Lubię dobre rady, ale tylko wtedy, kiedy są A) naprawdę dobre, B) naprawdę szczere, C) naprawdę potrzebne. Do tej pory jednak „dobre rady” jakie mnie uraczyły, pochodziły od osób, które nie są ani wzorem do naśladowania ani wyrocznią. Znasz takie osoby, wiem to. Pewnie masz teraz przed oczami tę, która najbardziej zalazła Ci za skórę niepotrzebnym uświadamianiem. I o ile osoba, o której teraz myślisz, prawdopodobnie różni się od tej, o której właśnie (czule) rozmyślam ja, tak dobre rady jakie usłyszałyśmy pewnie pokryją się w 90%. Sprawdźmy to :)
1.Ubierz cienko/grubo bo dziecko będzie chorowało
Nieważne, że jest 20 stopni a dziecku spływa pot z czoła i raczej się przeziębi od przegrzania na wietrze od dodatkowej warstwy ubrań (bo przecież czapka to tylko początek, zaraz po czapce będzie „skafanderek”). Ważne, żeby obkleić dziecko jak największą ilością ubrań, bo dziecko to inny odłam ludzkości i lepiej się czuje kiedy z niego paruje.
Z drugiej strony, podejdzie do Ciebie taka mądra głowa, co to hartuje dzieci w cienkich spodenkach na mrozie i pomimo, że sama ubrana w śniegowce i kożuch to jej dziecko musi się hartować. Bo przecież to takie modne. Bo nie można ubierać dziecka normalnie, po ludzku, tak jak siebie.
2. Dajesz/Nie dajesz dziecku słodyczy? Co z ciebie za matka!?
Kiedyś dzieci jadły chleb z cukrem i żyją. No pewnie! Bo do szczęścia dziecku jest niezbędny cukier. Bo jak powiesz, żeby nie faszerować Twojego własnego prywatnego dziecka słodyczami to jesteś eko-nazi od razu. Bo jak powiesz, że tylko okazjonalnie a akurat teraz, to nie jest Twoim zdaniem żadna okazja, to się na Ciebie obrażą. A już szczególnie nie potrafię zrozumieć jak można wciskać mojemu dziecku landrynki do gardła podczas gdy mówię, że ja mu takich rzeczy nie daję, że obawiam się, że może się zakrztusić, że nie lubi. To polubi! A jak się zakrztusi to się nauczy, że trzeba „cmukać”. No rozumiesz to? Ostatnio przerabiałam nawet pewną miłą panią z kolejki w kasie, która kupiła mojemu dziecku paczkę cukierków z likierem wiśniowym i wcisnęła mu odchodząc z zakupami nawet nie patrząc na mnie. Jakby mnie nie było. Jakby słyszała tylko prośby 3-latka o „tego cukielka”… Moje dziecko nie jadło słodyczy. Nawet nie wiedziało jak takie rzeczy nazywać. Piło wodę, jadło bananki. Ale przez te wszystkie „dobre wróżki”, wciskające słodycze starym komunistycznym zwyczajem, moje dziecko poznało co to znaczy przyjemność ze spożywania cukru. I teraz już nie ma przeproś. Lubi i się dopomina. O soczek zamiast wody, o drożdżówkę zamiast grahamki… i wcale mu się nie dziwię. Sama lubię. Miałam tylko nadzieję, że Mati pozna TEN ZGUBNY SMAK trochę później…
3. Za wcześnie/za późno na przedszkole!
W tym przypadku to już magia i tylko magia. 3 latek siedzący z mamą w domu to biedny, zacofany trzylatek, odcięty od społeczeństwa. 3 latek puszczany do przedszkola bo rodzice muszą pracować to biedny, niekochany trzylatek, odcięty od rodziców. I tak źle i tak niedobrze. Nie dogodzisz. Ile osób, tyle teorii, każda słuszna.
4. Dajesz/nie dajesz dziecku telefonu?!
Jak dajesz to pewnie z lenistwa bo nie chce Ci się zajmować własnym dzieckiem albo z pracoholizmu bo praca jest ważniejsza. Jak nie dajesz to jesteś antysystemowa, zacofana i taka „slowlife”, że zatrzymałaś się na etapie kółka i krzyżyka na piasku na plaży bo jeszcze papieru nie wymyślili. Wszystko co zrobisz, zrobisz źle. A osób, które zechcą Ci wytknąć tego co robisz źle będzie zdecydowanie więcej niż tych, które podchodzą do życia z luzem, spokojem i mądrością. Na szczęście są takie osoby, dzięki którym mój dzisiejszy wpis zakończę pozytywnie.
Nie ma co tracić czasu na słuchanie rad takich osób. Zazwyczaj są to osoby z radykalnymi poglądami oscylującymi zawsze gdzieś na granicach. Albo totalny luz i rozpasanie albo wojsko i terror w domu. Albo żywienie się energią słoneczną i szarańczą albo karta stałego klienta w McDonaldzie. Taka osoba niczego mądrego Cię nie nauczy. Stracisz tylko swój czas na próbach zrozumienia jej toku myślenia albo usilnie broniąc swoich racji. Po co? Nie trać życia. Poszukaj lepiej wokół siebie osób, które naprawdę mogą wnieść coś do Twojego życia.
Ciocię Dobrą Radę poznasz bardzo szybko. Jest taki test. Nazwałam go „testem porodu”. Jeśli powiesz takiej osobie, że bardzo, ale to bardzo chciałaś urodzić naturalnie/cesarskim cięciem, jej reakcja zdradzi jej prawdziwe oblicze :) Jeśli zaneguje COKOLWIEK wyłącz po prostu uszy. Nie drocz się, nie tłumacz swoich racji. Nie ma sensu. Daj się takiej osobie wygadać i żyj własnym życiem. Jeśli z zainteresowaniem wysłucha Twoich racji i w odpowiedzi wyłoży swoje, szanując Twój wybór, możesz z nią rozmawiać dalej :) Test zaliczony :)
Jest sporo Naprawdę Dobrych Rad. To właśnie dzięki rozmowom z normalnymi, wyluzowanymi mamami takimi jak ja, sama dowiedziałam się jak poprawnie przystawiać dziecko do piersi, jak je kąpać żeby się nie stresowało, jak walczyć z kolką i kiedy zacząć się stresować chodzeniem, mówieniem, siusianiem do nocnika. Jedną z tych mądrych rad było wyposażenie się w jeden produkt do wszystkiego, jeszcze przed narodzinami Matiego. Koleżanka (magister farmacji, żeby nie było, że szarlatan jakiś) :) poleciła mi maść Bepanthen Baby. Znasz ją? Kto jej nie zna :) Smarowałam nią podrażnione sutki podczas karmienia piersią (jest o tyle fajnie, że maść nie ma żadnych konserwantów dzięki czemu nie trzeba szorować piersi przed przystawieniem do niej dziecka. Używałam jej również profilaktycznie na odparzenia pieluszkowe.
To właśnie Bepanthen Baby jest sponsorem dzisiejszego wpisu. Uwielbiam współprace w takim stylu. Pełna dowolność doboru tematu wpisu, produkt, którego jakość jest niepodważalna i zna go właściwie każda mama. Oprócz tego, Bepanthen Baby przygotował dla Ciebie film a po filmie zabawi się w Mikołaja i rozda swoje produkty, piękne kocyki i nagrodę główną – wózek spacerowy Mac Laren! Szczegóły na końcu wpisu.
KONKURS !!!
Zasady konkursu standardowe :) Ja zadaję pytanie, Ty odpowiadasz w komentarzu pod tym wpisem (maks 5 zdań) i trzymasz mocno kciuki za wygraną :) Dzięki firmie Bayer – producentowi maści Bepanthen Baby, mam do rozdania naprawdę wartościowe nagrody!
1 miejsce – Maclaren Mark II Midnight Navy (http://maclaren.pl/352-wozek-spacerowy-maclaren-mark-ii-midnight-navy.html) wraz z zestawem maści Bepanthen Baby i przesłodkim kocykiem wyprodukowanym specjalnie dla marki.
2 miejsce – Zestaw maści Bepanthen Baby i taki sam kocyk, który otrzyma osoba z pierwszego miejsca.
PYTANIE KONKURSOWE:
Jakie są Twoje ulubione „Dobre Rady”?
Konkurs trwa do 23:59, 29 sierpnia 2016. Wyniki podam pod tym wpisem w ciągu 14 dni od zakończenia konkursu.
TRZYMAM KCIUKI!
(szczegółowy regulamin możesz przeczytać TUTAJ).
WYNIKI KONKURSU!!!
Tam da da da da da da daaaaaaaam :) And the winner iiiiiis:
Kasia
- Załóż czapkę, bo uszy zawieje.
- Nie noś, bo się przyzwyczai.
- Nie jedz malin, bo pestki do mleka przejdą.
- Daj coś do jedzenia a nie tylko mlekiem męczyć.
- A gdzie to dziecko ma buty?
II miejsce – Natalia
„To dziecko ciągle płacze-weź go na ręce trochę”… by chwile później usłyszeć: „nie możesz biec na każde jęknięcie i brać go od razu na ręce, bo potem nie poradzisz sobie z nim!”-moja mama- „Miszczyni Dobrych Rad” J
III miejsce – Dusia
„Zawiąż na rączce czerwoną wstążeczkę, bo ktoś ją zauroczy, zaczaruje i klątwę na nią rzuci i będzie płakać bez przerwy.” oraz „Chwyta wszystko lewą ręką? Przekładaj do prawej bo będzie głupia.” ??
Gratuluję Wam dziewczyny :) Podeślijcie mi swoje dane kontaktowe na kontakt@pixelsonfire.pl <3
Artykuł powstał we współpracy z firmą Bayer. L.PL.MKT.08.2016.4169
Mój Piotruś już ma wprawdzie 15 miesięcy, ale „ciocie dobra rada” ostatnio w sierpniu na spacerze spytały się mnie przy 19 stopniach „Gdzie to dziecko ma czapkę ? Gołe nogi jak tak chłodno?” Myślałam, że nie wytrzymam :) Ale powiedziałam, że czapkę ma ale w kartonie dla noworodków :) A gołe nogi po mamusi ma.
Sajo Nara „dobre rady” !
Moja dobra i jedyna rada, jakiej udzielam przyszłym mamom brzmi ” Nie słuchaj żadnych rad „. Rady z jakimi przyszło mi się zmierzyć na początku mojego macierzyństwa były często traumatyczne. Teraz czekam na drugie dziecko i na samą myśl, już robi mi się słabo. Mam nadzieję jednak, że dzięki doświadczeniu będzie mi to łatwiej znieść. A na pewno najbardziej ubodła mnie reakcja mojej bratowej na wybrane przeze mnie imię dla syna. ” Nie możesz mu tak dać na imię”. Oczywiście imię zostało takie, jakie sobie wybrałam. Ale niesmak pozostał. Do bratowej, nie do imienia syna ;-).
Nie nos na rękach bo się przyzwyczai /a jak nie weźmiesz od razu jak płacze to 'nieczuła matka”… Nie dawaj smoczka bo dziecko będzie miało wadę zgryzu/ to nie dajesz smoczka? Nie wiesz, że dziecko do roku życia ma ogromną potrzebę ssania… Ostatnia rada: Nie kupuj kremów na odparzenia – kartoflanka najlepsza :)
Dobra rada taka: jesteś zmęczona to połóż dzieci spać o 19.00 i będziesz miała czas dla siebie. W życiu chyba po obiedzie musiałabym szykować kąpiel dla dwojga , kolację, ubrania. O 19.00 tak leżąc sobie odpoczywać sprzątać pozmywac. a mały sam zaśnie szybko bez cyca jakby to było możliwe.
Wręcz uwielbiam rady mojego otoczenia dotyczące diety podczas karmienia piersią. Powinnaś jeść wszystko, bo się nabawisz niedoborow, ale nie jedz banana, bo pryskany, sparz tego pomidora, nie wolno ci tych przypraw, ogranicz nabiał, uważaj na paprykę/ogórka/jajko/cokolwiek, nie tykaj niczego poza tym gotowanym na parze, a najlepiej jedz tylko zupę, ale świeżą, nie odgrzewaną. Dziecko ma kolkę? – na pewno coś zjadłaś i mu zaszkodziło!
Świetne są też rady zupełnie sprzeczne – trzeba dziecko nosić i przytulać, ale nie noś, bo rozpieścisz, reaguj na każde jęknięcie, ale zostaw, żeby się wypłakało, nie dawaj smoczka, ale takie biedne, nie ma smoka, itd, itp. Każdy oczywiście święcie przekonany o własnej racji.
Polozysz dziecko o 19 a o 5 ci sie obudzi. I gdzie tu twn czas dla siebie jak bedziesz rano nie wyspana? Ja zawsze powtarzam ze dxiecko w niczym mi nie przeszkadza i jak nie chce spac to niech siedzi. Przynajmniej rano dluzej pospi a znim ja :-)
Zlota rada tesciowej kolezanki: „Masz zle mleko”, sama kupila mm, kazala podac, dziecko dostalo alergii, wymioty itp., wyladowalo w szpitalu. Wniosek: sluchac tylko siebie. Zas zlote rady wpuszczac jednym uchem a wypuszczac drugim.
Zlote rady ktore slyszlam setki razy i doprowadzają mnie do białej gorączki:
1. Musisz koniecznie ją dopajać, tak gorąco na pewno chce jej się pić!”(mała miała 4 miesiące i chwile wcześniej skończyła pić mleko z piersi)
2. Córka wychowywana bez smoczka z wlasnego wybory. „KONIECZNIE musisz ją nauczyć ssać smoka, dzieci TYLKO tak się potrafią uspokoić!”
3. „Wsadź dziecko do chodzika będziesz miała z głowy, z tymi bioderkami to przesadzają….)
Rady oczywiście wypowiadane przez kilka miesięcy przy każdym spotkaniu, bo „jestem uparta, krzywdze dziecko i utrudniam sobie życie”.
Pozdrawiam teściową i szwagierkę:)
Aaaaa i jeszcze moja ulubiona:
„Nie kładź dziecka na brzuchu, bo się męczy! Podłuż mu chociaż poduszkę pod brzuch żeby się tak nie wyginało!”
Mój synek ma 15 miesięcy, karmię go piersią co prawda już tylko na wieczór raz i tylko nad ranem raz, ale jestem obecnie w 27 tygodniu ciąży no i oczywiście dostaje mnóstwo „dobrych rad” typu: „nie dawaj mu już cyca , bo w ciąży nie masz mleka”, „Nie dawaj mu piersi, bo teraz w ciąży mleko masz nie takie bo hormony bo drugie dziecko bo niedobre już mleko..” Rady typu załóż mu czapkę bo jest wiaterek , ma zimne rączki to już pewnie zmarznie i będzie jutro chory, rączki do góry bo się zachlysnal itp wolę przemilczec. I tak najlepsza rada to taka która usłyszałam ostatnio:” jak urodzi się drugie dziecko to będziesz musiała mieć mnóstwo miłości żeby starczyło też dla pierwszego no albo tata niech się zajmuje tylko starszym a malutkim Ty” .
„Złotych rad” typu czapeczki, słodycze i inne skarpetki nasłuchałam się na prawde wiele, ale jedna, jedyna „rada” pozostanie mi w pamięci chyba do końca życia. Po przegranej walce o karmienie piersią (rzecz jasna oblanej odpowiednią ilością łez, trochę z bólu, resztą z bezsilności swojej i innych wspolodpowiedzialnych) przy rodzinnym stole jakoś tak zaczął się temat kolek pierworodnego. Na co WUJEK dobra rada zakrzyknął: „Trzeba było karmić piersią, to by nie płakał po nocach!”. Kurtyna.
Najlepsze dobre rady usłyszałam dotyczące karmienia piersią. Gdy urodziła się córka, od początku była karmiona piersią. Pierwszy komentarz – jak płacze a przystawione do piersi przestaje to na pewno jest głodne. Karm na żądanie. W wyniku karmienia na żądanie córka miała refluks, nie nadążała z trawieniem pochłanianego mleka. Wszystko to „kisło” w żołądku i piekło co powodowało oczywiście płacz i wzdęcia. A my myśleliśmy, że ma kolki. Druga osoba stwierdziła, że moje dziecko będzie pierwszym w historii, któremu pęknie żołądek z przejedzenia i choćby nie wiem co należy je karmić nie częściej niż co 2,5-3 h!
Sama doszłam do tego jak często należy karmić moje dziecko. Bywały momenty ( choćby skoki rozwojowe) kiedy karmiłam często. Po prostu widziałam, że córka jest głodna. Ale ogólnie nie karmiłam „na żądanie”, dzięki temu refluks i tzw. kolki minęły.
Każde dziecko jest inne i „dobre rady” w jednym przypadku mogą okazać się bezużyteczne a nawet szkodliwe w innym.
Pozdrawiam, mama dwójki mam nadzieję, że szczęśliwych dzieciaków.
Znam niestety tez taka Dobra Rade. Na dworze 27 stopni a kazala mi ubrac sweter bo przeziebie piersi i synek zachoruje albo ze mam zle mleko malo kaloryczne bo Maly ciagle przy piersi co wydawalo mi sie zrozumiale podczas upalow, zwyczajnie chcialo mu sie pic. Po czym po dwoch tygodniach stwierdzila ze jednak za szybko przybiera na wadze i trzeba Go przepajac woda, no i klasyk z czapeczka i budka zamknieta. Chyba mial wypocic te dodatkowe kg bo na dworze bylo niemilosiernie gorąco :-)
„Po co używacie gruszki do nosa? Zwińcie watę i włóżcie jej do nosa.”
„Jak mierzycie wodę do kąpieli? -Termometrem. -Przecież łokciem lepiej!”
„Nie noście jej tyle! Za dużo ją nosicie!” po chwili leżenia młoda lekko jękneła „Oo! Wziąć Cię? Nie chcesz już leżeć? Plecki zemdlały?”
Wrr… Ręce opadają.
Moje dziecko ma zespół Aspergera. W związku z tym do spokojnych, posłusznych dzieci nie należy i raz pewien miły pan widząc jego histerie kiedy nie chciałam kupić mu zabawki ( nie dlatego że zła ze mnie matka a dlatego że identyczną miał w domu) powiedział żebym „dała mu w dupe, bo takie zachowanie to są właśnie konsekwencje bezstresowego wychowania”.
Kiedy mój syn wstał na nóżki w 6 miesiącu życia usłyszałam, ze on jest jeszcze za mały na wstawanie i nie powinnam mu na to pozwalać? żebym jeszcze miała na to wpływ ???
1. Jak syn miał 5 lat i budził się w nocy i bal się ciemności” Idź z nim do psychologa to nie jest normalne”
2. Jak zaczynal kichać przy sezonie grzewczym w domu (suche powietrze) trzeba do lekarza, antybiotyk potrzebny, czekasz na zapalenie płuc?
Moją ulubioną jest podgrzewanie jedzenia :D jogurt, wędlina, ser… jak można jeść zimne rzeczy z lodówki, a najlepiej nie dawaj lodów, bo są za zimne :O i dziecko mi lodów nie chciało jeść, bo zimne :P
Moje najulubieńsze „dobre rady” to właśnie :
-nie zakładasz mu czapki? Przeciez juz jest zimno.[przypomne tylko od siebie , ze mamy sierpien..]
-rada od osoby, ktora pakuje w swoje dziecko slodycze kilogramami: dawaj mu zwykle kukurydziane chrupki, na smakowe jest jeszcze za maly (mlody 21 miesiecy..)
-nie denerwuj sie tak, przeciez on jest grzeczny co Ty chcesz od dziecka (a Filip od 7 rana histerie o bzdure i jedyne o czym marze to tylko zamkniecie sie w pokoju zeby osoba radząca mi sie uspokoic spróbowala go okiełznać) ..
Dodam jeszcze – nie dawaj mu samej wody do picia bo to od wody ma rozwolnienie! Daj mu jakas cherbatke, sok, napój..a dziecku po prostu wychodzą zęby i ma biegunke jak stąd do Warszawy..ale to napewno wina tej przegotowanej wody ;)
mój syn ma już 3.5roku, aktualnie spodziewamy się córki, także temat dobrych rad zaczynam od początku. Jestem na diecie bezmięsnej, rzekłabym, ze i beznabialowej. Wyniki mam wzorowe, a mimo to, ciagle wysluchuje ze mięso trzeba jeść! takze to moja pierwsza fejwryt rada. Druga, gotuje sie wr mnie kiedy słyszę matke noblistke, której dziecko je TYLKO frytki z mc, badz kfc albo rosół a, no i platki z mlekiem, ale kiedy wyciągam DANONKA, to aktywuje noblistke, wtedy ta poucza, ze danonki maja mase cukru i w ogóle są fuj. Wtedy mam mózg roz..walony :p
kolejna, klasyk. czapka, na nic sie zdaja tlumaczenia, że od glowy sir zaczyna, ze skoro ma wlosow więcej ode mnie, to smialo moze bez tej czapki wyjść do sklepu.. nie, czapka musi byc, po przejściu 100m moje dziecko ma głowę do wykrecania.
Hm, no i zlote rady, kiedy dziecko jest chore, zawsze to samo.
Ulubioną radą a raczej planowaniem życia jest „dlaczego oto moja corka nie ma rodzeństwa?! ” No Hallo! Jak ja wyrodna macocha z uśmiechem na ustach mogę świadomie skazywać ją na samotność na CAŁE ŻYCIE?! Przecież rodzeństwo z różnicą wieku już nie jest szczęśliwe. Zabierajmy się TERAZ za robienie gromadki tylko dlatego żeby nie wychodzić z pieluch, przecież to że ktoś może chce świadomie i spokojnie przejść przez macierzyństwo lub nie jest w stanie finansowo utrzymać kolejnego dziecka to nieodpowiedzialność. Serio?
Zawiesiło sie i dodało dwa razy. Prosze o usuniecie. Katarzyna Anastazja
Jestem mamą alergika(wziewny i pokarmowy) w związku z tym mamy mnóstwo” złotych rad” na temat odżywiania. Najgorsza Złota rada dla mnie i jak sie okazało pózniej stosowana na moim dziecku przez ciocie ze żłobka to podawanie dziecku mleka krowiego „bo dzięki temu organizm przestanie walczyć i zacznie tolerować” -skończyło sie szpitalem i wypisem ze żłobka
Ulubioną radą a raczej pogardą jest „dlaczego oto moja corka Antonina nie ma rodzeństwa?! ” No Hallo! Jak ja wyrodna macocha z uśmiechem na ustach mogę świadomie skazywać ją na samotność na CAŁE ŻYCIE?! Przecież rodzeństwo z różnicą wieku już nie jest szczęśliwe. Zabierajmy się TERAZ za robienie gromadki tylko dlatego żeby nie wychodzić z pieluch, przecież to że ktoś może chce świadomie i spokojnie przejść przez macierzyństwo lub nie jest w stanie finansowo utrzymać kolejnego dziecka to nieodpowiedzialność.
