Jak uszyć czapkę z uszkami + komin DIY

Odkryte litery

Jak uszyć czapkę z uszkami + komin DIY

11-10-2016

FLASHINGDIAMONDS

11-10-2016

Moje włosy - wrzesień/październik 2016 | Włosy do talii i kryzys

BlondHairCare

Moje włosy - wrzesień/październik 2016 | Włosy do talii i kryzys

BAKUSIOWO

Ten jeden dzień zmienił moje podejście do macierzyństwa o 180 stopni.

Jeden dzień może zmienić wszystko. A właściwie to kilka intensywnych godzin w gronie osób, z którymi łączy mnie nić porozumienia, spędzonych na słuchaniu specjalistów w kwestii wychowania dzieci. Kilka dni temu uczestniczyliśmy z Maćkiem i kilkoma (zapewne znanymi Ci osobami) w kolejnych warsztatach So Much More organizowanych przez markę JOHNSON’S®. „Nauki macierzyńskie” Razem z Kasią –…

Jest pięknie

Kanada: Vancouver, Granville Island Market

Co lubisz jeść? Mięso, sery, świeże owoce? Może bajgle, a może coś z kuchni hinduskiej? Granville Island Market ma to wszystko. Plus parę rzeczy, o których nawet Ci się nie śniło. Uwielbiam dobre jedzenie. W restauracji, w barze, do przygotowania samodzielnie - jeśli składniki są dobre, to połowa sukcesu. Oczywiście, w Warszawie nie mam dużego problemu z kupieniem tego, co lubię, chociaż zgromadzenie wszystkich składników wymaga często objechania połowy miasta. W Kanadzie nawet w proporcjonalnie mniejszych miastach (Jak London w Ontario) jest farm market, gdzie można kupić wszystko - sezonowane steki, świeże warzywa, cudownie cuchnące sery, oliwę w kilkudziesięciu wariantach i tak dalej. Oczywiście, w Warszawie mamy Halę Mirowską, ale mimo wszystko, zauważam pewną różnicę (mimo że czasem zakupy pod Halą robię, i to z przyjemnością). Dziś byliśmy na Granville Island Market. Poza pokaźnym działem spożywczym, jest tu kilka kawiarni i restauracji, piekarnia, sklepy z rzeczami dla dzieci, sklepy z dodatkami do domu, galerie, no i marina. W zasadzie mogłabym się stąd nie ruszać do wylotu, albo nawet przesunęłabym wylot o kilka dni. Same owoce i warzywa są przepiękne i kuszące, a jeśli dodać do tego świetną kawę i herbatę, kilkanaście restauracji z ciepłymi, sycącymi obiadami i przepiękne widoki, to naprawdę nie mogę narzekać. [gallery link="file" ids="12156,12157,12158,12159,12160,12161,12162,12163,12164,12165,12166,12167"] Dziękujemy firmie Ford Polska za pomoc w organizacji wycieczki.The post Kanada: Vancouver, Granville Island Market appeared first on Jest Pięknie.

Moje chłopaki, moja krew.

Nieperfekcyjna Pani Domu

Moje chłopaki, moja krew.

zdjęcia - Portretownia Panoramic Eyes            Moja największa miłość, sukces i radość to te dwa urwisy. Nie było to łatwe, bo zdjęcia to "strata czasu" ale udało mi się namówić ich na krótką sesję zdjęciową. Dzięki Monice z Panoramic Eyes powstały zdjęcia, które będą zdobić kalendarz na nowy rok. Zapraszam :).

Wielkie EGO, czy dzieci są coś winne za wychowanie i [TYGODNIK]

ANIA MALUJE

Wielkie EGO, czy dzieci są coś winne za wychowanie i [TYGODNIK]

Im więcej mam na głowie, tym więcej robię. To fascynujące, że po zakończeniu urlopu od razu wpadłam w wir pracy, doszły mi studia i oddech koncepcji rozprawy doktorskiej na plecach, a ja na blogu publikuję... więcej. Jestem chyba uzależniona od takiego trybu działania.Czytaj dalej »

Czerwony – kolor mocy, namiętności, siły, miłości

charlizemystery

Czerwony – kolor mocy, namiętności, siły, miłości

5 moich sposobów na oszczędzanie czasu

Lifemenagerka

5 moich sposobów na oszczędzanie czasu

Co zrobić z ubraniami, których nie nosimy? Oczyszczanie szafy z nadmiaru

KAMERALNA

Co zrobić z ubraniami, których nie nosimy? Oczyszczanie szafy z nadmiaru

Zarost wygrał. Dlaczego broda wkurza?

ŁUKASZ PODLIŃSKI

Zarost wygrał. Dlaczego broda wkurza?

