TU TERAZ

Skazane z Krakowa uszyły 1000 flag na Święto Niepodległości

Kobiety osadzone w zakładzie karnym na krakowskiej Nowej Hucie uszyły 1000 flag z okazji Święta Niepodległości. Jak mówią przedstawiciele placówki, taka praca pozwala więźniarkom budować [...]

TU TERAZ

"Groził sąsiadce piłą motorową", zatrzymała go policja

„Groził sąsiadce śmiercią, zniszczył jej ogrodzenie” – relacjonują policjanci, którzy interweniowali po awanturze na jednej z posesji w miejscowości Szczawa (woj. małopolskie). Przerażona kobieta schowała [...]

Dekoracja do kuchni z desek do krojenia

twojediy

Dekoracja do kuchni z desek do krojenia

CROPPED BOYFRIEND TEE

'DARIAA

CROPPED BOYFRIEND TEE

Szafeczka blog

Dobrana z nas para…

Dziś zacznę od małej anegdoty… Rano zrobiłam pranie pościeli. Powiesiłam jeszcze mokre prześcieradło na drzwiach (powiedzcie, że nie tylko ja tak robię). Pranie wisiało na stałej trasie męża, gdy pracuje w domu: biurko – lodówka/ekspres do kawy. Każdy przecież ma takie trasy, gdy dużo pracuje, prawda? Prześcieradło wisiało aż do 22:45, gdy postanowiłam je wyprasować. Rozłożyłam się… The post Dobrana z nas para… appeared first on szafeczka.com.

Najprostsza pasta z czerwonej soczewicy

Grochem o garnek

Najprostsza pasta z czerwonej soczewicy

#5BestGifts, czyli 5 najlepszych prezentów w moim życiu

KAMERALNA

#5BestGifts, czyli 5 najlepszych prezentów w moim życiu

MUST HAVE FASHION

Testuję: 10 nowości kosmetycznych z Drogerie Natura

Lubię zaglądać do Drogerii Natura w ramach poszukiwania różnych kosmetycznych nowości. Mam dla Was kilka sprawdzonych przeze mnie nowinek, które można już kupić w sklepach. Moim faworytem są żele pod prysznic o nazwie „Smoothies”, które pachną po prostu cudnie. Drogerie Natura Promocje i Nowości! Drogeria Natura Promocje Warto śledzić gazetki promocyjne ze sklepu Drogerie Natura, [...]

Jest pięknie

Jak dostawać to, czego się chce (przez większość czasu)