Moje ulubione „dobre rady” zaslyszalam będąc matka karmiaca tuż po porodzie. Moja mama praktykowala szkołę ” jedz co chcesz, w rozsądnej ilości nawet golonka dziecku nie zaszkodzi”, z kolei moja położna o równie radykalnych poglądach twierdziła, ze „zero nablialu, zero mięs ZA WYJĄTKIEM KURCZAKA GOTOWANEGO NA PARZE”. Doszło do tego, ze przychodząc do mnie na wizyte wyrzuciła mi nawet herbatniki mówiąc, ze funduje dziecku sam cukier i laktoze a to nie sa żarty i mam się zastanowić czy chce krzywdzic swoje dziecko. W efekcie moje dziecko musiało dostać butlę bo z cyckow lala mi się woda a mała nie przybierala na wadze.
Ile mam tyle opinii. Pozdrawiam ;)
Do szału doprowadza mnie „dobra rada” dotycząca tego, że dziecku nie wolno dotykać rzeczy będących: na meblach, w kuchni itp. To pytam grzecznie jak ma poznawać świat gdy wszystko jest mu zabronione?
Oraz moja kochana teściowa „dobra rada” mówiąca, że nic tak nie działa jak domowe sposoby typu mąka ziemniaczana na pupę, obgryzanie dziecku paznokci… oraz wiele wiele innych tego typu rzeczy.
Jasno i głośno mówię NIE takim „dobrym radom” :)
Od dłuższego czasu czytam Twojego bloga, lecz ostatnio zaczęłam też zaglądać na bloga buuba.pl.
I co zauważyłam? Wasze blogi są prawie identyczne, styl pisania, bardzo, ale to bardzo do siebie podobny. Wygląd bloga – tak samo. Tak jakby dwie dziewczyny, przepraszam – kobiety, rywalizowały ze sobą…. Wpisy typu „Matka Polka taka i taka…”, „5 sposobów na…”, „4 rzeczy, które…” są zarówno u Ciebie jak i na drugim blogu. Nie wiem, może to ja jestem jakaś zacofana i o to w tym wszystkim chodzi? Żeby jeden blog był naśladowany przez drugi i na odwrót…
Ale mimo wszystko czyta mi się Twojego bloga przyjemnie i chyba przestanę wschodzić na tego drugiego, żeby przestać się czepiać :) Pozdrawiam.
Ja mam zasadę, że słucham rad i przytakuję, a później robie selekcję i wybieram tylko to co według mnie ma sens. Dobre rady: standardowo ubierasz za cienko. Nigdy nie ubieram zbyt ciepło. Nie kupuj chusteczek nawilżanych, bo za moich czasów (teściowa) wystarczyła letnia przegotowana woda. Kup pieluchy tetrowe (znowu teściowa) , bo pampersy to samo zło. Słoiczków absolutnie nie kupuj, bo to chemia. Kleik dawać najlepiej po pierwszym miesiącu życia. Niech się na je. O Jezu ale się rozpisalam. A to nie wszystko ;) Pozdrawiam
Ulubione dobre rady? Ciężko będzie wybrać…
„Czemu dajesz mu do picia tylko wodę? To nie kaktus! Daj mu soczku, takiego naturalnego, zobacz jaki ja mu kupiłam: misio pysio vel zdzisio, marchew/jabłko/porzeczka/banan/sranan. No daj mu, co z ciebie za matka…?”
„Jedziecie nad morze? Weź Jasiowi kurtkę ciepłą i czapkę. I szalik koniecznie. I ubieraj mu tylko body, żadnych koszulek, żeby mu nereczek nie przewiało bo zobaczysz jaki będzie problem. No i niech nałapie jodu. Tylko do wody go nie puszczaj!”
„Do żłobka?! Zwariowałaś. Przecież on ma dopiero półtora roku! I na nocnik nie robi! Dzieci go zadeptają! On MUSI być z mamą! Jeszcze ze 3 lata chociaż!”
„Co on taki dzikus? Dzieci się boi… Idź z nim do Agnieszki, ona tez ma chłopca, w jego wieku a nie tylko mama i mama. Trzymasz go jak w puszczy z dala od ludzi, ja nie wiem, moje to jakieś odwazniejsze były…”
I mogłabym tak jeszcze dłuuuugo te najulubieńsze wykładać ale miało być w 5 zdaniach. Co to w ogóle za challenge, żeby tak w 5 zdaniach?! Przecież to nie jest możliwe! ??
Mam wiele takich, ale najlepszą jest to, bym karmiła dziecko mlekiem modyfikowanym, bo wtedy będę pewna, że się najada…
1. Wyśpij się na zapas, bo jak urodzi sie dziecko, to już nie pośpisz
2. Czytaj mu bajki i śpiewaj mu !(dziecko 2 miesiące)
3. Naucz go ssać smoczka, bez smoczka będzie mu ciężko w życiu.
4. Daj mu butlę, będzie lepiej spać.
Kocham wszystkie dobre rady, zwłaszcza te o które nie proszę, a najbardziej magiczną rzeczą jest to, że taki doradca nigdy nie pochwali tylko zawsze doradzi odwrotnie niż planowałam :-).
Daj jej rosolku(4miesiace dziecko), jak teraz jej nie przekujesz uszu to poznoej bedzie plakac, no i dtandard, ze dzieki cukrom z czekoladek, mozg sie lepiej rozwija.
Daj jej rosolku(4miesiace dziecko), jak teraz jej nie przekujesz uszu to poznoej bedzie plakac, no i standard, ze dzieki cukrom z czekoladek, mozg sie lepiej rozwija.
Hmm moje „ulubione” gadanie, w trakcie ciąży jak i po niej, to „phi potem będzie gorzej”! Może i to nie rady, ale takie gadanie niesamowicie działało mi na nerwy.” biedna, nie wysłałaś się bo wymiotowalas / bolały cię plecy? Poczekaj jak urodzisz to się dopiero nie wyspisz”. „cieszysz się że gaworzy? Poczekaj jak zacznie mówić! To wtedy zamieni się w mały dyktafon!” „poczekaj jak zacznie chodzić to zatesknisz za czasami kiedy leżał na macie”. „a poczekaj jak zacznie chodzić do przedszkola / szkoły, to Ci się zaczną zadania zebrania”. Generalnie słuchając tego miałam wrażenie że z każdym etapem ciąży a potem macierzyństwa jest tylko gorzej i gorzej, a chwila obecna to pikuś. I w ogóle to „po co Ci ta ciąża? Będziesz wymiotowac, spuchna Ci nogi, a na koniec będziesz rodzic 14h!” tiaa.
Zazwyczaj nie pisuje komentarzy, ale temat „dobra rada” jest prawie tak chodliwy jak „dobra zmiana”, wiec do dzieła. Wraz z mężem jesteśmy ludzmi lubiacymi podróże, wiec postanowilismy jechać na wakacje przez całą Polske ( nie dość, ze przez Polske to jeszcze naszym ukochanym samochodem, który był, delikatnie mówiąc, pelnoletni:), w dodatku warunki sanitarne puszczanskie. CIocia dobra rada byla całą zaistniałą sytuacją dość mocno zirytowana i nie omieszkala wypominac nam nieodpowiedzialnego zachowania, zawsze i przy wszystkich. P.s. rok pozniej „ciocia dobra rada” będąc w ciąży też wybrała się na wakacje jeszcze dalej niż przez pół Polski-uwielbiam ją i dobrą rade wypominam przy każdej imprezie, a co, niech wie!;)
Ulubione dobre rady hmmm….
Chyba sa to wszystkie rady w ktorych wszyscy wiedzą co jest lepsze dla moich blizniaczek i rosnacego w brzuszku Jasia.
Chyba jedna z najlepszych rad jest taka karm piersia ile wlezie a i używaj najlepiej pieluch tetrowych bo pampersy to zło!!!??
A i standard, czapka na glowie dziecka. Źle jak nie założysz i nie za dobrze jak założysz.
Moja super babcia: A dajesz jej już zupki?
Ja ( mama Julki teraz 6 mscy, w momencie rozmowy niecałe 4): niee.. jeszcze za mała jest, narazie tylko karmię mleczkiem
Moja super babcia: nie dajesz ? Ojej to już trzeba koniecznie, ona już się mleczkiem nie najadaaa!!! Ojej rozchoruje się i nie będzie przybierać na wadze!
Ja: ale pediatra mówił..
Moja super babcia: a co tam wie pediatra ! Ja swoim dawalam a wychowałam troje!
No cóż to nic ze ponad 50 lat temu.. Ale troje… ?
„Dobrych rad” słuchałam już przed porodem, ale jak już miałam Maniutke przy sobie to wtedy się zaczęło. „załóż czapkę bo uszka przewieje” przy +20 stopniach, „no ale gdzie skarpetki? Przecież jej jest zimno, zobacz jakie ma zimne stopki” ? ” ale jak to w domu w samych bodach w łóżeczku?! Kocyk daj i to szybko”. Teraz Maryśka ma prawie 3 lata jak Mati i słyszymy „włącz jej bajki będziesz mieć spokój”, „Oj jak zje czekoladke ( opakowanie Kinder Czekoladek) to nic się nie stanie” i nieważne ze niepozwalam, mówię głośno nie to i tak są takie „kochane ciocie dobre rady” które wiedzą lepiej, więcej i w ogóle są naj… Brr omijam takich ludzi… A co do tego testu niestety nie trafiłam jeszcze na taką która by mnie wysłuchała. „Ty nie wiesz co to poród, poszlas na łatwiznę” ale nikt nie zapyta z jakiego powodu i ile tr2alo to zanim mnie pokroili ..
Cioteczek dobrych rad jest pełno, nawet w pociągu miałam „przyjemność” taką spotkać.Jechałam z 3-letnim synkiem w przedziale przeznaczonym dla osób z dziećmi do lat 6-ciu i mieliśmy szczęście jechać również z innymi dziećmi, przynajmniej nie było nudno w ciągu 5-cio godzinnej podróży.W pewnym momencie z innego przedziału wparowuje „cioteczka dobra rada” i oznajmia dzieciom,że nie są same w przedziale i może wreszcie usiądą na miejscach.Na końcu języka miałam odpowiedź,aby pilnowała swojego przedziału i swojego miejsca, bo dzieci przy najmniej poza swój przedział się nie oddalają.Jednak dałam sobie spokój, bo jedna taka cioteczka na 4 podróże pociagiem w miesiącu to i tak dobry wynik :)
Urodziłam w lipcu zeszłego roku, w sierpniu temperatury wahaly się 30-36-38°, a ja wysluchiwalam, że czapki nie ma, bo uszy odkryte itp. Hmmmmm….. Teraz z kolei, że zakładam chustke a przecież słońca nie ma, wiatru itp… Syn przeszedł poważna chorobę uszu i teraz chce czy nie muszę uszy chronić, nawet jak nie ma przed czym… Eh… Ze wodę daje, a nie soczki, herbatki czy inne badziewia… Czasem daje, ale z wygody wolę wodę, bo nie kisnie jak postoi do drugiego dnia… Albo że w Tuli noszę, a dziecko tam się poci i ciśnie i wogole to mu niewygodnie… Albo że daje chrupki czy paluszki do pociumkania, albo że nie daje, albo że wózek zły, bo małe koła ma i tak teraz piszcza… Eh… Wymieniać tu mogę…
Jeszcze nie urodziłam, a już usłyszałam, że muszę, po prostu muszę, kupić łóżeczko turystyczne ( oprócz zwykłego), które wstawię do sypialni, bo na pewno mi się nie uda zrobić tak, żeby nasze dziecko spało u siebie;).
Najlepsze rady to się chyba od tesciowych dostaje ;-),”po porodzie: powinnas go w rożku 3 miesiące trzymać” mineły 4 miesiące bez rożka i słysze „dlaczego mu głowki nie podtrzymujesz.. bedzie mial krzywy kręgosłup on ma dopiero 4 miesiące. Po roku powinnac mu gotowac kasze manną na prawdziwym krowim mleku…. gdzie ja mam krowe znaleźc w dobie mleka w kartonie? Przy drugim dziecku darowala sobie uwag bo moje pierwsze dziecko nadal żyje i nie ma krzywego kręgosłupa. P.S. uzywalam tej samej masci na odparzenia.
Moje ulubione „dobre rady” to:
„ma już 6 miesięcy. Zacznij ja sądząc na nocnik. Ja syna odpieluchowalam jak miał 4 miesiące! Że robi kupę to po oczach widziałam o bach na nocnik” O_o wtf?!
„dziecko CODZIENNiE powinno jeść mięso bo nie urosnie” 2x wtf
(w ciąży) ” jak nie będziesz wychodziła codziennie na spacery to dziecko urodzi się niedotlenione” 3x wtf?!
(w ciąży) ” kopie bo na pewno głodne, zjedz coś!” :O
„po domu powinna chodzić w butach bo będzie miała platfusa”
Moja Teściowa to skarbnica „dobrych rad” ;>
„Zawiąż na rączce czerwoną wstążeczkę, bo ktoś ją zauroczy, zaczaruje i klątwę na nią rzuci i będzie płakać bez przerwy.” oraz „Chwyta wszystko lewą ręką? Przekładaj do prawej bo będzie głupia.” ???
Najlepszą Ciocią Dobrą Radą jest moja szwagierka. Mieszka w Anglii i myśli, że wszystko wie najlepiej, bo taka światowa. Jak urodziłam pierwszą córkę to mówiła, że mleko matki jest bezwartosciowe i bez witamin, najlepsze jest mm. Córka miała 1,5 roku- jeszcze ma smoczka? Na pewno bedziecie z nią do dentysty chodzić. I wiele wiele innych. Jeśli chodzi o nie swoje dzieci to każdy jest najmądrzejszy ?
Mój synek jest alergikiem . Nie podaję mu słodyczy ani cytrusów. Wiem że źle na niego działają, dziecko jest nerwowe drapie się i ma wysypkę. Moja ulubiona rada to „czemu mu żałujesz, sama się objada czekoladą i mandarynkami a dzieciakowi żałuje, daj mu kilka razy to i alergia minie…” . Kolejna cud rada ” zdejmij go z tego roweru (biegowego) , krzywdę mu robisz lepiej niech pedaluje „. Rad wiele tak jak wiele cioc których rady są najcenniejsze. Grunt to własny rozum i rozsądek :) bepanthen uwielbiam ! Już jest na liście zakupów dla drugiego bobasa, który będzie z nami w marcu :)
Oj tak, dobre rady… :) moje ulubione to: „Daj jej do picia jakiś soczek, herbatkę a nie tylko woda i woda.” Oraz: „Ma 6 miesięcy i nie siedzi?” No nie siedzi jeszcze. „To posadź i obkładaj poduszkami. No bo jak ma się nauczyć siedzieć jak nie będziesz jej sadzać?” ;)
Nie udało mi się niestety karmić piersią mimo kilku tygodni walki o pokarm, więc oczywiście znalazły się ciocie „dobra rada” twierdzące, że to przez to bo nie piję mleka, bo się spinam za bardzo… ale na łopatki rozłożył mnie tekst mojej babci: „bo ty jesz te kurczaki!!!!”. No tak, bo to te kurczaki są winne wszystkiemu ?
Drugie dziecko i „nowe rady”. Mała ma 5,5 mca 8 kg wagi- a ja matka terrorystka daje tylko pierś a w upały chciałam normalnie dziecko odwodnic, bo jej nawet wody nie dałam:) przecież mleko z piersi to jakby ciągle zupę jadła, więc jak się ma napić :D A noszenie w chuscie to juz perwersja, bo krępuje dziecko i zamiast się rozwijac ruchowo to pewnie nawet oddychać jej ciężko :)))
Aaaa i jak nauczę w tej chuscie to nauczę cały czas na rękach i dopiero będę miała problem!
Moja ulubiona „dobrą radę” usłyszałam u teściowej na imieninach, od ciotki, którą widuję mniej więcej 2 razy w roku. Syn miał wtedy 7 miesięcy. „Karmisz jeszcze piersią?! Lepiej już skończ, bo się przyzwyczai. Biszkopta mu daj!”
Wczoraj dostałam rade- załóż jej rajstopki pod getry, jest wieczór i Już chłodniej jest… (20 stopni). Oczywiście jestem straszną matką, bo oddaję dziecko do żłobka ? Juz nie slucham nawet, co powinien, a czego nie jeść mój mały terrorysta… Ale najlepsza jest – nie huśtaj mocno jej w tej huśtawce (12 miesięczne dziwcko), bo dostanie mikrouszkodzeń w mózgu i może z tego być autyzm… szlag….
Hmm jeszcze co prawda mój synek się nie urodził, ale już znalazło się parę „dobrych rad” np. „Imię Kajetan? Chcesz, żeby dziecko wołali Kajtek bez majtek? Proste imiona są najlepsze! ”
„Nie chcesz karmić piersią ? ! Dziecko nie karmione piersią nie będzie tak duże i odporne jak karmione! ” ?
„Nie myślisz o ślubie? Jak to tak nie ślubne dziecko?”
„Najlepiej jak dziecko będzie spało na początku z tobą, żeby czuło twoje ciepło! ”
A więc tak…
1. owszem imię Kajetan a jak komuś nie pasuje to sorry, ale to moje dziecko i dam mu imię takie jak mnie się podoba !
2. Ani ja ani mój brat nie byliśmy karmienii piersią i wagę zawsze mieliśmy odpowiednią, a chorowalismy bardzo zadko.
3. Na ślub zdecyduje się jak będę czuła taka potrzebę, nie ślubne dziecko w niczym nie jest gorsze od ślubnego.
4. Moje dziecko po to ma swoje łóżeczko żeby w nim spać, a ja śpię z narzeczonym!
No cóż niektóre rady są bardzo, ale to bardzo frustrujace, choć napewno są w „dobrej wierze ” ? haha.
Pozdrawiam ?
-Czemu nie karmisz już piersią??? Pokarm matki jest najlepszy dla dziecka…będzie odporne zdrowe i silne..nie będzie miało zatwardzen i kolek i refluksów
-Za długo karmisz piersią…teraz twój pokarm jest już bezwartosciowy, dziecko musi jeść to co Wy bo później nic nie będzie chciało jeść…Ileż Ja sie nasluchalam…
Ehh moje ulubione dobre rady?:) Jestem w drugiej ciąży więc dobre rady slysze na kazdym kroku. Najepsza jest ta, ze z jednym dzieckiem to byl luz i same wakacje ale za to juz z drugim? Nawet nie bede miala czasu na siku a gdzie pranie, sprzatanie…. I napewno zaniedbam mojego pierworodnego bo to tak jest przy drugim. A i jeszcze dotyczace tego pierworodnego:) moj syn jest zywym dzieckiem, nawet wyladowalismy u psychologa bo jego bunt i ciagla potrzeba ruchu spowodowala, iz Panie w przedszkolu stwierdzily ze napewno ma adhd. I tutaj fala kolejnych dobrych rad. Jak to go rozpuscilam, ze za szybko wrocilam do pracy, jego opiekunka byla nieodpowiednia, a diete tez ma zla. I tak wkolko. Przestalam sie przejmowac jakies pol roku temu kiedy trafilam do swietnej Pani psycholog i wyjasnila mi ze nie jestem wcale zla i wyrodna matka a moje dziecko jest calkiem normalne jak na zbuntowanego trzy latka z ktorym czasem nie moge sobie poradzic:) i zaczelam czytac ten blog i pare innych z ktorych dowiedzialam sie ze nie jestem sama nieidealna matka ktora w ciazy dalej robi zakupy i jezdzi z dzieckiem na rowerze przy czym czasem na obiad ugotuje gotowe pierogi:)
Jest ich tyle że przestałam już zbytnio ich brac do siebie. Jednym uchem wchodzą drugim wychodzą. Tak wiec te najlepsze to:
1. „To już czas na drugie! Chcesz zrobić dziecku krzywdę robiąc z niego jedynka?! ” tak bardzo chce skrzywdzić moje dziecko;)
2. Moj Miki ma bardzo ograniczony jadłospis, jak cos mu nie pasuje a na prawde jest tego wiele to pluje i za chiny nie zje a wiec dobre babcie …
” juz w takim wieku dziecko powinno jest normalne obiady! Sloiczki?! To najgorsze świństwo!” czyli truje dziecko
3. Miki zasypia sam w pokoju bez mojej pomocy: ” zostawiasz go samego w zamkniętym pokoju? Co z ciebie za matka…zero czułości”.
4. Co prawda bylo to jakies dwa mies po porodzie ale zapadlo w pamięć „jest na samej piersi? Nie przepajasz go? Na pewno chce mu sie pic! Daj mu wody z glukoza.” omg…
5. No i ostatnie to juz chyba standard właśnie z tym ubieraniem…tocze piane z ust jak to słyszę…”załóż mu czapeczke bo ma malutkie uszki i będą go bolały”
;)
Jezu z tym zasypianiem to już mnie przeklęły babcie i prababcie, że jestem nieczuła i nie nadaje się na matkę bo syn sam zasypia w łózku…??
Rada „kolejkowa” dla mnie (młodej mamy z ok. 4 miesięcznym Ignacym). Ignacy w kolejce w sklepie, z braku laku zaczął bawić się swoim palcem – oglądał go, cmokał, wsadzał do buzi. Na co starsza pani: „Niech on tak nie ssie tego palca! Wie Pani mojej koleżnaki córki syn jak tak robił, to mu się palec zmniejszył i jednego ma takiego chudego!”
;)
Wprawdzie mój bobas na świecie pojawi się w styczniu, już zdążyłam się nasłuchać „mądrości” takich jak to, abyśmy broń Boże nie kupowali dziecku niczego zanim się nie urodzi, żeby nie zapeszać, żebym pod żadnym pozorem nie jadła owoców sprowadzanych zza graniczy (bez racjonalnego wytłumaczenia dlaczego) i mój faworyt, czyli to, abym naszego kota najlepiej oddała komuś innemu, bo od samego przebywania z nim pod jednym dachem zarażę się toksoplazmozą – argument, że byłam badana pod kątem przeciwciał, a posiadanie futrzaka konsultowałam z lekarzem prowadzącym ciążę, który nie widział żadnych przeciwwskazań nie działa. Powoli uczę się puszczania coraz to nowych „smaczków” koło uszu i zaczynam kompletować wyprawkę :)
Mój syn nie jest fanem jedzenia , ogólnie ciężko go namówić do jedzenia- „daj mu słodycze bo jak nie chce jeść to chociaż czekoladę na obiad”.Ręce opadają
Pierwsza rada: Tłumaczyłam komuś, że ostatnio Franio nie chce nic jeść, po za mlekiem które wypija litrami. Usłyszałam tekst: „Czego się przejmujesz przecież dobrze wygląda” po czym kontunuowałam swoje niepokoje, że spadnie mu odproność, że brak witamin etc., usłyszałam tylko:” Inne dzieci chorują cały czas a Twój Franek ma 20 miesięcy więc kiedyś musi zacząć”. No i tak się skończyła przemiła konwersacja.
