Uwaga! Wejście grozi uśmiechem :)

ANIA MALUJE

Uwaga! Wejście grozi uśmiechem :)

Cześć! :) Nie posłuchałeś i kliknąłeś? Oj, szkoda, bo nie ma odwrotu. Teraz musisz coś zrobić :)).Projektując rozwojownik wiedziałam, że, to ćwiczenie po prostu MUSZĘ tutaj zawrzeć. A jeszcze bardziej wiedziałam to wtedy, kiedy zobaczyłam urocze, żółte karteczki, o których pisałam  rok temu :)http://www.aniamaluje.com/2014/07/na-poprawe-humoru.htmlJeśli tu jesteś, to mam po prostu dla Ciebie malutką niespodziankę. Kilka komplementów, które masz przeczytać i mocno się do nich uśmiechnąć :Gotowe?Z jakiegoś powodu jesteś na tym świecie. Jedyny, niepowtarzalny i unikalny. Drugiej takiej osoby nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Fajnie by było, gdyby w Twoim życiu było jak najwięcej uśmiechu. A przecież nie zawsze są ku temu powody - śpisz po trzy godziny, bo masz egzaminy na głowie, albo małe dziecko, które ciągle Cię budzi. Albo martwisz się o brak stabilnej pracy, masz na głowie przeprowadzkę i masę innych problemów. Na świecie jest wystarczająco dużo powodów do smutku i stresu, dlatego ja dokładam Ci jeden malutki do uśmiechu :). Tak dla równowagi.I jeśli masz ochotę, komplement Ci pomógł albo Cię rozweselił - śmiało wydrukuj sobie takie same, przygotowałam szablony ;-)Dwa zestawy drukują się na jednej kartce A4 :Instrukcja :- kliknij prawym przyciskiem myszy - otwórz w nowej karcie, zapisz- jeśli przeszkadza Ci link, usuń go gumką w paincie (30 sekund roboty:)- wydrukuj- rozwieś w uczęszczanym miejscu- uśmiechnij się jak zobaczysz, że komplementy poznikały ;-)Chcesz zrobić podobne? Śmiało, będzie super! Ten pomysł przecież też nie jest mój, widziałam masę tego na pintereście. No ale ja nie jestem z tych, co kolekcjonują inspiracje - ja wcielam je w życie. Wierzę w magię prostoty i chciałabym, abyś Ty też uwierzył :).  Możesz napisać własne komplementy zwykłym mazakiem, albo stworzyć je nawet w paincie :D Jeśli szukasz ładnych fontów, podsyłam ulubione tutaj (klik)Jeśli chodzi o obrazek tytułowy, pochodzi on z reklamy  firmy Thomson. Nie jestem z nią w żaden sposób związana, po prostu spodobał mi się filmik, a jeszcze bardziej ścieżka dźwiękowa (#wiadomo #Queen :))Przypominam też o kolejnym powodzie do uśmiechu, czyli książkach po 5 zeta :) (klik)PS. jeśli przygotowałeś własne komplementy, cyknij fotkę i oznacz mnie na instagramie :https://instagram.com/aniamaluje/ :*Ok, to co, drukujesz? ;-) Albo chociaż udostępniasz? Daj komuś chociaż malutki powód do uśmiechu :)).Uściski!  Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Co warto obejrzeć? 6 ciekawych filmów, jeden Cię zaskoczy ;-)

ANIA MALUJE

Co warto obejrzeć? 6 ciekawych filmów, jeden Cię zaskoczy ;-)

Jak dobrze wychodzić na zdjęciach i  zmienić mentalność przeciętnego Polaka, czyli tygodnik

ANIA MALUJE

Jak dobrze wychodzić na zdjęciach i zmienić mentalność przeciętnego Polaka, czyli tygodnik

Co jeść w upał? Pomysły na dania, przekąski i desery ;-)

ANIA MALUJE

Co jeść w upał? Pomysły na dania, przekąski i desery ;-)

Dzisiaj - domowych lodach na patyku, mrożonej kawie, o tym co pić, gdy z nieba leje się żar oraz... o urządzeniu do naleśników. Ma sens, czy jest zbędnym wydatkiem?Znacie to uczucie, gdy zrobiliście wszystko co w waszej mocy, najlepiej jak potraficie, włożyliście to mnóstwo serca, pracy i wysiłku  a mimo to - rezultat zależy od kogoś innego? Ja znam - mam tak z pracą magisterską. Myśl o niej ciągle wraca jak bumerang, a ja wciąż jestem w niepewności i oczekiwaniu, czy będę miała dużo do poprawiania i tak dalej. To strasznie frustrujące, bo wszystkie egzaminy mam pięknie zaliczone, przez całe studia nie miałam ani jednej poprawki a tróje mogę policzyć na palcach jednej ręki.Więc po pierwsze - trochę gotuje się we mnie w środku, a po drugie - aż paruję na zewnątrz, bo mamy upał :). Staram się odstresować i naładować swoje baterie na słoneczku. W końcu mamy weekend :).No ale same kłody pod nogami :DNa taką pogodę idealne są wszystkie lekkie dania i desery.Domowe lody na patyku (lub w tubce).  Można je zrobić w banalnie prosty sposób - mrozimy owoce z wodą, owoce z jogurtem, sam jogurt, jogurtowe smoothie, ulubiony napój albo - co jest hitem wśród dzieci - jasny napój gazowany plus żelki ;-).Przepisy na takie lody zebrałam na osobnej tablicy na pinterest : Follow Ania's board lody on Pinterest. Jeśli chodzi o foremki.... stały się one największym bólem ostatnich dni - są w ofercie lidla. Od środy.Obie wersje tanie i raczej porządne, ale w moim lidlu (małe miasteczko, małe ilości towaru) już się sprzedały :( Nie popełniajcie mojego błędu i kupcie je, zanim zrobi to ktoś inny - link do oferty (klik).Czy takie foremki to zbędny wydatek? Moim zdaniem nie, szczególnie, jeśli mamy dzieci, albo lubimy lody, tylko niekoniecznie te napakowane chemią - zamrożenie soku z owocami albo jogurtu naturalnego jest równie pyszne. Ostatecznie koszt foremek bardzo szybko się zwróci, a my nie musimy odczuwać wyrzutów sumienia po zjedzonym deserze :). Podobno foremki można kupić czasem w pepco - w moim nie ma. Są w stałej ofercie ikei i czyba tesco, ale z kolei tego nie ma w mojej okolicy i w ten weekend obeszłam się smakiem :(Kilka przepisów na lody jest też w kulinarnej gazetce pokazanej niżej (zdjęcie się powiększa)lub tutaj (klik)Jeśli chodzi o ciepłe dni, to zjadam jak zawsze - zupy (odesłanie do tekstu o zupach po kliknięciu w zdjęcie):lub tutaj : http://www.aniamaluje.com/2015/02/zupy-dla-zdrowia-przepisy-cudowne.htmlZe względów zdrowotnych nie rezygnuję z rozgrzewających zup typu rosół i nie jem chłodników. Jednak bez tego czuję się jak bez ręki i zaraz czuję się gorzej.A co do picia?- woda- woda z cytryną- woda z ogórkiem- chłodna herbata z rumianku- chłodna mięta- chłodna zielona herbataJeśli "chłodna" to za mało, a nie lubimy rozwadniać napoju, można zastosować mój ulubiony myk, czyli zamiast kostek lodu, wrzucić do napoju zamrożone winogrono :). Jeśli lubimy mocne orzeźwienie, wybawieniem będzie granita, lu pseudogranita - lód pokruszony blenderem i zalany ulubionym sokiem :)A jak pokruszyć lód bez blendera? Tak :D sprawdzone wielokrotnie.Jeśli jednak mam ochotę na coś bardzo słodkiego i smacznego, decyduję się na "mrożoną kawę", taką, która powstaje w dwie minuty ;-)Przepis po kliknięciu w zdjęcie, lub tutaj :http://www.aniamaluje.com/2014/07/przepis-na-najlepsza-mrozona-kawe.htmlJeśli chodzi o "guilty pleasure", to akceptuję obecność syropu glukozo-fruktozowego w niektórych lodach.  Znajdziemy go także w syropach na kaszel, więc nie siałabym wielkiej paniki po zjedzeniu jednej porcji lodów. W kawie sobie pozwalam :DLekki obiad? W moim przypadku - jeden z wielu, bo jem zupy i dbam o dostarczanie odpowiedniej przy moim schorzeniu ilości kalorii ;-). Ale poza zupami, są to sałatki i wrapy.Staram się unikać pieczywa gotowego - decyduję się na podpłomyki, placki dosa, tortillę albo naleśnikowe wrapy. Ważniejszy jest dla mnie tak zwany wsad :) A wsad to :Grillowana pierś z kurczaka lub indyka (albo łosoś) Zielenina, czyli sałata lodowa, kapusta pekińska, roszponka, rukola, szpinak lub jarmużWarzywa i/ lub owoce : pomidor, pomidorki koktajlowe, kukurydza, granat, ogórek Ewentualnie jeszcze ser feta, kozi lub mozzarellaPlus ziarna i jakiś sos - ostatnio posmakował mi czosnkowy z biedronki (klik).To wszystko zawijam w placek.Najczęściej jest to taki niby-naleśnik, albo placek dosa.Placek dosa, to genialny sposób na bezglutenowy i zdrowy wrap ; moczymy na noc szklankę ryżu i 1/3 szklankę soczewicy (ja wolę czerwoną). Zalewamy tyle, żeby przykryło ziarna i dało pół centymetra górki. Potem rano dolewam 100 ml wody, blenduję na papkę i...gotowe. Mogę rozprowadzać na patelni ;-) .Dosa to cienki placek, który jest bardzo pożywny, i jego rozprowadzenie wygląda tak :Z kolei mój przepis na podpłomyk znajdziecie tutaj (klik) lub powiększając zdjęcie Wszystko to da się spokojnie zrobić na patelni, nawet teraz w jednej z gazetek pojawiła się taka specjalna, cienka do naleśników (klik). Tyle, że ja smażę wszelkie placki dość często i latem stanie przy kuchence jest dla mnie uciążliwe. Zaraz nagrzewa się cała kuchnia i tak dalej.Korzystając ze sporego bonu rabatowego na westwing , kupiłam sobie urządzenie do naleśników :Zestaw zawiera urządzenie oraz łopatkę.Jeśli oglądaliście przed chwilą filmik z plackami dosa, to wiecie, że kluczowe jest cieniutkie rozprowadzenie ciasta. I właśnie na to pozwala urządzenie - nagrzewa się inaczej niż patelnia, bardziej równomiernie.Niestety za pierwszym razem tego nie skumałam, i mimo wodnistego ciasta, naleśnik wyszedł taki :DNa szczęście potem wychodziły już bardzo cieniutkie, jak we Francji :))#naleśniki #crepes #crepe #pancakes