Byłam u mamy. Mama opowiedziała mi anegdotkę o swoim znajomym, który ma taki temperament, że po ostatniej wymianie zdań w prywatnej przychodni przestał być ich klientem (i dostał to dla pewności na piśmie). To mi dało do myślenia – bo ja też nie słynę z cierpliwości, a mimo to nie miałam takich przygód. Czy to przez metodę uprzejmego brontozaura? Tak, to musi być to. Już wyjaśniam. Metoda uprzejmego brontozaura (the kindly brontosaurus method) została opisana w artykule w magazynie Slate. Ja trafiłam na ten tekst sporo później, ale metodę uprzejmego brontozaura stosuję od lat, ze sporym powodzeniem. Na czym ona polega? W skrócie: nie jęczę, nie przewracam oczami, nie robię uwag nt. jakości obsługi do siebie, koleżanki ani przypadkowego człowieka w kolejce. Zamiast tego wyjaśniam, czego potrzebuję i pytam, jak mogę to osiągnąć. Przykład sprzed paru tygodni – miałam nadbagaż. Jasne, powinnam była sprawdzić zasady, zanim udałam się w podróż, ale gdybym to zrobiła, to nie byłoby tego jakże pouczającego tekstu (byłby, tylko z innymi przykładami). Zamiast jednak jękolić, udawać, że nie rozumiem, spytałam, czy możemy potraktować bagaż mój i mojego towarzysza podróży zbiorczo i podzielić jego łączną masę przez 2. W ten sposób zaoszczędziłam 100 euro. Inna sytuacja – padł mi internet. Nie zaczynam od wrzasku na ludzi na infolinii, oni nie przegryźli światłowodu. Proszę o diagnostykę i podanie prawdopodobnego czasu naprawy. W międzyczasie uruchamiam internet mobilny i pracuję dalej. Niestety, jest koniec okresu rozliczeniowego, więc przesył danych się kończy. Dzwonię na infolinię komórkową, wyjaśniam co się stało, pytam, ile będzie kosztować następne parę GB przesyłu. Jestem grzeczna, wyjaśniam normalnie moje potrzeby i człowiek z infolinii robi mi PREZENT – daje przesył za darmo. Jak to działa? Po pierwsze, nie wprowadzam złego nastroju. Jestem miła, uprzejma, zawsze zaczynam od normalnego powitania (w rozmowie telefonicznej z infolinią zawsze się też przedstawiam), wyjaśniam krótko sytuację i proszę o pomoc w jej rozwiązaniu. Druga osoba nie czuje się przeze mnie obrażona czy co gorsza upokorzona (a tak byłoby, gdybym zaczęła od uwagi o tym, że niektórzy muszą pracować, a ktoś im złośliwie zabrał internet), przeciwnie – moim podejściem pokazuję, że cenię ją i jej pracę i że rozwiązanie mojego problemu jest dla niej drobiazgiem. To, plus jestem uprzejmie natrętna, nie rozłączam się ani nie oddalam od stanowiska obsługującej mnie osoby, patrzę na nią wyczekująco. Zwykle daje mi to, czego potrzebuję, żebym tylko się odczepiła. Jasne, to nie jest metoda, która działa na wszystkich – ale zazwyczaj, jeśli zamiast na coś narzekać, po prostu wyjaśnisz, co by Cię zadowoliło, dostaniesz to. Spróbuj, jak to jest być uprzejmym brontozaurem! Zdjęcie – pole do minigolfa w Niagara Falls, gdzie chciałam przytulić wszystkie dinozauryThe post Jak dostawać to, czego się chce (przez większość czasu) appeared first on Jest Pięknie.

Snickers - pyszne ciasto bez pieczenia! (TARTA)

ANIA MALUJE

Snickers - pyszne ciasto bez pieczenia! (TARTA)

Wskrzesiłam kartę SD, więc mogę podzielić się wypracowanym przez wiele prób odkryciem - przed Wami tarta snickers bez pieczenia!Czytaj dalej »

TU TERAZ

Pchnęli rowerzystę na autobus, zginął. Sąd nieugięty dla winnych

Najpierw go zwyzywali, potem ścigali. Na koniec dostał cios w głowę, po którym wpadł na autobus. Nie miał szans. Zginął, bo zwrócił uwagę kierowcy. W [...]

TU TERAZ

Polsko-norweskie muzykowanie

Dzisiaj (w czwartek 10 listopada) o godz. 18.00 w Sali Koncertowej Akademii Muzycznej w Łodzi przy ul. Żubardzkiej odbędzie się koncert z udziałem muzyków z [...]

TU TERAZ

Młode filmy w Starym Kinie

Młode filmy w Starym Kinie wracają! 10 listopada o godz. 18 zapraszamy na seans oraz spotkanie z twórcami filmów „Apatia” oraz „Niebyt”. Więcej informacji

TU TERAZ

Pogoda w Łodzi i regionie na czwartek, 10 listopada

Sprawdź prognozę pogody dla Łodzi i województwa łódzkiego na czwartek, 10 listopada 2016 roku. Więcej informacji

TU TERAZ

Naukowcy z Łodzi przebadają polskie i ukraińskie firmy

Będą organizować konferencje i seminaria, opracowywać raporty specjalistyczne oraz prowadzić projekty badawczo-naukowe. Więcej informacji

TU TERAZ

Konkurs rysunkowy „Zabawa to poważna sprawa”. Na prace czekamy do 13 listopada!

IKEA po raz kolejny realizuje marzenia dzieci – „ożywia” ich rysunki i zmienia je w pluszowe zabawki. Więcej informacji

TU TERAZ

"Brak ludzkich odruchów". List Owsiaka po szokującym porodzie na podłodze

„Totalny brak ciepła, brak ludzkich odruchów, które obowiązkowo wpisane są w zawód lekarza. Jeżeli nie potrząśniecie środowiskiem, to stracicie w nas największych przyjaciół” – napisał [...]

