Lifemenagerka
Poniedziałek freelancera – czy studia są potrzebne?
Wasze komentarze pod jednym z ostatnich przeglądów tygodnia utwierdziły mnie w przekonaniu, że najwyższy czas poruszyć ten temat. Chcę podzielić się swoją historią, bo może przyda się ona komuś stojącemu przed wyborem swojej drogi życiowej. Moja droga była nieco pod prąd… A jak na tym wyszłam? Dlaczego nie poszłam na studia? Tu nie ma co się rozpisywać – ja po liceum po prostu nie wiedziałam, co chcę w życiu robić, a wybór studiów wydawał mi się zbyt poważną decyzją i nie chciałam popełnić błędu. W ogólniaku miałam swoje ulubione przedmioty (np. geografia, hiszpański) i z nich maturę zdałam bardzo dobrze, ale to nie było to z czym wiązałam swoją przyszłość. Po roku (z tęsknoty za geografią) poszłam do dwuletniego studium turystycznego, ale nie robiłam tego dla papierka (który oczywiście po egzaminie końcowym uzyskałam), tylko z chęci poszerzenia wiedzy z zakresu, który mnie interesował. Nigdy nie wiązałam swojej przyszłości z biurami podróży, hotelarstwem itp., więc ten etap edukacji do niczego mi się nie przydał, chyba nawet nie wpisywałam go do CV. Czy kiedykolwiek żałowałam? Na początku odczułam, że z powodu mojej decyzji niektórzy spychają mnie na margines społeczny ale uodporniłam się na to. Kiedy inni zaliczali swoje pierwsze kolokwia, czułam się trochę wyalienowana, ale zacisnęłam zęby i przetrwałam ten czas koncentrując się na podążaniu swoją drogą (postanowiłam poszukać swojego miejsca na rynku pracy metodą prób i błędów). Jeśli kiedykolwiek żałowałam, to tylko na samym początku, ale nie tego, że nie studiuję, tylko tego, że tak bardzo nie wiedziałam, czego chcę od życia. To było naprawdę dobijające. Z biegiem czasu obserwując jak niektórzy znajomi żałują swojej decyzji o (źle dobranych) studiach, doszłam do wniosku, że moja droga wcale nie była zła. Ostatecznie wyszło na to, że po tych kilku latach ja pracowałam na jakimś kierowniczym stanowisku, a niektórzy po studiach mieli problem ze znalezieniem jakiejkolwiek pracy. Wtedy przekonałam się, że dla pracodawców równie ważne jest doświadczenie. O tym powinni pamiętać wszyscy, którzy studia mają przed sobą. Co na to pracodawcy? Poza tymi pierwszymi miesiącami kiedy miałam zupełnie puściuteńkie CV, nigdy nie miałam problemu ze znalezieniem pracy. Oczywiście nie startowałam na managerskie stanowiska, ale tak się składało, że zdobywałam je drogą awansu, poprzez swoje zaangażowanie. To nauczyło mnie, że w pracy zawsze najważniejsze jest właśnie zaangażowanie. To ono przekłada się na sukces. To ono motywuje do szkolenia się, pogłębiania swojej wiedzy i rozwijania umiejętności… To ono sprawia, że w pracy łatwo się wyróżnić. Moja „kariera” zaczęła się tak naprawdę od pracy w sklepie z bielizną bezszwową. To tam po raz pierwszy awansowałam – ze sklepu do biura, skąd zarządzałam kilkoma sklepami i pomagałam właścicielom (obcokrajowcom nie mówiącym po polsku) prowadzić firmę. Właścicielka zawsze powtarzała, że wyróżnili mnie, bo byłam zaangażowana i traktowałam ten sklep jak swój. Ilość rozmów kwalifikacyjnych na których byłam w ciągu tych 11 lat mogę policzyć na palcach dłoni, bo zawsze dość szybko dostawałam pracę. Ale nigdy żaden pracodawca nie kręcił nosem na mój brak wyższego wykształcenia. Przeciwnie – niektórzy reagowali pozytywnie, ciesząc się że postawiłam