Bardzo wakacyjny przegląd tygodnia – Kazimierz Dolny, Lublin, Jezioro Bialskie

Lifemenagerka

Bardzo wakacyjny przegląd tygodnia – Kazimierz Dolny, Lublin, Jezioro Bialskie

Aparat ortodontyczny – pytania i odpowiedzi

Lifemenagerka

Aparat ortodontyczny – pytania i odpowiedzi

Przegląd tygodnia #1/08

Lifemenagerka

Przegląd tygodnia #1/08

Lifemenagerka

ZdrowoMania odc. 25 – zdrowie mężczyzn, tai chi i sonda, której nie było

Miałam plan. Wiedziałam, że jest on dość ambitny, ale nie myślałam, że aż tak. Myślałam, że to mnie to wszystko przerośnie, że nie będę w stanie się przełamać, że jednak odpuszczę… Ale kurczę, zależy mi aby program nie powstawał cały czas według tego samego schematu i żeby czasem tchnąć w niego jakiś powiew świeżości. Wymarzyłam więc sobie sondę uliczną. Ale zaraz, zaraz zacznijmy od tematu odcinka… Ten (męski stosunek do zdrowego stylu życia) wymyśliłam na samym początku choroby, więc mogłam nie być do końca trzeźwa na umyśle. Ale pomysł się zrodził i od razu przystąpiłam do realizacji. Nie chciałam aby była to sztywna rozmowa z lekarzem, stwierdziłam że lepiej podejść do tematu od takiej bardziej lajfstajlowej strony. Stąd zaproszenie Tomka, autora bloga lifestylowego dla mężczyzn, który traktuje m.in. o zdrowym stylu życia. No ale żeby było o czym gadać, trzeba zobrazować problem… No i tu zrodził się mój naiwny pomysł na sondę.  Wczoraj o godzinie 11tej punktualnie stawiłam się na warszawskim Placu Zamkowym i wbrew towarzyszącemu mi poczuciu zażenowania (no nie oszukujmy się, nie mam w zwyczaju zaczepiać ludzi na ulicy, nie jest to dla mnie chleb powszedni i zupełnie bezstresowa sytuacja) przystąpiłam do poszukiwania ankietowanych. Dodam, że płci męskiej. Nie było to łatwe bo 90% ludzi na Starówce stanowili obcokrajowcy. Dlaczego wybrałam Stare Miasto? Bo jest tam dużo ludzi i większość z nich się nie spieszy. Robią fotki, podziwiają, delektują się klimatem… No i miałam tam przekrój mieszkańców całej Polski a nie tylko Warszawy. Miało być fajnie :). Przygotowałam tylko 3 proste i szybkie pytania. Nie uważam też aby były one zbyt intymne, nie pytałam przecież o stan zdrowia, tylko zupełnie naturalne czynności życiowe.  Co najczęściej je pan na śniadanie – to miało dać pogląd na sposób odżywiania. Czy jest jakiś sport/aktywność fizyczna, którą uprawia pan regularnie.  Kiedy ostatnio robił pan rutynowe badania kontrolne, np. morfologię krwi.  Szybko uświadomiłam sobie, że nikt nie będzie chciał mi odpowiedzieć przed kamerą. Bo tak jakby… Nie było czym się chwalić? „To zrozumiałe, nic straconego – pomyślałam – przeprowadzę ankietę na papierze i po prostu o niej opowiem. Nie będzie fajnego urozmaicenia odcinka, ale przynajmniej będzie coś, na czym oprę wywiad z Tomkiem”. Cóż, w wywiadzie musiałam jednak iść na żywioł. Początkowo kiedy do kogoś podchodziłam nawet nie było tak źle, nikt nie rzucił hasłem „nie mam czasu” nie zaszczycając mnie nawet swoim spojrzeniem. Problem zaczynał się kiedy tłumaczyłam, że realizuję odcinek o męskim podejściu do zdrowego stylu życia i chciałabym zadać 3 króciutkie pytania które poruszają kwestię dbania o zdrowie. Wtedy z ust panów padało krótkie „o nieeee” albo „nie, ja się spieszę” i zaczynali się wycofywać. Czy muszę mówić, że przez cały czas mojego krążenia po placu niektóre z tych osób stały w miejscu i rozglądały się dookoła siebie w poszukiwaniu ładnych detali na kamienicach? Tylko jeden dał się przekonać, ale powoływać się na 1 wypowiedź to przecież żenujące… Odpowiedź ta nie była też zbyt optymistyczna, pan nie pamięta kiedy ostatnio robił jakieś badania, na śniadanie jada najczęściej kanapki z wędliną, a sport… „Chodzenie”.  