Nostalgicznie

Szafeczka blog

Nostalgicznie

Zabawa

Makóweczki

Zabawa

Mama

Szafeczka blog

Mama

Segritta

Piękne wspomnienia z pierwszego trymestru ciąży

Mieliście kiedyś takiego kaca giganta, kiedy ciagle chce się rzygać, nie ma na nic siły i mimo świdrującego głodu nic nie można włożyć do ust? To u mnie pierwszy trymestr wyglądał podobnie, tylko było jeszcze gorzej. :) Nie wiem, kto ciążę nazwał stanem błogosławionym, ale z pewnością był to mężczyzna. Albo jedna z tych kobiet, które nie mają żadnych ciążowych objawów i gdyby nie brak miesiączki i rosnący brzuch, nie wiedziałyby w ogóle, że będą matkami. Całkiem sporo takich znam. Pracowały przez całe ciąże, czuły się pięknie i kwitnąco, a teraz opowiadają, że właściwie cały czas mogłyby mieć dzidziusia w brzuchu, bo to taki wspaniały okres. No, to teraz opowiem, jak było u mnie. Zaczęło się od mdłości. Nie porannych. Takich całodobowych, od momentu przebudzenia do chwili zamknięcia oczu. Gdy się budzę w nocy (a budzę się często, bo trzeba się co parę godzin wysikać), też mi się chce rzygać. Okropne, męczące uczucie, które jeszcze jakoś znoszę, póki nie ląduję w łazience przy muszli klozetowej. Wtedy już tylko chcę przetrwać kolejny dzień. Mały apetyt sprawia, że chudnę kilka kilo w ciągu pierwszego trymestru. Wmuszam w siebie małe porcje nielicznych potraw, które mnie nie obrzydzają i zaczynam pić imbir, bo ponoć pomaga na mdłości. Faktycznie pomaga, ale po trzech dniach mam tak dość imbiru, że zaczyna mnie mdlić na samo brzmienie tego słowa, nie wspominając o zapachu. O, właśnie, zapachy. Otóż wszystko śmierdzi – przekonałam się o tym właśnie jakoś po miesiącu ciąży. Najbardziej śmierdzi jedzenie, potem ludzie (zwłaszcza mężczyźni, włącznie z własnym), pościel, dom, perfumy, środki czystości, odświeżacze do powietrza, kuchnia, ubrania, no wszystko. Libido na poziomie 0. Jak ludzie w ogóle mogą się całować? Przecież to ohydne! Dotyk stał się wstrętny. Całowanie również, nie wspominając już o seksie. W nocy kopię Sebę i krzyczę, żeby się odsunął, bo się uparcie chce przytulać, a to przecież takie obrzydliwe. Wypadają włosy. Na twarzy pojawia się trądzik jak u nastolatki. Nie miałam w liceum, to teraz mam. Ot, taka zemsta losu. Nie mogę stosować żadnych działających leków, tylko same babcine sposoby, które działają nie lepiej niż placebo. Maść cynkowa, propolis, częste mycie, maseczka z drożdży – nic nie działa. No jestem nastolatką i musze się z tym pogodzić. Jestem ciągle zmęczona, nie mam siły chodzić, po spacerze z psami dyszę jak po biegu. I zasypiam o 17, jak kloc, śpiąc do rana. Właściwie to ciągle bym spała tylko, leżała, rzygała i mówiła „wyjdź, bo śmierdzisz”. Czuję się jak zombie a ciąża jest dla mnie jak choroba. Idę do lekarza na wizytę, żeby zobaczyć, co u gumisia (zarodek – jeszcze nie płód – wygląda jak gumiś, taki trochę jeszcze bez członków, obły i półprzezroczysty :)), a lekarz mówi, że gumiś świetnie się ma, dobrze rozwija i generalnie niczego mu nie brakuje. No nic dziwnego, że mu niczego nie brakuje, bo mi wszystko zabiera, pasożyt jeden! Witaminki, minerałki, na co tylko ma ochotę. Jak w karfurze, do koszyka i do kasy. Mama płaci. Ale.. jest nadzieja, droga babo w ciąży, która masz tak, jak ja miałam. Po pierwszym trymestrze najczęściej wszystko przechodzi. Właśnie weszłam w drugi trymestr. Jestem na początku czwartego miesiąca i czuję się o niebo lepiej. Właściwie to poza sporadycznymi mdłościami i zmęczeniem, które jeszcze zostało (ale też mniejsze!), czuję się bardzo dobrze. Cera się wygładza, włosy zaczynają błyszczeć, stałam się bardziej towarzyska i wraca libido. A, i zaczynam jeść jak człowiek, a nawet jak półtora człowieka. :)