na doświadczenie a nie (cytuję) „w dużej mierze bezużyteczną wiedzę”. Czy studia są niezbędne? Jak widać na moim przykładzie – dla człowieka, który nie ma wielkich wymagań od rynku pracy – nie są. Jeśli jednak marzą Wam się wysokie stanowiska w korporacjach, lub wykonywanie zawodu bardzo specjalistycznego (prawnik, pedagog, lekarz itp.) – bez studiów się nie obejdzie. Wszystko zależy od tego jaki macie plan na życie. Warto jednak podkreślić, że dziś zdobycie wyższego wykształcenia to nie jest większy problem – może to zrobić każdy przy odrobinie dobrej woli i odpowiedniej zawartości portfela. Dlatego ten papier nie wystarczy aby podbić rynek pracy. Z tego każdy powinien zdawać sobie sprawę, w przeciwnym razie po kilku latach boleśnie zderzy się z rzeczywistością. Jeśli ktoś z góry planuje zostać freelancerem lub założyć własną firmę – raczej nikt nie będzie go pytał o studia. Najważniejsze są umiejętności, które można zdobyć ucząc się samodzielnie lub na jakichś kursach. Te umiejętności przełożą się na konkretne portfolio i to na nie będzie patrzył każdy potencjalny klient. Mnie klienci o wykształcenie nigdy nie pytali, ale do dziś spotykam się z komentarzami (raczej obcych ludzi): „Ale serio? Nie myślisz aby jednak jeszcze pójść na studia?”. Szczerze mówiąc te komentarze nie przestają mnie zaskakiwać. W mojej obecnej sytuacji pójście na studia byłoby delikatnie mówiąc bez sensu. Świetnie sobie radzę, sama stworzyłam swoją wymarzoną pracę, nie mam kompleksów z powodu mojego wykształcenia, w ogóle nie odczuwam braku „mgr” przed nazwiskiem… I mam co robić z pieniędzmi i wolnymi weekendami, więc po co miałabym teraz iść na studia? Chyba tylko po to aby sobie (lub tym ludziom) coś udowodnić, ale… Kurczę, po co? Naprawdę nie czuję się (i nie jestem) przez to mniej wartościowym człowiekiem. Oczywiście studia poza samym papierkiem uczą też innych rzeczy, ale to samo można powiedzieć o każdej pracy, dlatego nie będę się na ten temat rozwodzić. Podsumowując… Ja absolutnie nie krytykuję studiów i nie uważam, aby moja droga była lepsza. Była po prostu inna. Dla mnie bardzo korzystna, świetnie mnie ukształtowała, metodą prób i błędów mogłam testować co w życiu sprawia mi przyjemność. Dziś wiem, że nie mam ochoty na robienie wielkiej kariery, a już na pewno nie w korporacji. Gdybym po liceum poszła w tym kierunku – mogłabym teraz tego żałować. Uważam, że studia mogą być super, jeśli są dobrze przemyślane i spójne z planem na życie. Jeśli tego planu nie macie – dajcie sobie czas aby go znaleźć. Ten plan w międzyczasie może się też zmienić, ale to już zupełnie inna historia :). Ważne tylko aby pamiętać, że nie ma sensu robienie czegoś „dla papierka”, „bo rodzice kazali”, „bo wszyscy tak robią”, itp. Serio – istnieje inna droga i może ona być równie skuteczna i prowadzić do życiowego sukcesu. Dla każdego ten sukces oznacza coś innego! Nie wszyscy muszą być dyrektorami, magistrami, nie wszyscy muszą robić karierę. Potrzebne są też umiejętności, które można zdobyć samodzielnie poprzez naukę lub doświadczenie. I pamiętajcie – nieważne jaką decyzję podejmiecie, nie jesteście z jej powodu ani lepsi, ani gorsi od innych. Ciekawa jestem Waszych opinii – czuję, że mogą być ciekawe Chcesz być na bieżąco? The post Poniedziałek freelancera – czy studia są potrzebne? appeared first on Life Manager-ka.