Lady Gugu

Do czego doprowadzi nas nadużywanie antybiotyków?

Ostatnio ktoś mi opowiadał, że w jego przedszkolu panuje epidemia pewnego wirusa, przez co wszystkie dzieci są na antybiotyku. Jeśli nie widzicie w tym zdaniu nic dziwnego, to ten tekst jest zdecydowanie dla was. To jedno proste zdanie zawiera w sobie najgłupsze potoczne wierzenie ostatnich lat, iż antybiotyk poradzi sobie z każdą chorobą, także wirusową. Rodzice myślą, że gdy dziecku nie przechodzi przez kilka dni choroba, to antybiotyk jest kolejnym, naturalnym krokiem. Jest to podstawowy błąd, który może cofnąć całą ludzką populację do początków XX wieku i zdziesiątkować społeczeństwo. Jakim cudem? Otóż jakiś czas temu  Światowa Organizacja Zdrowia wydała raport, który mówi, że niedługo antybiotyki przestaną spełniać swoje zadanie. Podobno już teraz w wyniku oporności bakterii umiera rocznie w samej UE 25 tysięcy osób! (Raport: do 2050 r. przez oporność na antybiotyki może umrzeć 10 mln osób). Przyczyną jest właśnie nadużywanie antybiotyków, przez co bakterie stają się na nie zupełnie niewrażliwe. Sprawa jest poważna, bo według WHO jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, ludzie znowu zaczną umierać na zapalenie płuc i gruźlicę, co było normą w epoce sprzed penicyliny i innych antybiotyków. Bo bakterie to wyjątkowo przebiegłe bestie i bez trudu potrafią mutować, uodparniając się na walczące z nimi antybiotyki. Dlatego pewnie zauważyłyście, że w ostatnich czasach leczenie pewnych chorób wymaga zastosowania dwóch antybiotyków, jeden po drugim, bo bakteria z którą walczymy jest już lekooporna. Co więcej, jeśli organizm uodparnia się na jakiś antybiotyk, to od razu na całą grupę (np. z grupy penicyliny czy na makrolidy). Pośrednio winni są tu lekarze, którzy przez pewien czas stosowali antybiotyki bez umiaru, nie będąc pewnymi, czy pochodzenie infekcji jest wirusowe czy bakteryjna. Badania z krwi, które to stwierdzają (czyli tzw. posiew), trwają od 48 do 72 godzin, dlatego nikt ich nie zleca, najpierw próbując antybiotykoterapii. Winni są także pacjenci, a szczególnie zdenerwowani rodzice, którzy sugerują lub nakazują lekarzowi przepisanie antybiotyku dla jego dziecka, nawet jeśli sprawa dotyczy przedłużającego się kataru czy kaszlu bez objawów infekcji bakteryjnej. Oczywiście większość lekarzy puka się wtedy w czoło, ale niestety nie wszyscy potrafią radzić sobie z agresywnym rodzicem. Efekt? Antybiotyk pod naciskiem pacjenta bywa nawet przepisywany na grypę, która wywoływana jest przez wirusa czy na bolące gardło (bo to może angina), choć w 90% infekcji górnych dróg powodem są wirusy. Co się dzieje, gdy niepotrzebnie łykasz antybiotyk? Oprócz tego, że twój organizm uodporni się na niego i lek nie zadziała następnym razem przy prawdziwej infekcji bakteryjnej, to jeszcze wyjaławia florę bakteryjną ze wszystkich możliwych, pożytecznych bakterii. Odbudowanie flory bakteryjnej nie jest takie proste, a efektem zaburzeń mogą być bóle brzucha, powiększona wątroba, zgaga czy wzdęcia. Poza tym w ostatnich czasach notuje się coraz więcej przypadków grzybic, które często pojawiają się w trakcie czy po antybiotykoterapii; ta przypadłość jest już naprawdę trudna do wyleczenia. Niefrasobliwi pacjenci nie tylko niepotrzebnie łykają antybiotyk, ale także popełniają szereg błędów w ich zażywaniu. Nie przyjmując pełnej kuracji, nie przestrzegając ścisłych pór podawania, łykając antybiotyki, które zostały w domu po poprzedniej kuracji (konkretne leki działają na konkretne bakterie, wywołujące choroby, więc nie jest bez znaczenia, jaki antybiotyk przepisze lekarz!), sprawiamy, że bakterie stają się oporne na antybiotyki. Nie można jednak winą za nadużywanie antybiotyków obarczać wyłącznie chorych ludzi, bo wiele osób ma świadomość, co antybiotykoterapia za sobą niesie. Niemniej winny uodparnianiu się człowieka na antybiotyki jest przemysł spożywczy, a głównie producenci mięsa. Antybiotyki dodawane są na potęgę do pasz dla zwierząt, bo wtedy te nie tylko rzadziej zapadają na różnorakie choroby, ale także szybciej rosną. Myślicie, że wam to nie grozi, bo jesteście eko- i albo nie jecie mięsa albo wyłącznie z tzw. pewnej ręki? Niestety, antybiotyki znajdują się też w glebie, a to za niemiłym pośrednictwem… zwierzęcych odchodów, którymi użyźnia się glebę. Z tej ziemi wyrastają potem roślinki, które również skażone są już antybiotykami. W ten sposób dostarczamy do organizmu antybiotyk i, choć nawet o tym nie wiemy, stajemy się lekooporni. Antybiotykami faszerowane są też ryby, np. tilapia czy panga, o czym pisałam tutaj:  Jakich gatunków ryb unikać, a które są szczególnie cenne? Ostatnio coraz bardziej wzdycham nad tym, jaką cenę płacimy za rozwój cywilizacji. Żyje nam się wygodnie, bezpiecznie, ale nawet nie zdajemy sobie sprawy, że superbakteria, czyli bakteria oporna wszystkim antybiotykom, już czai się za rogiem. Bakteria New Delhi – bakteria oporna na wszystkie antybiotyki, powodująca m.in. sepsę – pojawiła się już w Polsce, a w 2013 roku jej nosicielami było aż 100 osób! Nie chcę wytrącać was ze stanu błogiego szczęścia, ale obecnie koncerny farmaceutyczne nie pracują nad nowymi antybiotykami, a stare leki zaczynają przegrywać walkę z opornymi bakteriami. Firmom nie opłaca się praca nad lekami tego typu, bo jest to przedsięwzięcie, które kosztuje miliard dolarów, a zarobi się na tym o wiele mniej, niż np. na chorobach przewlekłych, kardiologicznych czy onkologicznych. Po co wami wstrząsam? Bo uważam, że antybiotyk to ostateczność. Wiem, że gdy dziecko choruje, do stanu paniki niedaleko. Ale może warto posłuchać zaufanego lekarza i zdać sobie sprawę, że organizm zapamiętuje każdy kontakt z antybiotykiem i nie pozostawia go obojętnym. Dajmy spokój tym lekarzom oraz naszym organizmom; pozwólmy jednym i drugim robić swoją robotę. W zamian dbajmy o odporność i szanujmy zdrowie. Mądrzę się? Moje dziecko ma prawie 5 lat i nigdy nie miało antybiotyku. My już dobre kilka lat temu. Żyjemy, mamy się świetnie. Bez antybiotyków. Post Do czego doprowadzi nas nadużywanie antybiotyków? pojawił się poraz pierwszy w LadyGuGu.

