Mój nowojorski plan w zasadzie każdego dnia przewidywał to samo. Wyjście bladym świtem z mieszkania i powrót wieczorem, by móc odespać intensywny plan dnia i kolejnego ranka znów mieć siłę do zwiedzania coraz to nowych zakamarków miasta i odwiedzania tych, które widziałam tylko zimą. W związku z tym, że w ciągu dnia nie wracałam nawet na chwilę do mieszkania, musiałam mieć przy sobie najpotrzebniejsze rzeczy. Moja nowojorska torebka lub też pleca (bo z nim poruszałam się chyba nawet częściej niż z torebką), a w zasadzie ich zawartość często ratowały mi w ciągu dnia „życie”, dlatego dziś chciałabym Wam pokazać co każdego dnia kryło się w ich środku.
Jeśli tylko spacerowałam z plecakiem to zabierałam ze sobą coś do poczytania. Dzięki temu w czasie chwili przerwy i odrobiny relaksu w parku, mogłam nadrabiać swoje zaległości książkowe. Nie ma to jak łączyć przyjemne z przyjemniejszym!
Nie raz wspominałam Wam, że Nowy Jork inspiruje mnie jak nic innego, więc gdy tylko jakiś pomysł wpadnie mi do głowy to zapisuje go w notesie. Ooo tak, jestem tradycjonalistką w tym względzie i to się nigdy nie zmieni. Papierowy notes zawsze wygra z elektronicznym. Koniec kropka!
W moim „nowojorskim” notesie mam zapisane sekretne adresy czyli vintage shopy lub restauracje, które chcę odwiedzić. Uzupełniam go przez cały rok, tak żeby przy kolejnym wyjeździe mieć gotowy plan działania.
Bez okularów nie ruszam się nigdy, szczególnie latem, kiedy świeci mocne słońce. Dbanie o zdrowie, w tym wypadku wzrok, ma dla mnie pierwszorzędne znaczenie, dlatego okulary kupuje zawsze w sprawdzonych miejscach, by mieć pewność, że szkła będą właściwie chroniły moje oczy przed promieniami słonecznymi. Pamiętajcie by za nic w świecie nie kupować okularów za przysłowiowe 5, 10 czy 20 zł z ulicznych straganów! One w żaden sposób nie chronią oczu. Lepiej zainwestować w jedną, porządną parę niż kupować podróbki.
Nie chcąc dźwigać ze sobą za wielu kosmetyków, ograniczam się do totalnego minimum, które pozwoli zachować mój makijaż w dobrej formie przez cały dzień. Jeden pędzel, rozświetlający puder, róż z bronzerem w jednym opakowaniu, bibułki matujące, balsam do ust i matowa szminka. Tyle zdecydowanie wystarczy 🙂 Do tego woda termalna do odświeżenia cery i krople do oczu- przydadzą się szczególnie tym osobom, które noszą soczewki kontaktowe (dym z budek z jedzeniem potrafi dać w kość naszym oczom).
Krem z filtrem UV to podstawa, której nie może zabraknąć w mojej torebce. Mimo że nie wygrzewałam się na plaży, to podczas zwiedzania również dbałam o to, by moja skóra była właściwie zabezpieczona przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych ( o czym niestety często zapominamy- słońce działa na nas nawet podczas zwiedzania miasta.). Nie mam zamiaru przyczyniać się do tego, że moja skóra szybciej się zestarzeje i straci jędrność. Kolejny rok z rzędu wybrałam krem od Biodermy. Mam jasną cerę, więc SPF50 jest naprawdę konieczne. Max Aquafluide posiada trzy wersje kolorystyczne- bezbarwną lub dopasowaną do koloru naszej karnacji. Krem ma konsystencję fluidu i naprawdę pozwala nam zastąpić typowy podkład (wyrównuje koloryt naszej cery nie pozostawiając tłustej warstwy). A do tego cały czas ją chroni przed działaniem słońca. Przyjemne z pożytecznym! 🙂
Picie i przekąska muszą znaleźć się w mojej torebce. W Nowym Jorku niestety latem panuje dziwny zwyczaj, mianowicie wszędzie- w metrze, sklepach, restauracjach, barach podają ci napoje z całą masą lodu albo wyciągnięte prosto z lodówki. W połączeniu z wysoką temperaturą łatwo nabawić się tu bólu gardła, dlatego zamiast kupować wszystko co mrożone na mieście, zabieram z domu picie w normalnej temperaturze.
Do Nowego Jorku zawsze jeżdżę z gotówką, by potem nie musieć się martwić o to w jaki sposób mój bank przeliczy mi kurs dolara. Zdarzyło mi się też raz tak, że po zakupach w jednym ze sklepów bank zablokował mi kartę myśląc, że została skradziona i odblokował ją dopiero na drugi dzień po blisko półgodzinnej rozmowie telefonicznej, dlatego nie chcąc ryzykować powtórki z przeszłości wolę do NY zabierać $$$.
Będąc w takim miejscu jak Nowy Jork w zasadzie cały czas robisz zdjęcia, a co za tym idzie bateria w telefonie nie ma szans wytrzymać całego dnia, dlatego w plecaku, bądź torebce mam ze sobą powerbank, który ratuje mi życie (mogę nim naładować telefon trzykrotnie).
