Kotleciki z marchewki i ziemniaków

Grochem o garnek

Kotleciki z marchewki i ziemniaków

Grochem o garnek

Masło orzechowe 100%

Cena od 25 do 35 zł za 1 kg! Skład: 100% orzeszki ziemne. Idealne! Ja mam je w wersji crunchy – z małymi, chrupiącymi kawałkami orzechów. Do kupienia: www.e-forma.pl lub na stoiskach firmy w trakcie imprez sportowych (wtedy kosztuje nieco taniej). Szczególnie polecane do wszelkich shake, ale też wypieków np.: Czekoladowe brownie z masłem orzechowym

Grochem o garnek

Wygraj piękny przepiśnik!

Kochani, mam dla Was miłą niespodziankę! Razem z Panią Moniką z MiniArt postanowiłyśmy zorganizować dla Was mały konkurs. Panią Monikę poznałam w te wakcje, zamawiałam wtedy zaproszenia na chrzest synka mojej siostry. Wyszły cudownie! Z całego serca mogę Wam polecić MiniArt, jako studio, które realizuje wszystkie zamówienia z wielką pasją. Polecam Wam Panią Monikę zupełnie bezinteresownie, ponieważ ja nic z tego nie mam. Za to możecie dostać coś Wy! :) Wspaniały Przepiśnik, w którym będziecie mogli zapisać wszystkie swoje ukochane przepisy. Widziałam Przepiśniki Pani Moniki na żywo i prezentują się równie wspaniale co na zdjęciu. Wszystkie elementy okładki są wypukłe, bardzo przyjemne w dotyku i trwałe. No to teraz trzeba przejść do konkretów. Zasady konkursu: Polub stronę MiniArt na Facebooku, Będzie mi bardzo miło jeśli polubisz również stronę bloga na Facebooku lub mój instagram, Napisz w komentarzu pod tym wpisem, który z blogowych przepisów chcielibyście zapisać w przepiśniku jako pierwszy i dlaczego :) (pamiętaj o wypełnieniu pola z adresem e-mail). Termin zgłoszeń upływa 29go października. 30go października wybiorę zwycięsce i skontaktuję się z nim mailowo w celu otrzymania adresu pocztowego, będzie miał 24godziny na odpowiedź. Jeśli pierwsza wybrana osoba nie odpowie w ciągu 24godzin to wybiorę kolejną. Przepiśniki zostaną wysłane w tygodniu po ogłoszeniu zwycięscy. Powodzenia!

Muffinki dyniowe z żurawiną

Grochem o garnek

Muffinki dyniowe z żurawiną

Czy stać Cię by zdrowo jeść?

Grochem o garnek

Czy stać Cię by zdrowo jeść?

Dyniowe muffiny z cheddarem

Grochem o garnek

Dyniowe muffiny z cheddarem

Tosty z ananasem i serem cheddar

Grochem o garnek

Tosty z ananasem i serem cheddar

Przygotowania do Halloween.

Grochem o garnek

Przygotowania do Halloween.