Osobiście dostrzegam, że faceci największy problem mają z chodzeniem do lekarza. Mój niby dba o zdrowie, ale o wizycie u dermatologa i kontroli znamion nie chce słyszeć. Wczoraj w rozmowie „off the record” Tomek też żartobliwie powiedział, że faceci idą do lekarza wtedy kiedy umierają albo kiedy trzeba ich wnosić na noszach. Coś w tym jest ;).  Napisaliście mi wczoraj na Fb, że trzeba było zrobić ankietę w sieci. Otóż nie. Sieć i ulica to dwa różne światy, po raz kolejny się o tym przekonuję. W internecie wydaje mi się, że 90% społeczeństwa wie co to zdrowy styl życia i mniej lub bardziej dynamicznie wdraża go w swoje życie. A potem wychodzę z domu i widzę u rodziców ten cholerny syrop 0,001% jakiegoś owocu, albo idę do supermarketu i widzę koszyki pełne Danio i parówek. O, albo wpadam na pomysł zrobienia ankiety ulicznej i ponoszę klęskę :D. No, tak więc… Sporo jest jeszcze do zrobienia w tym temacie, ale do pewnej grupy społeczeństwa może dotrzeć chyba tylko telewizja. Tej jednak trudno w tej kwestii zaufać, skoro puszcza reklamy, które przedstawiają pewne wątpliwej jakości produkty jako idealną przekąskę czy składnik zdrowego śniadania. Nie mam TV, ale ilekroć jestem u mamy lub nieformalnej teściowej, widzę że nic w tej kwestii się nie zmienia.  Z jednej strony co mnie obchodzą obcy ludzie, świata nie zbawię… Z drugiej strony buntuję się przeciwko temu czym karmią nas koncerny spożywcze i chcę aby ludzie dokonywali mądrych wyborów… Nie akceptuję robienia biznesu kosztem zdrowia ludzi.  No dobra, bo trochę odbiegłam od tematu odcinka :D. Drogie panie! Obejrzyjcie ten odcinek mimo że teoretycznie nie jest on skierowany do Was. Rozejrzyjcie się w swoim otoczeniu – jak żyją Wasi faceci, bracia, ojcowie? Może potrzebują inspiracji lub motywacji aby coś zmienić? Czasami wystarczy jedno nasze zdanie aby w ich głowach coś przeskoczyło na właściwe tory. Podam przykład mojego taty, który prowadzi totalnie anty-zdrowy styl życia i aż się bałam, że jak coś zmusi go do robienia badań, to otworzy się puszka Pandory i zaczną się poważne problemy… Serce mi prawie stanęło kiedy spotkałam go w przychodni z plikiem skierowań na badania od lekarza internisty. Okazało się jednak, że niektóre wyniki ma lepsze ode mnie taaak, ponad 100kg facet na tłustej diecie ma cholesterol niższy od dbającej o zdrowie kobiety <50kg. Pochwaliłam go za jedzenie pewnego magicznego produktu dzięki któremu prawdopodobnie ma takie wyniki (o tym produkcie musi powstać osobny post) i nagle stał się cud. Tata zaczął zwracać uwagę na to co je. Ostatnio zauważyłam, że celowo przy mnie wszedł na wagę i niby mimochodem zauważył, że spadło mu kilka kg (obserwując przy tym moją reakcję). Chwalę więc i wierzę, że on tego potrzebuje. Nie karcenia go za kolejną jajecznicę na boczku, tylko pochwały za zrobienie sobie do pracy sałatki. Na każdego można znaleźć sposób a jeśli faceci sami nie potrafią o siebie odpowiednio zadbać to musimy im w tym pomóc.  O Tai Chi nie będę się rozgadywać, bo to nie jest moja bajka. Na takie aktywności oczywiście też musi się znaleźć miejsce w ZdrowoManii, bo nigdy nie wiadomo co kogo zainspiruje. Ja ogólnie nie przepadam za sportami walki i tym podobnymi, a Tai Chi trochę na tym się opiera. Jestem ciekawa czy kiedyś próbowaliście i czy przypadło Wam to do gustu :). Gdyby ktoś był zainteresowany to szkołę prowadzoną przez mojego gościa odcinka znajdzie tutaj.  Wybaczcie długość tego posta, ale nie dodawałam tu nic przez prawie tydzień, to musiałam sobie ulżyć ;).  The post ZdrowoMania odc. 25 – zdrowie mężczyzn, tai chi i sonda, której nie było appeared first on Life Manager-ka.

