroju roboczym

ANIA MALUJE

O trudnych wyborach i stroju roboczym

Kilka rzeczy, których nie wiesz o blogowaniu (a powinieneś)

ANIA MALUJE

Kilka rzeczy, których nie wiesz o blogowaniu (a powinieneś)

A gdyby został Ci rok życia? (Motywacyjny poniedziałek)

ANIA MALUJE

A gdyby został Ci rok życia? (Motywacyjny poniedziałek)

Zimowa lista życzeń...moja i siostry :)

ANIA MALUJE

Zimowa lista życzeń...moja i siostry :)

Historia Klaudii - jak została nauczycielką angielskiego w Chinach?

ANIA MALUJE

Historia Klaudii - jak została nauczycielką angielskiego w Chinach?

Zdrowe odżywianie jest tanie! Konkretne przykłady

ANIA MALUJE

Zdrowe odżywianie jest tanie! Konkretne przykłady

Bardzo często spotykam się z opiniami, że zdrowe odżywianie nie jest na kieszeń Polaka. Że drogie, że przyrządzanie zajmuje bardzo dużo czasu i nikogo na to nie stać. Moim zdaniem - jest to bzdura. Podam konkretne przykładyZaskakujące jest to, że większość osób która mówi, że soja i dziubanie kaszy jest dobre dla królików, sama spożywa tych produktów bardzo dużo. W parówkach, mortadeli, taniej wędlinie i pasztecie. Ustalmy coś na początek - ja się zgadzam, że Polacy zarabiają za mało. Jesteśmy - o ile mnie pamięć nie myli - na czwartym miejscu jeśli chodzi o ubogich ludzi...w grupie ludzi pracujących. Czyli Polak urabia się po łokcie a i tak klepie biedę. To nie jest fair i ja się z tym zgadzam.Wiem, że są ludzie, którzy czekają na to, aż na Wielkanoc będzie promocja - 5 zł z kg białej kiełbasy. Jednocześnie Ci sami ludzie uważają, że kiełbasa to w normalnej cenie jest za droga. Większość tych ludzi deklaruje, że chciałaby być uczciwie wynagradzana za swoją pracę, bo zarabia za mało.Moim zdaniem w tym rozumowaniu jest błąd - jak kiełbasa ma kosztować 5 zł? Przecież świniaka trzeba nakarmić, utuczyć, zabić, rozdzielić, wybrać mięso, przetworzyć je i przyprawić. Potem trzeba jeszcze dowieźć to do sklepu i sprzedać, więc w cenę wchodzi marża. Przy każdym z tych procesów pracuje człowiek. Jeśli kiełbasa ma kosztować piątaka, co już się nie kalkuluje, to aby utrzymać tę cenę, ograniczy się wydatki na pensje.Brzmi nierealnie? A jednak, na samym początku prywatyzacji zakładów, pojawiła się w Polsce firma Malma, przejmując upadające zakłady produkcji makaronów. Na samym starcie podwyższono wynagrodzenie pracowników o 100% i ubezpieczono ich prywatnie. Jak na tamte czasy - niespotykane. Malma tworzyła najlepsze makarony (zostały okrzyknięte najlepszymi na świecie, oburzyło to Włochów, tak samo, jak reklama z Sophią Loren!), produkowała nowocześnie i przy użyciu dobrych surowców oraz wynagradzała swoich pracowników dużo lepiej, niż jakakolwiek inna firma z tej branży. Win-win-win i wszystkie strony zadowolone? Byłoby pięknie, gdyby Polska nie uruchamiała ciągu skojarzeń - ZUS-złodziejstwo-korupcja-układy. Nasze cudowne państwo zrobiło wszystko, aby Malmę