W trakcie ostatnich dni wycieczki po Meksyku zaczęły mi chodzić po głowie pomysły na nowe przepisy szczególnie te związane z Halloween. Nie mogłam się doczekać, aż je wszystkie spiszę. Taka okazja nadarzyła się zaraz po locie powrotnym do Paryża, gdzie miałam chwilkę, żeby na spokojnie usiąść i o nich pomyśleć. Spisałam kilka, następnie wybrałam się na zaplanowaną już od dawna wizytę w Disneylandzie. I wiecie co? Dopiero tam poczułam co to znaczy celebrowanie Halloween!  Na wejściu do parku ciężko było znaleźć miejsce, które nie zostałoby ozdobione choćby małym akcentem nadchodzącego święta. Dynie w kształcie buzi znanych nam z bajek, przepięknie zdobione napisy na witrynach i budynkach czy też wszechobecne strachy i duchy, które śmieją się w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Cały ten klimat sprawił, że nabrałam jeszcze większej ochoty na zorganizowanie tegorocznej imprezy Halloween’owej w moim domu. I powiem Wam szczerze, tak strrrrasznie się na to cieszę, na szczęście to już niedługo! W zeszłym roku po raz pierwszy podeszłam do Halloween na serio. Razem z grupą najbliższych przyjaciół postanowiliśmy zorganizować imprezę, zakupić odpowiednie gadżety, przygotować przekąski i bawić się do upadłego. Plan został spełniony w 100% i w tym roku chciałabym to powtórzyć z jeszcze większą pompą!  W zeszłym roku pojawiło się na blogu sporo inspiracji dotyczących Halloweenowych ciast, ciasteczek i wytrawnych dań (by przejść na strone z inspiracjami kliknij na zdjęcie). Zebrałam dla Was moim zdaniem najbardziej godne polecenia wystroje ciast… … najśliczniejsze ciasteczka… … oraz te najpotworniejsze i całkiem niewinne przekąski. Przygotowałam też przepis na Strrraszne oczęta, którymi muszę przyznać zajadali się moi goście. Do tego był tort mózg (inspirowałam się przepisem z tego bloga), widok w lodówce był jednak troszkę straszny: Głośno myślałam nad kostiumem, miał być Wampir, a wyszło Zombie (też nieźle!) ;) Opcje przerobienia swojego zdjęcia znalazłam na PicMonkey (nic prostszego!). Pomysł i sposób na wykonanie makijażu Zombie podsunęła mi niezastąpiona Red Lipstick Monster i jej świetny filmik z instruktażem. Musicie przyznać, ze robi wrażenie (szczególnie po ciemku!). Niechcący udało mi się przestraszyć dzieci sąsiadów, które niczego nie świadome przyszły do nas po cukierki ;) Wystrój do domu oraz gadżety kuchenne kupiłam na PartyBox.pl  mają naprawdę niezły asortyment i ceny też całkiem ok (ogólnie polecam, szczególnie dla takich maniaków jak ja) :) Halloween oczywiście nie obyłoby się bez drinków, do tych najprostszych należy zmieszanie czerwonego płynu z alkoholem, bądź wykorzystanie czerwonego alkoholu np. wiśniówka + sprite (taką mieszankę pije na zdjęciu ;) ), sok z granatów + wódka itp. itd. Czy jest coś związanego z Halloween co byście chcieli zobaczyć na blogu? Może przepisy na zdrowe przekąski? :) 

Piękny design do 100 złotych (Stylowo podane, pomysłowo przygotowane #1)

Grochem o garnek

Piękny design do 100 złotych (Stylowo podane, pomysłowo przygotowane #1)

Grochem o garnek

Bezglutenowe tiramisu (bez jajek)