Karta do metra- bez niej w Nowym Jorku ani rusz. Taksówki stoją, autobusy stoją, tramwajów brak, a metro dowiezie cie dosłownie wszędzie. 27 linii, ponad 465 stacji, a nowe wciąż powstają! Zdecydowanie środek transportu nr 1 w NYC. Na plus jest jeszcze super szybkie wi-fi na stacjach metra!
O tym, że dokumenty warto mieć przy sobie nie muszę chyba nikogo przekonywać. Paszport mam zawsze ze sobą na wypadek kontroli przez policję, a ubezpieczenie może przydać się w każdej sytuacji w razie wypadku.
Kiedy Adi nosi na szyi blisko 2kg lustrzankę, ja fotografuje miasto przy pomocy małego i lekkiego Olympusa i telefonu. Dzięki temu potem mamy dwa różne spojrzenia na te same miejsca, Każde z nas dostrzega inne rzeczy, coś innego zwraca naszą uwagę, więc relacja jest pełniejsza:)!
Ostatnia obowiązkowa rzecz w mojej torebce to dwa telefony. Jeden z polską kartą, drugi z amerykańską. Dzięki temu cały czas można się do mnie dodzwonić, a ja dzięki miejscowej karcie mogę korzystać wszędzie z internetu i wrzucać dla Was zdjęcia na fanpage i instagram nawet siedząc na polanie w Central Parku:)!
W ten sposób dotarliście do końca mojej listy najpotrzebniejszych drobiazgów, które każdego dnia miałam ze sobą w torebce w Nowym Jorku. Jutro zapraszam Was natomiast na kolejną stylizację. Tym razem z kolorową maxi dress!
22 komentarze
Magda
10 lipca 2016 at 22:08Co to za piękny plecak na zdjęciu?
Kinia
10 lipca 2016 at 22:44Michael kors 🙂
Charlize Mystery
11 lipca 2016 at 10:12Dokładnie, plecak kupiłam w Nowym Jorku:)
Aga Vienna
10 lipca 2016 at 22:31Plecak Michael Kors.
Charlize, czy MK w USA jest tańszy niż w Europie???
Charlize Mystery
11 lipca 2016 at 10:13Zdecydowanie tak. Kiedy dolar był po 3zł wtedy ceny niektórych produktów były nawet o 50% niższe. Teraz wychodzi około 20-30% taniej niż w Polsce.
magda
12 lipca 2016 at 14:57A można wiedzieć co to za model??
Charlize Mystery
12 lipca 2016 at 15:06To model Rhea 🙂
ROKSI
10 lipca 2016 at 22:59Fajny wpis 🙂
zocha-fashion
11 lipca 2016 at 09:17Trochę się tych rzeczy mieści w tym plecaczku.
W dodatku bardzo fajnych rzeczy.
Pozdrawiam Zocha
Kasia
11 lipca 2016 at 12:03Piękne zdjęcia. Niedawno w taki intensywny sposób zwiedzałam Londyn. Ale Nowy Jork, to dopiero musi być frajda 🙂
p.s. skąd obudowa na telefon?
Charlize Mystery
12 lipca 2016 at 12:15Obudowa Marc Jacobs 🙂
Kasia
13 lipca 2016 at 08:14Dziękuję 🙂
Marta
11 lipca 2016 at 13:35Coto za piękna kosmetyczka?
Charlize Mystery
12 lipca 2016 at 12:14To kosmetyczka z Victoria’s Secret. Mam ją już od dwóch lat chyba.
angela
11 lipca 2016 at 13:42Jaki to.model Olympusa ??
Charlize Mystery
12 lipca 2016 at 22:17Olympus PEN E-PL 7
Kawa, ja i czas
11 lipca 2016 at 17:39świetny wpis i zdjęcia, Nowy Jork od zawsze na zawsze będzie na mojej liście miejsc do odwiedzenia, bez względu na to, czy będę tam raz, czy dwadzieścia 🙂 wielkie dzięki o wspomnienie o kremie biodermy, w najsłoneczniejsze dni zawsze mieszałam podkład z kremem z filtrem, jak można się domyśleć efekt nie był rewelacyjny, a to idealne rozwiązanie problemu 🙂
Gosia
11 lipca 2016 at 22:56Karolina! Z kim zostawiasz Manolo podczas wyjazdów?
Charlize Mystery
12 lipca 2016 at 12:12Manolo zawsze zostaje z rodzicami i bratem Adiego:)
Ania
12 lipca 2016 at 19:00A jaki to model aparatu? E-P5?
I jak tam wyniki konkursu artegoxcharlize? 🙂
Pozdrawiam!
Charlize Mystery
12 lipca 2016 at 22:18To Olympus PEN E-PL 7 🙂 Wyniki powinny być jutro!
Polanka
1 sierpnia 2016 at 10:49Zastanawia mnie kwestia tego filtra do twarzy – jak go używasz w ciągu dnia, skoro masz na sobie makijaż (co wnioskuję po różu, bronzerze i rozświetlaczu)?! Rozumiem, że nakłada się go rano pod makijaż, ale w ciągu dnia w biegu? Po co Ci więc on w torebce?