Jak zorganizować kilkudniowy wypad do Rzymu

Fashionelka

Jak zorganizować kilkudniowy wypad do Rzymu

Buldog w wielkim mieście: Kazimierz Dolny

Fashionelka

Buldog w wielkim mieście: Kazimierz Dolny

Jak to jest z tym Woodstockiem?

Fashionelka

Jak to jest z tym Woodstockiem?

Instagramowo #11

Fashionelka

Instagramowo #11

Rzym – zwiedzanie, zwiedzanie i jeszcze raz jedzenie

Fashionelka

Rzym – zwiedzanie, zwiedzanie i jeszcze raz jedzenie

Fashionelka

Jak sobie radzić gęstymi włosami – mój sposób

Odkąd pamiętam koleżanki i fryzjerki zachwycały się moimi gęstymi i puszystymi włosami. Mówiły „jeeeeny ale Ci zazdroszczę, tyle masz tych włosów, ja to kilka strąków na krzyż”. Tak to już z nami babami jest. Chcemy tego, czego nie możemy mieć, zupełnie nie doceniając tego czym zostałyśmy obdarzone. I tak moje koleżanki wolałyby mieć gęste, puszyste i pofalowane włosy, a ja zupełnie proste. Puszyste włosy generują nie tylko sporo pozytywnych komentarzy, ale też niemało problemów. Suszenie trwa całe wieki, nie wspominając o prostowaniu. Wystarczy odrobina wilgoci w powietrzu by pięknie wyprostowane włosy zaczęły się puszyć. Moje włosy co prawda są z natury pofalowane, ale nie są to te idealne fale, które oglądamy na zdjęciach promujących lokówki. Po wysuszeniu włosów wyglądam raczej jak rastafarianin, dlatego stylizacja jest niezbędna. Jest jeszcze jedna rzecz. Podczas upałów rozpuszczanie włosów było dla mnie zmorą. Nie było nawet o tym mowy. Kucyk jawił się jako jedyne rozsądne rozwiązanie. Do czasu… Na pierwszym roku studiów poszłam do fryzjera w Lublinie. Zdecydowałam się wtedy na ostre cięcie. Obcięłam dłuuugie włosy na krótkiego boba. Fryzjer widząc ogrom puszących się i grubych włosów zaproponował wygolenie ich z tyłu głowy. Na początku byłam na NIE, ale w końcu się zdecydowałam. Fryzjer zapewniał, że włosy będą się lepiej układać, ich stylizacja stanie się łatwiejsza i że będzie ich dużo mniej. Jednym słowem poczuję ulgę. Miał 100% racji. Od sześciu lat to praktykuję i nie wyobrażam sobie innej opcji. Włosy odrastają raczej wolno, zabieg wykonuję średnio co dwa miesiące. Potrzebny do tego sprzęt mam w domu więc nie muszę fatygować się do fryzjera. Na początku nie mogłam się do tego wygolonego tyłu przyzwyczaić. Nie podobało mi się to. Co więcej, wstydziłam się wiązać włosy w kucyk. Teraz jestem z tym ok. Wiem, że to jedyny sposób by ujarzmić moje puszyste i grube włosy. Jeśli więc borykacie się z wyżej wymienionymi problemami, gorąco Wam to polecam

