Nogi, Sponge Bob, Wilno i masaż pośladków

ANIA MALUJE

Nogi, Sponge Bob, Wilno i masaż pośladków

Cała prawda o jakości ubrań z Chin (sheinside, choies, romwe itp.)

ANIA MALUJE

Cała prawda o jakości ubrań z Chin (sheinside, choies, romwe itp.)

Na liczne prośby, postanowiłam opisać jak w rzeczywistości wygląda jakość tych chińskich ubrań, które czasami zamawiam ;-). Czasami niesłusznie piszecie, że nie wierzycie w zakupy z Chin, bo kupiliście kiedyś "Japan Style" na allegro. Cóż, zakładam, że zakupu dokonaliście u Polaka - jeszcze nigdy nie oszukał mnie Chińczyk! Opiszę to na konkretnych przykładach. Każda rzecz ma dokładnie podany materiał oraz wymiary mierzone na płasko. Nie patrzymy na to, czy rozmiar to "M" czy "S" tylko każdorazowo sprawdzamy wymiary. Zazwyczaj wszystko się zgadza, ale wymiar jest ważniejszy niż zdjęcie. Raz kupiłam za krótką sukienkę, której wymiary się zgadzały, ale na zdjęciu wydawała się dłuższa... pominęłam fakt, że modelka była azjatyckiego pochodzenia, więc była niższa i sukienka inaczej się układała.Te ubrania to NIE JEST japan style. To jest dokładnie to samo, co kupujecie w galeriach handlowych za większe pieniądze. Ubrania są często szyte w tych samych szwalniach, zazwyczaj w europie są tylko wzbogacane metką i 4x wyższą ceną :DOto prsyklad ;Spódniczka;Link do spódniczki : (klik!).Metka:Oprócz kartonikowej metki, wszyto też papierową. Na metce widnieje napis INDITEX.Zacytuję za wiki:Inditex (Inditex, Industrias de Diseño Textil, S.A.) - firma odzieżowa pochodząca z Hiszpanii. Posiada 6.249 sklepów w 86 krajach. Flagową marka Inditexu jest Zara, której pierwszy sklep powstał w 1975 roku. Pozostałe marki to Pull&Bear, Bershka, Stradivarius,Oysho, Zara Home, Massimo Dutti oraz Uterqüe. Zarząd Inditex znajduje się w miejscowości Arteixo w prowincji A Coruña w hiszpańskiej Galicji. Firma zatrudnia 89 tys. pracowników i osiągnęła przychód ponad 8 mld € (2006).Śmiesznie, co? O ile się nie mylę, to czarna jest obecnie w ofercie reserved :-)Moim zdaniem, jeśli już kupujemy towar z Chin (zapewniam, że 90% rzeczy które masz w domu pochodzą z Chin lub surowce które zostały użyte do ich produkcji są chińskie) to lepiej płacić tak, żeby te pieniądze zostały w Chinach niż przepłacać w galeriach. Ale ludzie dzielą się na patriotów (nierzadko przy okazji ksenofobów) oraz kosmopolitów. Ja czuję się obywatelem świata i nie widzę powodu, dla którego mam traktować kogoś w sposób uprzywilejowany bo urodził się w Polsce a nie w Chinach. Bez jaj, na takie rzeczy nie mamy wpływu. ;-)Jako ciekawostkę dodam, że przeciętny Chińczyk ma lepsze warunki życia niż Polak (wg. badań). Tania siła robocza jest możliwa, ponieważ w Chinach więźniowie PRACUJĄ. Pracujących więźniów jest więcej niż robotników w Polsce.  Ja sama chętnie wysłałabym pedofilów i innych zwyrodnialców do ciężkiej pracy na rzecz rozwoju naszego kraju. Nie podoba mi się sytuacja, kiedy to my płacimy za utrzymanie takich ludzi...PS. część tych rzeczy kupiłam za własne pieniądze, część dostałam w ramach testów. Wybrałam więc rzeczy, których normalnie bym nie kupiła, a miałam okazję za darmo przekonać się czy czuję się w nich fajnie ;-)  Nie mieszajmy też dwóch systemów walutowych - ceny są w dolarach, ale pamiętajmy, że najniższa płaca w USA to 7.25 $ za godzinę. Na bluzkę za 10$ pracuje trochę ponad godzinę. Polak zarabiający 6 zł za godzinę , na tę samą bluzkę pracuje godzin sześć. A zazwyczaj kupuje ją w galerii za 2-3x tyle i pracuje na nią dwa dni. Jest różnica.Warto zapamiętać : Rzeczy kosztują tyle, ile czasu na nie zarabiamy. Ja liczę sobie "ile godzin pracy mnie to kosztuje?". To mi mówi więcej niż kwota w PLN...Od razu uprzedzam, że jeśli oglądaliśmy jakiś ciuszek na jednej ze wskazanych stron będąc zalogowanym, to po 2-3 dniach na maila dostajemy zniżkę 20% na te ubrania ;-))). Przy darmowej wysyłce to jest fajne, tym bardziej, że rabaty są bardzo często! Osobny rabat jest też na profilu sheinside na instagramie :-)Zresztą - wszystko opisałam w tekście "Jak kupować z Chin".Spódnica : jakość: pierwsza klasawymiary : zgadzają sięmogłaby wisieć w : Zara, MangoBluzka/tunika  w paski : klik  jakość: normalna, zgodna z materiałem i lepsza niż cenawymiary : zgadzają sięmogłaby wisieć w : H&M, BershkaJeansowa koszula (klik)Wymiary i wszystko zgodne, świetna jakość. Uroczy detal w kwiatki (lepiej widać na stronie sklepu) solidne zatrzaski. Spokojnie mogłaby wisieć w H&M, Straidivariusie, Pull and Bear itp. i kosztować więcej ;) Plamkę na zdjęciu zrobiłam zmywaczem do paznokci i zauważyłam dopiero teraz :(Spódnica : Klik Namawialiście mnie na krótszą wersję spódniczki w róże. Jestem mega zadowolona, wymiary się zgadzają, leży świetnie. jest węższa w talii niż ta midi i chyba jednak wolę mini! Dzięki za rady ;-) Jest przeurocza i będę w niej śmigać wiosną i latem do oporu :)) Jakość bez zarzutu!Sukienka : klik . Tutaj też wymiary się zgadzają, wszystko jest ok....ale poliester to poliester :D Na zdjęciu np nie widać, ze kokornka jest sztywna i świecąca pod wpływem flesza, a nie matowa.  Mimo to...jestem bardzo zadowolona! Na modelce wygląda nieco inaczej - albo nie posiada ona biustu, albo ma krótki tułów :DSzal : klik  - szybko stał się moim ulubionym szalem :)). Bardzo sildny, mięciutku, świetnie grzeje. Nie oszczędzano na materiale i mogę się nim kilka razy omotać, zarzucić go na plecy. Drobiazg,  a noszę codziennie ;-)Bluza ze Sponge bobem (klik) - część napisała, że jest jak pidżama, ale ma zdecydowanie materiał bluzy. Gdyby była żółta (jest też taka wersja) pewnie kojarzyłaby się z bluzą :D Mega poprawiacz humoru, mięciutka, nadruk nie odłazi, super!Podsumowując moje wrażenia : jakość ubrań jest taka sama jak w galeriach. Raz trafimy na coś fajnego, innym razem trzeba liczyć się z tym, że to nie jest ubranie na wieki. Chociaż ku mojemu zaskoczeniu - póki co, wszystkie ubrania przeżyły pranie bez szwanku. Nadruki, szwy, materiał - wszystko trzyma się na miejscu.Każde ubranie zapakowane jest w oddzielny woreczek z zamkiem typu zip lock. Niestety ubrania przychodzą strasznie pomięte - są pięknie złożone, ale lecą do nas przez pół świata a w tym całym łańcuszku najgorzej działa chyba poczta polska :DMoja rada : zanim kupisz np. spodnie, zmierz swoje ulubione centymetrem na płasko i porównaj taki wymiar.Przypomnijcie sobie metkę którą wstawiłam i nie porównujcie tego do Japan Style, czyli ubrań jak z targowiska, które wciskają wam Polacy. Chińczycy są mega honorowi i nie lubią mieć poczucia, że coś poszło nie tak. Przepraszają za opóźnienia, sypią rabatami...Za literówki i inne atrakcje szczerze przepraszam, tekst napisałam z wyprzedzeniem i pewnie zwiedzam teraz Wilno :)).Korzystając z chwili z WiFi, podzieleni się dwoma newsami. Po pierwsze - koniecznie skosztujcie tych lodów ciasteczkowych (klik). Są mega pyszne! :-))Po drugie , decyzją jury, bon na sheinside wygrywa osoba o nicku ibusio :) proszę o kontakt mailowy! Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Ćwiczenie, które obniży poziom stresu i zwiększy poczucie własnej wartości

ANIA MALUJE

Ćwiczenie, które obniży poziom stresu i zwiększy poczucie własnej wartości

Jakie filmy obejrzeć, jakie książki przeczytać? 3

ANIA MALUJE

Jakie filmy obejrzeć, jakie książki przeczytać? 3

Dzwony, kobiecość, PIT-y i inne sprawy

ANIA MALUJE

Dzwony, kobiecość, PIT-y i inne sprawy

Jak za pomocą prostego ćwiczenia podnieść swoje samopoczucie, samoocenę i...IQ?

ANIA MALUJE

Jak za pomocą prostego ćwiczenia podnieść swoje samopoczucie, samoocenę i...IQ?

Czerwona Królowa - przeczytaj recenzję, wgraj książkę i zgarnij wielką zniżkę na książki!

ANIA MALUJE

Czerwona Królowa - przeczytaj recenzję, wgraj książkę i zgarnij wielką zniżkę na książki!

Dlaczego nie warto patrzeć na konwenanse?

ANIA MALUJE

Dlaczego nie warto patrzeć na konwenanse?

Sprawozdanie z sesji, śmieszne historyjki i  zapalenie oskrzeli + wielki weltschmerz :D

ANIA MALUJE

Sprawozdanie z sesji, śmieszne historyjki i zapalenie oskrzeli + wielki weltschmerz :D

Moje ćwiczenia + promocje na ciężarki, maty i inne ;))

ANIA MALUJE

Moje ćwiczenia + promocje na ciężarki, maty i inne ;))

Zadbaj o siebie - rozwojownik

ANIA MALUJE

Zadbaj o siebie - rozwojownik

Walentyki - prezenty, DIY, rady dla singla i KONKURS - ponad 350 zł na ciuszki!