Niezbędnik miejskiego rowerzysty

Lifemenagerka

Niezbędnik miejskiego rowerzysty

Lifemenagerka

Co spowodowała ZdrowoMania + odcinek z bloopersami

Zapraszam Was dzisiaj na odcinek dodatkowy, w którym chciałam podziękować Wam za pierwszy 1000 subskrypcji, a przy okazji pokazać trochę bloopersów z kilku ostatnich miesięcy.  Niedługo minie rok od kiedy powstaje ZM-ka… Przez ten rok przez moją głowę przewinęły się dziesiątki, jeśli nie setki pomysłów związanych z programem. Poznałam wielu ciekawych ludzi, wiele się dowiedziałam. Otrzymałam mnóstwo pozytywnej energii i wsparcia od sponsora programu. Wiele się nauczyłam bo jakby nie było – nigdy wcześniej ani nie pracowałam przed kamerą, ani nie byłam producentem czegoś cyklicznego. Dzięki oswojeniu się z kamerą zaczęłam prowadzić mój blogowy kanał. Praca nad programem wpłynęła też na moje życie prywatne, a konkretnie zweryfikowała pewne znajomości.  Wszystko co przyniosła mi ZdrowoMania to rzeczy pozytywne i chociażby dlatego warto było ją realizować, nie będę tego żałować nawet gdybym musiała pogodzić się z porażką i tego zaprzestać.  Postanowiłam podsumować zmiany, które ja wprowadziłam w moim życiu pod wpływem ZdrowoManii i tego, co mówili moi goście albo tego co sama wypróbowałam.  1. Gra w squasha. Jedna z tych rzeczy, które można pokochać od pierwszego wypróbowania. Teraz latem z zasady nie wydaję pieniędzy na aktywności indoorowe, ale jesienią na pewno do niego wrócę, partnerów do gry nie brakuje 2. Rozmowa z profesor Wawer zmieniła moje podejście do suplementacji, które od jakiegoś czasu było mocno „na nie”. Nadal częściowo takie jest, nie mogę się przekonać do syntetyków, ale też rozumiem, że w niektórych sytuacjach suplementacja bardzo pomaga w utrzymaniu zdrowia i bez sensu jest „bycie na nie” bez względu na okoliczności.  3. Joga! Pierwszy raz przetestowałam ją w ZdrowoManii, potem zaczęłam bardziej interesować się tym tematem i w końcu postanowiłam, że też chcę praktykować. Odcinki o jodze: 1 i 2. 4. Inspirująca dla mnie była też rozmowa z Kubą Bielakiem. Uświadomił mi, że nie dbam o swoje bezpieczeństwo za kółkiem tak jak powinnam. Niedawno sama jechałam do rodziny na wieś i strasznie nie chciało mi się przed wyruszeniem w trasę jechać na stację aby sprawdzić ciśnienie powietrza w oponach. Nienawidzę sama robić takich rzeczy… Przypomniałam sobie jednak słowa Kuby Bielaka, że powietrze w oponach powinno sprawdzać się co drugie tankowanie (w moim przypadku pewnie przy każdym, bo tankuję raz w miesiącu) i poczułam się zmotywowana aby jednak podjechać na stację. Okazało się, że w jednym kole miałam totalnego kapcia, to w trasie mogłoby się źle skończyć…  5. Sałatka pani Aldony na stałe weszła do mojego repertuaru, robię ją w różnych modyfikacjach, np. z innym rodzajem sałaty lub z dodatkowymi warzywami (np. cukinią). Ogólnie przekonałam się do kolendry, również za sprawą Karoliny i jej spring rollsów. 6. Zaczęłam pić! (hahaha, jak to brzmi :D) Rozmowa z Ulą uświadomiła mi, że moje częste problemy z koncentracją, sennością i rozdrażnieniem to może być wina odwodnienia. Może trudno Wam będzie w to uwierzyć, ale ja przed nagraniem tego odcinka piłam BARDZO mało (czasami wcale), miałam tylko jakieś kilkudniowe zrywy pamiętania o nawadnianiu, ale szybko zniechęcało mnie to, że muszę co pół godziny biegać do toalety. Teraz już się przyzwyczaiłam, piję mniej tylko wtedy, kiedy wiem, że nie będę miała możliwości biegać co chwilę do łazienki. 7. Mam nowy rytuał rozgrzewkowy przy okazji – Mateusz Jasiński prężnie działa już na swoim kanale na YouTube więc bardzo polecam jeśli ktoś lubi tematykę związaną z bieganiem.  To takie najistotniejsze rzeczy ale gdybym miała kartę Multi Sport, na pewno byłoby ich więcej, np. bardzo chciałabym chodzić na pole dance. Mam nadzieję, że to jeszcze przede mną.  Teraz Wasza kolej! Opowiedzcie co zrobiliście pod wpływem ZdrowoMańki – jakiś przepis, jakaś nowa aktywność, zakup? Umieram z ciekawości, nie rozczarujcie mnie The post Co spowodowała ZdrowoMania + odcinek z bloopersami appeared first on Life Manager-ka.

Wrocław na weekend

Lifemenagerka

Wrocław na weekend

Lifemenagerka

Poniedziałek freelancera – czy warto założyć działalność gospodarczą?