„MEBLE DO POKOJU DZIECIĘCEGO DIY” – PÓŁKA „CHMURKA”

Lady of the House

„MEBLE DO POKOJU DZIECIĘCEGO DIY” – PÓŁKA „CHMURKA”

MUST HAVE FASHION

Musztardowy płaszczyk i dodatki z frędzlami w jesiennej stylizacji

Zdjęcia jesiennych stylizacje zaczynam od typowo jesiennego koloru czyli musztardowego. Musztardowy płaszcz od Lattore fajnie komponuje się z jeansami oraz czarnymi dodatkami, tworząc miejską stylizację. W zestawie również torba i botki z tak modnym tej jesieni frędzlami. Pierwszy raz w tym roku mam również na sobie… rękawiczki! Musztardowy płaszcz Zacznę od tego, że naprawdę ciężko [...]

Szafeczka blog

7 faktów o nas na 7 rocznicę ślubu

Post rocznicowy, a z tej okazji tyle ciekawostek o nas, ile lat już jesteśmy małżeństwem. Ciekawostki pierwsze jakie przyszły mi do głowy, nie wyszukane i przemyślane na piątą stronę. Te które intuicja podpowiedziała są najbardziej szczere. Ostatnia miała być całkiem inna, ale po tej przygodzie, musiałam ją zmienić. Ale to na końcu! Zaczynamy: 7 ciekawostek o nas.… The post 7 faktów o nas na 7 rocznicę ślubu appeared first on szafeczka.com.