Inna znajoma stwierdziła, że ona jak jej dzieci nie chciały jeść do dawała słodycze, żeby co kolowiek jadły bo jak można nic nie jeść. Więc tutaj nawet nie mam jak wypośrodkować w skarjności w skarjność :)
Druga Rada: Sytuacja miała miejsce kiedy Franek był jeszcze niemowlakiem, goście którzy byli u nas byli świadkami kiedy czytaliśmy maluchowi bajkę (czytamy już od poczęcia) tekst z jednej z „doświadczonych mam”: „Po co ty mu czytasz teraz bajki on nic z tego nie rozumie, bajki to się czyta 3 latkom” Zostawiłam to bez komentarza :)
Trzecia Rada: Słynna czapeczka i kurtka kiedy jest poniżej 20 stopni. Obca starsza Pani zaczepiła mnie na placu zabaw, że jestem nie odpowiedzialną matką i jak mogę tak wychładzać dziecko, powinna to zgłosić do opieki społecznej. Grzecznie odpowiedziałam, że ma spojrzeć jak ona jest ubrana (krótki rękaw i bez czapki) i jeśli ona ubierze kurtkę i czapkę w słoneczny dzień to się zastanowie nad cieplejszym ubraniem dla mojego dziecka. Oburzenie bezcenne :)
Czwarta Rada: Też Franio był niemowlakiem i miał kolki: „Powinnaś dawać wodę z cukrem albo glukozą wtedy się uspokoi” nigdy się nie odważyłam na ten eksperyment.
Piąta Rada: „Jak to Twoje dziecko nie lubi słodyczy? Poprostu terroryzowałaś go zdrowym jedzeniem do ukończenia roku to teraz masz” Mam satysfakcje, że Franio mówi „be” na łakocie.
Ja swojego synka karmiłam ponad dwa lata, i co to ja się nasłuchałam, ze woda w cyckach, ze niewartościowy pokarm, że uzależniam dziecko od siebie, że jest to wręcz zboczone, obrzydliwe itp. Przywykłam z czasem i ignorowałam tego typu komentarze. A wystarczyło tylko jedno zdanie. Na pytanie : KARMISZ JESZCZE? Odpowiadałam: NIE, GŁODZĘ!!! Następował KONIEC DOBRYCH RAD a mina pytającego bezcenna
Moja młodsza córka skończyła w czerwcu 1,5 roku. Nadal pije mleczko z butelki. Ale jak to? Ugotuj jej zupę! Kotleta nie je? Nie chce Ci się gotować! Jak tak możesz? A no mogę! I nie chce mi się tłumaczyć, że po prostu słucham dziecka. Gosia jeśli chce zjeść kanapke czy zupę to mi to powie, oczywiście po swojemu. A gdy chce mleko to nie wciskam jej ziemniaków na siłę. :)
„najcenniejsza” dobra rada: NAŁÓŻ CZAPKĘ BO USZY PRZEWIEJE Najczęściej słyszana oczywiście…. i nie ma szans, aby wytłumaczyć, że choroby uszu nie powstają od wiatru…. :-)))
Mój synek jest szczupły, taki jest po rodzicach. Jest też niejadkiem. Wyznaję zasadę – nie zmuszać. Najlepsza rada jaką usłyszałam od bliskiej mi osoby „daj mu baleronik na chlebek. Troszkę smalczyku”, „gotuj tłuste zupy”. Często do młodego ślą teksty pt. ” Babcia jakby ci gotowala, to byś do mamusi nie chciał wracać”.. Taaa :)
Swego czasu babcia poszła zapytać lekarza, co ma zrobić z moim niejadkiem. Lekarz jej wybił z głowy te pomysły- troszkę się uspokoiła.
Kiedyś usłyszałam, żeby nie nosić miesięcznego Synka, bo od tego bolą go kości…. Taki maluch musi leżeć dużo na płasko, wtedy wszystko będzie miał prosciutkie….
Do dziś mnie to bawi, pozdrawiam ;-)
Oj, dużo takich słyszałam, aż się uspokoiłam na tyle, że teraz mam włączone filtry. Ale moim hitem są dwie mojej „teściowej”: ale dlaczego wy jej nic nie słodzicie? Ona ma cukrzycę?(o mojej wtedy niespełna rocznej córce). A druga: jak mój syn zrobił kupę w majtki to musiał wszystko sam prac. Gdyby tak musiała wyprać, to by się nauczyła (taż sama córka miała 2 i pół roku i dopiero zaczynała przygodę z nocnikiem). Poza tym raz mocno się zirytowałam, kiedy pani w tramwaju zaczęła komentować, że moim córkom jest strasznie niewygodnie i uduszą się w tym wózku (jechały w jednej gondoli, były przytulne i się do siebie uśmiechały – 16 m-cy różnicy).
Ciotki się zebrały dwie i dopadły kiedyś mnie,
„Dobre rady” mi dać chciały, bo mój syn był jeszcze mały.
Że jak płacze mam zostawić, niech się uczy jak szloch zdławić.
Że gdy tulić by się chciał, nie przytulać! (lepiej by się ciągle bał) ?
Nie rozczulać się gdy upadnie, bo mu „męskość” nazbyt spadnie.
A najlepsza była taka, bym uczyła jak chłopaka, że ta mama niepotrzebna, że to taty twarda ręka, będzie tutaj dobrym tropem i dogada się chłop z chłopem!
Moje faworytki „dobre rady” . A że jestem w kolejnej ciąży już zaczynam słyszeć kolejne perełki! Ale to już na inny wpis pani Malwinko ? pozdrawiam ?
Najbardziej uwielbiam teksty: ” Ja na Twoim miejscu zrobiła bym …” :)Gdy moja Hania miała 10 miesięcy moja zacna Teściowa na rodzonnej imprezie stwierdziła, że jestem ZŁĄ MATKĄ bo pozwalam córeczce jeść rączkami -„zabierz jej to z rąk! dziecko w jej wieku powinno jeść sztućcami”. „Nie noś jej w tym dziadostwie (nosidło Tula) bo będzie mieć nogi krzywe”. „Nie karm piersią bo to ohydne i jesteś przez to nieatrakcyjna dla męża”
Poprawka za błąd -zrobiłabym!
1 Syn do roczku nie miał ząbków „dobra koleżanka” poradziła mi aby zrobić dziecku RTG ponieważ to jest bardzo podejrzane bo może Synek ZALĄŻKÓW ZĄBKÓW jak to usłyszałam to się rozplakałam ona myślała że ze strachu a ja zwyczajnie ze śmiechu na co jej powiedziałam że większej głupoty to nigdzie nie słyszałam
2,Mnie dobra rada starszej kobiety doprowadziła do szału w momencie kiedy mój teraz roczny synek spał w wózku osłonięty moskitiera a Pani z krzykiem do mnie biegnie „ratunku , ratunku na pomoc ona chce udusić dziecko ! Ludzie na mnie patrzą, ja czerwona cała a Kobieta zrywa moskitier i mówi tak ” dobrze Ci radzę uważaj bo to o krok od tragedii było ”
Pozdrowienia dla wszystkich DOBRYCH BABEK DOBRA RADA
Synek ZALĄŻKÓW ZĄBKÓW nie ma miało być a coś mi sie zjadło *
Czapka, czapka, czapka !!!! Aaaa !! Moja „ulubiona” rada – proszę Cię o rozsądek, ubieraj Natalce czapkę, a nie opaskę, co jej po opasce….. :D. Ech…a ja tak uwielbiam male, słodkie dziewczynki w opaskach ?.
Uslyszalam juz wiele ,, dobrych rad,, od znajomych i calkiem obcych ludzi najczesciej o czapeczce skarpetkach soczkach slodyczach nocniku i mozna tak wyliczac jeszcze dlugo… jak autorka wpisu oraz kazda z Was spotkalam sie z bardzo spzecznymi racjami. Ale to co dzis uslyszalam na spacerze bardziej mnie rozbawilo niz zezloscilo. Pani w srednim wieku cos do mnie wola i pokazuje na swoje okulary przeciwsloneczne z grzecznosci podeszlam zeby wysluchac bo myslalam ze moze cos zgubila lub cos podobnego. Ale nie… Pani z powaga powiedziala ze musze zakladac mojej (15miesiecznej) coreczce okulary i tu Was pewnie zadziwie bo nie tyle co ochrona przed sloncem ale od much bo moga jej wleciec do oczu i straci wzrok lub sobie uszkodzi… Zeby sie nie denerwowac i nie wdac w niepotrzebna dyskusje usmiechnelam sie troche ze zdziwieniem i powiedzialam ze jak wleci mucha to wyciagne…
ostatnio moja 18-sto miesięczną córką chodziła na boso po dworze (prawie 30 stopni) na co moja babcia, żebym założył jej lekkie buty bo te trampki zdjęła i na boso chodzi i jak to tak, chora bedzie. odpowiedziałam grzecznie, że ona nie chciała tych butów lekkich tylko trampki. a teraz moze troche pochodzic na boso po trawie. Na co moja kochana babcia „tak, rób tak dalej, pozwalaj jej na wszystko.. teraz już wybiera sobie buty to co będzie za rok.. na głowę wam wejdzie” .. wyszłam na dwór… na boso :) Młoda ma już swoje zdanie i wie czego chce:P Nam dorosłym też nie każde buty się podobają i nie każde w dany dzień lubimy wkładać. . a buty Mania lubi zmieniać jak mamusia :P
Moje ulubione to
• ” on musi spać przy włączonym telewizorze, nie będzie się budził na każdy hałas”
• ” nie musisz mu myć zębów, jest za mały”
• ” już mu zmieniasz pieluche? Przecież nasikal dopiero dwa razy ( podczas gdy pampers „pęka w szwach”)
Urodziłam synka 24 lipca, po wyjściu ze szpitala po kilku dniach wyszliśmy na pierwszy spacer w sierpniu!!!!!
Rodzina dowiadujac się o fakcie zasypala mnie hejtem typu „nie za wcześnie!!?? ?”, „ubierz go ciepło i pamiętaj o czapce żeby mu uszu nie przewialo, przecież to tragedia jak dziecko wtedy cierpi „. Dodam że temp. Była około 30st…
Kolejna… Synek ma obecnie 2 latka: ” dlaczego mu nie dajesz słodyczy! Przecież zabierasz mu dzieciństwo” ustalone jest ze synek je słodycze tylko w niedziele i to też z umiarem ponieważ zjadłby tyle ile widzi..
Multum „dobrych rad” słyszałam w czasie ciąży, na topie było: „nie przechodź pod sznurkiem od prania bo dziecko owinie się pępowiną”. Jednak najbardziej przerażającą poradą było ogolenie dziecka NA ŁYSO!!! (po tym zabiegu bobas miał chwalić się bujną czupryną). No. 2 to wkładanie końcówki termometru do pupki malca przy zatwardzeniu :/ Długo można wymieniać.
Odnośnie wciskania dziecku słodyczy – najbardziej irytuje mnie teściowa. Ostatnio stwierdziła, że co za różnica czy dzieciak nawpycha się ciastek grubo okraszonych cukrem czy naleśnika – przecież jedno i drugie jest z mąki… zaś argumenty o nieodpowiedniej porze na deser czy o dodatku bananów, mąki pełnoziarnistej, płatków owsianych odbijają się tylko echem.
Wrrr… i jak takie dyplomatyczne rozmowy mają odbywać się bez ofiar? :D
Moja ulubiona rada: „śpij jak dziecko śpi”
Moja ulubiona odpowiedz: „i gotuj jak dziecko gotuje, sprzataj jak sprzata, pierz jak pierze, jedz jak je itdeee itepeeee…”
Bepanthen ❤️ Jedyny kosmetyk jakiego uzywamy. Ratuje i Maluszka i mame z kazdej opresji ?
Dziekuje Bepanthen!!!
Hmmm…”Puść swojego Jaśka rok szybciej do szkoły (jako szesciolatka).Pòjdzie wtedy z moim Mateuszkiem do jednej klasy.Będzie miał kolegę i będzie IM raźniej” :/ :/ Nadmienie,że Mateusz szedł jako siedmiolatek.
1. „Jeszcze karmisz piersią?!” (dzieć 5 miesięcy)
2. „Smoczek mu daj” (gdy zajmuje się swoimi palcami i drapie swędzące dziąsełka, a tak poza tym to smoczka nie używa)
3. „Na pewno jest głodny!” (nie ważne, że jadł 15 minut temu)
Ooo tak temat rzeka, córcia 6 ms – alergik atopik na wszystko co krowie i jajeczne:) karmiona tylko cycem:
1. „Alergia? Jaka tam alergia!! To wymysły jakieś, dałabyś butle mleka tłustego na noc to by wszystko minęło i w nocy byś sobie pospała”
2. ” Co to tam brzeczy jej w łóżeczku? Szumiś? Co za Szumiś, toż to szarlataństwo jakies, to promieniuje! Dziecko przez Ciebie ogłuchnie… lepiej byś jej pośpiewała” taaa i będzie świeciło w nocy
3. ” Słoiczki dajesz? To z lenistwa, nie chce Ci sie dziecku zupy ugotować”. Tłymacze na spokojnie, że atopikom rozszerza sie diete od 6 ms i najlepiej zdaniem lekarki na poczatek słoiczki bo przebadane itp. „Dalej słuchaj lekarzy to dziecku krzywde zrobisz. Oni współpracuja z tymi od Gerbera i dlatego polecaja to świństwo, lepiej byś dziecku normalnej zupy na kurczaczku zrobiła….”
I jeszcze o hitowej radzie zapomnialam napisać:)
4. „Boże Monika taka chuda jestes i karmisz jeszcze!!! Pewnie sama woda Ci z tych cyckow leci. Dalabys mm to te wszystkie „atopowce”(!!!) by córce przeszły”
A moja 'ciocia dobra rada’ to: ty musisz ją z kimś zostawiać, bo dziecko nie może być AŻ TAK przywiązane do matki. Tadam moja córa ma 10 miesięcy, pewnie powinna być przywiązana do stołu żeby nie uciekła. Było ich dużo dużo więcej ale ta drażni mnie najbardziej.
Pozdrawiamy matka uwiązana.
Moja ponad 70 lat ciotka, która przyjechała do nas ze Śląska nad morze na wakacje, gdy zobaczyła moją córkę 3 miesięczną w lipcu (25 st) ubrana w body i opaskę: „Owiń ją kocykiem! Małe dziecko jest jak kurczak i potrzebuje ciepła jak pod kwoką!” :-D jak to dobrze, że ten mój kochany kurczak już śpi, a matka kwoka może odpocząć i poczytać bloga :-)
Moja ulubiona to ta, którą usłyszałam kiedy synek nie miał jeszcze roku i TYLKO wstawał przy meblach, ale – uwaga- nie chodził. Omg, to takie nienormalne w tym wieku przecież. I tu następuje rada/wyrok stulecia od SameWiecieKogo- Dziecko nie chodzi, bo nie ma bucików vel kapci! O ja, wyrodna i skapa matka celowo upośledzałam rozwój swojego dziecka pozwalając mu na poruszanie się po domu na bosaka .
Za cienko ubrani, za grubo ubrani. A gdzie czapka, czemu nie ma czapki. Po co im te skarpetki?? Dlaczego nie mają skarpetek?? itd, itp;);) a jakiś czas temu usłyszałam od teściowej że może byśmy się zamienili pokojami z dziećmi bo mamy większy!! Dzieci mają pokój 4 metry na 4.5!!!;) ale cóż. No cóż ale mam wrażenie ze niektórzy znają moje dzieci lepiej ode mnie;)
Magdalena
Moja ulubiona od cioci dobrej rady: „nie wolno dziecka karmić w pozycji leżącej z butli bo będzie mialo zgage” ? i o ile to pierwsze może i racja (podobno powinno być półleżąco)ale moja mała zje tylko leżąc na swojej ulubionej podusi wiec skoro tak jej się podoba i nic nie dolega to ważne ze w ogóle je ☺ to o zgadze u niemowlaka w życiu nie slyszalam ? (myslalam początkowo ze chodzilo o refluks ale „dzieci tez maja zgage jak wszyscy nie wiedzialas” ?
1. Załóż czapkę, bo uszy zawieje.
2. Nie noś, bo się przyzwyczai.
3. Nie jedz malin, bo pestki do mleka przejdą.
4. Daj coś do jedzenia a nie tylko mlekiem męczyć.
5. A gdzie to dziecko ma buty?
Ja idac na spacer z moim malym (mial wtedy 6 msc i byl w gondoli) przy pieknej,slonecznej,orzezwiajacej zimowej pogodzie (moze bylo z -8 max -10) uslyszalam ze mam uciekac do domu bo dziecko zamroze,ze ponizej 0 sie z dzieckiem nie wychodzi!
Pierwsza super rada, którą słyszę WSZĘDZIEEEE od KAŻDEGOOO (noo.. prawie :D) ,,musisz zajść teraz w ciążę, dziecko musi mieć rodzeństwo” aaa takiego wała :D jak ponosicie za mnie 9 miesięcy, urodzicie (przecież to taka wspaniała chwila) będziecie wstawać dwieście razy w nocy a ja będę spać i śnić o kucykach to chętnie! :D Jedynaki są zacofani – to jedyny argument moich doradców. Druga super rada ,,załóż jej sweterek bo wieje, zmień bluzkę bo ma 3mm mokrego rękawa, bo się ubrudziła itd.. itd..” nosz kur.. chyba bym musiała zmieniać kreacje mojej córce 968 razy dziennie i proszek przywozić tirem :D Trzecia super rada – nie pozwalaj jej brać tego do buzi! tego.. i tego… i tamtego… Jasne! Przecież nie mam żadnych obowiązków, mam czas chodzić za 2 letnim dzieckiem 24h na dobę i wyjmować jej z ust każdą zabawkę, na Boga! Przecież one nie są ubrudzone w piachu, błocie ani niespodziance z pampersa…:) Ostatnia fantastyczna rada…Uwagaaaaaaaa…,,Ogól ją na łyso maszynką, będzie miała super ekstra świetne piękne błyszczące aksamitne i w ogóle najlepsze na świecie włosy :D Na Pazdana?! Moją córkę?! No chyba nie! :D
Corka ma 11 miesiecy a ja w sumie od samego poczatku ciagle slysze „Karmisz jeszcze piersia?” „Ale chyba normalne jedzenie juz je?” „Pewnie malo tego mleka tam masz.” „Budzi sie w nocy? Musisz jej dawac wiecej jesc!” „Nie karm jej piersią bo…” co osoba to przerozne koncowki..
aa ostatnio zabila mnie pewna pani z ktora zegnalysmy sie by przyszykowac obiad dla meza wracajacego z pracy..”Obiadek idziecie szykowac o 16.30? Ale coreczka juz chyba jadla??” No i standardowe spojrzenia z pogarda idealnych inaczej babc, cioc itp. ;) Nieidealne mamy góra! ;)
Corka ma 11 miesiecy a ja w sumie od samego poczatku ciagle slysze „Karmisz jeszcze piersia?” „Ale chyba normalne jedzenie juz je?” „Pewnie malo tego mleka tam masz.” „Budzi sie w nocy? Musisz jej dawac wiecej jesc!” „Nie karm jej piersią bo…” co osoba to przerozne koncowki..
aa ostatnio zabila mnie pewna pani z ktora zegnalysmy sie by przyszykowac obiad dla meza wracajacego z pracy..”Obiadek idziecie szykowac o 16.30? Ale coreczka juz chyba jadla??” No i standardowe spojrzenia z pogarda idealnych inaczej babc, cioc itp. ;) Nieidealne mamy góra! ;) sama najlepiej wiem co dla mojego dziecka jest najlepsze!
Moje dobre rady dotyczą bajek- w telewizji, na tablecie w telefonie. To nie puszczasz jej bajek? A moja Ania/Stasia/Zosia też ma roczek i tak ładnie ogląda! Całą bajkę obejrzy! A pewnie gdybym puszczała dziecku bajki byłoby – taka mała i przed telewizorem, już wzrok psuje? ;)
Jeszcze jedna zlota mysl mam od innej Pani- nie przykrywaj dziecka w gondoli siateczka przeciw komara jak idziesz na spacer bo przeciez ludzie nie moga Malego zobaczyc! O zgrozo no rynce opadajo?
Chyba najlepszą „Dobrą radą” dla mnie jest powielanie z pokoleń tego samego tekstu „Nie przyzwyczajaj dziecka do spania z Wami” i to nawet przez młode matki, powtarzające z wytrzeszczonymi oczami pukające się w głowę.., ilekroć ktoś pyta czy mały śpi sam, odpowiadam nie z cycem :) Moje dziecko gdy zasypia przy mnie, bez problemu odkladam go do lozeczka, (spi tyle samo co z nami) z tym, że jest okropnie smutno i pusto bez niego, i to nie on się przyzwyczaił tylko my!
Nie mam talentu do pisania więc napiszę krótko☺
Środek lata, jakieś 30+ na termometrze. Basen do połowy napełniony wodą. Szczęśliwy Tata i jeszcze szczęśliwszy 2latek zabawiają się z innymi dzieciakami w wodzie. Spojrzenie Teściowej i komentarz:”Wyjdźcie z wody bo zimna a dziecko nie przyzwyczajone do wody i basenu!”….. no tak, powinien z tydzień popatrzeć na basen to by się przyzwyczaił. I jeszcze wziął się i nie zaziębił!
To było gdy mój syn miał 4 miesiące. Wzięłam go na ręce i poszłam z nim do sklepu zaraz pod blokiem po bułki. Nie trzymałam go w pozycji leżącej tyłko w pionie bo tak lubiał najbardziej, na co pani szanowna stojąca przedemną w kolejce powiedziała z ogromną powagą żebym go tak nie trzymała bo jest jeszcze za mały i będzie miał przez to wyłupiaste oczy… Mają ludzie wyobraźnię.
Mądrość ludowa nie ma końca i większość rad które usłyszałam pokrywa sie z tymi wymienionym wczesniej, ale szczyt byl gdy uslyszalam :”Nie powinnas karmić piersią skoro ma kolki. Sztuczne mleko jest lepsze. Jak juz tak chcesz to przynajmniej ściągaj i dawaj butelką, są teraz te antykolkowe „. Dodam tylko że, moje dziecko nigdy kolek nie mialo tylko problem z napięciem miesniowym.
Moja dwójka ma silną alergię na roztocza, zamiast dywanów mamy piankowe puzzle i ciągle słyszę że przeziębią sobie pęcherz, jeśli zssuną się z maty. Pomimo, że mają pampersa i spodenki na pupach.
Weź kocyki w podróż, bo wy zawsze klimatyzację włączacie w samochodzie (max 40 minut jazdy)
Nie myj im tak często rąk niech się hartują. (głupszego to nic nie słyszałam)
Weź im do piaskownicy deseczki pod pupę.