Jako że od mojego założenia firmy minęło już pół roku, postanowiłam krótko podsumować ten czas i przy okazji podpowiedzieć początkującym freelancerom czy i kiedy warto założyć działalność gospodarczą… U mnie na początku nie było to takie oczywiste, bezpieczniej było mi stawiać na inne opcje, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że chcę wejść na wyższy poziom własnej działalności.  Opowiadam o tym w filmie: A dla czytelników anty-filmowych przygotowałam małe podsumowanie tego, o czym opowiadam: Umowy o dzieło/zlecenia Przez pierwsze 1,5 roku freelancingu rozliczałam się z klientami za pomocą umów o dzieło i zleceń. Ta opcja miała swoje plusy i minusy: + nie ponosiłam kosztów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej + nie musiałam martwić się o odprowadzanie swoich składek do ZUS itp. – robili to za mnie klienci + choć wtedy wkurzało mnie podpisywanie co miesiąc umów z klientami (zmieniała się wartość mojego wynagrodzenia w zależności od różnych czynników), to teraz oceniam, że tej biurokracji było mniej niż teraz przy działalności gospodarczej – niektórych potencjalnych klientów zniechęcało to, że nie wystawiam faktur – nie miałam możliwości rozliczania się z podwykonawcami, musiałam tym obarczać moich klientów  I ten ostatni powód był głównym, dla którego zdecydowałam się założyć firmę. To nieprofesjonalne kiedy np. obsługuję jakąś kampanię z blogerami i mój klient musi sobie zawracać głowę wystawianiem dla nich umów. Ja powinnam świadczyć usługi kompleksowo i brać takie rzeczy na siebie. Opcję z umowami o dzieło/zleceniami bez własnej d.g. polecałabym osobom, które pracują wyłącznie samodzielnie i mają nieregularne dochody (nigdy nie mają pewności, czy w kolejnym miesiącu zarobią tyle aby pokryć wszystkie koszty prowadzenia d.g. i jeszcze żeby coś zostało im na życie). W takiej sytuacji bezpieczniej jest pozostać przy umowach.  Czy warto założyć firmę? Posiadanie własnej działalności ma swoje minusy, ale ma też wiele plusów. Ja na chwilę obecną nie wyobrażam już sobie powrotu do pracy na umowach. Podstawowe plusy prowadzenia własnej działalności gospodarczej: + bardziej profesjonalny wizerunek mnie jako freelancera w oczach potencjalnych klientów + duża wygoda dla klientów, którzy opłacają tylko moją fakturę a nie muszą martwić się o moje składki zdrowotne, podatek dochodowy itp. + możliwość wrzucania w koszty różnych rzeczy, które są związane z moją działalnością i dzięki temu zmniejszanie podatku dochodowego + wielki plus – kupowanie rzeczy do firmy o wartości netto a nie brutto – przy większych zakupach takich jak komputer czy aparat ma to już bardzo duże znaczenie A minusy? – więcej formalności (o tym już pisałam) – / + ja częściowo straciłam na tym finansowo, ponieważ zakładając firmę miałam stałych klientów i nie podnosiłam im stawek za współpracę z powodu założenia d.g., uznałam, że to byłoby średnio profesjonalne, to przecież nie wina moich klientów, że mnie podniosą się koszty. Zrobiłam tak, że dotychczasowe stawki brutto teraz stały się stawkami netto, co częściowo pozwoliło mi pokryć pewne koszty działalności, ale jednak jak policzy się mój czysty zysk wtedy i teraz, to ten aktualny jest odczuwalnie mniejszy. Niemniej nie ma tego złego – zazwyczaj te pieniądze wracają do mnie na koniec kwartału kiedy rozliczam się z urzędem skarbowym.  Kiedy warto założyć firmę? U mnie warunkiem niezbędnym do założenia firmy było posiadanie klienta który płaci terminowo i taką kwotę, która pozwala mi na uiszczenie wszystkich comiesięcznych opłat. Nie chciałam przeżywać stresu związanego z wyciąganiem własnych oszczędności aby pokryć koszty składek ZUS czy księgowości.  Odpowiadając na pytanie główne tego akapitu, to dobry moment na założenie firmy jest wtedy: kiedy nasze dochody się ustabilizują, mamy stałego, terminowo płacącego klienta, z którego dochód pozwala na pokrycie kosztów działalności analogicznie – kiedy mamy tylu klientów, że też nie musimy się martwić o pewny przypływ gotówki na początku miesiąca kiedy mamy podwykonawców i musimy się z nimi rozliczać kiedy inwestujemy w sprzęt, naprawdę fajnie jest płacić kwotę netto za różne rzeczy kiedy zależy nam na w pełni profesjonalnym wizerunku nas jako wolnych strzelców Przypominam, że w powyższym artykule i filmie opieram się wyłącznie na własnych doświadczeniach. Nie mówię o takiej opcji jak inkubatory przedsiębiorczości, bo nie brałam jej pod uwagę i nie interesowałam się tym tematem.    The post Poniedziałek freelancera – czy warto założyć działalność gospodarczą? appeared first on Life Manager-ka.

Przegląd tygodnia #4/07

Lifemenagerka

Przegląd tygodnia #4/07

Lifemenagerka

ZdrowoMania odc. 24 – torcik naleśnikowy + co dalej z programem?