TU TERAZ

Pożar na poddaszu. Dwie osoby w szpitalu

Poddasze budynku przy ulicy Wadowity w Wadowicach (woj. małopolskie) stanęło w płomieniach w środę po południu. Dwie osoby podtrute dymem trafiły do szpitala. Osiem osób [...]

TU TERAZ

Po porodzie na podłodze mają stracić pracę. "Nie zgadzamy się na odpowiedzialność zbiorową"

Byłam na czwartym piętrze, pacjentka przebywała na drugim. Nie było możliwości, byśmy wiedziały, co tam się dzieje – mówi Wanda Gut, szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek [...]

TU TERAZ

"Świnka, około 200 kilogramów, wpadła do dołu z gnojówką"

Kiedy 200-kilogramowy tucznik wpadł do dołu z gnojówką, jego właściciel nie wahał się ani chwili. Zaczął wyciągać zwierzę. Jednak zamiast wyłowić świnię, mężczyzna sam wpadł [...]

ZŁOTA POLSKA JESIEŃ

charlizemystery

ZŁOTA POLSKA JESIEŃ

Bistro Cafe

Rebel Fashion Style

Bistro Cafe

Bistro cafe

Rebel Fashion Style

Bistro cafe

Fakty i mity na temat soków owocowych

Fashionable

Fakty i mity na temat soków owocowych

JOTEM

Wideorejestrator Navitel R600 (recenzja, test, sample)

Navitel R600 to nieduży wideorejestor, który możemy kupić już za niecałe 300 zł. Jak sprawuje się w praktyce i czy warto go kupić? Zapraszam do testu. Navitel R600 jest mały i dość lekki. Nie ma krzykliwych wzorów ani kolorów dzięki czemu nie rzuca się również w oczy. Producent wyposażył ten wideorejestrator w popularny sensor Sony Exmor R, co znacząco wpływa na lepszą jakość obrazu. Kamera samochodowa ma także dwucalowy ekran IPS wyświetlający obraz w rozdzielczości 900×240 pikseli. W zupełności wystarcza w tym niewielkim urządzeniu. Navitel R600 nagrywa obraz w rozdzielczości 1920×1080 pikseli w 30 klatkach na sekundę. Jest to już standard w wideo rejestratorach, podobnie jak kompresja obrazu kodekiem H.264. Kąt widzenia urządzenia to 170 stopni. Warto również wspomnieć o dodatkowych funkcjach, które znalazły się w tej kamerce. R600 ma wbudowany nieduży akumulator, by móc nagrywać czy robić zdjęcia bez źródła zasilania. Dodatkowo mamy również sensor przeciążeń czyli G-Sensor, czuły mikrofon, zoom cyfrowy, obsługę kart do 256 GB pojemności oraz tryb parkingowy, który wykrywa ruch w polu widzenia obiektywu i zaczyna nagrywanie. Navitel R600 – Co mi się spodobało Dużym zaskoczeniem dla mnie jest jakość obrazu. Jest bardzo dobra zarówno w dzień jak i w nocy. Nie spodziewałem się, że urządzenie za 300 zł będzie tak wyraźnie pokazywało tablice, również w gorszym oświetleniu albo przy fatalnej pogodzie. Pod słońce urządzenie radzi sobie nieźle chociaż czasami zdarza się, że obraz jest wyjątkowo ciemny i to bez wyraźnego powodu (brak funkcji WDR). Podoba mi się tez dyskretny kształt i nieduże wymiary tego sprzętu.   Navitel R600 – Co mi się nie spodobało To, co najmniej mi się spodobało, to sposób montażu do szyby. Mamy do dyspozycji taśmę dwustronną, której nie znoszę w rejestratorach. Trzyma pewnie i bardzo mocno ale jest też trudna do usunięcia. Dodatkowym minusem jest zbyt duża czułość mikrofonu, której nie możemy regulować. Podobnie jak w innych rejestratorach Navitela – przenosi drgania, które nagrywają się wraz z obrazem. Jeżeli uznałeś tę recenzję za pomocną i zamierzasz kupić to urządzenie, będzie mi miło jak skorzystasz z jednego z linków poniżej. Za Twój zakup otrzymam groszową prowizję, dzięki której będę mógł testować kolejne urządzenia dla Was! Dzięki   // Post Wideorejestrator Navitel R600 (recenzja, test, sample) pojawił się poraz pierwszy w Lifestyle, technologie, ciekawostki blog kulinarny.