ANIA MALUJE

Walentyki - prezenty, DIY, rady dla singla i KONKURS - ponad 350 zł na ciuszki!

Jaka jest najlepsza dieta dla wszystkich?

ANIA MALUJE

Jaka jest najlepsza dieta dla wszystkich?

Zmagania z sesją, kreatywne bazgroły, koszmar miłośnika książek i inne ciekawe linki

ANIA MALUJE

Zmagania z sesją, kreatywne bazgroły, koszmar miłośnika książek i inne ciekawe linki

Napisz list do siebie - Rozwojownik

ANIA MALUJE

Napisz list do siebie - Rozwojownik

Mam nadzieję, że poprzednie wyzwanie okazało się ciekawym doświadczeniem. Dzisiaj w ramach Rozwojownika proponuję prostą, ale bardzo skuteczną technikę. Jeśli praktykujesz wdzięczność i sumiennie spisujesz 3 rzeczy z każdego dnia, to zadanie powinno sprawić Ci wyjątkową przyjemność.Ta technika jest popularna przy różnych terapiach i służy między innymi do przepracowania własnych emocji. Jest bardzo popularna w nurcie Gestalt, ale nie trzeba mieć "problemów", żeby móc z niej czerpać :)Postaraj się w ciągu tego tygodnia na spokojnie przemyśleć treść i napisz list do samego siebie, ale  z przyszłości. Napisz co chciałbyś zrobić, osiągnąć. Pogratuluj sobie sukcesów, przekaż jakąś ważną myśl od siebie dzisiaj.Nie spinaj się, tylko pozwól strumieniowi świadomości płynąć.Ta pozorna drobnostka przynosi naprawdę bardzo ciekawe efekty! W zależności od preferencji, możesz : - napisać list w zeszycie- skorzystać z arkusza (po lewej, powiększ i zapisz)lub na chomikuj w pliku .pdf (link)- skorzystać ze strony "future me" i wysłać sobie list na maila - włożyć zamkniętą kopertę do zeszytu / teczkiUwaga : wybierz czas, który wydaje Ci się najbardziej odpowiedni - rok, pięć, dziesięć czy dwadzieścia lat. Zrób tak, jak czujesz.Zapisz datę sporządzenia listu, a na kopercie datę otwarcia.Opcjonalnie :- Możesz ozdobić list oraz kopertę, jak na obrazku tytułowym (źródło)- Napisać kilka listów.Natomiast jeśli masz problem z przeszłością, napisz najpierw list do "starego" siebie. Jedyne o co Cię proszę to o to, abyś w tym liście wybaczył sobie swoje błędy, które teraz Ci przeszkadzają i blokują Cię w dalszym rozwoju.List wydaje się banalnym narzędziem, ale czasami im prościej, tym lepiej. Kierunkuje nasze myśli na rzeczywiste pragnienia i emocje, pozwala na wyjątkową szczerość wobec samego siebie.Zachęcam do skorzystania z tej propozycji, naprawdę warto!P.S - na zaległe komentarze odpowiem w weekend Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Impreza podczas sesji? Jasne!

ANIA MALUJE

Impreza podczas sesji? Jasne!

Pomysły na przechowywanie butów

ANIA MALUJE

Pomysły na przechowywanie butów

 Buty są jedyną formą, w jakiej objawia się mój hedonizm. Nigdy nie kolekcjonowałam znaczków, lalek ani tazosów z pokemonami. Nie bawiłam się w zbieranie karteczek, choć ze wstydem przyznam, że dzisiaj kolekcjonuję te indeksujące. Jednak nad ich przechowywaniem łatwo jest zapanować. A buty to straszne upierdliwce. Ich przechowywanie to dla mnie koszmar! Postanowiłam zebrać kilka pomysłów na ich przechowywanie i poprosić o pomoc :)Buty nie byłyby problematyczne, gdyby miały jedną wysokość i podobną wielkość. Ale większość moich zbiorów to buty na obcasach. Mam w tym momencie dokładnie 4 pary płaskich butów :- Kalosze- Sandały x 2- Buty do bieganiaNo, jeszcze są klapki basenowe i te w których chodzę po domu.Reszta jest niereformowalna...Najpierw sposoby, które wpadły mi w oko :Źródło ; klik Regał na buty. Idealny gdybym miała garderobę albo dużo miejsca. Niestety - nie mamŹródło: klikDrabiny? Naprawdę fajny pomysł, ale...jeśli masz dziecko albo kota, odradzam.Źródło : klik Pomysł z wykorzystaniem łóżka ma wiele zalet... Ale ja kiedyś próbowałam tych organizerów. Moje obcasy są za wysokie i ułożenie butów w ten sposób, strasznie odchylało organizer i przestawał trzymać linię. Jeśli układałam buty szpilkami na zewnątrz,ciągle się nimi kaleczyłam albo uderzałam.Wisząca półka i organizer : pinterest.comRegał mocowany na drzwiach chętnie bym przygarnęła, ale to tworzy potworne wrażenie bałaganu. Gdybym miała większą szafę, taki mocowany na jej wewnętrznych drzwiach byłby całkiem ok... natomiast wiszący organizer nie sprawdził się z tych samych powodów, dla których nie sprawdza się u mnie organizer na łóżku.Kołki na drzwiczkach szafki? Jestem za i pewnie będę coś kombinować. Chociażby na te "podstawowe" pary butów.. źródło:klikŹródło : klik Gdybym miała więcej płaskich butów, pewnie chętnie bym to wykorzystała. Pomysł jest super!Źródło: klik Kolejne zastosowanie powierzchni pionowej...źródło : PinterestJak obecnie mam 'zorganizowane' buty? Te, których z racji pory roku nie noszę, trzymam w walizkach, które znajdują się w łóżku (w skrzyni na pościel). Pasujące do pory roku są w małej szafce, a te noszone ciągle - ustawione blisko drzwi.Generuje to potworny chaos. Chciałabym mieć tak zorganizowane obuwie, by jednocześnie mieć wgląd w to co posiadam, ale też nie tworzyć efektu kojarzącego się z butami w lumpeksie.Wiem, że nie jestem sama z tym problemem, bo większość moich znajomych ma buty poustawiane w korytarzu i wygląda to podobnie jak u mnie - chaos!Przyjrzałam się temu, co jest dostępne w sklepach :Regał - Netto, Stojący organizer : Ceneo, metalowe śmieszne coś - ceneo   Stojak TOLA  - Prakitker Od góry od lewej : Tchibo, Ikea , Tchibo, Prakiter, Netto , Tchibo , Aldi Najbardziej przekonuje mnie regał/stojak z Netto. Zniknął już chyba z gazetki, ale do stworzenia tego tekstu natchnął mnie właśnie on - na 30 par (10 półek, każda mieści chyba ze 3 pary), koszt ok 40 zł. Już spokojnie sama go sobie złożę, tylko czy to jest praktyczne?A może macie inne triki? Muszą być jakieś sposoby na obcasy....Tak sobie myślę, że jeśli potrzebujesz organizera do przechowywania jakiejś grupy przedmiotów...prawdopodobnie masz ich za dużo. Cóż...lubię buty ;-)Wskazówki, rady, inspirujące zdjęcia - wszystko to mile widziane w komentarzach :)  Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Dlaczego porównywanie się jest bez sensu, czyli jabłko i ogórek

ANIA MALUJE

Dlaczego porównywanie się jest bez sensu, czyli jabłko i ogórek

12 krótkich filmów, które wycisną z Ciebie łzy jak z mokrej gąbki....

ANIA MALUJE

12 krótkich filmów, które wycisną z Ciebie łzy jak z mokrej gąbki....

Rzadko zdarza się, że opuszcza mnie flow do pisania zaplanowanego tekstu. Tym razem nie posłuchałam własnej zasady create before consume i kliknęłam "tylko jeden filmik".3 minuty później zalana łzami zastanawiałam się nad ubezpieczeniem na życie. To jest właśnie niesamowite, że wszystkie te krótkometrażowe arcydzieła to....reklamy. Gwarantuję Ci, że nie będzie Ci to przeszkadzać. Jeśli żaden film Cię nie wzruszy to... Nie w sumie nie ma jeśli. Brak łez jest wbrew prawom fizyki, nie powstrzymasz ich ;-)Garbage man2) Good Stories3) A Mother, A Daughter and A Pineapple4) GivingForget me nottechnology will never replace loveSilence of loveStreet concert :The Deaf Violin PlayerMother and a sonMy Beautiful WomanI na koniec, na rozładowanie napięcia bardziej humorystyczny :Dla porównania - u nas ZUS wydał 280 tysięcy na @#$%#$%$^$#  film.  Nie mam pasującego epitetu, ktoś poratuje? Ta piramida finansowa zawali się szybciej niż myślałam. Serio.ZUS : https://www.youtube.com/watch?v=8ExzWk60NWc Refleksja : Jedna z tych reklam to Red Bull. Pytanie : dlaczego u nas reklamy to w 99% chłam?  Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Sesja, 100  tysięcy, jak zrobić lakier do paznokci i lektury w USA :) - Tygodnik