    Chodziło mi to po głowie od dłuższego czasu. W końcu musiała istnieć możliwość zrobienia bezglutenowego tiramisu bez dodatku jajek, które byłoby tak pyszne jak klasyczne! I udało mi się! To tiramisu w niczym nie ustępuje jejecznemu na biszkoptach, niektórzy nawet twierdzą, że jest pyszniejsze :) Bardzo polecam, idealnie się sprawdzi nie tylko latem ;) Skład (4 porcje) 400g mascarpone, 200ml śmietany kremówki (schłodzonej), 80g białej czekolady, 1 laska wanilii (nasionka, lub 1 łyżeczka pasty z nasion wanilii), 10 ciasteczek migdałowych typu amaretti, 2 łyżki cukru trzcinowego (lub substytutu), 3 łyżki likieru Baileys (lub innego, który lubicie), 4 łyżki zaparzonej i wystudzonej kawy, kakao do posypywania. Mascarpone oraz kremówka powinny być schłodzone (ja kremówkę przed ubijaniam wkładam na kilkadziesiąt minut do zamrażarki). Kremówkę ubić na sztywno pod koniec ubijania dodając 2 łyżki cukru. Białą czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, lekko przestudzić, dodać do niej mascarpone i przy pomocy trzepaczki ubić na gładki krem. Dodać ubitą kremówkę i dalej mieszać trzepaczką do połączenia składników. Na końcu dodać nasionka wanilii (lub pastę) i lekko wszystko wymieszać. Wstawić krem do lodówki na czas przygotowywania ciasteczek. W misce przygotować mieszankę likieru oraz wystudzonej kawy. Pokruszyć ciasteczka Amaretti i dodać je do mieszanki. Odstawić na 5-10 minut do lekkiego nasiąknięcia (dzięki temu nie rozwodnią później kremu). Przejść do wypełniania pucharków. Na samym spodzie ułożyć po misce masy ciasteczkowej, posypać ją kako w proszku i ułożyć łyżkę kremu. Następnie nałożyć kolejną warstwę ciasteczek lekko wyrównując ją przy pomocy łyżki, posypać kakao. Ostatnią warstwę kremu nałożyć aż po sam brzeg pucharka/kieliszka. Całość dokładnie oprószyć kakao. Najlepiej smakuje schłodzone, ale jak nie możecie się powstrzymać to można wcinać od razu ;) Smacznego! Uprzedzam, zrobiłam naprawdę dużo zdjęć… A tak wyglądało przygotowanie u mnie:            