FOREO LUNA mini 2- moja nowa przyjaciółka.

MARYSIA-K

FOREO LUNA mini 2- moja nowa przyjaciółka.

Bardzo długo myślałam o jakiejś szczoteczce do mycia twarzy. Szukałam uporczywie tej odpowiedniej i było mi naprawdę ciężko coś znaleźć. A to przede wszystkim dlatego, że moja skóra jest bardzo wymagająca: wrażliwa i skłonna do przetłuszczania i przesuszania- po prostu mieszana, a w dodatku przez wiele lat borykałam się z trądzikiem. Przyznam szczerze, że ten ostatni problem ustał około miesiąc temu i to właśnie wtedy, kiedy zaczęłam używać FOREO LUNA mini 2. Nie wiem dokładnie czy to jest powód tego, może po lecie moja skóra jest w lepszej kondycji (ale czy nie powinno być odwrotnie?), a może po prostu ten wiek dojrzewania już minął? Jednak bardziej skłonna jestem stwierdzić, że to właśnie ta soniczna szczoteczka zdziała cuda. Wystarczył tylko jeden dzień, abym totalnie zaprzyjaźniła się z nią. Jedynym minusem, który można jej dać jest cena, ponieważ zdaję sobie sprawę, że na szczoteczkę za 599zł. nie każdy może sobie pozwolić. Możemy ją kupić tylko w perfumeriach Douglas lub na stronie internetowej www.foreo.com. Oczywiście można znaleźć podróbki na allegro, ale bez gwarancji oraz pewności, że szczoteczka nie popsuje nam się po kilku miesiącach użytkowania i nigdy nie wiadomo, czy będzie bezpieczna dla naszej cery. Ta oryginalna pochodzi od szwedzkiej firmy, która staje na głowie i wkłada w produkty FOREO wiele serc.Czym jest FOREO LUNA mini 2?Jest to to rewelacyjne urządzenie do oczyszczania twarzy oparte na technologii T-SONIC wykonane z hypoalergicznego silikonu. Jestem totalnie zauroczona jej designem. Jest strasznie miękka, głęboko i skutecznie oczyszcza, co więcej, występuje w 5 barwnych wersjach kolorystycznych: czarnym, niebieskim, żółtym, jasno i ciemno różowym. Zaledwie 1 minuta stosowania, rano i wieczorem, usuwa zanieczyszczenia wywołujące niedoskonałości skóry, pozostawiając oczyszczoną cerę o zdrowym kolorycie.Co daje nam FOREO LUNA mini 2?-odblokowuje pory z pozostałości makijażu oraz 99,5% brudu i sebum;-usuwa zanieczyszczenia powodujące niedoskonałości dla osiągnięcia oczyszczonej skóry i promiennego wyglądu;-usuwa martwy naskórek, by zwiększyć wchłanianie ulubionych produktów do pielęgnacji skóry;-zmniejsza widoczność porów, linii mimicznych aby wyrównać koloryt skóry.Czym jest technologia T-SONIC?Jest to przeniesienie sonicznych (przezskórnych ultradźwięków) pulsacji na powierzchnię skóry za pomocą sylikonowych wypustek. Szczoteczka pulsuje 8000 razy na minutę.Co ile trzeba wymieniać taką szczoteczkę?Nigdy! Foreo Luna jest urządzeniem kompletnym i nie wymaga wymiany końcówek. Kupujecie raz na lata. Widzicie jakie opłacalne? Ze wszystkich szczoteczek jakie oglądałam ta wydaje mi się najbardziej higieniczna. Gładka powierzchnia sylikonu sprawia, że jest odporna na kumulowanie się bakterii i obiecuje bardziej higieniczne oczyszczanie niż inne szczoteczki soniczne. Do tego szczoteczka jest lekka, przyjemna w dotyku, a mycie nią twarzy to sama przyjemność. Uważam, że warto zainwestować w coś co będzie nam służyć przez lata. Objęta jest również 2-letnią ograniczoną gwarancją.Jak i co ile ładować szczoteczkę?Szczoteczka posiada ładowarkę i raz naładowana ( czas ładowania ok 1h) pracuje przez ok. 5 miesięcy!  Szczoteczkę uruchamiamy naciskając środkowy przycisk, następnie regulujemy prędkość + lub –. Za 599zł. mogłaby też posiadać przycisk obsługi telewizora, albo wyłącznik niektórych jakże dobijających słów szanownych Panów, którzy krzyczą: "Ile jeszcze możesz siedzieć w tej łazience? Co Ty tam robisz?"…  Swoją drogą te pytania nie są głupie. W końcu ich kobieta zamyka się z jakimś wibrującym urządzeniem w łazience... Po włączeniu jej szczoteczka zacznie pulsować i po 15 sekundach poczujecie i usłyszycie mocniejszą wibrację, która informuje was o zmianie partii twarzy. Twarz myjemy kolejno:-policzek prawy;-policzek lewy;-czoło i nos;-broda.Przyznam szczerze, że ja zazwyczaj niekoniecznie się do tego stosuje- myję jak chcę i jak mi wygodnie, a i tak... działa!