zniszczyć. (historia jest bardzo szczegółowo opisana np. tutaj)Wracając jednak do tematu - załóżmy, że nasz budżet na żywność jest nieprzyzwoicie niski. I ustalmy, że gloryfikacja mięsa jest jednym wielkim mitem - jemu go dużo za dużo! Mówi się, że "chłop ziemniakami się nie naje", ale jeśli się zastanowimy, to "chłop" nigdy nie jadł tyle mięsa co dzisiaj. Od dawien dawna, podstawą diety na naszej szerokości geograficznej były wszelkiego rodzaju kasze. Świnkę zabijało się na święta, kurę na niedzielę. A jeszcze wcześniej, to już w ogóle rzadziej. Mięso jedli głównie możni i kler (Tomasz z Akwinu, zwany przez katolików świętym, był tak spasiony, że miał specjalne wyżłobienie w stole, aby mieścił mu się brzuch). Nadmiar białka prowadzi między innymi do zakwaszenia organizmu, osteoporozy, migren, kamieni nerkowych i osłabienia.Człowiek powinien zjadać ok 0.8-1g białka na kg masy ciała.  1g białka Przyjmijmy pesymistycznie, że jesteśmy facetem pracującym fizycznie i potrzebujemy dwa razy tyle. Ważymy 80 kg.2g białka x 80 kg masy ciała = 160 g białka dziennie. Zakładam jednak, że jesteś kobietą, nie ważysz 80 kg i nie pracujesz jako górnik. A nawet jeśli ważysz i aż 50%  białka które zjadasz pochodzi z mięsa, to potrzebujesz tylko 40g białka mięsnego dziennie. To mniej niż 200g grillowanej piersi kurczaka. A zakładam, że przeciętny czytelnik tego bloga je mięso także poza obiadem, np. w postaci wędliny na kanapce.Szczegółowo zawartość białka w różnych produktach można sprawdzić na tej stronie : http://www.ilewazy.pl/produkty _________Ustaliliśmy już, że dieta opierająca się głównie na mięchu nikomu nie służy i wcale nie trzeba tak dużo jeść.Mogę więc przejść dalej.Dobrym pomysłem na tanie i zdrowe obiady są zupy. "Zupą się nie najem" jest u nas utarte kulturowo, bo w niektórych domach zupa pojawiała się przed drugim daniem i była zwyczajnym, wodnistym płynem. Jeśli nie najadasz się zupą, to nigdy nie jadłeś zupy ;)). Dobra grochówka czy zwyczajna zupa z kaszą jaglaną zamiast makaronu syci naprawdę porządnie. Nie mówiąc już o zupach z soczewicy. Ja zawsze mam ugotowany wielki garnek zupy i zjadam ją sukcesywnie przez cały tydzień (chyba, że ktoś mi wyjada, wtedy znika w jeden dzień :)). Zupa czasem jest głównym posiłkiem, a czasem tylko jednym z wielu, ale jeśli jadłam zupę, to nie potrzebuję aż tak dużego "drugiego dania".Jeśli lubisz kotlety, to zamiast kupować tanie mięso z soją, kaszą manną i szprycowane nie-wiadomo-czym, kup go połowę mniej, ale porządnego i zainwestuj w kilogram kaszy jaglanej (5 zł) i zrób mielone pół-na-pół, mięso z kaszą (tak jak gołąbki robi się z ryżem).Gwarantuję Ci, że smak jest lepszy, cena niższa, a nasycisz się dużo bardziej :). Robiłam ten eksperyment na imprezie "składkowej" (każdy przynosi coś do jedzenia) i:- nikt nie zauważył, że w mielonych jest kasza- wszystkim smakowały- zostały