Pięknie jest się różnić

Makóweczki

Pięknie jest się różnić

Projekt jesień

Szafeczka blog

Projekt jesień

ANSWEAR .com

Vivi & Oli

ANSWEAR .com

Fun with Melissa & Doug

Makóweczki

Fun with Melissa & Doug

Segritta

Teraz wszystko będzie inaczej…

Tak mnie straszą wszyscy, odkąd się dowiedzieli, że jestem w ciąży, że teraz świat mi się wywróci do góry nogami i wszystko się zmieni. I może mają rację, ale …nie sądzę. Owszem, dziecko stanie się dla mnie najważniejszą osobą na świecie, ale raczej nie będę jedną z tych kobiet, z którą tylko o dzieciach można pogadać. I piszę ten tekst po to, abyście i Wy, czytelnicy, nie poczuli się czytelnikami bloga parentingowego. Segritta nigdy nie będzie blogiem parentingowym. Będzie po prostu miała kategorię „parenting” i tyle. Teraz będę częściej pisać o ciąży, bo (surprise surprise!) jestem w ciąży. Potem będę częściej pisać o małych, brzydkich bobasach, bo (surprise surprise!) będę miała bobasa (mój oczywiście nie będzie brzydki, bo będzie mój). Ale poza tymi tematami będą tez normalne teksty o relacjach męsko-damskich, kulturze, lajfstajlu (czy ktoś może wreszcie wymyślić jakieś inne na to określenie?!) i wnętrzach. Tak mi dopomóż buk. Ale… w związku z tym, że teraz jestem hormonalnym wykrętkiem emocjonalnym, łatwo się wzruszam, łatwo unoszę i wściekam oraz jednak wchodzę w najgorszą dzicz światowej blogosfery, zwaną krainą wściekłych matek, które są bardziej krwiożercze od fashionistek i bardziej krytyczne od recenzentów literackich – wprowadzam zaostrzony rygor moderacji komentarzy. W skrócie: Jak ktoś chce mi pojechać, że jestem/będę złą matką, nic nie wiem, jestem głupia, robię straszne błędy i gadam bzdury, to niech sobie ten ktoś założy blogaska i tam to wypisuje. U mnie ma być radośnie, miło, kulturalnie i hello kitty. Żadnych złośliwości, uszczypliwości i hejtu. Zero. Nul. Ponieważ nie chce mi się denerwować, cały obowiązek moderacyjny zwalam na Sebę. A uwierzcie mi, nie chcecie być zmoderowani przez Sebę. Tymi radosnymi słowy się z Wami żegnam. Do poniedziałku, kiedy to mam zaplanowany tekst o fotografii i błędach robionych przez amatorów. :)   

Jesienne inspiracje

Szafeczka blog

Jesienne inspiracje

October

Vivi & Oli

October

Chciałabyś mieć diamenty?

Szafeczka blog

Chciałabyś mieć diamenty?

BAKUSIOWO

Moje dziecko, mądrzejsze ode mnie

Moje dziecko zaskakuje mnie coraz częściej. Nie chodzi tu o umiejętności. Chodzi o inteligencję takiego małego bąka... 