Jest pięknie

Kanada: winnice i Święto Dziękczynienia

Dziś mieliśmy trzy punkty na liście: śniadanie w dinerze, wino i kolację z okazji Święta Dziękczynienia. Jak to, w Kanadzie? Tak, Ale idźmy po kolei. Staram się nigdy nie narzekać, w Kanadzie zresztą trudno byłoby narzekać na cokolwiek. Wolę wyciągać naukę z tego, co widzę. Nauka jest taka, że nie należy sugerować się przy wyborze hotelu śniadaniem w cenie lub jego brakiem, bo jest ono zwykle kompletnie niejadalne, w najlepszym przypadku niesmaczne. Po wycieczce przez Góry Skaliste mam dość tostów z dżemem, placków z syropem klonowym (tym bardziej że zwykle były przesuszone), a płatków z mlekiem nie tykam od czasów dzieciństwa. Dlatego marzyliśmy o dinerze, w którym zjedlibyśmy śniadanie na słono - jajka, może bekon, do tego tyle kawy, ile damy radę wypić. Zwykle i tak jest na tyle lekka, że dwa kubki to niewiele. Z Vancouver wyruszyliśmy w kierunku Langley (tam mieszczą się winnice) i w Cloverdale trafiliśmy na miejsce, o które nam chodziło. Za 30 dolarów z ogonkiem zjedliśmy takie śniadanie, że wystarczyło do kolacji. Nareszcie były jajka nie z proszku, boczek, kiełbasa i monstrualna sterta zapiekanych ziemniaków. Nie przejadłam całości, ale jestem usatysfakcjonowana. Marek też - kowbojskie śniadanie ledwo mieściło mu się na talerzu. Posileni ruszyliśmy do winnicy - wybraliśmy Chamberton. Piliśmy tu kilka lokalnych wariantów pinot gris i zachwyciło nas to, że mają ziołowy, cierpki posmak. Tamte były z okolic Kelowny, więc nie mieliśmy szans ich kupić tutaj, ale czemu nie spróbować czegoś z okolic Vancouver? Spróbowałam go dziś do kolacji - co ciekawe, chociaż to białe wino, ma różowawy kolor dzięki specyficznej obróbce owoców. Nie ma dokładnie tego samego ziołowego posmaku, co inne pinot gris z Kanady, ale jest ciekawie cierpkie. Skoro mowa o kolacji - byliśmy u rodziny mojej rodziny na kolacji z okazji Święta Dziękczynienia. Tak, w Kanadzie też obchodzą to święto, ale to nie to samo święto, co w USA. Nie dotyczy ono tak bardzo osadników i Indian (bardziej poprawną politycznie nazwą jest "pierwsze narody"), raczej wzięło się z chęci wyrażenia wdzięczności wobec Boga za to, co się osiągnęło. Indyk z sosem żurawinowym i ciasto dyniowe pojawiły się dopiero później, bo jakoś trzeba było ograć PRowo. Kolacja u mojego prawie-wuja (nie podejmuję się wyjaśniać, kto z kim jest skoligacony i w jakim stopniu) była wspaniała - świetne jedzenie, świetna atmosfera przy stole, masa ciekawych tematów. Jasne, nasza wycieczka była jednym z nich, ale okazało się, że mamy wszyscy o wiele więcej wspólnego, niż na początku sądziłam. Na koniec kilka widoczków z Kitsilano - dzielnicy Vancouver. Jutro będzie więcej. [gallery link="file" ids="12146,12147,12148,12149,12150"] Dziękujemy firmie Ford Polska za pomoc w organizacji wycieczki.The post Kanada: winnice i Święto Dziękczynienia appeared first on Jest Pięknie.

Porozmawiajmy o włosach

Ema Mija

Porozmawiajmy o włosach

JOTEM

Kamera samochodowa Navitel MSR900 (test, recenzja, sample)

