BlondHairCare
Gluten: jak na mnie wpływa i dlaczego go unikam?
Cellulit, ból głowy i ciągłe zmęczenie, rozdrażnienie, problemy skórne... Jeśli interesują Was te zagadnienia, czytajcie dalej. :)Moda, biznes, dorabianie ideologiiBardzo często spotykam się z opinią, że nietolerancja glutenu to pomysł na biznes, panująca moda itp. Nigdy nie interesowałam się dietą bezglutenową i nawet przez myśl mi nie przeszło, że to zagadnienie może mnie dotyczyć. Gdy zmagałam się z uczuleniem na skórze i ciągłym zmęczeniem, dopuszczałam myśli o niedoborze witamin lub minerałów, uczuleniu na metale, konserwanty w pożywieniu lub substancje kosmetyczne. Mimo że w każdym artykule na temat uczuleń czy cellulitu pisano o białej mące, nigdy nie brałam tego na poważnie (prawdopodobnie dlatego, że wtedy nie wyobrażałam sobie życia bez wyrobów mącznych).O tym, że nie jestem zwolenniczką demonizowania poszczególnych produktów pisałam między innymi w poście o moim podejściu do odżywiania. Jem to, co mi służy i odrzucam to, po czym czuję się źle. Nie uważam też, że każdy powinien całkowicie zrezygnować z pszenicy czy innych zbóż i nikogo do tego nie zmuszam. Są osoby, którym on kompletnie nie przeszkadza, ale ja niestety nie jestem w tej grupie. :( Ten post ma więc charakter informacyjny, opiera się wyłącznie na moich ponad rocznych obserwacjach i powstał na prośbę Czytelniczek. :)Wpływ glutenu na mój organizmUczucie silnego zmęczeniaJeden kęs białej bułki nie sieje w moim organizmie spustoszenia, ale wystarczy kilka kanapek albo kawałków pizzy. Następnego dnia rano (nawet po odpowiednio długim i twardym śnie) budzę się z silnym bólem głowy i uczuciem pragnienia. Czuję się, jakbym całą noc piła wysokoprocentowy alkohol, bawiła się w klubie z głośną muzyką i dymem papierosowym. Innymi słowy, czuję się jak na kacu gigancie i po kilku minutach od pobudki mam ochotę wrócić do łóżka, aby spać dalej. I tak przez cały dzień, a nawet kilka kolejnych...Wystarczy kilka dni bez glutenu i wraca do mnie energia, budzę się wyspana, w ciągu dnia nie odczuwam pragnienia, nie muszę ucinać drzemek i przede wszystkim mogę produktywnie pracować.CellulitKiedyś aby pozbyć się cellulitu uprawiałam dużo sportu, wykonywałam masaże za pomocą specjalnych rękawic i ciepło-zimnego prysznica, piłam dużo wody mineralnej, kilka razy kupiłam nawet krem antycellulitowy. Przy systematycznym działaniu widać było świetne efekty, ale nigdy nie mogłam wytępić go w 100%, mimo że zawsze byłam szczupła.Przełom rzeczywiście nastąpił wtedy, gdy w zeszłym roku na kilka tygodni odstawiłam pszenicę. Było wtedy lato, miałam na sobie spódniczkę i zmiany od razu zauważyła moja siostra, która tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że moje wnioski są prawdziwe.W ramach eksperymentu w ciągu kilku następnych tygodni znów spożywałam stosunkowo dużo mącznych wyrobów - tyle czasu wystarczyło, aby na udach i pośladkach znów pojawiły się kraterki. Moje obserwacje potwierdził również ten komentarz Anonimowej:Anonimowy9 października 2014 09:49Ze wszystkiego mogę zrezygnować ze słodyczy, ale nie z czekoladek. W sumie nie jem ciast, chipsów, ciastek, pizzy, mącznych dań i wychodzi mi to na dobre. Gluten powodował u mnie cellulit. Odkąd nie jem go, to mam ładną skórę, bez względu na pewne ilości moich ulubionych słodyczy oraz tłusty nabiał, który również lubię. Jeśli pieczywo, to tylko razowe. Jestem dość szczupła, ćwiczę regularnie, nie jem na noc.Zmiany skórneZrogowaciałe, swędzące plamki na ciele pojawiają się już kilka godzin po spożyciu kanapki czy ciasta. Od dermatologów słyszałam, że "taka pani uroda", a następnie przepisywali sterydy, leki przeciwhistaminowe i emolientowe kremy. Na forach wiele osób wypowiadało się, że AZS, egzemy i tego typu schorzenia mijały po odstawieniu produktów mącznych, do dziś nie wiem, dlaczego od razu nie wzięłam tego pod uwagę. ;)Rok temu a terazGdy dowiedziałam się od lekarza, że powinnam zrezygnować przede wszystkim z pszenicy, wydawało mi się, że to koniec mojego kuchennego świata. Moja dieta opierała się głównie na kanapkach, pizzy, makaronie, a przygotowanie dania na bazie pszenicy było najprostszym i najszybszym sposobem na zabicie głodu.Na początku jedynie ograniczałam ilość spożywanych produktów mącznych, ponieważ nie mogłam im się oprzeć. Wiedziałam, że metoda małych kroków jest najlepsza i że z czasem przyzwyczaję się do nowych warunków. Na początku pszenicę próbowałam zastąpić produktami żytnimi, ale w końcu postanowiłam nie ograniczać samej pszenicy, a gluten, który obecny jest w większości zbóż.Minął rok, odkąd dowiedziałam się, że przyczyną moich problemów jest gluten (szczególnie ten pszeniczny) i doszłam do takiego etapu, że białą mąkę zjadam naprawdę okazyjnie, zwykle w towarzystwie (sama nie sięgam po nią w ogóle). Nawet gdy mam ochotę na pizzę lub świeżo upieczony chleb, od razu wyobrażam sobie siebie w roli kilkudniowego zombie, który nie ma na nic energii, cały dzień jest śpiący i najchętniej leżałby na kanapie oglądając TV, drapiąc się jednocześnie po swędzących plamkach na ciele.Mam nadzieję, że dotrę do takiego etapu, gdy na dłuższy czas definitywnie zerwę z tymi produktami, przeprowadzę odpowiednią kurację oczyszczającą i znów będę mogła jeść wszystko, tak jak kiedyś, ciesząc się jednocześnie dobrym samopoczuciem każdego dnia. Nigdy jednak nie pozwolę, aby biała mąka ponownie dominowała w mojej diecie. Trzymajcie kciuki. :)O tym, co jem zamiast produktów mącznych prawdopodobnie jeszcze napiszę. :)Od jutra w Biedronce są dwie książki o pszenicy, o których już kiedyś wspominałam na blogu: Dieta bez pszenicy oraz Kuchnia polska bez pszenicy, a poza tym kilka innych ciekawych artykułów, np. parowar, waga kuchenna i szklane miski. Ja książki mam, więc będę polować na wagę i miski. :) Szczegóły w gazetkach.