Codzienna, letnia stylizacja

Fashionelka

Codzienna, letnia stylizacja

Jak rozbudzić w dzieciach lęk przed psami – ku przestrodze

Fashionelka

Jak rozbudzić w dzieciach lęk przed psami – ku przestrodze

Instagramowo #10

Fashionelka

Instagramowo #10

Fashionelka

KOSMETYCZNY HIT – maść witaminowa za 3zł

Z tą maścią pierwszy raz spotkałam się, kiedy weterynarz zalecił smarowanie suchego nosa Rambo właśnie maścią witaminową. Byłam zdumiona jak błyskawicznie jego suchy nosek stawał się nawilżony i błyszczący. W końcu zaczęłam tą maścią smarować moje spierzchnięte usta. Kolejne WOW, nawilżała je lepiej nić niejedna markowa pomadka i to błyskawicznie. Koiła ból spowodowany spierzchniętymi i popękanymi ustami i szybko je regenerowała. Zaczęłam ją też stosować na stopy by zapobiec rogowaceniu skóry. W końcu stała się jednym z moich ulubionych kosmetyków. Dwa tygodnie temu spędzaliśmy dwutygodniowe wakacje na Krecie. Codziennie smarowałam się kremami z wysokim filtrem i rozsądnie dozowałam godziny spędzone na słońcu. Moja skóra zaczynała nabierać delikatnie brązowego koloru, a ja stopniowo wydłużałam czas plażowania. Kiedy jednak wybraliśmy się na wyspę Chrissi (na której temperatura jest znacznie wyższa niż na Krecie) spiekłam się na raka. Mimo tego, że nałożyłam krem z wysokim filtrem i chowałam się pod parasol, słońce mnie dopadło. Moje plecy, ramiona i uda były czerrrwone. Piekło, szczypało i nie było mowy bym założyła na siebie coś więcej niż strój kąpielowy. Kiedy leżałam na brzuchu, plując sobie w brodę, że tak się załatwiłam, przypomniałam sobie o maści witaminowej. Maść z witaminą A jest zalecana nie tylko na suchość skóry, ale też na odmrożenia i słoneczne oparzenia. Wysmarowałam więc grubą warstwą kremu oparzone miejsca i poszłam spać. Rano przeżyłam szok. Skóra zbrązowiała! Nic nie szczypało, nie piekło, a po czerwonej skórze nie było śladu. Zdawałam sobie sprawa, że maść ukoi ból, pomoże w gojeniu się skóry, ale nie spodziewałam się, że w ciągu 8 godzin załatwi sprawę w 100%. Znów mogłam cieszyć się słońcem, a noszenie ubrań przestało być zmorą. Kolejny raz mit „cena = jakość” zostaje obalony. Maść za 3zł dosłownie uratowała moje wakacje!

Fashionelka

New in: Zegarek Triwa

Zegarki traktuję bardziej jak biżuterię niż odmierzacze czasu. No ok, czasem na nie zerkam, ale z przyzwyczajenia, godzinę sprawdzam w telefonie. W swojej kolekcji nie mam zbyt wiele zegarków. Dokładnie trzy sztuki. Stawiam raczej na jakość niż na ilość.  Uwielbiam mój złoto-biały zegarek od Marca Jacobsa, srebrny od Michaela Korsa i kremowy marki Triwa. Dziś do kolekcji dołączył przepiękny, błękitno-granatowo-srebrny zegarek Triwa. To prezent, za który dziękuję Model: Stirling Niben Wpis nie jest wynikiem współpracy z marką Triwa.

New In: Przezroczyste filiżanki

Fashionelka

New In: Przezroczyste filiżanki

Malowanie pisanek – inspiracje

Fashionelka

Malowanie pisanek – inspiracje

Zoom na modę rowerową i miejskie rowery

Fashionelka

Zoom na modę rowerową i miejskie rowery

Fashionelka

Kurtka moro w stylizacji

Kiedy zobaczyłam tę kurtkę na wieszaku i to jeszcze w dziale przecen, wiedziałam, że ją kupię. Jest świetna i idealna na temperaturę jaką mamy za oknem. Ciepła, ale niezbyt ciężka. Ma złote elementy, które świetnie komponują się z wzorem moro. Dopasowałam do niej czarne rurki i wysokie koturny Acne. Do tego zwykły szary tshirt, torebka typu shopper, ray bany i złoty zegarek. Lubię takie codzienne stylizacje. Jeśli wiem, że mam trochę latania po mieście zamieniam koturny na szare Conversy i dorzucam melonik. A jeśli jest chłodniej owijam się długim, niemal dwumetrowym szalikiem Kurtka – River Island Spodnie – Zara Koturny – Acne (Hybria Lea) Zegarek – Marc by Marc Jacobs Tshirt – River Island Okulary – Ray Ban Torebka – Michael Kors

Philips Lumea czyli depilacja światłem

Fashionelka

Philips Lumea czyli depilacja światłem

Mój fitness plan na kolejny tydzień

Fashionelka

Mój fitness plan na kolejny tydzień

Dom z basenem – marzenia czy rzeczywistość?

Fashionelka

Dom z basenem – marzenia czy rzeczywistość?

Nowości w kosmetyczce – kwiecień

Fashionelka

Nowości w kosmetyczce – kwiecień

What’s in your bag?!

Fashionelka

What’s in your bag?!

Biały żakiet i kwiatowa bluzka w stylizacji

Fashionelka

Biały żakiet i kwiatowa bluzka w stylizacji

Mój wieczór panieński

Fashionelka

Mój wieczór panieński

Spódnica khaki i ramoneska w stylizacji

Fashionelka

Spódnica khaki i ramoneska w stylizacji

Fashionelka

Instagramowo #3

Ostatnie dni były szalone. Warszawa stała się moim tymczasowym miejscem zamieszkania, a ja od samego rana do później nocy miałam spotkania w sprawie kampanii, „wygłaszałam” prezentacje i uczestniczyłam w warsztatach. Lubię jak tyle się dzieje, ale zdecydowanie wolę moje spokojne życie, w spokojnym Lublinie. Spanie do 10tej, praca na kanapie w dresach (z buldogami na kolanach), mój ukochany Lublin.. To jest to! 