Ulubieńcy miesiąca – październik 2016

KAMERALNA

Ulubieńcy miesiąca – październik 2016

Lifemenagerka

Prosta sałatka z buraków

Zapraszam Was dziś na ekspresową i prostą sałatkę, którą ostatnio bardzo chętnie się zajadam. To wszystko przez moją miłość do buraków ;). To przepis z rodzaju tych naprawdę banalnych, ale może ktoś go nie zna, więc gorąco zachęcam do wypróbowania.  Bazą tej sałatki są dosłownie dwa składniki – buraki i ogórki kiszone. Reszta dodatków to… Czytaj więcej … Wpis Prosta sałatka z buraków pochodzi z bloga LifeManagerka.pl.

Oversized Sweater

STYLLOVE

Oversized Sweater

Spanie na śniadanie czyli słów kilka o jedzeniu na wynos

Makóweczki

Spanie na śniadanie czyli słów kilka o jedzeniu na wynos

Czasami, szczególnie o poranku, czuję się jakbym miała w domu dwoje nastolatków. Budzenie ich od jakiegoś czasu wygląda jak scena z filmów. Matka woła ‚pobudka’. Odpowiada jej cisza. Matka wbiega do pokoi – ‚wstawać, szkoła/przedszkole!’. Dzieci ani drgną. Matka ściąga kołdry, gilgocze, przytula, warczy, cokolwiek, bo i tak czego nie robi w odpowiedzi słyszy: „błebłe śpię”. Kiedy doszliśmy do takiego etapu od radosnych pobudek o 6 rano i wspólnych, pięknych śniadań z wpisu „Dobre nawyki„? Chwaliłam się wtedy: „Oprócz samych, bezcennych chwil, dzięki temu rytuałowi młodziaki zaczęły lepiej się odżywiać. Wcześniej albo nie jadły niczego (bo zanim zbudziłam się ja i oni, to trzeba było wychodzić) albo byle co. Obecnie mam czas na przygotowanie wartościowych i  smacznych posiłków. Choć i tu łatwo nie jest, bo każde z dzieci preferuje inny rodzaj porannego posiłku. Maks je tylko kanapki z serem i papryką oraz placki/naleśniki/gofry. Lenka kocha śniadania na słodko, ale mogą być one przygotowane w lepszej wersji, jak domowa granola lub owsianka na ciepło. Także mamy wesoło.. :). Ale warto! Naprawdę warto zacząć dzień godzinę wcześniej dla tych kilku porannych chwil. Dla widoku Lenki smarującej chlebek (którego nie je). Dla obserwowania ich porannych wyborów, rytuałów. Dla wyrabiania dobrych nawyków. Dla kilku zdań zamienionych z mężem.” W najbliższym czasie, a przynajmniej nie do wiosny i póki ja nie wydobrzeję do końca, ta wersja nie powróci. Trzeba mieć dużo energii i zapału, żeby móc nim zarażać rodzinę. Na chwilę obecną nowy schemat wygląda tak, że zaspane maluchy, które ubieram przez sen (Lena), lub ubierają się same, ale najwolniej jak się da (Maks) prowadzę do kuchni i tam jedzą maleńką porcję płatków kukurydzianych z mlekiem roślinnym lub coś innego równie małego i prostego do spożycia. Trochę dłubią łyżką, trochę memłają. Ogólnie to mogłoby to wyglądać inaczej, bo