Dzisiejsza ZdrowoMania chyba będzie jednocześnie „przepisowym piątkiem”, bo w tym tygodniu nie dałam rady przygotować nic innego. Chyba, że jeszcze jutro mi się uda? Okaże się. Póki co jednak zapraszam Was na film z przepisem na prosty i pyszny torcik naleśnikowy: Mam jeszcze kilka komentarzy do przepisu i parę ogłoszeń parafialnych… Zacznijmy od proporcji.  Przepis na naleśniki: 1 niewielka chochelka/ok. 0,5 szklanki mąki owsianej 1 niewielka chochelka/ok. 0,5 szklanki mąki orkiszowej łyżka śmietany 2 jajka szczypta soli łyżka cukru/ksylitolu ok. 0,5 szklanki wody – dodać więcej, jeśli ciasto będzie zbyt gęste Naleśniki możecie oczywiście przygotować też z dowolnego, lubianego przez siebie przepisu. Ja bardzo polecam ten – jest pyszny, prosty i ekspresowy.  Pozostałe dodatki to już kwestia Waszych upodobań, ale my bardzo polecamy takie: kilka łyżek domowej bitej śmietany dowolny lekko posłodzony serek, np. mascarpone, ricotta lub homogenizowany (również kilka łyżek) dżem o lekko kwaśnym smaku (np. czarna porzeczka) zmielone orzechy włoskie owoce sezonowe My w filmie użyłyśmy takiego gotowego serka, który był miksem ricotty i mascarpone, ale osobiście polecam, aby taką mieszankę serów przygotować samodzielnie. Wystarczy mascarpone wymieszać z łyżeczką cukru lub jeszcze lepiej ksylitolu z dodatkiem wanilii, albo samego + dodać trochę ekstraktu waniliowego. Można też użyć jakiegoś innego serka… Nie jest to coś, co jadamy codziennie, więc można pozwolić sobie nawet na coś kalorycznego i słodzonego. To w końcu ma być tort :). Świetny kiedy zapomniało się o czyimś święcie lub nie ma się czasu (lub umiejętności) aby zrobić coś bardziej skomplikowanego :D. To też dobry pomysł na śniadanie dla jubilata lub solenizanta.  To jest naprawdę przepyszne! Teraz ogłoszenia parafialne… Po pierwsze – zaraz na liczniku wybije 1000 subskrypcji, dlatego przygotowuję dla Was kolejny odcinek specjalny z bloopersami. Będzie w kolejną środę, zamiast zwykłego odcinka. Początkowo planowałam nagrać kulisy powstawania ZdrowoManii, tak z mojej perspektywy, w formie vloga, ale ta propozycja jakoś nie spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem, więc odpuściłam :).  Po drugie – dziękuję Wam za ten prawie 1000 subskrypcji, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Bardzo dziękuję też każdemu, kto przyczynił się do tej liczby polecając ZdrowoManię innym. Jednocześnie pozwalam sobie po raz kolejny poprosić Was o wsparcie – jeśli lubicie ZdrowoManię i uważacie ją za wartościową, puszczajcie ją dalej w świat, polecajcie znajomym, udostępniajcie itp. Oczywiście nienachalnie, tylko kiedy uznacie jakiś odcinek za interesujący. Nigdy nie wiadomo na jaki grunt trafi Wasze polecenie, zresztą ziarnko do ziarnka i… Zbierze się kolejny tysiąc!  Ale żeby nie było tak super hiper pozytywnie… Niedługo minie rok od kiedy produkuję ZdrowoManię, to ważna część mojego życia, ale ostatnio też źródło przykrości, a nie tylko satysfakcji. Jestem tylko człowiekiem i zwyczajnie opada mi entuzjazm kiedy patrzę jak liczby, które miały być miarą mojego sukcesu, maleją zamiast rosnąć. Ciągle ktoś mi radzi – zrób coś kontrowersyjnego, zrób materiał o dopalaczach, o oszukanych kurczakach w marketach itp. Ale to wbrew mojej wizji, chciałam aby program inspirował, a nie wybijał się na aferach. Zaczęłam natomiast tworzyć materiały dodatkowe – instruktaże, filmy z ćwiczeniami, rozszerzone wywiady… I nic. Koszty rosną, oglądalność maleje. Jak to było z tym schodzeniem ze sceny niepokonanym? No właśnie ;). Najbliższe 2 miesiące rozstrzygną wszystko i wiele zależy od Waszego wsparcia, za które z góry dziękuję (bo wiem, że ZM-ka ma swoich fanów <3). A przy okazji – kiedy piszę te słowa jest mi strasznie przykro, bo przed chwilą musiałam usunąć pierwszy w życiu komentarz… Podkreślałam już nie raz, że nie zgodzę się na obrażanie lub nie merytoryczną krytykę moich programowych gości, szczególnie jeśli dla tych osób jest to pierwszy raz przed kamerą, a komentarz będzie z rodzaju tych chamskich lub nietaktownych i co najgorsze – podcinających skrzydła. Sama na początku byłam beznadziejna, doskonale wiem jak bardzo stresuje kamera i gdybym ja pod pierwszymi swoimi filmami czytała, że się nie nadaję do występowania przed kamerą itd. nigdy nie doszłabym do punktu w którym jestem. Proszę, ugryźcie się czasami w palce, a jak już chcecie skrytykować to postarajcie się aby to było taktowne i merytoryczne, albo wyślijcie mi PW, albo pojedźcie po mnie, ale nie podcinajcie skrzydeł moim gościom :(, pierwsze występy przed kamerą są naprawdę CHOLERNIE trudne i takie osoby potrzebują wsparcia i co więcej – zasługują na nie, chociażby dlatego, że się odważyły i wyszły poza swoją strefę komfortu. Czy proszę o wiele? Z przykrością będę takie komentarze usuwać.  Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystko i w celu uczczenia tego tysiąca… Częstujcie się pysznym torcikiem :)! The post ZdrowoMania odc. 24 – torcik naleśnikowy + co dalej z programem? appeared first on Life Manager-ka.