W dzisiejszym wpisie testuję dla Was kamerę samochodową DVR Navitel MSR900. Jak sprawuje się w praktyce w pełnym słońcu i w nocy? Zapraszam do testu. Navitel MSR900 jest jednym z urządzeń tej marki, które dostałem ostatnio do testów. Wkrótce będziecie mogli przeczytać recenzję również innych kamer samochodowych od Navitela. Navitel MSR900 wygląda jak kompaktowy aparat fotograficzny . W oczy rzuca się 4-calowy wyświetlacz, który w porównaniu do konkurencji jest jednym z największych. Przednia część to wykonana z tworzywa osłona soczewki, która kształtem przypomina obiektyw aparatu. Rejestrator jest dość ciężki, ale to dzięki metalowej obudowie, która wygląda dość solidnie. Na spodzie znalazło się miejsce na kartę pamięci, z kolei górna część to obok mocowania do przyssawki również wejście na zasilanie. Co znajdziemy wewnątrz obudowy?  Matrycę o rozdzielczości 12 megapikseli, która nagrywa w rozdzielczości fullHD (1080p), sześciowarstwową szklaną soczewkę, która pokazuje obraz szeroki na 170 stopni oraz wiele dodatkowych funkcji. Navitel MSR900 Navitel MSR900 – pierwsze wrażenia Navitel zrobił na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie. Wygląda dość solidnie, przyciski umieszczone są w intuicyjnym miejscu i sama nawigacja po menu nie sprawiła mi żadnych problemów. Nieco zaskoczył mnie sposób montażu urządzenia do szyby. Owszem, robi się to za pomocą przyssawki, jednak sam rejestrator należy wkręcić w mocowanie przyssawki. Warto zrobić to przed przyczepieniem przyssawki, bo kamerkę dvr należy dobrze dokręcić. Tak sztywne mocowanie jest dość pewne, ale również bardziej przenosi drgania na sam rejestrator. Spodobał mi się cały zestaw. W pudełku znalazłem ściereczkę do wycierania ekranu, dodatkowe mocowanie oraz roczną licencję na nawigację Navitela. Navitel MSR900 Navitel MSR900 – funkcje Wideorejestrator obsługuje karty pamięci do 256 GB pojemności. To dość dużo, dzięki czemu nawet nagrywając w trybie pętli, możemy zachować nagrania z całej naszej podróży. Spośród dodatkowych funkcji jest również znany z kamer DVR sensor ruchu G-sensor. Zabezpieczenia nagranie przed przypadkowym usunięciem, gdy urządzenie wykryje nagłe przyspieszenie, wstrząs czy hamowanie – innymi słowy kolizję bądź wypadek, ale także stłuczkę na parkingu gdy nie ma nas w aucie. Plusem jest możliwość regulacji czułości, bo w domyślnym trybie kamera zabezpieczała nagrania np. z ulic pokrytych kostką czy dość dziurawych nawierzchni. Warto wspomnieć o możliwości zmiany częstotliwości światła pomiędzy 50 a 60 mhz. Dzięki temu zarejestrowany obraz, a dokładniej światło na nim, nie będzie migało. W razie potrzeby możemy również zrobić zdjęcie rejestratorem, a dzięki niedużej, wbudowanej baterii, również poza naszym autem. Musimy się jednak spieszyć bo to zaledwie 200 mah. Navitel MSR900 Navitel MSR900 – jakość nagrania Najważniejszą rzeczą jest jednak to, jak dana kamera radzi sobie w różnych warunkach. Jak wypada w tym teście Navitel MSR900? Muszę przyznać, że całkiem nieźle. Funkcja WDR, którą testuję w każdej recenzji, spisała się na medal. Obraz jest dość dobrze widoczny, nawet przy ostrym, ale nisko świecącym jesiennym słońcu. Tablice rejestracyjne są czytelne mniej więcej z odległości, z jakiej jest w stanie rozczytać je ludzkie oko, chyba że jedziemy po nierównej drodze. Wtedy „twarde” mocowanie przenosi drgania, co znacznie wpływa na falowanie obrazu i pogorszenie jakości. W nocy jest nieźle, ale nie jest idealnie. Obraz nie traci ostrości ani koloru. Jednak w moim aucie mam seryjnie zamontowane światła ksenonowe i strumień światła jest tak silny, że wszystkie auta przede mną mają niewidoczne numery rejestracyjne. Przetwornik powinien sobie lepiej radzić w takich sytuacjach. Nie ma szans również rozpoznać rejestracji aut jadących z naprzeciwka w nocy. To, co mnie zaskoczyło to dźwięk w Navitel MSR900. Jest wysokiej jakości i zbiera dość dokładnie, aż powiedziałbym, że za bardzo. W trakcie jazdy po nierównościach drgania przenoszone są na mikrofon, co powoduje głośne trzaski zarejestrowane na filmach. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Navitel MSR900 to kawał porządnego wideorejestratora. Nie jest naszpikowany zbędnymi funkcjami, dzięki czemu otrzymujemy dobre urządzenie o zbalansowanej cenie. Aktualnie jest to jeden z dwóch moich ulubionych rejestratorów. Drugim jest Xblitz P100.     Post Kamera samochodowa Navitel MSR900 (test, recenzja, sample) pojawił się poraz pierwszy w Lifestyle, technologie, ciekawostki blog kulinarny.