Bezglutenowe pancakes czekoladowe

Grochem o garnek

Bezglutenowe pancakes czekoladowe

Bezglutenowe placuszki orzechowo-kokosowe

Grochem o garnek

Bezglutenowe placuszki orzechowo-kokosowe

Pieczone młode marchewki z pesto

Grochem o garnek

Pieczone młode marchewki z pesto

Grochem o garnek

Sposób na przechowywanie lakierów do paznokci + moja kolekcja

Nie znam kobiety, która nie lubi mieć zadbanych paznokci. Paznokcie u kobiety są bardzo ważnym elementem nie tylko stroju, ale też całego wizerunku. Zaniedbane, brzydkie paznokcie potrafią popsuć nawet najlepsze wrażenie. Dlatego już jako mała dziewczynka wiedziałam, że zawsze chce mieć ładne, kolorowe lub też klasycznie eleganckie paznokcie. Jak tylko dostałam pozwolenie od mamy, mając może 12 lat, zaczęłam malować paznokcie. O dziwo, jak na taką młodą osobę umiłowałam sobie french. To połączenie bieli i beżu, nadające naszym dłoniom elegancki wygląd po prostu mnie zauroczyło. Przez wiele lat nosiłam tylko „takie paznokcie”, pomału stając się mistrzem „perfekcyjnej białej kreski”. Jednak, jak to kiedyś powiedział ktoś mądry – do młodości trzeba dorosnąć. I tak oto dorosłam do tej młodości w wieku dwudziestu kilku lat. Przekonałam się do różnych kolorów i teraz w nich przebieram. Dobieram je w zależności od nastroju, okazji czy pory roku. Każda okazja jest dobra, żeby kupić i wypróbować nowy kolor ;) I tak uzbierała mi się do tej pory całkiem spora kolekcja. A jako człowiek uwielbiający pudełka i wszelkie formy przechowywania, musiałam znaleźć dla niej odpowiednie miejsce. Padło na pudełko z Sephory, w które zapakowany był mój prezent 18stkowy (mówiłam, że kocham pudełka? ;) Dlatego tak o nie dbam). Jest wystarczająco duże, żeby pomieścić całą kolecje, a do tego całkiem nieźle wygląda stojąc na toaletce.     Oprócz lakierów, w pudełku znajduje się też mniejsze pudełeczko z rzeczami do pielęgnacji paznokci. Są to głównie pilniczki, drewienka i płyn do odsuwania skórek, a także kilka gumek recepturek, które są niezbędne przy odkręcaniu wyjątkowo opornych lakierów.   Oczywiście nie jest to moja pełna pielęgnacja. Nie możemy zapomnieć o kremach do rąk, patyczkach, wacikach i zmywaczu. Uwielbiam duże waciki, koniecznie ze 100% bawełny. Przechowuje je w szklanym słoiku, który świetnie się prezentuje, a mam go praktycznie za darmo…   Dlatego, że wcześniej był… świeczką ;) a dokładniej dużą wersją świeczki z Bath&Body Works (najlepsze świeczki ever! chociaż trochę drogie…). Żeby przygotować taki pojemnik wystarczy wypaloną już świeczkę włożyć do zamrażalnika na całą noc (bez wieczka). Po tym czasie resztka wosku powinna bez problemu wypaść, a my będziemy mogli umyć ją pod ciepłą wodą, wtedy też bez problemu zejdzie naklejka. I voila! ;) Mamy darmowy, śliczny słoik do przechowywania drobiazgów.   Kremy, patyczki, zmywacz i inne niezbędniki przechowuje w małej kasetce, którą mam już ponad 10 lat! :) Kiedyś używałam jej jako pudełka na lakiery, ale odkąd kolekcja się rozrosła znalazłam dla niej inną rolę.   Ostatnio bardzo lubię mini-zmywacz w płatkach, który zazwyczaj przerzucam do swojej torebki, żeby mieć na wszelki wypadek w ciągu dnia (lepsze niepomalowane paznokcie niż z brzydkim odpryskiem, prawda? ;) ).  Do tego oczywiście ślicznie pachnący krem do rąk i taki silnie nawilżający. W tej małej saszetce mam wszystkie niezbędniki typu obcinacz do paznokci, nożyczki i mini pilniczek. Patyczki, które najlepiej mi się sprawdzają są specjalnie ukształtowane, żeby docierać nawet do małych szczelinek. Świetnie nadają się też do poprawek makijażu.   Niedaleko całej „Stacji do malowania paznokci” zawsze trzymam niewielką kosmetyczkę, do której pakuje lakiery i paznokciowe niezbędniki na podróż. Zawsze staram się wybrać dwa lakiery zupełnie „przeciwne” czyli jeden dosyć jasny, klasyczny, a drugi jakiś wystrzałowy. Przecież, która kobieta przewidzi, jaki będzie miała nastrój na wyjeździe? ;)  Całość zawsze pokrywam top coat’em, dlatego pakuję go też do kosmetyczki. Do tego mini zmywacz do paznokci (świetnie też się sprawdza ten w małych buteleczkach z Inglota, do niego trzeba zabrać jeszcze kilka wacików), mini krem oraz oczywiście saszetka z obcinaczem i pilniczkiem. Przynajmniej raz na pół roku staram się przejrzeć wszystkie lakiery, wyczyścić te, które się ubrudziły (głównie po podróży samolotem, mają jakąś tendencje do wylewania się… Wiem, że powinnam je myć od razu, ale jakoś nigdy mi się to nie udaje ;) ). Wtedy też robię mały przegląd i decyduje jakie kolory przydałyby mi się na nowy sezon :)   Poniżej stan na dzień dzisiejszy – moja prawie cała kolekcja (kilka lakierów ma status „zaginiony” po powrocie na Madery, ale na pewno je znajdę!).   Moja kolekcja   A tak prezentuje się cały zestaw:   A Wy w jaki sposób przechowujecie swoje lakiery? :) Lubicie mieć dużą kolekcje, czy raczej tylko kilka sprawdzonych kolorów?

Jak szybko nauczyć się robić sushi?

Grochem o garnek

Jak szybko nauczyć się robić sushi?

