77Gerda
Wiza turystyczna B2 do USA. Krok drugi - rozmowa w konsulacie.
O złożeniu wniosku wizowego, potrzebnych dokumentach, opłatach i umówieniu rozmowy pisałam w poście z 24 listopada'13. Dziś idziemy na rozmowę do konsulatu. Po jej odbyciu dowiesz się, czy wiza została Ci przyznana czy nie.Masz wyznaczony termin - dzień i godzinę. Nic się nie bój. Sam zobaczysz, że to będzie miła wizyta:)W Polsce rozmowy odbywają się w dwóch miastach: Warszawa i Kraków.WarszawaKonsulat mieście się przy Ambasadzie USA - ul. Piękna 12 (na rogu z Al. Ujazdowskimi)KrakówKonsulat Generalny USA - ul. Stolarska 9.Podczas składania wniosku i umawiania wizyty (wszystko online) wybierasz sam miasto w jakim chcesz starać się o wizę.Co koniecznie trzeba zabrać na rozmowę?Aktualny paszport.Wydrukowaną kartę potwierdzenia złożenia wniosku wizowego DS-160 - z dwoma kodami alfanumerycznymi.Wydrukowaną kartę potwierdzenia spotkania.Bez tych dokumentów nie przekroczysz progu konsulatu.O czym warto pamiętać przed wejściem?Będziesz na wejściu poddany kontroli bezpieczeństwa. Nie możesz wejść z:urządzeniami elektronicznymi jak np. laptop, aparat fotograficzny, tablet, dyktafon, mp3 itp.jedzeniem, piciempapierosami, zapałkami, zapalniczkamibronią, materiałami łatwopalnymi czy ostrymi przedmiotami jak nożyczki, pilniki do paznokci, scyzorykizaklejonymi kopertami, paczkami itp.płynami, sprayami, kosmetykami, mi np. kazano u ochrony zostawić na czas rozmowy dezodoranty i krem do rąk jaki miałam w torebcewalizkami, torbami podróżnymi, dużymi plecakami, większymi gabarytowo torebkami.Na stronie ambasady jest informacja, że nie wejdziesz z torebką większą nić A4 i tu akurat chyba jest to indywidualne widzi misie ochrony. Ja miałam zdecydowanie dużo większą torebkę i nikt nawet nie szepnął słowa, że jest coś nie tak. Przy mnie wchodziło wiele osób z miejskimi sporymi plecakami i również zero problemu. W innym terminie (ok. miesiąc po mnie) moja bratowa idąc na taką samą rozmowę, nie mogła wejść z nawet malutką torebką. Co więcej mi zaproponowano zostawienie niedozwolonych kosmetyków u ochrony i odbiór ich przy wyjściu. Gdy ona chciała to uczynić, kategorycznie odmówiono. Musiała wyjść z konsulatu, "pozbyć" się torebki i wejść ponownie. Z racji, iż była bez samochodu i sama, nie miała gdzie zostawić bagażu. Co robić? Okoliczny mały sklepik/kiosk wychodzi na przeciw Twoim problemom. Za 15 PLN przechowują Ci wszystko, co chcesz. Oczywiście od razu informują, że nie odpowiadają za rzeczy im powierzone. 15 PLN!!! Zgroza. Wszystko oczywiście jest "ukartowane" z ochroną konsulatu, gdyż to oni od razu informują Cię o "życzliwym" sklepiku. Sytuacja dotyczy Warszawy i miała miejsce około 10 m-cy temu. Nie wiem, jak to wygląda teraz. Mnie zupełnie to nie spotkało. Jednak informuje, że może to mieć miejsce, więc lepiej o tym wiedzieć i zawczasu nie brać nic nieodpowiedniego, do czego mogliby się przyczepić.Co z telefonem komórkowym?Na rozmowę nie możesz go zabrać. Przy wejściu ochrona każe telefon całkowicie wyłączyć i oddać do indywidualnego koszyczka. Numer koszyczka dostajesz do ręki (zalakowany kartonik). Na jego podstawie odbierzesz komórkę przy opuszczaniu budynku.Mi w koszyczku bez problemu pozwolono zostawić dezodorant i krem do dłoni, ale jak widać z info powyżej, nie zawsze ochrona się na to godzi.Etapy pobytu w konsulacie:Kontrola bezpieczeństwa.Weryfikacja dokumentów w osobnym punkcie.Wejście na salę rozmów- skanowanie linii papilarnych- sprawdzanie dokumentów i paszportu- przyznanie numeru rozmowyRozmowa z urzędnikiem konsulatu - decyzja o przyznaniu wizy lub nie.Kontrola bezpieczeństwa1. Sporo o niej napisałam już wyżej. (patrz: O czym warto pamiętać przed wejściem?). Jest w zasadzie identyczna jak na lotnisku.2. Przechodzisz przez specjalną bramkę.3. Musisz zdjąć wierzchnie odzienie, czasem mogą poprosić o zdjęcie obuwia (np. kozaki, glany itp). Wszystko to, wraz z ewentualnym dozwolonym bagażem np. torebka, jest skanowane i sprawdzane na monitorze.4. Wyłączony aparat telefoniczny przechowuje Ci ochrona. 