Ziołowy zakątek

Nowy Targ – okno na Podhale i Tatry

Każdy, kto chciałby wybrać się na urlop na Podhale i zwiedzić jak największą liczbę atrakcji, powinien wybrać się do Nowego Targu. Ta największa miejscowość na północnym Podhalu, licząca ponad 30 tys. mieszkańców jest doskonałą bazą wypadową dla wszelkiego rodzaju turystyki. Miasto położone jest u źródła Dunajca (tu zbiega się Czarny i Biały Dunajec). Wielu turystów przyjeżdża w te okolice właśnie po to, aby podziwiać malownicze krajobrazy i przełomy doliny Dunajca i wznoszących się wokół rzeki pasm górskich. Dunajec jest bardzo niespokojna rzeką, co doceniają pasjonaci kajakarstwa górskiego. Rzekę charakteryzuje duża różnica poziomów, dlatego powstały na niej dwie zapory spiętrzające wodę: tama w Niedzicy i Sromowcach Wyżnych. Spływ Dunajcem to jedna z największych atrakcji turystycznych regionu. Lokalizacja miasta u podnóży Białej Góry (na zachodzie) i Tatr (na południu) sprawia, że to doskonałe miejsce przyjazdu dla miłośników górskich wędrówek. W okolicy znajdują się aż cztery parki narodowe: Pieniński Park Narodowy, Tatrzański Park Narodowy, Babiogórski Park Narodowy i Gorczański Park Narodowy. Ten ostatni znajdujący się w bezpośrednim sąsiedztwie miasta, jest jego największą atrakcją turystyczną. Z Nowego Targu na Turbacz, wznoszący się na wysokość 1310 m n.p.m – wiodą dwa szklaki turystyczne PTTK – zielony i żółty. Poza tym jest tu wytoczony Szlak Papieski, którym spacerował Jan Paweł II i w większości pokrywa się z oznaczonymi szlakami turystycznymi. W sezonie zimowym, kiedy wszystkie narciarskie kurorty w Tatrach przeżywają oblężenie i trudno o znalezienie jakiejkolwiek kwatery w popularnych miejscowościach warto tu zarezerwować noclegi. Nowy Targ stanowi doskonałą bazę noclegową dla narciarzy. Miejscowość leży w bliskim sąsiedztwie najlepszych ośrodków narciarskich. Z miasta można w szybki i łatwy sposób dostać się do innych popularnych ośrodków turystycznych: Zakopanego (23 km i około 30 min), Bukowiny Tatrzańskiej (20 km) lub Białki Tatrzańskiej (15 km). Miasto leży na trasie nr 47 czyli słynnej „Zakopiance”.

AGA-KA

Stylizacje: Kamuflaż, czyli spodnie moro w roli głównej

Tegoroczne lato, już nie powiem, że wakacje bo słowo 'wakacje' w moim słowniku zaginęło już jakiś czas temu, minęło niezwykle szybko. Kiedy tak na to patrzę, to mam wrażenie, że żadne lato w moim życiu nie przeminęło tak niespostrzeżenie jak właśnie to. Może to kwestia tego, że nie miałam w tym roku żadnego urlopu i byłam wciągnięta w wir pracy? Może zwyczajnie się starzeję? A może wszystko dlatego, że przez te trzy miesiące moje życie wywróciło się totalnie do góry nogami? Sama nie wiem. Wiem tylko, że te ostatnie miesiące mojego życia były w przełomowe i wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Wciąż jestem pełna podziwu jak wiele może się wydarzyć i zmienić w zaledwie parę miesięcy. Zmiany, których doświadczyłam były bardzo różne - zarówno natury osobistej, jak i zawodowej, dlatego też śmiało mogę stwierdzić, że zmianie uległa właściwie każda sfera mojego życia. Z reguły mówi się, że zmiany są dobre i potrzebne i o dziwo, patrząc z perspektywy czasu, muszę się zgodzić z tym twierdzeniem. Oczywiście nie mam zamiaru tutaj udawać, że zmiany są bezbolesne, łatwe i przyjemne, bo bardzo często nie są, jednak czasem, jeśli jesteśmy przekonani, że coś nam wyjdzie na dobre, to warto podjąć ryzyko i przecierpieć ich niemiłe aspekty, żeby docelowo czerpać radość z tego, jak wygląda nasze 'nowe' życie. To co osobiście mogę Wam polecić to odwaga w podejmowaniu ryzyka, walka o to, żeby Wasze życie stawało się lepsze i masa pozytywnego podejścia, które wiele zmienia w naszych umysłach i pomaga przyciągać dobre rzeczy! :) I tak, niespostrzeżenie, po cichutku, nadeszła polska, jakże kapryśna jesień. A ja tu wyskakuję z ostatnim powiewem lata, czyli stylizacją, którą zdążyłam jeszcze uwiecznić bodajże w sierpniu, ale w całym tym zamieszaniu w moim życiu, jeszcze nie doczekała się publikacji. Dlatego też dzisiaj wskakuje na bloga, jako miły akcent kończący to trudne, pełne zmian lato. Zestaw całkowicie w moim stylu, czyli luźno, sportowo, wygodnie. Muszę tutaj napomknąć, że te spodnie z miękkiej dzianiny we wzór moro, to jeden z moich absolutnych hitów wygrzebanych w secod handzie. Kiedy zobaczyłam je na wieszaku, oczy świeciły mi się jak najnowsze miedziaki! W dzisiejszym wydaniu połączyłam je z prostym białym t-shirtem, wygodnymi sportowymi butami od MERG i torbą eko. buty: MERGspodnie: second handt-shirt: second handzegarek: prezenttorba: all bagzdjęcia: MaBaKo ♥

WIECZNIE MŁODA

Zielona kawa – opinie i 10 właściwości. Pić czy nie pić?