uznane za bardzo sycąceKilogram kaszy jaglanej to bardzo, bardzo dużo. Np. na ten niesamowity pasztet jaglany (mój ulubiony przepis), przypada tylko jedna szklanka ugotowanej, czyli 1/2, może 3/5 szklanki suchej kaszy.Sycące i treściwe obiady to także zapiekanki z makaronami i kaszami, albo miksem obu. Np. ja bardzo lubię cannelloni ze szpinakiem i kaszą jaglaną (gotuję i mieszam) ale rurki makaronu cannelloni są całkiem drogie (jak na najniższą krajową), więc spokojnie można w żaroodpornym naczyniu ułożyć makaron "łazanki" i przełożyć go szpinakiem, kaszą jaglaną, jakimś sosem czy nawet mięsem, miksem tego wszystkiego - co kto lubi. Smak rurek czy cannelloni  jest ten sam, ser i tak spaja makaron. Zapiekanki makaronowe wychodzą tak samo dobrze ze świderkami i każdym innym makaronem, więc nie trzeba bawić się w lasagne.Kotlety warzywne - bardzo smaczne! Np. z kapusty i ziemniaków, albo z marchwii, cukinii, kalaforia.Warzywa można miksować z kaszami albo mięsem, podnosimy zawartość składników odżywczych i jest pysznie.Beware of little expenses. A small leak will sink a great ship.Benjamin FranklinTak naprawdę, to małe wydatki niszczą nas budżet.Np. 15 gram cukru wanilinowego to ok. 60 groszy. 150 gram, czyli pół szklanki to już 6 zł.Laska wanilii  - 1,50 zł, ksylitol kosztuje ok 22 zł za kilogram, czyli mniej niż 2,50 za pół szklanki. Blendujemy i za 4 zł mamy wypasiony, najzdrowszy na świecie cukier waniliowy. Bo wanilinę izoluje się z krowiego kału. Smacznego.Analogicznie ze słodyczami, zamiast kupować często batoniki po 2 zł, mogę zrobić na weekend wypasione ciasto.Rada: takie rzeczy jak kasza jaglana, amarantus, brązowy ryż czy ksylitol lepiej kupować w dużych opakowaniach, bo cena jednostkowa jest dużo mniejsza :) Gwarantuję, że jeśli zamiast taniej 20 dag "wędliny" z MOMu (mięso oddzielone mechanicznie, czyli skóry i resztki jak z gifu parówkowego) kupisz 10 dag dobrej szynki, to najesz się nią bardziej (ostatecznie w tych 10dag będzie więcej "treści" niż w 20 dag tamtej).Ja jem bardzo mało mięsa, ale jeśli je jem, to jest to mięso dobrej jakości.Ponadto wystarczy jeść sezonowo, a zimą kupować mrożone warzywa. Rukola cały rok może rosnąć na parapecie. Zdrowe odżywianie to nie tylko kupowanie bio, organic i odmawianie sobie wszystkiego. Ortoreksja jest równie groźna! Na początek po prostu lepiej wyrzucić z diety śmieci. I tyle.Oszczędzając 5 zł na kiełbasie, za 3 miesiące zapłacisz 50 zł za leki, a za 30 lat zostawisz na nie całą emeryturę. przypomnę, że mamy w Polsce problem ludzi otyłych i niedożywionych jednocześnie. Najadają się do syta, ale nie dostarczają sobie z pożywieniem odpowiednich substancji.Mogę rozwinąć temat, ja skupiłam się na rzeczach wysokokalorycznych, bo takich potrzebuje mój organizm. Tutaj więcej o mojej "diecie"A gify pochodzą z tumblr :) Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :)