Fashionelka

Rocky zostaje w rodzinie!

It’s official!  Dziś zapadła decyzja, że Rocky zostaje u nas, że możemy go adoptować!!! Informacje dostaliśmy dosłownie przed chwilą, więc możecie sobie wyobrazić jakie u nas w mieszkaniu panuje szczęście!! Otworzyliśmy szampana i świętujemy. Szczerze mówiąc nie mogliśmy się tej decyzji doczekać. Rocky’ego pokochaliśmy od pierwszego przytulenia i nie wyobrażaliśmy sobie, że moglibyśmy go oddać. Szczęście razy milion!!! <3

Ślub w plenerze

Fashionelka

Ślub w plenerze

Kosmetyczny hit: Płyn do demakijażu Bioderma Sensibio H2O

Fashionelka

Kosmetyczny hit: Płyn do demakijażu Bioderma Sensibio H2O

Fashionelka

Stylizacje z płaszczami

Wiosna (przynajmniej ta kalendarzowa) wkroczy za dwa dni. Trencze i płaszcze to okrycia wierzchnie, które w tym okresie nosimy najczęściej. Przygotowałam konkretną dawkę inspiracji z płaszczami w roli głównej. Jak je nosić i z czym zestawiać oraz w jaki kolor i fason najlepiej zainwestować. Poniżej moje stylizacje Trencze Zacznijmy od trencza, który zdecydowanie powinien znaleźć się w Waszych szafach. Klasyczny trencz jest w kolorze beżowym/piaskowym, ma dwa rzędy guzików i pasek w talii. Świetnie kształtuje sylwetkę i dodaje elegancji każdej, nawet codziennej stylizacji. Stylizacje z beżowym trenczem Stylizacje z piaskowym trenczem Karmelowy płaszcz (z Primarka) na środkowym zdjęciu jest rozszerzany ku dołowi i przypomina nieco pelerynę. Niezwykle ciepły, idealny w okresie przejściowym. Szary płaszcz Stylizacje z tym samym, szarym płaszczem Ten sam płaszcz w trzech odsłonach. Każda stylizacja jest w zupełnie innym stylu i innej kolorystyce. To pokazuje, że szary płaszcz jest dosyć bezpiecznym wyborem. Płaszcz po zapięciu guzików ma kształt litery A i kojarzy się z latami 60-tymi. Świetnie modeluje sylwetkę, maskując szerokie biodra czy uda. Czarny płaszcz Stylizacje z czarnymi płaszczami Klasyk. Każda z nas powinna mieć czarny płaszcz w swojej szafie. Doskonale wiemy, że czarny optycznie wyszczupla, a dobrze dopasowany płaszcz podkreśla naszą sylwetkę. Atutem czarnych płaszczy jest fakt, że nigdy nie wyjdą z mody i pasują do wszystkiego. Panterkowe płaszcze Stylizacje z płaszczem w panterke i płaszczem karmelowym Moim numerem jeden jest klasyczny trencz. Nie wyobrażam sobie nie mieć go w swojej szafie. Kiedyś co sezon kupowałam trencze w sieciówkach, ale trzy lata temu zainwestowałam w piaskowy trencz od Burberry, a miesiąc temu w kolejny i zupełnie nie czuje potrzeby kupowania kolejnych. Jakość w tym wypadku wygrywa z ilością. Dajcie znać jakie są Wasze ulubione okrycia wierzchnie i na co stawiacie kupując płaszcz. Podobne wpisys: Szmaragdowa marynarka z beżową torebką Twoje stylizacje przyciągną jeszcze więcej spojrzeń Stylizacja z panterkowym płaszczem Klasyczny trencz

Fashionelka

Niestandardowe akcesoria kuchenne cz.2

To już drugi wpis, w którym pokazuje niezwykle ciekawe akcesoria kuchenne. My ludzie uwielbiamy ułatwiać sobie życie i wymyślać coraz to nowe gadżety. Te, które pokazywałam w pierwszej części były w większości funkcjonalne i naprawdę pomocne. Te, które zobaczycie poniżej są raczej ciekawymi gadżetami. Bo przecież każdy potrafi obrać jabłko ze skórki czy wyskrobać skorupkę z jajka zrobionego na miękko. Prócz tych raczej śmiesznych są też funkcjonalne i nowatorskie propozycje. Przyznacie, że część  z tych akcesoriów jest naprawdę odjechana. Podoba mi się zestaw do robienia chipsów, takie domowy chipsy z ulubionymi przyprawami mogą być świetną przekąską np, na domówce. Jestem bliska zamówienia go. Patelnia do robienia gofrów też jest ciekawa, ale prawda jest taka, że taniej nas wyniesie kupno gofrownicy. Ciekawa jestem tej maszynki do lepienia pierogów, wydaje mi się jednak, że ulepienie pieroga z jej pomocą wymaga wprawy. Dajcie znać, który gadżet Wam się spodobał, a który jest kompletnie bez sensu Podobne wpisys: Niestandardowe akcesoria kuchenne