Zapomniałam, jest jeszcze tekst miesiąca (kiedy to moje dziecię próbowało dobrać się do cukiernicy postawionej na stole) – „Daj jej łyżeczkę cukru, słodkiego dziecko chce” o.O
Mój synek ma niespełna dwa latka a już tyle „dobrych rad” usłyszałam, a niektóre są tak śmieszne że trzeba naprawdę wtrzeszczyć oczy i nabrać powietrza by nie zwariować.Pierwsza która usłyszałam, jak Mati rozpłakał się to aby mu „wykonać czary” nad kołyską (wosk, woda i klucz) bo inaczej będzie źle się wychowywał, myślałam że już nic mnie nie zaskoczy a jednak ! Druga jakże wspaniała rada to aby dawać niespełna roczniakowi wszystko do jedzenia, a najbardziej słodycze to będzie weselszy i szybciej przywyknie do wszechobecnej „chemii”, a ja po studiach żywieniowych jestem i niech se tę radę darują bo źle trafili he he , ale aż dziw bierze że tak można tłumaczyć rozszerzanie diety.A trzecia rada którą pamiętam to aby dziecko sadzać na nocnik już jak skończy 4 miesiące bo dzięki temu przy okazji nauczy się samodzielnie siadać, uffff to dopiero 2w1 czyli kumulacja głupoty ale cóż skądś się biorą takie pomysły, bo raczej dobre rady to nie są. Pozdrawiam serdecznie :)
Najbardziej nienormalną dobrą radą jest namawianie mnie na opalanie dziecka. Dziecko opalone to zdrowe dziecko! Takie zdanie ma moja Teściowa. O ja zła i niedobra smaruję me dziecię filtrami, używam parasolki i sadzam w cieniu o ile to możliwe. A ty a ty ja?
Maks 5 zdań a przecież o tym książkę można napisać, no ale dobra, najlepsze z najlepszych to:
– „Posłodź jej tą herbatkę, Ty przecież słodzisz! Cukru dziecku żałujesz?”
– „Nie noś jej tyle bo się przyzwyczai”
– „Ona nie powinna z Wami spać, bo się tak nauczy i już nie będzie chciała spać sama! Psa też wywalcie z łóżka bo to nie miejsce dla niego. A w ogóle to jak Wy sex uprawiacie?”
A będąc w ciąży kilka razu usłyszałam „Lampkę wina możesz się napić, przecież nic się nie stanie. To dobrze WAM zrobi na krążenie”.
Moje ulubione rady ” przykryj go bo mu zimno” na dworze prawie 30 stopni, ale nic to dziecko spi trzeba kołdra nakryc. Spotkana przypadkowa staruszka ” matko boska udusi pani dziecko, dlaczego on spi na brzuchu” mlody praktycznie od urodzenia tak spi. ” gdzie on ma czapkę, wiatr wieje „, ” ty jeszcze karmisz? Przeciez to juz woda sama” syn ma 11 miesięcy. Starszy syn mial 8 miesiecy jak poszedl do zlobka ” takiego malucha oddajesz? Mi by bylo zal” młodszy idzie od wrzesnia bedzie mial rok i ta sama osoba ” jakby byl mniejszy to by lepiej rozlonke zniosl” i badz madra ?
„To dziecko ciągle płacze-weź go na ręce trochę”… by chwile później usłyszeć: „nie możesz biec na każde jęknięcie i brać go od razu na ręce, bo potem nie poradzisz sobie z nim!”-moja mama- „Miszczyni Dobrych Rad” ?
Super konkurs i super nagroda (czegoś takiego szukam) :D U mnie prym w „dobrych radach” wiedzie moja Mama. Gdy tylko mój synek zapłacze, w ciągu 5 minut podaje 10 argumentów, co mu może być ;) A nuż trafi ;) „Pewnie ma mokro”, „Pewnie głodny”, „Pewnie znudzony”, „A co jadłaś?”. Przy tym ostatnim wysuwają mi się pazurki jak u kota ;) A Mama zawsze będzie mogła powiedzieć potem „A nie mówiłam?” U mojej Teściowej jest trochę inaczej. Raz zapomnieliśmy czapeczki (ale było ciepło i przeszliśmy tylko z samochodu do domu), to następnym razem dała nam czapeczkę, mówiąc „Akurat jakąś miałam”. Jasne. Ciekawe skąd ;) więcej niż 5 zdań, ale proszę o litość :) PS. Bepanthen super sprawa. Bardzo pomocny!
Oj dobre rady to jest to, i chyba każdy ma osobę od której wyjątkowo drażnią, tym bardziej jeśli ta osoba ma „radę” na wszystko. Moje ulubione: dałaś jej mleko prosto z lodówki?? :O zagrzej jej (oczywiście jogurty i inne serki tez powinnam wyjąć kilka godzin wcześniej- to nic że na opakowaniu każą trzymać w lodówce, przecież od zimnego się przeziębi), ubierz jej czapkę ( środek lipca 18-19 stopni), bo ja przewieje, „wy nawet nie wiecie jak to jest jak dziecko ucho boli”, nie dawaj jej loda, bo za cieplo/ za zimno/ bo osa usiądzie i ja ugryzie… nie dawajcie jej do żłobka bo zacznie chorować, nie jedzcie nigdzie na wakacje, bo- w zasadzie nie wiadomo co- wypadki na drogach, ufo nas porwie? :) nie wiem sama, pilnujcie jej na koncercie bo jeszcze „ja zadepcza” ;) nie dawajcie słodyczy, po czym w szafce dwa jajka Kinder, lubis i soczek- ciekawe dla kogo ;) w piaskownicy nieh siedzi na kocu bo nerki przeziebi. długo by pisać, przez prawie 2 lata uzbieralo się tego całe mnóstwo i czasem aż strach jaka będzie kolejna „złota rada”..
Hitem była ” rada” od 80 letniej babci „To jak się nazywa ? Mikołaj…hmm, ale mu jeszcze zmienicie? ” Nie, nie zmienimy ? Kolejny przykład, prawie każda z sąsiadek podczas spaceru niby przypadkiem łapie moje dziecko za nóżki z tekstem ” hmm myślałam że zimne” , oczywiście ich zdaniem jest za lekko uubrany i NA PEWNO mu zimno. Tekst najlepszy Miki ma skazę ja diete, karmię kp, ” Ty na tej diecie znikniesz musisz jeść nabiał bo w tym twoim mleku nic nie ma” Widać jednak coś tam jest mamy 5 miesięcy wage 8 kg urodzeniowa 3100?
najlepsza dobra rada było to uslyszane!skomentowane mojej teściowej kochanej mamusi.
dziecko ponad rok ma a wciąż karmię bo to z lenistwa nie chce mi się wstać w nocy butelki robić. nic tam nie mam sama woda a sobie wmawiam i dziecko głodne chodzi. tak tlumacze swoje lenistwo i jeszcze dziecku krzywdę zrobię. pozdrawiam
Moje „ulubione” rady dotycza karmienia piersia. Płacze? Napewno jest glodna, daj jej butelke z mm napewno jej nie zaszkodzi. Co ona taka okraglutka? Masz napewno za tłuste mleko, meczysz dziecko. Daj jej butelke. Nie ma smoczka? Nie chce? Niemożliwe. Kolka jak dziecko na piersi? Niemożliwe płacze bo glodne. Daj butelke z mm to kolka przejdzie. Dobrze ze przy drugim dziecku juz rzadziej sie slyszy „dobre rady”?
Ulubione rady: 1. „Dlaczego on nie ma czapki, przecież zimno, wieje, zmarznie. Fakt dzisiaj kropił deszcz ale nadal było 25 stopni ? Trzeba zakładać czapkę jak temperatura spadnie już o dwa stopnie, po prostu trzeba” 2. „Ty pijesz kawę? Przecież karmisz piersią, nie wolno pić kawy! A propo karmienia piersią nie można rownież groszku podobno. W ciąży piłam hektolitry kawy, teraz ograniczam się do trzech – biedne dziecko” 3. „Podłóż mu kocyk na podłogę, przecież jest taka zimna, nie ważne, że wszyscy chodzimy boso, dziecku na pewno stanie się krzywda:/” , „nie podgrzewasz dziecku mleka/jedzenia? Oszalałas? Dziecko musi mieć podgrzane – bezdzietna koleżanka” aaaaj złotych rad jest miliony, oczywiście wygrywa bezapelacyjnie czapka ?
Ja zostałam uznana za wariatkę kiedy nie chciałam samochodem podrzucić znajomej z 5-miesięcznym dzieckiem. Problemem nie była moja niechęć do znajomej/dziecka/jazdy kilka ulic dalej a brak fotelika. Rada jaką wtedy usłyszałam, żebym wyluzowała, bo już przesadzam z tymi wyczytanymi na forach zasadami (kiedyś dzieci jeździły tylko bez fotelików i jakoś nic się nie działo! ) spowodowała, że znajoma stała się daleką znajomą.
Nie trzymam z rodzicami, którzy nie dbają o bezpieczeństwo swoich dzieci.
Mi często radzą kochane babcie:
„Nie może zrobić kupki, wsadź mydło w pupcię!”
No comments…
Ja podobną jestem złą mamą bo daję dziecku samą wodę do picia, bez glukozy albo chociażby łyżeczki cukru, bo cukier jest takiemu dziecku NIEZBEDNY do funkcjonowania!!! Najgorsze jest to, że te słowa są często kierowane do Kubusia: „Co ta mama Ci daje do picia”, „Biedne dziecko pije samą wode, taką niedobrą”, na szczęście on soczkom i kompocikom podsuwanym przez babcie mówi nie i sam sięga po wode:) A najbardziej mnie wkurzało gdy słyszałam: „taki duży chłop i jeszcze doi cyca”. Mój mały cycoholik cycał 21 miesięcy i nie żałuję tego czasu:) było nam dobrze i nikomu nic do tego:):):)
Tylko nie krzycz w czasie porodu. Potem się dzieci niedotlenione rodzą i stąd zamartwice. Jak ja rodziłam to za parawanem tak kobieta krzyczała, że musieli z niej dziecko wycisnąć. To nie mogło aż tak boleć, żeby krzyczeć, miałam cesarkę przy czterech centymetrach rozwarcia i aż tak nie bolało.
Sąsiadka, starsza, zawsze myślałam, że kulturalna i wykształcona osoba:
– Kajtek, przecież to imię dla psa. Ładne, proste mu mogłaś dać (ma dwóch wnuków: Alana i Briana);
– dziecko ma 4 miesiące i ciagle tylko na piersi? Piętke od chleba mu chociaż daj.
– Nie dopajasz? Daj mu wody z cukrem, albo zdrowiej, z miodem.
I moje ulubione : to ty z niechrzczonym jeszcze dzieckiem wychodzisz na dwór? Nie wiesz, że nie wolno? Nosz kurde, nie wiedziałam:-D
Hmm…moje ulubione „dobre rady…” pierwsza jaka usłyszałam to,że noworodek powinien mieć czapkę i być przykryty, mimo 30°C na dworze…. , z biegiem czasu dostawalo mi się za brak skarpetek i brak rajstopek przy 15-17°C . Kolejne na tapecie było zimne jedzenie z lodówki. Picie wody i słodycze już mnie nie ruszają…. ile mam tyle opinii ;p
Gdy synek miał niecałe 3 miesiące usłyszałam „dobrą radę” od uwaga TEŚCIA, że powinnam małemu dawać już słoiczki, bo mleko mu nie wystarcza. Kolejna „złota rada” była od mojego TATY i mówiła o tym, żeby dawała synkowi flache z kaszką na krowim mleku, bo moje mleko to chyba sama woda, ponieważ mały nie jest pyzowaty :-) Na koniec moja ulubiona z najulubieńszych „Ciociowych rad”. Na wiadomość o tym, że karmię piersią usłyszałam, że lepiej dziecku dawać butlę, bo karmiąc piersią to jest się niewolnicą dziecka we własnym domu i nigdzie wyjść nie można. Może jestem niedoświadczoną i nie idealną Mamą, ponieważ dziecię me ma dopiero 7,5 miesiąca ale staram się być świadomą Mamą i zanim cokolwiek zrobię to przeanalizuje wszelkie za i przeciw na podstawie swojego sumienia i czasami na tak zwany „chłopski rozum”, otaczając się gromadą ludzi, którzy nie negują tego jak wychowuje swoje dziecko, bo każdy swoją szansę na wychowanie swojego dziecka miał, a teraz przyszedł czas na mnie :-)
Dobra rada taka: jesteś zmęczona to połóż dzieci spać o 19.00 i będziesz miała czas dla siebie. W życiu chyba po obiedzie musiałabym szykować kąpiel dla dwojga , kolację, ubrania. O 19.00 tak leżąc sobie odpoczywać sprzątać pozmywac. a mały sam zaśnie szybko bez cyca jakby to było możliwe.
Top 5 dobrych rad:
1. Moje ulubione: Dziecko musi pić/jeść tylko ciepłe rzeczy i to najlepiej przed chwilą ugotowane, bo odgrzewane nie są już takie dobre
2. Dziecko nie chce pić herbatki (z kopru/rumianku)? – dodaj łyżeczkę cukru, bo na pewno jest mało słodka i jej nie smakuje.
3. Córka jest za mała (7 mies), żeby wozić ją w spacerówce (oczywiście odpowiednio przystosowanej, bo będzie miała krzywy kręgosłup (do tej pory ma idealny)
4. Ciotka co moją A. rzadko widuje – a co ona taka zabiedzona? Ty jej chyba w ogóle nie karmisz!
5. Załóż dziecku podkoszulek do przedszkola, żeby jej po plecach nie przewiało! (a cała grupa chodzi w krótkich koszulkach)
itp, itd…
NOŚ/ NIE NOŚ DZIECKA NA RĘKACH.
:”Za dużo go nosisz na rękach, nauczysz i nic później nie zrobisz w domu!” Nieważne, że dziecko sinieje z płaczu, przecież mieszkanie ma błyszczeć, a na stole stać obiad z dwóch dań.
„Weź go na ręce bo go wychowasz na emocjonalną kalekę wyrodna matko.”
Co byśmy nie zrobiły Ciocia dobra rada wie lepiej ;).
Dobre rady zawsze w cenie ;) Moja mama od początku mnie raczyła dobrymi radami z książki dla matek z roku 1978. Soczek dla 3 tyg. niemowlęcia, zupka dla 4 miesięcznego!. Nie noszę na rękach i nie lulam do snu mojej córki, bo mam problem z kręgosłupem – „wyrodna matka bez serca, no jak to tak takie maleństwo nie tulić?”. Wszystkie naprawdę dobre rady wyczytane u innych mam – „głupoty w tym internecie piszą”….
Mamy z mężem jedno dziecko, rada od „ulubionej” cioci, której syn ma ich sześcioro: ” Weź przykład z mojej synowej i miej jak najszybciej jeszcze kilkoro dzieci. Dostaniesz pełno kasy z 500+ i nie będziesz musiała pracować, tylko sobie ODPOCZNIESZ w domu z dziećmi (sic!). Zresztą, pewnie i tak kiepsko zarabiasz, to co Ci szkodzi?”
Seriously?!!!!!!
1. Na miejscu 1. absolutny hit-rada: czapka, czapeczka, czapka, raz jeszcze czapka (ilość powtórzeń nieprzypadkowa, adekwatna do jednego wyjścia spacerowego),czapuszka szczególnie z uszkami, nasz produkt narodowy, bez którego żadne dziecko nie może przeżyć zawiłych meandrów dzieciństwa, podmuchów halnych i jeszcze bardziej zdradzieckich -zefirkowych, temperatur jesiennych i zimowych, o wyjątkowo zwodniczych temperaturach letnich (15, 25, 35 stopni/niepotrzebne skreślić) nie wspominając.
2. Miejsce drugie to oczywiście okrycie stóp, buciki, choćby skarpetka wątła; ukryć się jednak nie da, że preferowana jest rajstopa, tak rajstopa – produkt niosący ocalenie dziecięciu, przywracający krążenie w zziębniętych stópkach, które „zła/niedobra mama” chce „umrozić” w ten letni upalny dzień, sama założywszy szorty i niewidoczny sandał.
3. Jako że specjaliści od wszystkiego są najlepsi w zakresie karmienia, na miejscu 3 zabraknąć nie może kluczowej kwestii „cyca”, niewłaściwie trzymanego, odżywianego, zakrywanego, za długo eksploatowanego, którego zawartość staje się dobrem narodowym (a przynajmniej społecznym), a jadłospis wyłączająco – eliminująco -eliminacyjny młodej matki sprawą ogólnie omawianą i bezkompromisowo przestrzeganą w kręgu matek, teściowych, ojców, wujków i dziadków.
4. Noszenie, jak legendy i wieść niesie, bardzo zgubnie wpływa na dziecko, powodując u niego nienaturalną jak na dziecko skłonność i chęć do przebywania na rękach bliskich; skłonność tę należy bezwzględnie (zgodnie z radami co mądrzejszych) eliminować pozostawiając dziecko samo w łóżeczku, nie reagując na jego „wymuszania” i „aktorskie popisy”, dzięki czemu wychowamy ułożonego i grzecznego obywatela.
5. Chusta/nosidło ergonomiczne to już zło wcielone – w tym wypadku rady, by dziecko uwolnić/położyć „na prostym”/rozplątać, bo „się dusi”, „kręgosłup mu się łamie”, „nóżki cierpną”, ” główka urywa”, co odważniejsi przeplatają z czynami – próbami własnoręcznej pomocy dziecku czy przywoływaniem mopsowskich sił specjalnych.
Aktualnie moją ulubioną „dobrą radą” od której dostaję białej gorączki jest negowanie porodu rodzinnego. „Facet już nie będzie patrzył na Ciebie tak samo, zrazi się”. Skąd ktoś może wiedzieć jaki jest mój mąż i jak zareaguje? Nawet ja tego nie wiem ale żywię nadzieję że więź między nami się jeszcze bardziej umocni:)
Niedawno zostałam mamą po raz pierwszy, więc dobrymi radami od cioć dobrych rad jestem bombardowana ze wszystkich stron i to od czasu, gdy Młode wyglądało jak krewetka. Bo przecież one lepiej wiedzą, że muszę dokarmiać moje dziecko mlekiem modyfikowanym, bo swojego pokarmu na pewno mam za mało (mają rentgeny w oczach i widzą przez bluzkę, stanik i wkładki laktacyjne co i ile ja tam tego mieszczę) i biedne dziecię głodne na pewno! Spacer w sierpniu przy ponad 20 stopniach bez czapki?! Czy ja w ogóle zdaję sobie sprawę co to jest zapalenie ucha?! Nieważne, że nie wieje, że w gondoli żadnego ruchu powietrza, że skwar taki, że wyrodna matka sobie prawie własny język przejeżdża wspomnianą gondola…zapalenie ucha namierzy to biedne dziecko bez czapki i zaatakuje…no i moja ulubiona dobra rada. Wisienka na torcie…chciałoby się tort…i wisienkę! Karmisz piersią? oj! dietka! kurczak na parze naturalnie i marcheweczka! trudno, dla dobra dziecka! owoce nie, bo uczulą na pewno, nabiał wykluczyć całkowicie tak na wszelki wypadek, mięso inne niż wspomniany drób-ciężkostrawne..i jak łatwo się domyślić tłumaczenia, że przecież nie zjem 3 kilo pomarańczy przegryzanych tabliczką czekolady i przepijanych kubkiem mocnej kawy, to jak grochem (też zakazanym) o ścianę!
Moja ulubiona porada: pamiętaj, śpij zawsze, kiedy tylko dziecko zaśnie. Wiadomo wszak, że po wspólnej pobudce noworodek razem z mamą ugotuje obiad, da jej go w spokoju zjeść, potem razem ogarną dom. Tak, matki robią to, co noworodki, tak jest najłatwiej.
1. „Nie zakładaj mu ciągle czapki [w upale, w pełnym słońcu], musi się przyzwyczaić do słońca!” oO
2. „Nie karm go [noworodka] tak ciągle [na żądanie], niech się nauczy jeść co kilka godzin” …
3.”No gdzie chłopak lalkami, daj mu jakieś auta do zabawy” ;/
Uwielbiam.
Młody miał około miesiąca, kiedy spotkaliśmy „znajomą” – gadka-szmatka, co tam słychać, itp. Obejrzała tego naszego potomka z góry na dół i – jak najbardziej serio – stwierdziła: Ale czemu on ni ma nic czerwonego? Musicie koniecznie wstążkę mu zawiązać, bo ktoś go wam zacaruje!
A moje „ciotki dobre rady” twierdzą,że mój 7 msc berbeć powinien jeść już to co ja,najlepiej tak samo przyprawione, żeby poznawał smaki. To samo się tyczy słodkości,przecież jak jem ciastko to on też chce spróbować (powiedział jej to telepatycznie albo ciotka czytać w myślach potrafi). A o słoiczkach już nie wspomnę-sama chemia. Standardowo skarpetki i czapka zawsze muszą być, co by Jaśkowi ciepło nie uciekło,zwłaszcza kiedy śpi w wózku a na dworze jest 28 stopni,wtedy to delikwenta trzeba kocykiem przykryć.
No i jak już tak siedzę i NIC nie robię przy tym dziecku to bym mogła sobie porządki porobić ;-)
Kiedy urodzilam synka 2lata temu zaczela sie moja „milosc” do dobrych rad, a raczej nakazan. Pierwsza jaka mnie podminowala byla, kiedy synek mial kilka dni” dlaczego robisz tak, aby tobie bylo wygodnie?! To dziecko ma sie dobrze czuc… Po co mu te body jakies bedziesz wkladac jak nie chce? Zaluz mu kaftanik tylko…” Ttagedia! Dziecko kilku dzienne bez zakrytych nerek, pozdrawiam. Takich rad w tym stylu bylo milion na krotki dystans :). Teraz slysze od tej samej osoby: ze o tej i o tej mam wracac do domu z dzieckiem. Lato godzina 20:00 dostawalam telefony o tresci: gdzie Ty jestes z dzieckiem, widzisz ktora godzina?! Przyprowadz nam Emilka on powinien juz spac. Jestes nieodpowiedzialna” wszystko kolem sie toczy masakra. Niekiedy brak slow, do domu mi sie wracac nie chce. A takie naprawde dobre rady sa wtedy kiedy ich potrzebujemy, co wypowiedziane spokojnym tonem,a juz na pewno nie nakazujacym oczywiscie. Rzadko sie to zdaza niestety.
„Dobre rady”: mam nadzieję, że osłodziłaś wodę/MLEKO/marchewkę, bo cukier jest dobry na kości!
Przy karmieniu piersią: kupka TYLKO co dwa/trzy dni (konsystencji kefiru), więc zrób dziecku lewatywę!
Pokarm mi się sam leje z piersi, ale dziecko płacze, bo jest głodne, bo nie mam pokarmu… a nie mam mleka, bo nie piję mleka, a Kuba miał katarek, bo ja wyszłam na dwór.