ANIA MALUJE

Sesja, 100 tysięcy, jak zrobić lakier do paznokci i lektury w USA :) - Tygodnik

Hej ho! W dzisiejszym odcinku kilka słów o sesji, a także :- Jak zdobyłam prawie 100 tysięcy- Jak zrobić wypasiony lakier do paznokci- Jakie lektury szkolne obowiązują w USA- Moje ulubione przekąskii kilka innych kąsków + moje drobne zakupy ;-)Trwa sesja (u mnie zaczęła się przed sesją) i trochę mało śpię. Tak to jest, jak składowym elementem niemal każdej oceny jest ...portfolio z zajęć. Nie muszę chyba mówić, że u mnie etap jego produkcji rozpoczyna się dzień przed terminem oddania? ;-) Moje życie to ciągłe szukanie sposobu na to, by zjeść ciastko i mieć ciastko. Nie chcę nawet liczyć ile razy odpuściłam sobie seminarium magisterskie w tym roku :P Ale świetnie działam pod presją czasu i jeden dzień w bibliotece zagwarantował mi wpis. Ku mojemu zdziwieniu na razie mam...same piątki o.O Zostały mi tylko dwa najcięższe egzaminy (tak, dwa portfolia również...:)). I'm a man with a one track mindSo much to do in one lifetime (people do you hear me)Not a man for compromise and where's and why's and living liesSo I'm living it all, yes I'm living it allAnd I'm giving it all, and I'm giving it allOooh oh yeah yeah - ha ha ha ha haYeah yeah yeah yeaaahI want it allKto nie czytał jak wygląda mój typowy dzień w trakcie sesji niech zerknie w tekst oszukać przeznaczenie: ) W każdym razie - kupiona przypadkiem na targowisku opaska z żabką pomaga mi zasnąć w dzień, bo potrzebuję drzemek. Dług snu się sam nie ureguluje, a nie mam ochoty aby do mojej wątroby, serca lub oskrzeli zapukał zdrowotny komornik ;-)Mała rzecz - wielki efekt. Jeśli denerwują Cię diody i inne świecidełka od ładującego się laptopa - opaska jest czymś wartym uwagi.W czasie sesji nieustannie muszę się nagradzać i dopingować do działania. Zawsze przeznaczam sobie jakiś budżet na "nagrody". W ten sposób mam ochotę traktować sesję bez spiny, trochę jak zabawę...i trochę jak hazard, bo nauka na ostatnią chwilę jest jednak stawianiem wszystkiego na jedną kartę. To byłoby nierealne, gdybym nie pracowała cały rok. A do samej nauki  motywuje mnie dobre żarełko :D przepyszna czekolada z miodem i migdałami *.*całkiem dobra herbata karmelowa, ale moim hitem i tak jest rumianek :)Mix żurawina+orzechy nerkowca. Dobre połączenie :)) więcej o tym, co jeść aby się mniej stresować tutaj:http://www.aniamaluje.com/2015/01/co-jesc-aby-mniej-sie-stresowac.htmlPikantne migdały... lubię ostre rzeczy, ale to nie mój smak ;-)O, a tak wyglądałam wczoraj:PARKA : klik, GOLF : klik , JEANSY (M): klik , SZARE KOZAKI ZA KOLANO: klikNigdy nie kupiłabym kozaków przez internet, ale kupiłam je za punkty na zasadzie ryzyk-fizyk. Nigdzie stacjonarnie nie mogłam kupić szarych kozaków za kolano, w dodatku na obcasie. Ale jestem bardzo zadowolona. Są trochę śmieszne, bo nie mają zamka i wkłada się je jak skarpetki, ale je uwielbiam! Podobno w primarku kosztowały tylko 19 funtów. Czemu u nas nie ma Primarka? Od dzisiaj choruję na coś takiego. Piękne *.* Do kupienia tutaj a z kodem NPH10 jest 10% taniej. Czy coś takiego można kupić stacjonarnie? Bo przesyłka z tego sklepu idzie bardzo długo, a ja zdążyłam zapałać miłością do tego cudeńka ;-))Porcja kreatywnych opakowań :Słodkie ;-)Genialne, prawda? Wszystkie miniaturowe masełka i dżemy powinny być tak pakowane :)Parmezan w ołówku. Mistrzostwo świata! Odpaliłam dzisiaj statystyki bloga i prawie spadłam z krzesła :Nie ma nic piękniejszego dla autora, niż bycie czytanym. Serio :) Uwielbiam Was!Spotkanie na szczycie. Moja jest środkowa - hawajska. Pan w pizzeri zrobił nam psikusa (psikus?) i ukrył dodatki pod serem :D A już miałam dzwonić z reklamacją :PPonieważ moje dni wypełniała ostatnio nauka, musiałam się często nagradzać drobnostkami. Motywacja wewnętrzna : level zero. Ale drobnostki fajnie mnie stymulowały :-) Kupiłam wreszcie czapkę :A nawet dwie. Zgubiłam moją szarą smerfetkę - świeć panie nad jej duszą :(  Nigdzie nie mogłam dorwać szarej, więc upolowałam białą i czarną. Gdybym miała kupon, oszczędziłabym jeszcze 2,50 na czekoladę :P (tutaj : jak kupować w h&m zawsze 25 % taniej)Wychodząc od dentysty kupiłam bransoletkę  w kolorze brudnego złota (7 zł)a w lumpie upolowałam : Sukienkę jakiej zawsze szukałam (tak w lewym dolnym rogu jest mój włos, lecą jak szalone zawsze, kiedy jestem osłabiona. Cóż, wolę odrastające płuca + wypadające włosy niż dziurawe płuca + przytwierdzone włosy :D Czemu nie mogę mieć ciastka i zjeść ciastka?Hej ty, który mieszkasz w niebie, Proszę pożycz mi swój grzebień! Sukienka jest z New Looka (rozmiar 8) w stanie idealnym, a spódniczka ołówkowa to XS z River Island. Było 60 zł za kilogram więc zapłaciłam za obie rzeczy niecałe 20 zł ;-)) Fryzjer powiedział, że bob to słaby pomysł, bo mam cienkie włosy i mam przetrzymać w warkoczach, bo boba musiałabym codziennie stylizować ;(. Na pocieszenie kupiłam szamponetkę do zrównania końcówek z górą, bo znowu się wypłukały. Plus polecaną przez wszystkich maskę. Teraz tylko znaleźć czas na farbowanie!Czy w Waszych biedrach są te akrylowe pojemniki? (Link do całej gazetki) w mojej jeszcze ich nie wyłożyli, a nie będę przecież cały dzień czekała na ułożenie towaru. Ja za każdym razem rano robię "rozpierduchę" i chciałam kupić ten drugi od lewej (pod linkiem są jeszcze inne wzory). Ale mam dzisiaj słowotok! :D Z ogłoszeń parafialnych : do niedzieli komentarze mogą nie śmigać jak należy, bo próbuję przejść na disqus. Oby się udało, bo mam dość walki ze spamem ;-) W tym tygodniu ukazały  się dwa ciekawe (moim zdaniem :P ) teksty :3 rzeczy, których długo się uczyłamWyzwij siebie na pojedynekOprócz tego polecam :Przepiękny blog o paznokciach  - estetyczny, przejrzysty, cieszy oko. Autorkę długo podglądam na instagramie i za każdym razem jestem oczarowana. Ostatnio napisała instrukcję jak stworzyć własny lakier do paznokci :)Niesamowicie wymowny, choć krótki tekst o krytykowaniu. "Gniot" wyraża wszystko, co chciałabym przekazać. Wbrew pozorom krytyka jest bardzo trudna, a ja znam bardzo mało osób, które potrafią krytykować. Za to tych, co nie potrafią jest na pęczki ;-))Prawdopodobnie najlepszy kanał urodowy na polskim Youtube - bardzo sympatyczna dziewczyna, przyjemnie się słucha i ogląda ;-)Całkiem ładny kanał zagraniczny Zaskakujące DIY na kwiatki z drucików i lakieru do paznokciJakie lektury czyta się w amerykańskim liceum? - Iza jak zawsze ciekawie i na temat :)A więcej zdjęć z tygodnia na moim instagramie Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Wyzwij siebie na pojedynek - Rozwojownik

ANIA MALUJE

Wyzwij siebie na pojedynek - Rozwojownik

Hej! Dzisiaj kolejne zadanie w ramach cyklu "rozwojownik" , gdzie zmieniamy swoje życie w 52 tygodnie.Oprócz tego mam dwa ważne ogłoszenia. Jedno dotyczy przyszłości tego bloga, drugie - świetnej promocji na sprzęt do ćwiczeń ;-)Czytając różne badania dotyczące szczęścia, natknęłam się kilka razy na wzmiankę o tym, że ludzie stają się nieszczęśliwi wtedy, gdy ich dni wyglądają tak samo. Poczucie stagnacji i marazmu znacznie obniżało satysfakcję z życia. Zatem jeśli Twoje dni są bezbarwne i poza datą - ciężko znaleźć coś, co je wyróżnia - ćwiczenie będzie w sam raz dla Ciebie.A jeśli masz urozmaicone, ciekawe życie - potraktuj je jako okazję do poszerzenia swoich horyzontów i nabycia nowej perspektywy. O co chodzi?Tłumaczę na arkuszu :Aby go pobrać, klikasz prawym przyciskiem myszy ->otwórz w nowej karcie -> zapisz jako.  Wersja .pdf znajduje się na chomikuj.Jeśli korzystasz z zeszytu, sam wybierasz sobie formę zapisu - mój arkusz to tylko luźna propozycja :)).Zadanie tego tygodnia polega na podjęciu jakiegoś wyzwania.Aby wyzwanie było rozwijające, powinno mieć odpowiedni stopień trudności. Najlepiej, aby było ulokowane poza strefą komfortu, ale nie w strefie paniki (więcej o strefach tutaj).Postaraj się wybrać coś, co wydaje Ci się dziwne, trudne albo intrygujące. Ustal zasady i staraj się codziennie notować swoje spostrzeżenia w polu "relacja". Możesz zacząć od środka (dzisiaj jest czwartek), data i tak wszystko dokładnie opisze.Po całym wyzwaniu postaraj się zanotować swoje relfeksje.Co Cię zaskoczyło?Czy Twoje wcześniejsze przypuszczenia się potwierdziły?Czy warto wcielić elementy wyzwania do codzienności?Nie masz pomysłu na wyzwanie? Może zainspirują Cię moje wyzwania, których podjęłam się 2-3 lata temu :)Tydzień na obcasachTydzień bez słodyczyTydzień bez kupowaniaTydzień słuchania rad innychTydzień bez wiadomości  wnioskiWyzwanie - uporządkowana skrzynka e-mail100 dni bez spodni (można zamienić na 7 dni w sukienkach)Można też zdecydować się na tydzień jakiejś diety, np. 7 dni na diecie wegańskiej nikogo raczej nie zabije, a może nauczyć czegoś nowego. A może tydzień z regularnymi treningami?Jeśli masz ochotę, wrzuć arkusz z nazwą wyzwania na instagram i otaguj go #rozwojownik, oraz oznacz mnie @aniamaluje, abym zobaczyła co wykombinowałeś. To punkt dla chętnych, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że rozwojownik jest dla wielu z was osobistym narzędziem i nie mogę tego wymagać.A teraz ważne ogłoszenia :Od dzisiaj eksperymentalnie przechodzę na system Disqus. Pod tym tekstem komentarze są wyłączone, wszystko powinno wrócić do normy za maks. 48 h. Jeśli masz pytania związane z tym odcinkiem - zadaj je w wydarzeniu "rozwojownik" na faceboku.Ogłoszenie numer dwa :Przepraszam, że  w tym tekście - ale promocja kończy się za 3 dni - jeśli nie masz przeciwwskazań, E.Leclerc ma promocję na składane hula-hoop z masażerem. (link do gazetki)Mój tekst o efektach Hula Hoop :Hula hoop - efekty po 2 latachczy warto kręcić hula -hoop Może to pomysł na wyzwanie?ściskam i powodzenia!  jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Co jeść aby mniej się stresować?