Fashionelka

Siedem absurdów, z których słynie Anglia

Od 15 do 19 roku życia niemal każde wakacje i ferie zimowe spędzałam w Anglii. Mój tato tam pracował, więc nie musiałam się martwić o dach nad głową czy jedzenie. Uwielbiałam ten beztroski czas. Mieszkaliśmy w typowym, angielskim domu z czerwonej cegły, mieliśmy niewielki ogródek i współlokatorów (tata wynajmował pokoje Polakom). W tygodniu pracowałam, a w weekend jechałam do Londynu albo na okoliczny Car Boot Sale czyli tzn. wyprzedaże z bagażnika. Pokochałam Anglię i ze zniecierpliwieniem czekałam na kolejne wakacje czy ferie, by tam polecieć. Mimo ogromnej miłości do tego kraju doszukałam się kilku rzeczy, które mnie irytowały, wkurzały i dziwiły. Rzućcie okiem na moją listę. 1. Chipsy o smaku octu Lay’sy, Walkersy czy Pringelsy o smaku octu i soli to najgorsze chipsy na świecie. Są kwaśne i słone, a po kilku gryzach mamy poraniony język i podniebienie. Wiem, że jest wielu zwolenników tego smaku, ale ja mówię im NIE! 2. Dwa krany w  umywalce Absurd nad absurdami. Wyobraźcie sobie, że wstajecie rano i chcecie umyć twarz. Powstaje pytanie, który kurek odkręcić, ten z lodowatą czy piekielnie gorącą wodą? Hmm… ciężki wybór. A co w sytuacji kiedy chcemy umyć sobie głowę, nie wchodząc do wanny? Nie ma prysznica, są za to dwa kurki. Lepiej dla Ciebie, żeby w zasięgu ręki było też wiadro bo w przeciwnym razie będzie albo lodowato, albo gorąco. Na szczęście w nowych budownictwach pojedynczy kran jest normą, do tego prysznic i deszczownica, ale jeszcze niedawno dwa kurki były normą. W niektórych domach/mieszkaniach wciąż są! 3. Chleb tostowy Anglicy nie mają takiego pysznego chleba jak my, czyli pięknie wypieczonego, zwartego z mięsistym miąższem i chrupką skórką. To co możemy znaleźć angielskich w piekarniach i marketach to chleb tostowy. Cienki, bez smaku niczym gąbka. Niektórzy porównują go do papieru toaletowego, co uważam za brutalne. Jeśli taki chleb zaatakuje się tosterem to jest całkiem ok, taki wyjęty prosto z folii jest paskudny. Pamiętam, że my ratowaliśmy się bagietkami, w porównaniu z chlebem były boskie! 4. Nieprzewidywalna pogoda Nigdy nie wiesz czy zaraz nie oberwie się chmura i kurtka, którą masz na sobie nie okaże się bezużyteczna. Parasolka to absolutny must have w Twojej torebce. W pewnym momencie po prostu przestałam ufać prognozom i postawiłam na maksymę „przezorny zawsze ubezpieczony” 5. Okna otwierające się na zewnątrz Umycie okna od zewnątrz graniczy z cudem, no chyba, że masz drabinę i nie boisz się prac na wysokościach. U nas to norma, że okna otwierają się do wewnątrz, tam wszystko jest odwrotnie. 6. Brak gniazdka w toalecie/łazience Wysuszenie czy wyprostowanie włosów w łazience odpada. Prawie jak w hotelowych łazienkach, w których znajduje się gniazdo umożliwiające podłączenie elektrycznej szczoteczki czy golarki. Pamiętam, że w domu w którym mieszkaliśmy nie było żadnego gniazdka w łazience ze względów bezpieczeństwa. 7. Machnij, żeby autobus się zatrzymał U nas kierowca autobusu ma obowiązek zatrzymać się na każdym przystanku, albo przynajmniej wtedy kiedy ktoś stoi na przystanku. W Anglii kierowca zatrzyma się tylko wtedy kiedy wyraźnie mu to zaanonsujesz. Nie miałam o tym pojęcia, dlatego strasznie się irytowałam, kiedy kierowca mnie spławiał nie zatrzymując się. Wiele razy po prostu się zagapiłam i nie zdążyłam machnąć ręką, przez co spóźniałam się do pracy. Jeśli jest coś o czym zapomniałam, dajcie znać w komentarzach! Podobne wpisys: Wesela na świecie – Anglia Anglia dzień 2