Dobra rada: Przytul go Ty, bo u mamy mu najlepiej ? (chociaż dopiero po 4 mż do tego doszli)
A to wszystko to nie moja kreatywność, pomysłowość ani fantazja-to rzeczywistość?
Ja idąc z moimi 7 miesiecznymi bliźniakami na spacer przy zachmurzeniu lekkim, gdzie słońce wychodziło czasami, ale było ciepło . Zaczepiła mnie starsza Pani z tekstem „wiedzę ze jest Pani młodą mamą to zwrócę Pani uwagę,że maluchy nie mają czapek . Trzeba zakładać takim dzieciom czapki bo mają te dziury w głowach a przez wystawianie ich na słońce tworzą się zmiany w mózgu ” poprostu padałam. Ja teraz nawet nie słucham tych tekstów poprostu uśmiecham się i idę dalej .
Moje ulubione dotyczące jedzenia:
Przecież ona już skończyła 4,5 miesiąca to już możesz jej coś do jedzenia dać (rosół :D) – na moje nie – my dawaliśmy w tym wieku, a teraz to wymyślają, co organizmy kiedyś były inne. :D i oczywiście z przepajaniem od początku praktycznie, dlaczego małej nie przepajam. Poza tym mała śpi w dzień często, ale krótko. I oczywiście komentarze, że to nie dobrze, że ona tak śpi i na pewno coś jej jest – idź do lekarza (ale w sytuacji o karmieniu tylko piersią do 6 msc to lekarze się nie znają, bo mają tylko teoretyczna wiedzę ). I jeszcze – ona nie śpi Ci na spacerze? Nie możliwe, wszystkie dzieci śpią na dworze. Najlepsze – masz za chude mleko, ja na to: ale dziecko dobrze przybiera na wadze, koment: bo ją tak często karmisz. Po prostu ręce opadają.
Zaczęło się standardowo żeby się oszczędzać w ciąży bo się jeszcze narobisz przy malej, a inni żeby myć podłogi na kolanach i okna pod koniec to szybko się urodzi. Jak karmilam to ile osób widziałam tyle różnych diet mi doradzano więc próbowałam sama. A później oj rad typu – załóż /zdejm czapkę, szalik, kurtkę, sweterek, skarpetki, było mnóstwo. A moja ulubioną jest to że dla dziecka zdrowszy sen jest przed północą i że powinno się je kłaść jak najwcześniej i wciskanie pół rocznemu dziecku różnych rzeczy do probowania (naraz!) np. Kiełbasę lub pieczone żeberka – bo ona tak patrzy… Z pierwszym no nie wiem bo jak tu ma być zdrowo skoro łóżeczko gryzie przed 20.30 i mała się drze ze o mało głos straci ( ale podobno się przyzwyczaić :/ ) a z drugim to fakt mam małego lakomczucha ( łatwiej ubrać niż wyzywic) no ale bez jaj !!! A co do bephantenu baby to sama używam, bo stosując inny krem zaczęła mi skóra z rąk schodzić a o pupie dziecka nie wspomnę po 2 dniach smarowania b. b. wszystko wróciło do normy, poza tym po rehabilitacji mała miała popekana skórę na szyi i też nim wyleczylysmy i na tyle się natluscila że więcej nie pękła :-) także szczerze polecam :-)
Mam swoje ulubione „dobre rady” a raczej złośliwe komentarze :-)
1) dziecko potrzebuje czułości a Ty karmisz go jakby był z domu dziecka!
2) dziecko powinno spać samo w łóżku bo go przydusisz w nocy!
3) dzieci nie potrzebują owijania w pieluszkę podczas pierwszych kąpieli przecież się nie boją.
4) ta woda jest zbyt gorąca na kąpiel
Można by tak w nieskończoność ludzie nie oszczedzają świeżo upieczonych mam za to ja mam dla nich wszystkich rade że lepiej jest nie mówić nic. Najbardziej cenie tych którzy przychodzą spędzić czas z dzieckiem zamiast umilać mi życie. :-)
Ulubione „Dobre rady”? Oczywiście to te, które zawsze ale to zawsze są sprzeczne z moim zdaniem i wiedzą. Bo przecież jako matka tylko czekam na to, by wyrządzić krzywdę swojemu dziecku – tak przynajmniej uważają wszystkie „ciocie dobre rady”. A tak poważnie jaka jest dobra rada? Słuchajmy intuicji – natura tak o wszystko zadbała, że same doskonale wiemy, co jest dobre dla naszych pociech :)
Pani Malwino wpis w punkt, jutro (a raczej dziś) jedziemy na tydzień do „ciociuni dobra rada” zająć się jej dzieciem -równie irytującym :( ta kobieta czepia się wszystkiego począwszy od wózka, bo nogi dyndają, a na nogach sandały -po co takie drogie jak zaraz wyrośnie u „Chińczyków” takie same połowę tańsze; i to mleko!? kasze manne mu daj to się naje (i zdrowo… jak w reklamie karmy dla fafika… i wtedy przyda się taki super krem -ale po co w kisiel dziecko); i czemu on cały czas do mnie lgnie (też bym uciekała od takiej cioteczki) ale najbardziej irytujące jest to że owa ciocia wykorzystuje wielu do opieki nad swoim potomkiem za to sama nie skalała się wychowaniem (dzieciak jest nieznośny taka „męka-pierdzacą” jęczy, stęka, a przy tym cwany… dobrze nauczony słowa „daj” nigdy „proszę”). Trzymajcie za mnie kciuki, bo mój 8 mies. balonik pęknie przed czasem, a starszak ucieknie do domu na piechotę:( Miłego tygodnia!
Takie najbardziej irytujące od noworodka do teraz (w lipcu skończony rok) to:
– niech się wypłacze, jak popłacze dwie noce to później już będzie spał, nie noś bo przyzwyczaisz
– gdy syn miał okres, że mało spał – maczaj mu smoczek w spirytusie i cukrze (!) – to przebiło wszystkie „dobre rady”, jakie usłyszałam
– powinnaś mu zakładać rajstopki pod spodenki, bo mu się podciągają i mu zimno ( w domu)
– puść go, jak go nie puścisz to się nie nauczy chodzić, zabierz mu krzesło, które traktuje jak pchacz i chodzi przy nim (usłyszane w 1 urodziny, syn jeszcze sam nie chodzi, trzyma się czegokolwiek, ale boi się puścić, chyba, że zapomni, że się boi ;))
Jeszcze czekamy na Małą, ale rady typu : miej przy sobie coś czerwonego, bo Cię urzekną! A moja ciocia/kuzynka/koleżanka nie nosiła i urodziła martwe dziecko! Jak tak można takimi pieprzotami umysł faszerować. Osobiście, najbardziej podobają mi się rady koleżanek co to jeszcze ani dzidzia ani brzuszka : nie denerwuj się, nie panikuj itp :) Gdyby tylko wiedziały jakie emocje potrafią targać mną zwyczajnie a co dopiero w tej burzy hormonów :)
Największe „ciocie dobra rada” spotkałam w szpitalu zaraz po porodzie, gdzie kobiety z często prawie 30-letnim stażem pracy zrobiły mi papkę z mojego młodego mózgu i na długie tygodnie wpędziły prawie w depresję… Były to „rady” często totalnie się wykluczające, np: jedna mówiła: „proszę przystawiać dziecko jak najczęściej” a druga za 10 min „dziecko nie może jeść częściej niż co 3h bo mu pani żołądek rozepcha”, „musi być owinięte ciasno bo dzieci tak lubią” a druga „niech ją pani troche rozwinie niech macha nóżkami”, „trzeba podnieść oparcie w łóżku do karmienia to będzie wygodniej” a druga „co pani robi z tym łóżkiem to trzeba na leżąco będzie wygodniej i dziecka pani nie upuści” (co z tego że na leżąco odpadały mi ręce), „niech jej pani tyle nie nosi bo się przyzwyczai” a druga „jak płacze to trzeba nosić bo się będzie darło całą noc” i oczywiście jak wzięłam ją do swojego łóżka bo ciężko mi było ją przytulać w tym plastikowym akwarium to zostałam totalnie zezwana, że po pierwsze to zrzuce dziecko na podłogę jak usnę a po drugie to się przyzwyczai i w domu sobie rady nie dam… I jeszcze dużo rzeczy w ten sposób uslyszałam. Jedyne co mi dobrze doradziły to właśnie Bephanten i nie jest to wcale podlizywanie się do sponsora, bo uratował mi moje biedne sutki i pupcię dzidziusia po niedobrych pampersach :)
Teściowa: a mała jeszcze w pieluchach chodzi? -1 rok życia.
Sklepowa: to jeszcze karmisz? Zeby jej wypadna. – 1,5 rok życia
Mama: ubierz jej czapkę – lipiec 18 stopni 2 lata życia
Bratowa: nie nos na rękach – rezultat nawet jej dzieci wola przyjść do mnie gdy płaczą.
Uwaga najlepsze uważaj na kołtuny bo ci dziecko pokręci.
DOBRA RADA :) Od teścia… Wczoraj był ładny dzień mimo delikatnego deszczu więc wzięłam dzieci i wyszliśmy przed dom kałuże parasole kaloszki zabawe mielismy ekstra. Jednak teść stwierdził ze dzieci nie mają odpowiedniej ilości warstw odzieży ze zaraz bedzie zapalenie płuc i szpital. Ja na te dobre rady mam dwa sposoby 1. A tata sobie przypomni czy Sylwek(mój mąż) po każdej zabawie w deszczu lądował w szpitalu z zapaleniem pluc albo chociaż raz. 2, juz jak pierwsza nic nie da to z uamiechem na ustach mówię ze dziadzio tak kocha wnuki ze na pewno znajdzie czas by w szpitalu odwiedzić. Nie dyskutuje na temat przekonań bo to bez sensu.
Poza konkursem. Czytałam komentarze i w znacznej większości zgadzam się z mamami:) ile razy slyszalam rady ktore napisałyście o niektórych nawet zapomniałam. Ja pamiętam jak tylko urodziłam balam sie ze nie bede wiedziala co dla mojego dziecka bedzie dobre i wtedy położna powiedziala mi słuchaj serca i intuicji. Słuchaj dziecka.
Najlepsze „dobre rady” slyszalam bedac jeszcze w ciazy:
1. Nie farbuj wlosow, bo dziecko rude bedzie :)
2. Nie patrz na chore dzieci bo zauroczysz swoje ( kolezanka urodzila corke z zespolem Downa i czesto sie widywalysmy). To byla chyba najgorsza a na pewno najbardziej przykra i beznadziejnie glupia rada ever!
3. Jak corka juz byla po drugiej stronie brzucha – nie bierz do siebie do lozka bo bedziecie tak spac do 10 a nawet 18 roku zycia :D
4. Mleko masz bezwartosciowe dlatego sie caly czas domaga. Kup mm.
5. I rada poloznej w szpitalu bezcenna – ” trzeba by bylo zmierzyc laktatorem ile tego mleka faktycznie pani ma” – rece mi opadly!
A jakis czas temu jak cora zaczela czworakowac uslyszalam od pewnej mlodej mamy ze jak raz mi spadnie z lozka to juz wiecej do krawedzi nie podejdzie. Polecilam by sprawdzila na swoim dziecku i dala znac czy dziala ;)
Pozdrawiam serdecznie!
U Nas zlote rady ktore dzialaja jak plachta na byka zaczęły napływać już w ciąży:
1. Po co tyle ubranek kupujesz i tak zaraz wyrosnie…. chyba ma nago chodzic nawet w szpitalu..
2. Fotelik? Po co? Kiedyś nie było i sie jeździło… szkoda komentować nawet
3. Wózek? Tyle kosztuje wózek? A kupiliśmy taki ze średniej półki cenowej
4. Ty za mało jesz… (przytyłam 12kg) jak dziecko ma sie rozwijać ty się zastanów co robisz bo masz dziecko w brzuchu..
5. Po co kupujesz te książki o ciąży? Co chcesz wiedzieć to Ci powiem…
Pozdrawiam serdecznie :-)
Moja kochana teściowa kiedyś do mnie powiedziała „jak już zatracę się w mojej wnuczce/ wnuku i tych kolorowych, małych ubrankach to pamiętaj, żeby nie słuchać moich rad od serca… Twój mąż nie był dzieckiem idealnym, więc moje rady wpuszczaj i wypuszczaj drugą stroną”. Ha! I to była najlepsza rada, która do dziś mnie rozczula ;-)
Moje ulubione dobre rady to
Zabierz Kacprowi smoczka bo zaraz mu zeby pojda do przodu.
Druga to :mialas cesarke to poszlas po latwiznie( nikt nie rozumie ze mam jaskre i ordynator zdecydowal o cc po konsultacji z okulista z francji)
Trzecia to nie wychowuj ich tak bezstresowo bo ci wejda na glowe….no dobrze ale jesli juz to mnie a nie komus
I czwarta moja ulubiona slysze to codziennie : nie kupuj mu wszystkiego co chce/ po co mu to kupilas/ nie masz na co pieniedzy wydawac……p.s moje pieniadze moja sprawa.(pozdrawiam tesciow)
Dwie rady, które zezłoszczą chyba każdą matkę… Dobra rada dotycząca DWUlatki (nie 2,5-3): trzeba ją zapisać do psychologa jest za marudna…. wtf??!! (wychodziły piątki, no ale przecież to nie boli, nie??) Idź z nią do logopedy to nie normalne, że jeszcze nie mówi zdaniami :-O NOŁ ŁEJ !!! Czy któraś słyszała większy absurd ???
Dobre rady – temat rzeka, już od początku ciąży słyszałam, że powinnam jeść więcej „(…)bo Kryśka jest w prawie w tym samym miesiącu i już przytyła x kg a Ty taka chudzina” na co zawsze odpowiadałam, że „jem dla dwóch i to że nie wyglądam jak słoń nie oznacza że dziecko ma się źle” :) Następnie temat karmienia – córka często domaga się przystawiania do piersi i ciągle słyszę, że powinnam podać butelkę bo na pewno nie mam pokarmu, a to że pije wodę to przez to mam mało kaloryczne mleko… Nauka samodzielnego zasypiania kolejny temat do pouczania przez bardziej doświadczonych w tej kwestii. Aż boję się co będzie gdy mała zacznie chodzić – chyba będę musiała powynosić wszystkie meble, a córkę obłożyć poduszkami bo na każdym kroku będzie czyhać niebezpieczeństwo ;)
W moim przypadku była „Babcia dobra rada”, która bez mojej wiedzy i zgody chciała zacząć rozszerzać dietę mojego dziecka i podała mu miód (sklepowy, konkretniej biedronkowy) na łyżeczce, bo przecież dziecko musi poznawać nowe smaki! Co z tego, że był karmiony kp i miał niespełna 3 miesiące. Ostatnio też zostałam objechana, że moje dziecko pije mleko z butelki, bo 2 latek nie jest już niemowlęciem. Ja mam swoją radę dla Wszystkich Mam- Moje dziecko, moje wybory ;)
Najgorszą radą wszechczasòw była rada aby w czasie upałów przepajać miesięczne dziecko wodą z glukozą. Drugą
zasługującą na to samo miano jest porada aby do mleka dodać cukru wtedy zechce pić (Pierwszy Synek po wprowadzeniu stałych pokarmów odrzucił mleko). Przy pierwszym dziecku od tych „dobrych rad” tak się stresowalam, że straciłam pokarm. Teraz przy drugim Synku jak słyszę brednie to mówię bez ogródek co ja na ten temat sądzę, aczkolwiek zawsze grzecznie.
Dobra rada na koniec- słuchaj siebie i rób tak jak podpowiada głowa i serce; )
Uwielbiam ciocie dobra rada, jedno co mnie zdziwiło to czemu jeszcze smaruję córci pupę kremem przeciw odparzeniom, przecież nie powinnam bo się przyzwyczai, tylko że kurcze cały czas jeszcze nosi pieluszkę więc jakoś sobie nie wyobrażam inaczej. Kolejne hasło to… jeszcze karmisz? … Nie dam dziecku uschnąć z głodu. No i coś co doprowadza większość o gorączkę, czyli kiedy następne….
Doprowadzającym mnie do szału zdaniem było 'A on tak bez czapeczki? Załóż Frankowi czapkę bo go zawieje.’ Był sierpień i dziecko leżało jeszcze w gondoli więc po ciula mam jemu zakładać czapkę? Kolejny ewenement ’17 miesięcy i jeszcze dostaje cyca?! Teraz to już przecież nie ma sensu, sama woda leci’. Ehh… Teraz syn ma 27 miesięcy i notorycznie słyszy od babci 'Nie biegaj bo się przywrócisz’. Czy ktoś widział dziecko, które nie biega?! Przewróci się to wstanie i pobiegnie dalej, czyż nie? Droga Mamo ufaj sobie i własnej intuicji a będzie najlepiej :-)
Najlepsza dobra rada jaka dostałam i sama rozrzucam na prawo i lewo to : zachowaj spokoj i opanowanie. jak sie zdenerwujesz wez głęboki wdech. człowiek spokojny lepiej uspokoi malenstwo a ponadto mysli bardziej produktywnie:P
Z racji permanentnie gołych stóp i głowy u mojego dziecia spotykam się najczęściej z pytaniem typu gdzie to dziecko ma skarpetki/czapeczkę. Odpowiadama wtedy pytaniem na pytanie: a gdzie Pan/Pani ma swoją czapkę/skarpetki? Ciocia dobra rada zbiera szczękę z ziemi i na tym kończą się dobre rady. Nie jestem niegrzeczna, po prostu uświadamiam w ten sposób, że moje dziecko to też człowiek.
„Dobrych” rad jest wiele. Bardzo wiele… Większość z nich drażni mnie bardzo mocno. Nie dlatego, że mam patent na wychowanie i jestem wszechwiedzącą matką, ale dlatego, że ufam swojej intuicji, wierzę samej sobie, że nie skrzywdzę dziecka.
Radą, w którą uwierzyłam było: nie noś, bo przyzwyczaisz. I dopiero moja intuicja, której dałam dojść do głosu otrzeźwiła mnie! Jak to „przyzwyczaisz”?? A co robiłam przez 9 miesięcy jak nie nosiłam i przyzwyczajałam! Od tej pory nosiłam ile mój syn chciał! Dzięki chuście, było mi lżej i łatwiej. A na każdą zaczepkę „ale go rozwydrzyłaś, przyzwyczaiłaś, rozpieściłaś” odpowiadałam radosne – TAK! Tak właśnie zrobiłam, bo to moje wyczekane dziecko i nie po to je mam, by płakało samo w łóżeczku, bo „tak trzeba”.
Teraz, przerażonym młodym mamom, które z przeświadczeniem, że „tak ma być” odkładają swe pociechy do łóżeczka twierdząc, że nie chcą przyzwyczajać, zawsze mówię „kochana moja, najpierw go/ją odzwyczaj!” :)
A tak naprawdę czekam na złotą radę pt. jak zrobić, żeby dziecko, które nie chce chciało?
Np. wrócić ze spaceru do domu, wejść po schodach, iść w kierunku obranym przez opiekuna, itp :-) Zwłaszcza dwulatek…
Kończąc, chciałabym napisać, żeby nauczyć się asertywności. I życzliwości. Tak, życzliwości. Walczmy o nasze dziecko i o nasze przekonania ale z serdecznością. Bo jeżeli np. takim „złotym doradcą” jest babcia to czy którą z nas myśli, że własna babcia chce źle dla wnuka? No nie! Więc warto podejść do tego tematu z sercem :-)
Mój trzylatek jest bardzo wybredny jeśli chodzi o jedzenie, i w kryzysowych sytuacjach ratuje nas tylko kaszka albo mleko więc „uwielbiam” rady typu „jak zglodnieje to zje wszystko” otóż nie, moje dziecko nie zje wszystkiego. Albo z racji tego, że moje dziecko jeszcze budzi się czasem w nocy na mleko „nie daj mu, bo mu się zeby będą psuc, ze 2 tyg poplacze i się przyzwyczai” zapraszam do mnie na noc na te 2 tyg.
Radą, w którą uwierzyłam było: nie noś, bo przyzwyczaisz. I dopiero moja intuicja, której dałam dojść do głosu otrzeźwiła mnie! Jak to „przyzwyczaisz”?? A co robiłam przez 9 miesięcy jak nie nosiłam i przyzwyczajałam! Od tej pory nosiłam ile mój syn chciał! Dzięki chuście, było mi lżej i łatwiej. A na każdą zaczepkę „ale go rozwydrzyłaś, przyzwyczaiłaś, rozpieściłaś” odpowiadałam radosne – TAK! Tak właśnie zrobiłam, bo to moje wyczekane dziecko i nie po to je mam, by płakało samo w łóżeczku, bo „tak trzeba”.
Moje ulubione „dobre rady” pochodzą od teścia, który sam ma 3 dzieci, jednak z tego co mi wiadomo to owego czasu cały ciężar pielęgnacji, opieki i wychowania spadł na moją teściową. To nasze pierwsze dziecko a on nam już planuje kolejne, bo między dziećmi nie powinno być więcej niż 2 lata różnicy – bo przy większej się nie będą ze sobą dogadywały.. Kolejną „dobrą radą” którą już teraz otrzymałam: dziecko powinno „oberwać” (!!) to się nauczy porządku, ale tak maksymalnie do 12 lat – bo potem z domu będzie uciekać i to dopiero problem.. Oczywiście też cała inna masa „dobrych rad” które notorycznie się powtarzają – daj jej już jeść coś innego niż tylko mleko, źle robisz że na rękach nosisz, pewnie jest jej zimno (bo moje dziecko tak jak ja latem ma gołe stopy) itp. A i nawet nie potrafi przemilczeć „dobrej rady” odnośnie soli fizjologicznej, której używam – bo powinnam kupić taką w dużej butli a nie w takich małych plastikowych buteleczkach – te są złe :)
Moja tesciowa to skarbnica dobrych rad;) moj synek, 6 miesiecy, spi w wozku na tarasie, babcia w odwiedzinach to patrzy w niego jak spi i buja wozkiem przy kazdym ruchu. Na zewnatrz jakies 30-32 stopnie, a ona przyjrywa malego polarowym kocykiem po brode, bo przeciez ma chlodne raczki… Sytuacja podobna, kilka dni pozniej temperatura porownywalna, a babcia z troska mowi „zaloz mu skarpetki, bo ma zimne nozki.” I jeszcze dwie cudowne rady od babci chociaz nie na temat dzieci:
-prosze meza o wyniesienie ze strychu kilku duzych workow z ubraniami do oddania, bo samej mi ciezko, a tesciowa do mnie „przeliz sobie do mniejszych to ci bedzie lzej” (bo jeszcze by mi sie maz przemeczyl;)),
– i moj hit: wychodzimy z mezem na kolacje w rocznice slubu, bez dzieci, zeby miec chwile dla siebie, moja mama zostaje z maluchami, tesciowa wpada z wizyta akurat przed wyjsciem i pyta gdzie idziemy. Mowie, ze na kolacje, a ona na to: a po co byscie szli? Postawcie „flaszke”, wypijemy. (Dodam, ze tesciowa nie pije w ogole:))
Najlepsza dobra rada brzmiała: „Nie chce ssać smoczka? Zamocz go w miodzie albo cukrze wtedy będzie chętniej brała ten smoczek do buzi” dla 2-miesięcznego dziecka… brak słów.
