GUMIJAGODA
studia, przeprowadzka - Wrocław
Cześć. Zapewne po tytule notki domyślacie się,że w końcu przyszedł czas na post, o który tak często się upominaliście. To nie tak, że nie słucham tego, co Wy - czytelnicy macie do powiedzenia. Bo, jeżeli coś obiecuje to prędzej czy później dotrzymuje słowa! Tak jest i w tym przypadku. Musicie mi wybaczyć to opóźnienie. Pisałam kilka powodów, nie będę się wiecznie tłumaczyć... Kolejną sprawą było to, że kompletnie nie wiedziałam w jakiej formie powinien być ten post. Co powinnam a czego nie powinnam pisać. Postaram się napisać to tak, abyście dowiedzieli się tego, co Was tak ciekawiło, ale też zachowam dozę prywatności, jednakże pod notką będziecie mogli zadawać pytania, by uzyskać odpowiedzi, które nie znalazły się w notce.
Zacznę od mieszkania we Wrocławia, całej procedurze przeprowadzki i moich odczuciach. Przez pierwsze kilka dni, po rozpoczęciu roku akademickiego codziennie ze swojej miejscowości dojeżdżam do Wrocławia. Może odległość, która dzieli oba miasta nie jest duża - to tylko godzina busem a może aż? Codziennie rano traciłam 4 godziny, nie wspomnę, że popołudniowe korki spowalniały mój powrót do domu. Mówiąc w skrócie wychodziłam rano z domu, a wracałam wieczorem. Koszt biletu w jedną stronę to 5 zł. Niby to grosze, ale konsekwencje dojeżdżania moim zdaniem nie były tego warte. Aczkolwiek, jeżeli nie byłoby mnie stać na mieszkanie we Wrocławiu to oczywiście codziennie sumiennie wsiadałabym do busa i dojeżdżała. Zapewne jesteście ciekawi co mnie skłoniło do wynajęcia mieszkania? Pewnie większość powie " jak to co, księżniczka była zmęczona dojazdami, inni robią to codziennie i żyją". Otóż wszyscy, który tak myślą są w błędzie! Moim powodem przeprowadzki była chęć zamknięcia pewnych rozdziałów wydarzeń, które miały miejsce w moim rodzinnym mieście, chciałam się odciąć od towarzystwa, z którym bawiłam się przez rok. Czy mi się to udało? Nie do końca... Chciałam wyruszyć do Wrocławia jako singielka, chciałam podbić wrocławskie kluby, chciałam w końcu zaznać życia w dużym mieście. Jednak moje plany uległy w gruzach, ponieważ niespodziewanie ktoś wkroczył na ścieżkę mojego życia, krzyżując założone cele. Odcięłam się od tego towarzystwa, jednak znalazłam, a raczej mam chłopaka z rodzinnego miasta, ba! z towarzystwa o którym chciałam zapomnieć. Życie potrafi być przewrotne, jednak nie żałuje tego, że tak to się potoczyło. Może nie podbiłam Wrocławia jako singielka. Ale zyskałam osobę, która szczerze mnie kocha, której zależy na mnie i która dba o mnie tak jak nikt przedtem. Troszkę się rozgadałam nie na temat, ale wracam do meritum, które zawiera informacje o przeprowadzce. Miałam określony budżet, który mogę poświęcić na czynsz mieszkania, tak aby zostało mi trochę pieniędzy na życie we Wrocławiu. Swoje mieszkanie, obecne w którym mieszkam znalazłam na facebooku w grupie gdzie można znaleźć pokoje i mieszkania do wynajęcia. Za pokój, który dzielę z przesympatyczną i kochaną współlokatorką o imieniu Ola płacę 525 zł + opłata miesięczna za prąd 60 zł. Mieszkanie znajduję się w dzielnicy Nadodrze, mam na Rynek dosłownie 10 min, natomiast na uczelnię 15 lub 25 min w zależności od tego w jakim budynki odbywają się zajęcia. Mieszkanie jest dwupokojowe, w drugim pokoju mieszka jedna dziewczyna. Nie chciałam umieszczać zdjęć mieszkania, ponieważ nie wynajmuje go sama. Jednak na snapie mogliście widzieć pojedyncze ujęcia kuchni czy pokoje. Myślę, że tyle Wam starczy... Mogę Wam zdradzić tylko tyle, że to mieszkanie w którym obecnie mieszkaniem jest moim mieszkaniem przejściowym, ponieważ od października będę wynajmować zupełnie coś innego, kto wie może nawet wcześniej.
Od 1 października rozpoczęłam studia na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, kierunek na którym jestem to : zarządzanie i inżynieria produkcji. Moje pierwsze wrażanie? Wow, zupełnie inaczej niż w szkole średniej, najbardziej podoba mi się to, że sama mogę decydować czy pójdę na dane zajęcia czy nie, nikt mnie nie ogranicza. Natomiast jeżeli chodzi o przedmioty, które mam w pierwszym semestrze to : matematyka, chemia, fizyka, prawo gospodarcze, technologia informacyjna, zarządzanie, mikroekonomia, ekologia i ochrona środowiska. Bardzo się bałam tego, że przytłoczy mnie ilość materiału, że nie będę wstanie sobie poradzić. Jednak ku mojemu zdziwieniu idzie mi nadzwyczaj dobrze jak na ilość czasu, którą poświęcam na naukę. Jeżeli chodzi o kierunek to uważam, że dokonałam właściwego wyboru, jak na razie nie żałuje tego, że chodzę właśnie na tę uczelnie. Zobaczymy co czas pokaże. Co do ludzi na roku, poznałam masę osób z różnych stron Polski, akurat to mi się podoba, uwielbiam poznawać osoby z różnych środowisk, to daje mi poczucie, że nie jestem zamknięta na jeden świat. Zapewne jesteście ciekawi jak wygląda nocne życie studenckie, niestety muszę Was zmartwić, że względu na tryb życia, który zdecydowałam się wybrać to wszystko mnie omija, czy żałuje? Nie. Bo w życiu nie są najważniejsze imprezy. Z resztą za sobą mam imprezowy rok, który przyniósł mi tyle samo dobra co zła.
Mam nadzieje, że jesteście zadowoleni z tego, iż ta notka w końcu ujrzała światło dzienne. Na wszelkie pytania odpowiem pod tą notką.