ANIA MALUJE

Co jeść aby mniej się stresować?

Oszukać przeznaczenie, czyli dzień z mojego życia

ANIA MALUJE

Oszukać przeznaczenie, czyli dzień z mojego życia

    Nie wiem czemu - czasami przypisujecie mi cechy i umiejętności, których nie posiadam wcale. Np. dobrą organizację czasu. Zarządzanie czasem. Sobą w czasie. Czy jak tam kto lubi to nazywać. Oto cała prawda, na przykładzie jednego dziwnego dnia. #TakbardzosesjaNauczyłam się ustalać priorytety i tak dalej, więc patrząc z szerszej perspektywy - mam czas na to, co lubię i upycham w swojej dobie całkiem fajne rzeczy. Ale zabijam się o drobnostki.Czy zdarza ci się czasem dzień z gatunku - cały wszechświat przeciwko tobie?Zaczęło się tak:(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/all.js#xfbml=1"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs); }(document, 'script', 'facebook-jssdk'));Post użytkownika Aniamaluje.Chociaż...wróćmy do początku ;-) Sobota : Wielkie plany pod tytułem : Napiszę do końca rozdział magisterki, pomaluję paznokcie, nauczę się na angielski i opracuję zagadnienia na pedeutologię. Czego to ja nie zrobię! :D Rzeczywistość przytłoczyła mnie jednak snem.A niedziela nie wiem kiedy przeciekła przez palce. Jakoś tak... brak mi energii na białej diecie (dentysta). Zabrałam się za najważniejsze - pomalowałam paznokcie :)Resztę historii znacie.Wiedziałam, że przeznaczenie próbuje mnie dopaść, więc wcześniej kupiłam zapasowy tusz (wskaźnik poziomu w drukarce mnie oszukuje i pokazywał jeszcze dwie kreski).Gdy dotarłam na uczelnię i postanowiłam wyjąć notatki, poczułam się, jakbym dostała obuchem w łeb. Typowa Ania. Cały misterny plan legł w gruzach. W dodatku nie miałam nawet od kogo tekstów pożyczyć i wydrukować, bo nikt nie porwał się na piątkę. Kurczę, wyszłam z założenia, że wolę walczyć o pięć i skończyć z czwórą niż tak od razu się poddać. Cholera wie, czy znowu nie zacznę myśleć o doktoracie (LOL). Naprawdę nie wiem, czemu ta śmieszna myśl mnie czasami nawiedza :DJak można walczyć godzinę z drukarką, która nie chce komunikować się z windows 8.1, tylko po to, by nie zabrać ze sobą tekstów? :)Jestem jednak w czepku urodzona, bo na ćwiczeniach z pedeutologii :- zdążyłam wykosić aktywność na tyle, by zostać zwolnioną z kolokwium (hell yeah!)- ściągnęłam niepostrzeżenie wszystkie teksty na mój uroczy pendrive ze świnką. Nie jestem hipokrytką i stosuję się do swoich własnych rad z "co kupić na studia?"Ponieważ nie widziałam opcji rezygnowania z wykładu, który jest mega trudny... w cudowny sposób zdążyłam dobiec na ksero w innym budynku i wydrukować to wszystko w krótkiej przerwie.Nadzieja matką głupich...Na wykładzie tyle się działo, że przeczytałam dwa teksty...z całego pliku :D Rzecz jasna teksty nie są specjalnie trudne, ale problematyczna jest dyskusja, do której trzeba je dobrze znać.Pedeutologia to dość trudny przedmiot, bo jest dużo tekstów źródłowych i same notatki nie dadzą nawet trójki. Komentarze i objaśnianie pani profesor warte są milion razy więcej i bez tego nie rozumiałabym raczej przedmiotu więc...z pokorą pogodziłam się z tym, że moja walka na nic i angielski będzie na spontanie.Myslalam, że bardziej mnie zaskoczy :-) #zniszcztendziennik #wreckthisjournalA photo posted by Ania Kęska (@aniamaluje) on Jan 26, 2015 at 3:59am PSTW międzyczasie siostra przypomniała mi, że miałam kupić zniszcz ten dziennik. Dzisiaj rano. W Lidlu. Przed autobusem -.-Zapomniałam. Z wykładu pędziłam na angielski i.... cudownie zyskałam czas i chyba rozbawiłam prowadzącą faktem, że chcę startować na pięć...oraz moim spontanicznie szczerym wyznaniem, że się nie uczyłam bo nie starczyło mi czasu. WTF? Skąd mi się to uaktywnia? Jak miałam 6 czy 7 lat, tata zabrał mnie na urodziny na pierwszą część Gwiezdnych Wojen do kina. Od lat jedenastu. Gdy kasjerka pytała ile lat ma dziecko, tata odpowiedział "ma dzisiaj urodziny" i pani sprzedała bilet...a ja szczerze przyznałam które.Cały seans bałam się, że popełniłam przestępstwo i zaraz przyjdzie policja, bo jestem na zakazanym filmie :DDDDDDJestem najgorszym kłamcą świata.Na zaliczeniu ustnym byłam maglowana tyle, że nie starczyło czasu na zapytanie wszystkich, ale ostatecznie zgarnęłam 5. Jupi!Pobiegłam więc do dentysty. To jest osobna historia, że trzeba być wybitnym geniuszem, aby dać sobie grzebać przy zębach podczas sesji i przedsesji.Korzystając z momentu, kiedy chwilowo mogę oddychać nosem i nie płynie mi nic po gardle, bo choroba się wyciszyła, postanowiłam zrobić wszystko do końca. Np. całkiem niedawno usuwałam przebarwienia po lekach. Jestem jednym z tych pechowców, którzy brali masę antybiotyków w okresie, kiedy formowały się stałe zęby. Trzeba mieć naprawdę dużego pecha, bo to musi być długotrwałe zażywanie leków w tym konkretnym, dość krótkim czasie. Prawie jak wygrać w lotto. Tyle, że odwrotnie :D Moje zęby  są kruche, słabe i długo szukałam stomatologa, który się nie podda i pociągnie to do końca. Nie wiem czy zauważyliście - w realnym życiu się uśmiecham i mówię całkiem normalnie, na youtube spokojnie można pooglądać sobie moje zęby jak mówię, ale jak widzę aparat - odruchowo zamykam usta. Ma on tendencję to strasznego podbijania kontrastu między plamkami na szkliwie a zębami a to mnie wkurza.Wnikliwie przeczytałam treść zgody na wybielanie (żadne chałupnicze metody przy moich zębach nie wchodzą w grę) i byłam świadoma, że może się nie udać.Udało się. I było fajnie, przestrzegałam tydzień białej diety, dzisiaj miałam między innymi (nie chce mi się wchodzić w szczegóły) wymienić plomby na jaśniejsze.Tyle, że ok. 3-4 dnia już wiedziałam, że nie ma co zmieniać, bo zęby postanowiły powrócić do pierwotnego koloru. Cóż, #oszukaćprzeznaczenie - mission failed.Stomatolog do której chodzę jest aniołem (serio, nikt nie chce grzebać w moich kruchych zębach!) i chociaż nie miałam żadnych roszczeń ani pretensji (przeczytałam szczegółowo treść zgody na zabieg) pobrała wyciski na szyny i w ramach reklamacji pochodzę sobie za tydzień z jakimś żelem na zębach.Szczerze? Od dawna jestem pogodzona, że pewnie się nie powiedzie. Lasciate ogni speranza, voi ch'entratePorzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy (tu) wchodzicieW każdym razie - chwilowo mam spokój i mogę jeść coś innego niż białe rzeczy.A to oznacza Sokowirownię, która dziwnym przypadkiem jest tuż pod gabinetem stomatologicznym (Dworcowa 2, gdyby kogoś interesowało - najlepszym stomatologiem w Bydgoszczy jest doktor Jagoda Baumgart (dawniej Klockiewicz). Na dworcowej przyjmuje prywatnie w poniedziałki) W życiu nic mi tak nie smakowało jak dzisiejszy sok jabłkowy z cynamonem (na ciepło). Pycha!Mówię sobie : ok, wyszłam szybciej od dentysty, to w końcu mam czas by kupić sobie :- czapkę (poprzednią zgubiłam)- Zniszcz ten dziennik- Polecaną przez wszystkich maskę z Isany.Zamiast czapki kupiłam...bransoletkę. Nie mam pojęcia czemu.Maski oczywiście...nie było. Od kiedy Natalia o niej napisała, wszystkie wymiotło :( Były tylko te, co widać wyżej.Kupiłam więc nić dentystyczną i krem babydream, a w empiku wielki karton.I wtedy mnie olśniło, że zaraz spóźnię się na autobus. Więc pobiegłam i w ostatnim ułamku sekundy zauważyłam patrol policji. Ups, byłby mandat za, bo  brzydkie przechodzenie na drugą stronę. Swoją drogą - jest taka dziwna choroba nauczycieli która sprawia, że człowiek mega się pilnuje na pasach i tak dalej :DW autobusie - a jakże...przysnęłam.I zapomniałam, że miałam wejść do Lidla po dziennik. Myślicie, że jutro będzie po co wracać? Pewnie już wszystkie wykupione i gimbaza się rzuciła jak emeryci na karpia :(Na szczęście mama mnie kocha i zrobiła mi fantazyjne faworki/chruściki. Chciałam wysępić przepis, ale moja mama jest w pisaniu przepisów tak dobra, jak ja w kłamaniu. Oto co przyszło smsem :"Mąka wrocławskażółtkaśmietana kwaśna - im więcej procent, tym lepiej+2 łyżeczki cytryny, żeby zakwasić (na godzinę)koniakłyżeczka proszku do pieczeniacukier puderolej rzepakowy do smażeniabibuła lub ręcznik papierowy do osączania.lekko zagniatmy, żeby było "luźne". odrobina mąki, rozwałkować, im mniej podsypane tym lepiej, bo się nie pali na tłuszczu.'Ważne, że smakowało wybornie :) Przy okazji - nawet nie wiecie jaką radość sprawia zjedzenie czegoś mocno barwiącego zęby po tygodniu białej diety ;-) Mój ulubiony grzeszny dżem nigdy nie smakował lepiej :DA pierwszy nie-biały obiad?Poezja!Tak, tylko ja zamykam łososia w cieście. Nie wiem czemu :) Piszę to wszystko, bo czasami brak mi pamiętnikarskiego charakteru dawnych blogów.I byłoby świetnie, gdyby historia w tym miejscu się kończyła - niestety.Stwierdziłam, że potrzebuję drzemki (płuca się odbudowują i potrzebuję więcej snu, całkiem jak dzieci w okresie szybkiego wzrostu).Nastawiłam sobie budzik.w wyciszonym telefonie.Właśnie wstałam.Miałam pisać magisterkę.Zacznę rano.Jak zawsze :))) Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Których się nauczyłam