Powszechna już czapeczka, prawie 30 stopni na dworze, dziecko w gondoli ale czapeczka zawsze potrzebna. Po pół roku karmienia piersią „odstaw już dziecko od piersi, Twój pokarm jest już bezwartościowy, będziesz miała więcej czasu jak przestawisz dziecko”. Za to gdy odciągałam pokarm lub później próbowałam dokarmiać mm „nie dawaj takiemu maluchowi z butelki, jak zobaczy że łatwiej się pije ze smoczka to odrzuci pierś” cóż, odrzuciła butelkę :) i jeszcze jedna inteligentna rada: jak bujasz dziecko to tylko z boku na bok (jak w kołysce) nigdy z góry na dół (jak w nosidełku), ciocia spytana dlaczego nie potrafiła rozsądnie odpowiedzieć
Hmm…jest ich całe mnóstwo! Złote rady z Twojego postu w 100% towarzyszą również i w naszym życiu. Kolejną złotą radą jest UBIERZ CZAPKĘ/OPASKĘ/CHUSTKĘ bo dziecku do uszu nawieje. ZASŁANIAJ OKNA PODCZAS PEŁNI KSIĘŻYCA bo dziecko może dostać biegunki (!). NIE ŁASKOCZ DZIECKA bo się będzie jąkać. ZAWIĄŻ CZERWONĄ KOKARTDKĘ DO WÓZKA/ŁÓŻECZKA bo to odczaruje uroki rzucone na dziecko. NIE OBCINAJ DZIECKU WŁOSÓW PRZED PIERWSZYMI URODZINAMI BO….no właśnie, bo co? Nikt nie potrafi tego racjonalnie wytłumaczyć… oj, trochę tego jest :) życzę wszystkim spokoju i dystansu!:)
Jestem mamą Poli- jest jedynaczką. Moja 90-letnia Babcia przy każdej możliwej okazji daje mi dobrą radę: „Kochane dziecko, postaraj się o rodzeństwo dla swojej córki. Rodzina jest najważniejsza.” I z tą radą w 100% się zgadzam, a pozostałe „dobre rady”…..stanowią pożywkę dla dobrego humoru na zakończenie dnia.
Cały czas słyszę (z racji ciąży), że nie wypada żeby ktoś obcy ? dotykał mojego brzucha. To źle wróży! A druga rzecz, to najlepiej żebym leżała i się nie przemeczała, 'ale pamiętaj ruch to zdrowie’. Jak zrozumieć 'ciotki dobre rady’?
Najlepsza „dobra rada” z czasów ciąży to: odpoczywaj, wyśpij się na zapas. Ja się pytam:czy istnieje możliwość wyspania sie na zapas?? kolejna,już z czasów bycia matką: załóż podwójne skarpetki, przecież dziecku zimno (maj-czerwiec…..). ?
JA nie posiadam swoich dzieci, ale opiekuję się synkiem szwagierki.
Chodząc razem na spacery w trójkę wielokrotnie spotkałam się z „dobrymi radami”: takie duże dziecko w wózku ? niech sobie pobiega..” kawałek dalej dzieciak sobie chodzi biega blisko Nas „takie małe dziecko bez wózka ? Nie boi się Pani, że się przewróci, że ucieknie?”
„Będzie śpiący to zaśnie” -to chyba ta jedna z tych najgłupszych jakie słyszałam.
Ale było tez: ” Nie ciumkaj mu tego jedzenia niech sam gryzie…”
Nie pamięta wół jak cielęciem był. A raczej cielęcie miał ?
Pozdrawiam ?
Karmię piersią i mam za sobą kryzys laktacyjny. Dostałam świetną radę, że powinnam pić jak najwięcej kakao. Skutek był taki, że ja dostałam biegunki a Kornelek zaczął się odwadniać od ciągłych wymiotów i trafiliśmy do szpitala. Jak synek był noworodkiem cały czas od zdaje się doświadczonej osoby słyszałam, że nie może płakać bo pępuszek się nie zagoi w związku z czym non stop wpychała mu smoczka żeby nawet nie zapiszczał.
A jeszcze dowiedziałam się, że nie mogę iść z Kornelkiem do kościoła bo nie jest ochrzczony czyli jest grzesznikiem.
Moja ulubiona rada od Pani Ja Wiem Wszystko Najlepiej: Musisz mu częściej dawać mleko do picia bo on przez Ciebie taki drobny. No pewnie, że przeze mnie skoro mam 160 cm wzrostu w kapeluszu i rozmiar S na ubraniach :D Mój Synek ma 19 miesięcy i przesypia nocki, więc mleka domaga się wieczorem i rano po pobudce :). Ale zła Matka jestem bo nie tuczę Synka niepotrzebnie, w piekle sie smażyć będę i dziecko się mnie wyrzeknie :) Ale co tam, przynajmniej się wysypiam porządnie :p
„Dolej mu jakiegoś soczku do picia, taką posną wodą się nie napije” . I jeszcze ten oskarżycielki ton, że biednemu dziecko nawet tej przyjemności odmawiam (nie pozwalałam mu dawać słodyczy do 12msc życia, ale oczywiście za moimi plecami różnie bywało…).
Dobre rady…
Przy dwójce dzieci nasłuchałam się podwójnie i tak jak piszesz wszystkie super świetne rady się powtarzały… Dopóki nie usłyszałam że malutkiemu dziecku to koniecznie trzeba przelewać nad główką jakiś wosk ze świecy, by nie było później strachliwe itp. Jak to usłyszałam to myślałam że padnę!
Nigdy w życiu nie pozwolę, żeby jakieś babsko odprawiało nad moim dzieckiem czary mary.
To była najgorsza rada, a wręcz prawie zrobiona siłą. Nie polecam!
Moim hitem jest: „placze? Na pewno jest glodna!” .
Apropo karmienia piersia to: „pijesz sok pomaranczowy? Przeciez to kwasne, poszczypie ja to w buzie!”, „niespokojna? Co znowu jadlas?”
A totalnym hitem ostatnio okazala sie rada mojej kolezanki(nie majacej dzieci) apropo materaca dla dzieci- gdzies uslyszala ze materace kokosowo- gryczane sa z robakami i ze mam natychmiast zmienic materac! :D
Materac kokosowo-gryczany? Faaak tyle przede mną :D
Krotka i zwoezla dobra rada ktora doprowadza do goraczki: musicie sie teraz postaarac o córeczkę im szybkiej tym lepiej bo będziecie żałować. To nasza decyzja kiedy bedzie ten dobry moment na drugie dziecko wiec co lludzia do tego
Pierwsza „dobra rada”, kiedy byłam jeszcze w ciąży – nie jeździj za dużo samochodem, bo przedwcześnie urodzisz. Druga, kiedy zmagałam sie z zapaleniem piersi – przykładaj do piersi pieluchy nasączone denaturatem ???
1.Jak dziecko leży na podłodze to nie można nad nim przejść bo nie urośnie (taaa jasne).
2.Nie można szyć na dziecku bo mu się pamięć zaszyje (wiadomo, że na dziecku nie szyję, ale z powodu bezpieczeństwa).
3.Pieluchy tetrowe trzeba ściągać ze sznurka przed północą bo inaczej czarne moce na nie przejdą (no tak, czarne moce na białych pieluchach rzeczywiście dobrze nie wyglądają).
4.Nie dawaj dziecku chleba bo to niszczy żołądek.
Czasem się zastanawiam gdzie ja żyję jak słucham tych wszystkich ciekawych rad.
Rada, która doprowadziła mnie nie do gorączki, a wręcz palpitacji serca?
„Daj mu wody z cukrem!…jak moje dzieci miały skończony miesiąc to dawałam im słodka wodę w nocy zamiast mleka, żeby odzwyczaily się od jedzenia w nocy…przecież żołądek musi trochę odpocząć!!! „
Złote rady by moja teściowa:
-Dziecko od początku musi jeść normalnie. Mleko w proszku to sama chemia,musisz dać te 3.2 % najtłuściejsze,bo zdrowsze,naturalne i sycące. A to to sama woda. Nie dałaś mu jeszcze marchewki a ma już 3 miesiace?!(Nie szkodzi… Babcia po tygodniu dała popróbować farszu z pierogów i śmietany 18% do tego…)
-Alergia?! To przez to,że nie je normalnie i dlatego tak reaguje. Im szybciej dasz normalne jedzenie tym mniejsze ryzyko alergii i bólu brzucha.
-Młody w 7 dobie życia: Ojj kupy nie może zrobić? słuchaj no daj mu troszkę mydełka do pupy. Wtedy szybko zrobi. Ja tak robiłam i moje dzieci nigdy problemu nie miały!
-Czego się drzesz o ten chleb z cukrem?! Cukier to budulec,jest potrzebny żeby dziecko miało energię i żeby rosło. Jest tak samo ważny jak białko,dziecko musi jeść! (Dziecko 7miesięcy)
-Dziecko trzeba sadzać,oprzyj go o poduszki będzie szybciej siedział. Moje dzieci szybko siadały. (Oczywiście i jedno dziś ma problemy z kręgosłupem. Ale to nie od tego…. :) )
-Weź go pod paszki i prowadź po mieszkaniu. A najlepiej to pod paszkami zawiń ręcznik i trzymaj za te dwa końce i tak dziecko niech sobie chodzi. Moje już w wieku 9 miesięcy same chodziły,zobaczysz jak ruszy(młody 7 miesięcy)
-Marudny? na pewno go coś boli. Daj syropek przeciwbólowy! To na pewno ząbki,głowka,brzuszek…
-On taki do was przywiązany…Musicie go zostawić parę razy na 2-3 dni u nas,niech się uczy ,że mama i tata nie zawsze będą przy nim. Potem będzie problem jak będzie płakał za wami,trzeba już uczyć,że musi zostać gdzieś sam…
A wszystko to zakończone słynnym”Ja tak robiłam i żyją,mają się dobrze!”. Chyba nie muszę wspominać,że moim dzieckiem,które ma babcie kilka domów dalej zajmuje się… niania? :) I to nie był głównie mój pomysł a mojego partnera,który powiedział,że nigdy nie zostawi naszego syna u niej dopóki młody nie będzie na tyle rozgarnięty ,że powie aby babcia się puknęła w głowę :) ale do tego jeszcze wieelee lat !
Moja złota piątka „dobrych rad” to:
– „schabowego byś mu dała, a nie te parowane coś (tu w zależności co akurat planuję podać dziecku, czy to warzywa, czy mięsko ) przecież to smaku nie ma” – schabowy – najlepszy sposób na niejadka;
– ” jakbyś wcześniej podała mu coś normalnego ( czyt. schabowego) to teraz jadłby wszystko” – bo jak można do 6 miesiąca tylko piersią karmić;
– kichnął, on chyba chory, przeziębił się, bo u Was te okna na noc otwarte” – taaak, jakbym nie otwierała to napewno by nie zachorował i siedział w zaduchu totalnym ale za to nie kichając;
– prababciu Marysiu ta rada z dedykacją dla Ciebie ” ma zimne rączki /nóżki, zmarzł, ubierz mu swterek (najlepiej ten wydziergany przez Ciebie )” – nic dodać, nic ująć, tylko się uśmiechnąć pod nosem i ściągnąć sweterek jak babcia wyjdzie za próg domu;
– na koniec the best of the best dobrych rad: ” on taki niespokojny, przestraszony jakiś, Ktoś go zauroczył, trzeba nad nim wosk wylać ! ” – albo od razu egzorcyzmy odprawić, dla pewności, że ten Ktoś nie był w spisku z Sam Wiesz Kim.
Najgorsza rada usłyszałam godzine po porodzie od głównej położnej w szpitalu którym rodziłam… Jak wiadomo dzieci rodzą się czesto z długimi paznokciami, więc na dzień dobry zamiast od razu obciąć pazurki córeczce narzeczony założył jej rękawiczki „niedrapki”, bo stwierdziłam że zajmę się tym jak ochłone po wyczerpującej akcji porodowej… Akurat trafiła się „kochana” pani M., która rzekła: ” O boże dziecku krzywde robią, przez te łapki to ADHD się nabawi!”. No comment poprostu. A zaznacze, że jestem po pedagogice i zajecia na temat ADHD mieliśmy :-)
Najgorsza rada usłyszałam godzine po porodzie od głównej położnej w szpitalu którym rodziłam… Jak wiadomo dzieci rodzą się czesto z długimi paznokciami, więc na dzień dobry zamiast od razu obciąć pazurki córeczce narzeczony założył jej rękawiczki „niedrapki”, bo stwierdziłam że zajmę się tym jak ochłone po wyczerpującej akcji porodowej… Akurat trafiła się „kochana” pani M., która rzekła: ” O boże dziecku krzywde robią, przez te łapki to ADHD się nabawi!”. No comment poprostu. A zaznacze, że jestem po pedagogice i zajecia na temat ADHD mieliśmy :-):-P
Złote pytanie od „cioć dobra rada”, które na samym początku wyprowadzało mnie z równowagi, bo akurat u mnie karmienie piersią trwało bardzo krótko:
-karmisz ? (w domyśle piersią?) – nie, głodzę.
Z dobrymi radami przebiła wszystko moja koleżanka,wychowuje tzw. twardą ręką. Mój starszy syn bał się robić kupę na nocnik,musiałam zawsze biec z pampersem na sygnale. Usłyszałam „Jak narobi w pampersa to parę razy niech siedzi z nim na tyłku,odparzy się raz a porządnie to będzie wiedział,że trzeba robic do nocnika i będzie miał nauczkę,że jak nie zrobi to będzie go pupa bolała za karę.” także…. ten…. tresura level hard !
„Masz za słaby pokarm”, słyszałam non stop, wypij bawarkę. Czapka, buty to już klasyka macierzyństwa, bo przecież uszy dziecka nie posiadają małżowiny a stopy skóry. Podaj gluten, nie podawaj glutenu, dopajaj, nie dopajaj. Zwariować można, najważniejsze żeby słuchać swojego instynktu.
Moja córka choruje na genetyczną chorobę, która mniedzy innymi obciąża jej płuca, przez co wszystko co może przechowywać kuż zniknęło z mieszkania (między innymi puchata wykładzina). Rada teściowej? Wiesz, ten parkiet taki zimny, lepiej by się jej raczkowało po dywanie. Ale lepsza moja mama kiedy z nieukrywanym zdziwieniem spytała dlaczego nie chcemy rodzeństwa dla córki. Heloł?! Może dlatego żeby nie narażać kolejnego malucha na chorobę?
Moje ulubione „dobre rady” to tzw hity :). Na pewno jej zimno, umiera z głodu, nie do tej rączki (do prawej!), pewnie jest chora (i tu zaczyna się pełna diagnostyka łącznie z analizą wyników badań). Ostatnio znalazłam jedną DOBRĄ RIPOSTĘ na te wszystkie „rady”- „Czy podać adres MOPSu do zgłoszenia? Przyjadą i sprawdzą czy wszystko ok, przynajmniej mają do tego kompetencje” :D. I najważniejsze-działa nawet na najbardziej natrętnych ;)
Moja ulubiona „dobra rada”, jaką uzyskałam od teściowej, gdy moja córka była malutka i cierpiała z powodu kolki brzmiała: „Powinnaś odstawić ją od piersi i karmić mlekiem modyfikowanym. Już jej starczy tego cyca. Ty masz małe piersi, to i pokarmu mało. Dziecko głodne więc płacze”. A po kilku dniach zawitała do moich drzwi z wielką, prawie kilogramową puchą mleka.
Ja nie jestem mamą (więc komentuję tekst – tak do „Dobrych Rad”), ale to samo mam z moim jedzeniem. Jestem weganką – co znaczy, że nie jem żadnych produktów odzwierzęcych – i nagle większość otoczenia do profesorowie dietetyki! A skąd białko, a skąd witaminy, a wyniki badań, a ogólne życie, a w ogóle to umrę, czy mój pies jest wege, czy dziecko jeśli się pojawi to co (nic, będzie na diecie roślinnej :)) itp itd… I tak w koło Maciejuuuu…. Także znam ten ból, choć dziecka jeszcze nie ma! ;)
1.daj mu mleko w proszku będzie Ci lepiej spać w nocy.
2. Pediatra-na szczęście nie masz bo był w zastępstwie „niech pani da kaszke na noc to bedzie lepiej spala” a młoda miała wtedy niecałe 3 miesiące.
Pewniego pięknego lipcowego poranka, w kolejce w markecie kobieta z „dobrą radą ” mówi do mnie : ooo jak ślicznie gaworzy ! A GDZIE CZAPKA !? Odpowadam :a po co czapka -uśmichajac się. Pani „dobra rada „:bo jak uszy zawieje to bedzie Pani miala !! Odpowiadam grzecznie : zapalenie ucha nie bierze sie od wiatru…
Ale słonce świeci !!
Odpowiedziałam: gdzie w markecie ?! A na specerze córka siedzi sobie grzecznie w spacerówce więc jej nie „spali ” słonce ? najlepsze porady są te o zawianiu,przegrzaniu itp.Uważam że każda matka wie najlepiej jak ubrać swoje dziecko ?
Kiedyś spisałam na moim blogu w formie rymowanki „ulubione rady” – nie wiem czy to można zaliczyć jako 5 zdań ale umieszczam :)
„Nie noś,
nie tul!
Trochę płaczu nie zaszkodzi
dziecko kiedyś sobie wynagrodzi.
Będzie mały terrorysta
i Cię tylko wykorzysta!
Będzie Ci o wszystko płakać
i po głowie będzie skakać! „
Kiedy moje prawie dwuletnie dziecko nie chce zjeść obiadu…”daj mu ciasteczko bo co biedulek głodny będzie”, tym sposobem dziecko nie uczymy niczego dobrego. Kochane „ciocie,babcie…” – uczymy dziecko że zamiast pysznego i pożywnego obiadku złożonego z warzyw i mięska może zjeść przepyszne, mega słodkie i często sztuczne słodycze….bo przecież dlaczego nie?
Hoho Kochana, w ciągu trzech lat życia mojego Syna usłyszałam tyle rad, że jeden wpis by tego nie pomieścił Haha :D Zastanawiam się tylko, która wywarła na mnie największe wrażenie? Wiem! Mój syn jest z reguły niejadkiem, więc kiedyś usłyszałam „JAK BĘDZIE STARSZY – BĘDZIESZ MUSIAŁA ZMUSZAĆ GO SZANTAŻEM, BO INACZEJ NIE UROŚNIE!” Cóż, małe jest piękne! :D
Ja mam swoje top 5. Nasz smyk ma obecnie 4 miesiace. Twoje doświadczenia też już zaczynają być aktualne, jednak u mnie są to:
5. Jeszcze z czasów ciąży – kupcie sobie pudło sudocremu, toż to trzeba smarować bardzo grubo pod pieluszkę przy każdym przewijaniu.
4. Noworodek – trochę żółta jest jeszcze, wystawiajcie ja na słońce przez szybę w oknie.
3. Dlaczego nie daliście jej imienia po świętym? Jak ona do Kościola będzie chodzić? Nie będziecie chrzcic?!?
2. Zdecydowanie za często ja kładziesz spać – przeciez nie jest spiaca, zmuszasz ja do snu (a następnie zaskoczenie – kladziesz a ona sama usypia, bez bujania i innych pomocy?)
I moj faworyt zwyciezca!
1. Mała płacze? Nie wiesz dlaczego i jak jej pomóc? Załóż słuchawki na uszy i nie będziesz tego słyszec, dziecię się wypalcze i z głowy.
Rada mojej babci dla noworodka: jak ma czkawke to jej kilka kropli cytryny wyciśnij na język.
Karmienie piersią to temat rzeka jeżeli chodzi o „dobre rady”. Doświadczyłam tego niejednokrotnie, gdyż karmiąc moją córeczkę 15 miesiecy ciągle słyszałam: „To ty jeszcze karmisz???”, „Musisz już odstawić”, „To tak długo?” i wiele wiele innych tego typu hasełek. Żadnych mądrych argumentów, tylko ten ogrom zdziwienia w oczach, że nie ma butelki, ani smoczka (!!!). No tak, bo przecież KAŻDY, tylko nie ja, wie najlepiej co dla mojego dziecka jest dobre a ja wyrodna matka nie słucham tego głosu rozsądku tylko z własnej fanaberii, robiąc przy tym ogromną (a jakże) krzywdę własnemu dziecku. Tak, kocham „dobre rady” ??
Jako mama 2 letniej Gabrysi mam okazję słuchać dobrych rad.. ale jako mama, słucham siebie i wychodzę na tym najlepiej! :) Od urodzenia aż do dziś.. nie noś tyle małej bo się przyzwyczai :) ale jak to dziecko śpi z Wami? ale jak ona Ci tak wisi na piersi to daj jej butle (najlepiej zagęść jeszcze kaszką:)) będziesz miała spokój!, czapka w upały to już chyba klasyk! :) a najbardziej zabolała „rada” Pani położnej kiedy czekałam na cesarkę – nie powinno się tyle przytyć w ciąży bo potem dzieci mają autyzm! kurtyna..
„Uważaj żeby nie zalać mu uszu przy kąpaniu” – bo w brzuchu to był w czepku silikonowym :)
„Nie noś bo się przyzwyczai” – odpowiadam, że przez 9 miesięcy już się przyzwyczaił i nie mam wyjścia…
No i oczywiście wszelkie uwagi co do jakości i ilości mleka z piersi – chce się powiedzieć, nie pasuje Pani/Panu to proszę nie pić ;-)
Karmie mojego syna piersią Wojti ma 5 miesięcy pierś wystarcza do 6 miesiąca potem rozszerzenie diety i wszyscy o tym wiedzą oprócz mojej teściowej padam na twarz jak to słyszę:D „Daj mu już coś do jedzenia konkretnego bo dziecko ci gryźć nie będzie umiało i mu zęby nie wyjdą” kurtyna :D
Złota rada ” ona będzie mieć nerwicę, jak będziesz ją tak budzić” bo dziecko zamiast w dzień spać 3 godziny i pójść spać o 23 … budzone jest po 1,5 godziny żeby matka miała wieczorem chwilę dla siebie. Za cenne rady dziękuję „kochanej” teściowej :D
Nie noś, bo przyzwyczaisz. Gdy 2-tygodniowy niemowlaczek chciał się tulić do piersi – hihi, tak się przyzwyczai, że będzie Ci zasypiać TYLKO przy piersi i będziesz uzależniona. Gdy miesięcznemu dziecku wyszedł trądzik niemowlęcy – na trądzik to już za późno, może coś zjadłaś, odstaw nabiał. A to Ty jeszcze karmisz piersią 9-miesięczne dziecko? – najwyższa pora skończyć, to już niezdrowe, tak mówią… A moje „ulubione” dobre rady płyną od teściowej i zaczynają się od słów: „Bo Klaudia robi tak…” (moja szwagierka oczywiście).