Zielona kawa – jakie ma opinie, właściwości? Czy w ogóle działa? I dlaczego jest zielona, a nie różowa? Czy zielona kawa to cud na odchudzanie? Dlaczego zielona kawa jest zielona? Zwykłe ziarno kawy jest czarne, soczyste, pachnące. Wszystko to zawdzięcza procesowi wypalania w palarniach kawy w ok. 250 stopniach. A kawa zielona? Nie jest palona, nie została poddana obróbce termicznej ani procesowi fermentacji, tak jak czarna. Czyli kawa zielona to to samo ziarno kawy, tylko jakby … niedojrzałe. Zielona kawa jest jak niedojrzały, zielony banan lub twarde awokado. Zielona kawa – odchudzanie ODCHUDZA, co poparto badaniami naukowymi. Osoby stosujące ekstrakt z zielonej kawy są w stanie schudnąć ponad 10% wagi w ciągu 22 tygodni! Najlepsze wyniki osiągnęły osoby zażywające ekstrakt z zielonej herbaty w połączeniu z dietą nisko tłuszczową. Rozwiewając wszelkie internetowe spekulacje na temat skuteczności zielonej kawy – TAK, ZIELONA KAWA ODCHUDZA! Pamiętaj, że sama kawa nie zadziała – przydadzą się ćwiczenia i dieta! Wtedy osiągniesz 100% sukces! Czy zielona kawa działa na cellulitis? TAK, DZIAŁA! Wykazano, że systematyczne zażywanie zielonej kawy może zlikwidować nadmiar tkanki tłuszczowej o 15-30%!!! Na rynku dostępne są też oleje nasion zielonej kawy, które pielęgnują skórę ze skłonnością do cellulitu: wygładzają ją, napinają i ujędrniają. Świetna sprawa i rzecz warta wypróbowania przez osoby narzekające na swoją skórkę pomarańczową. Warto z zieloną kawą zadziałać z dwóch stron: z wewnątrz i od wewnątrz! Zielona kawa – działanie Za działanie odchudzające zielonej kawy odpowiada KWAS CHLOROGENOWY. Kwas chlorogenowy działa antyoksydacyjnie – jest silnym przeciwutleniaczem, walczy z wolnymi rodnikami i opóźnia starzenie się organizmu. Poza tym zmniejsza wchłanianie glukozy z przewodu pokarmowego, co tłumaczy jego działanie odchudzające. Zielona kawa to bomba antyoksydacyjna! Czy zielona kawa jest zdrowa? Wyłączając kofeinę – TAK, ZIELONA KAWA JEST SUPER ZDROWA. Zawiera masę przeciwutleniaczy, o 3 razy więcej niż zielona herbata, która dla Japończyków stanowi eliksir młodości. Dodatkowo zielona kawa: działa ochronnie na naczynia krwionośne, zmniejsza skłonności do miażdżycy, chroni przed kamicą żółciową, zapobiega powstawaniu i rozprzestrzenianiu się nowotworów. Zielona kawa to oprócz zielonej herbaty świetne źródło odmładzających polifenoli! Czy zielona kawa pobudza? TAK, ZIELONA KAWA ZAWIERA KOFEINĘ, która jest też obecna w zwykłej małej czarnej czy stanowi dodatek do napojów energetycznych. Pobudza bardzo, bardzo mocno, niektórzy nawet mówią, że mocniej niż czarna kawa. Chociaż tak naprawdę kofeiny w zielonej kawie jest o … 5 % mniej niż w czarnej! Zielona kawa to gratka dla studentów, osób pracujących umysłowo, przemęczonych śpiochów. Czy zielona kawa jest smaczna? NIE, NIE JEST. Smakuje jak woda z błotem. Dlatego często ziarna zielonej kawy są łączone razem ze zwykłą kawą, by lekko oszukać zmysły i nadać napojowi jakikolwiek smak. Można też zakupić warianty smakowe zielonej kawy, np. pomarańczowy. Aczkolwiek raczej nie należy się spodziewać rozkoszy podniebienia. Zawsze można posłodzić… Jak parzyć zieloną kawę? Zielona kawa zaparza się najlepiej, jeśli jest zalane wodą o temperaturze 90°C. Napar należy odstawić na 5 minut i poczekać, aż się nabierze mocy. Oczywiście zaparzamy zmieloną kawę, a nie same ziarna. Zielona kawa – dawkowanie Pamiętaj, by żadnej kawy nie pić na czczo, by nie podrażnić sobie żołądka! Zieloną kawę warto pić raz dziennie, najlepiej przy śniadaniu, nigdy na noc i raczej nie na pusty żołądek. Czy zielona kawa działa? Jak zawsze – ILE LUDZI, TYLE OPINII. A opinie o zielonej kawie są różne. Nie wszyscy wierzą w odchudzające właściwości zielonej kawy i cóż – mają takie prawo. Przeciwnicy zielonej kawy twierdzą, że jest kolejnym wymysłem rynku farmaceutycznego i dietetycznego. Po drugiej strony barykady stoją zwolennicy zielonej kawy i … olbrzymi przemysł, który zachęca do jej spróbowania. Warto czy nie? Oceń sam!  