100 dni bez spodni - jak wyzwanie pomogło mi poukładać siebie

ANIA MALUJE

100 dni bez spodni - jak wyzwanie pomogło mi poukładać siebie

Jak pozbyć się strachu przed tym, co powiedzą inni?

ANIA MALUJE

Jak pozbyć się strachu przed tym, co powiedzą inni?

  Co robić, gdy blokuje Cię strach przed tym, co powiedzą inni? Chcesz założyć własny biznes, zamiast iść na studia, ale boisz się reakcji. Chcesz odezwać się na zajęciach, ale powstrzymuje Cię strach przed spojrzeniem. Masz inne zdanie niż znajomi. Ale milczysz i przytakujesz im. Typowe. Ale nie nieuleczalne.Jeśli liczysz, że mój tekst sprawi, że przestaniesz się bać - przeliczysz się. To Ty sam musisz to zrobić. Jeśli naprawdę nie będziesz tego chcieć, to milion tekstów i psychologów Ci nie pomoże.Wiem tylko tyle, że sama kiedyś taka byłam. Bałam się ocen, więc unikałam dyskomfortu jaki się z nimi wiązał, podejmując stadne decyzje. Spełniając oczekiwania rodziców, nauczycieli, znajomych i mniej znajomych, często obcych, nic nie znaczących dla mnie ludzi.   Aż zrozumiałam dwie rzeczy - że pozwalając sobie na bycie taką życiową cipą, daję tym ludziom nad sobą władzę. Pozwalam im pociągać za sznureczki mojego życia. Decydować o tym, jak się czuję, jaki mam nastrój.Druga rzecz jaką zrozumiałam, szybko stała się moją dewizą.Argumentem zła jest tłum.Jeśli ktoś chce uzasadnić głupią, złą, niegodną człowieczeństwa decyzję, to powie "bo wszyscy". "Bo tak jest od zawsze" "Bo tak działa świat".Błąd. Mój świat działa na moich zasadach.W strachu przed tym, co powiedzą inni, mamy dwie strony. Innych i nas samych.Inni będą oceniać zawsze. Bo im wygodnie, bo to łatwe, bo sami boją się ocen i wiedzą, że najlepszą obroną jest atak. Tego zmienić nie mogę, to jest czynnik niezależny ode mnie.Ale druga strona to ja i moje emocje, moje zachowanie i moje odczucia mogę zmienić w 100%. Bo to ja decyduję, jak reaguję na to, co inni mówią.Pierwsza sytuacja, która mnie obudziła - bierzmowanie, trzecia klasa gimnazjum. Nie jestem katoliczką, z religii wypisać się nie można było (byłam naiwna i dałam się oszukać szkole:))... nagle bierzmowanie stało się tematem numer jeden. Jako osoba, która jest wierząca, ale nie religijna,  nie chciałam mieć nic wspólnego z jakimś panem w sukience który odprawi nade mną swoje czary. Rodzina, szczególnie babcia - wszyscy oczekiwali, że pójdę do tego bierzmowania. Bo wszyscy. Bo wstyd (babci). Bo ludzie powiedzą. Bo tak się robi. Bo co Ci szkodzi.Okazało się, że katolików tylko z nazwy jest trochę więcej. Były osoby, dla których bierzmowanie było ostatnim kontaktem z kościołem ("odbębnisz i po sprawie"). Poszły dla świętego spokoju.Czy ich oceniam? Nie. Ale  gdybym ja zachowała się w ten sposób, nie mogłabym  spojrzeć w lustro. Byłabym w swoich oczach najtańszą z dziwek, zwykłą, tanią kurwą. Myślę samodzielnie, nie jestem katoliczką, satanistką, buddystką, protestantką, muzułmanką. Pójście do bierzmowania w zamian za spokój, prezenty i dobrą ocenę z religii byłoby dla mnie zwykłym kurestwem.Czy mnie oceniali? Oczywiście.Czy się tym przejęłam?Nie. Już nie.Bo w życiu jest tak, że ponosimy konsekwencje swoich czynów. Niepochlebna ocena była naturalną konsekwencją tej decyzji. I ja to akceptuję. Akceptuję to, że komuś może się to nie podobać. Akceptuję to, że inni myślą inaczej.Drugą rzeczą, która wyzwoliła mnie z tego irracjonalnego strachu była moja choroba. Generuje ona setki niekomfortowych sytuacji. Gdy po wyczerpujących badaniach