5. Tu też sprawdzane jest, czy posiadasz paszport i kartę umówienia spotkania. Nie możesz przyjść w innym dniu niż wyznaczony, nie możesz też nie posiadać tego dokumentu. Zwyczajnie zostaniesz cofnięty. Weryfikacja dokumentów w osobnym punkcieW Warszawie idziesz przez długi hol. Za szklanym drzwiami znajduje się mały punkt (w zasadzie stolik), gdzie pokazujesz ponownie paszport, kartę umówienia spotkania i potwierdzenie złożenia wniosku DS-160.Jeśli wszystko jest ok, schodzisz schodami w dół do sali rozmów.Sala rozmówNa początek podchodzisz do okienka, gdzie skanowane są Twoje linie papilarne (jak podczas wyrabiania paszportu).Czasem do tych okienek może być mała kolejka. Zależy od obłożenia.Paszport, kartę umówienia spotkania i potwierdzenie złożenia wniosku wizowego. Dwa ostatnie dokumenty są Ci zabierane. Paszport otrzymujesz z powrotem.Nie przynosisz innych żadnych papierów. Ani o zarobkach, ani z US, ani z ZUSu, żadnych zdjęć rodzinnych, listów od brata z NY itp. Nikt nawet na to nie spojrzy i nie weźmie tego do ręki. Przede mną jeden pan zabrał całą teczkę. Pani za szybą tylko na niego spojrzała z politowaniem i kazała teczkę zamknąć:)Pracownik konsulatu rejestruje Cię w systemie. Następnie nadaje numer Twojej rozmowie. Drukuje się on elektronicznie. Odrywasz go z czytnika i idziesz dalej.Właściwa rozmowa z urzędnikiem konsulatuZ numerem w dłoni idziesz do poczekalni. To dalsza część sali z fotelami, stolikami, wieszakami na ubrania. Tu spokojnie czekasz na swoją kolej. Okienek do rozmów jest kilka. Podchodzisz do tego, nad jakim wyświetli się Twój numer. Dokładnie identycznie jak w aptece, poczcie czy przychodzi rejonowej:)Możesz czekać na rozmowę 2 minuty, a możesz i godzinę. Wszystko zależy od tego jak długo będą prowadzone "spotkania" z tymi przed Tobą. To, że masz wyznaczoną dokładną godzinę, nie znaczy, że ściśle o tej porze poproszą Cię do okienka.Sala oczekiwań jest przyjemna. Co metr masz dozownik z antybakteryjnym płynem do oczyszczania dłoni. Amerykanie mają na tym punkcie totalnego bzika! Miałam wrażenie, że chcą byśmy przystępując do rozmowy oczyścili się całkowicie z naleciałości komunistycznego reżimu:)Na sali będziesz bombardowany filmikiem z ekranu plazmy, dotyczącym potęgi USA. Co jak co, ale propagandę mają lepszą niż dawne ZSRR:) Przy krzesłach natkniesz się na foldery z atrakcjami Stanów i uwielbieniem dla ich prezydentów, świąt, "dokonań" na rzecz świata.Jak już będziesz wymiotował tym patosem, zobaczysz migający Twój numer, wstajesz i wędrujesz do odpowiedniego stanowiska.Rozmowa nie jest przeprowadzana w żadnym tajemnym pokoju, przy stoliku itp. Stoisz jak w banku lub poczcie. Mówisz do mikrofonu i słuchasz z głośnika.Pani/Pan za szybą siedzi sobie za komputerem i Twój wniosek wizowy z wszelkimi danymi widzi na monitorze. Jak będziesz mówić głośniej, istnieje duża szansa, że cała sala za Tobą dowie się jaki masz stan cywilny, ile zarabiasz i czy masz ciotkę na Florydzie:)Na początku podajesz paszport. Ponownie skanowane są Twoje linie papilarne. Urzędnik konsulatu jest Amerykaninem, ale zna biegle polski. Będzie rozmawiał w Twoim języku, ale jeśli chcesz możesz poprosić byście mówili po angielsku. Nic się nie bój, jeśli nie znasz angielskiego. Nie masz takiego obowiązku. O co pytają? W zasadzie o to, co już o Tobie wiedzą z wniosku. Zwykle wybierają parę punktów i do nich zadają pytania. Nie ma się czego bać. Bądź pewnym siebie, nie pokazuj strachu, dokładnie odpowiadaj na pytania, a nie katuj ich swoją autbiografią. Tam nikogo to nie interesuje. Nie rozgaduj się, nie udowadniaj że nie jesteś wielbłądem, nie sprzedawaj o sobie więcej informacji niż chcą.Jakie mi postawiono pytania?