Lemoniada pietruszkowa

Grochem o garnek

Lemoniada pietruszkowa

Bezglutenowe ciasto z rabarbarem i olejem rzepakowym

Grochem o garnek

Bezglutenowe ciasto z rabarbarem i olejem rzepakowym

Grochem o garnek

Jak zaimponować kobiecie w kuchni?

Mężczyzno, weź się ogarnij! Zrób to dla swojej kobiety. Na przestrzeni lat, tak się jakoś utarło, że to kobiety grają rolę główną w kuchni. Jest to naturalny podział obowiązków – faceci za to grają główną rolę w salonie, najczęściej na kanapie. My mamy to w genach… Pichcenie, pieczenie, rozpieszczanie, dogadzanie. Wyszukujemy w internecie przepisy, żeby później zaskoczyć naszych najbliższych. Przygotować coś pysznego… Zebrać pochwały i poczuć się jak prawdziwa (perfekcyjna) pani domu. No nic na to nie poradzimy, nasze mózgi decydują za nas. Zakupy sprawiają nam ogromną przyjemność, bo „gromadzimy” zapasy i dzięki temu mamy zapewniony „byt” przez kilka najbliższych dni czy tygodni. A jak przygotujemy jedzenie dla swojego mężczyzny czy też całej rodziny to czujemy się spełnione. Nie będę wnikać czy nasze rodziny są zachwycone tym co im serwujemy, oraz tak naprawdę czy nam to smacznie wychodzi. Chciałabym za to, żeby faceci też czasami poczuli się do tego by przygotować jedzenie swojej kobiecie. Myślę, że wielu z nich już próbowało, z lepszym lub gorszym skutkiem. Bo prawda jest taka, że mężczyzna jest albo całkowicie zaangażowany w kulinaria, albo całkowicie ich unika. Skupię się dzisiaj na tym drugim typie faceta – który normalnie unika kuchni, a jedyne co robi to gotuję wodę, albo zagląda do lodówki w poszukiwaniu czegoś do szybkiej konsumpcji. Tacy mężczyźni jednak czasami mają przebłysk i chcą ugotować coś dla swojej kobiety. Chłopaki, te rady są dla Was! Jak zaimponować kobiecie w kuchni? 1. Zrób listę. Listę zakupów. Wiem, że fajnie jest pójść do sklepu i kupić wszystko co wydaje Ci się potrzebne do przygotowania kolacji (łącznie z mleczkiem w tubce, figami i zestawem konserw w promocji). Jednak, jeśli to kobieta normalnie zaopatruje Wasz dom w produkty spożywcze, zostaw jej robienie zapasów i skup się tylko na tym co jest potrzebne do przygotowania planowanego przez Ciebie posiłku. 2. Myśl strategicznie. Nie od dziś wiadomo, że mężczyźni są świetnymi strategami. Lata grania w Heroesów czy inne Age of Empires sprawiło, że każda z nas ma w domu prawdziwego mistrza planowania. Żeby udowodnić Twojej kobiecie, że tak właśnie jest zaplanuj wcześniej jakie naczynia będą Ci w kuchni potrzebne. Zanim weźmiesz się do pracy powinieneś wiedzieć czy masz wszystko czego potrzebujesz. 