w szpitalu nie ustąpiłam w autobusie miejsca starszej kobiecie, patrzyli na mnie jak na debilkę.Niech patrzą - oceniają tylko podstawie czubka góry lodowej, który widzą. Nie wiedzą o tym, że wcześniej zemdlałam i godzinę dochodziłam do siebie. Nie muszą wiedzieć. Oceniają na podstawie szczątkowych danych, ich równanie ma niewłaściwe dane, więc ich wynik jest błędny.Mam to gdzieś.Kiedy muszę porządnie sobie kaszlnąć, nie będę czekała na dogodny moment - nie pozwolę sobie na stawianie komfortu grupy wyżej niż moje zdrowie. Oczywiście w większości sytuacji staram się roić to taktownie, wyjść na zewnątrz itp., ale kiedy się nie da - moje zdrowie jest na pierwszym planie.Kiedyś natknęłam się na bardzo dziwny eksperyment. Wydał mi się totalnie idiotyczny. Ale wiem, że nie ocenia się smaku potrawy, której się nie spróbowało. Postanowiłam więc go sprawdzić, zanim wydam swoją opinię #hehe #ale #bullshit #lol. Okazało się, że ten eksperyment zmienił moje życie. I działał. Nie zastanawiałam się, czy opisać go w książce - wiedziałam, że część osób po przeczytaniu przypisze tagi  #hehe #ale #bullshit #lol mnie i mojej książce, dokonując projekcji swoich emocji. Spoko. Akceptuję to. Ich zdanie nie ma dla mnie znaczenia.Jeśli jestem czekoladowym plackiem, a mój smak oceniają osoby, które nie miały tego placka w ustach, to ja mam ich opinię totalnie gdzieś. Ocenianie książki, której się nie przeczytało, jest jeszcze głupsze niż ocenianie jej po okładce. Ocenianie filmu, którego się nie zna, osoby o której nie ma się pojęcia, czekolady, której się nie jadło jest pozbawione sensu. A mnie zachowania ludzi, których postępowanie pozbawione jest sensu, totalnie nie interesuje.Czy ludzie mnie oceniają? Zapewne cały czas to robią. Czy jestem bezkrytyczna? Absolutnie nie! Wiem, że są obszary życia, nad którymi panuję trochę słabiej. Potrzebuję konstruktywnej, szczerej, rzetelnej krytyki. Np. tekstem ratunku nie mam stylu, sama wręcz o nią poprosiłam. Czy przyjęłam krytykę bezkrytycznie? Oczywiście, że nie :). Wiem jednak, że oceny dokonywane przez innych są na potrzebne i chętnie z nich czerpię.Jest taka prosta zasada : zamień wadę na zaletę.I ja się jej trzymam. Bo na 100 głupich uwag, może paść jedna, w której będzie ziarno prawdy, albo nawet cała prawda. Jakiś punkt zaczepienia, który stanie się punktem zwrotnym w moim życiu.  _______________Ania! Konkret!Nie ma konkretu, nie ma recepty. Po prostu zdecyduj, czy chcesz pozwalać innym na to, aby władali Tobą, Twoim życiem, Twoimi wyborami. Czy ich opinie są tym, co jest dla Ciebie istotne. Czy pozwolisz im się blokować. Jeśli chcesz to zmienić - zacznij od maleńkich rzeczy. Załóż ulubione i niemodne spodnie. Idź pobiegać w ruchliwym miejscu.Prawdopodobnie nawet na Ciebie nie spojrzą. Bo są zbyt zajęci swoim życiem. I strachem przed tym, że to oni są właśnie oceniani.Być może zachwycasz się tym filmikiem:Może nawet byś klaskał. Ale jeśli przez resztę dnia siedzisz na pudelku i oceniasz ludzi, których nie znasz, to jesteś hipokrytą ;)) Jest wielka różnica między ocenianiem czyjegoś konkretnego zachowania, a ocenianiem człowieka. Zanim uzyskasz wynik swojego równania, zastanów się, czy masz wystarczającą ilość danych.PS. nie chciałam powielić informacji z tekstu : Ludzie zawsze będą mieć "ale". Idź do przodu. Jeśli czujesz niedosyt, to tam zajrzyj.Pełna wersja grafiki reklamowej z nagłówka : tutajreszta : tumblr Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :)