BAKUSIOWO

Idą zmiany, wieeelkie zmiany…

Pamiętacie wpis o tym, że mama wraca do pracy? Napisałam w nim, że nie powiem Wam kiedy wrócę żebyście się same domyśliły. Trwałam w moim postanowieniu aż do dnia, w którym... zmieniłam zdanie :) 

Segritta

Szort 27

- Seba, dziecko Ci płacze. - Nie słyszę. - No jak to nie słyszysz. Od dwóch minut słyszę zawodzenie. Najpierw myślałam, że się o coś spierają, ale teraz to już coraz głośniejsze jest i chyba coś się stało. Idź sprawdź. Seba wychodzi na chwilę z pokoju po czym wraca. - On nie płacze. On śpiewa. Prawdziwy talent muzyczny :) 

WY

Makóweczki

WY

BAKUSIOWO

Ku pamięci #3

Jestem zmęczona, zła, wkurzona, nie mam siły synku wiesz? Nie oszukujmy się, to Twoja zasługa... 

Genialne pomysły w kuchni

Makóweczki

Genialne pomysły w kuchni

Kącik Maksa

Makóweczki

Kącik Maksa

Segritta

Czy Twoje dziecko się dla Ciebie poświęca?

Może kiedyś zmienię zdanie, może, będąc matką, inaczej spojrzę na słowa autorki, ale teraz wydają mi się przesadzone i niepotrzebnie dramatyczne. Mowa o tekście Stelli (która generalnie jest zajebista, więc mam nadzieję, że nie odczuje mojego komentarza jako ataku. Ot, po prostu mam inne zdanie :)) Tu link do artykułu (klik) Tekst jest o pracujących matkach i o tym, że współautorem zawodowego sukcesu tych matek są w dużej mierze ich dzieci, które bohatersko wspierają swoje rodzicielki, znoszą stresy, tęsknotę i różne wyrzeczenia związane z karierą zawodową kobiety. No i nie zgadzam się. Zupełnie. To, że dziecko obserwuje pracującego rodzica i nie ma go w związku z tym 24 godziny na dobę nie jest żadnym poświęceniem ze strony dziecka. Nie jest bohaterstwem. Nie tylko dlatego, że dziecko przecież nie robi tego świadomie (a poświęcenie i bohaterstwo wymaga świadomej decyzji) – ale też dlatego, że wzór rodzica pracującego – spełniającego się zawodowo i generalnie mającego własne życie poza byciem rodzicem – jest dobry. Nie mówię o patologiach, czyli np. o matce, która tylko pracuje i wraca wkurzona do domu, nie chcąc zajmować się dzieckiem. Mówię o matce, która pracuje i ma w związku z tym różne stresy i ograniczenia, ale jest jednocześnie czynna zawodowo i czynna matczynie. To jest fajne. To jest dobre. A ten stres poniedziałkowy i czekanie na weekend, które oczywiście współodczuwa dziecko, też nie są niczym złym. Dzieci potrzebują dawki stresu. Potrzebują czasu bez rodzica. Potrzebują doświadczać powoli prawdziwego, dorosłego świata poprzez obserwowanie swoich rodziców. Dzięki temu im samym będzie łatwiej dorosnąć, usamodzielnić się i radzić sobie ze stresem i ograniczeniami. Nie widzę tam bohaterstwa i poświęcenia. I absolutnie jestem przeciwna pytaniu, które zostało zadane w tekście: „Czy nasze życie nie przeszkadza naszym dzieciom?” Nie nie nie. Matki muszą mieć swoje życie, bo dzięki temu dziecko w pewnym momencie będzie umiało mieć własne. Tyle chciałam.  PS. Tekst opublikowałam najpierw jako status na Fejsbuku (klik), a ponieważ wzbudził fajną dyskusję, postanowiłam dodatkowo podzielić się nim tu, na blogu. Swoją drogą, coraz częściej tak testuję różne tematy na Fejsie. Niektóre okazują się niewypałami, inne budzą poruszenie i czuję, że warto o nich pisać. Jeśli chcecie być jednymi z testerów tematów, wystarczy zafollowować (jakże dziwne słowo…) mój prywatny profil na fejsie: https://www.facebook.com/matyldakozakiewicz :)