Gdzie na spacer? Balaton na Gocławiu

Lifemenagerka

Gdzie na spacer? Balaton na Gocławiu

Przegląd tygodnia #3/07

Lifemenagerka

Przegląd tygodnia #3/07

Lifemenagerka

ZdrowoMania odc. 23 – zioła w kuchni, pilates w domu

Ahoj! Na wstępie tradycyjnie zapraszam na nowy odcinek ZdrowoManii: I dzisiaj tak na szybko, bo zamiast się rozpisywać wolę dać Wam materiały dodatkowe, w których znajdziecie dużo więcej informacji. W programie postawiłam na rozmowę o ziołach w kuchni, ale jeśli chcecie wiedzieć więcej np. o ziołach do picia czy zastosowaniu ich w kosmetyce, to namawiam Was do przesłuchania w wolnej chwili dwóch podcastów, w których wypowiada się Aldona Adamska Szewczyk, czyli mój gość: Cz. 1 – zioła w kuchni i do picia Cz. 2 – zioła w kosmetyce Zapraszam Was również na blog Aldony Adamskiej Szewczyk – to cała skarbnica informacji na temat ziół.  W ramach aktywności znowu zachęcam Was do wspólnego ćwiczenia. Tym razem do programu zaprosiłam Paulinę, instruktorkę pilatesu i autorkę bloga Dobry Ruch. Mam nadzieję, że film, w którym wszystko jest bardzo dokładnie wytłumaczone i pokazane (ze szczególnym zwróceniem uwagi na błędy) pomoże Wam podczas samodzielnych ćwiczeń. Koniecznie napiszcie mi, czy tego rodzaju filmy Wam się podobają i czy z nich korzystacie, bo jeśli tak to będę ich robić więcej.  Miłego oglądania i ćwiczenia The post ZdrowoMania odc. 23 – zioła w kuchni, pilates w domu appeared first on Life Manager-ka.

3 fajne miejsca w Warszawie – na kawę i ciacho lub lunch

Lifemenagerka

3 fajne miejsca w Warszawie – na kawę i ciacho lub lunch

Lifemenagerka

Poniedziałek freelancera – plusy freelancingu

Mój ostatni wpis o freelancingu nie przedstawiał tego rodzaju pracy w najlepszym świetle… Pisałam o rzeczach, na które trzeba się przygotować i oczywiście skupiłam się na tych negatywnych. Nagrałam nawet film, a potem pomyślałam, że ten temat zasługuje na przedstawienie go również z drugiej strony… Postanowiłam zebrać plusy freelancingu w jeden wpis i podsuwać go potem każdemu, kto wspomni, że dopadł go freelancerski kryzys ;). Też miewałam kiedyś takie kryzysy i tylko dzięki myślom o tych plusach (których wtedy za bardzo nie odczuwałam, ale wierzyłam, że nadejdą) je przetrwałam i wytrwałam w swojej decyzji o pracy na własny rachunek.  Chętnych zapraszam na film, a przeciwników formy video na poniższy post. Osobom bardziej zainteresowanym tym tematem polecam i to i to – znowu usiadłam do nagrywania spontanicznie, bez notatek, więc mówiłam co mi ślina na język przyniosła, a potem usiadłam do pisania i do głowy przyszły mi kolejne rzeczy… Ach, błędy, błędy… Kiedy się czegoś na nich nauczę?  Niech żyje wolność Często freelancerzy na swoich blogach ostrzegają, że ta wolność jest tylko pozorna i bywa, że pozostaje w sferze marzeń. Ja nie do końca się z tym zgadzam. Wiele zależy od wykonywanej pracy i od ilości zleceń jakie bierze się na siebie, ale ja tę freelancerską wolność definiuję zupełnie inaczej. Dla mnie to właśnie wolność w dobieraniu zleceń i klientów, a także możliwość decydowania o tym gdzie, o której godzinie i jak dużo pracuję. To praca w domu, to praca która nie zmusza do siedzenia za biurkiem, kiedy już wszystko zrobiłam… To praca bez udawania, że pracuję. No i wreszcie – to praca, którą lubię bo nikt nie zmusza mnie do robienia rzeczy, które są niezgodne z moimi zainteresowaniami, kwalifikacjami czy filozofią życiową.  Brak szefa To też dyskusyjne, bo jak wiadomo – szefami freelancera są jego klienci. Doskonale to znam z przeszłości, ale uważam, że w relacji freelancer-klient mamy trochę większe znaczenie niż w relacji pracownik-szef. Szefowi często trudniej się sprzeciwić, wejście z nim w ewentualny konflikt może sprawić, że straci się pracę… A rezygnacja ze współpracy z jakimś trudnym klientem często nie jest tragedią, bo mamy też innych klientów… Poza tym szef może Wam narzucić, że np. jutro jedziecie w delegację, a klient raczej nie może Wam takich rzeczy narzucić, ta relacja jest bardziej partnerska. Ale na ten temat nie chcę się rozgadywać, bo tak jak mówię w filmie – moi klienci są totalnie bezproblemowi.  Praca na własny rachunek Kiedy pracując na etacie uświadomiłam sobie, że jakieś 80% zarobionych dzięki mojej pracy pieniędzy idzie na utrzymanie reszty firmy, nieco się zdołowałam. Tak to działa, jest to oczywiste, że pracując w firmie jesteśmy tylko częścią dużej maszyny, która musi na siebie zarobić. Lepiej jednak się czuję, kiedy pracuję i zarabiam tylko na siebie.  Wzrost stawki godzinowej W skali całego miesiąca rzadko zarabiam więcej niż wtedy, kiedy pracowałam na etacie. Ale kiedy spojrzę na stosunek ilości pracy do zarobionych pieniędzy to odczuwam dużą satysfakcję. No i co najważniejsze – bo w filmie zapomniałam o tym powiedzieć – to ja decyduję o wysokości moich zarobków, nie muszę czekać aż łaskawie ktoś przyzna mi podwyżkę lub premię, jeśli potrzebuję więcej kasy to spinam pośladki i po prostu ją zarabiam.  Szczerze mówiąc takich plusów mogłabym wymienić znacznie więcej (pewnie z 50 albo 100 ;)), ale skupiłam się na tych najważniejszych. Tradycyjnie już proszę innych freelancerów aby podzielili się swoimi odczuciami – co dla Was jest największym plusem (lub plusami) freelancingu?    The post Poniedziałek freelancera – plusy freelancingu appeared first on Life Manager-ka.