Lena, śmiało mogłaby iść bez śniadania i zjeść dopiero w przedszkolu. Problem polegał jednak na tym, że w momencie kiedy jej stopa stykała się z butem, a ręka z kurtką następował okrzyk „głooooodnaaaa!” po czym odmawiała wyruszenia do przedszkola bez śniadania… kiedy reszta rodziny stała w kurtkach. Natomiast Maks, jak to Maks, chętnie by nie jadł, ale ja wolę, żeby miał w brzuchu cokolwiek zanim zje.. drugie śniadanie, bo jeden Bóg wie kiedy to raczy zrobić (np. w południe). Drugie śniadanie. No właśnie ono nas ostatnio ratuje., szczególnie odkąd odkryliśmy SMART nawyki. Tam mogę upchać wszystko to, co powinni zjeść rano, gdyby nie spali na stole. Znowu.. drugie śniadanie potrzebne jest tylko dla Maksa, bo Lenka ma full opcję wyżywienia w przedszkolu, ale – jeśli macie dwoje dzieci – łatwo możecie wyobrazić sobie tę rozpacz kiedy brat dostaje smakołyki w pięknym lunchboxie, a siostrzyczka nie. Równa się to z końcem świata. Zdarza się więc, że obydwoje dostają kanapki, placuszki i inne pożywne smakołyki. Do tego sok albo mus owocowy – witaminy w najbardziej poręcznej i atrakcyjnej wersji, takiej w której nie zmiażdży się w plecaku na papkę jak to często dzieje się w Maksiowym plecaku z owocami.  Warto przypomnieć, że sok czy mus 100%, to produkt w którym znajdują się tylko owoce i warzywa, z których został on wyprodukowany. Nie znajdziemy w nim nic innego niż np. jabłka czy marchewki. Do soków 100% nie wolno dodawać cukru, ani żadnych substancji słodzących, konserwantów czy barwników. Jedyny cukier w tych produktach, to cukier, który znajdował się w owocach, z których ten sok został wykonany. Taki sam pakiet do pracy zabiera Pan Tata. Przyznam się tu oficjalnie i proszę o oklaski dla mojego męża, bo najczęściej to właśnie on przygotowuje dziecięce lunchboxy, pamiętając o kompozycji wartościowych składników z dodatkiem owoców i warzyw, które często zastępuje wygodniejszym rozwiązaniem: sokami lub musami. Jest wielkim fanem musów, to on w naszym domu je odkrył i wprowadził. Maluchy w okolicach godz. 8 wychodzą więc radośniejsze i zapakowane pod denko jedzeniem. Często bez książek, kapci i.. głowy, ale zawsze z lekko zapełnionym brzuszkiem drugim śniadaniem na wynos. A ja jestem spokojna, że w ich lunchboxach jest wszystko, co potrzebne: witaminy i mikroelementy z owoców i warzyw w prawdziwie wygodnej – SMART formie! Wpis powstał w ramach kampanii „Soki i musy – witaminy w wygodnej formie”, która jest finansowana z budżetu Unii Europejskiej, Rzeczypospolitej Polskiej oraz ze środków Funduszu Promocji Owoców i Warzyw, stanowiących wraz z wkładem finansowym członków wkład własny KUPS.