Jak łatwo poprawić sprawność mózgu i koncentrację.

ANIA MALUJE

Jak łatwo poprawić sprawność mózgu i koncentrację.

Odkryłam grę, której szukałam całe życie. Wreszcie ktoś ją dla mnie wymyślił!       Nie jestem typem gracza,chociaż doceniam walory edukacyjne gier. Zmagam się natomiast z nawracającymi problemami z koncentracją. Za każdym razem po "chorobie" (nie tej przewkłej-od-urodzenia-i-nieuleczalnej, tylko przeziębieniu itp.) czuję się - nie bójmy się tego słowa - tępa.Myślę i kojarzę wolniej. Czuję się mniej bystra, lekko ociężała i ospała. Pozdrawiam uszkodzony wieki temu błędnik i sprawczynię zamieszania - gentamycynę. Wielkie dzięki! :)A tak na poważnie, to mam dwie opcje :- nie robić z tym nic- walczyć W moim domu zawsze były puzzle, kostki rubika, jakieś łamigłówki i inne rzeczy, które sama intuicyjnie lubiłam. Z wiekiem zaczęłam korzystać w kryzysowych momentach z Lumosity, ale jest płatne i jakoś nie przedłużyłam sobie konta. Potem grałam chwilkę w Doodle God i Cut the rope 2. Wszystkie te narzędzia były fajne, ale nie miały tego czegoś.I oto powstało. Cudo. Prawie ideał.Brain warsGra jest niesamowita. Nie jest grą, a szeregiem dość prostych zadań. Na podstawie naszych wyników, rosną wykresy aktywności naszego mózgu. Punktujemy za pamięć, koncentrację, dokładność itp.Jak widać - zaczęłam z małym móżdżkiem ;-)) Z czasem awansuje się wyżej. Ja mam obecnie wielką asymetrię. Zawsze miałam problem z czasem reakcji. Jestem jedną z tych osób, która piłkę do kosza/siatki widziała dopiero wtedy, kiedy uderzała mnie w głowę ;-) Oraz jedną z tych osób, które na dźwięk słowa "uważaj" robią dokładnie to, czego nie powinny. Obliczenia w pamięci też nie są moją mocną stroną. Nigdy nie były, jestem typem człowieka, który zawsze notuje, podlicza coś pisemnie, rysuje najprostsze wykresy.Nie jest najlepiej, ale jest lepiej.W gierkach niesamowite jest to, że są naprawdę proste. Ale z ograniczonym czasem jest śmieszniej. To, co jest czynnikiem, którego zawsze mi brakowało, to tryb multiplayer. Zawsze gramy z kimś. To podkręca atmosferę ;-) Na szczęście appka jest minimalistyczna i nie ma w mniej miejsca na dyskutowanie z przeciwnikiem - możemy mu tylko wysłać emotkę :).Nasze wyniki są na bieżąco aktualizowane. Ja jestem kotem, który nie może przeobrazić się w psa - brak mi punktów za pamieć i...kalkulacje :). Co więcej - w rankingu znajomych jestem ostatnia! :D Pierwszego dnia z ligi D awansowałam do B (jest jeszcze A i ekstraklasa) i jakoś ciężko idzie mi wbijanie punktów.Gry nie są skomplikowane. Polecam najpierw skorzystać z opcji treningu (bez drugiego gracza), dobrze je poznać i wtedy pobawić się w rywalizację. Dla mnie najtrudniejsze jest "follow the leder" i "unfollow the leader". Strasznie słabo mi idą.  W czym tkwi sekret? Chyba w prostocie. Jeśli miałabym określić ją jednym słowem, byłaby to  właśnie. prostota. Intucyjna appka, przyjazna dla oka. Nie wiesza się, podlicza wyniki.Ma 3 potecjalne wady:wada numer 1: aby grać (nawet w opcji treningowej) trzeba być onlinewada numer 2:  Dodatkowe monety wymieniane na życia są bardzo drogiewada numer 3 : życia regenerują się wolno.Ale jest w tym sens -  nie można trenować cały czas, potrzebne są przerwy :).jestem oczarowana, ponieważ aplikacja jest ideałem, którego poszukiwałam całe życie. Bardzo się zdziwiłam, ze ktoś go w końcu wymyślił. Póki co - najwięcej rywali jakich można spotkać w grze pochodzi z Azji. Wcale mnie to nie dziwi :).oficjalna strona : http://brainwarsapp.com/zdjęcia : moje screeny, plus promocyjne zdjęcie  z telefonem z oficjalnego profilu gry na FB.Pod screenem na instagramie w komentarzach jest kod, który można wpisać, aby zagrać pojedynek ze mną ;-)Polecam z całego serca ;-) 10/10. Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :)