Jak stosować olej kokosowy?  42 zastosowania dla zdrowia i urody

ANIA MALUJE

Jak stosować olej kokosowy? 42 zastosowania dla zdrowia i urody

Jak pokochać swoje ciało [rozwojownik]

ANIA MALUJE

Jak pokochać swoje ciało [rozwojownik]

Nowoczesne fryzury, których nie rozumiem :D

ANIA MALUJE

Nowoczesne fryzury, których nie rozumiem :D

Aaa! Dzień matki, dzień dziecka, magistetka i under pressure

ANIA MALUJE

Aaa! Dzień matki, dzień dziecka, magistetka i under pressure

Ćwiczenie rozwojowe, które poprawia humor :) Wykrywacz dobrych myśli

ANIA MALUJE

Ćwiczenie rozwojowe, które poprawia humor :) Wykrywacz dobrych myśli

Mój biały dzień + konkurs :)

ANIA MALUJE

Mój biały dzień + konkurs :)

Modelka z zespołem Downa, bycie ostatnią brzydulą i co u mnie, czyli tygodnik :)

ANIA MALUJE

Modelka z zespołem Downa, bycie ostatnią brzydulą i co u mnie, czyli tygodnik :)

Dzisiaj będzie zaległy tygodnik i kilka słów nabazgranych szybko, bym zdążyła na "Ugotowanych" :D Będzie też trochę o wyborach, kawie zbożowej i modelce z zespołem Downa.Tydzień nie zaczął się zbyt ciekawie, bo nauką na ostatni egzamin (poza magisterskim). Ostatnim oczywiście tylko wtedy, jeśli go zaliczyłam :). Na instagramie pojawiały się inspirujące notatki , a ja  jeszcze tylko napiszę analizę badań, wstęp i zakończenie, by być wolnym człowiekiem. Mam jednak kilka spraw do zamknięcia i magisterka ciągle jest gdzieś niżej na liście priorytetów :). Niestety.Jechaliście kiedyś 17 km w dwie godziny? Ok, pewnie jechaliście, Warszawa, korki nad morze... no ale dojazd z Solca kujawskiego do Bydgoszczy to trochę lipa :D Po egzaminie czekałam na dworcu godzinę by kolejne dwie jechać. A mówili, zapisz się na prawo jazdy.Napisałam za to obiecany tekst, o który sporo osób prosiło.JAK DBAM O CERĘ? + KOLEJNA PROMOCJA -40% NA KOSMETYKI :)Nie muszę chyba mówić, że w ataku zemsty losu, następnego dnia mnie wysypało. Cóż, taki efekt oczyszczania po pokrzywie, do której jak zawsze pokornie wróciłam ;-). Kocham maliny!#maliny

Dzień matki - dlaczego uważam, że jest ważny + pomysły na prezenty (także DIY)

ANIA MALUJE

Dzień matki - dlaczego uważam, że jest ważny + pomysły na prezenty (także DIY)

Zera i jedynki

ANIA MALUJE

Zera i jedynki

ANIA MALUJE

"Nie taki diabeł ogoniasty, jak pragnęłyby niewiasty" - wishlista

Jak dbam o cerę? + kolejna promocja -40% na kosmetyki :)

ANIA MALUJE

Jak dbam o cerę? + kolejna promocja -40% na kosmetyki :)