WIKILISTKA

Już jutro

Już jutro wreszcie weekend... Szaleńczo zabiegany tydzień nareszcie dobiega końca,by sobota i niedziela dały chwilę wytchnienia. I jutro nie będzie już pobudki o 6-tej rano, będzie za to leniwy poranek w piżamie, outfit wg Wiki (czyli jeansy, bluza i Jordany - jak na załączonych obrazkach;)) i dzień tylko dla nas.Czytaj dalej

BAKUSIOWO

Czym karmić dziecko?

Po tym wpisie pewnie, jak zwykle mi się oberwie… już się przyzwyczajam ;) Ale dzisiaj chciałabym poruszyć dość przyziemny temat, który w rzeczywistości jest szalenie ważny. Żywienie dziecka. I od razu zaznaczam – to nie jest wpis sponsorowany przez producentów słoiczków.

Jak przemycić dziecku owoce i warzywa?

Makóweczki

Jak przemycić dziecku owoce i warzywa?

WIKILISTKA

O dwulatce w przedszkolu słów kilka

Od przeszło trzech tygodni jestem dumną mamą przedszkolaka. Zyskałam kilka godzin w ciągu dnia na ogarnięcie tego, czym zająć się muszę, bo moja córka spędza ten czas na zabawach w przedszkolu. Tak, w przedszkolu, wśród trzylatków. Nie w żłobku, nie w Klubie Malucha a w przedszkolu z prawdziwego zdarzenia... Udało się, choć było to nie lada wyzwanie.Czytaj dalej

Nostalgicznie

Makóweczki

Nostalgicznie

Plakaty 3d

Lady of the House

Plakaty 3d

BAKUSIOWO

Będę tęsknić…

Po loczkach ze zdjęć pozostało już tylko wspomnienie. Po beztroskim tarzaniu się na trawie również. Nadeszły zmiany. Zmian w naszym życiu jest tak dużo, że nie wystarczy na to jeden wpis dlatego dzisiaj skupimy się tylko na tych, które dotyczą nas wszystkich. Zastanawiasz się pewnie o co takiego mi chodzi?

Vivi & Oli

MOTORETA

Ta firma skradła moje serce rok temu. Kiedy pare miesięcy temu dostałam od nich lookbook na jesień zima  wiedziałam, że będzie hitem tego sezonu, ale nie sądziłam ze z dnia na dzień pojawi się w pl... Misslemonade nie zawiodło i w tym przypadku. Moje serce skradła sukienka ze zdjęć i płaszcze dla chłopców. Nie mogło zabraknąć swetra, który wygląda jak zbroja rycerska, bo Olek oprócz tego że jest spider-manem jest też bohaterskim rycerzem... wpływ starszych dzieci z przedszkola.... Inne modele MOTORETY znajdziecie TUTAJ i polecam je nosić już teraz, wczesną jesienią, tak by nie przykrywać i płaszczami czy swetrami. Kolekcja zamknięta jest w szarościach brązach i czerniach z akcentami fioletu i zgaszonej zieleni. Bardzo jesiennie i bardzo stylowo acz prosto. Zwyczajnie niezwyczajnie.Vivienne : Sukienka / Dress - MOTORETA - KLICK Olivier :Sweter / Jumper - MOTORETA - KLICKZobaczcie filmik promujący - TUTAJ Photos Sony a77

Nowe legowisko Leny

Makóweczki

Nowe legowisko Leny

LAST AUTUMN

Vivi & Oli

LAST AUTUMN