ANIA MALUJE

Których się nauczyłam

Najprostsze rozwiązania bardzo często są najbardziej skuteczne. Jednak są takie życiowe prawdy i reguły, których uczyłam się długo...bo nie mogłam ich zrozumieć ;-) Oto kilka z nich.    Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowaneDużo wody w Gangesie upłynęło, zanim zrozumiałam rozbieżność między zakładanym i prawdziwym efektem niektórych moich działań. Dzisiaj wiem, że coś, co na pozór wydaje się złe, nierzadko jest lepsze od "dobrych chęci".Przykład: zajęcia grupowe z dziećmi. Za wykonywanie różnych zadań dzieciaki dostają po naklejce. Ola nie wykonuje zadania. Nadchodzi czas rozdawania naklejek - tak się złożyło, że dostali wszyscy oprócz Oli, która bardzo księżniczkuje.Ola w ryk - ja chcę naklejkę !!!!!!!!!!!!!!!!Dobre chęci : dam Oli naklejkę i będę mieć święty spokój, ona się ucieszy...Prawdziwy efekt : Dając Oli naklejkę za nic, uczę ją, że nie musi nic robić, aby uzyskać taki sam efekt jak Ci, którzy pracowali (wyuczona bezradność, spora część działań opieki społecznej w naszym kraju). Ponadto Ola wzmocni swoje przekonanie, że płacz jest dobrą metodą na wymuszanie i sięgnie po niego w przyszłości. Dzisiaj naklejka, jutro : mamo, kupi mi Ajfona bo się potnę. Co ja mówię : masz mi kupić,  nie kup mi. Oprócz tego reszta dzieci poczuje się oszukana, bo ich nagroda w postaci wypasionej naklejki zostanie sprowadzona do rangi niczego. Zamiast Oli pomóc, zrobię jej wielką krzywdę wzmacniając negatywne zachowanie.Po prostu informuję kolejny raz, że będą kolejne zadania do wykonania i jeśli się w nie włączy, ma szansę na kolejną naklejkę.Nauczyłam się myśleć dalej, niż tylko w tej najbliższej perspektywie. Nie podejmuję już decyzji "jakoś to będzie" i nauczyłam się odkładać gratyfikację. Jest takie powiedzenie, które mówi, że gdyby uderzenie młotkiem w dłoń bolało dopiero za pięć lat, znaleźli by się tacy, którzy uderzaliby się kilka razy dziennie. Być może dlatego tyle osób bierze kredyty na zachcianki?I chociaż wiem, że zawsze znajdzie się ktoś, kto powie : A nie lepiej byłoby dać jej tą naklejkę? Co za głupi babsztyl! To wolę ponieść konsekwencję i dokonać wyboru lepszego długofalowo, niż dobrymi chęciami zdecydować się na krótką korzyść, która uruchomi negatywną reakcję łańcuchową w przyszłości.No właśnie...Nie lepiej?Parka z kapturem: KLIK Nie lepiej kupić kurtkę z Polski? Nie lepiej upiec ciasteczka, zamiast kupować gotowe? Nie lepiej byłoby ściąć te włosy? Nie lepiej iść pieszo, zamiast jechać samochodem? Nie lepiej byłoby...Być może zwracam uwagą na te lepieje dlatego, że sama pracuję z dziećmi i bardzo uważnie rejestruję ich reakcje na różne informacje zwrotne. Kiedy Kasia narysuje kreatywny, abstrakcyjny rysunek z kotem większym od mamy Kasi, to byłabym idiotką mówiąc : A nie lepiej, jakby kot był mniejszy od mamy?. Dlaczego? Bo po pierwsze : narzucam Kasi swoją wizję świata. Używając tego wkurzającego lepiej, co automatycznie oznacza, że Kasia zrobiła to GORZEJ. Kompletnie nie uwzględniam tego, że Kasia mogła mieć inny zamysł artystyczny i rysowała np. wymyśloną przez siebie krainę. Najpierw powinnam zapytać jaki miała pomysł i zauważyć tego dużego kotka, np. Kasiu, widzę, że narysowałaś wielkiego kota. Jest on większy od twojej mamy! Czy to jakiś zaczarowany kot, czy tak wyszło? Opowiesz mi o nim więcej?I może się okazać, że Kasia rzeczywiście nie wie czym są proporcje i wtedy mogę jej wyjaśnić (a Kasia wysłucha z innym, bardziej przyjaznym podejściem, bo w końcu sama zasygnalizuje mi potrzebę), ale może się też okazać, że Kasia rysowała krainę wielkich zwierząt, albo wymyśloną przez siebie opowieść o zaczarowanym kocie. Może być też tak, że Kasia rysowała obiekty według miłości jaką darzy bohaterów obrazka (tak było w tej sytuacji!, ale to temat na inną dyskusję) i kot jest jej jedynym pocieszycielem, który na nią nie krzyczy.Moje "A nie lepiej" tylko zablokowałoby Kasię.Tak samo jest z dorosłymi. Lepiejowanie narzuca innym Twoją wizję świata i twoją drogę. A przecież nie ma jednego uniwersalnego człowieka  w różnych ciałach i kolorach, bo nie jesteśmy lalkami. Każdy ma inne priorytety, wyznaje inne wartości.Być może wybrałam kurtkę  z Chin, bo napisała do mnie Susie w Romwe i mówi : widzę, że pokazujesz wszystko tak, jak wygląda, widziałam za krótką sukienkę :) Trzeba bardzo dokładnie czytać opis i wymiary. Jeśli chcesz się przekonać jak to jest u nas, możesz wybrać sobie z naszego sklepu co tylko chcesz i jak Ci się spodoba, to wstawisz zdjęcie. Więc wybrałam sobie parkę za tyłek, bo zawsze celowałam w płaszcze, a ostatni raz kurtkę zimową miałam w... gimnazjum. Twoje lepiej może oznaczać stawianie na jakość, moim lepiej może być szukanie stylu, którego nie mam i eksperymentowanie. Bo mam szansę ponosić ubrania, których sama bym sobie nie kupiła i uczyć się na swoich błędach (mega przydatne). Być może moim lepiej jest pozbycie się nietwarzowej czerni kosztem zniszczonych włosów, a twoim lepiej  jest ścięcie włosów na zapałkę albo stopniowe schodzenie z koloru - to jest ok, bo każdy ma inne preferencje i dokonuje własnych wyborów. Ale to nie jest tak, że wakacje pod palmą są lepsze od tych pod gruszą, a te pod gruszą są gorsze. Są INNE. I tyle.Twoim lepiej może być każdorazowe pieczenie ciasteczek w domu, ale koleżanka może poświęcać ten czas na rozkręcanie swojego biznesu i ciasteczka lubi piec, ale od święta. Kiedy ma na nie ochotę, woli kupić je w okolicznej cukierni, bo w tym momencie lepiej  oznacza dla niej "zużywając mniej czasu". Kiedy następnym razem będziesz chciał powiedzieć swojej koleżance która ćwiczy z Blogilates czy inną Mel B - a nie lepiej pójść na siłownię? Zastanów się, czy nie przekazujesz jej tym samym komunikatu, że ona robi coś GORZEJ. Wielki sekret relacji z ludźmi jest taki, że ludzie lubią tych, przy których czują się lepiej, nie tych, którzy obniżają ich samopoczucie ;-)))Nie lepiejowanie, to taki banał, malutka drobnostka, której uczyłam sie bardzo długo. Pewnie wciąż mi się zdarza, ale bardzo unikam. Chwila na zastanowienie się i dwa kroki : co chcę przekazać? jak to zrobić najefektywniej?Trzecia zasada : Co mnie nie zabije, to mnie wzmocniMimo popularnej ostatnio krytyki tej sentencji (i generalnie wylewania miodu na serduszka tych, którzy myślą, że potrzebują miodu, bo przecież lepiej dać jest komuś krótkotrwałą korzyść i zarobić na kursach, książkach, szkoleniach. W końcu  ludzie kochają pięknie opakowane iluzje), wciąż się z tymi słowami zgadzam.Ale stawiam warunek : Co mnie zabije, to mnie wzmocni....jeśli będę tego chciał.Bo możesz chcieć nie uczyć się na swoich błędach i to też jest ok. Każdy żyje, tak lubi :)Bardzo lubię ten fragment. Bardzo. #biblia #czytanie #czytambolubieZdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kęska (@aniamaluje) Sty 21, 2015 at 2:44 PSTJa uważam, że jeśli już dostaję od życia jakimś batem, to wolę wyciągnąć z tego wnioski. Długo do tego dochodziłam, ale jak pisałam - najprostsze rzeczy często okazują się najtrudniejsze. Czy ktoś tak jak ja, ma wielki problem z nauką na egzaminy, kiedy w notatkach są same oczywiste rzeczy? Paradoksalnie - dużo szybciej przyswajam sobie trudne informacje, bo nastawiam się na naukę, a oczywistości czytam jakoś tak...byle jak. A potem przeklinam w myślach egzaminatora, gdy pada pytanie : wymień i scharakteryzuj 13 funkcji oczywistości według Jana Kowalskiego :)) Ok, wracam do tematu - jeśli spotka mnie coś nieprzyjemnego, ale nie na tyle, by umierać, to mogę :- posłuchać mentora i potraktować to jako : ok, nie zabiło mnieAlbo też wyciągnąć wnioski, np:- zastanowić się nad działaniami, które doprowadziły do tej sytuacji- zastanowić się, jak uniknąć jej w przyszłości- spróbować wyciągnąć z niej plusy.A często jest tak, że z pozoru ciężka sytuacja tak naprawdę okazuje się dla nas korzystna. Np. część blogerek celowo podsyca ogień hejtu i prowokuje hejterów, bo jak wiadomo - hejter jest najwierniejszym czytelnikiem i zawsze wraca. I zazwyczaj ściąga więcej hejterów. A to winduje statystyki w górę i pozwala zganiać większy hajs z reklam. Skuteczne, ale nie dla mnie ;-)). Inny przykład: Ojciec mojej znajomej podobno zamarzył sobie karierę prywaciarza. Przemiany gospodarcze i te sprawy. Bardzo fajnie mu to wszystko szło... do czasu aż kiedyś postanowił sprowadzić pejdżery. (Śmiesznie to wygląda w spolszczeniu, ale pagery brzmiało jak PGR-y :D). Otóż ku jego wielkiemu zaskoczeniu, pejdżery wcale nie zaczęły się sprzedawać jak ciepłe bułeczki i bardzo dużo pieniędzy wyrzucił w błoto.I mógłby potraktować to jak : co mnie nie zabije, to mnie nie zabije, ale wolał wyciągnąć z tego wnioski i uważniej obserwować trendy w przyszłości, ale też rozważniej podejmować decyzje biznesowe. Dzięki temu nie wszedł w spółkę z kolegą z podstawówki, który szukał wspólnika na wypożyczalnię kaset video. Interes pięknie się rozwijał, aż niespodziewanie całkiem padł.Dzięki temu, że tata mojej znajomej dostał mocno po kieszeni, szybko otworzył e-sklep, kiedy trend zaczął się pojawiać i był jednym z pierwszych "super sprzedawców" na allegro (ktoś to jeszcze pamięta? ;-)Oto trzy zasady, których uczyłam się...długo. Banalne, ale takie trudne do wprowadzenia ;-) Zupełnie jak nauka na łatwe egzaminy! Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Tygodnik 3, czyli przepis na gorącą czekoladę, standardy piękna na całym świecie i opakowania...

