Segritta
Polska jest kobietą.
Wiecie, czemu feminizm jeszcze działa i jeszcze walczy, pomimo że w kwestiach formalnych mamy już prawie pełne równouprawnienie? Też mnie to kiedyś zastanawiało, gdy sobie żyłam w mojej bańce mydlanej nowoczesnych, otwartych światopoglądowo ludzi. O co te feministki jeszcze się biją?
No i teraz widać, o co.
O to, żeby kobieta przestała być postrzegana przez pryzmat ciała. Żeby przestała być żywym inkubatorem, chodzącą pokusą dla mężczyzn, która tylko marzy o tym, żeby ktoś ją „chciał”. I „brał”. I żeby potem nie musiała nosić w sobie i rodzić dziecka z gwałtu albo decydować się na donoszenie płodu z poważnymi wadami rozwojowymi. Walczą też o to, żeby jej życie nie było traktowane jak życie drugiej kategorii wobec ciąży, która jej zagraża. I właśnie o to walczą kobiety w Czarnym Proteście. O prawo do życia i decydowania o własnym ciele. A potem wychodzi sobie taki pan Paweł i mówi:
Trzeba było zdawać sobie sprawę, komu się dawało to ciało i kiedy się dawało, i jak się dawało, że się nie rozleciało.
I nie jest to pan Paweł spod budki z piwem, tylko Paweł Kukiz, poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. W tym samym kraju dzieci uczą się religii w szkołach w wymiarze dwóch godzin tygodniowo. Między innymi z tych zajęć wynoszą pseudowiedzę o planowaniu rodziny, którą świetnie ilustruje wypowiedź pana Henryka, który tak komentuje ciąże w wyniku gwałtu:
Jest to bardzo bolesna sytuacja. Fizjologia, która jest narażona na tak ogromny stres, działa w sposób przeciwny możliwości zapłodnienia.
Takie bzdury wygaduje jednak nie pan Henryk spod budki z piwem, ale arcybiskup Henryk Hoser. Publicznie. Dzieci na lekcjach religii zaś uczą się, że antykoncepcja jest grzechem, a życie ludzkie zaczyna się już od połączenia komórki jajowej z plemnikiem, przez co każde przerwanie tego procesu jest w istocie morderstwem.
Paweł Kukiz uważa, że seks polega na tym, że kobieta komuś „daje”. Kościół uważa, że życie i zdrowie kobiety jest mniej ważne od życia zarodka, który jeszcze nie wykształcił nawet mózgu. Kobietom odmawia się prawa do publicznego karmienia piersią, bo pierś to dla wielu ludzi symbol seksualny, którego w innej funkcji widzieć nie chcą. A z drugiej strony widzą go przecież ciągle w filmach, na reklamach, plakatach, obrazkach i lubią go wykorzystywać do sprzedawania produktów lub idei.
Kobieta, w mniemaniu wielu ludzi w Polsce, nie ma prawa do decydowania o swoim ciele. Ma o nie dbać, ma być ładna, ma być seksowna, ale nie za bardzo odkryta, ma to ciało pielęgnować dla mężczyzny, od dziecka się ją uczy, że to najważniejsze. Podobać się, dawać mężczyźnie, zachodzić w ciążę, rodzić i wychowywać. To ma być jej cel.
Daisy Edmonds, ośmioletnia Angielka nie kryje irytacji (klik po wideo), gdy wchodzi do lokalnego Tesco w Swindon i widzi napisy na koszulkach w dziale dla chłopców i w dziale dla dziewcząt.