Kuracja Fitocell : moje wrażenia i fajny konkurs

ANIA MALUJE

Kuracja Fitocell : moje wrażenia i fajny konkurs

Jak wiecie - nie znam się na włosach. Od kiedy zniszczyłam je genialną akcją brąz-czerń-blond-brąz, pogodziłam się z faktem, że włosy są nieodwracalnie zniszczone. Tymczasem okazało się, że nie tak całkiem ;-)Pod koniec września wspomniałam, że zaczynam stosować nową  kurację marki seboradin FitoCell. Składa się ona z z produktów: szamponu, maski do włosów i serum do wcierania w skórę głowy, bez spłukiwania. Gdy dostałam propozycję jej  przetestowania, miałam mieszane uczucia. Cudownych, innowacyjnych i jednych w swoim rodzaju produktów z "rewolucyjną formułą" jest na rynku cała masa. Założę się, że gdybym włączyła teraz telewizję, te hasła padłyby w 90% reklam dotyczących kremów, szamponów i innych produktów związanych z pielęgnacją. Hasła na mnie nie działają :)To, co mnie skusiło, to możliwość przebadania profesjonalną mikrokamerą włosów i skóry głowy, która pokazuje obraz z 200 krotnym powiększeniem. Mam duży problem z doborem odpowiedniej pielęgnacji. Z dwóch powodów :- jestem pod tym względem bardzo leniwa. Wiem, że jest masa wartościowych blogów włosomaniaczek i wiedza jest na wyciągnięcie ręki, ale trzeba się do niej dokopać i przefiltrować ją pod siebie. Szczerze? Nie mam na to tyle czasu, ani specjalnej chęci. Czasami lubię gotowe rozwiązania :)- mam problem z samodzielną oceną stanu skóry głowy. Włosy są zniszczone, ale moja skóra jest dość problematyczna. Podrażnia mnie prawie każdy szampon, skóra często mnie swędzi, a produkty dogłębnie oczyszczające tylko wzmagają efekt, bo skóra robi się ekstremalnie sucha. Z kolei włosy wymagają specjalnej troski, bo zostały wielokrotnie ostro rozjaśnione. Inne są te u nasady (naturalne) a jeszcze inne te na końcach. Jak widać - całkiem się w tym pogubiłam. Pięknie widać to na dramatycznej diagnozie z mikrokamery.___________Pod koniec września rozpoczęłam kurację.Przez pierwsze dni nie byłam systematyczna - przyzwyczaiłam się, że myję głowę wieczorem, z mokrymi włosami odpowiadam na maile/komentarze i kładę się spać. A tutaj musiałam wszystko zmienić, bo serum nakłada się wieczorem, a zmywa rano :).Serum zamknięte jest w tubkach po 6g.  Ma żelową konsystencję i całkiem przyjemnie pachnie. Wciera się je w skórę głowy, zostawia na noc i rano zmywa. Najlepiej szamponem z serii, aby wzmocnić efekt działania. 2-3 razy w tygodniu na umyte włosy nakłada się maskę Fitocell, a po 5 min spłukuje się ją wodą.Kiedy po jakimś tygodniu w końcu przestawiłam się na poranne mycie włosów, poszło już z górki ;)Miałam spore obawy, że serum obciąży włosy, tymczasem jego wcieranie stało się bardzo przyjemnym rytuałem. Wcierałam je opuszkami palców, delikatnie masując skalp. Bardzo relaksujące uczucie, pozwala pozbyć się stresu i odprężyć się przed zaśnięciem.Rano myłam głowę i po sprawie :). Kurację stosowałam krótko, zostało mi jeszcze 1,5 tubki serum, bardzo dużo szamponu i ponad połowa maski. Moje wrażenia? Włosy (te nowe, niefarbowanie) stały się mocniejsze. Przestały się plątać, stały się śliskie i wyraźnie gładsze. Skóra głowy bardzo się uspokoiła, miałam wrażenie, że serum przynosi jej ukojenie. Odniosłam wrażenie, że jest nawilżona. Włosy spalone rozjaśnianiem nadal są spalone, ale stały się bardziej sprężyste i przestały się plątać oraz zbijać w strąki. Mogłam też podciąć mocniej końce, bo włosy zaczęły dużo szybciej rosnąć :-).  