ANIA MALUJE

Tygodnik 3, czyli przepis na gorącą czekoladę, standardy piękna na całym świecie i opakowania...

W tym tygodniku: - poznasz przepis na pyszną gorącą czekoladę- zobaczysz, jak wyglądają standardy piękna na całym świecie- pokażę Ci 4 niesamowite opakowania- jedną boską kampanię reklamową .... i kilka innych  rzeczy ;-)Mój świat od kilku dni to uczelnia i wszystkie zaliczenia oraz dentysta ;-) Usuwanie spowodowanych długotrwałym zażywaniem leków plamek, zmusiło mnie do tygodnia białej diety. Dopiero w takich momentach człowiek uświadamia sobie, jak bardzo kocha jeść ;-). A tymczasem mogę jeść głównie produkty białe i takie, które nie barwią. Jest ciężko.Na szczęście jakiś geniusz wymyślił białą czekoladę! Jakiś czas temu, z myślą o lecie kupiłam sobie taką bluzkę : LINK . Ponieważ nadal staram się nauczyć stylu, a najlepiej uczę się na własnych błędach, wciąż robię sobie zdjęcia. FUTERKO: LIPSY LONDON, BLUZKA: LINK, SPODNIE/LEGGINSY: SH, BOTKI: PANTOFELEK24Brakowało mi trochę botków w jaśniejszym kolorze. Podobno wiosna ma nadejść w tym roku szybciej, więc jestem ciekawa jak będą pasować do sukienek ;-)Jakiś czas temu przełamałam się, jeśli chodzi o wybór butów przez Internet. Botki są stabilne i dobrze wyprofilowane, fajnie się w nich czuję. Dostępne są tutaj i zaskoczyły mnie niską ceną ;-). A kto czytał mój tekst : Jak nauczyć się chodzić na wysokich obcasach ten wie, że cena nie jest kryterium świadczącym o wygodnych butach ;-)U mnie inwestowanie w jakiekolwiek obuwie zwyczajnie nie ma sensu, bo przy szpotawych kolanach i tak wszystkie "zajeżdżam" od jednej strony. To, co widzicie u góry, to najciekawszy "outdoor" reklamowy jaki ostatnio widziałam. Kreatywnie i z przekazem. Kwestię kancerogenności filtrów chemicznych odłóżmy na bok ;-) Każdy odpowiada sam za siebie i sam decyduje czy filtry są dla niego ok.Oprócz tego, chciałam Wam polecić :Promocję na "Zniszcz ten dziennik" w Lidlu ;) Sama jakiś czas temu kupiłam dziennik siostrze i chyba zdecyduję się na jeden własny. Ostatnio brak mi twórczości i łamania zasad. Jak na ironię, bo piszę pracę dyplomową o postawach twórczych i odtwórczych wśród uczniów. Nie muszę chyba dodawać, że spędza mi to sen z powiek? ;-) Zastanawiam się też nad matą do ćwiczeń, bo moją...porwała Zuza:) Ktoś ją ma?Gazetka z matą : klik , Gazetka z promocją książkową : klik Obiecałam przepis na gorącą czekoladę, prawda?W zasadzie to raczej napój o smaku czekoladowym. Trochę za nim tęsknię na białej diecie ;-). Od kiedy jem więcej kurkumy a mleko wybieram bez laktozy (oba warunki muszę spełnić jednocześnie), mleko przestało działać na mnie śluzotwórczo. A to oznacza dwie rzeczy - pierwsza z nich jest taka, że powinnam zaktualizować tekst o jedzeniu które tworzy i eliminuje śluz  (przydatny dla zakatarzonych:)),  a druga jest taka, że mam większe pole do popisu jeśli chodzi o zabawy w kuchni ;-).Napój robi się błyskawicznie i jest przepyszny! Dużo lepszy od każdej czekolady z torebki. Intensywność czekoladowego smaku możemy zwiększać dając trochę więcej kremu. Najekonomiczniej jest kupować 750 g za 9.99 zł podczas tygodni XXL ;-) Najwygodniej miesza się silikonową łopatką, obecnie są one na promocji w biedronce :) Jeśli chodzi o promocje, to kilka moich ulubionych kosmetyków obecnie jest w bardzo korzystnych cenach:W hebe (link do gazetki) oprócz promocji 2+1 za grosz,jest promocja na podkład Rimmela za 27.99A w Rossmanie (link do gazetki) jest promocja na tusz i mój ulubiony krem :)Wszystkie 3 produkty są bardzo fajne, chociaż podkład to ulubieniec mamy, nie mój (czy jestem jedyną osobą na świecie, która nie lubi mieć posmarowanej na kolorowo twarzy? ;-) Podkład i tusz opisałam w tekście : co jest w mojej kosmetyczce? , a krem chroniący przed zimnem i wiatrem (za 3.99!) opisałam w tekście : Moja zimowa pielęgnacja :)Jeśli przy urodzie...widzieliście ten filmik? Dziewczyna podesłała swoje zdjęcie grafikom z różnych zakątków świata z prośbą, aby zrobili ją piękną.Efekty są zaskakująco różne. Kolejny dowód na to, że nie ma co się sugerować zdaniem innych, bo jak w tekście kopiowanym kiedyś przez połowę nastolatek z fotka.pl"Zbyt ładna dla brzydkich, a dla ładnych za brzydkaZa gruba dla chudych, a dla grubych za chuda"Żartuję, to piosenka Hey :D  Ale rzeczywiście ten tekst robił kiedyś karierę na takich portalach.W każdym razie - bo zaraz przyczepi się jakiś czepialski - filmu nie rozpatrujemy globalnie, bo to nie były opinie wielu osób, tylko pojedynczych grafików. Drugim ograniczeniem było 30$ - w jednym kraju można za tyle skorzystać z usług specjalisty, w drugim - z usług amatora.Na zakończenie : polecam blog Make my place - jest ładny i prowadzony przez bardzo sympatyczną autorkę ;-)W tym tygodniu zaciekawił mnie także tekst o osobach w wieku 60+, które nadal są aktywne i szczęśliwe. Zanim wyskoczysz ze swoim defetyzmem i że w Polsce tak się nie da, przypomnę o babcia, które bardzo aktywnie ćwiczą sztuki walki w dzień nowej dostawy w lumpeksie oraz z zadziwiającą skutecznością wbiegają do autobusów ;-) Na poważnie - w zestawieniu jest też Polka!Aktywni seniorzy 60+. Pozostaje się inspirować i brać przykład, bo my będziemy aktywni z przymusu, pracując do 67. roku życia -.-I last but not least - 4 kreatywne opakowania : Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Co jest prawdopodobnie najbardziej niedocenianą aktywnością na świecie?  Zadanie czwarte (rozwojownik)

ANIA MALUJE

Co jest prawdopodobnie najbardziej niedocenianą aktywnością na świecie? Zadanie czwarte (rozwojownik)

Dzień Babci - nietypowe pomysły na prezenty, także te DIY

ANIA MALUJE

Dzień Babci - nietypowe pomysły na prezenty, także te DIY

Jakie jest najważniejsze słowo na świecie?

ANIA MALUJE

Jakie jest najważniejsze słowo na świecie?