Dzisiaj będzie o tym, jak dbam o cerę, jak sprawdza się szczoteczka do twarzy z biedronki i gdzie będzie promocja -40% na kosmetyki do pielęgnacji :) Ostatnio pojawiło się sporo pytań o moją pielęgnację. Ponieważ jest prosta, postanowiłam w ramach przerwy w nauce, krótko opisać co i jak ;-). Jestem świadoma, że moja pielęgnacja może być błędna, że nie jestem ekspertem i srata-tata, ale opisuję swoją pielęgnację i mam nadzieję, że to jest jasne :D Jeśli miałabym wystosować jeden ogólny wniosek dla całej ludzkości, to brzmi on "nie ma jednej drogi", a cały ten blog jest o pokazywaniu tej, którą ja kroczę. Bez żadnego namawiania, że moja jest najlepsza czy coś w tym stylu ;-). Kiedyś miałam kłopoty z cerą - zawsze pojawiały się jakieś niemiłe niespodzianki, wyskakiwały  bolesne "gule"  i inne cuda. Obecnie nic takiego od dawna się nie pojawia. Gdy czuję się świetnie, moja skóra wygląda całkiem ok :). Gdy czuję się gorzej - jest szara, ziemista. Mam wtedy ciemne podkówki pod oczami i bardzo przesuszone czoło. Najbardziej problematyczny jest jednak nos! Jako osoba z chorym układem oddechowym, bardzo często mam katar. (katar → tarcie → czerwona, sucha skóra). Moja pielęgnacja skupia się na eliminacji tych problemów :).Obecnie moja "naga" twarz wygląda tak :Jak widać - jestem piegusem (właśnie widzę, że nie wyostrzyło mi prawej części twarzy...), w dodatku dość bladym. Zaczerwienienia pojawiają się wtedy, gdy nadchodzi jakaś infekcja :Matko, wyglądam na tym zdjęciu jak własny ojciec :D Widać podkówki i kilka małych krostek na poliku i nad ustami. Nauczyłam się traktować to jako sygnał, że pora wysłać posiłki i oddziały ratunkowe dla mojej odporności - piję więcej czystka, jem więcej imbiru i wzmacniam się od środka. Skóra bardzo fajnie pokazuje nam kondycję naszego ciała i staram się odczytywać wskazówki, jakie mi daje.Moja pielęgnacja :- rano myję twarz samą wodą. Nie polubiłam się z tonikami i innymi kosmetykami, które długofalowo robiły mi krzywdę.-  wklepuję mój ulubiony krem :Mimo zmiany składu, wciąż jest moim ulubionym kremem. Zimą zamieniam go na jego bardziej treściwego brata bliźniaka, o którym pisałam przy okazji zimowej pielęgnacji w ubiegłym roku (moja zimowa pielęgnacja : klik). Krem kosztuje niewiele, nie pamiętam dokładnej ceny, ale to ok 5-7 zł.   Czasami próbuję różnych innych kremów, ale i tak pokornie wracam do tego - nie ma barwników i sztucznych substancji, ładnie napina skórę i ma bezpieczny skład. Nigdy mnie nie zapchał no i jest pakowany w tubę. Kompletnie nie rozumiem idei kremów w słoiczkach - nienawidzę kremu pod paznokciem :D Bez względu na to, czy miałam tego dnia makijaż czy też nie, wieczorem myję twarz za pomocą olejków : używam naturalnego olejka Olive albo tego z kwiatem wiśni z Rossmana. Oba opisałam szczegółowo w tekście :JAKIE SĄ MOJE ULUBIONE KOSMETYKI? - ZIMA 2015więc po prostu tam odsyłam :) Nie stosuję filtrów.Tak, brzmię obrazoburczo, nie bierzcie ze mnie przykładu :). Znowu postanowiłam zaufać swojemu ciału. Filtry chemiczne są kancerogenne i to nie ulega wątpliwości. Same w sobie są jedną z przyczyn raka, do tego blokują produkcję witaminy D w skórze. Tymczasem witamina D bardzo dobrze....chroni przed rakiem. Tak samo, jak kwasy omega-3. Niedobory tych dwóch znacznie zaostrzają objawy mojej choroby. Dlatego zjadam bardzo dużo śledzi i jaj. Jeśli jest ostre słońce, smaruję się olejem sezamowym albo kokosowym (odrobinkę).  To naturalne filtry przeciwsłoneczne, chociaż niektórzy mówią, że to sposób na smażenie skóry. Kocham słońce i nawet jeśli moja skóra ma się szybciej zestarzeć, wybieram starą skórę i stan uśpienia mojej choroby, niż zakaszlenie się na śmierć i ładną cerę w trumnie. Bez względu na to, czy stosujecie filtry czy nie - zachęcam do dostarczania sobie masy witaminy D oraz kwasów omega-3.Ach, zapomniałam - regularnie kontroluję wszystkie pieprzyki.(Zachęcam do poczytania artykułów naukowych o wpływie witaminy D i kwasów omega-3 na ochronę przed rakiem).2-3 razy w tygodniu stosuję inhalacje Robię to dla zdrowia swojego układu oddechowego, starą metodą : miska+woda+olejek i ręcznik na głowę. Nalewam do miski wrzątku i kilka kropelek olejku (najczęściej z drzewa herbacianego). Zakładam ręcznik na głowę i wdycham.To niesamowicie wpłynęło na mój układ oddechowy, a przy okazji, rykoszetem zyskała cera. Pory się otwierają, skóra pięknie się oczyszcza, a olejek działa przeciwzapalnie. Od kiedy stosuję "parówki", nie mam problemów z zaskórnikami. Po całej akcji domykam pory przemywając twarz zimną wodą. Kiedyś musiałam potraktować nos kostkami lodu, ale dzisiaj wszystko samo się ładnie zamyka.Czasami robię inhalacje  z użyciem rumianku, ale wtedy woda ma ok 90 stopni, bo ziół nie zalewamy wrzątkiem.Więcej o olejku z drzewa herbacianego pisałam tutaj :http://www.aniamaluje.com/2012/10/jak-szybko-pozbyc-sie-krost-i-wypryskow.htmlOlejek stosuję tez punktowo na niespodzianki, zamiennie z żyworódką , którą też opisałam przy okazji zimowej pielęgnacji (klik).Peeling :2 razy w tygodniu staram się też dbać o złuszczanie naskórka. Dawniej stosowałam w tym celu zwykłą szczoteczkę do twarzy z rossmana, ale od roku jestem posiadaczką biedronkowej za dwie dyszki. Dwie końcówki wyglądają na bardzo brudne,  ale chyba odbarwiły się od dezynfekcji wrzątkiem :D Szczoteczka ma 4 końcówki : do masażu, do szorowania, gąbeczką i gąbkę lateksową. Niestety nie mam od niej już pudełka. Staram się o nią dbać, bo chyba  w ofercie nie ma wymiennych końcówek. Szczotka jest bardzo fajna i dogłębnie oczyszcza skórę. Czasami stosuję z jakimś peelingiem, ale nie przywiązuję dużej wagi do tego, jaki aktualnie mam w łazience. Lubię też wklepywać za pomocą urządzenia krem - służy mi do tego gąbeczka, która wygląda na potwornie brudną, a wcale taka nie jest :). Z tego co zauważyłam, szczoteczka wróciła do oferty biedronki i można ją kupić tutaj : klik Raz na jakiś czas stosuję też genialny krem na odparzenia :Ja wciąż mam pierwszą wersję, ale druga podobno wcale nie jest gorsza. Krem przeznaczony jest do smarowania niemowlęcych pup, ale jest naprawdę genialny. Zawiera cynk i wysusza wszystkie krostki, jednocześnie bardzo dobrze nawilżając cerę. Jest baaaardzo gęsty i biały, raczej polecam nakładać go na noc, albo tylko punktowo na wypryski. Bez niego miałabym świecący na czerwono nos, a tak idealnie sprawdza się przy katarze. Tuba jest nie do zużycia, a kosztuje też w granicach 5-7 zł.Jeśli chodzi o moją pielęgnację...to by było na tyle :).Ach,w rossmanie będzie teraz promocja :Nie wiem, czy obejmuje też kremy dla dzieci, ale polecam je z całego serca.Rossmann potwierdził promocję  w nowym numerze "Skarbu" - do poczytania tutaj  Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Juwenalia, promowanie czytelnictwa i dlaczego ubywa mi