Problem wypadania przestał istnieć.Dodatkowo zaobserwowałam niesamowite wzmocnienie się paznokci. Stały się twarde, a skórki mocno nawilżone. To ciekawe, bo opuszki palców miały kontakt z serum tylko jakieś 2-3 minuty dziennie. Zachęcona efektami wtarłam pozostałe na palcach serum w przesuszoną skórę na nosie, która po katarze stała się twardą, czerwoną skorupką. Rano była prawie jak nowa!Ponieważ subiektywne odczucia mogą mylić, a ja nie jestem w stanie pokazać Wam efektu na zdjęciach, pojechałam specjalnie do Poznania na drugie badanie mikrokamerą,żeby zobaczyć efekty działania kuracji Seboradin FitoCell ;-) Oto efekty:Nic Wam to nie mówi, prawda? Pokazuję zdjęcia przed i po :przed:po:I jeszcze włosy :Samo badanie było ciekawym doświadczeniem. Jeśli jesteście z Poznania (lub dojazd nie stanowi problemu) będziecie mieć okazję w nim uczestniczyć ;-) Co takiego rewolucyjnego jest w produkcie? Opracowała go specjalistka Seboradinu o pięknych włosach,  Małgorzata Bajerska. Tak na marginesie dodam, że w Seboradinie pracują sami niesamowicie kompetentni, uśmiechnięci ludzie o zdrowych, lśniących włosach. Ma się wrażenie, że warto im zaufać ;)Korzystając z okazji, pozadawałam kilka pytań.Produkty zostały skomponowane tak, aby zapobiegały wypadaniu włosów spowodowanym różnymi czynnikami. Nie ważne, czy chodzi o wypadanie po ciąży, na tle hormonalnym czy związanym z jesienią. Recepturę opracowano tak, aby była to kuracja o szerokim spektrum działania.Nazwa FitoCell, bo sekretem jest ekstrakt z komórek macierzystych jabłoni szwajcarskiej. I znowu - wszystko jest dokładnie przemyślane. Jabłoń szwajcarska to gatunek na wyginięciu, bo rodzi bardzo kwaśne, niesmaczne jabłka. Ale okazało się, że jest to drzewo, które wyjątkowo wolno się starzeje, owoce późno się marszczą i jakoś cudownie nie reaguje na upływ czasu tak samo, jak inne rośliny.Komórki macierzyste pozyskuje się z samego jabłka, więc nie ma szans, że drzewo na tym ucierpi (całkiem odwrotnie, niż w przypadku tego sławnego produktu z "mink oil", czyli olejem pozyskiwanym z małych, puchatych norek...). I znowu - to, że są to komórki macierzyste z tej konkretnej jabłoni nie jest przypadkowe, bo badania wykazały ich wyjątkowy wpływ na cebulki włosów. Inne komórki macierzyste działają na skórę, inne na włosy, więc decyzja jest w 100% przemyślana.Ekstrakt z komórek został zamknięty w liposomach, które umożliwiają im penetrację wgłąb skóry głowy i uaktywnienie się w odpowiednim momencie.Opakowania także zostały dokładnie przemyślane - maska znajduje się w tubie, dzięki czemu nie muszę się denerwować, że nie mogę otworzyć jej mokrą ręką. Wiem, że wiele osób lubi, jak produkty mają przejrzyste opakowania i widać ubytek - tym razem są zamknięte w białych, nieprzezroczystych opakowaniach, aby chronić substancje, przed światłem. Na światło wrażliwe są komórki macierzyste.Ja jestem z kuracji bardzo zadowolona.Jedynym potencjalnym minusem może być cena.Maska kosztuje 39.90 zł (150 ml), szampon 39.90 zł za 150 ml a serum 94.90 zł.Wynika ona z tego, że ekstrakty są dość drogie (proces pozyskiwania komórek macierzystych z jabłka jest bardzo czasochłonny) . Moim zdaniem zdecydowanie warto.Jeśli macie ochotę się przekonać, czy kuracja rzeczywiście jest skuteczna, zapraszam do udziału w konkursie.Regulamin:1. Odwiedź stronę sklepu internetowego marki : http://www.seboradin.pl/produkty22. Napisz w komentarzu, jaki produkt najbardziej chciałbyś wypróbować. Forma i długość komentarza dowolna.3. Polub mój blog na facebooku : https://www.facebook.com/Aniamaluje lub zostań jego  obserwatorem. Koniecznie polub też fanpage Moc Włosów - jeśli nie uda się wygrać tym razem, może wygrasz w jednym z konkursów, które często są na nim organizowane.Konkurs trwa do piątku, 7.11.2014 do godziny 23:59.Nagrody to :1 miejsce - kuracja FitoCell2 i 3 miejsce -  dowolna 3 etapowa kuracja (szampon, balsam bądź maska i lotion bądź ampułki) o wartości nie przekraczającej 100 zł.Dodatkowo, każdy ze zwycięzców będzie mógł skorzystać z profesjonalnego badania mikrokamerą w siedzibie firmy z Poznaniu.Takie spotkanie połączone jest z fachową konsultacją na temat stanu skóry głowy i włosów, oraz doborem odpowiedniej pielęgnacji. Z całego serca polecam! Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :)

Jesteś ćmą, czy światłem?

ANIA MALUJE

Jesteś ćmą, czy światłem?

5 naturalnych sposobów na przeziębienie (naukowo potwierdzonych)

ANIA MALUJE

5 naturalnych sposobów na przeziębienie (naukowo potwierdzonych)

Szukam stylu - odcinek drugi

ANIA MALUJE

Szukam stylu - odcinek drugi

100 powodów, aby kochać Queen

ANIA MALUJE

100 powodów, aby kochać Queen