  Znów czuję się jak captain obvious , ale głęboko wierzę, że najprostsze rzeczy często przynoszą największe efekty. I pewnie nigdy nie napisałabym takiego tekstu, gdyby nie było potrzeby. Co to za słowo, które sprawia, że obniża się poziom stresu, myślimy jaśniej, lepiej działamy pod presją i mamy większe szanse na awans?A jeśli dodam do tego, że fizjologicznie niemożliwe jest jednoczesne odczuwanie emocji opisanej tym słowem i bycie zestresowanym? (Bo pompujesz do ciała i mózgu endorfiny, które pobudzają Cię do działania).Nie, nie chodzi mi o "Kocham". Chociaż to też piękne słowo.Moja koleżanka ma babcię. Babcia wciąż żyje i ma się świetnie. Niestety przy każdej okazji, wypomina swojej wnuczce, ile dla niej poświęciła. Że nos jej wycierała, ubrudzone ubrania prała, na spacery chodziła i bajki opowiadała. A ona, a przede wszystkim koleżanki mama, takie niewdzięczne, takie niedobre.Znam też pobieżnie kobietę, z którą mąż rozwiódł się po trzydziestu latach małżeństwa. "Tyle dla niego zrobiłam, skarpety prałam, kanapki pod nos podtykałam, obiady gotowałam i taka wdzięczność mnie za to spotyka?" Słowo, którego zabrakło tym kobietom, to dziękuję. Proste, banalne, zmieniające wiele. Ale nie takie dziękuję o ładunku emocjonalnym reklamowego maila trafiającego do spamu, tylko takie prawdziwe.Ale do przykładów wrócę za chwilę.Na stronie psychologytoday pojawił się artykuł , gdzie opisano przypadek Johna i Tima. BLUZKA Z BUFKAMI: KLIK     KOSZULA : KLIKJohn był dyrektorem sprzedaży i pogratulował Timowi (pracownikowi zatrudnionemu kilka szczebli niżej) ostatniego wystąpienia. Uznał, że miło będzie napisać e-mail z gratulacjami. Kilka dni później, Tim poprosił o awans. John zapytał go, czy otrzymał ostatni e-mail z gratulacjami. Otrzymał.- Dlaczego więc nie odpowiedziałeś?- Nie widziałem takiej potrzeby.To wystarczyło, by John dopasował sobie ostatni element układanki i nie awansował Tima.Przewrażliwienie? Niekoniecznie.Słowo Dziękuję , ma wielką moc. Już w podstawówce, rozdając urodzinowe cukierki z niesmakiem patrzyliśmy na tych, którzy wyciągając słodkości z woreczka nie potrafili zdobyć się na to jedno krótkie słowo. Zapewne brak słowa dziękuję , nie był jedynym powodem, dla którego Tim nie awansował, ale stracił ważną szansę. Ja też nie chciałabym zarządzać zespołem pełnym niewdzięcznych ludzi. Dziękuję nie kosztuje ani gorsza.Wrócę na chwilę do przykładu babci mojej koleżanki i pani Teresy.Obie kobiety popełniły dwa poważne błędy. Jeśli miałabym narysować w kalamburach zgorzkniałą, porzuconą i sfrustrowaną kobietę, narysowałabym wyprasowane skarpetki, talerz pełen kanapek i pachnący dwudaniowy obiad podany na złotej tacy. Nad tym wszystkim unosiłyby się radioaktywne opary.Już Mickiewicz pisał  Litwo, Ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie. Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie kto cię stracił. Jeśli czujesz się niedoceniania w związku czy w funkcji jaką pełnisz, to zrób sobie krótki urlop. Każdej matce, żonie, babci i kochance polecam przynajmniej raz w roku wyjechać (bez męża/dzieci) gdzieś na 3 dni. Nie cenimy tego, co mamy na co dzień, bo traktujemy to jako normę. Mąż nigdy nie doceni wypranych skarpetek, jeśli sam nie będzie musiał kiedyś włączyć pralki.Tymczasem większość znanych mi, toksycznych osób robi na odwrót - nie czuje się doceniana, więc stara się bardziej. Osaczając drugą osobę i odbierając jej przestrzeń życiową.Taki krótki "urlop" od funkcji społecznej nikomu nie zaszkodzi.A wniosek?- świat się beze mnie zawalił, mąż nie umarł z głodu, powinnam wyluzowaćlub -> nikt nawet nie odczuł, że czegoś mu brakowało, więc chyba jednak to co robię, nie jest takie ważne, jak mi się wydaje. Może powinnam pobawić się w coś z dzieckiem, zamiast skupiać się na pięciokrotnym odkurzaniu odkurzonego dywanu?Drugi błąd popełniany przez te kobiety opisałam w tekście "zasada, która poprawiła moje relacje z innymi" . Oczekiwały wdzięczności w nieskończoność. Obie słyszały dziękuję, a czasami nawet - proszę, nie rób tego więcej. Reagowały na to rozpaczliwym, toksycznym 'nikt mnie nie docenia, ja robię wszystko, urabiam się po łokcie sratatatatatattatatatatatatatta' i dalszy wywód katarynki, na który każdy reaguje włączeniem trybu "mute".Koleżanka wspomina dni spędzone z babcią koszmarnie. Owszem, babcia wycierała jej nos i prała ubrania. Bo najpierw ubierała ją na siłę w kilka niepotrzebnych, nadprogramowych warstw ubrań, a potem zabraniała bawić się z dziećmi na placu zabaw, bo się zgrzeje. Albo spoci. Wywróci. Potem i tak się przegrzewała, pociła i lądowała z katarem. Spacery także były - a raczej pielgrzymki do wszystkich koleżanek i sąsiadek-plotkar, z którymi babcia siadała przed telewizorem i oglądała peruwiańskie telenowele w stylu "Paula i paulina" "Przyjaciółki i rywalki", kopcąc przy tym jednego papierosa za drugim. Aaaa, jeszcze bajki. Przez długie lata bała się, że jak będzie niegrzeczna, to "zabierze ją dziad". No i babcia ciągle nastawiała ją przeciwko mamie!Z kolei małżeństwo pani Teresy trzymało się, dopóki dzieci całkiem nie wyfrunęły z gniazda. Kiedy ostatnie spoiwo zniknęło z oczu, mąż nie wytrzymał, że żona ciągle lata ze ścierą, przekłada jego osobiste rzeczy (bo bałagan), odkurza akurat wtedy, kiedy on czyta w ciszy książkę, a kiedy on pozmywa naczynia albo zrobi pranie, krzywi nosem i poprawia po nim, chociaż nie ma czego poprawiać.Kobiety oplatające innych jak ośmiornice są straszne. Odbierają powietrze, pochłaniają całą przestrzeń życiową. Jeśli taki bluszcz za mocno się wokół kogoś owinie, to albo go udusi, albo pewnego dnia się zdziwi, jak ktoś przetnie jego macki i powie dość!Przy okazji - polecam sprawdzić, dlaczego opieranie swojego życia na jednej roli niesie zgubne efekty. Mam ćwiczenie o filarach życia.Wracając do słowa dziękuję. Kiedy coś robimy z własnej woli i chęci, nie oczekujemy kwiatów i czekoladek ani orkiestry na na naszą cześć. Ale zwykłe "dziękuję" to ważna informacja zwrotna i wiele mówi nam o tych, którzy dziękuje mówią i o tych, którzy tego nie robią.Zdarza mi się czasem podlinkować do ciekawego bloga. Nie oczekuję rewanżu ani peanów, ale kiedy osoba polecona napisze słowo "dziękuję", to jest mi miło. Zauważyła, ucieszyła się, widzę jakąś reakcję. Są też tacy, którzy chociaż siedzą z nosem w google analytics nigdy nie napiszą "dzięki". Odnotowuję ich w głowie jako "blacklisted" i wiem, że nigdy już ich nikomu nie polecę.Sama staram się traktować innych tak, jak chciałabym być traktowana. Z tego powodu zarejestrowałam się w usłudze monitorującej wzmianki o moim blogu i zawsze staram się dziękować tym, którzy napiszą o mnie miłe słowo. Zapewne czasem zdarza się kogoś pominąć, bo aplikacje nie są nigdy idealne, ale skoro odczuwam wdzięczność, to chciałabym ją okazać. Dziękuję to tylko 3 sekundy. Naprawdę.A teraz włącz ten kawałek, bo nie zrozumiesz co chcę dalej przekazać ;-)  Chciałabym podkreślić, że chodzi o odczuwanie tego całego "dziękuję". Kiedy mówisz "dziękuję" - czuj to dziękuję. Jest to nawyk, który można łatwo wyćwiczyć, wymaga jedynie konsekwencji i systematyczności.Z badań wynika, że mówienie dziękuje :- pozytywnie wpływa na relacje- redukuje stres- sprawia, że pracownicy czują się bardziej zmotywowani i są efektywni w pracy- tworzy sytuację,w  której klienci częściej wracają do sklepów, w których sprzedawcy dziękują im za zakup- czyni nas bardziej lubianymi.Byle tylko dziękuje nie było pustym frazesem.Przy okazji chciałam podziękować Sheinside za sukienki, które dostałam w prezencie ;-) ZIELONA : KLIK, LUB KLIK, SZARA : KLIK LUB KLIK  (podaję alternatywne sklepy, bo czasami jest duża zmiana cen na korzyść jednego lub drugiego)Kupiłam też całkiem niedawno siostrze drobne prezenty ;-)Zuza zadowolona :D Na basen w szkole trzeba nosic jednoczęściowe stroje, ale one są zazwyczaj brzydkie... A tutaj całkiem ładne dwa, strój do ćwiczeń i coś do spania :) #romper #playsuit #swimsuit #swimwear #galaxy #fit #clothes #style #pink #thinkpink #choiesZdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kęska (@aniamaluje) Sty 13, 2015 at 11:44 PSTStrój galaxy, strój niebo, różowy kombinezon (do spania), strój na w-f i jeszcze szary żakiet dla mamy ;-)  Aha, oczywiście padło dziękuję ;-)Wracając jednak do spraw poważnych - dziękuję ma wielką moc. Naprawdę czyni nasze życie milszym i warto po nie sięgać. To dlatego tak zachęcam do drugiego ćwiczenia z rozwojownika . Dlaczego w sytuacji codziennej, ktoś miałby dać Ci coś więcej, skoro nie cenisz tego, co masz  w tej chwili? Czytałam, że pracownicy, którzy cenią swoją pracę, częściej awansują (ciekawe,czy to Ci sami, którym szefowie częściej mówią "dziękuję", motywując ich tym samym do lepszych osiągnięć?). Dlaczego los/Bóg/to w co wierzysz, miałoby nagrodzić Cię bardziej, skoro nie doceniasz tego, co już masz, a nawet czasem depczesz to i plujesz na to? Dlaczego ktoś miałby pożyczyć Ci notatki, skoro ostatnim razem, poza automatycznym napisem "wyświetlone o 17:53" nie pojawiło się jedno małe słowo?Kiedy zatem mówić 'dziękuję?' - jak najczęściej!Jeśli Twój wniosek z tekstu jest taki, że masz ochotę teraz napisać komentarz "och, mnie też nikt nie docenia,ja tylko daję i daję, inni biorą i są strasznie niewdzięczni", to przeczytaj tekst jeszcze raz i do skutku, bo Twój wniosek jest nieprawidłowy ;-).Buziak! Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Tygodnik dwa - fajny kanał DIY, ulubiona muzyka, jedzenie i promocje