- Gdzie pracuję?- Kiedy zamierzam lecieć i do jakiego miasta?- Czy sama czy z przyjaciółmi?- Co zamierzam tam zwiedzać?Tyle. Cała rozmowa trwała 3 minuty.Kiedy chciałam powiedzieć coś więcej, np. opowiedzieć plan swojej 5500 km wyprawy:), przerywano mi i zadawano kolejne pytanie. Jak Cię pytają, czy lecisz z kolegą, przyjacielem, bratem. Odpowiadasz z kim i tyle. Nic więcej. Pytają ile zarabiasz? Podajesz kwotę. Koniec. Nie tworzysz opowieści o prowizjach, premiach itp. Będą to chcieli wiedzieć, zapytają. Lecisz do rodziny? Pewnie będę chcieli coś więcej o niej wiedzieć. Odpowiadaj konkretnie. Nie snuj poematów. W oczekiwaniu na rozmowę, nasłuchałam się mimowolnie tylu historii życiowych, że myślałam, że umrę ze śmiechu. Nikt tych ludzi o to nie pytał, ale nie wiem czemu, niektórzy na siłę chcą jak najwięcej opowiedzieć. Myślą, że staną się w ten sposób bardziej wiarogodni. Co jest totalną pomyłką. Nie pytają o rodzinę? Nie zaczynaj o tym. To największy błąd, bo zaraz zaczną się dodatkowe pytania. Fakty są takie, że Ci co za dużo obracali językiem stali na rozmowie 30 minut, a takie osoby jak ja tylko 3. Hitem była para co ze szczegółami opisywała swoje przyszłe wesele (w tym menu), liczbę świń teścia i proces produkcji skórzanych pasków (to chyba ich zawód). Dla Amerykanina to musiało być niezwykłe doświadczenie:) Zaczęli z 20 minut wcześniej ode mnie. Mi przyznano wizę, a oni nadal tam stali:)Błagam też, nie mów: "Ja tam nie zostanę, nie będę pracować na czarno, nie ucieknę, nie jadę tam do roboty itp." To jest upokarzające i działa tylko na niekorzyść.Kiedy decyzja jest na tak, urzędnik życzy Ci miłego pobytu na terenie jego ojczyzny. Paszport zatrzymuje i mówi - Goodbay.U mnie poszło to tak szybko, że byłam zaskoczona. Mówię: "Ale to już? Mam wizę?". Pan ze śmiechem: "Tak, na 10 lat. Udanej podróży":)Jestem prawie pewna, że u Ciebie będzie podobnie. Obecnie w przypadku nieprzyznania wizy, konsulat musi Ci podać powód i musi go uzasadnić. Masz prawo się tego domagać.Ogólnie całe spotkanie jest miłe, bardzo przyjazne. Rodzi we mnie sympatyczne wspomnienia. Cały opis jest dużo dłuższy niż rzeczywisty tam pobyt:)Wychodzisz z sali i idziesz do wyjścia. Odbierasz u ochrony komórkę (na podstawie otrzymanego numerka).Dostałam/em wizę, zabrali mi paszport, co dalej?Wiza nie jest w paszport wbijana na miejscu. Musi on polecieć do USA. Dostaniesz SMSem i mailem informacje, kiedy będziesz mógł go odebrać w wybranym wcześniej przez siebie punkcie TNT. Zgłaszasz się tam koniecznie z dowodem osobistym. Musisz mieć też ze sobą numer UID. Numer ten znajduje się na potwierdzeniu umówienia spotkania z konsulem oraz profilu online. Po zalogowaniu można go znaleźć po prawej stronie tuż obok adresu mailowego i podanym numerem przesyłki. W zalakowanej kopercie otrzymujesz paszport z wbitą wizą.Cieszysz się jak dziecko i szukasz najtańszych biletów do USA:)Oczekiwanie na odbiór paszportu trwa wynosi ok. 7 dni. U mnie trwało 4. Może trwać też 10. Wszystko zależy od tego, czy akurat nie wypada jakieś święto, weekend itp. Zwykle jest to szybciej niż podaje nam konsulat.W tym miejscu możecie śledzić się dzieje się z Waszą przesyłką, na podstawie nr paszportu >>.Paszport w TNT będzie do odbioru przez 9 dni roboczych. Po tym czasie (w przypadku