ANIA MALUJE

Juwenalia, promowanie czytelnictwa i dlaczego ubywa mi "fanów" :D

Do 26 czerwca tygodniki pewnie będą nudne, ale to jeszcze tylko chwilka. W zasadzie, to jeśli uda mi się w środę zdać straszny egzamin (najstraszniejszy ;-)), to się rozluźni i będę wreszcie bardziej aktywna życiowo.Matko, kogo ja próbuję oszukać - przecież i tak realizuję plan minimum wysiłku - maksimum efektu. Mam pewne wartości w życiu, które są dla mnie priorytetowe i pewnie dobrze widać, że jest to dla mnie prosto wyrażone "enjoy your life". Ale nie w stronę alkoholu i libacji ;-), tylko takiego zachwytu nad życiem, które doświadcza się tylko wtedy, kiedy było się blisko jego utraty. Ten tydzień był taki typowo "domykający". Egzamin, na który nie starczyło mi się czasu nauczyć:Hmmm jutro #egzamin a ja niespecjalnie umiem. Mam wielki problem uczeniem się rzeczy oczywistych na zasadzie wymienić 5 cech oczywistości według kogośtam. Skręca mnie na myśl o kuci na pamięć, więc przeczytałam 3 razy i będzie ryzyk-fizyk. Kciuki jutro o 8:30 mile widziane :-))))#studia #ukw #fajnyprzedmiot #dobrzeprowadzony #nieumiemsiętegouczyć #pedagogika #sesjaZdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kęska (@aniamaluje) 12 Maj, 2015 o 2:23 PDTDzięki waszym kciukom zaliczyłam na czwórkę. Najlepsze jest to, że poza błyskawicznym wyryciem na pamięć aktów prawnych tuż przed egzaminem, udało mi się przyswoić na rozumienie najważniejsze zagadnienia i to z nich były pytania :).Teoretycznie zaraz po egzaminie powinnam zacząć się uczyć na kolejny, który już w środę. No ale wiadomo jak to jest, zmotywowało mnie dopiero oglądanie pięknych notatek na instagramie :Dczeka mnie kobyłka :Pedagogika wczesnoszkolna: badania, rekonstrukcje, kierunki zmian Trochę zabawy z tym będzie, ale zaraz po napisaniu tego posta biorę się za dokonanie kolejnego skrótu notatek (samo ich czytanie zajmuje kilka godzin....) a potem będę korzystała z technik szybkiej nauki, bo słabo byłoby odpaść przed metą, prawda? ;-).#juwenalia #ukw #blokadałużyka #grillZdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kęska (@aniamaluje) 13 Maj, 2015 o 9:53 PDTW środę wylądowałam (na krótko) na "Blokadzie Łużyka", czyli kultowym studenckim grillowaniu, obecnie na terenie kampusu. Chyba się starzeję, bo głośna "zbuntowana" muzyka mnie drażni i męczy :D Ze studenckich obowiązków zostało mi jeszcze pozbieranie autografów do indeksu, oddanie obiegówki i zdanie formularza o zagubieniu legitymacji ;-).Nie myślcie, że o Was zapominam! Pamiętam o tekście z jedzeniem z Wilna, o tym jak jeść mlecze i o działaniu ich poszczególnych części. Pamiętam o tekście związanym ze studiowaniem dziennikarstwa i całej reszcie - ale lista jest nieskończona, a ja studiuję, pracuję, mam jakieś swoje życie, a doba ma tylko 24 h :-). Nie mogę się doczekać, aż zasiądę do wielkiej góry Waszych maili - tymczasem wybieram opcję "robię wszystko, aby zdać egzamin".Ostatnio po wstawieniu na facebooka tej piosenki, zniknęło aż osiem osób, które lubiło mój "fanpage" (nie lubię tego słowa:)).Teledysk też nie jest moim ulubionym, ale odpalcie chociaż muzyczkę i przewińcie dalej. Uwielbiam ten kawałek *.*Jeśli przy fejsie... ostatnio "trochę" oburzył mnie artykuł przeczytany na "mamadu". Autorka (psycholog) sugeruje, że życie to pożyczka, którą mamy obowiązek spłacić swoim rodzicom, dając im na starość. Lub przynajmniej "oddając".(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/sdk.js#xfbml=1&version=v2.3"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs);}(document, 'script', 'facebook-jssdk'));Czytam ten artykuł i nie do końca rozumiem...Posted by Aniamaluje on 14 maja 2015Nie zrozumcie mnie źle - ja bardzo kocham swoich rodziców i jestem niesamowitą szczęściarą, że mam akurat takich. Ale nie podoba mi się sprowadzenie roli rodziców do wymiany bezgotówkowej, a dzieci do inwestycji. Bo nikt sam na świat się nie pchał. Bo znam osoby, które trafiły na naprawdę niefajnych "rodziców".  Bardzo rozdrażniło mnie powielanie stereotypów i tworzenie nowych. Zastanawiam się, co ma rodzicom ma "oddać" trzynastoletnia upośledzona dziewczynka, gwałcona przez brata i molestowana przez ojca, za przyzwoleniem matki. Co mają "oddać" dzieci upokarzane i bite. Albo te, które miały finansowo wszystko, nawet te nieszczęsne szkoły językowe i równe zęby, ale nie miały miłości, wsparcia i notorycznie kopano ich poczucie własnej wartości "jesteś gruba, wstydzę się ciebie" , "nikt cię nie będzie chciał" "do niczego się nadajesz" "przez ciebie nie zrobiłam kariery". Życie nie jest pożyczką.Po raz pierwszy skusiłam się też na herbatę kwiatową (klik) - przyznam, że nieco mnie rozczarowała. Zostaję chyba przy piciu zielska (rumianek, mięta, pokrzywa i inne dziwactwa).Kulinarnie byłam nieco nudna :Znowu #omlet :D #omelette #fitfood #healthy #rukola #pomidorki #ser #camembert #polishgirl #cooking #food #foodie #instafood #fitjedzenie #jedzonkoZdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kęska (@aniamaluje) 11 Maj, 2015 o 8:36 PDT#zupa #krupnik #mamazrobiła

Życie jest jak ostatni listek papieru toaletowego

ANIA MALUJE

Życie jest jak ostatni listek papieru toaletowego

17 fryzur, których bym sobie nie zrobiła

ANIA MALUJE

17 fryzur, których bym sobie nie zrobiła

Lenistwo sprzyja rozwojowi, w co wierzę i ... nie rób krzywdy hejterowi

ANIA MALUJE

Lenistwo sprzyja rozwojowi, w co wierzę i ... nie rób krzywdy hejterowi

Jak wygląda mój zwykły dzień?

ANIA MALUJE

Jak wygląda mój zwykły dzień?

7 wskazówek jak szybciej podejmować decyzje

ANIA MALUJE

7 wskazówek jak szybciej podejmować decyzje

Jak zrobić smoothie?

ANIA MALUJE

Jak zrobić smoothie?