Karmię piersią. Moje dziecko ma kolke, a wiecie czemu? „Jesteś nerwusem i przez to dajesz dziecku gorzkie mleko! Przez to boli ją brzuszek!”. Płaczący maluch, 3 latka jak katarynka i ich ojciec- najgorsze dziecko pod słońcem! !! I weź się człowieku nie denerwuj….
„Dobre rady” słyszę praktycznie codziennie – od początku ciąży do teraz (córa ma już 10 miesięcy) i niestety zdaję sobie sprawę, że jeszcze wiele przede mną. Póki co moje TOP3:
1. Przed porodem, kiedy mówiłam, że jeśli nie dam rady to poproszę o znieczulenie – „znieczulenie to zło, naucz sie MEDYTOWAĆ”
2. „Czemu nie uczysz dziecka (wtedy 8 msc) siadac na nocniku?!”
3. Standard – „ubierz ją nie za ciepło i nie za zimno- no sama nie wiem jak” ;)
Z cyklu dobre rady dla ciężarnej:
„Jak jesteś w ciąży to nie idź do cyrku. Moja znajoma była i jej się dziecko całe w futerku urodziło. . I to z ogonkiem! Na małpy się zapatrzyla… i tylko banany chce jeść. ..” no strach pomyśleć co by było gdyby na słonia spojrzała..
Rada dla matki 3latki…” Nie wyjeżdżaj z nią tak często. Siedź w domu. Tu na miejscu. Bo Ci w końcu sama z domu ucieknie. A tak to nie będzie umiała”..
Najświeżona dobra rada, którą usłyszałam wczoraj to: no daj mu się wyhasaćwiczenia przecież na tych Waszych 50 metrach to on nie ma gdzie biegać. Jasne, bo ja go trzymam cały dzień w mieszkaniu w dodatku do kaloryfera na sznurku! A place zabaw i rowerki i hulajogi to ha dla przyjemności zaliczam na spacerach? Kolejna rada to kiedy miało się urodzić drugie dziecko to uslyszalam: o Ty biedny ( o moim pierwszym synku) teraz to już rodzice Cię odsunąć zupełnie od siebie. No ręce opadają!!!!
Najbardziej lubię porady „medyczne”, kiedy moje dzieci chorują. Dziecko chodzące do żłobka znów jest przeziębione? To na pewno dlatego, że za mało wietrzycie, a poza tym go przewiało! Pewno grzyba macie gdzieś w sypialni. Albo uczulenie na kurz. Masz, kochana, cebulę, wsadź mu na noc w skarpety. Ja wsadziłam, jak u mnie był.
A najgorzej to powiedzieć – emmm… moje dziecko, a poza tym come on, studiuję medycynę, sporo czytam i weryfikuję wszystko co robię z wieloma źródłami i nie, nie będę pakować cebuli w skarpety tak samo jak nie będę tańczyć hula-gula wokół dziecięcego łóżeczka. Syropek cebulowy – a, to inna bajka!
No ale nie zawsze pogadasz :)
Najlepsza Rada ktora usyłyszałam i nigdy jej nie zastosuje brzmiała : dziecko nie może wtrącać się w rozmowę dorosłych zamknij ją na chwile w ciemnym pokoju zaraz sie nauczy !
Wiele 'złotych rad widać lubi się powtarzać ,więc każda z nas to przeżyła.U mnie najbardziej dla mnie traumatyczna to :” dziecko płacze to na pewno jest głodne” , pomijając że 20 minut temu było karmione cycem?.
Szczęśliwie uodporniłam się na „dobre rady” to kwestia asertywności i czasu bo mam już dwoje dzieci :) Słucham rad od osób, które są dla mnie wzorem i przekazywane są w sposób nienachalny, przetestowany na swoich dzieciach np: dotyczące wychowania czy alergii i NIE uwłaczajacy mi jako MATCE!
„Dobre rady”? Mnóstwo takich usłyszałam. Mam dwójkę dzieci więc miałam kiedy się nasłuchać. Teraz jestem z trzecim w ciąży więc znowu się zacznie. A oto perełki:
1. Z takich małych piersi chcesz wykarmić swoje dziecko? Zapomnij!! Lepiej od razu kup mleko modyfikowane.
2. Jak dziecko płacze to na pewno jest głodne. (Nawet kiedyś przyłapałam mamę jak ukradkiem karmiła mojego 2 tygodniowego syna mm-sama zresztą zaopatrzyła się w sprzęt typu butelka i mleko).
3. Dajesz 2-latkowi jeszcze pierś? Chcesz go otruć!! To mleko w piersiach jest już dawno zepsute. (Ten tekst to mój ulubiony).
4. Jak będziesz tak długo syna karmić piersią to zostanie gejem. ( Tekst mojej babci-równie dobry;-) )
5. Jak dzieci będą tak ciągle chodzić po domu boso to w końcu uszkodzisz im nerki. (????)
To jest mój number 5 ;)
Jestem mamą skrajnego wcześniaka, i w zasadzie odkąd się dziecię urodziło wszyscy wiedzą wszytsko NAJLEPIEJ ( „mimo, że tylko ja mam aż tak „wczesny egzemplarz”) . Jak się okazuje wcześniakowi jest zimno nawet podczas 30 stopniowych upałów ( „ubierz mu skarpetki, ubierz ,mu sweterek, jemu jest zimno!!!!” ), wcześniakowe kolki to wina złej diety mamy ( „widzisz ma kolkę bo jadłaś/piłaś ……..wpisać wedle uznania….” ), napewno chcę utopić własne dziecko w wiaderku ( „w czym Ty go kąpiesz.? zwariowałaś, chcesz go utopić.? On tam siedzi.???? Będzie miał problemy z kręgosłupem!”), naprawdę chcę mu zepsuć kręgosłup nosząc w chuście (” a co on taki powykręcany.?? Ja czytałam w gazecie, że tak nie można dzieci nosić, chce Pani z niego kalekę zrobić..???”) i wymieniać tak mogę nadal tylko po co.? Ostatnio nuczyłam się ufać własnej intuicji , a wszystkie „dobre rady” zbieram i chowam głęboko, głęboko do kieszeni :)
Hej :) Moja absolutnie ulubiona złota rada z tego tygodnia brzmi: wyjmij Maksa z fotelika podczas jazdy, przecież widzisz, jak w nim cierpi! Na nic się zdały tłumaczenia, że syn jest po prostu zmęczony 8 godzinna podróżą i płacz jest spowodowany nie cierpieniem a ogólnym rozdrażnienie. Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu, ale autor tej złotej myśli nadal jest przekonany, że „zarzynam” dziecko, a nie dbam o jego bezpieczeństwo. kurtyna.
Moje dobre rady najczęściej słyszane od teściowej ?
1. Dawaj mu pierś (mimo, iż bierzesz antybiotyk i nie możesz karmić), to mleko z proszku to Masakra, dziecko ma po nim kolki i zero odporności.
2. Zakładaj mu pampersa na noc (mimo iż 2,5 Latek woła siusiu i w dzień i w nocy), bo łóżko będzie Mokre i dziecko się zazebi.. i tak tak zakładaj do 6 lat bo moje dzieci tak nosiły.
3. Czemu wychodzisz na dwór zimą, chcesz żeby dziecko bylo chore?!
Złote rady, które zdążyłam usłyszeć (synek ma 1,5 msc):
– w ciąży- „tylko dużo odpoczywaj, bo to potrzebne dziecku”, następnego dnia „co tak leżysz? ruszać się trzeba, inaczej dziecko będzie chore”
– po porodzie gdzie straciłam dużo krwi- „jedz buraczki, na pewno pomogą!”, po opinii hematologa, że buraczki mają się nijak do krwiotwórczości ” buraczki na pewno nie zaszkodzą”
-przy wyjściu ze szpitala- całkiem obca „ciocia dobra rada”- „tylko nieście tyłem do kierunku wiatru, bo inaczej dziecko zachoruje”, nieważne że jest 28 stopni, upał i wietrzyk przyjemnie chłodził
-w domu u siebie werandujemy i często wychodzimy na spacery na świeże powietrze, przychodzimy do babci z wizytą- wszystkie okna pozamykane, duszno w domu „żeby dziecka nie przewiało”, gdy prosimy o otwarcie okien argumentując, że u nas ciągle pootwierane i że gorąco (sierpień) „szanuję Wasze zdanie, ale u babci może być inaczej”
-dalej wizyta u babci – syn leży spokojnie w wózeczku nakarmiony i przewinięty, podziwia świat „leć do niego, bo na pewno mu się krzywda dzieje”; „weź na ręce, bo mu niewygodnie”- dosłownie za chwilę „tylko nie noś za długo, bo się przyzwyczai”
– rady o ubieraniu- pozwólcie że spuszczę zasłonę milczenia, było ich bez liku
Burak w zupie dla dziecka (8 miesięcy)? Oszalałaś, trafi do szpitala, ja wiem co to znaczy! Nie bądź uparta, jestem starsza i mądrzejsza, trójkę wychowałam to wiem… – Tu trzeba wyjaśnić, że moja teściowa napoiła swojego syna, kiedy miał trzy tygodnie, surowym sokiem z buraków, żeby miał „lepszą” krew… No ale to mnie trzeba udzielać rad, w końcu lepsze krowie mleko :-)
„Twoje dziecko powinno częściej przebywać wśród innych dzieci, aby było chciało się z nimi bawić”.
Mój 2 letni syn jest obserwatorem. Patrzy jak bawią się inne dzieci, cieszy go jak maluchy jeżdżą na rowerkach, czy zjeżdżają ze zjeżdżalni. Rzadko włącza się jednak do wspólnej zabawy, wybierając zabawę samemu, z rodzicem, babcią, albo z inną dorosłą osobą. Jednak co rusz słyszę moją ulubioną radę i czuję wtedy, jakbym co najmniej szerokim łukiem omijała wszystkie place zabaw, czy parki. Jakbym co najmniej jakimś badylem te inne latorośle odganiała, albo trzymała młodego pod kloszem maminej spódnicy („Mój Ci on i nikogo więcej!”). Pewnie, że chciałabym, aby syn bawił się z innymi dziećmi. Ale on ma swoje własne, indywidualne preferencje do spędzania wolnego czasu (czytaj tego, w którym nie śpi, nie je i nie marudzi – chociaż porę posiłku to trzeba wykreślić z tej listy, bo jedzeniem to też się bawi :/ ).
Co ciekawe najwięcej interesujących i mających oczywiście naukowe korzenie rad, udzieliła mi moja mama. I tak:
1. „W ciąży nie przekraczaj i nie przechodź pod kablami, bo dziecko się owinie pępowiną”…uwaga …syn urodził się dwukrotnie owinięty pępowiną (ach wszystko przez ten odkurzacz)-wyobraźcie sobie jakie moja mama miała używanie…”A nie mówiłam…”
2. Po porodzie: „Musisz pić 2 litry mleka dziennie albo chociaż bawarki, bo nie będziesz mieć mleka tylko wodę…” Tak, tak, ciekawe w takim razie skąd krowy mają mleko:P
3. Rozszerzanie diety: „Dziecko od małego nie może nic z talerza wyrzucać, tak to nigdy nie nauczysz go szacunku do jedzenia!”…..to o blw, na dźwięk którego mamie się włos na głowie jeży…
4. A propo włosów: „Czyś Ty oszalała! Dziecku nie obcina się włosów do roku! Będzie miał przez to ciężką mowę!” To nic, że dzieć się z bujną fryzurą urodził i na pół roku włosy do oczu wchodziły, na nic też moje zapewnienia, że jestem logopedą i jakoś sobie poradzę
5. A to nie rada dla młodej niedoświadczonej matki ale dla otoczenia, zresztą moja ulubiona :D „Kobiecie w ciąży się niczego nie odmawia, bo myszy się w domu zalęgną”. Także ten tego, uważajcie :D
Zwłaszcza, że ostatni hit sezonu „kiedy drugie, bo nie ma na co czekać, mała różnica wieku jest najlepsza dla dzieci” :)
Miałam tak samo, moje dziecko też wolało się przyglądać – teraz ma 3,5 roku i sama biega za dziećmi żeby się z nią bawiły, nie jest „odludkiem” jak mi wmawiano, że będzie:D
Najlepsze rady, a raczej swoje uwagi daje moja teściowa !!
1. Po co smarujesz jej tak grubo i dużo tym kremem pupę lub nie smaruj jej zrobiła tylko siku, nie musisz jej tyle smarować.
2. Nie musisz jej codziennie kąpać, możesz jej zrobić „dzień dziecka”.
3. Jeszcze kiedy karmiłam piersią co chwile słyszałam: Połóż ją na tej poduszce, niech leży wyżej, karm ją na tej poduszce. (Taka duża poduszka z pierza do spania, którą sama mi przyniosła).
4. Jak ci będzie płakać to powoź ją w wózku. (Dodam, że ona tak robiła z synem jej córki, i tak on ma teraz 5 lat i się z wózkiem nie umie rozstać. Do domu maja parę metrów i wracając pchają wózek bo dziecko zmęczone nie pójdzie na nóżkach. Tak oto babcia go nauczyła).
Temat „dobra rada” to temat rzeka. Widzę, że rady o czapusi, gołych nóżkach i innych śmiesznych sytuacjach to norma. A najlepsze rady są od „cioć”, które same nie mają dzieci.
Córka ma 4.5miesiąca i jest wysoka,ale szczupła.Karmiona jest tylko piersią.Dobra rada to: zacznij dawać jej już kaszki i obiadki,bo taka z niej chudzina.Inne dzieci w jej wieku ważą więcej.Może masz mało wartościowy pokarm
Czytając wszystkie Wasze wpisy trochę poprawił mi się humor;-) bo okazuje się, że nie tylko ja mam taką „wspaniałą panią dobrą radę” na dodatek wszystko NAJLEPIEJ wiedzącą. Moja córka ma 3,5 roku i na szczęście od roku chodzi do przedszkola, dzięki czemu kontaktów z Panią Najlepsza Rada mam mniej, jednak – nieustannie – widząc, że dzwoni lub wybierając się do niej w odwiedziny (to moja teściowa) trzęsę się co znowu usłyszę, że robię nie tak. Otóż, niektóre rady mojej teściowej:
1. Jest lipcowy wieczór – „ona ma zimne rączki powinnaś zawsze nosić rękawiczki na wszelki wypadek!” – padłam
2. Ona zawsze musi chodzić w butach bo będzie mieć krzywe nogi. YYYY?????????
3. Patrz na nią bo widać kiedy chce kupę – łap ją i sadzaj na nocnik (dziecko miało rok i po takich ćwiczeniach z teściową miało histeryczny lęk przed nocnikiem!)
4. Wszystko słodzić – jabłko trzeć i słodzić, truskawki słodzić, sok słodzić, dżem słodzić – cukier najlepiej też posłodzić (do tego stopnia, że w końcu jej nakłamałam, że w badaniach wyszedł podniesiony cukier i lekarz zakazał słodkiego – efekt jednak był krótkotrwały).
5. Dziecko musi dużo jeść i dużo spać – ok… jeść musi ale nie cukier i nie co 15 minut, spać też musi, ale „utrzepywanie” dwumiesięcznego dziecka z pieluchą na głowie – dla mnie trauma do końca życia po tym widoku.
6. Najlepiej jej się śpi jak się ją przykryje grubą kołdrą po same uszy (czerwiec bieżącego roku 35 stopni na zewnątrz).
7. Dziecko musi być codziennie kąpane i kilka razy przemywane najlepiej tetrową pieluchą namoczoną przegotowaną wodą.
8. Niech nie dotyka psa/kota bo się czymś zarazi!! – i nie chodzi tu o zwierzęta bezpańskie czy dzikie.
9. Nie chodź z dzieckiem do piaskownicy.
10. Nie dawaj jej na huśtawkę bo oczami tak robi – tu pokaz teściowej jak robi tymi oczami – i tak jej zostanie albo główka ją będzie boleć, a najlepiej lubi się bawić tymi klockami co jej kupiłam to weź je do domu.
11. Niech się nie bawi z tą dziewczynką bo jest niewychowana a jej matka jest wariatką, tańczy z nią wieczorem prze telewizorem – moja szczęka w beton (też tańczę z dzieckiem przed TV).
12. Musisz ją trochę podtuczyć/znowu schudła/najlepiej jej u babci smakuje.
13. Nie dawaj jej do przedszkola! Jest za mała, zrobisz jej krzywdę, dzieci będą się nad nią znęcać, a Panie karmią wszystkie dzieci jedną łyżką, zabierają dzieci na pole bez czapek i w ogóle tych dzieci nie pilnują – głodne i zapłakane chodzą!
I tak bez końca… A ja, matka, jak się okazuje też wariatka bo z dzieckiem tańczę przed TV i bawię się w piaskownicy i na dodatek przygarnęłam psa i pozwalam dziecku go dotykać i głaskać (bo pewnie rączka jej odpadnie, gdy pies ją poliże), chodzę na dalekie spacery i nie zabieram kożucha i rękawiczek, pozwalam bawić się z każdym dzieckiem nawet jeśli matka jest „wariatką”, nie usypiam dziecka na siłę i nie latam za nim z jedzeniem, pozwalam dziecku biegać na boso bo tak lubi, i nie biegam do lekarza bo CHYBA BĘDZIE MIEĆ KATAR.
I mimo wdzięczności za pomoc bo, gdyby nie ona nie mogłabym wrócić do pracy lub musiałabym wynajmować opiekunkę i byłoby nam bardzo ciężko finansowo, to moje zdrowie zostało mocno nadszarpnięte, gdyż nabawiłam się nerwicy tłumiąc wszystko w sobie bo moje dobre wychowanie nie pozwoliło mi na protestowanie i „wybrzydzanie” osobie, dzięki której w pewnych względach jest mi „lepiej”. Całe szczęście mam oparcie w mężu, dla którego moja opinia jest ważniejsza od zdania jego matki i to on toczył z nią boje (niestety z mizernym skutkiem). Pozdrawiam wszystkie młode mamy
A dla mnie bezkonkurencyjne i nie do przebicia są „dobre rady” dawane przez osoby nie mające własnych dzieci i tym samym żadnego pojęcia na temat ich wychowywania ;)
końcówka zimy, słoneczny dzień (ok 10 stopni ciepła): „dzisiaj to MUSISZ wziąć dziecko na spacer bo tak cieplutko, te porządki to sobie kiedy indziej zrobisz, dziecko trzeba na dwór wziąć, tylko w słoneczku chodź” – i tak codziennie, bo wiosna idzie, a w domu cyfff ;) po czym…:
sezon letni, na dworze bezsłonecznie, lekko pochmurno, ciepło (19 stopni): „dzisiaj to z nią nigdzie nie wychodź bo chłodno, jeszcze zacznie padać, słońca nie ma” – dodam, że to ta sama Pani Dobra Rada ;) a już najbardziej uwielbiam jak u nas w mieszkaniu (wspólny dom podzielony na dwa mieszkania, jeden piec jako źródło ciepła) Pani Dobra Rada wpada zajrzeć tak tylko i odbywa się „macanie” grzejników i ukradkiem wychodzenie do kotłowni żeby „podnieść na piecu”, albo zakręcanie wszystkich kaloryferów w domu żeby u nas było cieplej (tak 28 st. ;))
Sąsiadka „Dobra Rada” – Gdy usłyszała płacz mojej córki : Daj jej wody! Dziecku chce się pić bo tak niemowlaki nie płaczą! I tu oczy wyszły mi na wierzch jak usłyszałam słowo : SADYSTKA! Wypowiedziane z uśmiechem ale jestem pewna,że w myślach paliła mnie na stosie ;)
Babcia „Dobra Rada” -Zabierz ją od tego wiatru bo się nałyka powietrza,o patrz jak łyka ! (córka 3 miesiące i takie zdolności ! sama jestem pod wrażeniem ;))
Dajesz jej zimne mleko?! ( po 10 min. Stania w temp.pokojowej )
Przypadkowa babcia „Dobra Rada” – Gdzie pani stanęła z tym dzieckiem, w takim przeciągu bez czapki ! ( dziecko w gondoli ) O tam nie wieje ! ( wskazując palcem ławkę obok)
Mama „Dobra Rada” – Po co wciskasz jej swoje mleko na siłę,nie usłuchasz się tylko robisz po swojemu a ona nie toleruje twojego pokarmu !
Po przeczytaniu wpisu przypomnialy mi sie takie zlote rady?: zamiast bepanthenem/sudocremem/linomagiem(itp) posmaruj dziecku pupę wazeliną to na pewno nie odparzy…NIE PRUBUJCIE TEGO W DOMU!!…(taka moja dobra rada;p) i: niech chodzi bez butów to uniknie plaskostopia ( o tym to sama nie wiem co mam myślec-moze to akurat jest sposob??!!:D) no i moze jeszcze jedna, chociaz ta moze juz byla(jak i pewnie dwie wczesniejsze;)), bo to bardzo czesto mozna uslyszec: idz z tym dzieckiem do logopedy!!!! Napisalabym jeszcze tylko i tak pewnie to samo wiec juz sobie odpuszcze:) bo powoli trace cierpliwosc do tej klawiatury?
Cioteczki Dobre Rady już w ciąży wzięły sobie za misję uświadamianie mnie. Nie maluj włosów, bo urodzisz rudzielca (ale która matka kochałaby mniej swoje dziecko z powodu koloru włosów?); jedz ile wlezie, w stanie błogosławionym wolno (ale która zrzuci za mnie to, co we mnie wlezie?) słyszałam często, to był taki standardzik. Dziś zabieram dzieciństwo 8-miesięcznej córce, bo nie faszeruję jej słodyczami (a ja myślę, że zabiera je matka, która utuczy swoje dziecko na tyle, by nie miało energii pograć w piłkę, albo na tyle by było wyśmiewane w szkole), zabieram też jej odporność, bo nie karmię piersią (no przepraszam Pani Mądre, ale pokarmu sobie nie wymodlę), a nawet daję jej obiadki bez smaku bo nie dosypuję soli (już przestałam tłumaczyć, że niemowlakowi nie może brakować czegoś, czego nie zna). Zaczynam nie myć uszu, bo Ciociulka ma wpaść z poradą jakie pierwsze buciki mam wybrać (pierwsze do chodzenia), absolutnie nie kupować samemu, bo zła matka wybierze złe.
Sama będąc pedagogiem, nie jeden raz dawałam ” dobre rady”, którymi niekoniecznie chciałam zaszkodzić; ale wiem jedno, każde dziecko jest inne, każda rodzina jest inna i na każdą sytuację trzeba spojrzeć indywidualnie i starać się wypracować ” złoty środek”. Teraz będąc już mamą dwulatka – w okresie buntu ( w który chyba do końca nie wierzyłam, aż do tego momentu znany był mi jedynie z literatury) nie jeden raz otrzymałam od różnych osób ” dobrą radę”- jeżeli dziecko jest nieposłuszne, wpada w histerię to rozwiązaniem na wszystko jest KLAPS! Tak, tak znam tę ” metodę”- dziękuję, nie stosuję!