braku odbioru) zostanie przekazany do Ambasady/Konsulatu.Paszport może odebrać też za Ciebie inna osoba, ale wymaga to upoważnienia. Więcej informacji na ten temat na stronie >>.Kiedy ja dostawałam wizę i kiedy pisałam w listopadzie 2013 roku pierwszy post na ten temat, nie było możliwości dostarczenia przez TNT przesyłki z paszportem bezpośrednio do domu. Z tego co teraz widzę na stronie, taka opcja pojawiła się. Możesz zatem zamówić dostawę pod wskazany adres. Koszt tej usługi to 24 PLN. Wymagane jest tak samo okazanie dowodu i numeru UID.Na ile dostanę wizę?W 99,99% na 10 lat. Nie ma co prawda ścisłego przepisu, który mówi, że właśnie na tyle muszą Ci przyznać wizę. W praktyce jednak tak właśnie się dzieje. Nie znam nikogo kto dostałby na mniej. Oczywiście cały czas mówimy tu tylko i wyłącznie o wizie turystycznej.Termin ten nie oznacza, że możesz w USA być bez przerwy 10 lat. Urząd imigracyjny na przejściu granicznym decyduje o wjeździe na teren USA i ile tam możesz przebywać jednorazowo. Zwykle wbija w paszport termin 6 m-cy. Rzadko kiedy inaczej. Jeśli zostaniesz na dłużej, mimo iż wizę masz na 10 lat, Twój pobyt staje się nielegalny.W przypadku odmowy przyznania wizy, kolejny raz możesz o nią ubiegać się po 12 m-cach.Moje dodatkowe radyNie bój się. Nie ma czego. Wiem, że wizyta w konsulacie może budzić niepokój, ale naprawdę nie ma się czym martwić.Pamiętaj, że w ostatnich latach tylko w bardzo szczególnych przypadkach odmówiono przyznania wizy turystycznej w PL. To nie czasy sprzed 20 czy 30 lat.Przyjdź na rozmowę wcześniej. Nie wiem jak jest w Krakowie, ale w Wawie zwykle przed konsulatem na pięknej jest spora kolejka. Czasem można tam nawet stać 2 h. Czasem tylko 2 minuty. Nie trafisz. Nawet jeśli stoisz jeszcze na chodniku, a już jest Twoja godzina rozmowy, nic się nie martw. Na bank dziś odbędziesz spotkanie. Niestety jest tak, że na jedną godzinę umawianych jest zwykle kilka osób na raz.Kiedy w styczniu 2013 szłam na rozmowę był mróz -25 stopni i padał śnieg ogromny. Stałam w kolejce do drzwi 1,20 h. Na szczęście miałam grubą kurtkę, buty na kożuchu i czapkę uszatkę. Każdy z oczekujących wyglądał jak bałwan. Ochrona wpuszcza osoby pojedynczo lub góra 2-3. W sumie to mocno upokarzające. Jak leje, praży słońce +37 stopni czy jest wichura stoisz na zewnątrz jak skazaniec i nic na to to nie poradzisz. Możesz stać nawet z tego co słyszałam czasem 2 h. Auto ciężko zaparkować gdzieś bliżej, bo pod ambasadą jest zakaz, a na Pięknej wiadomo parkingów brak.Za nic nie wiem czemu nie można tam zrobić dla interesantów chociaż daszku lub jakiegoś pomieszczenia oczekiwania? Jak jest super pogoda to ok, ale w innym przypadku wchodzisz na rozmowę albo super mokry albo spalony na heban albo nieźle zakatarzony. Ktoś powie: można zabrać parasol. Można. Ale Cię z nim nie wpuszczą, bo traktowany jest jako ewentualna broń.Mój mały apel zatem do Amerykanów. Zróbcie daszek przy konsulacie lub najlepiej jakieś tam zabudowanie. Stanie na chodniku o szerokości 1 metra (utrudnienie też dla innych przechodniów!) nie należy do przyjemnych w deszczu, śniegu, wietrze lub ostrym słońcu. Za opłatę 160 dolców coś chyba nam się należy? Naprawdę trzeba nas aż tak upokarzać?Co do pracowników konsulatu nie mogę powiedzieć złego zdania. Wszyscy są życzliwi i pomocni. Jeśli czegoś nie wiesz, pytaj. Tam co krok stoi ktoś, kto chętnie udzieli Ci wsparcia i rady. W następnym poście opowiem o odprawie na granicy USA - przez urząd imigracyjny.Obiecuje, że post ukaże się tym razem szybko. Mnie więcej w ciągu tygodnia. Jeśli macie jakieś dodatkowe pytania, wskazówki, rady, napiszcie koniecznie w komentarzu. Wiele osób skorzysta.