Przegląd tygodnia #2/07

Lifemenagerka

Przegląd tygodnia #2/07

Jednodniowy spływ Pilicą

Lifemenagerka

Jednodniowy spływ Pilicą

Kalafior – właściwości + 3 przepisy (akcja „Nic nowego – polskie superjedzenie”)

Lifemenagerka

Kalafior – właściwości + 3 przepisy (akcja „Nic nowego – polskie superjedzenie”)

Podcast z moim gościnnym udziałem

Lifemenagerka

Podcast z moim gościnnym udziałem

Przegląd tygodnia #1/07

Lifemenagerka

Przegląd tygodnia #1/07

Moja lista wakacyjnych planów

Lifemenagerka

Moja lista wakacyjnych planów

Lifemenagerka

ZdrowoMania odc. 21 – rozmowa z fizjoterapeutą, joga w domu dla początkujących

Zapraszam Was na kolejny odcinek ZdrowoManii… I nie będę się dzisiaj przesadnie rozpisywać, bo bardziej zależy mi na tym, abyście obejrzeli materiał video :).  Temat odcinka zrealizowany został na życzenie jednej z Was (przepraszam Cię Magdo, że tak późno!). Uznałam, że jest naprawdę wart poruszenia, szczególnie w dobie internetowych trenerek i fit blogerek, które codziennie z Facebooka i Instagrama krzyczą „pupa sama się nie zrobi, trenowałaś już dzisiaj?”. Poprosiłam Marcina – fizjoterapeutę, aby rozwiał wątpliwości odnośnie częstotliwości i intensywności treningu, zakwasów itp. Podsumowując tak w dużym skrócie – to co nazywamy zakwasami to fachowo mówiąc mikrourazy (zakwasy są chwilę po treningu) i to zupełnie naturalne zjawisko, ale jeśli trwa dłużej niż kilka dni to znaczy, że przegięliśmy. Wtedy przy kolejnym tego typu treningu/wysiłku powinniśmy zrobić ok. 70% tego, co zrobiliśmy ostatnio. Jeśli nie odczuwamy intensywnego bólu mięśni po ćwiczeniach to stopniowo (mniej więcej co tydzień) możemy zwiększać ich intensywność o ok. 10%. Nie będę zdradzać co jeszcze jest istotne aby trenować zdrowo polecam obejrzeć wywiad. Marcin niedługo startuje ze swoim kanałem na YouTube, będzie na nim dużo ciekawych rzeczy… Na pewno Wam go podlinkuję :). Sekwencja jogi do samodzielnego ćwiczenia w domu również przygotowana została na życzenie kilku z Was. Moim gościem jest Agata z bloga Poczuj się lepiej, której baaaaardzo dziękuję za wystąpienie. Fragment z ćwiczeniami celowo odseparowałam od filmu głównego, aby wygodniej było Wam później przy nim ćwiczyć (żeby nie było czołówki i innego tematu do przewinięcia). W filmie głównym natomiast Agata mówi na co zwrócić uwagę podczas ćwiczeń w domu. Zerknijcie zanim przystąpicie do ćwiczeń :).  Ja popełniłam też kilka błędów, których Agata nie miała możliwości wyłapać podczas nagrań, ale podpisałyśmy je w filmie abyście wiedzieli czego pilnować u siebie. Poza tym zauważcie, że niektóre rzeczy robię troszkę inaczej (np. mam zgiętą nogę) – jest to wersja dla osób początkujących, ale docelowo trzeba dążyć do takiej postawy jak ma Agata. W tle szwenda nam się jakiś płochliwy, wyrośnięty szczurek, wybaczcie   Oczywiście zachęcam do wspólnego ćwiczenia – tak jak na końcu powiedziała Agata – to idealna sekwencja na poranny rozruch lub np. odpoczynek po pracy.  The post ZdrowoMania odc. 21 – rozmowa z fizjoterapeutą, joga w domu dla początkujących appeared first on Life Manager-ka.

Lifemenagerka

O czym musisz wiedzieć, zanim zostaniesz freelancerem?