Co lepsze, wyciskane soki, czy smoothie?Jak zrobić smoothie?Jaki blender wybrać?No i jaki przepis?wreszcie - co blendować?!Postaram się wyczerpująco odpowiedzieć na wszystkie pytania ;-)Smoothie to zblendowane na gładko owoce lub warzywa z dodatkiem jakiegoś płynu, np. wody czy soku. Teoretycznie gdy płynem jest mleko, mówimy, że to shake. W praktyce stosuje się to często zamiennie, więc dla uproszczenia będę stosować słowo smoothie. :).Smoothies są moją codziennością i wypijam przynajmniej szklankę dziennie. A nierzadko więcej! Wypicie takiej bomby witaminowej to najszybszy sposób na dostarczenie sobie przeciwutleniaczy i składników odżywczych. W jednej szklance możemy "upchać" bardzo dużo i niepostrzeżenie wsuniemy na śniadanie garść jarmużu, jabłko i banana ;-).Zasada jest bardzo prosta  - do blendera wrzucamy garść owoców (świeżych lub mrożonych) i zalewamy to dowolnym płynem.Przykładowo :Mleko - krowie, kozie, sojowe, ryżowe, migdałowe, kokosowe - jakie nam tylko pasuje. U mnie to albo mleko roślinne, albo krowie bez laktozy. Jeśli preferujemy gęste i treściwe smoothie, można użyć kefiru, maślanki albo jogurtu naturalnego.Zielona herbata - pasuje do lekkich smoothies i czasami warto nią zastąpić wodę :)).Soki - np. pomarańczowy czy z grejpfruta. Można użyć trochę, można użyć dużo.Woda - są zwolennicy wody przegotowanej, mineralnej,źródlanej, filtrowanej i strukturowanej. Każdy ma swoje preferencje i najlepiej jest wybrać taką, jak nam odpowiada ;).Niektóry używają też kawy mrożonej albo lodu.Po wrzuceniu składników do blendera, po prostu blendujemy na gładki płyn. Odpowiednio dobierając proporcje składników płynnych i stałych, sami decydujemy jak rzadki lub gęsty będzie.Tyle podstawy.Czym to się różni od świeżo wyciskanego soku?No właśnie - świeżo wyciskane soki są super i są np. podstawą diety Gersona (znana dieta wspomagająca leczenie nowotworów i ciężkich chorób). Prawdziwie wartościowy sok wymaga specjalnej wyciskarki dwuślimakowej. Można oczywiście stosować zwykłe, ale soki nie są już tak zdrowe. Ja osobiście preferuję jednak smoothies.Od kiedy spaliłam swoją sokowirówkę (pozdrawiam mało soczystą pokrzywę ;-), nie kupiłam już drugiej i przerzuciłam się na blendowanie. Pierwsze wrażenie? Wow, nic się nie marnuje! Cała "pulpa" zostaje w smoothie, nie ma żadnych odpadków, wszystko jest wykorzystane. To też super sposób na przetwarzanie mało soczystych zielonych liści ;Szpinaku, pokrzywy, jarmużu i rukoli (moje ulubione).Nie zrozumcie mnie źle - są na rynku profesjonalne wyciskarki, które przetwarzają jabłka z ogonkami i gniazdami nasiennymi. Jednak wolę od czasu do czasu skoczyć na taki sok do bydgoskiej sokowirowni i zapłacić za niego 3 zł. Bez uciążliwego mycia sprzętu i drżenia o to, czy marchewka nie jest za mało soczysta i nie spali mi sprzętu ;-).Podstawową różnicą między klasycznymi wyciskarkami i sokowirówkami (pomijam dwuślimakowe, profesjonalne, których cena zaczyna się od 2000 zł) jest właśnie pulpa. Czyli włókno.W praktyce :- sok szybciej się przyswaja i natychmiastowo odżywia organizm- smoothie uwalnia składniki odżywcze wolniej, dłużej daje uczucie sytości Nie ma tu lepszego i gorszego wyboru, bo w zależności od potrzeb, jedno lub drugie może być zarówno wadą jak i zaletą ;-). Ja doceniam stopniowe uwalnianie substancji odżywczych. Smoothie spodoba się osobom na diecie - to takie trochę pereptum mobile -  z jednej strony syci na długo, więc nie mamy ochoty podjadać,  z drugiej - zawiera sporo błonnika, więc robi dobrze na przemianą materii :).Jaki blender wybrać?Obecnie wciąż mam blender ręczny. Jest to trochę kłopotliwe, bo muszę go cały czas trzymać, jest bardzo głośny a pojemnik nie jest zbyt wygodny jeśli chodzi o przechowywanie smoothie w lodówce - jest po prostu bardzo wysoki.Wygląda dokładnie tak:#smoothie na dziś #jagody #owoceleśne #banany #mlekobezlaktozy #forestfruit #lactosefree #milk #bananas #mniam #healthy #healthyfood #omnomnom #food #foodie #fitjedzenie #fitfoodZdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kęska (@aniamaluje) 17 Kwi, 2015 o 11:23 PDT Taka sytuacja - jagody+lody #berries #blueberries #shake #smoothie #summer #healthy #healyhyfoodZdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kęska (@aniamaluje) 16 Cze, 2014 o 1:32 PDT Aby się napić, i tak muszę przelać do mniejszego pojemnika. W praktyce do mycia mam :- ostrze- pojemnik w którym blenduję- szklanki lub kieliszki Jak na szybki poranny dodatek do posiłku, to trochę słabo. Ja na szczęście mam elastyczne godziny pracy a przez chorobę i tak spędzam dużo czasu w kuchni, ale enough is enough - pora na zmiany ;-).Jeśli chodzi o cenę, taki blender jest najbardziej ekonomicznym i wszechstronnym sprzętem. Dyskonty często mają na nie promocje (np. obecna za 49 zł, klik!). W zestawie końcówka do ubijania, części do rozdrabniania i duży pojemnik. Ja mam akurat nieco droższy lidlowski model, ale chyba różni się tylko liczbą dostępnych prędkości :)). Takim blenderem zrobimy zarówno pyszne pesto, jak i posiekamy drobno cebulę.Jednak ręczne blendowanie stało się dla mnie uciążliwe, a mycie naczyń mocno mnie wnerwiało z rana :D Skoro i tak blenduję codziennie i wiem, że sprzęt nie będzie się kurzył, postanowiłam zainwestować w sprzęt typu smoothie to go.Bardzo chciałam upolować go na promocji w Netto, ale ostatecznie cieszę się, że była niewypałem i dostępna była jedna sztuka na sklep (serio?!, wielka pała dla tego, co planował promocję:)).Kupiłam więc taki :Posłuchałam waszych sugestii i kupiłam taki #blender, który ma kilka pojemników i ostrzy :-) #smoothietogo jedzie do mnie z @westwingpl

Czy warto jeść zielsko, co wyprawia mój kot i jak minął ten tydzień?

ANIA MALUJE

Czy warto jeść zielsko, co wyprawia mój kot i jak minął ten tydzień?

Jak na luzie podejść do matur i egzaminów? Kilka wskazówek i trików :)

ANIA MALUJE

Jak na luzie podejść do matur i egzaminów? Kilka wskazówek i trików :)

Szybka przekąska w 15 minut - zawijaski z ciasta francuskiego

ANIA MALUJE

Szybka przekąska w 15 minut - zawijaski z ciasta francuskiego

Ludzie jak groby, z wierzchu wypucowane marmury a w środku gnijący trup [rozwojownik]

ANIA MALUJE

Ludzie jak groby, z wierzchu wypucowane marmury a w środku gnijący trup [rozwojownik]