3. Bądź elastyczny. Jak już sprawdzisz czy masz wszystkie narzędzia jakich potrzebujesz i okaże się, że jednak praska do ziemniaków jest nieobecna. Nie panikuj. Nie leć też do sklepu by taką zakupić. Jeśli dotychczas nie było jej w Waszej kuchni, to znaczy, że Twojej kobiecie po prostu nie była potrzebna. Zamiast zaopatrywać się w niepotrzebny gadżet pomyśl czym możesz go zastąpić. Ewentualnie wspomóż się internetem, tu znajdziesz rozwiązanie na wszystko. Jeśli robisz puree to wystarczy Ci blender, a jeśli gnocchi? Spróbuj z maszynką do mięsa. 4. Działaj. Ostrożnie. Zrobiłeś rozsądne zakupy, przygotowałeś sobie sprzęty, których potrzebujesz. Możesz przystąpić do działania. Jednak pamiętaj, jedzenie to bardzo zdradliwy materiał. Jest mokre, papkowate, często gorące! Żeby gotowanie było czystą przyjemnością uważaj na to jak się w kuchni poruszasz. Wyjmując gorące blachy z piekarnika zadbaj o rękawice, a gotując makaron nie wkładaj ręki do wrzątku, żeby wyłowić jeden kawałek i sprawdzić czy gotowe. 5. Niweluj szkody. Najlepiej na bieżąco. Każdemu, nawet najlepszemu kucharzowi może się zdarzyć przykra niespodzianka. Coś się wyleje, coś wykipi, albo wypadnie z rąk i stłucze na drobny mak. Pamiętaj, żeby w takich sytuacjach zachować spokój. Nie panikuj. Zmniejsz gaz, powycieraj to co się wylało, włącz gaz ponownie, ale tym razem mniejszy. Każde stłuczone szkło posprzątaj od razu, przerywając inną pracę. Jeśli zostawisz to na sam koniec to nie będzie wiadomo co się stało z połową odłamków, prawdopodobne jednak, że wylądują w skórze Twoich stóp. 6. Posprzątaj. Niestety. Każdy lubi być ugoszczony, rozpieszczony i zaopiekowany. Kobieta dostając posiłek od swojego mężczyzny czuje się najwspanialej na świecie. Jednak gdy po przepysznym posiłku okazuje się, że w kuchni został sajgon, który czeka na nią do posprzątania to wszystko przestaje być takie piękne. Dlatego planując gotowanie pomyśl od razu o sprzątaniu, zorientuj się gdzie są wilgotne ściereczki, worki na śmieci i inne gadżety odpowiednie do ogarnięcia Twojej kreatywnej przygody w kuchni. 7. Stwórz klimat. Pyszny posiłek smakuje jeszcze lepiej gdy go pięknie podamy. Pomyśl może o obrusie, ładnej zastawie i serwetkach. Dobierz jakąś fajną muzykę, pozwól Twojej kobiecie czuć się wyjątkowo. W końcu raz na jakiś czas można :) 8. Ciesz się tym. Zadowolony, zrelaksowany kucharz to pyszne jedzenie. Nie ma co się martwić szczegółami, liczy się chęć i pomysł! Po podaniu wspaniałego, własnoręcznie przygotowanego posiłku zjedz go z uśmiechem dotrzymując towarzystwa swojej ukochanej. Ta część będzie najprzyjemniejsza!   Na dobry początek polecam przepisy z bloga, które są szybkie i proste w wykonaniu. Może macie więcej rad jak pomóc chłopakom odnaleźć się w kuchni i przygotować coś pysznego?