Kto się martwił, że poniedziałki freelancera całkiem znikną? Nie ma takiej opcji, za bardzo lubię tę tematykę i ten cykl.  Tak jak pisałam w poście z wakacyjnym rozkładem jazdy – mało co mnie już w mojej pracy zaskakuje, więc pewnie nie będę już zbyt często pisać o problemach z jakimi się spotkałam i o tym, jak je rozwiązuję… Ale po 2 latach freelancingu (z czego pierwszy rok fatalny, a drugi bardzo udany) nabrałam już sporo doświadczenia i od czasu do czasu pewnie będę jeszcze się nim dzielić. Dziś właśnie czas na jeden z takich postów… Zaczynamy od podstaw, czyli jak zostać freelancerem i o czym trzeba wiedzieć zanim zdecyduje się na ten krok. Uznałam też, że na YouTube nie może zabraknąć tak ważnej części mojego bloga i nagrałam małą pogadankę na ten temat. Przy okazji wpadłam na pomysł kolejnego wpisu – jak widać jest jeszcze nadzieja dla tego cyklu ;).  Zapraszam na film, a dla preferujących słowo pisane przygotowałam też normalny post. Moim zdaniem post i film trochę się uzupełniają.  Nie każdy może być freelancerem Decyduje o tym rodzaj wykonywanej pracy, a także pewne cechy charakteru i kwalifikacje… Ten temat rozwijam w filmie, ale dodałabym do tego co powiedziałam jeszcze umiejętność zarządzania własnym budżetem.  Będzie ciężko Oczywiście wszystko zależy od sytuacji, jednak w większości z nich naprawdę nie będzie łatwo. Możecie na przykład przejść na freelance stopniowo, początkowo łącząc go z pracą na etacie. To oznacza, że przez jakiś czas będziecie mieli duuuużo pracy. Osobiście nie polecam takiego rozwiązania, a na pewno nie na dłuższą metę. Jeśli natomiast rzucicie etat i zaczniecie freelance całkiem od zera, musicie się nastawić na ciężkie czasy pod względem finansowym.  Więcej na temat moich trudnych początków. Oszczędności będą topnieć Najpierw jednak trzeba te oszczędności sobie zorganizować (ile – podpowiadam w filmie). Jeśli wcześniej byliście oszczędni i odkładaliście jakieś pieniądze to macie problem z głowy, w ramach przygotowań do przejścia na freelance nie musicie zaciskać pasa przez jakiś czas. Musicie jednak nastawić się na to, że te oszczędności szybko mogą zacząć topnieć… Zanim pojawią się pierwsze sensowne zlecenia i regularne przelewy, może minąć trochę czasu. I przez ten czas trzeba umieć zarządzać tą kasą aby wystarczyła na cały ten okres (klient płacący na czas to skarb i niemal wygrana na loterii ;)). Więcej na temat kwestii finansowych.  Organizacja pracy nie jest taka prosta Ja zanim przeszłam na freelance pracowałam na etacie, ale w domu. Nikt nade mną nie stał, nie kontrolował mnie, mój szef żartował, że jestem tak samodzielna i samowystarczalna, że w ogóle zapomina o moim istnieniu. Mimo to po przejściu na freelance miałam duży problem z zorganizowaniem sobie pracy. Dni dziwnie przelatywały mi przez palce, zachłysnęłam się wolnością, musiałam pracować wieczorami (czego nie lubię). Dość szybko sobie z tym poradziłam, ale jeśli ktoś ma problem z samodyscypliną, szybko może zatęsknić za etatem i narzuconą pracą „od-do”. Więcej o organizacji pracy. Szukanie klientów to żmudna praca Moim zdaniem w kwestii pozyskiwania nowych klientów najskuteczniejszy jest networking i najlepiej jemu w dużej mierze się poświęcić i czekać, aż klienci sami przyjdą. To jednak nie jest takie proste i nie u każdego się sprawdzi. Większość freelancerów musi zacząć samodzielnie pukać do różnych drzwi (czyli skrzynek mailowych) i wierzcie mi – potrafi to odebrać radość z pracy na swoim, to praca, za którą nikt nam nie płaci Poza tym kiedy nasze maile pozostają bez odpowiedzi szybko stajemy się sfrustrowani i naprawdę łatwo się podłamać. Więcej na temat networkingu Freelancer musi być samodzielny, bywa też samotny Nie ma szefa albo starszej stażem koleżanki, których można poprosić o pomoc. Freelancerem nie powinno zostawać się na początku swojej drogi w jakimś zawodzie, trzeba mieć już jakieś doświadczenie i umieć sobie radzić samodzielnie. Freelance to też brak praktykanta, który odwali jakąś czarną, żmudną robotę, to również brak firmowego informatyka. Często nie ma też z kim wypić porannej kawy i poplotkować. Dla wielu osób może to być minus, ale dla mnie to plus – lubię czas pracy wykorzystywać w 100% i dzięki temu mieć potem więcej czasu dla siebie.  Otoczenie może nie rozumieć Waszej pracy O tym jak czasami rodzina i znajomi reagują na freelance opowiadam w filmie. W skrócie – musicie się przygotować na opinie, że praca w domu to nie jest praca, a także na pytania czy nie trzeba Wam pożyczyć „do pierwszego”. Moja mama pyta mnie o to do dziś Przyznajcie się kto z Was rozważa lub planuje przejście na freelance. Jakie macie obawy? The post O czym musisz wiedzieć, zanim zostaniesz freelancerem? appeared first on Life Manager-ka.

Przegląd tygodnia #4/06

Lifemenagerka

Przegląd tygodnia #4/06

Dekalog szczęśliwego człowieka

Lifemenagerka

Dekalog szczęśliwego człowieka

Przegląd tygodnia #3/06

Lifemenagerka

Przegląd tygodnia #3/06

Wakacyjny rozkład jazdy na blogu

Lifemenagerka

Wakacyjny rozkład jazdy na blogu

ZdrowoMania odc. 19 – nawadnianie organizmu, badminton

Lifemenagerka

ZdrowoMania odc. 19 – nawadnianie organizmu, badminton

Barcelona – informacje praktyczne

Lifemenagerka

Barcelona – informacje praktyczne

Przegląd tygodnia #2/06

Lifemenagerka

Przegląd tygodnia #2/06