Lub całkowita pustka.Lubię te słowa i uważam je za wyjątkowo trafne, ale długo nie potrafiłam ustalić ich autorstwa. Za czasu "licealnego gniewu" usłyszałam je od pewnego bezdomnego. Powiedział, że to Żeromski. Czy miał rację - nie udało mi się wtedy ustalić, ale przynajmniej poczytałam sporo opowiadań Stefana Żet.Słów tych jednak nie znalazłam.Żyjemy w bardzo śmiesznych czasach, w których mamy złudzenie ogromnego postępu. Tymczasem prawa natury są odwieczne i niezmienne, my zmieniamy jedynie zabawki i narzędzia. Wciąż rodzimy się, starzejemy, umieramy. Czasami temu starzeniu się towarzyszy wypełniacz w policzkach i napompowane wargi, a umieraniu świeże kwiaty na grobie. Ale to tylko dekoracja, scenografia. Bez znaczenia.Kochamy ludzi-wydmuszki. Podziwiamy ich, uznajemy przybieranie tych pięknych barw na skorupce za życiowy sukces. Nie, nie mówię o pięknie. Nie ma nic złego w byciu pięknym. Wydmuszką równie dobrze może być profesor, który może być  prywatnie beznadziejnym człowiekiem - nie ma tytułów profesora z życia.Czasami błądzimy skupiając wszystkie swoje wysiłki na tych dekoracjach. Na pięknej scenografii. Człowiek chce być szczęśliwy i napełniony, więc szuka tego co go napełnia na różne sposoby. Nigdy nie mieliśmy tylu możliwości ile mamy teraz - mimo pięknych ubrań, zabawek - nie jesteśmy wcale szczęśliwsi. Rozwinięta turystyka, technologia, przemysł rozrywkowy - to jest fajne na chwilę. Ale podróże nie uszczęśliwią człowieka, który nie potrafi zachwycić się polnym kwiatkiem i śpiewem ptaka. Drogie kremy nie przykryją zblazowanej miny, a kolekcja fikuśnych wibratorów w szufladzie nie da tego, co próbuje się nimi skompensować. Bo to tak nie działa.Pewnie jest jakiś próg "nasycenia" po którym zauważamy, że to nie jest to, czego szukamy. Ten kieliszek wina numer n+1, po którym puszczamy pawia, porcja szarlotki po której boli nas brzuch i liczba pieniędzy, po której pieniądze przestają cieszyć.Ale prawdą jest, że syty nie zrozumie głodnego a bogaty biednego. Trzeba samemu puścić tego kolorowego pawia, by zrozumieć, że nie tędy droga ku nasyceniu.Dobrze znam ten mechanizm i świadomie z niego korzystam. Przez długi czas moim absolutnym priorytetem było odzyskanie zdrowia w takim stopniu, bym mogła normalnie funkcjonować. Zaniedbywałam całkowicie inne sfery życia.Przykładowo ubrania - nie były dla mnie istotne, kupowałam coś tylko wtedy, gdy poprzednie się zniszczyło. Potem obudziłam się z ręką w nocniku i z poczuciem, że moja szafa jest maksymalnie niespójna, a ja nawet nie wiem co lubię. Przespałam ten czas, kiedy naturalnie eksperymentujemy ze swoim wizerunkiem.Wskaźnik saturacji maksymalnie niski. Więc by przeczołgać się przez cały ten proces, ustawiłam sobie zlecenie stałe na subkonto poświęcone "nasycaniu". Każdego miesiąca MUSIAŁAM przeznaczyć określony budżet na ubrania.Wytrwale eksperymentuję z różnymi stalami. Z lepszym lub gorszym (to częściej ;-)) skutkiem. Właśnie jestem bliska puszczenia pawia i dochodzę do momentu, kiedy nowa sukienka zamiast cieszyć, smuci.Żadne drzewo nie wzrośnie do nieba,jeśli jego korzenie nie sięgają do piekła.  Carl Gustav Jung  Niebawem skończy się mój okres nasycania. Puszczę wtedy pawia z poliestrowych szmat i pójdę na płukanie żołądka - sprzedam nadmiar, resztę spakuję w worek i wrzucę do kontenera PCK.Ze świadomością, że to nie daje żadnego ukojenia, zbuduję prostą szafę z podstawowymi elementami. Bo będę już wiedziała, co lubię.Niestety cały problem polega na tym, że nikt tego pawia za nas nie puści, a bez tego łatwo o myślenie w kategoriach jak będę mieć X, to będę szczęśliwszy.Nie będziesz.Jeśli nie znajdziesz sobie czegoś głębszego, nigdy nie zaznasz ukojenia. To jak picie wody ze świadomością, że mimo kolejnych łyków, wciąż będziesz spragniony. Nieznośne uczucie jak seks bez finału, gdzie wszystko kończy się chwilę przed orgazmem, który nigdy nie nadejdzie. Nigdy.Często piszecie z poczuciem winy - Ania, ja chciałabym się rozwijać, ale nie mam kiedy! Poczucie winy niepotrzebne - wszystko ma swoje priorytety. Aby rozwijać się dalej, najpierw trzeba nasycić się na takim poziomie, jaki jest niezbędny do zachowania spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Sokrates nie był robotnikiem z pensją głodową i nie martwił się o to, czy będzie miał co włożyć do garnka.Dlatego jeśli padasz po pracy zmęczony, z poczuciem winy że stoisz w miejscu - nie miej poczucia winy. First things first! Najpierw trzeba zapewnić sobie godny byt. Wiem, że stać cię na więcej i jeśli odczuwasz marazm i sytuacja wprawia Cię w niezadowolenie - pomyśl o tym, że młodszy już nie będziesz, a przesadzanie starych drzew jest trochę karkołomne. Warto zadbać o życie na satysfakcjonującym poziomie teraz. Zmienić pracę na podobną, ale taką, do której dojeżdżasz szybciej, albo pracujesz trochę mniej. Zrobić jakiś minimalny krok ku lepszym warunkom i lepszej jakości, bez zrywów. Zainwestować w nowe umiejętności i zapewnić sobie stabilizację. Wtedy można spokojnie się "rozwijać" na wyższym poziomie. Piszę na wyższym, bo ćwiczenia takie jak wdzięczność, przynoszą rewelacyjne efekty bez nakładów czasowych i finansowych. To warto robić zawsze.Nie chcę być jak Ci, do których pasuje cytat :Ludzie jak groby , z wierzchu wypucowane marmury a w środku gnijący trup.Myślę, że bezdomny, który mi to powiedział, zrobił sobie ze mnie jaja i Żeromski nie ma z tym nic wspólnego. Ale mogę się mylić i może rzeczywiście gdzieś to sparafrazował. Bo te słowa pochodzą od...JezusaBiada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są one zdzierstwa i niepowściągliwości.  Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta.  Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. Mt 23:25-28Nie wiem jak Ty - ja nie chcę być piękną wydmuszką ani pięknym grobem - nawet tym z marmurową płytą i złotymi literami. I refleksja na ten temat jest przedmiotem dzisiejszego rozwojownika. Jeśli potrzebujesz korzystać z arkuszy z zadaniami - w tym celu dobrze sprawdzi się ten do ekspresywnego pisania (klik). Jeśli masz potrzebę - skorzystaj z tej techniki. Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Zachowanie godne konfidenta, konkurs, wielkie zniżki i tragiczna sukienka

ANIA MALUJE

Zachowanie godne konfidenta, konkurs, wielkie zniżki i tragiczna sukienka

Czuję, że "rymuję" :). Dzisiaj bardzo fajny tygodnik, a w nim:- O konfidencie- Relacja z cudownego weekendu- Jak zrobić biurko z palet- Cudowny przepiśnik do druku- Najpiękniejszy polski blog modowy- Zniżka do hotelu- Konkurs z nagrodamii kilka innych ciekawych rzeczy ;-)Tydzień obfitował w różne śmieszne wydarzenia. Chyba powinnam tworzyć szkice tygodników na bieżąco, bo zazwyczaj pamiętam 2-3 ostatnie dni :)#realx #book #legs #chill #legselfie #selfie #polishgirl #roses #książka #czytambolubie #emilygiffin #freetime #instagood #instamood #instagirl #polishgirl #nogi #kwiatyZdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kęska (@aniamaluje) 21 Kwi, 2015 o 5:15 PDTZaczęłam od relaksu z książką, bo byłam całkiem padnięta po poprzednim tygodniu ;-). Bardzo lubię te światełka, są bezpieczniejsze niż tealighty (tak, kilka razy się przewróciły ;-). Spodobał mi się lakier Festival Blue od Rimmela :Poza jednym złamanym przeze mnie paznokciem, nie było odprysków, więc bardzo spoko :). Wróciłam też do ruchu fizycznego - oczywiście momentalnie zniweczył mi to weekend, ale moja wydolność oddechowa staje się coraz lepsza i mogę wrócić do ćwiczeń. Mimo wszystko... uderzę na początek w callanetics. Mam zbyt wiele pokory i wolę nie porywać się z motyką na księżyc, bo potem tydzień się dusić bo płuca nie nadążą :)). #poćwiczone - #trening na świeżym powietrzu i od razu czuję, że żyję :) #workout #fit #ruch #polishgirl #instagirl #instafitZdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kęska (@aniamaluje) 21 Kwi, 2015 o 9:25 PDTMimo to, starałam się trochę poskakać na skakance, kręcić hula-hoop i robić inne podstawowe rzeczy ;-).  Mam nadzieję, że wszystkim gimnazjalistom testy poszły cudownie, a maturzystom pójdą tak matury. Nie wiem co ja mam z twarzą, bo zawsze w jakiś sposób przyciągam ludzi. I te reakcje są  na tyle niespójne, że głupieję.Oto przykładowa reakcja numer 1 :(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/sdk.js#xfbml=1&version=v2.3"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs);}(document, 'script', 'facebook-jssdk'));Na blogu wisi nowy wpis, a ja podzielę się anegdotką - wczoraj na przystanku podchodzi do mnie obca kobieta i pyta- i...Posted by Aniamaluje on 24 kwietnia 2015A oto przykładowa reakcja numer dwa. Pociąg starego typu, drzwi jak zawsze nie chcą się otworzyć. Proszę o pomoc kogoś, kto znajduje się najbliżej. Facet nie daje rady i woła drugiego. Razem otworzyli, zestawili mi walizkę. Uff! Szczęśliwa dziękuję za pomoc i słyszę "a tak w ogóle to jesteś świetna dziewczyna no. powodzenia w życiu i w ogóle". Takie piękne magnolie koło UKW. Uwielbiam je!#magnolia

Co jest Twoją peleryną SuperWoman? Prążkami Tygrysa?

ANIA MALUJE

Co jest Twoją peleryną SuperWoman? Prążkami Tygrysa?