Grochem o garnek

Ulubione seriale – co warto oglądać?

Pojęcie serialu zmieniło znaczenie w trakcie ostatnich lat. W tym momencie oznacza zazwyczaj odcinkowiec puszczany w którejś z amerykańskich stacji, który popularnością oraz wykonaniem nie odbiega wcale od hollywoodzkich produkcji. Z racji tego, iż mocno się przeziębiłam i postanowiłam pełną parą wdrożyć domowe sposoby walki z chorobą, leżę w łóżku. Leżę i oglądam seriale. Lubię to robić, już od kilku lat poświęcam temu kilka godzin tygodniowo. Czasami nawet więcej, jeśli wkręcę się w jakiś serial, który już trwa od jakiegoś czasu. Wtedy oglądam kilka odcinków po kolei, ale któż z nas tak nie robi? Moim ulubionym serialem wcześniej było Desperate Housewives, czekałam cierpliwie na kolejne sezony i oglądałam je z wypiekami na twarzy. Po gospodyniach domowych przyszedł czas na Gossip Girl, za którą tęsknie przeogromnie! Poniżej moje małe zestawienie ulubionych w tym momencie seriali.   The Vampire Diaries - Opowiada o przygodach dwóch braci – wampirów, którzy po przeżyciu ponad stu lat postanawiają wrócić do miejscowości, w której niegdyś żyli. Jeden z braci postanawia uczęszczać do miejscowego liceum, gdzie jego losy  splatają się z grupką nastolatków, a wśród nich z Eleną… Ogólnie historia zdecydowanie dąży do miłosnego trójkąta, który przez wszystkie serie (teraz leci 5!) wydaje się nierozstrzygnięty. Ja bardzo kibicuję Elenie i Demonowi (których jest niegrzecznym bratem). Za to rolę drugiego brata – Stefana (współczującego, symatycznego, myślącego o innych) odgrywa Paul Wesley, który z pochodzenia jest polakiem i tak naprawdę ma na naziwsko Wasilewski. Dzięki temu patrzę na niego też z dużą sympatią. Zobaczymy co się stanie dalej w tej historii, jedno jest pewne, ja dałam się wciągnąć i teraz jest to mój ulubiony serial.   The Originals - tzw. spin-off The Vampire Diaries, czyli historia, która powstała w tamtym serialu, spodobała się widzom i rozrosła do tego stopnia, że na jej podstawie nakręcono kolejny, odrębny serial. The Originals opowiada o rodzinie pierwszych wampirów, które są niezniszczalne (nie można ich zabić). Stosunki między rodzeństwem są dosyć napięte i tak naprawdę nastroje zmieniają się sinusoidalnie. Moja ulubiona postać? Klaus, najstraszniejszy, najmocniejszy i najbardziej okrutny. Jest nie tylko wampirem, ale też wilkołakiem – czyli hybrydą. Jedno jego ugryzienie jest śmiertelne dla innych wampirów (jak to bywa z ugryzieniem wilkołaka) i tylko jego krew, może je wyleczyć. Ogólnie polecam nawet osobom, które nie znają The Vampire Diaries, historia jest sama w sobie tak bogata i odrębna, że można ją oglądać nie znając treści pierwotnego serialu.   True Blood - kolejny serial z motywem niegrzecznego chłopca, czyli Erica, który tak naprawdę nie był głównym bohaterem, ale stał się nim bardzo szybko poprzez skradnięcie serc wielu widzkom (i widzom ;) ) na całym świecie. Tutaj też mamy do czynienia z wampirami, ale motyw przewodni polega na tym, że nie muszą się one dłużej ukrywać. A wszystko za sprawą napoju true blood, który jest syntetycznie wytworzonym substytutem ludzkiej krwi. Oprócz Erica, w serialu podoba mi się np. sposób w jaki giną wampiry – wygląda to jakby ktoś włożył im bombę do żołądka (jest wielkie bum! ). Historia jest zwiła i w 6 sezonie tak naprawdę wszystko wywraca się do góry nogami. Zobaczymy co będzie w sezonie 7, już nie mogę się doczekać.   House of lies – w skrócie seks, pieniądze i zażynanie się w korpo. Bo dla podpisania kontraktu bohaterowie są w stanie zrobić wszystko – dosłownie. Świetna rola Dona Cheadle’a oraz Kristen Bell, tworzą niesamowity, komediowy duet, który (jeśli pracujesz w korporacji) rozbawi Cię do łez, chociaż pokazuje prawdziwe życie. Polecam wszystkim, którzy mają z tym światem coś wspólnego, można nabrać dystansu i spojrzeć na niektóre sprawy z zupełnie innej perspektywy. Jakie są Wasze ulubione seriale? Polećcie mi coś, proszę! Bardzo chętnie zobaczyłabym coś nowego :)

Zdrowa dieta – jadłospis na cały dzień

Grochem o garnek

Zdrowa dieta – jadłospis na cały dzień

Kuchenne gadżety

Grochem o garnek

Kuchenne gadżety