ANIA MALUJE

Tygodnik dwa - fajny kanał DIY, ulubiona muzyka, jedzenie i promocje

Witaj zbłąkany wędrowcze :) W tym odcinku poznasz :- blogi, które odkryłam- fajny kanał na Youtube, gdzie jest masa DIY inspiracji- moje kulinarne upodobania- ulubioną stronę  z przepisamiI kilka innych ciekawostek ;-) Gotowy?Uwielbiam taki stan, kiedy czuję, że mam kontrolę nad swoim życiem. Z chwilą, gdy rozwiązałam strategiczny problem oskrzelowy, pchnęłam swoje życie na inny level. Kocham moją pracę. Każde jedno z moich zajęć. Uwielbiam to, że nie muszę zmagać się z takimi problemami jak decyzja o tym, czy iść na chorobowe i stracić 30% dniówki + trafić na czarną listę pracowników, czy też zagryźć zęby i iść z anginą zarabiać.Wiem, że wiele młodych osób zmaga się z tymi problemami, musi wybierać, czy pracować, czy uczyć się do egzaminów i kalkuluje, czy stać ich na chorobę.Od siedemnastego roku życia, starałam się systematycznie budować kontakty, swoje portfolio i poszerzać umiejętności, aby nie mieć takich dylematów. Bardzo dużo pracuję - piszę różne teksty, współtworzę kilka portali, pracuję z dziećmi, zapracowałam na stypendium. Jestem wdzięczna za to, że po sześciu latach ciężkiej pracy, zaczynam odcinać od niej kupony i część moich przychodów to pasywa. Cieszę się, że czasami pieniądze same do mnie płyną.Czuję się w wielu sferach wolna.Smuci mnie powielany w szkołach i wielu domach mit, że ciężka praca jest gwarancją sukcesu. gdyby tak było, to górnicy i pracownicy naukowi uniwersytetów byliby milionerami. Chciałabym, aby każdy był wynagradzany uczciwie za swoją pracę i szkoda, że tak nie jest. Więc życzę wszystkim odwagi w systematycznym budowaniu swojej niezależności. Możesz padać po pracy na pysk, ale jak poświęcisz swojej pasji 10 minut dziennie, to po roku pchniesz ją do przodu. Może z czasem stanie się Twoim dodatkowym źródłem dochodu. Być może pięknie malujesz paznokcie i będą ludzie chętni, by Ci za to zapłacić. Może pięknie śpiewasz i dom kultury poprosi Cię czasem o występ...możliwości są nieskończone. Cieszę się, że moja decyzja o work smarter, not harder okazała się słuszna w tej mojej małej mikroskali.Bo stać mnie na decyzję, by odrzucić korzystną ofertę reklamową na blogu, tylko dlatego, że produkt nie jest zgodny z moimi przekonaniami. Bo stać mnie na to, by z dnia na dzień podjąć decyzję o wizycie u stomatologa i pracować z niektórymi dziećmi non-profit. Bo zasługują na szansę i jest w nich potencjał...którego nikt nie chce widzieć, bo to gamoń z patologii i trzeba nad nim postawić krzyżyk.Napisałam - w mikroskali, bo ubrania wciąż kupuję głównie w lumpeksach albo z Chin, nie noszę torebek z wielkim logo i nie potrafię przejść obojętnie obok przeceny na serek pleśniowy z krótkim terminem. Nie lubię przepłacać i nie mam wielkich potrzeb. Ale moje wydatki są mniejsze niż przychody i czuję się z tym fajnie. Jedyna sfera, gdzie sobie teraz "odbijam" chude lata, to wizerunek.Postanowiłam uczyć się stylu na swoich błędach. Może z boku wygląda to na konsumpcjonizm, ale ja przez jakieś 7 lat, praktycznie wcale nie kupowałam sobie ubrań ;-). Ostatnio pokochałam eksperymenty. Kupiłam wielki worek roszponki i dodawałam ją do wszystkiego. Tutaj kurczak w cieście, małe quiche (a może tarty?) i lasagne. Więcej kulinarnych prób i pomyłek na instagramie  :). Postanowiłam sobie, że rok 2015 będzie w pewnym sensie rokiem estetyki. Nie mam zmysłu estetycznego i jestem raczej bałaganiarą, chociaż wolę określenie, że lubię twórczy chaos ;-) Próbuję opanować kilka nowych umiejętności.Zachwycam się żydowską muzyką, by za chwilę tańczyć do Arcitc Monkeys :Lubię stan, kiedy tańczy głowa i tańczy ciało. Jestem beznadziejna w tańcu i śpiewaniu, ale sprawia mi to wielką przyjemność. Z racji tego, że unikam alkoholu, impreza może być dobrym zastępnikiem dla treningu ;-)).Moje oskrzela mają się dużo lepiej, ale zarastanie tego, co wcześniej się popsuło generuje ciągły stan zapalny. Dla mnie żadna nowość takie zapalenie oskrzeli, ale staram się często badać, sprawdzać krew (uhhh) i dać się osłuchać, czy czasem gdzieś w dole nie powróciły szmery w płucach. Tym sposobem poznałam panią Stasię. Sprzedała mi cenną lekcję odnośnie życia. To starsza pani, jedna  z tych, które lubią się wygadać w kolejkach i pewnie po to chodzą do lekarzy. Akurat ubrana byłam w sweter i jeansy (uniesienie sukienki do osłuchania płuc byłoby raczej kłopotliwe ;-)) i wyglądałam na bardzo zmęczoną. A pani Stasia opowiedziała mi trochę o swoim życiu, o tym, jak to zawsze ubierała się skromnie i wręcz pokutnie... aż przyszedł kryzys wieku i mąż zdradził ją z młodszą. Wtedy też pani Stasia zaczęła o siebie dbać i ubierać się tak, aby się sobie podobać. A miała wtedy prawie 50 lat i już niezbyt jędrne ciało. Najbardziej w życiu żałuje, że sama odebrała sobie dużą część radości z życia i tego, że nigdy nie założyła sukienki mini. Nigdy! Ma żal do rodziców, że wpajali jej do głowy frazesy o skromnym ubiorze. Żałuje też, że nie rozpuszczała włosów, gdy były ładne...Słowotok starszej pani uderzył mnie swoją prawdziwością. Staramy się dostosować do oczekiwań innych, zapominając o swoich prawdziwych pragnieniach i pozwalamy im opadać gdzieś na najniższe piętro w głowie.Tak mnie słowa pani Stasi obudziły, że wyjęłam nie ruszane od dawna kosmetyki i postanowiłam się ze sobą pobawić. Życie jest krótkie a ja chciałabym spróbować różnych rzeczy. Jednego dnia mogę wyglądać jak zdzira, drugiego jak nauczycielka a trzeciego jak hippiska. Skąd mam wiedzieć, co najbardziej lubię, skoro nie spróbowałam tak wielu rzeczy? :DDostałam jakiś czas temu 3 fajne produkty, całkiem bez zobowiązań. Cień ma liche opakowanie, ale jest bardzo iskrzący, paletka z różami jest bardzo fajna i niesamowicie napigmentowana, ale dopiero trzeci kosmetyk rozgrzał moje serduszko do czerwoności :))Cień: linkPaletka  : link Oto on :Wielki rozświetlacz Golden Ratio. Z kremowy cieniem i maleńkim lusterkiem w gratisie. Niesamowity kolor, nieziemska wydajność, przyjemne, matowe szkło. Zakochałam się w tym odcieniu! 30 ml + 2 g. Zrozpaczona tym, że  High Beam z Benefitu jest za zimny do mojej cery, myślałam, że nigdy nie trafię na idealny rozświetlacz. A ten ma boski stosunek ceny do jakości, miłość na wieki :DNie umiem uchwycić efektu na zdjęciu, na dzień użyłam mniej niż jedną kropelkę (dotknęłam palcem szpatułki :)) ale jestem oczarowana.Pierwszy raz pobawiłam się też minerałami - ja widać po moich piegach - unikam podkładów jak ognia, bo nie lubię efektu tej gładkiej cery bez piegów itp :D Minerałów użyłam odrobinkę. Daję różne zdjęcia, bo ja zawsze wychodzę na zdjęciach...inaczej :)Śmiesznie, prawda? Zdjęcie po prawej robiłam sobie sama, drugie jest fragmentem z nagrania video, a trzecie zrobił ktoś inny.PS. Gdybyście kupowali coś na Bornprettystore (stamtąd mam róże, cień i rozświetlacz) , użyjcie kodu NPH10 obniża cenę nieprzecenionych produktów o 10% :) Wysyłka zawsze jest darmowa, chociaż trochę długo to trwa ;-)Film tygodnia to "Bez reguł". Jest ciężki, ale bardzo w temacie obecnych zamieszek z islamistami. Polecam, chociaż rozczarowała mnie końcówka. Zaznacz myszką miejsce po kropce, bo napisałam białą czcionką dlaczego. (Moim zdaniem, powinna wybuchnąć czwarta bomba, wtedy film dałby bardziej do myślenia) Ponieważ i tak ciągle dzielę się jakimiś promocjami, np. na instagramie (orzechy brazylijskie forever :)), postanowiłam skorzystać z zachęty okazjum.pl  Pokażę Wam inne promocje, którzy przykuły moją uwagę. Zdjęcie przenosi do całej gazetki ;-) Chodzi mi po głowie to małe żelazko ze szczotką parową. Mam dziwne upodobanie do tkanin, które niemiłosiernie się gniotą i mało miejsca na takie rzeczy. W domu jest bardzo sprawne żelazko i zastanawiam się, czy takie coś ma sens. Cena jest zachęcająca, ale sama nie wiem, czy na 100% tego potrzebuję. No i trwa też tydzień XXL gdzie jest mój ulubiony krem orzechowo-nugatowy. Dla mnie jest lepszy w smaku niż nutella i kocham w podgrzanym moczyć banany! :) Z jakiegoś dziwnego powodu, mam co jakiś czas wyrzuty sumienia i kupuję oryginalną nutellę z szacunku dla jej twórcy. LOL :D Nie jest to coś mega zdrowego, ale moja grzeszna przyjemność. Na dole jest bardzo fajna pasta z suszonych pomidorów. Jest naprawdę wyborna. Jakie inne marki ją produkują?  To zdecydowanie produkt warty uwagi, osobiście polecam czerwoną. Pycha! Oprócz tego, w tym tygodniu polecam :Mega fajną stronę z przepisami  (wszystkie w moim stylu:))Ciekawe gadżety z fejsa Kanał z instrukcjami odnośnie szycia i DIY  (tak podoba mi się ta biała dziwkarska sukienka :D )Dwa blogi modowe, które kiedyś wrzuciłam do zakładek i niedawno odkryłam na nowo :Fashion Spot Nanda Schwarz Zupa z hipopotamami I jeszcze ciekawy artykuł w "Skarbie" (pełna treść po kliknięciu w zdjęcie) Uch, rozgadałam się jak Pani Stasia ! :)) Więcej zdjęć na instagramie, uściski! Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :)

Zmień swoje życie w 52 tygodnie - rozwojownik, zadanie trzecie

ANIA MALUJE

Zmień swoje życie w 52 tygodnie - rozwojownik, zadanie trzecie