Myślę, że spokojnie można być generalnie szczęśliwym, ale mieć chwilowo gorszy okres. I właśnie na te gorsze okresy czasu, kiedy rzeczy niezależne od nad walą nam się na głowę, warto mieć w zanadrzu arsenał zachowań, które pozwolą chodzić z podniesioną głową...Kojarzycie tekst z filmami krótkometrażowymi, które wyciskają łzy? Jeśli nie - koniecznie nadróbcie. A jeśli tak, zobaczcie je jeszcze raz (klik).  Kilka z nich opowiada o "superbohaterach" , czyli zwykłych-niezwykłych osobach. Myślę, że każdy z nas jest takim superbohaterem - mierzymy się z rzeczywistością, trudnościami, kredytami, apodyktycznym szefem, zrzędliwą teściową i dzieckiem niejadkiem. Czasami każdy ma dość i potrzebuje resetu.Potrzebowałam i ja. Mam totalny weekendowy chill, i gdyby nie fakt, że zaplanowany dla nas film widziałam tydzień temu, nawet nie tknęłabym laptopa ;-). Ale widziałam, więc wykorzystam luźniejszą chwilkę :)Naszła mnie dzisiaj taka myśl, że nie jesteśmy i nie musimy być hiper fajne, ładne, mądre i wydajne przez cały czas. Superman na co dzień był Kentem Clarkiem. Ja też wolę w wersji codziennej być zwykła. Ale czasem aby nie zwariować, muszę przyozdobić się prążkami jak tygrys. Albo założyć pelerynę superbohaterki.Każdy z nas powinien mieć coś takiego. Talizman, zachowanie, strój - coś co sprawia, że nagle w paskudny dzień czujemy się cudownie. Możemy podbijać świat, odkrywać rad i polon i robić inne fantastyczne rzeczy.Moim prążkami tygrysa  są :- Kawałek "Princess of the Universe" Queen - gdy pozwalam słowom dotrzeć do mojej głowy, czuję się nagle gotowa zmierzyć z każdym wyzwaniem- Power pose , czyli pozycja siły, o której pisałam tutaj (klik)- Czytanie zeszytu wdzięczności - Przeglądanie tych wszystkich uroczych kartek i laurek od moich uczniów, albo dzieci z którymi jedynie miałam praktyki. Czasami słowa "jest pani moją najulubieńszą panią" i narysowany krzywo kwiatek, znaczą dużo więcej niż całe bukiety róż.- Zaglądanie do słoika sukcesów - Szpilki i inne buty na obcasie - kocham! Od razu czuję się, jakby wyrosły mi skrzydła ;-) - Inna piosenka Queen - Don't stop me now! - jest moim budzikiem i natychmiastowym nakręcaczem do działania. Generalnie utwory jakie śpiewa Freddie Mercury bardzo trafnie opisują moje życie. Robię z nich dzwonki i motywy przewodnie, gdy usłyszę jakikolwiek w autobusie albo w radio, mam od razu uśmiech na twarzy. Jednak dziwnym trafem moim dzwonkiem jest... Under pressure.- Szminka - lub błyszczyk, byle w wyraźnym kolorze. Plus 100 do poczucia panowania nad życiem!- Ładna sukienka - oczywiście ładna według mojego poczucia estetyki ;-).Ostatnio miałam właśnie taki gorszy okres, stąd długa (jak na mnie!) cisza na blogu i potrzeba krótkiego resetu. Ciszę trochę  uzasadnia wydarzenie, które relacjonuję na instagramie.Wiecie, co mi ostatnio pomogło?- Pyszne jedzenie - comfort food to mój sprawdzony sposób na poczucie się lepiej. - Piękne magnolie - matko, jak one cudownie kwitną. Zdarza mi się stanąć na ulicy i kilka minut po prostu się na nie gapić- Moja czternastoletnia siostra, która wiedząc, że nie mnie nie będzie, pobiegła rano do lidla po buty o których tylko wspomniałam, że mi się podobają (te białe) - Kupienie blendera, na który długo się czaiłam i fikuśnego sprzętu do naleśników (tu znowu odsyłam na insta)i Wasze komentarze pod ostatnim tekstem. Kosmos, abstrakcja, wzruszyłam się do łez. Bo miałam naprawdę dużo spraw na głowie i kumulację rzeczy, na które nie mam żadnego wpływu. Jasne, wrócę do równowagi, ale to zawsze chwilę trwa - ostatnio do walizki spakowałam jeden (!) but. Życzę Wam, byście też znaleźli rzeczy, zachowania i talizmany (np. piosenki), które zawsze będą działać jak peleryna Clarka Kenta...A zdjęcie tytułowe robione parapetem, wybaczcie, wszystko pisałam spontanicznie ;-).  Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Nienawiść zabij w sobie - rozwojownik

ANIA MALUJE

Nienawiść zabij w sobie - rozwojownik

Jak zmotywować się do pisania magisterki, licencjatu i innej pracy dyplomowej?

ANIA MALUJE

Jak zmotywować się do pisania magisterki, licencjatu i innej pracy dyplomowej?