09-10-2016

FLASHINGDIAMONDS

09-10-2016

Jak wygładzić odstające włoski? Trzy świetne sposoby!

BlondHairCare

Jak wygładzić odstające włoski? Trzy świetne sposoby!

Stylizacja męskiego zarostu bez sprzątania, czy to możliwe?

Facetem jestem i o siebie dbam

Stylizacja męskiego zarostu bez sprzątania, czy to możliwe?

Owsianka z karobem

I CAN BE FIT

Owsianka z karobem

Gamiss Jacket

STYLLOVE

Gamiss Jacket

Jest pięknie

Kanada: Whistler – Vancouver

Dziś zdjęć mało, bo nie było kiedy fotografować. Wczoraj w Whistler niewiele zwiedziliśmy, bo zaczynało padać. Dziś rano okazało się, że leje jak z cebra. Trudno, obyło się bez spaceru. Ruszyliśmy do Vancouver. Ponieważ spędzimy tu kilka dni, to wybierałam hotel nieco bardziej uważnie. Skutek jest taki, że śpimy przy samym lotnisku, zrobiłam też upgrade pokoju tak, żeby mieć widok na marinę. Dziś co prawda jest raczej szaro i żadne filtry tego nie zmienią, ale jutro ma być lepiej - trzymajcie kciuki. Nareszcie mogę też zamówić coś, co nie jest burgerem, poutine ani sałatą cesarską. Dziś Cobb salad i butelka lokalnego wina. Jutro ruszamy na objazd okolicznych winnic, a wieczorem... no, ale to jutro. Czy masz już obejrzane wszystkie odcinki naszych wideo z podróży? [gallery link="file" columns="2" ids="12140,12141,12142,12143"] Dziękujemy firmie Ford Polska za pomoc w organizacji wycieczki.The post Kanada: Whistler – Vancouver appeared first on Jest Pięknie.

Sesja z NIREN.

MARYSIA-K

Sesja z NIREN.

Jakiś czas temu, jeszcze przed wakacjami, byłam na sesji zdjęciowej dla marki NIREN. Już kiedyś efekty naszej współpracy mogliście zauważyć w postaci konkursu. Dzisiaj też mam dla Was niespodziankę. Na moim fanpage: <klik> organizujemy wspólnie kolejne losowanie, a tym razem możecie zgarnąć trzy razy bon o wartości 100zł. W marcu z kolei miałam ogromną przyjemność zrobić małą fotorelację w jednym z bytomskich sklepów NIREN. Była to dla mnie ogromna przyjemność i mam nadzieję, że kiedyś znów to powtórzymy. Efekty fotorelacji możecie znaleźć tutaj: <klik>. A teraz trochę o samej marce... NIREN otwiera przed nami cały katalog najnowszych trendów. Ten najnowszy możecie znaleźć tutaj: <klik> oraz w sklepie internetowym: <klik>. Marka oferuje dobrą jakość, ciekawe kroje i jest przeznaczona dla osób ceniących sobie wygodę. Co najważniejsze- jest prawdziwa, a zespół który ją otacza to całe mnóstwo przesympatycznych ludzi, dla których moda jest największą pasja. A poniżej przedstawiam efekty naszej ostatniej sesji:ubrania- niren | buty- Oleksy/ Melissa (butsklep) / Adidas (szch)

Pyszny ciasteczkowy krem i okazja by za darmo pojechać do Bułgarii [ULUBIEŃCY]

ANIA MALUJE

Pyszny ciasteczkowy krem i okazja by za darmo pojechać do Bułgarii [ULUBIEŃCY]

Nie chcecie wiedzieć w jakich okolicznościach powstaje ten tekst, ale powstaje, bo obiecałam :). Z telefonu, w bólu, ale specjalnie edytowałam wcześniej fotki by się dzisiaj pojawił.Czytaj dalej »

JESIEŃ W MINI

charlizemystery

JESIEŃ W MINI