Pozdrawiam serdecznie :-)
Najgorsza rada jaką niestety dane było mi usłyszeć w pierwszej ciąży od mojej teściowej i teścia to zeby dziecko bić jak niegrzeczne bo teraz to dzieci tak bezstresowo wychowywane?
Po czym jak dziecko juz sie urodziło wręcz rywalizowała ze mną ze ona jest ode mnie bardziej czuła i wymyśla lepsze zabawy.
Wpychanie ptasiego mleczka 8 miesięcznemu alergikowi a potem wielkie zdziwienie na wyraźny sprzeciw i mówienie ze dziecku żałuje i ze z tej całej alergii to sie wyleczy jak bedzie dostawał to mleko krowie bo to najlepsze co na świecie… O radach w stylu za cienko, za grubo ubrany, złe karmiony, za późno oddany do przedszkola, ze czemu jeszcze jedynak?!, ze ma za dużo zabawek i wogole wszystkiego, ze wózek za drogi i trzeba było wszystko taniej nie chce sie rozpisywac?
Skutkuje to tym ze jestem tak zrażona do tego wszystkiego ze teraz w drugiej dluuuuugo wyczekanej ciąży nie mam ochoty im o niej mowić jak najdłużej sie da (powiem jak będę miała juz duuuzy brzuch?) zeby mieć jak najdłużej święty spokoj?
Moje drogie:) ja mam tylko jedną radę…. TEŚCIOWĄ:) Wie wszystko i…. NAJLEPIEJ:)
Rada za radą, radę pogania:)
Moja „zlota lista” dobrych rad (większość made by „mamusia”:)) 1. Gdy synek urodził się, ” nie noś go, bo się przyzwyczai” (hmm do tego że mama uwielbia go przytulać?), a po pewnym czasie, gdy tylko zapłakał (nieważne z jakiego powodu) „nauczyliście, to teraz cierpcie” 2. Gdy po trzech miesiącach przestał spać w łóżeczku, „no jak może dziecko nie spac w swoim łóżeczku?! To niehigieniczne! Moje dzieci dostawały butelkę i spały w swoich łóżeczkach do rana!”, 3. Gdy w piatym miesiącu „nadal” karmiłam małego wyłącznie piersią ” znajoma kwiaciarka (tu padło nazwisko) mówiła mi, że ona też karmiła dlugo swoje dziecko piersią i teraz jej syn (kilkuletni chłopak) nie chce przez to nic jeść” … Ciekawa zależność ? 4. Gdy zbliżał się roczek, a mały jeszcze nie chodził „powinniście mu zakładać skarpetki antypoślizgowe, bo nigdy nie nauczy się chodzić” … Swoją drogą ciekawe jakim cudem ludzie uczyli się chodzić w poprzednich stuleciach ?
Wpis z serii MOJE ULUBIONE „DOBRE RADY”.
Gdy dowiedziałem się o ciąży żony – ucieszyłem się, byłem wesoły jak wariat ! Całą ciąże pomagałem żonie, usługiwałem, przynosiłem śniadania do łóżka, mówiłem do brzuszka, razem spędzaliśmy dużo czasu. To się zmieniło. Gdy żona wróciła z dzieckiem ze szpitala … uciekałem ! Stałem się nieobecny dla rodziny, udawałem że zostaje na nadgodziny, że mam coś do załatwienia, a jak już byłem to „szybko” zasypiałem ! Pewnego dnia żona niewytrzymała! Gdy wróciłem do domu nie było ani jej, ani ubrań! Nie miała ze mną jak porozmawiać ! SZOK! Doszło do mnie co zrobiłem ! Obdzwoniłem wszystkich, byłem przerażony! Znalazłem ją u mojej mamy. Pojechałem, porozmawiałem ! Żona nie mogła zrozumieć czemu się tak zmieniłem ! Postanowiłem być szczery ! Ze łzami w oczach wyznałem, że … bałem się! Bałem się tak bardzo, że wolałem udawać że na nic nie mam czasu. Wstyd mi było się przyznać że taki twardziel, który powinien być ostoją dla rodziny boi się wykąpać maleństwo, boi się je wziąć czy nakarmić ! Żona powiedziała bezlitośnie „a myślisz że co, że ja się nie bałam? ” . Obawiam się że wytrzeszcz moich oczu był tak wielki, że aż przerażający. Że co? Żona się bała?Myślałam że wszystko potrafi ! A też musiała się nauczyć ! Postanowiła dać mi drugą szansę, nauczyć mnie tego co ona się nauczyła ! Piwo zamieniłem na mleko z dzieckiem, „nadgodziny” na spacery z rodziną, a późne uciekanie na zabawy i wspólne kąpiele .
I zaczęło się. Gdy zacząłem wychodzić z dzieckiem sąsiadki nie dawały mi spokoju !
Karmisz? umiesz? – Wrrr, nie GŁODZĘ (miałem ochotę im wykrzyczeć). „Bo wiesz, mleko musi być naprawdę odpowiednio podgrzane” , a jaką masz butelkę? Najlepsze są”takie, czy siakie”.
Nie da się przejść by nie napotkać wścibskiej sąsiadki która „wścibie” nos do nosidełka i zapyta „nie za zimno mu? „, „no co Ty, nie za grubo ubrany? „. No owszem, kilka razy ok, ale żeby codziennie mnie tak męczyć tymi pytaniami ? Najlepsze są stare babcie które mówią „bo ja to bym jeszcze przykryła pieluszką ” .
A gdy maluszek płacze? To już leci seria „DOBRYCH rad” i przy okazji „pokazania” mi jakim jestem „nieumiejętnym tatą”. Bo tak… wychodzę i nic nie wiem… jasne. „Płacze bo jest głodne”, „ma kupkę”, „ma mokro”- to nic że chwilę wcześniej nakarmiłem, przebrałem. One i tak wiedzą lepiej.
A najgorszą radą są rady od teściowej „NIE BUJAJ BO JAK PRZYZWYCZAISZ TO POŻAŁUJESZ”. Jak my lubimy ! Nieraz bawimy się na piłce, czytając bujam się z dzieckiem. No ale cóż. Jej wszystko nie pasuje !
„Nie trzymaj go tak”, „a dobrze ty go trzymasz”, „zaraz Ci wypadnie” -no tak ! Nim nabrałem wprawy bałem się, niezdarnie chwytałem, nieraz może źle , Ale człowiek uczy się na błędach . Mimo wszystko gdy nabrałem praktyki, nadal pojawiały się te same rady
Dobrych rad jako tata dostałem ogrom! Nie raz drażniły, denerwowały, nieraz z żoną się uśmialiśmy . Wszak każdy wszystko wie lepiej, każdy ma rację – a my rodzice to jacyś jaskiniowcy, którzy nie rozumieją co się do nich mówi… ahh, hheh ! Bywa !
Niedługo na świecie pojawi się nasza nowa kruszynka . Już teraz słyszymy dobre rady … Ale ! Nie bierzemy ich już tak do siebie, chyba, że mówi to lekarz :) Pozdrawiam, tata chący dobrze wychowywać swoje dzieci , Tomasz :)
Moja kruszynka urodziła się, moja radość, moje szczęście. Powrót do domu. Marzenie każdej kobiety po porodzie, by ktoś ugotował obiad, powiedział idź weź prysznic odpocznij. I kiedy tak sobie marzyłam zjawiła się pani T. Zjawiła się na kilka godzin. Podczas tej uroczej wizyty usłyszałam kilka dobrych rad odnośnie mojego pokarmu, a następnie:
– „nadal nie masz firanek. wiesz, że dom bez firanek to nie dom” (no to mieszkam nie w domu)
– „powinnaś sobie tu przekopać pół podwórka i mieć piękny ogródeczek”(dawaj łopatę – już pędzę bo przecież co tam, 3 dni temu dziecko urodziłam)
… i pojechała, a ja zostałam bez obiadu.
Pani T. co jakiś czas jeszcze przypominała o sobie:
– „Tomuś (mój mąż znaczy dla mnie to Tomek) ma taką zmęczoną twarz bo pewnie w domu nic nie je (miałam już odpowiedzieć, że karmię go z wirtualnego ogródka ale się powstrzymałam)”
– „to nienormalne, że ona jeszcze nie chodzi” (tu musiałam złapać kilka oddechów)
– ” nie biegaj tak” (to kiedy już zaczęła chodzić).
Ach te dobre rady! U nas najwięcej było tych jak pomóc małemu usiąść i chodzić (urodził się w kiepskim stanie i późno zaczął), jak położyć go spać. Te najlepsze to jednak dotyczą karmienia: za dużo, za mało, za czesto, za rzadko, dlaczego je rękoma, za wcześnie na łyżeczkę, dlaczego nie je z butelki aaaaaaa no i te standardowe że młodemu za zimno, za ciepło i jak on może chodzić boso?! Zwariować można, a tu drugi maluch w drodze, to dopiero masa porad się pojawi!
Jestem w 9 miesiącu pierwszej ciąży, więc najlepsze pewnie przede mną :) Jak dotąd numer jeden na mojej liście: „Hartuj brodawki!” Od paru tygodni nie ma rozmowy z moją mamą bez tego zdania, nie ważne czy jesteśmy same czy nie. Dodatkowo za każdym razem dodaje szczegółowy opis jak mogę to robić, co dla mnie jest opisem najgorszych tortur. Dodam, że nigdy nie byłyśmy z mamą tak blisko, żeby rozmawiać o intymnych częściach naszych ciał, więc pierwszy szok był tym większy. Położna laktacyjną zdecydowanie odradziła takie brutalne metody. Dała mi natomiast prawdziwą, dobrą radę: „Przytakuj i rób po swojemu”. Czytając Twój wpis i poniższe komentarze utwierdzam się w przekonaniu, że to będzie motto mojego życia przez najbliższe lata :)
No to słuchajcie… „co tam pani sąsiadko, maleństwo popłakuje? nie chce spać? ząbkowanie? nie wie pani co trzeba zrobić?!! smarujemy spirytusikiem na dziąsełka i troszkę na smoczusia i od razu będzie lepiej spał” (!!!). A tak na rozluźnienie sytuacji wczorajszy wymysł mojej babci: „Ty mu nie rób zdjęć z tym światłem (czyt. lampą) bo jeszcze coś mu się w mózgu stanie”. Także ten…
Ze wszystkich porad, które zostały nam udzielone od czasu, kiedy zapragnęliśmy zostać rodzicami do dnia dzisiejszego, kiedy nasz Synek jest z nami (a był to czas barrrrdzo długi więc i usłyszanych rad się nazbierało) jedna szczególnie utkwiła nam w pamięci – trochę straszna trochę śmieszna. Zdarzenie miało miejsce w czasie naszych odwiedzin u rodziny – gdy karmiłam piersią do pokoju wtargnął wujek i zaczepił naszego Synka, ten mocno się przestraszył i zaczął bardzo płakać (a do płaczliwych zupełnie nie należy), w żaden sposób nie dał się utulić i przystawić z powrotem do piersi. Sytuacja przedłużała się więc rodzina wyszła do nas z propozycją wylania jajka, co miałoby wyciągnąć z niego strach! W wychowaniu naszego Dziecka staramy się kierować sercem i rozumem, a co się nie mieści w tych kategoriach odrzucamy, także lekko nas zmroziło i podziękowaliśmy za jajecznicę nad głową naszego Synka. Dwa miesiące po tym wydarzeniu spotkaliśmy znajomego, który z daleka przyjechał na urlop ze swoją malutką Córeczką, zapytaliśmy jak zniosła podróż, czy już się zaaklimatyzowała, na co on że wszystko świetnie tylko już dwa razy musieli nad nią jajka wylewać – także jajkami Polska stoi.
Jeszcze karmić/już nie karmić dziecka piersią.
Od jednych można usłyszeć, gdy dziecko ma 6- 7 miesięcy: Już skończ to, już w tych twoich piersiach nic nie ma, ile bedziesz karmić???!!!! Do osiemnastki??? !!!
A z kolei inni: karmienie piersią jest najzdrowsze, najlepsze, nic tego nie zastąpi, najlepiej karm jak najdlużej! (czytaj do osiemnastki???!!!!)
Też spotkałam się z wieloma radami, ale jedna dobra rada, którą dostałam jakiś miesiąc temu doprowadziła mnie prawie do płaczu. Byłam z moim trzylatkiem i osmiomiesieczna córeczką na zakupach. W pewnym momencie zaczęło padać więc założyłam na wózek folię z otworem o srednicy piętnastu cm przy twarzy dziecka, przeszłam ze dwie ulice i ujrzałam małą lodziarnie, więc postanowiłam w niej przeczekać deszcz. Weszłam i zamówiłam lody dla starszaka, a właściciel lokalu (starszy pan) do mnie ,,proszę pani czy to dziecko ma czym oddychac pod tą folia?,, Ja na to że tak i pokazuje otwór w folii, a uprzejmy pan do mnie ,,bo jak nie to dzwonię na Policję, bo to mój obywatelski obowiązek,,.
Dobre pytanie! Poza standardowymi radami typu czapka, niemoczenie uszu, codziennie gotowany dwudaniowy obiad (obowiązkowo mięsko i ziemniaczki), moja teściowa znokautowała mnie dwoma radami:
– „skarpetki/kapcie/buciki zawsze i wszędzie, bo „chyci” stawy”; (córeczka uwielbia biegać na bosaka – po podłodze, bo trawie, bo piachu);
– „ona jest za chuda – ja myślę, że ma anoreksję”; (córeczka jest wysoka i szczupła, mieści się w siatkach centylowych).
Aha, dodam, że córeczka ma 2,5 roku ;)
Pozdrawiam teściowe!
Moje ulubione rady wiążą się zazwyczaj z jedną i tą samą ciocią, która daje tyle złotych rad, że jedne wykluczają drugie. Za bardzo rozpieszczasz dziecko, nie dajesz mu się usamodzielnić bo wszystko robisz zamiast niego, ale co z ciebie za matka, że już trzylatek sprząta po sobie pokój, on nie ma dzieciństwa. Pozwalasz dziecku zasypiać w waszym łóżku ( oczywiście karygodność :P ), ale słyszałaś o rodzicielstwie bliskości, tyle się o tym mówi to taka cudowna sprawa. Dorzucam moje ukochane „Karmisz piersią i nie boisz się tego jeść…” , tutaj pada cała masa rzeczy, w zależności od tego co jem.
1. Załóż dziecku na rączki kartoniki po papierze toaletowym to się nie podrapie!
2. Jeśli dziecko ma długie rzęsy, pewnie ma robaki.
3. Nie dawaj dziecku soczkóW bo są niezdrowe! Lepiej daj mu wody… z cukrem.
To moje 3 hity :)
,, Dobre rady ” mojej teściowej gdy w ciąży byłam, i akwarium sobie robiłam:
1, Nie przyglądaj się rakowi bo jest brzydki!-podtekst- żeby córka była ładna.
2.Nie myj, nie dotykaj i nawet nie patrz! na korzeń-żeby dziecko nie miało krzywych nóżek i rączek.
3.Nie myj okien bo to przyspieszy poród!
I wiele „cennych” rad dostawałam jednak się im nie stosowałam,
a córeczka urodziła się piękna i zdrowa, i w terminie podanym przez ginekologa! :)
W kwestii „CIOTKA DOBRA RADA” każdy niech się zaraz schowa
Kiedy głos zabiorą czasem moja matka i teściowa.
Znają babcie się na wszystkim – więcej nic do powiedzenia,
Wciąż z rękawa sypią radą – od ubrania, do jedzenia.
Lecz jest rada, która wnerwia, wciąż rzucana od niechcenia
Dotycząca zaś konkretnie na rękach syna noszenia.
„nie noś…”, „zostaw….” , „bo rozpieścisz…” kolejność się tylko zmienia
A ja babciom mam w tej sprawie słów kilka do powiedzenia:
Syna noszę ja z radością (chociaż waga mu się zmienia),
Nie dorównam wam zaś nigdy w kwestii jego rozpieszczenia!!!!!!
W pięciu zdaniach nie da się odpowiedzieć, by ugryźć do sedna całą sprawę, więc uważam, że warunek ten nie powinien stanowić głównej wytycznej (nie dziwię się żadnemu z rodziców tego, że warunek został niestety pominięty – to są rodzice, a jak wiadomo rodzic nie zawsze trzyma się zasad).
Moje ulubione dobre rady to te, odnośnie ubioru i karmienia : „no co Ty, oszalałeś by mu dawać to do jedzenia?” , „chyba nie znasz się na opiece nad dzieckiem skoro na spacerze nie ubrałeś mu czapki?”, „czy Ty jesteś niepoważny? jeszcze za wcześnie na wychodzenie na dwór, złapie zarazki”, albo ” nie noś go, przyzwyczai się i ciekawe co później zrobisz”.. Dobre rady słyszę na każdym kroku, zarówno od bliskich jak ii obcych, czasem mam ich dość, czasem się śmieje a czasem mnie tak denerwują że mam ochotę powiedzieć coś głupiego, ale w wyniku mojej kultury osobistej i szacunku do innych, wolę sprawę przemilczeć . Ulubione dobre rady to te, które tak naprawdę nic sensownego nie wnoszą, a bazują na „dawnych” zabobonach :)
Co do „dobrych rad” mnie jako mężczyźnie najbardziej w pamięci utkwiła ulubiona rada babci, dziadka albo też moich przyjaciół, że jeśli Twoje dziecko się nudzi to … postaraj się o drugie! :) pozdrawiam cieplutko Wojtek.
Z serii „dobre rady” to słyszałam już wszystkie,natomiast najbardziej utkwiła mi w pamięci rada mojej babci:) Mamy z mężem psa razy shih-tzu,takiego kochanego kudłacza.Gdy byłam w ciąży nie opuszczał mnie nawet na krok,chyba czuł się już troszkę zazdrosny.Gdy kiedyś bawiliśmy się z nim cały dzień,babcia przyszła i powiedziała:” Ty się tak nie patrz na tego psa,bo się dziecko urodzi podobne do niego”. Kochana babuszka:)
Moje ulubione dobre rady są z cyklu fizjoterapeutycznych ;) Sama jestem fizjoterapeutką więc śmieszy mnie i frustruje jednocześnie gdy ktoś mówi mi „tylko nie sadzaj go na siłę/biegnie na boso jest dobre dla jego stóp/ pozwalaj mu upadać”… Dziękuję, ciąża aż tak mózgu mi nie wyprała i COŚ ze studiów jeszcze pamiętam ;)
Zestaw 'złotych rad’, które usłyszała chyba każda mama…
1. Jeszcze gdy nasz synek był w brzuszku – 'zacznijcie się wysypiać bo potem to już piekło, pierwsze miesiące są najgorsze…a potem raczkowanie, to się dopiero zacznie’ – nie wysypiamy się ale do piekła jeszcze trochę brakuje :)
2.Budzi się w nocy bo jest głodny, nie najada się, masz za słabe mleko, musisz podawać modyfikowane…(albo kaszke) – oczywiście wstaje cały czas w nocy, a powodem nie jest głód ale chęć przytulenia… :)
3. 'Jemu/jej nie jest za zimno ? A uszy ? Nie nawieje mu do uszu ? No załóż mu/jej czapeczke/sweterek/skarpetki/bluzeczke/cieplejsze spodenki’ :) – lato w pełni więc niech to wystarczy za komentarz… :)
4. Nie śpi w dzień ? Jak to nie śpi.. chce czy nie chce spać musi – 'ja moje dzieci wkladałam do wózka i tak telepałam aż utłukłam..’ :)
Witaj,
Jako, że jestem jedyną mamą w okolicy, która nie faszeruje codziennie swojego dziecka sklepowymi słodyczami, białymi buleczkami czy sklepowym mlekiem, to najgorze ”dobre rady ” dotyczą właśnie żywienia:
Oto niektóre z nich:
– nie dając kupnych słodyczy, zabieram jej dzieciństwo
– dziecko powinno pić słodkie soczki a nie głównie wodę
– mleko krowie jest niezbędne do prawidłowego rozwoju młodego organizmu ( a mleko szympansa albo słonia też?)
– Zielone szejki mogą jej zaszkodzić
( ostrzegała ciocia, wręczając jej kinier niespodziankę)
– Zjedz chociaż mięsko, sałatkę możesz zostawić
Najlepsza rada: jeśli nie zmienisz swoich nawyków żywieniowych, może się to źle skończyć, zarówno dla Ciebie jak i dla dziecka.
( powiedziała babcia z nadwagą, cukrzyca i nadciśnieniem).
–
a tak na marginesie… link do regulaminu jest chyba niewłaściwy ;) odsyła do innego konkursu/regulaminu
Cześć Beata, rzeczywiście coś nam tu technika zawiodła. Już wszystko ok. Poprawny link z regulaminem podpięty.
cudowne zdjęcia i wspaniały blog mam pytanko jaki macie sprzęt fotograficzny aparat obiektywy ? jestem przed zakupem nowego i ciągle się waham może coś polecasz ? mgiełka na zdjęciach i ta obróbka zdjęć jest na dużym poziomie daleko mi do takich zdjęć i obróbki ale ciągle się uczę :) myślę że kiedyś dojdę tak daleko jak Ty pozdrawiam gorąco :)
Hej Ewelina :) Wiesz co, myślę, że i Nikon i Canon zrobią taką samą robotę. My fotografujemy Nikonem D810. Obiektywy zamiennie 50 1.8 lub 24-72 2.8. Częściej tym drugim. Ale wszystko wyciągasz sobie w Lightroomie/Photoshopie. Mgiełka to też jeden prosty myk na krzywej tonalnej. Wszystko do załapania :) Trzymam kciuki :)
Te „dobre rady” zawsze są takie, że … cokolwiek zrobisz i tak jest źle, a wiec po co sie przejmować ;-)
A rzeczywiscie przykłady takich rad można mnożyć w nieskończoność ;-)
Dwie ulubione dobre rady:
1. Jeszcze karmisz piersia? Twoje mleko nie ma juz zadnych wartosci! KARMILAM DO DWOCH LAT.
2. Niech sie nie bawi bo piasek brudny… bo wszystko brudne. Rady mojego tescia…
Ja moze jestem slepa ale nie widze wynikow. Pomoze ktos :-)
Też nadal nie widzę ?
Rada, którą najbardziej zapamiętałam (a minęło już trochę czasu), to „Po każdym karmieniu odciągaj mleko, to będziesz go miała wystarczająco”. Dodam, że nie miałam żadnych kłopotów z pokarmem, tak po prostu miałam to mleko odciągać na wszelki wypadek. Nie muszę chyba dodawać, że nie skorzystałam;)