Pisanie pracy magisterskiej bywa czasami drogą przez mękę. Postanowiłam zebrać sposoby na to, jak zmusić się zmotywować się do jej napisania.Będzie o tym :- Jak zacząć- Jak przezwyciężyć kryzys/trudny moment- Jak poradzić sobie z przesadną ambicją- Jak wygrać ze swoimi wymówkami- Jak nie wylądować z obroną we wrześniui kilka innych sztuczek :)Jest takie fajne prawo, że bez względu na to, jak dużo mamy czasu na wykonanie zadania, i tak nie rozłożymy wysiłku symetrycznie w tymże czasie, tylko przeniesiemy jego większość blisko terminu ostatecznego. Podobno są studenci, którzy pracę magisterską zaczynają pisać rok wcześniej. Podobno, bo nikt ich nie widział :)).W rzeczywistości wiele zależy od promotora, tematu pracy i szeregu innych czynników.Wiem, że masz wiele na głowie. Może pracujesz, może dojeżdżasz z daleka, może jesteś w ciąży a może masz ślub w planach, twój promotor nie spełnia oczekiwań, studia są nudne i bla bla bla - wszyscy mamy różne problemy! Ale zapisując się na studia prawdopodobnie myślałeś, że skończysz je z tytułem przed nazwiskiem, więc liczyłeś się z pisaniem pracy. Skończ więc biadolić, bo krowa która dużo muczy, mało mleka daje.Większość moich znajomych, którzy ciągle gadali że muszą pisać pracę, nie mogą gdzieś iść bo muszą zająć się magisterką i spamowali ścianę na facebooku memami o pisaniu pracy i biadoleniem, pokończyła z obroną we wrześniu lub...brakiem obrony.A to najgorsze, co może Cię spotkać.Bo jest taka zasada czerwonej linii. Masz dwie graniczne linie - jak przekroczysz pierwszą (w przypadku pracy - czerwiec/lipiec), to masz jeszcze szansę zmieścić się przed drugą linią graniczną. Ale po jej przekroczeniu (np. wrzesień), powrót jest dużo trudniejszy. Wiele osób przytłoczonych szarą rzeczywistością nie wraca już do pracy. To o tyle smutne, że wcześniej włożyli masę wysiłku w zaliczenie kolejnych sesji i po prostu go zmarnowali. Nie chcesz do nich dołączyć, prawda? :)Okej, ustalmy dwie rzeczy - wrzesień w 90% przypadków to bardzo zły pomysł - wszyscy mają ciężko, ale większość jakoś sobie radzi. Może piszesz pracę w obcym języku, może masz słabego promotora, ale studia to twój wybór. 1. Po prostu zacznijJeśli w tej chwili nie masz jeszcze nic, albo stoisz w martwym punkcie - koniecznie otwórz edytor tekstu (teraz!) i napisz pierwsze słowa, które nie będą stroną tytułową. Ustaw ikonę na pulpicie.To może być byleco, potem to poprawisz, ale po prostu zacznij. Wykorzystasz tak efekt Zeigarnik. Ja rozpoczęłam wszystkie podrozdziały, które miałam w spisie treści, co pozwoliło mi napisać dobrze teorię w kilka dni. Zaczęłam w środę, oddałam we wtorek. 2. Nie przesadzaj z planami i rozpiskamiZnam dużo osób, które tworzą listy z tym, ile napiszą w poniedziałek, ile we wtorek i tak dalej. Zazwyczaj te listy są nadambitne i nierealne, brak wywiązania się z planu wywołuje frustrację, a kolejne punkty nie są realizowane zgodnie z efektem domina (i czerwonej linii o której pisałam). Nie przesadzaj z planami, po prostu pisz :).3. Notuj efektywniej!Zerknij na rady, które opisałam w tym tekście (puknij w zdjęcie)lub kliknij tutaj:http://www.aniamaluje.com/2014/10/skuteczne-notowanie.htmlPrzeglądając książki, artykuły i inne źródła, sporządzaj syntetyczne notatki od razu. Korzystaj z kodów kolorystycznych związanych z obszarami, podrozdziałami itp.Ja korzystam z programu google keep - notatki, które robię mam w chmurze, każdą mogę pokolorować jednym kliknięciem na wybrany kolor. Np. zielony oznacza rzeczy do jednego podrozdziału, niebieski do drugiego. Bardzo fajną opcją są etykiety, którymi można oznaczać notatki (coś jak tagi na blogu czy gmailu). Jednym kliknięciem naciskam na "podstawowe pojęcia teoretyczne" i widzę wszystkie notatki z takim tagiem. To bardzo usprawnia pisanie.Gdy czytasz tekst, notuj bezpośrednio po przeczytaniu i oznaczaj notatkę w odpowiedni sposób. Potem wkleisz ją w odpowiednie miejsce i praca napisze się sama.Ważne : koniecznie pisz pełny opis bibliograficzny źródła - nie będziesz mieć potem czasu na przekopywanie biblioteki od nowa.4. Zamiatanie pustyni i inne sprawyGdy pisałam próbowałam pisać w domu, zawsze miałam coś do zrobienia. A to pranie, a to miałam ochotę upiec muffinki, sprawdzić fejsa, odpowiedzieć na maile czy komentarze... Dość - idziesz do biblioteki i piszesz w bibliotece. Tam nie ma pralki zachęcającej do zrobienia wielkiego prania. To naprawdę działa!5. Ślepa uliczka - koniec gryKto oglądał kiedyś Hugo na polsacie? Ślepa uliczka oznaczała utratę "życia". Czym może być ślepa uliczka przy pisaniu pracy dyplomowej? Każdym martwym punktem, po którym nie możesz ruszyć dalej. Np. skończyłeś rozdział i nie możesz pisać dalej, albo czeka Cię najgorszy podrozdział z  całej pracy i sama myśl o pisaniu przyprawia Cię o mdłości.Tip numer jeden - gdy kończysz rozdział, od razu zaczynaj dwa zdania drugiego.Tip numer dwa - przeskocz paskudny podrozdział i bierz się za kolejny, za taki na który masz akurat flow albo za najłatwiejszy. Tip numer trzy - jak już dojdziesz do najgorszego, najbardziej czasochłonnego podrozdziału, potraktuj go metodą szwajcarskiego sera. Zacznij od najlżejszego aspektu  (może być ze środka) i napisz kilka zdań. Po prostu ugryź kawałek tego sera :). Świadomość rozpoczęto zadania działa zbawiennie na motywację :). 6. Ratunku, nie mogę się skupić!Milion myśli w głowie, uciekający wzrok i brak skupienia? Zdarza się. Zastosuj metodę z kartką, o której pisałam tutaj7. Nie piszesz rozprawy habilitacyjnej!Problem z moim tematem jest taki, że bardzo mnie kręci. Jest rozległy, interesujący i osobiście mnie "jara". Rzeczy z nim związane czytam od kilku lat i niestety - wiem o nim za dużo.Tymczasem praca licencjacka czy magisterska to nie habilitacja - masz opisać najważniejsze rzeczy związane z tematem, syntetycznie powołując się na różne źródła. Jestem świadoma, że dotknęłam jedynie kilku procent złożoności zagadnienia, ale tematu starczyłoby na kilka dobrych doktoratów. Lepsze jest wrogiem dobrego, skup się na najważniejszych rzeczach i oddaj gotowy rozdział. Najwyżej potem go rozbudujesz, na razie zamknij to zadanie :).8. PriorytetySą rzeczy ważne i ważniejsze i czasami trzeba z czegoś zrezygnować - jeśli zależy Ci na pisaniu pracy, odpuść sobie serial i inne rzeczy. Odcinek Ci nie ucieknie, znajdziesz go potem w internecie - umów się ze sobą, że obejrzysz jak napiszesz.9. Nagradzanie sięNagradzaj się za cokolwiek - za napisaną stronę, skończony podrozdział czy grubsze rzeczy. Wzmocnienie pozytywne jest bardzo ważne! Ja położyłam obok siebie opakowanie rafaello i mogłam zjeść kuleczkę dopiero po napisaniu strony ;-). Za gotowy rozdział kupiłam sobie buty. Możesz wykorzystać też arkusz z kwadratami i zaznaczać swoje postępy. Tylko nie maluj kwadratów na czerwono, to się w tym przypadku nie sprawdzi. A może wolisz skorzystać ze słoika sukcesów?10. Duch rywalizacjiUpatrz sobie kogoś (np. z twojej grupy seminaryjnej), kto jest troszkę bardziej zmotywowany i zorganizowany niż ty i załóż się z nim, że skończysz pisać pracę trochę szybciej ;-). Tylko nie wybieraj lenia ani kujona, bo nie wyjdzie :)).11. Zapowiedz się promotorowiAby się zmusić, na licencjacie umawiałam się z panią promotor, że przyjdę z postępami w taki i taki dzień. Jak już obiecałam, to musiałam wywiązać się z terminu ;-). Tylko nie przekraczaj granicy, bo potem przekroczysz drugą i będzie lipa.12. Nie dogadujesz się z promotorem?Bywa. Na licencjacie moja promotorka była świetna, ale kompletnie nie goniła z terminami - co więcej, za każdym razem pocieszała mnie słowami, że sama pisze artykuły naukowe w nocy przed ostatecznym terminem oddania. Skończyło się tak, że odkładałam pracę w nieskończoność, a potem pod presją musiałam uwinąć się w piękny majowy miesiąc... A kusiły wszystkie grille, imprezy i ciepłe dni. Promotorzy są różni - jedni olewają terminy i studentów, drudzy nie sypią radami. Jeszcze inni czepiają się wszystkiego, albo tego, co wcześniej zaakceptowali. Cóż, to efekt masowej edukacji. Ja uważam, że miejsc na studiach dziennych powinno być o 70% mniej, ale tak nie jest. Możesz poszukać na uczelni kogoś, kto zna się na twoim temacie i prosić o wskazówki - moja koleżanka konsultuje swoją pracę z innym wykładowcą. Jeśli poszukasz rozwiązania - znajdziesz je :)13. Wahania motywacjiZdarzają się każdemu! Po zrealizowaniu dużego zadania zrób sobie dzień przerwy. Po długim "wolnym" ciężej wrócić do nawyku, ale przerwy są potrzebne. 14. 15 minutNiewiele, ale serio działa. Jeśli nie możesz zabrać się za pisanie pracy, ustaw budzik na 15 minut i po prostu do niej usiądź. Możesz napisać nawet cztery zdania, zakreślić tylko akapity czy sporządzić notatkę, ale będziesz o 15 minut celu bliżej. A może tak się rozkręcisz, że zaczniesz pisać dalej?15. Czy naprawdę chcesz napisać pracę?Odpowiedz sobie na pytanie szczerze. Chcesz się obronić? Dlaczego tak? Czy to Twoja motywacja czy raczej presja otoczenia? Stawisz jej czoła, czy się poddasz?Jeśli chcesz napisać pracę, siadaj i zacznij.Pod presją czasu można napisać pracę w kilka dni. Ja uważam, że bardzo dobrą pracę można spokojnie napisać w dwa tygodnie. Zrobiła tak moja koleżanka, przed którą pojawiła się możliwość pracy w miejscu, o którym marzyła - musiała szybko uwinąć się z pracą, bo później nie miałaby na to fizycznie czasu - obroniła się wyróżnieniem! Oczywiście nie dotyczy to wszystkich typów prac, ale hej - to ty wybierałeś sobie kierunek studiów.Ja wiem, że może wybór promotora był przypadkowy, że studiujesz dziennie, pracujesz, prowadzisz dom. Zmagasz się zmęczeniem i innymi rzeczami ale...jeśli masz czas na czytanie tego tekstu, to masz czas na napisanie kilku zdań. Koniec, kropka.Jeśli chcesz napisać pracę, to w tym momencie otwórz po prostu edytor tekstu i przez 15 minut spróbuj cokolwiek pisać. Teraz, 15 minut Cię nie zbawi, i tak siedzisz w internecie ;-)).TERAZ!Pisałam serio. W tym momencie. Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na "głównej") - jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin :) A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem :) Komentując oświadczasz, że znasz regulamin